Liberalno-lewicowy obłęd w Szwecji

Obrazek użytkownika Wuj Mściwój
Artykuł

"W maju br. miałem okazję spędzić kilka dni w Szwecji (...).
Pierwsze wrażenie, jakie może odnieść turysta, jest jak najbardziej pozytywne. Piękne krajobrazy, lasy, akweny wodne, ekologia na wysokim poziomie, ciekawe zabytki w kraju, który od 300 lat nie brał udziału w wojnach itp. Jednak w trakcie wielogodzinnych rozmów ten idealistyczny obraz coraz bardziej pokrywały ciemne, złowrogo wyglądające plamy. O szwedzkiej edukacji i stylu życia miałem okazję oczywiście uzyskać wiele informacji już znacznie wcześniej, jednak całkiem inne wrażenie robią opowieści osób na co dzień mających do czynienia z tym systemem.
Indoktrynacja w Szwecji zaczyna się już od najmniejszych dzieci. Rodziców zachęca się do nadawania swoim pociechom „bezpłciowych imion” (wymyślono ich już 170!). Wykreowano też słowo „hen”, które ma być „neutralne” w przeciwieństwie do „hon” (ona) i „han” (on). Według inicjatorów pomysłu, chodzi o to, by nie wywierać presji na dziecko, tak aby samo według własnego upodobania określiło własną płeć. W przedszkolach rezygnuje się z zakupu samochodów do zabawy, ponieważ chłopcy przypisywali im kod płciowy i nadawali wyższy status niż innym zabawkom. W podobnym celu wprowadzono naukę sikania wszystkich dzieci na siedząco.
Niepokojącą sprawą jest brak w Szwecji więzi rodzinnych i brak podmiotowości samej rodziny. Zbudowany został natomiast autorytet urzędu i tu wystarczy decyzja niskich instancji, aby odebrać dziecko rodzicom. (...)"

http://gazeta-dobryznak.pl//index.php?art=1333

Brak głosów