Kto zyska, kto straci na odwołaniu Hanny Gronkiewicz-Waltz?

Obrazek użytkownika Ursa Minor
Artykuł

Newralgicznym regionem w walce o wpływy w Platformie Obywatelskiej jest na pewno Dolny Śląsk, któremu szefuje Grzegorz Schetyna. Donald Tusk chciałby na jego czele umieścić Jacka Protasiewicza i w ten sposób pokazałby Schetynie miejsce w szeregu. Ale świadkiem nie mniej ostrej rywalizacji staje się Mazowsze, gdzie szefem PO jest poseł Andrzej Halicki, jeden z najbliższych współpracowników Schetyny. Halickiemu pomagają kłopoty, jakie spadły na prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz.

Mazowsze jest ważne

Sytuację wewnętrzną w Platformie znacznie skomplikowały wybory przewodniczącego partii, które co prawda wygrał Tusk, ale nie z takim wynikiem, jak się spodziewał. Okazało się, że opozycja w partii wobec Tuska jest większa, niż przypuszczano. I to opozycja skupiona raczej nie wokół Jarosława Gowina, ale wciąż wokół Grzegorza Schetyny.

– Nie przeciwstawialiśmy się zabiegom premiera, który chciał usunąć z partii Gowina przed wyborami szefów regionów, bo wbrew pozorom nie miał on za sobą zbyt wielu szabel w PO. A my nie mogliśmy teraz wywoływać wojny z Tuskiem o Gowina – mówi nam jeden z posłów z frakcji Schetyny.

– Po odejściu Gowina sytuacja w partii jest zresztą bardziej jednoznaczna: z jednej strony Tusk, a z drugiej Schetyna – wyjaśnia. W tej konfiguracji były szef MSWiA jest de facto jedyną opozycją wobec Tuska, a ponieważ grono działaczy niezadowolonych z polityki premiera jest w partii spore, Schetyna może skupić wokół siebie liczne grono niezadowolonych.

– To przynaj- mniej co trzeci członek Platformy – twierdzą schetynowcy.

Schetyna liczy na to, że uda mu się utrzymać w swoim ręku Dolny Śląsk, a także na to, że kilka regionów będzie kierowanych przez jego ludzi. W tym kontekście kluczowe jest Mazowsze. Od 2010 r. szefem największej struktury wojewódzkiej PO w Polsce jest poseł Andrzej Halicki – wcześniej Mazowsze było w rękach marszałek Sejmu Ewy Kopacz, wówczas ministra zdrowia.

Kopacz złożyła tę funkcję, bo Tusk zdecydował, że ministrowie nie mogą być szefami regionów (w nagrodę została wiceprzewodniczącą PO). Jednak cały czas pozycja Halickiego jest kwestionowana przez część działaczy z obozu Tuska. Mocne wpływy w regionie ma chociażby prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, wiceprzewodnicząca Platformy.

– Nie mamy złudzeń, że plan premiera polega na tym, że na Dolnym Śląsku i na Mazowszu szefami regionów mają zostać posłuszni mu działacze. Jeśli to by mu się udało, to i w innych regionach nasza pozycja byłaby dużo słabsza. A w rezultacie niedługo zaczęłoby się wypychanie Grzegorza Schetyny z Platformy, jak to miało miejsce z Gowinem – mówi senator PO. – Dlatego utrzymanie Mazowsza jest nie mniej ważne niż Dolnego Śląska – dodaje.

Referendum pomaga

Wśród działaczy mazowieckiej PO skupionych wokół Andrzeja Halickiego panuje przekonanie, że ich patronowi sprzyjają kłopoty, jakie ma teraz Hanna Gronkiewicz-Waltz.

Jeszcze niedawno prezydent Warszawy była wymieniana wśród głównych rozgrywających przed wyborami szefa regionu, a atmosfera wrogości, jaka istnieje między nią a Schetyną, nie jest w PO dla nikogo tajemnicą.

Teraz jednak Gronkiewicz-Waltz ma poważniejsze zmartwienia niż walka ze schetynowcami, bo musi przede wszystkim walczyć o uratowanie swojej posady w warszawskim ratuszu. Zresztą poseł Halicki stara się i przy tej okazji wzmacniać swoją pozycję.

Należy bowiem do tych polityków PO, którzy najostrzej krytykują referendum na temat odwołania prezydent Warszawy i był też bardzo aktywny w staraniach o unieważnienie wniosku o przeprowadzenie tego głosowania. Tylko że jak usłyszeliśmy od kilku wysokich rangą działaczy PO, nie chodziło o obronę Gronkiewicz-Waltz, ale o pokazanie, że Andrzej Halicki jest lojalnym członkiem PO, a jako szef regionu dba o interesy Platformy.

To ma spowodować, że zdobędzie podczas wyborów także głosy niezdecydowanych członków partii, nieidentyfikujących się ani z frakcją Tuska, ani Schetyny, ale dostrzegających katastrofalną politykę Hanny Gronkiewicz-Waltz.

– Wybory w regionie mają się odbyć po referendum w Warszawie i jeśli mieszkańcy odwołają prezydent stolicy, to nie sądzę, aby Halicki stracił swoje stanowisko, bo wzrośnie niezadowolenie z rządów Tuska i jego dworu – uważa jeden z działaczy warszawskiej Platformy.

Dlaczego nie Kopacz
(...)

http://www.naszdziennik.pl/polska-kraj/53423,platforma-z-warszawa-w-tle.html

Brak głosów