KAT WARSZAWY! - Erich von dem Bach - Zelewski

Obrazek użytkownika obiboknawlasnykoszt@tlen.pl
Artykuł

 

1899

1972

Urodził się 1 marca 1899 w Lęborku na Pomorzu jako syn Oskara von Zelewskiego. Wywodził się ze starej pruskiej rodziny ziemiańskiej, osiadłej w majątku Zelewo (Seelau) na Kaszubach, około 20 km na północny-zachód od Wejherowa. Ojciec Ericha zginął w czasie walk nad Narwią w 1915, jako oficer rezerwy piechoty armii Wilhelma II.

Erich jako niespełna 16-letni chłopiec wstąpił do armii cesarza, który próbował podbić Europę. W roku 1916, mając zaledwie 17 lat, uzyskał stopień podporucznika. Walczył w 176. pułku piechoty, później w 10. pułku grenadierów śląskich (Grenadier-Rgt. "König Friedrich Wilhelm II" Nr. 10), był dwukrotnie ranny, został odznaczony Krzyżem Żelaznym II i I klasy.

Po I wojnie światowej Leutnant von dem Bach-Zelewski podjął służbę zawodową w Reichswehrze i pełnił ją do 1924 roku w 4. pułku piechoty. Uczestniczył w walkach Freikorpsów przeciwko Polakom na Śląsku. W latach 1924-1930 wstąpił do straży granicznej - Grenzschutz - w której służył na pograniczu Polski: początkowo na Śląsku Opolskim, później na Mazurach. Chlubił się, że major von Bülow, jego ówczesny dowódca, w swojej książce "Militaryzm pruski za czasów Wilhelma II" wymienił go w rozdziale pt. "Im Grenzschutz gegen Polen".

W odbudowanym przez Hitlera Wehrmachcie [1935] Erich von dem Bach-Zelewski awansował w 1936 do stopnia kapitana rezerwy.

Jako zajadły szowinista należał do kręgu ludzi, dla których rozwój ruchu narodowo-socjalistycznego w Niemczech stał się od razu wielką szansą życiową i osobistą nadzieją na przyszłość.

Do partii hitlerowskiej wstąpił w lutym 1930 otrzymując legitymację NSDAP-Nr. 489101 i funkcję Orstgruppenleitera. Rok później został członkiem SS, w szeregach której rozpoczął zawrotną karierę - charakterystyczną dla tej organizacji. 20 lipca 1931 uzyskał stopień SS-Obersturmführera, 6 grudnia tegoż roku SS-Sturmbannführera, z pominięciem awansu na stopień pośredni; 10 września 1932 został SS-Stndartenführerem, znowu przeskakując jeden stopień w hierarchii. Po niespełna czterech tygodniach 6 października 1932 był już SS-Oberführerem, obejmując funkcję szefa Podokręgu SS: XII SS-Abschnitt "Nord-West" w Prusach Wschodnich, z siedzibą w Królewcu. Ożywiona działalność von dem Bacha w służbie partii narodowo-socjalistycznej przed dojściem Hitlera do władzy zwracała na niego uwagę ówczesnych niemieckich władz policyjnych. NSDAP była wprawdzie w 1932 ugrupowaniem legalnym, ale treść i forma jego wystąpień na licznych wiecach budziły niepokój nawet dość tolerancyjnie nastawionych czynników administracyjnych. W konsekwencji licznych doniesień, na terenie okręgu Frankfurt nad Odrą zabroniono organizowania zebrań partyjnych z udziałem von dem Bacha, w obawie przed publicznym znieważaniem organów i władz państwowych lub zagrożeń ładu i porządku publicznego.

30 stycznia 1933 Adolf Hitler objął władzę w Niemczech. Zaufani członkowie partii i SS-mani robią teraz błyskawiczne kariery.

14.VI.1933 r. SS-Gruppenführer Kurt Daluege, szef SS-Oberabschnitt "Ost" - ówczesny zwierzchnik von dem Bacha, umieścił następującą opinię w aktach personalnych:

"Światopogląd narodowo-socjalistyczny:

- bardzo dobry narodowy socjalista.

Właściwości charakteru:

- wierny i uczciwy, bardzo impulsywny, w wielu wypadkach niepohamowany.

Stosunek do przełożonych i podwładnych:

- bardzo dobry".

Erich von dem Bach-Zelewski był z ramienia NSDAP od 1932 posłem do Reichstagu. W tym czasie w SS organizował formacje nadgraniczne w rejonie Piły i Frankfurtu nad Odrą, niebawem jednak powołany został z racji swych kwalifikacji politycznych do pełnienia ważniejszych zadań.

15 grudnia 1933 uzyskał stopień SS-Brigadeführera, a w lutym 1934 objął wysokie stanowisko SS-Oberabschnittsführera na teren całych Prus Wschodnich (SS-Oberabschnitt "Nord-Ost"). Była to jednostka terytorialna SS odpowiadająca w organizacji wojskowej Okręgowi Korpusu (Wehrkreis).

Jako zaufany człowiek SS-Reichsführera Heinricha Himmlera, 2 lipca 1934 nakazał swoim dwóm ludziom zamordowanie SS-Obersturmführera Antona von Hohberg und Buchwald [był to jedyny znany przypadek likwidacji SS-mana w ramach "Nocy długich noży"]. SS-mani posłusznie rozkaz wykonali: uprowadzili Hohberga z hotelu w Królewcu i zastrzelili na terenie jego własnego majątku, położonego koło Iławy.

W mundurze SS-Oberführera, rok 1932.

11 lipca 1934 spotkał go kolejny awans - tym razem do stopnia SS-Gruppenführera. Niebawem doszło jednak do ostrego konfliktu pomiędzy Bachem a Gauleiterem Erichem Kochem, wielkorządcą Prus Wschodnich. Spór między szefem SS a Gauleiterem zaognił się do tego stopnia, że w sprawę zaangażował się osobiście Hitler, który na pewien czas zawiesił nawet Kocha w czynnościach.

Gauleiter Erich Koch

Ostatecznie jednak Gauleiter pozostał na swoim stanowisku w Królewcu, osłaniany m.in. przez Hermanna Göringa i Martina Bormanna. Z kolei w opresjach znalazł się Bach, dla którego wrogość Kocha mogłaby źle się skończyć, gdyby nie osobista interwencja Hitlera i Himmlera. Führer uważał von dem Bacha za "najwierniejszego z wiernych", Himmlera zaś łączyły z nim bardzo dobre stosunki osobiste; był ojcem chrzestnym jednego z synów Bacha!

Świąteczne życzenia Himmlera do von dem Bacha przesłane w grudniu 1936.

Dziś używamy ładniejszych kartek :)

Spór rozwiązano przenosząc von dem  Bacha w lutym 1936 na równorzędne stanowisko do Wrocławia.

Von dem Bach objął urząd szefa SS-Oberabschnitt "Süd-Ost" z siedzibą we Wrocławiu, a w 1938 otrzymał nominację na Wyższego Dowódcę SS i Policji przy Nadprezydencie Śląska i Namiestniku Rzeszy na Okręg Sudety w VIII Okręgu Wojskowym (Höherer SS- und Polizeiführer beim Oberpräsidenten in Schlesien und beim Reichsstatthalter im Sudetengau im Wehrkreis VIII). W ten sposób von dem Bach-Zelewski, jako osobisty namiestnik Himmlera na Śląsku - gdyż taką właśnie rolę spełniali Wyżsi Dowódcy SS i Policji - sprawował pełną władzę w zakresie spraw bezpieczeństwa na tym ważnym pogranicznym obszarze.

Manifestacja przedwyborcza gdańskiej NSDAP w 1938. Na pierwszym planie od lewej: Arthur Greiser - prezydent Senatu Wolnego Miasta Gdańska, gen. Erich von dem Bach-Zelewski, Albert Forster - gauleiter Wolnego Miasta Gdańska, SA-Brigadefuhrer Hacker, SS-Brigadefuhrer Koppe.

Czterdziesta rocznica urodzin von dem Bacha - 1 marca 1939 - stanowiła dla hitlerowskiej prasy na Śląsku stosowną okazję do podniesienia jego zasług. W oficjalnych życiorysach, od których roiły się wszystkie wrocławskie [i nie tylko] gazety podkreślano m.in., że już od czasów wojny (pierwszej światowej) "związany jest ze Śląskiem", że uczestniczył jako oficer 10. pułku grenadierów śląskich w walkach pogranicznych, "tak, że czuje się całkowicie Ślązakiem".

10 marca 1939; Himmler we Wrocławiu.

Meldunek na powitanie SS-Rreichsführera składa Inspektor Policji Porządkowej na Śląsku Oberst der Polizei Riege.

Drugi od prawej - gospodarz terenu -

Erich von dem Bach-Zelewski.

9 stycznia 1939 na wiecu we Wrocławiu tak instruował licznie zgromadzonych byłych kombatantów z NS-Reichskriegerbundu:

"Tylko szczera męska nienawiść może nadać sens jakiemuś ruchowi. Wszędzie znajdą się szubrawcy, których nie można przekonać: trzeba ich więc nienawidzić.

W państwie autorytatywnym nie można tolerować luksusu nieograniczonej wolności osobistej".

W 1939 we Wrocławiu - na terenie szczególnych wpływów von dem Bacha-Zelewskiego, rozwijały swą ożywioną działalność agendy wywiadu hitlerowskiego [zarówno wojskowego - Abwehra, jak i SS - Sicherheitsdienst].

W kampanii wrześniowej 1939 Erich von dem Bach-Zelewski nie brał bezpośredniego udziału, aczkolwiek podległe mu formacje policyjne ze Śląska uczestniczyły w akcji pacyfikacyjnej i terrorystycznej na nowozajętych terenach.

Po zajęciu Polski oddziały SS i policji z miejsca przystąpiły do realizacji zaplanowanej wcześniej akcji wyniszczenia polskich elit. Pierwsze egzekucje nastąpiły już 1 września 1939 i przeprowadzano je praktycznie do końca okupacji.

8 października 1939 - a więc zaledwie trzy dni po ostatniej bitwie kampanii - Hitler zdecydował o wcieleniu zachodnich ziem polskich do Wielkiej Rzeszy Niemieckiej, ustanawiając 12 października 1939 generalnego gubernatora dla reszty okupowanych ziem polskich nie włączonych do Rzeszy. Politycznym dopełnieniem tych decyzji był [nieopublikowany] dekret Hitlera z 7 października 1939 "O umacnianiu niemczyzny", który jasno wytyczał cele hitlerowskiej polityki na okupowanych terenach Polski. Zasadniczą rolę odegrać tu miał SS-Reichsführer Heinrich Himmler, mianowany równocześnie Komisarzem Rzeszy do Spraw Umocnienia Niemczyzny [Reichkommissar für die Festigung des deutschen Volkstums]. Pierwsze plany konkretyzujące program niemieckiej polityki w stosunku do ludności polskiej ["Polenpolitik"] i terenów okupowanych [przede wszystkim ziem wcielonych do Rzeszy] pojawiły się już jesienią 1939 i zimą 1939/40. W Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy [RSHA] opracowano wówczas "Generalplan Ost" - "generalny plan wschodni". W 1939 Erich von dem Bach należał do tej grupy zaufanych, której Hitler i Himmler powierzyli kierowniczą rolę w wykonaniu odpowiedzialnego zadania "umacniania niemczyzny na Wschodzie" - czyli akcji eksterminacyjnych, zbrodniczych wysiedleń ludności polskiej i żydowskiej oraz osadnictwa niemieckiego.

7 listopada 1939 Himmler mianował oficjalnie siedmiu swoich pełnomocników na terenie tych Okręgów Rzeszy, które wchłonęły administracyjnie część okupowanych ziem Rzeczypospolitej. Byli to wyłącznie Wyżsi Dowódcy SS i Policji, obdarzeni teraz dodatkowo funkcjami i tytułami "Pełnomocników Komisarza Rzeszy do Spraw Umocnienia Niemczyzny" [Beauftrage des Reichskommissars für die Festigung des deutschen Volkstums]. Von dem Bachowi-Zelewskiemu, Wyższemu Dowódcy SS i Policji na Obszar Południowego Wschodu, powierzono kierowanie akcją germanizacyjną na terenie całego Śląska, wraz z niektórymi powiatami z sąsiednich województw, nie związanymi do 1939 administracyjnie z polskim Górnym Śląskiem, jak np. Zagłębie Dąbrowskie czy powiat żywiecki. Gorliwy narodowy-socjalista z miejsca przystępuje do realizacji nowych zadań. 8 listopada 1939 bierze udział w konferencji zorganizowanej przez Wyższego Dowódcę SS i Policji w Generalnym Gubernatorstwie SS-Obergruppenführera Friedricha Wilhelma Krügera w krakowskiej siedzibie gubernatora Hansa Franka na Wawelu.

SS-Obergruppenführer Friedrich Wilhelm Krüger.

Pan życia i śmierci milionów Polaków w GG.

Tematem obrad była sprawa osiedlania Volksdeutschów z krajów bałtyckich i z Wołynia na terenach polskich oraz akcja przymusowych przesiedleń Polaków i Żydów z obszarów wcielonych do Rzeszy. Począwszy od grudnia 1939 wysiedlanie z terenów Śląska koordynowane było przez aparat policyjny von dem Bacha z SS-Hauptsturmführerem Adolfem Eichmannem, który był wówczas specjalnym referentem w Departamencie IV [Gestapo] RSHA. Departament ten utworzony przez Heydricha 21 grudnia 1939 miał za zadanie "centralne opracowywanie spraw natury policyjnej i bezpieczeństwa przy przeprowadzaniu ewakuacji na terenach wschodnich".

Adolf Eichmann z referatu IV B 4 w centrali RSHA, "fachowiec" do spraw żydowskich, którymi się zajmował od 1935 w Wydziale II/112 Głównego Urzędu SD.
Zdjęcie pochodzi z tego okresu: młody Eichmann w mundurze SS-Scharführera.

Pod koniec sierpnia 1940, po wielu kolejnych konferencjach i ustaleniach, policjanci von dem Bacha przystąpili do realizacji wysiedlania ludności z powiatu żywieckiego, w ramach akcji "Saybuscher Aktion". W aktach Centrali Przesiedleń zachowały się częściowe zestawienia transportów, skierowanych z powiatu żywieckiego przez Łódź do GG. Wynika z nich, że od 23 września do 14 grudnia 1940 w 18 pociągach wywieziono 17.413 osób. W ich opuszczonych gospodarstwach osiedlono zaledwie kilkaset rodzin niemieckich sprowadzonych z Wołynia.

We wrześniu 1940 von dem Bach-Zelewski osobiście nadzorował wysiedlanie Polaków po czym, już jako gospodarz, witał "nowych właścicieli" w miejscowości Sól.

"Saybuscher Aktion" w Soli

Niemieccy osadnicy w prezencie od troskliwego Führera otrzymywali kompletnie wyposażone gospodarstwa, z których dopiero co wypędzono Polaków... We wrześniu 1940 nawet nie podejrzewali, że po czterech latach to oni będą wypędzani.

Von dem Bach w roli gospodarza czuł się świetnie! Przydzielał domy, zwierzęta, sprzęt rolniczy. Wszystko rozdawał bardzo hojną ręką...

Pod koniec 1939 zwrócił się do SS-Reichsführera Himmlera z inicjatywą założenia obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. Podległy von dem Bachowi inspektor Sipo i SD [Inspekteur der Sicherheitspolizei und des Sicherheitsdienst] SS-Oberführer Wiegand wystąpił z odpowiednim wnioskiem, motywując to koniecznością zapewnienia miejsc dla osób, które zostaną aresztowane na terenie Śląska i Generalnej Guberni. Zarząd Obozów Koncentracyjnych wysłał do Oświęcimia komisję, która na miejscu miała ustalić przydatność oświęcimskiego terenu pod nowy obóz. Wynik pierwszych oględzin był negatywny... Na czele drugiej z kolei komisji, która wizytowała Oświęcim w kwietniu 1940 stał Rudolf Höss, mianowany następnie pierwszym komendantem obozu.

W maju 1940, pomimo początkowych sprzeciwów Berlina, von dem Bach dopiął swego: doprowadził do powstania najsłynniejszego hitlerowskiego obozu zagłady: Konzentrationslager Auschwitz. Pierwszy transport więźniów nadszedł do Oświęcimia 14 czerwca, a już 6 lipca uciekł z obozu pierwszy więzień - Tadeusz Wiejowski.

Jako kompetentny Wyższy Dowódca SS i Policji von dem Bach-Zelewski zarządził w trakcie wizytacji:

1. Natychmiastowe rozstrzelanie 5 robotników cywilnych, podejrzanych o udzielenie pomocy uciekającemu więźniowi.

2. Rozstrzeliwanie na miejscu mężczyzn napotkanych na ograniczonym drutami przedpolu obozu, a także aresztowanie napotkanych tam kobiet i dzieci oraz przekazywanie ich do dyspozycji policji.

3. Oczyszczenie całego obszaru w promieniu 5 km wokół obozu z podejrzanej hołoty.

SS-Sturmbannführer Rudolf Höss, jako gospodarz podejmuje w Oświęcimiu swojego najwyższego zwierzchnika - Himmlera.

Te ustne zarządzenia potwierdził von dem Bach na prośbę Hössa w piśmie z 22 lipca 1940, przy czym zwrócił szczególną uwagę, aby egzekucja robotników "była wykonana w sposób, który stanowiłby ostrzeżenie dla wszystkich, którzy nosiliby się z podobnymi zamiarami".

Obóz KL Auschwitz pozostawał w kompetencjach von dem Bacha-Zelewskiego, jako Wyższego Dowódcy SS i Policji Południowy Wschód, gdyż znajdował się na podległym mu obszarze administracyjnym Śląska. Równocześnie jednak Rudolf Höss podlegał Inspektorowi Obozów Koncentracyjnych w Berlinie, którym był SS-Oberführer Glücks. Do niego trafiło zapytanie Hössa o przeprowadzenie zarządzonej przez Bacha egzekucji. Ten jednak decyzję oddał w ręce Himmlera, który nakazał... wstrzymanie egzekucji! Tak więc Reichsführer SS okazał się w tym przypadku łagodniejszy od Ericha von dem Bacha-Zelewskiego, gorliwego "opiekuna" obozu koncentracyjnego.

W osobistym liście do Himmlera z 29 października 1940 von dem Bach wyznał otwarcie:

"Przywiązuję wagę do tego, aby moi potomkowie [...] mogli zawsze udowodnić udział swego przodka SS-Gruppenführera w akcji przeciw Polsce".

28 listopada 1940 na podstawie decyzji Regierungspräsidenta we Wrocławiu Erich von dem Bach-Zelewski uzyskał zgodę na zmianę nazwiska na: "von dem Bach".

Argumentował, że "Zelewski" brzmiało dla niego "zbyt polsko"...

W osobistym liście do Himmlera z 4 grudnia 1940 sporo miejsca poświęcił temu "ważnemu i radosnemu wydarzeniu" w swoim życiu. Opisał tam m.in. jak bardzo cierpiała jego matka, gdy w wyniku powstania państwa polskiego po I wojnie światowej, grób ojca pochowanego na cmentarzu w Wejherowie znalazł się na polskiej ziemi...

Von dem Bach na każdym kroku stale podkreślał, jak bardzo nienawidzi wszystkiego co polskie!

Na stanowisku Höherer SS- und Polizeiführer "Süd-Ost" działał do początku maja 1941, kiedy to, w związku z przygotowaniami do ataku na ZSRR, Himmler powierzył mu stanowisko Wyższego Dowódcy SS i Policji "Środkowa Rosja" [HSSuPF SS-Oberabschnitt Rußland-Mitte].

1 lutego 1947 w Norymberdze von dem Bach zeznał:

"Przed wybuchem wojny rosyjskiej, na wiosnę 1941 na zamku w Wewelsburgu w zachodnich Niemczech - nie wiem dokładnie kiedy to było - odbył się zjazd zwołany przez Himmlera, w którym brali udział, poza niektórymi gośćmi honorowymi, ci wyżsi dowódcy SS, którzy w nowej kampanii przeciw Rosji mieli spełniać pewne funkcje. Na zjeździe tym Himmler powiedział, że po kampanii rosyjskiej narody słowiańskie albo - jak się wyraził - "rasa słowiańska" będzie liczyła o 30 milionów ludzi mniej, tak że tym samym niebezpieczeństwo biologiczne dla narodu niemieckiego będzie usunięte".

2 marca 1941 Wrocław - Hala Ludowa.

Himmler podejmowany był przez von dem Bacha z okazji wielkiej uroczystości nadania obywatelstwa 5000 Niemców przybyłych ze Wschodu na Śląsk w ramach akcji przesiedleńczej.

Siedzą od lewej:

Gauleiter Karl Hanke,

Heinrich Himmler,

Erich von dem Bach.

W planach Reichsführera SS von dem Bach był przewidziany do objęcia stanowiska Wyższego Dowódcy SS i Policji w Moskwie. Z przyczyn oczywistych do objęcia stanowiska nie doszło...

Na środkowym odcinku frontu wschodniego, gdzie von dem Bach kierował całością sił SS i policji, działała Einsatzgruppe B pod dowództwem Arthura Nebe. Jej zadaniem była realizacja planu masowych mordów ludności Białorusi.

Arthur Nebe - szef Departamentu V - Kripo w RSHA

W sierpniu 1941 sam Himmler, w towarzystwie von dem Bacha, uczestniczył w pokazowej egzekucji 100 ludzi pod Mińskiem. Bach zeznał potem w Norymberdze, w procesie nr 9 przeciwko Einsatzgruppen, że Himmler zobaczywszy w czasie egzekucji dwie żydowskie kobiety, które po salwie nadal żyły, nie potrafił zapanować nad sobą i krzyczał do wykonawców, że źle strzelają. Himmler na widok poruszających się ciał rozstrzelanych dostał torsji [tej chwili słabości nie mógł sobie potem darować]. Komentując ten fakt von dem Bach wyjaśnił rzeczowo, że zrobił później wymówkę swemu przełożonemu.

- Dlaczego?

- Bo spowodował zamieszanie i zdenerwował żołnierzy plutonu egzekucyjnego...

9 listopada 1941 von dem Bach po raz kolejny awansował - tym razem do stopnia SS-Obergruppenführera. Była to nagroda za nadzorowanie przez 4 miesiące akcji eksterminacyjnej na Wschodzie. Gdy w lutym 1942 generał poddał się skomplikowanemu zabiegowi usunięcia żylaków, znalazł się na krótko pod opieką naczelnego lekarza SS prof. dr med. Ernsta Roberta Grawitza. Zachował się obszerny, trzystronicowy list lekarza skierowany do Himmlera datowany 4 marca 1942.

Czytamy tam m.in.:

"Daje się stwierdzić bardzo poważne wyczerpanie ogólne, a w szczególności stan wyczerpania nerwowego, z którym pacjent przybył na leczenie z frontu wschodniego [...] Ponieważ leczenie pacjenta nie jest łatwe ze względu na jego stan psychiczny - cierpi na urojenia w związku z kierowanymi przez niego osobiście rozstrzeliwaniami Żydów i innymi ciężkimi przeżyciami na Wschodzie! - osobiście zająłem się jego kuracją i zabiegam nieustannie, codziennie o przywrócenie mu równowagi duchowej [...]".

Jak wiemy Erich von dem Bach równowagę duchową odzyskał bardzo szybko i powrócił do kierowania akcją policyjną na zapleczu frontu wschodniego.

Jednolite kierownictwo akcji przeciwpartyzanckiej spoczywało od lipca 1942 - w porozumieniu z OKW - w rękach Reichsführera SS Himmlera, w którego imieniu na odpowiednich obszarach prowadzili te działania wyżsi dowódcy SS i policji. Von dem Bach był formalnie tylko jednym z nich, ale osobista ambicja odegrania większej roli i gorliwa chęć wykorzystania własnego doświadczenia z pierwszych miesięcy okupacji Białorusi, skłoniły go do przedstawienia Himmlerowi, w poufnym osobistym piśmie z 5 września 1942, poglądów na temat reorganizacji walki z uciążliwą partyzantką i zaoferowanie własnych usług na stanowisku kierownika całości tej akcji.

Działania Bandenjagdkommandos na terenach Związku Sowieckiego i Polski, przeszły do historii jako niczym nie skrępowany bandytyzm.

Ramię w ramię z formacjami SS i policji, w akcjach tych brały udział oddziały "rycerskiego Wehrmachtu".

6 września - a więc w dzień później - Hitler wydał wytyczne "w sprawie wzmożonego zwalczania plagi band na Wschodzie".

Bach deklarując chęć podjęcia walki z "plagą partyzancką" zaproponował przekazanie swego dotychczasowego stanowiska [HSSuPF "Rußland-Mitte"] SS-Brigadeführerowi hrabiemu Bassewitz-Behr. Himmler bardzo poważnie potraktował memoriał von dem Bacha i bezzwłocznie powierzył mu obowiązki "Pełnomocnika Reichsführera SS do zwalczania band na Wschodzie" [Der Bevollmächtigte des Reichsführer SS für Bandenkämpfung im Osten]. Ponadto pismem z 23 października 1942 podporządkował von dem Bachowi szefa SS i policji na Białorusi na czas trwania rozpoczętej tam akcji pacyfikacyjnej.

21 czerwca 1943 Himmler przekształcił stanowisko "Pełnomocnika do zwalczania band" w urząd "Szefa formacji do walki z bandami przy Reichsführerze SS i szefie policji niemieckiej". Odtąd pełny tytuł von dem Bacha brzmiał: "Chef der Bandenkampf-Verbände".

Obszar podlegający von dem Bachowi był imponujący: Norwegia, Holandia, Belgia, Francja, Jugosławia, Ukraina, Białoruś, Generalna Gubernia i część okręgu Białystok.

Sami Niemcy obszary te określali jako "Bandenkampfgebiete", czyli "zagrożone działaniami bandyckimi" - [partyzanckimi].

Erich von dem Bach kierował planowaniem i koordynacją działań przeciwpartyzanckich, dysponując przy tym własnym sztabem i przydzielanymi mu doraźnie licznymi oddziałami zarówno Wehrmachtu, Waffen SS, policji oraz ukraińskiej Schuma. Utworzono oddziały specjalne "Bandenjagdkommandos" zwalczające partyzantkę jej metodami. Wśród podległych mu formacji kolaboracyjnych włączonych do 201. dywizji pozostającej w jego dyspozycji znalazła się już w marcu 1942 nacjonalistyczna ukraińska jednostka policyjna, która powstała w październiku 1941 z połączenia słynnego z okrucieństwa batalionu "Nachtigall", zorganizowanego przez Hptm. Theodora Oberländera, z bratnią formacją "Roland". Von dem Bach bardzo wysoko oceniał te jednostki. Los miał w przyszłości jeszcze raz postawić pod jego komendą niektóre jednostki wschodnie. W czasie Powstania Warszawskiego, w ramach grup Dirlewangera i Recka walczył II Btl. "Bergmann", zorganizowany jeszcze w 1942 przez Theodora Oberländera na Kaukazie.

Wszyscy wyżsi dowódcy SS i policji rozkazem Himmlera zostali zobowiązani do przesyłania von dem Bachowi codziennych meldunków dotyczących wszelkich aktów sabotażu i dywersji na ich terenach.

"W roku 1943 Himmler uznał terytorium Generalnego Gubernatorstwa za teren walk partyzanckich [Partisanengebiet]" - oświadczył von dem Bach w Norymberdze 21 lutego 1946 - "wobec tego, jako szef jednostek do zwalczania partyzantów, musiałem udać się do Generalnego Gubernatorstwa, by zorientować się w sytuacji, zebrać informacje i przedłożyć sprawozdanie i propozycje dotyczące sposobu walki z partyzantami". W tym norymberskim zeznaniu von dem Bach nie wspomniał o tajnym rozkazie Himmlera z 31 lipca 1942 zakazującym używania słowa "partyzanci" i nakazującym stosowania w jego miejsce słowa "bandyci"...

Podległe von dem Bachowi oddziały SS i policji wielokrotnie wykazały się szczególną bezwzględnością. Na zdjęciu egzekucja "współpracujących z bandami" na terenie dystryktu Radom.

W pierwszym kwartale 1944 dowodził równocześnie siłami SS, a ponadto jednostkami bojowymi Wehrmachtu we wstępnym okresie walk niemiecko-sowieckich o Kowel. Potem zachorował i od marca przebywał na kuracji - w tym okresie jego obowiązki szefa oddziałów zwalczających partyzantkę osobiście przejął Himmler. Szefem sztabu dowództwa walk za bandami mianowany został SS-Oberführer Ernst Rode [ur. 1894], członek osobistego sztabu Himmlera od 1941, jeden z czołowych specjalistów do spraw walki za partyzantką.

1 sierpnia 1944 wybuchło Powstanie Warszawskie. Tego dnia von dem Bach przebywał w Sopocie, gdzie doglądał robót fortyfikacyjnych nad Wisłą. Nadal był szefem formacji anty-partyzanckich, z tą tylko różnicą, że miesiąc wcześniej - 1 lipca 1944 - został awansowany do stopnia generała broni SS i policji [General der Waffen SS- und Polizei].

2 sierpnia rozkazem Himmlera mianowany został dowódcą Grupy Korpuśnej - Korpsgruppe v. d. Bach - przeznaczonej do stłumienia Powstania Warszawskiego. Równocześnie podlegał Heinrichowi Himmlerowi - jako naczelnemu zwierzchnikowi SS - oraz gen. Nikolausowi von Vormannowi, dowódcy 9. Armii walczącej w ramach Grupy Armii "Środek", w pasie działań której latem 1944 leżała Warszawa. Po uzyskaniu telefonicznej nominacji 3 VIII 1944 von dem Bach udał się z Giżycka samolotem do Krakowa, jednak złe warunki pogodowe spowodowały, że musiał lądować we Wrocławiu [?], skąd samochodem pojechał do Krakowa. Tam w porozumieniu z "Sekretarzem d/s Bezpieczeństwa przy Rządzie GG" SS-Obergruppenführerem Wilhelmem Koppe rozpoczął organizowanie "skutecznej pomocy dla sił niemieckich zagrożonych działaniami powstańczymi w Warszawie".

Po przybyciu do Sochaczewa k/Warszawy, uporządkował jednostki niemieckie będące już w akcji. Dokładna data jego przyjazdu nie została ustalona. Przesłuchiwany po wojnie von dem Bach, uparcie twierdził, że w okolicach Warszawy pojawił się dopiero w drugiej połowie sierpnia. Chciał w ten sposób uniknąć obciążenia go zbrodniami popełnionymi przez oddziały Reinefartha, Kamińskiego i Dirlewangera w pierwszych dniach Powstania Warszawskiego. Ze zdobytych dokumentów 9. Armii wynika jednak, że do Warszawy przybył pomiędzy 5 a 7 sierpnia 1944.

26 stycznia 1946 w Norymberdze von dem Bach przed polskim prokuratorem Jerzym Sawickim zeznał:

"[...] Kiedy przybyłem i zapoznałem się ze stanem walk, stwierdziłem wielkie zamieszanie. Każda jednostka strzelała w innym kierunku, nikt nie wiedział do kogo należy strzelać i z punktu widzenia wojskowego cała sytuacja stała się trudna do rozwiązania. Na cmentarzu sam widziałem, jak grupa osób cywilnych została zabrana i rozstrzelana na miejscu przez członków grupy bojowej Reinefartha... Osobiście poszedłem do Reinefartha, spotkałem go na jego stanowisku... Poinformowałem go o całej sytuacji, następnie zwróciłem mu uwagę na całe bezhołowie, które zauważyłem i na to że jego oddziały rozstrzeliwują niewinną ludność cywilną. Wówczas Reinefarth zwrócił uwagę na istniejący wyraźny rozkaz Himmlera. Pierwszą rzeczą jaką mi opowiedział było to, iż otrzymał wyraźny rozkaz, że nie wolno brać jeńców i należy każdego mieszkańca Warszawy zabić. Zapytałem go: czy kobiety i dzieci także? Na co ten mi odpowiedział: tak, kobiety i dzieci także".

Właśnie na podstawie tej relacji ustalono, że von dem Bach był w Warszawie już 6 sierpnia - wówczas miała miejsce egzekucja około 1500 osób przeprowadzona na terenie cmentarza prawosławnego przy ul. Wolskiej - w pobliżu stanowiska dowodzenia Reinefartha. Rozkaz wstrzymujący masowe egzekucje nadszedł z Berlina dopiero po kilku dniach - około 10 sierpnia. Likwidując Powstanie Warszawskie, Niemcy równocześnie realizowali kilka sprzecznych ze sobą wytycznych. Początkowy rozkaz Hitlera o bezwzględnym zabijaniu wszystkich mieszkańców stolicy Himmler przekazał do wykonania swoim oddziałom SS i policji. Jednak po kilku dniach interweniował u niego Hans Frank, dla którego było "zbyt wielką rozrzutnością" zabicie 800 tysięcy ludzi zdolnych do pracy. Gubernator Generalny nie mógł się również pogodzić z wysyłaniem tysięcy pojmanych do obozów koncentracyjnych, będących w gestii Głównego Zarządu Gospodarczego SS. Ambicjonalne interwencje Franka poparł Fritz Sauckel.

Fritz Sauckel - Główny Pełnomocnik dla Mobilizacji Sił Roboczych

Von dem Bach - zawieszony między młotem a kowadłem - musiał przez kilka dni wykonywać sprzeczne ze sobą rozkazy: Himmler oczekiwał raportów o liczbie rozstrzelanych, a Frank o liczbie odesłanych do zakładów przemysłowych... Jednak zwyciężyła ekonomia i politykę zagłady mieszkańców wyparł rozkaz wywiezienia wszystkich warszawiaków do zakładów pracy w GG i Rzeszy. Około 50 tysięcy ludzi trafiło jednak do obozów koncentracyjnych. Po wojnie von dem Bach tylko sobie przypisywał ocalenie tysięcy cywili, jednak jeszcze pod koniec sierpnia i we wrześniu, podlegający mu SS-mani rozstrzeliwali ujętych mieszkańców Warszawy. O tym von dem Bach nie wspomniał ani słowem w późniejszych zeznaniach...

Jak sam stwierdził po wojnie, z dniem jego przybycia do Warszawy obowiązywały go następujące wytyczne Hitlera i Himmlera:

1. ujętych powstańców należy zabijać bez względu na to czy walczą zgodnie z Konwencją Haską czy też ją naruszają;

2. nie walcząca część ludności, kobiety i dzieci, ma również być zabijana;

3. całe miasto ma być zrównane z ziemią, tj. domy, ulice, urządzenia w mieście i wszystko co się w nim znajduje.

2 IX 1944 po zajęciu Starego Miasta Erich von dem Bach udał się na stanowisko dowodzenia Reinefartha, gdzie spotkał się z grupą ok. 100 żołnierzy powracającym z AK-owskiej niewoli. Tam podziękował im za męstwo i wytrwałość - zupełnie jakby wracali z paszczy lwa. W szeregach wojsk niemieckich celowo rozpowszechniano "potwierdzone wiadomości", o tym, że Polacy wszystkich wziętych jeńców, przed niechybnym zgładzeniem - okropnie torturują. Każdy prosty parobek z Westfalii, Brandenburgii czy Bawarii był święcie przekonany, że gdy już wpadnie w polskie ręce, natychmiast zostaną mu wyłupione oczy, wyrwany język i odrąbane genitalia. Oczywiście takie "urabianie" własnych wojsk miało poprawić ich ogólnie słabą postawę w obronie: człowiek, któremu strach jeży włosy pod hełmem, będzie walczył do końca. W efekcie takiej presji, wielu osaczonych Niemców, mając alternatywę - wybierało śmierć z własnej ręki...

 

Wkrótce von dem Bach podzielił niemieckie oddziały na grupy bojowe [Kampfgruppe], które składały się z mniejszych związków tworzących grupy uderzeniowe [Angriffsgruppe]. Teren wokół Warszawy kazał zamknąć oddziałami grupy odgradzającej [Abschirmungsgruppe], której zadaniem było niedopuszczenie do miasta ewentualnych oddziałów AK idących z odsieczą Powstaniu Warszawskiemu. Z chwilą przybycia von dem Bacha do Warszawy objął on faktyczne dowodzenie nad wszystkimi niemieckimi i wschodnimi formacjami w mieście. Dowódca garnizonu gen. Reiner Stahel, odcięty w swojej siedzibie [Pałac Saski] 1 sierpnia 1944 przez oddziały AK, nie miał praktycznej możliwości dowodzenia jednostkami Wehrmachtu rozrzuconymi po całym mieście.

Von dem Bach w 1946 własnoręcznie wykonał szkic - schemat osób i jednostek, za działania których odpowiadał w Warszawie.

"Ponoszę w pełni odpowiedzialność za ten okres podczas którego dowodziłem. Nawet w tych wypadkach, w których nie udało mi się narzucić mojej woli wojsku. Lecz wojska te w wielkiej mierze nie były armią, lecz kupą świń"

- zeznał 26 stycznia 1946 w Norymberdze.

Z dniem odejścia komendanta wojskowego garnizonu gen. Reinera Stahela [25 VIII 1944], von dem Bachowi oficjalnie podporządkowano wszystkie formacje SS, wojska i policji na terenie miasta. Do połowy września stale otrzymywał posiłki ze składu 9. i 4. Armii oraz uzupełnienia ze szkół i jednostek karnych SS. Von dem Bach zmierzał przede wszystkim do skutecznego stłumienia powstania "wszelkimi stojącymi do dyspozycji środkami wojskowymi". Odrzucał emocje, które powodowały Hitlerem i Himmlerem, kierował się "dobrze rozumianym interesem niemieckim". Przydzielone mu siły i środki z miejsca ocenił jako niewystarczające i stale zabiegał o wzmocnienie swej Grupy Korpuśnej wartościowymi jednostkami frontowymi. Przy czym negatywnie oceniał jednostki wschodnie [RONA, "Bergmann"] przydzielone przez Główny Urząd SS kierowany przez Bergera. Von dem Bach swym raporcie z 29.VIII.1944 domagał się w celu szybszego zgniecenia oporu powstańców i usunięcia niebezpiecznego zagrożenia na tyłach frontu - sprowadzenia uzupełnień w postaci grupy bojowej o sile pełnej dywizji. Motywował to koniecznością wyrównywania poważnych strat, jakie ponosiła jego Korpsgruppe w wyniku działań powstańców, wspomaganych ciągle przez nowe jednostki, które po przeszkoleniu i zorganizowaniu w kompanie i bataliony docierały - według niego - przez silnie rozgałęziony system kanałów i przejść podziemnych do miasta, a nawet do całkowicie otoczonej już dzielnicy staromiejskiej. Niezbędnych posiłków jednak nigdy nie otrzymał w żądanych przez siebie ilościach, bo nie pozwalała na to sytuacja na przedmościu warszawskim w sierpniu i we wrześniu 1944. W tych warunkach jego sztab opracował plan kolejnego opanowywania poszczególnych dzielnic Warszawy, przy koncentracji wszystkich sił i środków posiadanych na danym terenie, a równocześnie podjął próby działania środkami politycznymi, tj. zachęcania walczących powstańców i ludności cywilnej do kapitulacji poprzez ulotki i parlamentariuszy.

18.VIII.1944 von dem Bach wystosował pismo do "Komendanta polskich powstańców". Nie mogło to jednak przynieść oczekiwanych przez niego efektów. W tym czasie trwała przecież wielka rzeź ludności i jeńców. Polacy nie ufali zapewnieniom niemieckiego generała, który gwarantował im "bezpieczne wyjście z miasta". W tej sytuacji von dem Bach postanowił pokazać niemiecką siłę. Stałym bombardowaniem miasta chciał zmusić jego obrońców do kapitulacji. Jednak te działania wzmocniły tylko polski opór, co w efekcie znacznie przedłużyło walkę. Zaciętość bitwy warszawskiej zaskoczyła samych Niemców, czego wyrazem było przemówienie Himmlera w Jägerhöhe 21 września 1944 do dowódców Okręgów Wojskowych [Wehrkreis] i komendantów szkół oficerskich:

"[...] Od pięciu tygodni prowadzimy walkę o Warszawę [...] Walka ta jest najbardziej zażarta ze wszystkich jakie prowadziliśmy od początku wojny. Można ją porównać z walkami ulicznymi w Stalingradzie [...] Anglicy wywołali to powstanie w chwili dla nas niekorzystnej. Gdy otrzymałem wiadomość o powstaniu w Warszawie, poszedłem natychmiast do Wodza [...] Powiedziałem: Wodzu mój, chwila jest niekorzystna. Z historycznego punktu widzenia fakt wzniecenia przez Polaków powstania jest błogosławieństwem. Skończymy z tym w ciągu pięciu-sześciu tygodni. Wtedy jednak zostanie wymazana Warszawa, stolica, jądro, kwiat inteligencji tego ongiś 16-, 17-milionowego narodu Polaków, tego narodu który od 700 lat zamyka nam drogę na Wschód i od czasu pierwszej bitwy pod Tannenbergiem stoi nam ciągle na drodze. Wtedy problem polski historycznie nie będzie już więcej problemem dla naszych dzieci i dla tych wszystkich, którzy po nas przyjdą, a nawet i dla nas samych.

Oprócz tego wydałem równocześnie rozkaz, że Warszawa ma być doszczętnie zburzona. Możecie teraz panowie pomyśleć, że jestem straszliwym barbarzyńcą. Jak panowie chcecie: owszem, jestem nim, jeśli muszę nim być [...] Rozkaz ten brzmiał: każdego mieszkańca należy zabić, każdy blok domów należy podpalić i wysadzić w powietrze [...]"

25 września w dowództwie 9. Armii odbyła się narada z von dem Bachem, w trakcie której zapadły ważne decyzje dotyczące struktury dowodzenia w rejonie Warszawy. Uczestnicy narady doszli do wniosku, że zazębianie się frontu z obszarem zwalczania Powstania Warszawskiego wymaga bardzo ścisłego i elastycznego rozkazodawstwa.

Z tych względów ustalono, że dowodzenie bronią ciężką i kierowanie zaopatrzeniem w jednostkach walczących przeciwko powstańcom przejmie dowództwo XXXXVI KPanc. Właśnie tego dnia przybył do Warszawy nowy dowódca korpusu gen. Walter [Martin?] Freis. Dowództwo 9. Armii zastrzegło, że rozkazy do jednostek walczących w Warszawie, oprócz przekazywania ich przez dowództwo XXXXVI KPanc, może także kierować bezpośrednio - tj. do gen. Rohra, Reinefartha, 19. DPanc gen. Källnera i gen. Bernhardta. Von dem Bach od 25 września nie miał więcej posługiwać się określeniem "Grupa Korpuśna von dem Bacha", a tylko swym właściwym tytułem służbowym "szef oddziałów do walki z bandami" i wykonywać obowiązki wynikające z pełnomocnictw udzielonych mu przez Himmlera. Oznaczało to, że gen. Smilo von Lüttwitz faktycznie odsunął von dem Bacha i jego sztab od operacyjnego dowodzenia w obszarze Warszawy. Dzięki temu chciał zlikwidować panujący nonsens w strukturze dowodzenia w Warszawie, gdzie jednostkami Wehrmachtu, które już przeważały w Grupie Korpuśnej von dem Bacha, dowodził w sprawach operacyjnych dyletant z SS.

Jednak "za wybitne zasługi w zwalczaniu Powstania Warszawskiego" na wniosek Gen.Ltn. Nikolausa von Vormanna dowódcy 9. Armii [12.VIII.44], poparty przez dowódcę Grupy Armii "Środek" Gen.Obst. Georga-Hansa Reinhardta [13.VIII.44], 30 września 1944 Erich von dem Bach otrzymał Krzyż Rycerski Żelaznego Krzyża. Na podstawie tego samego wniosku Krzyż Rycerski otrzymał również SS-Oberführer Oskar Dirlewanger, a SS-Gruppenführer Heinz Reinefarth - Liście Dębowe do Krzyża Rycerskiego.

Gdy 29 września 1944 wieczorem odbyła się rozmowa telefoniczna dowódcy 9. Armii z gen. Heidkämperem [szefem sztabu Grupy Armii "Środek"], dotycząca obsadzenia stanowiska dowódcy "twierdzy Warszawa", gen. Smilo von Lüttwitz powiedział: "Proszę zatroszczyć się o to, żeby ci ludzie [chodzi o oficerów SS] nie obwiesili się tak licznie Krzyżami Rycerskimi i Liśćmi Dębowymi bez zapytana nas".

Zdanie to dosyć obrazowo ilustruje stosunki panujące między wyższą kadrą Wehrmachtu a SS na tle wydarzeń w Warszawie.

W tych dniach, w sztabie von dem Bacha w Ożarowie przygotowywano już układ kapitulacyjny Warszawskiego Korpusu Armii Krajowej.

Erich von dem Bach przyjmuje kapitulację warszawskiej AK. Przedstawiciele Komendy Głównej AK: płk. "Heller" - Kazimierz Iranek-Osmecki i ppłk. "Zyndram" - Zygmunt Dobrowolski.

2 października 1944 o godz. 21:00 w Ożarowie, Erich von dem Bach podpisał akt kapitulacji Warszawskiego Korpusu AK, gwarantujący polskim żołnierzom prawa kombatanckie i wyjście do niewoli w dniach 4 i 5 października 1944. Punkt 10 Układu zapewniał również bezpieczeństwo ewakuowanej z Warszawy ludności cywilnej.

SS-Obergruppenführer von dem Bach nie miał jednak najmniejszego zamiaru wywiązać się z tego zobowiązania... Los ludności cywilnej przesądzono już w połowie września. Miała zostać skierowana do obozów koncentracyjnych i na roboty w głąb Rzeszy.

Von dem Bach i Dowódca AK gen. "Bór" - Tadeusz Komorowski w Ożarowie. Po przyjęciu defilady wychodzących do niewoli oddziałów AK, gen. "Bór" został dowieziony do sztabu von dem Bacha, który namawiał go na utworzenie wspólnego, "antykomunistycznego frontu".

Ta niemiecka propozycja spotkała się ze stanowczą odmową. Jeszcze tego samego dnia, na rozkaz Himmlera, Dowódcę AK przewieziono do Prus Wschodnich. Tam też chciano kontynuować rozmowy na temat polsko-niemieckiej współpracy. Jednak do rozmowy "Bora" i Reichsführera SS nie doszło... Prawdopodobnie szef SS otrzymał już raport v.d. Bacha.

Po kilku godzinach oczekiwania polskich oficerów z K-dy Gł. AK wywieziono do Oflagu Langwasser koło Norymbergii...

Po stłumieniu Powstania, gdy Warszawę opuściły ostatnie oddziały AK, Erich von dem Bach wyjechał na Węgry - jego "dziejowa misja" była zakończona. Później dowodził kolejno XIV i X Korpusem Armijnym SS, a pod koniec wojny Korpusem "Odra".

Po wojnie von dem Bach nie został wydany władzom polskim. Amerykanie aresztowali go w pierwszą rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego - 1 sierpnia 1945.

W Norymberdze zeznawał jedynie jako świadek oskarżenia, a jego zeznania dotyczyły wydarzeń z... 1934. Przy pulpicie dla świadków w Pałacu Sprawiedliwości pojawił się w dwudziestym ósmym dniu tej historycznej rozprawy: 7 stycznia 1946.

Generał opowiadał o wydarzeniach z okresu przejmowania władzy w Niemczech przez hitlerowców i choć był "kopalnią wiedzy" na temat tłumienia Powstania Warszawskiego - prokuratorzy "czterech mocarstw" nie pytali go o ten okres...

Zbrodnie niemieckie dokonane w trakcie Powstania Warszawskiego przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym nie były rozpatrywane! Przesłuchiwał go m.in. polski prokurator Jerzy Sawicki. Norymberskie zeznania von dem Bacha bardzo obciążyły oskarżonych i o mało nie doprowadziły do uznania niemieckiego Sztabu Generalnego za organizację przestępczą - na równi z SS i Gestapo. Von dem Bach, dbający przede wszystkim o własną skórę, zdecydowanie odciął się od dawnych towarzyszy z SS. Mówił dużo i chętnie. Gdy skończył zeznawać i opuszczał już salę Pałacu Sprawiedliwości, wściekły jego zeznaniami Hermann Göring krzyknął za nim: "Ty świnio!"

Von dem Bach nigdy nie odpowiadał za zbrodnie popełnione na terenach Polski i ZSRR. 

W 1947 władze amerykańskie jedynie "wypożyczyły go" Polakom na dwa dni. Zeznawał - znowu jako świadek oskarżenia - tym razem w warszawskim procesie byłego gubernatora Ludwiga Fischera. Fischera powieszono w Warszawie, natomiast von dem Bach powrócił do Norymbergii... Lecz zanim wyjechał, poproszono go o odpowiedź na pytanie: "Jaki wpływ miało powstanie na działalność bojową 9. Armii na froncie". Von dem Bach streścił to w krótkiej notatce:

"A. Pod względem materialnym.

Ruchy wojsk związane z frontem i dowóz musiały być przestawione na drogę okrężną, co zwiększyło odległość i niepotrzebne zużycie tak cennego paliwa. Związanie kilku pułków i silnych jednostek artylerii, które zostały wyciągnięte z walki z frontu praskiego, wreszcie związanie jednej z najlepszych dywizji pancernych, których na froncie brakowało, co najmniej na 14 dni; utrata z powodu pożaru czy zdobycia przez powstańców bardzo ważnych magazynów mundurowych i żywnościowych, a wreszcie utrata wszystkich wojskowych warsztatów reperacyjnych i jednostek zaopatrzenia, które były nie do zastąpienia.

B. Pod względem moralnym.

Moralny wpływ powstania na żołnierzy nie może być niedoceniony. Walczące na wschód od Pragi wojska czuły się stale zagrożone na tyłach przez powstanie. Można było obawiać się wybuchu powstania na Pradze. Przede wszystkim zaś wojska frontowe, już silnie pobite, czuły zagrożoną swą drogę odwrotu na zachód wobec spodziewanego wielkiego natarcia rosyjskiego. Temu poczuciu niepewności można przypisać fakt, że Praga tak niespodziewanie została stracona przy ataku Rosjan, który nastąpił później, ponieważ wojska dążyły tylko do osiągnięcia znajdujących się jeszcze na północ od Warszawy mostów przez pośpieszny odwrót".

Von dem Bach zeznaje 1 lutego 1947 jako świadek przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Warszawie w sprawie przeciwko Fischerowi.

Pojawienie się tego "arcykata" na sali sądowej i to właśnie w zniszczonej przez niego Warszawie, było nie lada sensacją. Lecz SS-Oberguppenführer znajdował się poza zasięgiem polskiego wymiaru sprawiedliwości, chronili go nasi przyjaciele - Amerykanie...

Oświadczenie: von dem Bach - Norymberga 22.IX.1946:

"Podporządkowanie grupy korpuśnej von dem Bacha w rejonie Warszawy 9. armii nie tylko w sensie zaopatrzenia, lecz również taktycznie znajduje swe pokrycie w niżej przytaczanych faktach.

Mam prawo zwrócić uwagę na to, że moje ustalenia o faktycznej hierarchii dowódczej powodowane są wyłącznie pragnieniem prawdy, gdyż fakty te nie zmieniają nic w mojej osobistej odpowiedzialności.

A. Rozkaz Führera powołujący mnie do Warszawy nie naruszał w ogóle normalnych stosunków podporządkowania. Rozkaz Führera jedynie oddawał do dyspozycji normalnie kompetentnym dowództwom określoną osobę, która ze względu na swoje doświadczenie wydawała się być szczególnie powołaną do wypełnienia ściśle określonego zadania.

Rozkaz Führera uwypuklił znaczenie odnośnej osobistości na tyle tylko, że powołując się na rozkaz pochodzący z najwyższego szczebla mogłaby ona zespolić celem wykonania jednego zadania wszystkie siły podporządkowane niezliczonym zwierzchnikom.

Przykładem rozkazu Führera było mianowanie generała lotnictwa Stahela na stanowisko komendanta bojowego Wilna w okresie poprzedzającym jego działalność w Warszawie.

Żaden wojskowy specjalista zapewnie nie ośmieli się twierdzić, że komendant bojowy jakiejś umocnionej miejscowości na linii frontu nie jest taktycznie podporządkowany rozkazem  armii, na której obszarze owa umocniona miejscowość się znajduje. Komendant umocnionej miejscowości winien oczywiście oprócz rozkazu Führera - utrzymania za wszelką cenę danej miejscowości - kierować się w czasie dowodzenia taktycznymi dyrektywami armii.

Również i ja w styczniu 1944 r. rozkazem Führera zostałem mianowany na stanowisko komendanta bojowego Kowla, taktycznie byłem - bez potrzeby uregulowania tego specjalnym najwyższym rozkazem - podporządkowany kompetentnemu korpusowi Wehrmachtu, którym w danym momencie dowodził generał Raus.

Generaloberst der Infanterie Erhardt Raus

SS-Gruppenführer Reinefarth został w lutym 1945 r. mianowany rozkazem Führera komendantem bojowym Kostrzynia. Mimo, że w danym wypadku jego dowódcą armii był sam Hitler, to jednak taktycznie, jak to było w powszechnym zwyczaju, był on podporządkowany 9. armii generała Busse. To podporządkowanie, w wypadku gdyby ktoś usiłował zaprzeczyć w sposób kategoryczny, potwierdza fakt przekazania Reinefartha przez generała Busse wehrmachtowskiemu Wojennemu Sądowi Rzeszy.

General der Infanterie Theodor Buße

od stycznia 1945 dowódca 9. armii

Stało się tak dlatego, że wbrew rozkazowi Führera, po miesiącach zaciętej walki, po wystrzeleniu ostatniego naboju z nielicznymi pozostałymi przy życiu żołnierzami, w ataku na białą broń przebił się on przez rosyjskie okrążenie, by w ten sposób nie dopuścić do bezsensownej śmierci tych żołnierzy.

B. Faktyczna hierarchia rozkazodawcza w okresie walk powstańczych w Warszawie i jej okolicach również potwierdza taktyczne podporządkowanie 9. armii.

1. Ognisko powstańcze Warszawa znajdowało się od początku powstania aż do kapitulacji w dniu 5 października [błąd: kapitulacja nastąpiła 2.X.1944] na obszarze operacyjnym 9. armii. Do czasu zajęcia przez Rosjan Pragi front przebiegał tuż na wschód od Pragi, zaś na południe od Grupy Korpuśnej front przebiegał wzdłuż Wisły. Stanowisko dowodzenia armii znajdowało się  w podwarszawskiej miejscowości, ok. 15 km na południowy zachód od Warszawy.

2. Północne i południowe stanowiska dowodzenia sąsiednich korpusów znajdowały się na tej samej wysokości i w tej samej odległości od frontu, co stanowisko dowodzenia korpusu von dem Bacha.

3. Tabory i bagaże oddziałów frontowych 9. armii znajdowały się we wsiach wokół stanowiska dowodzenia korpusu Bacha, częściowo nawet w tej samej wsi.

4. Całość stojącej do dyspozycji artylerii - w pewnych okresach 110 luf - stanowiła jednostkę 9. armii. Stała ona pod rozkazami dowódcy artylerii 9. armii, który otrzymał od armii polecenie współpracy ze mną.

5. Zaopatrzenie w amunicję, sprzęt i żywność należało do 9. armii. W pierwszej połowie trwania walk poszczególne grupy bojowe kierowały swe zapotrzebowania bezpośrednio do armii, ponieważ dopiero z czasem udało mi się z pomocą armii - przez przydzielenie Ia [szef oddz. operacyjnego] - zorganizować sztab zdolny do pracy.

6. Z wyjątkiem skierowania pierwszych oddziałów, jeszcze przed przejęciem przeze mnie dowodzenia, w żadnym innym wypadku Himmler nie wmieszał się do walki w charakterze rozkazodawcy.

7. Nie tylko dowódca armii, Vormann, osobiście, lecz również i jego współpracownicy, jak jego szef sztabu Staedke, mjr Völkel, kwatermistrz itp., odwiedzali stale stanowiska dowodzenia podporządkowanych mi formacji, wydając rozkazy i wytyczne. Byłoby to nie tylko nietaktem, ale także i wykroczeniem dyscyplinarnym, przeciwko któremu broniłbym się z całą energią, jeśliby nie istniało jasno określone taktyczne podporządkowanie, a jedynie byłbym skazany na współpracę z armią. W celu zapobieżenia, przynajmniej częściowo, częstemu obchodzeniu mego szczebla, prosiłem Vormanna, by skierował do mnie swego oficera łącznikowego Völkela w charakterze Ia.

General der Panzertruppen Nikolaus von Vormann

w okresie 27.VI-21.IX.1944 dowódca 9. armii

8. Gdy począwszy z dniem 10 września Praga została zagrożona przez bezpośredni atak rosyjski, armia wydała grupie bojowej Reinefartha bezpośredni rozkaz, by natychmiast wydzieliła i skierowała jeden batalion policji do dywizji frontowej na Pragę, czyli poza obszar mojego dowodzenia, i poinformowała mnie dopiero ex post o tym rozkazie. Gdyby armia nie posiadała jasno określonej kompetencji rozkazodawczej, byłbym się bronił w tej napiętej własnej sytuacji bojowej wszelkimi środkami przeciwko oddaniu wojsk.

9. Po utracie Pragi również i na moim odcinku Wisła od Żoliborza do Czerniakowa stała się pierwszą linia frontu przeciwko Rosjanom. Trudno by było twierdzić, że począwszy od 12 września do 5 października na tej 7,5-kilometrowej linii frontu prowadziłem wojnę na własną rękę. Byłoby to w każdym razie novum w historii wojen.

10. Niestety jednak zarówno armia, jak i Grupa Armii "Środek" nie ograniczały się tylko do wykonywania swej władzy rozkazodawczej jedynie na zasadzie taktycznego podporządkowania. Również i w dziedzinie czysto politycznej, którą na zasadzie rozkazu Führera zamierzałem sam kierować, odczuwano w sposób ujemny interwencje 9. armii oraz Grupy Armii "Środek". Ulotki zredagowane, wydrukowane i zrzucone przez armię, jeszcze przed moim przybyciem, które zawierały sfałszowaną odezwę Bora-Komorowskiego, spowodowały wiele politycznej szkody. Dlatego to moje pierwsze próby skontaktowania się z wrogiem przez parlamentariuszy  spotkały się z największą nieufnością. Przeforsowałem w rozmowach z armią, że począwszy od teraz wszystkie ulotki będą uprzednio ze mną przekonsultowane.

Gdy po mozolnych usiłowaniach udało mi się nawiązać z przeciwnikiem rozmowy przynajmniej na odcinku ratowania ludności cywilnej, ponowne wmieszanie się Wehrmachtu spowodowało zniszczenie tej podstawy zaufania u przeciwnika. Po utracie Pragi armia straciła nerwy i nie okazywała więcej gotowości wyczekiwania na dojrzewanie powolne moich pertraktacji. Z wyłączeniem mojej osoby armia swoimi kanałami spowodowała rozkaz Hitlera wzywający po raz ostatni, przy pomocy ulotek, Bora-Komorowskiego do bezwarunkowej kapitulacji. Tak jak przepowiedziałem, Bór-Komorowski nie raczył udzielić w ogóle żadnej odpowiedzi na to wezwanie. Nici przeze mnie zadzierzgnięte zostały poważnie nadszarpnięte, ponieważ ja w moich ofertach do Bora posunąłem się o wiele dalej i nie żądałem nigdy bezwarunkowej kapitulacji. Przy moich ponownych usiłowaniach przeciwnik okazywał teraz wątpliwości, czy ja w ogóle mam uczciwe zamiary, względnie w wypadku pozytywnym, czy ja jestem uprawniony do składania ofert oraz upoważniony, gdyż ostatnie wezwanie do bezwarunkowej kapitulacji było podpisane przez gen. Reinhardta.

Generaloberst Georg-Hans Reinhardt

d-ca Grupy Armii "Środek"

11. Te tarcia z 9. armią i także moje troski o zaopatrzenie dla moich dziesiątkowanych stale oddziałów zmusiły mnie do zameldowania się u szefa Sztabu Generalnego Wojsk Lądowych. Mimo napiętej ogólnej sytuacji otrzymałem od Guderiana znikomą materialną pomoc. Podczas pierwszej rozmowy Guderian oświadczył mi, że na jego wniosek Adolf Hitler zdecydował, by przekazano mi dwa 60 cm moździerze, znajdujące się jeszcze w stadium doświadczeń, z ograniczoną ilością amunicji, albowiem produkowanie tej amunicji nie było już kontynuowane. Te moździerze nadeszły we właściwym czasie wraz z obsługą fabryczną.

General der Panzertruppen Heinz Guderian

szef sztabu OKH

Przy tej samej okazji Guderian przyrzekł jeszcze przekazać kilkaset miotaczy płomieni, jednakże ich obsługa winna była być wyszkolona przeze mnie samego spośród ludzi należących do mojej grupy bojowej. Guderian obiecał również dostarczyć nowy środek bojowy, całkowicie nie znany mnie i moim wojskom - Taifun - służący do wysadzania podziemnych dróg kanalizacyjnych - wraz z potrzebną fachową obsługą. Wszystko to nadeszło do Warszawy zgodnie z terminem, we właściwym czasie.

12. W czasie pierwszej rozmowy z Guderianem prosiłem go także o spowodowanie uchylenia rozkazu Führera [prawdopodobnie Bachowi chodzi o rozkaz bezwzględnego wymordowania całej ludności Warszawy], ponieważ była to z punktu widzenia wojskowego niedorzeczność. Zdumiony, odrzucił on [prośbę] lodowato, zaznaczając, że jakby nie było, jest to przecież rozkaz Führera.

13. Od Himmlera nie otrzymywałem żadnych rozkazów ani taktycznych, ani jakichkolwiek innych. Wszak ani w charakterze dowódcy wojsk zapasowych [B.d.E.], ani jako Reichsführer SS nie był on uprawniony do wydawania rozkazów na obszarze operacyjnym. Gdy prosiłem Himmlera o jakąkolwiek pomoc materialną, zawsze odsyłał mnie do 9. armii albo do Guderiana".

(-) von dem Bach

 

Erich von dem Bach został zwolniony w 1949 z więzienia w Norymberdze, po czym przebywał jeszcze dwa lata w różnych obozach. W kwietniu 1951 usłyszano o nim ponownie. Stawił się u amerykańskiego prokuratora w Ansbach, Wiliama D. Canfielda i oświadczył, że to on dostarczył Göringowi w 1946 do więzienia w Norymberdze ampułkę z trucizną. Przedstawił prokuratorowi przekonywujące dowody prawdziwości swego zeznania, wręczając drugą ampułkę, pod każdym względem identyczną z tą, którą znaleziono w ustach Göringa. Czym kierował się von dem Bach składając to zeznanie? Prawdopodobnie pragnął się zrehabilitować w oczach byłych kamratów z SS. Nadal za nim ciągnęła się niepochlebna opinia wykrzyczana przez "grubego Hermanna". Von dem Bach, po procesach, w których zeznawał, był osobą izolowaną, unikaną. Chciał powrotu do szeregu. Natrafił jednak na trudności, gdyż amerykański prokurator, uznając w zasadzie za prawdziwe jego zeznanie o udzieleniu pomocy w samobójstwie Göringa, nie wniósł mimo to skargi do sądu. "Udzielenie pomocy do samobójstwa człowiekowi skazanemu na śmierć... Nie sądzę, abyśmy taki zwariowany stan faktyczny mogli podsunąć jakiemukolwiek sądowi. Nie, nie jesteśmy zainteresowani, ażeby dalej prowadzić tę sprawę - bo po co?" [Der Spiegel nr 2 z 7.01.1959].

Za grzechy wczesnych lat 30-tych, w 1951 sąd w Monachium skazał go na 10 lat więzienia, pięć z nich uznając za odbyte; pozostałych nie odcierpiał, ponieważ po prostu... nie zgłosił się do odbycia kary. "Niech po mnie przyjdą, nie myślę sam się zgłaszać", oświadczył wówczas - jak to relacjonował w lutym 1959 hamburski tygodnik "Der Spiegel". Nikt się jednak po skazanego nie zgłosił i aż do 1958 von dem Bach mieszkał legalnie we wsi Eckersmühlen koło Norymbergii. Zarabiał ok. 400 marek miesięcznie [równowartość 100 $], jako nocny stróż zatrudniony w prywatnej firmie "Wach- und Kontrolldienst Carl Tauer".

Jednak spokojną egzystencję nocnego stróża w 1958 przerwało ponowne aresztowanie pod zarzutem nie związanym z jego czynami podczas II wojny światowej. Prokurator oskarżył go o zastrzelenie jednego człowieka: SS-Obersturmführera Antona von Hohberg und Buchwald w lipcu 1934. W 1961 von dem Bacha skazano na... 4,5 roku więzienia - z zaliczeniem dwóch lat spędzonych w areszcie.

Jako okoliczność łagodzącą sąd uznał fakt, że von dem Bach: "...nie był dotychczas karany".

W czasie tego procesu von dem Bach oświadczył butnie i prowokacyjnie:

"Byłem do końca człowiekiem Hitlera. I jestem do dziś jeszcze przekonany o jego niewinności".

Później sądzono go za zabójstwo siedmiu niemieckich komunistów dokonane przez SS w 1933. Kara była równie wysoka jak poprzednie: 10 lat "aresztu domowego".

Zmarł w wieku 73 lat w szpitalu więzienia München-Harlaching 8 marca 1972.

Erich von dem Bach jako oskarżony o wydanie rozkazu zamordowania SS-Obersturmführera Antona von Hohberg und Buchwald 2 lipca 1934 zeznaje na procesie, który odbywał się w Norymberdze od 16 stycznia do 10 lutego 1961. W trakcie przesłuchań von dem Bach stwierdził z rozbrajającą szczerością: "Całej prawdy nigdy się nie dowiecie".

Zabójstwo wykonane na telefoniczny rozkaz Himmlera, było prawdopodobnie zemstą osobistą.

Nominacje:

General der Waffen-SS: 1 VII 1944
SS-Obergruppenführer und General der Polizei: 9 XI 1941
Generalleutnant der Polizei: 10 X 1941
SS-Gruppenführer: 11 VII 1934
SS-Brigadeführer: 15 XII 1933
SS-Oberführer: 6 X 1932
SS-Standartenführer: 10 IX 1932
SS-Sturmbannführer: 6 XII 1931
SS-Sturmführer: 20 VII 1931

Przebieg służby:

Kom.Gen. Korps Oder: II 1945 - IV 1945.
Kom.Gen. X.SS-Armee-Korps: 4 II 1945 - 10 II 1945
Kom.Gen. XIV.SS-Armee-Korps: XI 1944 - 4 II 1945
Kom.Gen. Korpsgruppe "von dem Bach" (Powstanie Warszawskie): VIII 1944 - XI 1944
Chef der Bandenkampfverbände: 21 VI 1943 - XI 1944.
Bevollmächtigter für die Bandenkämpfung im Osten: 23 X 1942 - 21 VI 1943
HSSPF "Rußland-Mitte und Weißruthenien" - Heeresgruppe C, kwatera: Mogilew;

HSSPF "Rußland-Mitte", II 1942 kwatera: Mińsk od 24 VII 1943;

"Rußland-Mitte und Weißruthenien" (od 04.1943): 1 V 1941 - 21 VI 1944
HSSPF "Südost": 28 VI 1938 - 20 V 1941
Fhr. SS-Oberabschnitt "Südost" (HQ: Breslau): 15  II 1936 - 26 VI 1941
Fhr. SS-Oberabschnitt "Nordost" (HQ: Königsberg): 1 II 1934 - 15 II 1936
Fhr. SS-Abschnitt VII (HQ: Königsberg): 12 II 1934 - 20 III 1934
Fhr. SS-Abschnitt XII (HQ: Dühringhof->Liebenow to I 1933->Dühringhof to ca. 02.1933->Frankfurt/Oder): 12 VII 1932 - 21 I 1934
1st Fhr. 27.SS-Standarte "Ostmark" (Frankfurt/Oder): 15 XII 1931 - 12 VII 1932
poseł do Reichstagu (Wahlkreis Breslau - Okręg Wyborczy Wrocław): VII 1932 - 8 V 1945
przyjęty do NSDAP: II 1930
przyjęty do SS: 15 II 1931
Reichswehr jako Leutnant w Inf.Rgt. 4: 1923 - II 1924
oddelegowany do Grenzschutz Schlesien

I WŚ: w I. MG-Komp. oficer Grenadier-Rgt. "König Friedrich Wilhelm II" Nr. 10: 1918 - 1919.
Leutnant: 1 III 1916
Kriegsfreiwilliger Inf.Rgt. 176: XII 1914 [ochotnik wcielony do 176. pułku piechoty]

Odznaczenia i wyróżnienia:

Ritterkreuz des Eisernes Kreuzes: 30 IX 1944 [za zwalczanie Powstania Warszawskiego, wnioskodawcy: Gen.Ltn. Nikolaus von Vormann, OB 9.Armee, Gen.Obst. Georg-Hans Reinhardt, OB HGr. "Mitte"
Deutsches Kreuz in Gold: 23 II 1943
1939 Spange zum 1914 Eisernes Kreuz 1. Klasse: 20 V 1942
1939 Spange zum 1914 Eisernes Kreuz 2. Klasse: 31 VIII 1941
1914 Eisernes Kreuz 1. Klasse: 25 IX 1918 1.[Schlesische]Inf.Rgt. "Kaiser Friedrich Wilhelm II"
1914 Eisernes Kreuz 2. Klasse: 5 VIII 1915, 3.Westpreuß.Inf.Rgt.Nr.129
Kriegsverdienstkreuz 1. Klasse mit Schwertern
Kriegsverdienstkreuz 2. Klasse mit Schwertern
Verwundetenabzeichen, 1918 in Schwarz ["za zatrucie gazem bojowym"]
Bandenkampfabzeichen in Silber: XI 1944
Medaille "Winterschlacht im Osten 1941/42"
Ehrenkreuz für Frontkämpfer
Landesorden
Schlesischer Adlerorden I. Klasse
Danzig Kreuz I. Klasse
Goldenes Parteiabzeichen:1939
Abzeichen des SA-Treffens Braunschweig 1931
Dienstauszeichnungen der NSDAP in Silber und Bronze
SS-Dienstauszeichnungen
Reichssportabzeichen in Silber
SA-Sportabzeichen in Bronze
Ehrendegen des RfSS
Totenkopfring der SS

Tannenberg - Stębark. Pogrom rycerzy Zakonu Szpitala Najświętszej Marii Panny Domu Niemieckiego w Jerozolimie [czyli Krzyżaków], dokonany pod Grunwaldem 15 lipca 1410 przez połączone wojska polsko-litewsko-rusko-tatarskie, w niemieckiej historiografii określany jest właśnie jako "bitwa pod Tannenbergiem". Trzeba przyznać, że w tym umiejscowieniu owego starcia jest sporo racji. Pod wioską Grunwald, poza założeniem w jej pobliżu obozu krzyżackiego, nie wiele się wydarzyło. Natomiast w trójkącie Stębark-Łodwigowo-Ulnowo doszło do największej w XV wieku rzezi, która na pewien czas zahamowała niemiecki "Drang nach Osten". Polska stała się wówczas czwartą potęgą świata. I dlatego przegranej bitwy pod Tannenbergiem Niemcy nigdy nam nie zapomnieli...

"Unternehmen Tannenberg" - tak właśnie w 1939 nazwali pierwszą policyjną operację eksterminacyjną wymierzoną w polską inteligencję. Ale to już zupełnie inna historia...

 

Brak głosów

Komentarze

Zawieszam pełen tekst, bo ostatnio przeczytałem i takie bzdury, że ten niemiecki zbrodniarz, który wyrzekł się polskich korzeni służył w czasie I wojny światowej w carskiej armii, co jest wierutną bzdurą.

[quote]"W 1914 roku młody Erich wstąpił jako ochotnik do carskiej armii. Podczas wojny był dwukrotnie ranny, otrzymał również Krzyż Rycerski I i II klasy."[/quote]

Autorstwa: Artur Chomicz • wmeritum.pl

O ile i w tym polecanym przeze mnie tekście są jakiekolwiek nieścisłości to proszę je zgłaszać pod tekstem w formie komentarzy.

Pozdrawiam.

Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#415142

....witaj Zacny Obiboku.
Gratuluję powyższej, kolejnej rzetelnej, notki.
Jeśli pozwolisz, to należy wspomnić jeszcze jednego KATA WARSZAWY, o pięknie brzmiacym nazwisku, mam na myśli
ruską kanalię na usługach SS.
płk. Bronisław Kamiński, dowódca RONA.
- Właśnie wczoraj i dzisiaj, 69 lat temu, to rosyjskie kanalie w mundurach SS, dokonali straszliwej zbrodni tzw.
"Rzeź Ochoty" :
~Ogółem śmierć w powstaniu poniosło ok. 10 tysięcy mieszkańców Ochoty.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Rzeź Ochoty – fala masowych pogromów, grabieży, podpaleń, rozstrzeliwań i gwałtów, jakie przetoczyły się przez warszawską dzielnicę Ochota w czasie Powstania Warszawskiego w dniach 4–25 sierpnia 1944 roku. Największe zbrodnie popełniono w szpitalach Ochoty, w budynku Instytutu Radowego, Kolonii Staszica i obozie przejściowym na tzw. Zieleniaku (róg ul. Grójeckiej i Opaczewskiej). Ich sprawcą był głównie, tłumiący powstanie warszawskie w ramach sił niemieckich, pułk brygady SS RONA (Rosyjska Ludowa Armia Wyzwoleńcza). Ogółem śmierć w powstaniu poniosło ok. 10 tysięcy mieszkańców Ochoty.
[Fragment tekstu z Wikipedii....//
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
http://www.sadistic.pl/zemsta-za-rzez-ochoty-vt172286.htm
pozdrawiam z 10*

Vote up!
0
Vote down!
0
#415143

Tekst nie jest mój i pochodzi z tej strony:

http://www.info-pc.home.pl/Whatfor/baza/cv_bach.htm

Podczas edycji został przez przypadek usunięty link do strony.

Po przejrzeniu nadal zauważyłem w nim skrypty i formatowania z worda, które podczas edycji nie dostrzegłem.

Pozdrawiam.

Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#415150