Córka Rostowskiego była "Misiewiczem" na długo przed samym Misiewiczem. Wówczas jednak mało kto się tym przejmował

Obrazek użytkownika Jacek Mruk
Artykuł

Jedno jest pewne - nie ma i nie może być naszej zgody na chamski nepotyzm.

Dlatego krytyka, jak spadła na MON za to, że dla B. Misiewicza stworzył specjalne stanowisko

w Polskiej Grupy Zbrojeniowej była całkowicie zasadna i nie powinna nas dziwić.

Co jednak ciekawe - zdecydowana większość mediów, które dziś słusznie krytykują

wstawienie Misiewicza do PGZ,

niemal zupełnie milczała, kiedy córka J. Vincenta-Rostowskiego stała się "Misiewiczem" w MSZ

za rządów R. Sikorskiego.

To pokazuje jak bardzo "obiektywna" była "czwarta władza" za czasów PO-PSL...

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (3 głosy)