Komentarze użytkownika

Kiedy Tytuł Treść Głosy Do zawartości Komentarz do
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu Ależ Kopacz występowała w imieniu nomenklatury i jej interesów.. Ależ Kopacz występowała w imieniu nomenklatury i jej interesów. Jasno, bez żadnych wątpliwości uprzedza rząd p. Szydło i prezydenta Dudę, że na jakikolwiek zamach na układ Okrągłego Stołu oraz instytucje go broniące nie ma i nie będzie zgody: "Jeśli będziecie niszczyć to, co budowali Polacy przez ostatnie ćwierć wieku, zrobimy wszystko, żeby was powstrzymać. Jeśli spróbujecie zlikwidować niezależność sądów, wolność osobistą, święte prawo własności, jeśli zamachniecie się na prawa kobiet, to bądźcie pewni, że nie będzie na to zgody". Oczywistym jest, że mówiąc o tym "co budowali Polacy", podkreślając "święte prawo własności" i "niezależność sądów" ma na myśli tych Polaków, którzy sobie pobudowali swoją świętą własność pod ochroną niezależnych sądów - co prawda nie wspomina o sposobie budowania tej "świętej własności" a la Kulczyk ani o tym, że "niezależność sądów" w znacznej mierze sprowadza się do "niezależności sądów" od rozumu i logiki formalnej (co może poświadczyć chyba każdy, kto próbował nierównych sił na drodze sądowej w borykaniu się z sitwami biznesowo-urzędniczymi). Tak więc, czytajmy między wierszami i ze zrozumieniem: ona lojalnie uprzedza, że jakikolwiek ruch w tę stronę będzie z furią atakowany w każdy możliwy sposób. I oczywiście jest to główny powód żeby to zrobić - stanowczo, szybko, sprawnie i skutecznie. Problem tylko skąd wziąć ludzi do tego wysiłku, jeżeli wystawieni będą siłą rzeczy na histeryczny atak zanim działania przyniosą piewrsze efekty...   7 Pożegnanie w stylu bazarowym
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @świętobor Świętobor, już Ci kiedyś pisałem żebyś po prostu sięgnął po wiedzę która jest w zasięgu ręki (choćby w sieci), a nie wylewał swojej nienawiści do chrześcijaństwa, bo to nic nie daje. Nie mam najmniejszego zamiaru dokształcać Cię z historii, m.in. za moje podatki próbowano (być może) robić to w szkole - chyba że chodziłeś do warszawskiej "kuroniówki", to przepraszam (tam, owszem, również za moje podatki, ale nie uczą historii). Weź się, chłopie, wreszcie do nauki, bo po prostu ręce opadają jak się Ciebie czyta. Naprawdę nie masz pojęcia o roli klasztorów w podnoszeniu Europy z barbarii po upadku Cesarstwa Zachodniego? Nie słyszałeś o uniwersytetach? Może coś Ci mówi nazwisko takiego jednego, co to stworzył podstawy nauk eksperymentalnych, mowa o Rogerze Baconie (średniowiecze jak najbardziej), nawet miał areszt domowy zaordynowany przez nadgorliwego przełożonego. Co do szkolnictwa - a o szkołach przyklasztornych słyszałeś? Ominęła Cię informacja, że powszechne szkolnictwo (przymusowe zresztą) to pomysł Bismarcka z XIX w.? A przed tym za naukę trzeba było płacić i to słono - no chyba że w tych przyklasztornych, których generalnym celem było wyłuskanie zdolnych i kierowanie na dalsze kształcenie? Że taki np. Kopernik był kanonikiem (bynajmniej nie księdzem), bo w ten sposób zapewniono mu beneficjum (czyli przyznano dochody z konkretnego źródła kościelnego) żeby mógł w spokoju prowadzić badania naukowe? Dyskusja z Tobą po prostu nie ma sensu - zamiast o faktach chcesz spierać się o wiarę. A czy ktokolwiek Ci broni wierzyć w co Ci się żywnie podoba? I tak rachunek za błędne wybranie wiary każdy z nas będzie płacił osobiście, więc co Cię obchodzi mój?  2 O Bogu urojonym R. Dawkinsa i błędach dedukcyjnych redukcjonistów
Obrazek użytkownika Świetobor
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @jazgdyni Witaj Janusz Dzięki, zachęciłeś mnie do rozpoczęcia cyklu wpisów na ten temat (zbieram się do tego od dawna, ale jakoś zawsze coś stawało mi na przeszkodzie), sprawa jest: a) ważna, b) pilna, c) złożona. Wymaga spokojnej dyskusji zarówno co do całości jak i szczegółów (no bo tam diabeł lubi sobie pomieszkać), a im więcej osób będzie to sensownie rozważać i dyskutować, tym może efekty będą lepsze, mam przynajmniej nadzieję. Co Ty na to? Pozdrawiam niepoprawnie  2 A gdyby tak zrezygnować z demokracji?
Obrazek użytkownika jazgdyni
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @jazgdyni Witaj Janusz. Bardzo się cieszę, że poruszyłeś ten temat. Od razu napotkałeś na kilka elementarnych trudności, które powodują, że taka "dobrowolna dyktatura" jest w naszych specyficznych warunkach czymś w rodzaju "rosyjskiej ruletki", choć uwzględniając stopień infiltracji wszystkich możliwych struktur państwowych, to w bębenku nie tkwi jedna kula ale wręcz należy postawić pytanie czy któraś komora jest w ogóle pusta. Stare rzymskie "Kto ma pilnować strażników" nic nie straciło na aktualności. Słabością Cywilizacji Łacińskiej było to, że będąc tworzoną "od dołu" przez ludzi o zbliżonych poglądach (w tym religijnych) nie wytworzyła lepszych mechanizmów obronnych niż detronizacja króla przez Kościół, na wypadek gdyby władca okazał się odszczepieńcem. Problemem nie przewidzianym przez praszczurów był też wypadek, gdy zarówno władza świecka jak i kościelna w danej strukturze państwowej były równie zdegenerowane. Oczywiście teoretycznym rozwiązaniem  problemu zmienności postaw władców, zresztą logicznie się nasuwającym, jest uniezależnienie się w jakiś sposób od tejże zmienności. Tyle że nie wypracowano skutecznej recepty, bo się świat Cywilizacji Łacińskiej zaczął walić i po prostu nie zdążono.   A recepta jest prosta - niech nawet będzie koncepcja "dobrowolnej dyktatury" wybieranej w wyborach raz na jakiś czas, OK, ale w specyficzny sposób: niech będzie "dyktator", ale pod jednym warunkiem - Królem Polski uznamy Pana Jezusa, zaś wzmiankowany dyktator będzie pełnił rolę regenta w ramach Konstytucji Królestwa. W ten sposób uniezależnimy się od wybryków dyktatora (jak się sprzeniewierzy roli regenta, no to do widzenia) i zakotwiczymy cały system Państwa w niezmienności ostatecznej jeżeli chodzi o podstawowy system wartości (trzeba trafu, że to ten system wartości stał się fundamentem Cywilizacji Łacińskiej). Już się o tym rozpisywałem u siebie na blogu, to nie jest teokratyczne państwo wyznaniowe, rolą tego państwa powinna być po staremu obrona porzadku i bezpieczeństwa wewnętrznego i zewnętrznego oraz ochrona umów w takim porządku prawnym w jakim zostały zawarte (z dopilnowaniem obowiązku wywiązywania się z nich należycie nawet po zmianie porządku prawnego którejś ze stron). I wtedy niech będzie "dobrowolny dyktator", owszem. Ale wierzący i rozumiejący gdzie są granice jego dyktatury.   2 A gdyby tak zrezygnować z demokracji?
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @miarka Witaj Co do wartości - zgoda, są ogólnoludzkie. Natomiast ich hierarchia i rozumienie już niekoniecznie, stąd też zróżnicowanie, prowadzące do powstawania odrębnych sposobów życia zbiorowego (czyli Cywilizacji wg. prof. Konecznego). Najważniejszą wartością jest oczywiście "prawda", ale już przy tym absolutnym fundamencie wszelkich relacji następuje pierwsze zróżnicowanie, a mianowicie: a) czy prawda jest to zgodność naszego sądu z jego przedmiotem (a więc przedmiot naszej opinii jest jaki jest, natomiast nasza opinia jest lub nie jest z tym przedmiotem zgodna) - czyli to przedmiot naszej opinii jest jej kryterium prawdy; b) czy prawda jest to zgodność przedmiotu oceny z naszym sądem (a więc to nasza opinia jest ważniejsza, to w niej jest zawarte kryterium prawdy o przedmiocie) - czyli to nasza opinia stanowi kryterium prawdy. W skrócie chodzi o to, czy prawdę ODKRYWAMY (czyli że prawda jest jaka jest, a my z tej prawdy odkrywamy po trochu coraz więcej), czy też prawdę USTALAMY (czyli to nasz pogląd ma pierwszeństwo). Jeżeli ludzie opowiadają się za wersją a), czyli definicją prawdy wg. filozofii realistycznej, to muszą być gotowi do ponoszenia bardzo niekomfortowych konsekwencji: NIGDY NIE MAJĄ PEWNOŚCI CZY ICH SĄD O RZECZYWISTOŚCI JEST PRAWDZIWY (!!!). Zgodnie ze Starym Testamentem był to stan naturalny przed grzechem pierworodnym ("...Adam wszystkim zwierzętom nadał nazwę "istota żywa"..." - bo nic więcej nie umiał o zwierzakach powiedzieć), ale wymaga oparcia w źródle wszelkiej prawdy, czyli w Bogu. To zaś wymaga zaufania, a zaufanie jest relacją osobową (Adamowi było łatwo, bo spotykał Boga w Raju i niczego nie musiał się domyślać bo wystarczyło zapytać, tylko niby po co skoro był z Ewą i mieli co innego do roboty). Jeżeli ludzie opowiadają się za wersją b), czyli idealistyczną definicją prawdy, to co prawda zyskują komfort pewności prawdziwości swoich sądów, przynajmniej tak długo jak długo życie nie udowodni im, że się mylili, ale za to kosztem możliwości porozumienia z innymi. To już nie jest kwestia dążenia do prawdy, jak w realiźmie, lecz kwestia wyznawania prawdy. Jak od życia dostaną po nosie, no to wtedy zmieniają opinię na inną i to jest już nowa, na pewno prawdziwa prawda. Tak więc mamy już "na dzień dobry" dwa, całkowicie odmienne porządki rozumienia świata.   I teraz, w zależności od rozumienia pojęcia prawdy, zaczynają się zróżnicowania hierarchii wartości: co jest ważniejsze, sacrum czy dojrzałość, prawość czy sprawiedliwość i jak się do tego ma moralność. Cała masa kombinacji. No i tak powstają te "sposoby życia zbiorowego", nazywane przez prof. Konecznego "Cywilizacjami".   Cywilizacja Łacińska oparta jest o: 1. prawdę - realistyczną definicję prawdy i wszystkie wynikające z tego konsekwencje, co wymaga (już w skrócie mówiąc) oparcia ufności w transcendencji, pokory wobec prawdy i imperatyw jej ciągłego poszukiwania; 2. sacrum - wynikająca z definicji prawdy konieczność uznania wyższości Boga jako ostatecznego źródła prawdy i wszystkie wynikające z tego konsekwencje; 3. moralność - etykę katolicką, a więc opartą o przekonaniu o ułomności natury ludzkiej, koncepcji grzechu pierworodnego (swoją drogą Ewa po prostu podjęła decyzję o przeniesieniu kryterium prawdy z przedmiotu na sąd: "...Zobaczyła że drzewo to ma owoce smaczne i zdatne do zdobycia wiedzy..." - jak można ZOBACZYĆ że owoc jest SMACZNY !!!!) oraz Bożej odpowiedzi w postaci planu zbawienia, przyjścia Syna Bożego jako wzorca prawdy o człowieku i Bogu, jego śmierć wskutek działań ludzi którzy uważali że znają prawdę o Bogu, a nastepnie zmartwychwstanie, dające nadzieję i będące wskazówką; 4. sprawiedliwość - wynikająca z dążenia do prawdy, przekładająca się następnie na prawość;  5. prawość - sposób działania ukierunkowany wg. zasad moralności i sprawiedliwości, wspierany przez prawodawstwo oparte o zasady prawa rzymskiego (domniemanie niewinności, prawo nie działające wstecz i takie tam inne rewelacje, w dzisiejszym systemie sądownictwa traktowane już chyba jako dziwactwa); 6. osobowość dojrzałą - czyli człowieka ukształtowanego w oparciu o ten system wartości.   W innych cywilizacjach hierarchia jest inna, ale najważniejsze, że WOKÓŁ REALISTYCZNEJ KONCEPCJI PRAWDY POWSTAŁA TYLKO CYWILIZACJA ŁACIŃSKA/   I teraz pytanie: jak może ktoś kto wie że prawda jest (i uparcie do niej dąży), dyskutować z kimś kto uważa że prawdę zna (i w związku z tym nic robić nie musi)...    Pozdrawiam niepoprawnie /-/ Obserwator 1 Porządek w wartościach.
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu Na litość Boską, piszę o Bizantyńcach... Na litość Boską, piszę o Bizantyńcach w Europie, Polska NIGDY nie była państwem Cywilizacji Bizantyńskiej (choć w XX-leciu międzywojennym pozostawiono lub nawet rozwijano niektóre elementy będące spadkiem po zaborach), więc proszę mi nie imputować, że jakobym twierdził iż w Polsce "Chrześcijaństwo szlag trafił" (jak kto wątpi - zapraszam do przejrzenia poprzednich moich wpisów). A że w krajach bizantyńskich (Niemcy, Francja, znaczna część Szwajcarii) chrześcijaństwo już "szlag trafił", to nie jest moja prywatna opinia, ale Kościoła i jego hierarchów (choćby kard. Ratzinger o Niemczech) - ostatecznie są to już kraje misyjne. Natomiast UE, mimo ewidentnie bizantyńskiej struktury, pomimo pewnego zakorzenienia początkowej koncepcji wspólnoty państw europejskich w chrześcijańskim systemie wartości, zdecydowanie nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. I w dodatku od państw członkowskich wymaga odrzucenia tych wartości. Tak więc twierdzenie jest zasadne (i chyba nawet udowodnione, nieprawdaż...). Ale nie dotyczyło ono Polski, czyli Cywilizacji Łacińskiej. Odrzucenie chrześcijaństwa przez łacinnika stawia go w pozycji konieczności odwołania się do argumentu siły (no bo niby z jakiej racji ktokolwiek ma czegokolwiek przestrzegać) z braku siły argumentu (skoro odrzuca chrześcijaństwo, to razem z jego etyką, a to ta etyka jest źródłem prawa, więc z konieczności odrzucić musi i prawo, a w przeciwieństwie do bizantyńca nie jest ślepym wyznawcą Państwa trzymającego towarzystwo "za mordę" na krótkiej smyczy). W efekcie następuje zwrot w kierunku rozwiązań turańskich i tęsknota za silnym przywódcą który powie w co wierzyć i wymusi posłuch - i u części zlaicyzowanych mieszkańców Polski takie tendencje można zaobserwować.   Ale mówić że w Polsce "chrześcijaństwo szlag trafił"? Jak trafi, to już nie będzie Polski, a co najwyżej jakaś administracja rządowa, więc samo takie twierdzenie jest wewnętrznie sprzeczne: "albo Polska będzie katolicka, albo nie będzie jej wcale" (to nie ja, to Stefan kard. Wyszyński, nie bez racji określany mianem Prymasa Tysiąclecia). Na szczęście jeszcze jest i są szanse na progres.   I tyle... 3 Europa? Już "po ptokach", trzeba teraz myśleć o tym co robić dalej
Obrazek użytkownika mika54
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @jazgdyni Dzięki wielkie, zagonieni w codziennym kieracie, zapatrzeni w czubki pędzących butów, często po prostu nie zauważamy czegoś - ot, jak Ikar na obrazie Bruegla: gdzieś z morza jeszcze wystaje noga i parę piór, ale trzeba orać, płynąć, nikt nie zwraca uwagi na coś obok, co czasami jest czyimś dramatem. "...I nikt nie dba, a ja nie wiem, czy mu płynie pot czy łzy..."   Oby coś się zmieniło...   Pozdrawiam niepoprawnie /-/ Obserwator 6 I też dlatego pójdę na wybory...
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @miarka - najważniejsza różnica między Bronkozaurem a następcą @miarka - najważniejsza różnica między Bronkozaurem a jego następcą jest łatwa do streszczenia w jednym, niedługim zdaniu: Bronkozaur reprezentował tę część mieszkańców Polski, która święcie wierzy że PRAWDĘ się USTALA, a w takiej sytuacji dla ludzi wierzących że PRAWDĘ się ROZPOZNAJE po prostu nie ma miejsca, bo wtedy ten USTALA swoją wersję PRAWDY, kto ma mocniejszy kij, podczas gdy Prezydent Duda reprezentuje właśnie tych drugich, a skoro PRAWDĘ się ROZPOZNAJE, to znaczy że się nie ma na nią monopolu, bo człowiek jest omylny, a w takiej sytuacji jest miejsce i dla tych co wierzą że PRAWDĘ się USTALA, bo mogą dostrzec coś więcej, patrząc inaczej, a przede wszystkim zawsze jest nadzieja że jednak dostrzegą prymat rzeczywistości nad swoimi sądami - a wtedy witamy w klubie. I tyle...  7 Andrzej Duda to dobry człowiek 2 - Orędzie prezydenckie Andrzeja Dudy
Obrazek użytkownika Anonymous
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @contessa: to wcale nie ostatnia uroczystość tej kadencji... To wcale nie ostatnia uroczystość tej kadencji, jeszcze musi przypolerować kwiatkami cztery deski w Poznaniu, rzucić jakąś blaszkę na wieko "za zasługi" czy coś takiego, no i błysnąć (oby po raz ostatni) jakąś "złotą myślą" (mogę uprzejmie podpowiedzieć: niech nawiąże do "Highway to heaven", taki serial w Ameryce był, znaczy się, potem niech zgrabnie zrobi ukłon w stonę miłośników "Led Zeppelin", że to niby do nieba to jednak trzeba na piechotę, choćby schodami, a potem... - a niech to, pozajączkuje mu się tradycyjnie wszystko i zamiast Led Zepellin, "Schodów do nieba" i "Autostrady do nieba" skróci wszystko żeby dużo nie gadać i w efekcie wyjdzie mu AC/DC - choć akurat ta autostrada jest nie tylko bezpłatna, ale nawet na początku dają na zachętę...) No a potem Święto Przemienienia Pańskiego i - mam nadzieję - nowe powietrze...   Pozdrawiam niepoprawnie /-/ Obserwator  2 A mogło być z klasą i z honorem... III RP znów "zdała egzamin" na dwóję !
Obrazek użytkownika contessa
Obrazek użytkownika Obserwator
8 lat temu @jazgdyni Witaj Miło że się wpisałeś i co do ogólnej zasady masz rację - wśród tych którzy się panicznie boją śmierci (a nawet myśli o niej), depresje są częstsze etc. Ale jak katolik może bać się śmierci? Umierania, to owszem, ale samego faktu? Natomiast rzeczywiście się obawiam momentu szczerości już po tamtej stronie, kiedy zobaczę bez znieczulenia wybiórczej pamięci ile mogłem zrobić a ile zrobiłem, ile mogłem dać a ile dałem, ile mogłem kochać a ile skrzywdziłem. Czy usłyszę: "Sługo dobry, wejdź do radości swego Pana" czy też "Wiedziałeś że chcę zbierać gdzie nie posiałem" bo zakopałem powierzone talenty w grządkach codzienności. I już nic nie zmienię, bo czas się skończył. Cała nadzieja w Bożym miłosierdziu - najradośniejsza wieść jaką nam przekazał nasz Zbawiciel. On wie, że póki możemy coś zrobić, nie mamy nigdy pewności, nam się całe życie tylko wydaje, ale tam, gdzie uzyskujemy pewność i stajemy bezradni wobec samych siebie i brzmienia poplątanego CV, mamy jeszcze jedną, ostatnią szansę - przylgnąć do Jego miłosierdzia, daru który na nas czeka. On zna nas jak nikt, jest jednym z nas, tyle że najlepszym. I obiecał nam tę szalupę na oceanie Bożej sprawiedliwości, gdzie wszystkie konsekwencje wszystkich naszych pomysłów i działań ciągną nas w dół nieznośnym brzemieniem, a co najgorsze nie wbrew naszej woli. To my nie będziemy chcieli uznać ich balastem, to my będziemy chcieli określać sprawiedliwość, to my...     Tak więc jak jeszcze trafisz na coś mojego, bierz pod uwagę, że jestem pogodnym optymistą. No bo jak mogę nie być, jeżeli z każdym dniem coraz mi bliżej do rezygnacji z VATu, CITu, ZUSu, biurwokracji, kapusiów służb maści wszelakiej, cwelebrytów, ścieków merdialnych, wojen na Wschodzie, Południu i pod domem, straszącej po pociągach "Fadromy" - Kopacz, której jakiś kretyn podpowiada, że w Pendolino spotka przeciętnego Polaka, oraz wielu, wielu innych "radości" dnia codziennego, złagodzonych nieco wieczornym udeptywaniem przez rozmruczanego kota. W dodatku czeka na mnie kochający mnie mój Król. I cała wieczność na sensowne działanie. To czego tu się bać?   6 Jeszcze tylko kilka lat...
Obrazek użytkownika jazgdyni

Strony