|
9 lat temu |
@kokos26 |
"Oprócz Władysława Bartoszewskiego znaleźli się tam:
Tadeusz Mazowiecki, Bronisław Geremek, Stefan Niesiołowski, Bronisław Komorowski, Lesław Maleszka (TW „Ketman”), Andrzej Drawicz ( TW „Kowalski”, „Zbigniew”), Andrzej Szczypiorski (TW „Mirek”), Andrzej Celiński, Aleksander Małachowski, Waldemar Kuczyński, Jerzy Holzer ( TW „Jam”), Henryk Karkosza (TW „Monika”)."
---> Proszę zauważyć, że już tyle lat minęło a jeszcze nie zostały opublikowane pseudonimy wszystkich kapusiów i agentów. A wystarczy posłuchać co obecnie wygadują i kogo bronią tacy jak Waldemar Kuczyński czy Andrzej Celiński. Gdyby tam, wśród tych wczasowiczów, był jeden lub dwóch TW, to można by było uznać, że esbecja po prostu chciała wiedzieć o czym myśli opozycja. Ale jak widać najprawdopodobniej, to raczej "Solidarność" wysłała tam jakiegoś jednego lub dwóch swoich, by wiedzieć co szykują kapusie i agenci. A na pewno nie wysłała Bronisława Komorowskiego, bo on był tam bardzo zajęty działaniami prokreacyjnymi. Jego żona a córka ubeków - w przeciwieństwie do innych żon internowanych Prawdziwych Opozycjonistów - miała swobodny do niego dostęp, czego skutkiem były później narodziny kolejnego dziecka!
Przypomnę mój dawny komentarz na Twoim blogu w s24:
"Dziwi mnie zawsze, dlaczego akurat oni?"
A mnie to wcale nie dziwi.
Zresztą, o tym obozie w Jaworzu przypominam przy każdej okazji już od kilku lat, podając ten link:
http://obnie.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=1188:internowani-jaworze&catid=81:historia&Itemid=27
i cytując ten fragment:
"W chwili przyjazdu do Jaworza nie było wytycznych dotyczących postępowania z internowanymi, zastosowano zatem regulamin ośrodka obowiązujący wczasowiczów podczas turnusu wypoczynkowego.(...) przywieziono 106 paczek Było w nich pełne wyposażenie, a więc: ubrania, kosmetyki, żywność, książki i notatki. Przywieziono również owoce południowe: pomarańcze, banany, cytryny, ananasy.(...)
W czasie wolnym internowani prowadzili wykłady(...)
Słuchaczami wykładów byli internowani oraz żołnierze i milicjanci będący po służbie.
Ponieważ planowano przejście na gospodarkę rynkową, transformację pierwszej komuny w III RP, potrzebne były kadry konstruktywnych opozycjonistów, którym można byłoby przekazać władzę
W tym celu w Jaworzu podlegali procesowi uwiarygodniania zdobywając status pokrzywdzonego m.in.:
Wł.Bartoszewski, A.Małachowski, T. Mazowiecki, B.Geremek, St.Niesiołowski, A. Czuma, B.Komorowski, A. Celiński, A. Drawicz, R.Bugaj, A.Szczypiorski, W.Woroszylski, A.Kijowski, H.Mikołajska, G. Kuroń, J.Jedlicki, J.Holzer, St. Amsterdamski, J. Kusnierek, M.Rayzacher, R.Zimand.'"
- - - - - - -
Wymowny - w kontekście obecnych wystąpień medialnych - jest także ten komentarz:
A kilku innych "farciarzy" cudem uniknęło internowania i prowadziło "podziemną" działalność.
Ot choćby Borusewicz, Lis, Bujak, Frasyniuk czy Borowczak.
pozdrawiam
Z LORNETKĄ WŚRÓD...BLOGERÓW7.12.2011 13:03
- - - - - - -
Patrząc z perspektywy 30 lat kogo internowano w Jaworze można dojść do wniosku, że scenariusz obecnej gangreny Polski, już wtedy był planowany."
A tu przypomniałem różnice w traktowaniu:
koncesjonowanych opozycjonistów
http://forum.gazeta.pl/forum/w,28,120337109,120363885,Mazowiecki_Geremek_Komorowski_wczasy_w_Jaworze.html
"...Ośrodek odosobnienia w Jaworzu, jako jeden z bardzo niewielu w kraju, odpowiadał warunkom internowania zapowiadanym przez władze stanu wojennego: dwa pawilony spełniały standard wczasowy, w pokojach ok. 10 m2, z przedpokojem mieszczącym szafę i umywalkę, mieszkały 3 osoby. Dwa prysznice i cztery kabiny WC na piętrze przypadały na 2030 osób. Czystość w pokojach, na korytarzu i w pomieszczeniach sanitarnych utrzymywali sami internowani. W oknach nie było krat, pokoje były otwarte, panowała swoboda poruszania się po korytarzach i wewnątrz pawilonu. Posiłki, przyrządzane smacznie, podawano do stolików w stołówce.
W obozie istniała doskonała samoorganizacja dla zagospodarowania czasu: działała wszechnica jaworzyńska, której wykłady odbywały się początkowo codziennie później dwa razy w tygodniu, co sobotę odbywały się wieczory PEN-Clubu, a także wieczory poezji, seminaria historyczne i filozoficzne, spotkania okolicznościowe, działały lektoraty językowe."
i prawdziwych opozycjonistów:
"Byłam pracownikiem NSZZ Dolnego Ślaska. Przez przypadek uniknęłam aresztowania owej pamiętnej nocy 13 grudnia. Następnego dnia rano byłam już na strajku okupacyjnym w Pa-Fa-Wagu i stamtąd po pacyfikacji zawieziona zostałam do więzienia na Kleczkach a następnie do ośrodka odosobnienia w Gołdapi. Taki los spotkało wielu z nas. Ja jednak, wbrew temu co mówił wtedy Jerzy Urban, byłam w ciąży. W więzieniu mimo moich protestów prześwietlano mnie starym więziennym aparatem rentgenowskim bez osłony. Prześwietlano nas wszystkie aby stwierdzić czy nie mamy gruźlicy jak i pobierano krew by sprawdzić czy nie jesteśmy nosicielami chorób wenerycznych. Z Gołdapi zwolniono mnie po paru miesiącach na interwencję Międzynarodowego Czerwonego Krzyża. Wielokrotnie w więzieniu na Kleczkach podczas przesłuchań próbowano mnie zmusić do współpracy. Obiecywano pieniądze i mieszkanie (byłam wtedy jeszcze studentką i mieszkałam na stancji). Po zwolnieniu nie rezygnowano z nacisków. Przeszukania w domu, ciągłe zabieranie na przesłuchania. Cyniczne i okrutnie wykorzystywano mój stan aby wymusić współpracę i zdradzić przyjaciół. Próbowano mnie zgwałcić. Po przesłuchaniu w ósmym miesiącu ciąży z gmachu SB odwieziono mnie na sygnale do szpitala. Przy porodzie cudem uniknęłam śmierci. Gdy dziecko się urodziło okazało się, że prześwietlenia dokonano w najgorszym momencie ciąży – wtedy gdy kształtował się centralny układ nerwowy. Dziecko urodziło się z mózgiem na szyji, sercem po prawej stronie, rozszczepieniem podniebienia, było niewidome. Po dwóch tygodniach dziecko zmarło. Był to jednak według funkcjonariuszy SB najlepszy czas aby próbować wymusić współpracę. Na daremnie. Mimo ciężkiego stanu nie chciałam przebywać w szpitalu. Wyszłam na własne żądanie. Szybko miałam wizytę funkcjonariuszy. Ledwo stałam na nogach a rzucono mnie o ścianę. Dwóch rosłych bydlaków przez zaciśnięte zęby wycedziło słowa, które zapamiętałam na zawsze: „Ty k****o, jak tylko piśniesz o tym co się z dzieckiem stało, jak tylko powiedzą o tym w Radio Wolna Europa to tak cię załatwimy, że już żadnego dziecka w życiu nie donosisz”. Nadal jednak przez następnych parę lat, do czasu wyjazdu, prowadziłam działalność w podziemiu."
Pozdrawiam
1NORMALNYCZLOWIEK7.12.2011 15:13
http://kokos.salon24.pl/371066,internowani-farciarze#comment_5403164
|
4 |
Bezgrzeszny żywot Władysława Bartoszewskiego |
|