Pan Maciej kupił Chryslera, czyli lekcja na Wielki Piątek

Obrazek użytkownika Rybitzky
Kraj

„Gazeta Wyborcza” przedstawiła dziś na pierwszej stronie historię polskiego kandydata do tegorocznej Nagrody Darwina. Pan Maciej nabrał w kilku bankach kredytów, a gdy kwota rat przerosła jego zarobki – popełnił samobójstwo (wysyłając wcześniej list do „GW”). Mężczyzna zdecydował się na drastyczny krok po to, by uwolnić swoją żonę od długów. Niestety samobójca nie sprawdził jednak przepisów – spadkobierca dziedziczy długi zmarłego (no chyba, iż odrzuci spadek – ale pan Maciej ukrywał kredyty przed żoną).

Należy podkreślić, że, jak go nazywa gazeta, „Ukredytowany” nie potrzebował pieniędzy na np. pilną operację chorego dziecko. Nie, pan Maciej miał własną firmę (agencję reklamową), mieszkanie w kamienicy, domek na wsi i samochód. Ale chciał więcej: nowego laptopa, kamerę cyfrową itd. Dlatego zaczął korzystać z najdroższych kredytów komercyjnych – tych reklamowanych jako otrzymywane „na dowód” lub „od ręki”. Jak sam opisał w liście:

"Miałem spore zadłużenie. Zobaczyłem reklamę Getin Banku "masz dowód, weź kredyt". Po 20 minutach wyszedłem z 10 tysiącami. Na drugi dzień AIGO po drugiej stronie ulicy. Następne 10 tys. Spłaciłem ZUS i kupiłem Chryslera. Spłaciłem kamerę cyfrową w Lukas Banku. Gdy wpłacałem kolejną ratę, usłyszałem, że od ręki dostanę 10 tys. Wziąłem. Odezwał się Getin Bank, że mogę wpaść po kolejne 10 tysięcy. Skorzystałem."

Owszem, pan Maciej używał też pieniędzy z kredytów do remontów domu lub zakupu sprzętu w pracy. Ale do tych celów też brał wyłącznie wysokooprocentowane kredyty „od ręki”, a nie specjalistyczne kredyty dla firm lub mieszkaniowe. Idiota.

Idiota tym większy, żesuma jego kredytów wynosiła przecież tylko 350 tysięcy złotych (sam tak napisał w liście). Wystarczyłoby zapewne sprzedać mieszkanie lub domek – i byłoby po problemie. Zamiast poważnej rozmowy z żoną pan Maciej wybrał jednak uduszenie siebie spalinami auta.

Jedna z osób komentujących pod internetową wersją reportażu stwierdziła: Lipa, nie wierzę, że ktoś może być tak głupi. I faktycznie, nie ma pewności, czy nie zafundowano nam tekstu wg szkoły reportażu Kapuścińskiego. Ale chyba nawet „GW” nie jest tak bezczelna, by dawać fałszywkę na pierwszą stronę.

Inna rzecz, że forma i treść listu pana Macieja mogą wskazywać nie tyle na jego idiotyzm, a na chorobę psychiczną. Czy warto było z jednostkowego przypadku osoby głupiej lub chorej czynić materiał na pierwszą stronę?

Ale w sumie to dobrze, iż z historią pana Macieja możemy się zapoznać właśnie w Wielki Piątek. Dzięki niej możemy dostrzec, gdzie prowadzi życie egoistyczne, skoncentrowane na konsumpcji i pozbawione jakiejkolwiek refleksji.

Brak głosów

Komentarze

 służy przecież do promowania antywartości.

Vote up!
0
Vote down!
0
#54074

A już myślałem, że najgłupszym był pewien Niemiec, który poszedł do sklepu przymierzyć nowe spodnie. Gdy je założył wybiegł w nich z przebieralni, w której jak się potem okazało zostawił stare spodnie, a w nich portfel, prawo jazdy i 200 marek.

Podobno „o zmarłych nic albo dobrze”, ale tu się nie da chociażby bez ironii:
po pierwsze okazał się kretynem bo się zadłużył w tak głupi sposób
po drugie był kompletnym idiotą bo popełnił samobójstwo
po trzecie wysłał list do gazety dla jemu podobnych z przesłaniem: „jak nie masz pomysłu, to zróbcie to co ja. ZUS się ucieszy”
po czwarte ci idioci to opisali i są jeszcze gotowi zrobić z tego gościa męczennika, albo posłuchać jego przesłania...

Może właśnie w tekście chodzi to o pewną ukrytą wiadomość dla sekciarzy z wyborczej? „Ponieważ rząd was zadłużył, po uszy (720 miliardów) i wy będziecie musieli to spłacić więc lepiej podłączajcie rury od odkurzacza pod tłumiki waszych maszyn.”
Czasami sekty kończą zbiorowym samobójstwem :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#54101

GW popada w demencję dając coś takiego na "jedynkę".

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#54112