Kopiemy sobie grób, Panie Prezesie?

Obrazek użytkownika rewident
Kraj

Przez ostatnie kilka dni mogliśmy się dowiedzieć z prasy, radia i telewizji, że posłowie PiS chcieli wyłudzić 300 złotych (słownie: trzysta złotych polskich) składając w kancelarii sejmowej fałszywe usprawiedliwienia nieobecności. W reakcji na tego newsa prezes Kaczyński powiedział, że sprawy nie pamięta, a dokumenty podpisał „bezwiednie". Oczywiście natychmiastową reakcją sterowanych komentatorów były kpiny i szyderczy śmiech. Rzeczywiście zasadnym wydaje się pytanie czy Prezes Kaczyński „bezwiednie" podpisywał również ustawy i rozporządzenia.

Oczywiście afera jest dęta i ma za zadanie odwrócić uwagę opinii publicznej od blamażu rządów PO-PSL oraz od istotnych problemów, z którymi boryka się Polska. Pokazuje ona jednak, jak fatalnie PiS zarządza obszarem swoich działań medialnych. Na ataki PO największa partia opozycyjna odpowiada głosem osób przypadkowych. Nie wiadomo kto za co odpowiada, brakuje jakiejkolwiek koordynacji czy wytycznych dla posłów i senatorów. PiS nie wykorzystuje dla swoich celów sprzyjających zdarzeń, jak, na przykład, niedawne obniżenie ratingu kredytowego dla Pekao SA, banku, którego nieudolny prezes Bielecki stale wymądrza się w mediach opowiadając wyssane z palca banialuki. Co więcej tenże Bielecki silnie kojarzony jest ze środowiskiem PO oraz ministrem finansów. Idąc dalej, obecny kryzys sektora bankowego w USA można przedstawić jako porażkę koncepcji słabego państwa, nonsensownego pomysłu, który jest przecież promowany przez premiera Tuska i jego kolegów liberałów.

Prezes Kaczyński po przegranych wyborach zapowiadał powołanie profesjonalnego portalu internetowego. Ostatnio przyznał, że projekt zakończył się fiaskiem, bo - cytat z pamięci - rzekomo w Polsce brakuje ludzi „o zacięciu publicystycznym". Pojawia się kolejne pytanie czy prezes w ostatnim czasie kontaktował się ze światem zewnętrznym inaczej niż poprzez ludzi takich jak Gosiewski czy Suski? Rzecz następna. W S24 zamieszczono ponad 50 notek na temat afery Komorowski-Lichocki. Po kilku dniach w telewizji pojawiła się posłanka Kempa, która w ostrych słowach opowiedziała widowni o aferze. Zapomniała tylko wspomnieć, że Komorowski wyraził zainteresowanie przestępcza ofertą oficera WSI i - bagatelka - że źródłem informacji są zeznania samego marszałka. Następnie w mediach postanowił zaistnieć Przemysław Gosiewski, facet, na którego nie może patrzeć jakieś 80% kobiet w tym kraju. Gosiewski dzień wcześniej po pijaku wystąpił w TV Trwam, co oczywiście Komorowski wykorzystał do ośmieszenia go. Na samym końcu, odezwał się Macierewicz, który przytoczył kluczowy cytat z zeznań marszałka. Oczywiście jego wypowiedź była niewiarygodna, bo występował częściowo we własnej obronie. Jednym słowem, PiS zachował się w tej sprawie jak stado baranów idących na rzeź.

Każdy z medialnych „wrzutek" Platformy można wykorzystać przeciwko niej. Za lewe usprawiedliwienia należy przeprosić (kto tego nie robił) i natychmiast wytknąć Peowcom hipokryzję. Partia trzydziestoletnich milionerów czepia się spraw drugorzędnych, aby przykryć niewiadome pochodzenie majątków swoich działaczy. Kwestię rzekomo zagubionych dokumentów komisji likwidacyjnej WSI można przedstawić jako niekompetencję Klicha, które nie zażądał protokołu-zdawczo odbiorczego, kiedy przejmował dokumenty od Macierewicza.

Jedną z nielicznych osób w szeregach PiS, które wykazują się myśleniem jest Zbigniew Ziobro. Jego pomysł ze „sprawdzeniem" rzeczywistych intencji Tuska w sprawie ostrego karania pedofilii był całkiem dobry. Jest jasne przecież, że PO nie zmieni w tym obszarze niczego, a podstawowym problemem jest orzekanie niskich kar dla zboczeńców przez sądy. Niestety nikt w PiS nie podtrzymał tego przekazu. Następna tego typu tragedia z udziałem pedofila bądź seryjnego mordercy, powinna zostać w tempie ekspresowym skomentowane przez PiS jako efekt „polityki miłości" a la PO. Do tego potrzebny jest jednak refleks i sprawna koordynacja.

W obecnych warunkach medialnych jedyną szansą dla PiS jest powtarzanie przy każdej możliwej okazji jasnych i zrozumiałych dla zwykłych ludzi przekazów. Mogą to być zdania w rodzaju „Tusk jest zdrowy, bo w życiu nigdy ciężko nie pracował" albo „Tusk chce do Euro, bo popiera bogatych". Nie pora teraz na rozważanie rozwiązań szczegółowych, chodzi o zasadę. Informacja trafia do ludzi, jeśli zostanie powtórzona odpowiednią ilość razy.

Niestety Prawo i Sprawiedliwość robi wszystko, aby pozbawić się jakichkolwiek możliwości zaistnienia w mediach. Bojkot TVN działa przeciwskutecznie i jest zresztą nagminnie łamany przez członków i sympatyków największej partii opozycyjnej. Ostatni wyskok szefa PiS, który zarzucił Dornowi zaleganie w płaceniu alimentów był już skrajną głupotą i dowodem na zagubienie Kaczyńskiego. Prezes zapomniał, że ludzie głosują na polityków nie dlatego, że są oni czyści jak dziewica orleańska. Ludzie głosowali i głosują na PiS dlatego, że widzą w tej partii szanse na realne działania i istotną zmianę jakości funkcjonowania Państwa, gospodarki, politykę historyczną czy bezpieczeństwo socjalne. Moralizowanie jest dobre w Kościele, a rozwodnicy bądź starzy kawalerowie na te tematy nie powinni się w ogóle wypowiadać.

Warto, aby PiS wreszcie opamiętał się i zatrzymał proces autodestrukcji. Jak na razie przy gromkiej aprobacie mediów, kopie sobie grób. Dno widać już coraz wyraźniej.

Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (1 głos)

Komentarze

Kompletnie nie rozumiem tego konfliktu z Dornem, trwającemu od kilku lat. Naprawde tego nie rozumiem.

Przekleństwem partii w Polsce jest przywódctwo. Albo mamy kogoś takiego jak Jarosław Kaczyński, który wymaga posłuszeństwa, i co za tym idzie ryzykuje zamianę partii w zakon (w PO Schetyna z Tuskiem trzymają wszystko razem, poza tym Olechowski opuścił to wszystko z hukiem), albo mamy takie niewiadomoco jak w PO w początku jej działalności, czyli wielogłos, po którym albo jest rozpad, albo wariant pierwszy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5346

Dobry tekst. Gratulacje! Myślę podobnie.

Traktuję tych ludzi poważenie do momentu, kiedy realizują cele polityczne. Jeśli wehikuł staje, zostawiamy go przy drodze i przesiadamy się na następny. To nie PiS jest wartością samą w sobie, ale to, co obiecali zrobić i na co ciągle czekam. Problem w tym, że nie ma na razie nikogo innego...

---
referent Bulzacki

Vote up!
0
Vote down!
0

-
referent

#5351

I w tym cała tragedia.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5354

W życiu często nie mamy szans na wybór. To jedna z takich sytuacji. Dla człowieka zatroskanego o dobro Polski PiS to nadal jedyna opcja.

Vote up!
0
Vote down!
0
#5439

Sa tacy ( mowie o sympatykach) ktorzy z kolei zarzucaja PiSowi, ze zajmuje sie glownie wytykaniem bledow PO. Czyli - tez zle.

Przy takiej lawinie medialnej z a w s z e bedzie zle, a my mamy mimo to, robic swoje. Patrzec, doinformowywac sie, analizowac i przekonywac w dyskusjach, uzywajac jak najbardziej sugestywnych ale uczciwych, argumentow.

Dr No:

Jezeli mialabym sie pokusic o przyczyny konfliktu pomiedzy Dornem i Kaczynskim, to przypominam, ze jego poczatki, to okres kiedy rzadzila koalicja PiS-SO-LRP, zas sam Kaczynski bardzo uwazal, aby nie urazic Ojca Derektora.

Kontynuacja tego konfliktu jest m.in efektem przegranych wyborow oraz dosc jasniepanskimi manierami i zamilowaniami Dorna, nie bardzo pasujacymi do partii, ktora Kaczynski chcial stworzyc - partii dla wszystkich, takze ludzi prostych, nienaczytanych wielostronicowych esejow, ale posiadajacymi swoj zdrowy rozsadek i przywiazanie do elementarnych wartosci. Kaczynski operuje na sytuacji jaka j e s t, a nie na poboznych zyczeniach jaka byc "powinna" . Jaka byc "powinna" to on chce dopiero t w o r z y c . Dorn ma ciagatki do chowania glowy w piasku eleganckiego towarzystwa, ktore gardzi tymi nieoczytanymi. Dorn swietnie potrafi stawac w ich obronie - ale zupelnie nie potrafi z nimi wspolpracowac. Dorn sie na "ciemny lud" obraza, Kaczynski dazy do tego, aby sie uaktywnil i s p r a w d z i l w dzialaniu. Albo juz tylko dazyL.....

Kaska

Vote up!
1
Vote down!
0
#5392