Bronisław Komorowski: "Wybory prezydenckie - im szybciej, tym lepiej." Zapomniany wywiad.

Obrazek użytkownika tequila
Kraj

Bronisław Komorowski: Wybory prezydenckie - im szybciej, tym lepiej. Czas skończyć zimną wojnę
22 grudnia 2009 - niecałe 5 MIESIĘCY PRZED ZAMACHEM

Konrad Piasecki: Tusk się na razie w historii Polski specjalnie nie zapisał.

Bronisław Komorowski: Zapisał się pod wieloma względami bardzo dobrze i jeszcze jest premierem. Mówimy o byłych premierach. Natomiast można z każdą funkcją zrobić wiele dobrego, albo nic. Tak samo jest z prezydentem. Chciałoby się bardzo, żeby prezydent był elementem wspierającym modernizację Polski, a nie blokującym. Chciałoby się szalenie, żeby prezydent był ojcem narodu w stosunku do wszystkich środowisk politycznych, a nie tylko do jednej partii i to jeszcze partii własnego brata. Chciałoby się…

Konrad Piasecki: Panie marszałku, pan mówi jak kandydat Platformy na prezydenta!

Bronisław Komorowski: Nie miałem takiej intencji…

Konrad Piasecki: Ale coś to zabrzmiało.

Bronisław Komorowski: Ale uprzejmie dziękuję za ten prezent pod choinkę.

Konrad Piasecki: Słowo „modernizacja” też z Olechowskim macie ostatnio ulubione, bo obaj bardzo chętnie go używacie.

Bronisław Komorowski: Ale wie pan, to nie są słowa-klucze. Ja po prostu uważam, że modernizacja dzisiaj jest i potrzebna, i możliwa, dlatego zrobię wszystko jako marszałek Sejmu, aby ona postępowała do przodu. Polska ma swoją szansę gigantyczną cywilizacyjną.

Konrad Piasecki: Pan – człowiek - który ogłosi datę wyborów prezydenckich uważa, że im szybciej się one odbędą, tym lepiej?

Bronisław Komorowski: Generalnie tak.

Konrad Piasecki: Ale dlaczego?

Bronisław Komorowski: Bo uważam, że jest coś złego w obszarze władzy wykonawczej. Jest taka zimna wojna między rządem a prezydentem. Prezydent nie wspiera reform, prezydent stara się utrudnić życie rządowi. Ten stan rzeczy byłoby dobrze skrócić.

Konrad Piasecki: Ale się nie skróci przecież datą wyborów prezydenckich!

Bronisław Komorowski: Właśnie się skróci.

Konrad Piasecki: Jak się skróci?

Bronisław Komorowski: Jeżeli się zrobi wcześniej wybory, to tren okres takiej zimnej wojny będzie trwał krócej.

Konrad Piasecki: A dlaczego?

Bronisław Komorowski: Jak to dlaczego?

Konrad Piasecki: No dlaczego? Przecież tak, czy inaczej, 23 grudnia nowy prezydent będzie zaprzysiężony albo stary, albo nowy. To, czy ktoś jest prezydentem-elektem nie ma żadnego wpływu na sytuację polityczną.

Bronisław Komorowski: Nie, ma istotny wpływa na to, czy rząd uzyskuje, czy nie uzyskuje swobodę działania.

Konrad Piasecki: Czyli im szybciej, tym lepiej.

Bronisław Komorowski: Ale będą oczywiście rozmowy i z prezydentem urzędującym, panem prezydentem Kaczyńskim, i z panem premierem, i z głównymi aktorami sceny politycznej. Bo trzeba znaleźć rozwiązanie, które by także szanowało – jeżeli są – jakieś istotne działania podejmowane przez prezydenta czy przez rząd, które by mogły stanąć w kolizji z terminem wyborów.

Konrad Piasecki: A gdyby spełnić coś, co nazywa pan „marzeniem każdego polityka”, to zostałby pan premierem czy prezydentem, panie marszałku?

Bronisław Komorowski: Wie pan, ja uważam, że polityk, jeśli serio traktuje swoje zaangażowanie w politykę, oczywiście powinien chcieć uzyskać możliwość wzięcia odpowiedzialności za kraj. To może być funkcja prezydenta, może być premiera, może być marszałka Sejmu.

Konrad Piasecki: Pytam o pańskie ambicje, bo wczoraj ten wywiad, którego udzielił pan w „Gazecie Wyborczej”…

Bronisław Komorowski: A, do tego pan pije.

Konrad Piasecki: …to po raz pierwszy było takie rzucenie kart na stół i powiedzenie „nie zapominajcie o tym, że ja mam też swoje ambicje”.

Bronisław Komorowski: Nie, ja zupełnie inną motywację miałem. Ja jestem politykiem w znacznej mierze spełnionym.

Konrad Piasecki: Ale tylko w znacznej mierze. A premier i prezydent to jest rzeczywiście ten szczebelek, do którego też by pan chciał dotrzeć.

Bronisław Komorowski: Być prezydentem, to jest mieć szansę wystąpić w roli zwolennika całego narodu. Być premierem, to znaczy mieć szansę zmienienia kawałka świata, kawałka Polski, wedle tego, co uważam, że jest dobre. Więc oczywiście, że tak.

Konrad Piasecki: Proste pytanie. Na którym z tych dwóch stanowisk pan by się widział?

Bronisław Komorowski: Odpowiem tak, jak w „Gazecie Wyborczej”. Gdyby pan mnie zapytał: „Czy pan to planuje?”, odpowiedziałbym: „Nie, nie planuję”. Mam bardzo wysoką funkcję i staram się na niej koncentrować. Ale gdybym miał możliwość, to oczywiście chciałbym, bo polityk powinien chcieć zmieniać świat na lepsze. A może zmieniać świat i prezydent, i premier.

Konrad Piasecki: Czyli niezależnie od tego, która z tych dwóch, to by pan chciał.

Bronisław Komorowski: Rozważamy problem teoretycznie a nie praktycznie.

Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-bronislaw-komorowski-wybory-prezydenckie-im-szybciej-tym-lep,nId,207827?utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=other

Skrócić, im szybciej, gdybym miał możliwość .....

Zmotywował mnie dzisiejszy artykuł:

http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/jak-bronislaw-komorowski-przejmowal-wladze-padly-dwa-zdania-prawdopodobnie-nikt-nie/s7dk4

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (2 głosy)

Komentarze

z netu zebrałem kilka wersji - wszystkie wiarygodne :D

Trzy lata pilnuje już żyrandola, a jeszcze nie zdążył się wytłumaczyć z kłamstw i matactw związanych z 10.04.2010, np. z tych:

Odnośnie zasad etycznych człowieka mającego 70% poparcia społecznego w sondażach(jakiej jakości sondażach, to już inna sprawa), to trzeba tu przypomnieć pewne fakty związane ze sprawą tragedii smoleńskiej.
Otóż B. Komorowski udzielił trzech wywiadów na temat okoliczności związanych z jego osobą w dniu 10.04.2010 roku.
Pierwszego wywiadu udzielił 14.04.2010 roku Pani Marion Van Renterghem z francuskiego "Le Monde":

Extrait :

Le successeur de Lech Kaczynski, Bronislaw Komorowski, continue d'assurer la présidence de la Diète tout en préparant sa campagne électorale. Samedi 10 avril, Bronislaw Komorowski se trouvait en vacances dans sa maison de campagne de la région de Mazury (nord-est de la Pologne) quand le ministre des affaires étrangères, Radek Sikorski, l'a prévenu. L'avion du président polonais et d'une partie de l'élite nationale venait de s'écraser à Smolensk (Russie), où Lech Kaczynski s'apprêtait à commémorer le massacre de Katyn de 1940. Le président de la Diète, la chambre basse du Parlement, a demandé à son fils de l'aider à repasser sa chemise, il a enfilé un costume sombre et filé vers Varsovie.

http://www.lemonde.fr/cgi-bin/ACHATS/acheter.cgi?offre=ARCHIVES&type_item=ART_ARCH_30J&objet_id=1120703

Podał w nim, że w chwili(rano 10.04.2010) otrzymania wiadomości o katastrofie od ministra Sikorskiego, przebywał z synem na Mazurach(północno-wschodnia Polska, a konkretnie Buda Ruska).
Poprosił syna o wyprasowanie koszuli, ubrał ciemny garnitur i udał się do Warszawy.

Drugiego wywiadu udzielił 24.04.2010 roku Panu Jackowi Żakowskiemu z "Polityki".
Tam opisuje tę samą sytuację, czyli okoliczności związane z otrzymaniem informacji od Sikorskiego o zaistnieniu katastrofy:
................"Kiedy prezydencki samolot rozbił się pod Smoleńskiem, marszałek był w swoim letnim domu w Budach Ruskich na Pojezierzu Suwalskim. Dobre cztery godziny jazdy od Warszawy. Sytuacja zaskoczyła go tak samo jak wszystkich. "
.........."Tamtej soboty dzwoni do szefa Kancelarii Sejmu. Prosi o ekspertyzy i szybkie skrzyknięcie pracowników do biura. Rzecznik marszałka pędzi samochodem z Poznania. Trzy razy zatrzymują go policyjne radary. Prośba o policyjną asystę na sygnale w grę nie wchodzi; swojemu kierowcy Komorowski też nie pozwala używać koguta."

http://archiwum.polityka.pl/art/czy-marszalek-daje-rade,427786.html

Z tego drugiego wywiadu zapamiętać trzeba, że B. Komorowski wracał do Warszawy samochodem służbowym z kierowcą BOR-u i że nie pozwalał kierowcy używać "koguta", a odległość z Budy Ruskiej do Warszawy to jak pisze J. Żakowski : " Dobre cztery godziny jazdy od Warszawy"(ok.300 km)
oraz: "Kilka minut po pierwszej marszałek, Michałowski, szef Kancelarii i jego zastępca, dyrektorzy biur, rzecznik prasowy marszałka spotykają się w gabinecie Komorowskiego. "

Trzeciego wywiadu udzielił wspólnie z żoną Anną dla Gazety Wyborczej w dniu 9.04.2011 roku.
Oto co przekazali na temat okoliczności związanych z 10.04.2010 roku w tym wywiadzie:

Teresa Torańska: O 8.59 zadzwonił minister spraw zagranicznych.

Anna Komorowska: Jedliśmy śniadanie.

Bronisław Komorowski: Sikorski powiedział, iż ma wiadomość od pana Bahra, naszego ambasadora w Moskwie, że doszło do wypadku prezydenckiego samolotu. Ale nie wie, z jakimi konsekwencjami.

Włączyliście telewizor?

A.K.: Nie, radio. Nic jeszcze nie podawało. Na wsi nie mamy telewizora.

B.K.: Byliśmy w Budzie Ruskiej na Sejneńszczyźnie, 285 km od Warszawy. Mamy tam stary wiejski dom. Chciałem dwa dni odpocząć. To było krótko po prawyborach prezydenckich w Platformie Obywatelskiej. Wygrałem je, czułem się zmęczony.

A.K.: Przyjechaliśmy poprzedniego dnia późnym wieczorem. Bronek powiedział: czekam na potwierdzenie tej informacji, chyba będę musiał wracać do Warszawy. Powiedział: chyba. Nie, to niemożliwe - pomyślałam. I odruchowo, może podświadomie zaczęłam pakować rzeczy. Pytałam Bronka, kto był na pokładzie. Chodziło mi o ludzi, ich rodziny, nie o stanowiska. Tym samolotem musiały przecież lecieć także bliskie nam osoby. Znajomi, przyjaciele. Kto dokładnie, Bronek nie wiedział. Nikt - jak się potem okazało - nie wiedział. Te listy wylatujących codziennie się zmieniały."
............................
A.K.: To była przecież sobota i ludzie - co jest normalne - po całym tygodniu pracy po kilkanaście godzin na dobę wypoczywali. Mogli wyłączyć telefon, pójść na spacer, po zakupy. Bronek wykonywał dziesiątki telefonów, nie wszystkie rozmowy słyszałam. Było nerwowo. Wszystko to, o czym teraz mówimy, działo się w ciągu dwudziestu, może dwudziestu pięciu minut. Wyłączyłam wodę, prąd, sprawdziłam, czy wszystko jest dobrze pozamykane, i do samochodu.
...........................

A.K.: Wtedy zadzwoniłeś do BOR-u, że ruszamy.

Bo w Budzie ochrony nie mieliście?

A.K.: Oczywiście, że nie. Bo po co?! Na wsi nie była nam potrzebna. Sejneńszczyzna to spokojny świat. Poza tym ani ja, ani Bronek nie jesteśmy ludźmi lękliwymi.

B.K.: Marszałek Sejmu ma w Polsce prawo do służbowego samochodu z kierowcą i do BOR-owskiej ochrony. Ale kiedy ochrony nie chce, zgłasza to BOR-owi i oni potrzebę jego prywatności szanują. Często z tego przepisu korzystałem.

A.K.: W Budzie byliśmy

A.K.: W Budzie byliśmy własnym samochodem.

B.K.: Borowcy zapytali jeszcze, czy nie przylecieć po nas śmigłowcem. Podziękowałem. Samochodem będzie szybciej, niech tylko wyjadą nam naprzeciw, spotkamy się po drodze.

Premier Tusk też do Warszawy jechał samochodem.

B.K.: Wiem, rozmawiałem z nim w drodze.
............................
B.K.: Anka przejęła kierownicę. Uznała, że to niebezpieczne. Że za dużo gadam.
....................... Do samochodu BOR-u przesiadłem się w okolicach Łomży.
A.K.: Oni pognali na sygnale, a ja pojechałam dalej do Warszawy już sama, spokojnie, powolutku. Zadzwoniłam do dzieci, żeby przygotowały tacie ciemny garnitur i ciemny krawat. Piotrek wyprasował ojcu koszulę, wyczyścił buty, naszykował czarne skarpetki.

B.K.: Przed naszym domem na Śniegockiej stał tłumek dziennikarzy, kłębił się przed bramą wejściową. To jest stara kamienica. Przed wojną miała dwa wejścia: paradne od ulicy Śniegockiej i gospodarcze od podwórka. Po wojnie ten szyk zlikwidowano. Przy śmietnikach od Miechowskiej zrobiono wejście główne, a drzwi od Śniegockiej zamknięto i na klatce schodowej prowadzącej do naszego mieszkania trzymało się rowery. Miałem klucz. Wszedłem i wyszedłem niezauważony. Udało się, dziennikarze tego przejścia jeszcze wtedy nie znali.
...........................
http://www.prezydent.pl/aktualnosci/wypowiedzi-prezydenta/wywiady/art,26,wywiad-pary-prezydenckiej-dla-gazety-wyborczej.html

I cóż się dowiadujemy z tego trzeciego wywiadu(udzielonego razem z żoną)?
Po pierwsze, w Budzie Ruskiej B. Komorowski był z żoną, a nie z synem Piotrkiem i tę koszulę Piotrek prasował ojcu w domu w Warszawie a nie w Budzie Ruskiej.
Po drugie okazuje się, że w Budzie Ruskiej nie było ochrony BOR-u(sic!), i do Warszawy wracali samochodem prywatnym, który prowadziła żona Anna.(w Łomży BOR-owcy przejęli B. Komorowskiego).
Okazuje się, że już przed pierwszą B. Komorowski spotkał się w swojej kancelarii w Sejmie ze współpracownikami(po około trzech godzinach od wyjazdu z Budy Ruskiej oddalonej o ok. 300 km od Warszawy i z wcześniejszym pobytem B, Komorowskiego w domu na Powiślu).
Z relacji A, Dudy z Kancelarii Prezydenta L. Kaczyńskiego dla ZP wynika, że już około 11-tej telefonował do niego Pan Michałowski z informacją, że Pan B. Komorowski za chwilę wystąpi z orędziem o przejęciu obowiązków p.o. Prezydenta(czyli po ok.1.5 godzinie od wyjazdu z Budy Ruskiej) a około 12-tej na Onecie była informacja podana przez konstytucjonalistę Piotra Winczorka, że B.Komorowski przejął obowiązki p.o. prezydenta. .
Tymczasem wg komunikatu Kancelarii Sejmu na żywo w dniu 10.04.2010 roku wynikało, że:

“Godz. 10:25 - Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski wraca Trójmiasta do Warszawy - informuje kancelaria marszałka”
http://www.tvn24.pl/12690,1651579,0,1,katastrofa-minuta-po-minucie,wia domosc.html

a z przekazu TVN24 na żywo(na pasku) wynikało, że "Premier z Marszałkiem Sejmu lecą z Gdańska do Warszawy"

http://clouds.web-album.org/photo/691848,inne-fotki

a uściślając, lecieli rządowym śmigłowcem:

“Godz. 10.09 Premier rządowym śmigłowcem wraca z Trójmiasta do Warszawy”

http://www.mmtrojmiasto.pl/blog/entry/5239/Katastrofa+w+Smole%C5%84sku+minuta+po+minucie.html

Przedstawiłem powyżej kłamstwa i matactwa B. Komorowskiego(oraz jego żony Anny) związane z okolicznościami katastrofy smoleńskiej .
Jaki wizerunek etyczny B. Komorowskiego przedstawiają powyższe fakty, jaka w związku z tym jest jego wiarygodność?
Co chciał ukryć B. Komorowski poprzez kłamstwa w udzielanych wywiadach prasowych?
Okazuje się, że Pan Bronisław Komorowski nie przebywał w Budzie Ruskiej(z synem lub żoną Anną), ale przebywał w Gdańsku gdzie w tym samym czasie przebywali D. Tusk i Ewa Kopacz.
Tak się to „przypadkowo” złożyło, że po 10.04.2010 roku to oni zajmowali i zajmują trzy najważniejsze stanowiska w państwie(czyli stanowią TRIUMWIRAT) a jak uwzględnimy jeszcze R. Sikorskiego to będziemy mieli „Bandę czworga”."
opracował /JK/:
http://niezalezna.pl/44518-3-lata-prezydentury-w-bulu-i-nadzieji-czyli-wpadki-bronislawa-komorowskiego#comment-1641638

niestety, niektóre linki nie działają i to jest zrozumiałe.
Działa link, że wracał śmigłowcem:
http://clouds.web-album.org/photo/691848,inne-fotki

Vote up!
3
Vote down!
-1
#386086