Czyja jest Polska?

Obrazek użytkownika kokos26
Blog

 Według szacunkowych danych Polonia liczy około 21 milionów rodaków rozsianych poza granicami naszego kraju, z czego większość osiedliła się za oceanem. To właśnie ta „zaoceaniczna” jej część bardzo często wyraża głośne, zdecydowane oraz ostre sądy o stanie, w jakim znalazła się nasza ojczyzna; nierzadko padają też z tamtej strony oskarżenia pod adresem polskich „elit” oraz władz o zdradę, a nawet głoszone są poglądy mówiące, że Polska nie jest dzisiaj suwerennym i niepodległym państwem, zaś jego władze nie wywodzą się z polskich elit.

Ostatnio po sejmowym głosowaniu nad ubojem rytualnym, kiedy okazało się, że za tą barbarzyńską metodą uśmiercania zwierząt opowiedziało się aż 178 przedstawicieli polskiego parlamentu, ostry w tonie list wystosowała Unia Stowarzyszeń i Organizacji Polskich w Ameryce Łacińskiej (USOPAŁ) twierdząc, że to skandal i mówiąc w skrócie rzecz niebywała, że oto 38 milionowym krajem wywija żydowskie lobby, niczym ogon psem.

Oczywiście natychmiast krytyczny głos na temat listu zabrała Gazeta Wyborcza, podpierając się wypowiedzią chyba największego wazeliniarza polskiej polityki, komucha Tomasza Nałęcza, który stwierdził:

- Aż trudno uwierzyć w prawdziwość tych słów, bo chciałoby się wierzyć, że w tragicznie doświadczonej nazizmem Europie one już nigdy nie zostaną wypowiedziane.  Dla historyka to jest tekst żywcem wyjęty z nazistowskiej propagandy. I właściwie trudno się odnieść do poszczególnych sformułowań, bo każde kolejne jest jeszcze bardziej absurdalne.

Do tej „absurdalności” jeszcze dojdziemy, ale najpierw przypomnijmy inne sądy salonowego kamerdynera Nałęcza.

Oto, co mówił w Radiu Zet o zorganizowanym przez Gazetę Polską we wrześniu 2010 roku „Wieczorze pamięci” o ofiarach Smoleńska:

- Jak patrzyłem na ten wieczór niby-pamięci, na te pochodnie zapalone, ten tłum pełen emocji, ale też nienawiści, to miałem jak najgorsze skojarzenia (…) Wiadomo, kto w Europie zaczął mącić ludzkie umysły posługując się pochodnią, światłem, dźwiękiem, nienawiścią, skrajną emocją - to jest niestety narodowy socjalizm. (...) To trzeba powiedzieć, żeby przed tym przestrzegać.

A tak Nałęcz wypowiadał się o marszu „Obudź się Polsko” z 29 września 2012 roku:

- Nie życzę sobie, aby PiS szedł w marszu z hasłem skopiowanym z niemieckiego nazizmu.

Chyba komentarz do tych bzdur wypowiadanych na zamówienie Salonu przez Nałęcza jest zbyteczny, gdyż widać wyraźnie, że nawet wyrwany w środku nocy do odpowiedzi przez kogoś ze stajni Michnika, po krótkiej wydanej mu dyspozycji wykrzyczy jeszcze będąc w półśnie: Ratunku!!! Nazizm!!! Antysemityzm!!!

Dodajmy jeszcze do tego informację, że na czele USOPAŁ – organizacji, która wystosowała „nazistowski” List do Polaków stoi ofiara tego nazizmu, czyli Jan Kobylański, który w niemieckich obozach koncentracyjnych spędził wiele lat, zaś jego matka z rąk tych nazistów zginęła w Powstaniu Warszawskim.

Teraz powróćmy do tej „absurdalności sformułowań”, o których mówił towarzysz Nałęcz.

Oczywiście możemy przyjąć, że Polonia za oceanem, tam z oddali nie jest w stanie spojrzeć obiektywnie na sytuację w Polsce oraz rzeczowo i bezstronnie jej ocenić, przez co produkuje te katastroficzne i dramatyczne diagnozy, które zdaniem „naszych salonowców” kompletnie rozmijają się z rzeczywistością.

Ale jest też inna możliwość, której System III RP z przyczyn oczywistych nie bierze pod uwagę. Być może jest tak, że tam za oceanem niebojący się szykan Polonusi, których mózgi nie są od rana do nocy prane przez różne Gazety Wyborcze i TVN-y widzą lepiej, gdyż opierają się tylko na faktach?

Posłużmy się tylko jednym przykładem.

Co ma pomyśleć i jak zareagować jakiś John czy Juan Kowalsky, do którego w 2009 roku dotarła wieść, że Polski sejm już w pierwszym czytaniu, 240 głosami odrzuca obywatelski projekt, według którego Święto Trzech Króli powinno być dniem wolnym od pracy? On myśli sobie, jak to możliwe. Najstarsze katolickie święto i w II RP dzień wolny, zabrany Polakom przez komunistów, nie może powrócić w dzisiejszej Polsce, w której 95% obywateli to ochrzczeni katolicy?

Mijają cztery lata i ten sam John czy Juan dowiaduje się, że w polskim parlamencie znalazło się 178 posłów głosujących za koszernym ubojem zwierząt.

I tu dopiero dochodzimy do absurdu zaburzającego logiczne myślenie, towarzyszu Nałęcz. Jeżeli sejm w pierwszym przypadku odrzuca polską, chrześcijańską i katolicką tradycję, a w drugim niemal 200 posłów przychyla się do barbarzyństwa i koszernego uboju zwierząt, to jaka pierwsza myśl powinna zaświtać w głowie człowieka posługującego się tak zwanym zdrowym rozsądkiem?

Skoro w katolickim kraju taka ilość „wybrańców narodu” odrzuca nasze chrześcijańskie dziedzictwo, a jednocześnie z troską odnosi się do powinności religijnych Żydów, to czy nie jest uzasadnione postawienie pytania, kto Polską tak naprawdę rządzi?

Może właśnie dlatego nad Wisłą na cenzurowanym jest zarówno „nacjonalistyczne” zawołanie „Polska dla Polaków”, jak i „antysemickie” stwierdzenie, że „Polską rządzi żydokomuna”?

Czy oba hasła tępi się dlatego, że są kłamliwe i szkodliwe, czy może dlatego, że przybliżają nas do niewygodnej dla Systemu, cenzurowanej prawdy o dzisiejszej Polsce?

Jednak na to pytanie Czytelnik musi odpowiedzieć sobie już sam.   

Źródła: http://wyborcza.pl/1,75478,14498977,List_organizacji_Kobylanskiego_w_sprawie_uboju_rytualnego_.html#ixzz2dA9F5uct

http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/nalecz-marsz-z-pochodniami-na-krakowskim-przedmies_153481.html

Artykuł opublikowani w pierwszym numerze nowego tygodnika Polska Niepodległa

Polecam moje książki, "Polacy, już czas" ozdobioną rysunkami śp. Arkadiusza "Gaspara"

 Gacparskiego i „Jak zabijano Polskę”.

 

Brak głosów

Komentarze

Polska jako kraj jest wyłącznie dla wszystkich Polaków..Choć jest taki jeden facet,który twierdzi że Polska jest tylko jego i jego partyjnego ugrupowania..A jest nim niejaki-ryży-i jego skorumpowana pełowska banda..

Vote up!
0
Vote down!
0

Marika

#379917

Co rusz, wszystko mu się do jednego mianownika sprowadza.
Z grubsza przypomina mi to takie wredne, stare babsztyle, które w każdej młodszej o 40 do 60 lat kobiecie czy dziewczynie widzą dziwkę.
A bo ubiera się jak dziwka, a bo kręci dupą jak dziwka, a bo za chłopami się ogląda jak dziwka, a bo gada jak dziwka... skoro coś chodzi jak kaczka, kwacze jak kaczka... to niechybnie musi być dziwka.

Byłoby błędem sądzić, że babsztyl taki przeżył całe życie w wianuszku i bieli nieskalanej, a teraz swoją miarą mierzy innych i nie może znieść (może z zazdrości), że inne kobiety przeżywają życie inaczej - normalnie.
Byłoby błędem sądzić i parę znanych mi przypadków dobitnie wskazuje, że podobne "moralistki" kojarzą jak kojarzą, ale wyłącznie przez pryzmat własnego, niekoniecznie chlubnego doświadczenia i żywota.

Tow. N to jest właśnie taka stara, dobrze przenicowana na drugą stronę totalitarna dziwka, która cokolwiek skojarzy, to tylko w jeden sposób - wszyscy inni to faszyści dążący do wzięcia innych za mordę.

Zapomniał wół...

Towarzysz N. powinien wziąć się za siebie i leczyć... nie wiem co - może hemorojdy ? Bo na leczenie od drugiego końca jest już stanowczo za późno.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#380000

Nauczona bić tylko pokłony kacapom,i być ich kundlem do szczekania ubeckich doktryn.

pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#380005

Nie dla nich i jemu podobnych.

Wystarczy poświęcić chwilę czasu by zobaczyć i wysłuchaj tylko wskazany przeze mnie fragment wypowiedzi Piotra Zychowicza w TV Republika o jego rodzicach, a wiec i o jego pochodzeniu i korzeniach w 11:45.

Pozdrawiam Polaków (bez "produktów" podszywających się oraz wstydzące własnych korzeni i nacji).

Obibok na własny koszt

Vote up!
0
Vote down!
0

Obibok na własny koszt

#380010

1. Sama potrzeba krytyki osoby Nałecza i podobnych, jest dla mnie konieczna - to na początek. Jednak jej Forma w tumprzyklejanie etykietek typu "salonowy kamerdyner" bez wcześniejszego wsteup, bez uzasadnienia w postaci choćby trzech, czterech przykładów, w których można zobaczyć regułę, jest nie jest, nie może być, wystarczająco przekonywujące. Ktoś ma inną opinię i na końcu stoi słowo/opinia przeciwko słowu/pinii - sytuacja patowa. I co wtedy? Wtedy sięgamy po argumenty, po fakty właśnie. Dlaczego więc nie od razu od nich zaczynać aby usuwać prewencyjnie z drogi wszelkie niedomówienia, nieścisłości, będy interpretacyjne. Przecież zabieramy głos aby kogoś nieprzekonanego zachęcić do zmiany pozycji - czyż nie? Operowanie głównie lub parawie wyłącznie w warstwie opinii, przekonań, własnych odczuć, interpretacji wydaje się być wygodne i skrótowe, ale w końcowym odbiorze staje się b. subiektywne. Brakuje mu fundamentów popierającyhch przynajmniej kilkoma faktami - im więcej tym lepiej tezę.


Dla mnie, ale chyba też tych innych, którym chcemy przedstawić niewykrzywioną rzeczywistość, którzy wkraczają dopiero na mocno poplątaną w PL dyskursie medialnym ścieżkę szukania prawdy, dużo kozystniejesze jest i ważniejsze byłby najpierw poznać fakty. Walor edukacyjny faktów jest nie do przecenienia. Wielu z nasz ich nie zna, wielu nie wie - zbyt duży chaos i szum medialny. A przecież im trudniejsza dyskusjami tym silniejsza potrzeba ugruntowania jej w akceptowanym dla obu storn fudamencie, aby nie postały kolejne nieporozumienia. Temat Nałęcza, ale i obszar dyskusji o Własności Polski, antyseityzmie itd, to ziemia nasiąknięte sprzecznymi opiami, danymi, faktami. Ziemia trudna, wykorzystywana do retoryki, do manipulacji medialnej a tu kto ma media ma większe możliwości. Dlatego w takich dyskusjach jeśli się je podejmuje trzeba robić coś w rodzaju inwentaryzacji znanych, mniej bardziej i całkowicie nieznanych - może celowo przemilczanych - faktów. Dopiero na badzie przedstawienia wielu faktów, zdań i perspektyw, jak dala mnie, można zacząć dyskutować poważniej. Kiedy autor ale i odbiorca zna fakty można budować wsólnie własne subiektywne przecież w końcu (przypominam tylko!)interpretacje. Ja w tym tekście widzę faktów za mało.

A co ja tu widzę ? Zadnie typu "Posłużmy się tylko jednym przykładem." Jakiś niedowiarek o krytycznym nastawieniu i niewiele wiedzący - a przecież do tych powinniśmy w pierwszej kolejności adresowa... - może sobie pomyśleć: czy tu aby nie robi się z wyjątków reguły? Dlatego nie z powodu treści, ale głownie z powodu samej wybranej nieświadomie - jak sądzę - formy, formy zredukowania faktów do nielicznego przykładu i budowania na nim tez .. taką formę, jak i tezę można uznać podobnie jak większość tekstu za zbyt mocno zredukowane. Wiem wiem - to tylko blog. Ale jaki temat ! Jak trudny ! Ze względu na temat widzę dużą część tego tekstu tu za zbyt mocno oparty na emocjach i subiektywizmie ocen własnej, na selekcji tych przykładów, które mogą potwierdzać tezę i ewentualnie przemilczania tych pozostałych, których odbiorca nie zna, ale to nie jego wina. To obowiązek autora przedstawić nie tylko wszystkie "za" ale i przeciw. Inaczej może on zostać posądzony o stronniczość, słaby warsztat, lub niepełną znajomość tematu. A jeśli to ostanie to - po co emocje. Wystarczy świadomość że to prawda cząstkowa, tezy wyciągane z prawd cząstkowych mogą być równie prawdziwe jak i nieprawdziwe. Tyle mówi logika.

Z brak większej ilości faktów - nie szukaniu może ich nawet, czyli z braku krytycznego podejścia do własnego warsztatu, do siebie samego, może wynikać też brak może dystansu do własnych interpretacji. I tak też odbierać chyba muszę ten tekst.
Choć bardzo dobry, to jednak wg mnie może zwodniczy, ale nie ma co marudzić jak to mówią: na bezrybiu i rak ryba

Mżyło by mi się jednak dużo więcej w temacie Czyja jest Polska niż tylko emocje oparte na niewielu, i to ewtualnie wyselekcjonowanych pod tezę faktów

Jeszcze raz: czego brakuje dla mnie ? Więcej - o wiele więcej (na miłość Boską!) faktografii. No bo co jest dla autora tego teksu - ale nie tylko: dla innych, w innych dyskusjach często także ! - co jest faktem a co faktoidem nie jest do końca pewne. Podawanie większej ilości przykładów, przywoływanie wypowiedzi nie jednej ale przynajmniej kilku wg mnie uporządkowoywało by dyskusję, trochę ją schładzało, a jeśli nie ty przynajmniej jasno określało z czego wypływają dane postawy. Z jakich fundamentów, czy te fundamenty dla odbiorcy są akceptowane, czy potrzebują może dalszej krytycznej weryfikacji źródeł itd. To było by z pożytkiem może mniej dla tych którzy piszą - bo dodatkowa praca - i czytają - bo więcej wymaga się od odbiorcy - było by z pożytkiem nie tylko dla tych którzy te fakty znają - choć także ! -, ale głownie dla tej ważnej dla mnie pozostałej grupy. Grupy - w tym także mojej skromnej osoby - która jest zdezorientowana już co do wykrzywionego przedstawiania rzeczywistości, już co do samych faktów, manipulacji na nich, stronniczej selekcji, stosowania tzw embarga informacyjnego czyli przemilczań co do jednych a eksponowania innych, używania tzw zasady lornetki czy nierównych proporcji itd itp czyli wszystko to i więcej, co znaleźć można pod np adresem http://pl.wikipedia.org/wiki/In%C5%BCynieria_spo%C5%82eczna_%28politologia%29#Stosowane_techniki czy ** ) Dziś dla autora coś może być faktem co dla odbiorcy jest faktoidem i wydaje się choć nie wiem do końca, że oboje zdają się o tym zapominać zbyt często. Zbyt często wg mnie - także w tym tekście, ale i innych, dlatego: fakty fakty fakty ! - nie zauważają tego stanu rzeczy, że jedno z drugim wcale nie muszą się pokrywać, że jest dlatego grupa ludzi która jest zdezorientowana, że jest polityką zniechęcona, zawiedziona dyskursem medialnym, i jest albo bierna, choć chciała by coś zmienić, albo angażuje się o drugiej stronie, bo dała się uwieźć narracji opartej na faktoidach - tj na rodzaju faktu medialnego, który w rzeczywistości fizycznej w prawdzie nie maił miejsca, ale funkcjonuje jako prawdziwy w rzeczywistości medialnej i takim jest odbierany przez powszechną opinii publiczną. Ta grupa nie wie jak jest bo nie zna faktów, lub ich nie odróżnia od faktoidów, jest zdezorientowana. Część z nich daje się uwieść propagandzie właśnie dlatego.

Propaganda degraduje fakty, odwołuje się do emocji bo są szybsze (patrz algorytmy heutystyczne przetwarzania informacji). Bazuje na warstwie opinii, na selekcji faktów pod tezę, jeśli fakty nie pasują to powstają fakty medialne. Odróżnić jedne od drugich wymaga dziennikarskiego warsztatu na który nie wielu stać, stąd chaos poznawczy. Chaos W połączeniu z "pedagogiką wstydu" i "toksycznymi elitami" które walczą z przejawami zagrażającego im poczucia siły sprawczości, podmiotowości i samosterowności. Toksyczne Elity próbują łamać kręgosłup tym grupom które są naturalną konkurencją, z której się one rekrutują, warstwie średniej. Postępująca hermetyzacja toksycznych elit na konkurencje oddolną zmusza te pierwsze do wielu kroków. Prywatyzacja podsystemów społecznych: edukacji, służby zdrowia, przemysłu itd jak i utrudnianie przez te elity dostępu do własności, prestiżu, kariery itd, narzucanie warunków tego dostępu, koncesjonowanie, kontrolowanie dostępu do bycia elitą to wszystko przecież są dla mnie rozpaczliwe akty obrony własnej pozycji społecznej Toksycznych Elit w ramach wspólnego interesu in gremio. Ale to moja osobista ocena - zanim ją nie poprę faktami jest tylko opinią jedną z wielu i dlatego utnie w ocenie innych, gdzie panuje chaos, dezorientacja. Wyjść z niego niego - pokonać bierność, apatię, zniechęcenie do polityki za pomocą samej opinii - wg mnie mało prawdopodobne. Jedna opinia wiosny nie czyni. Dokonać fuzji "Archipelagu Polskości" - to już co innego. Zbudować własne media, rozpoznawalne osobowości medialne, społeczne, polityczne - tu widzę szansę. Tu opina jedna jest multiplikowana przez ilość cyklicznych powtórzeń i promień zasięgu docierania mediów. Ale o wsp. multiplikacji, zasięgu, i o wojnach parametrycznych gdzie walczy się o jakiś parametr np dostęp TvTrwam do nowej technologii "cyfrowego rozsiewu sytnałów wizyjnych", lub nawet na poziomie któregoś miejsca po przecinku jednego z tych parametrów np momentu wejścia Tv-Trwam na przyznany mulitpleks, itd. to kiedy indziej.

Tak jak nie ciągnie się drzewa do lasu, tak wydaje mi się, że mi, jak i autorowi ww bloga, nie powinno chodzić o przekonywanie już przekonanych i tworzenia Towarzystwa Wzajemnej Adoracji, ale o docieraniu do tych po drugiej stronie barykady. Chodzi o grupę - o tych nie wiedzących właśnie co fakt co nie, tych - nie koniecznie posiadających możliwości do wystarczająco krytycznego patrzenia na świat ale jak najbardziej myślących. To przecież o nią nam powinno chodzić. Chodzić - w pierwszej kolejności! Dlaczego ? Tu b.dobry cytat z ze znanego przedstawiciela części mediów: "Kto myśli na rok do przodu – sieje zboże, na dziesięć lat – sadzi las, daleko w przyszłość – kształci i wychowuje dzieci i młodzież"

Dlatego proszę W.Sz Autora: więcej przykładów, więcej faktów, więcej: cytatów, dat, nazwisk itd. No i kolejność: dobry standard to fakty na początku, opinie i interpretacje na których bazują dopiero potem, jedne od drugich odgrodzone mocno odczuwalną choć nie widoczną granicą. Już samo mieszanie opinii z faktami może być, choć nie musi, manipulacją. To "może ale nie musi" wprowadza u mnie tylko dodatkową podejrzliwość i może przesadną i niepotrzebną ostrożność. Ponieważ czytam teksty autora już dłużej - potrafię to przełknąć, przymrużyć na taką mieszankę oko. Czasem ! - ale nie zawsze. Nie śledzę mediów, dlatego wymagam od autora aby zanim padnie jego opinia przedstawił mi jeśli już nie w całej rozciągłości - na to blog nie pozwala- to przynajmniej po trzy przykłady na których buduje swoje tezy. Jeśli więcej - też się nie pogniewam - będę miał więcej niepodważalnych argumentów w dyskusjach z przeciwnikami.



** Patrz:

Scojcotechnika granfalonu:
http://biblioteka.adamdebowski.pl/relacje-i-komunikacja/technika-%E2%80%9Egranfalonu%E2%80%9D-wg-grazyny-kranas-uw/

Socjotechnika manipulacji informacją - podstawowe technik:
http://pl.wikipedia.org/wiki/In%C5%BCynieria_spo%C5%82eczna_%28politologia%29#Stosowane_techniki

Vote up!
0
Vote down!
0
#380381