O najnowszej premierze A. Wajdy

Obrazek użytkownika Krystian Frelichowski
Idee

Zamieszczam artykuł P. Adama Ćwiklińskiego:
Premierowy pokaz najnowszego filmu Andrzeja Wajdy, poświęconego Lechowi Wałęsie, odbędzie się na festiwalu w Wenecji. Reżyser zostanie tam uhonorowany specjalną nagrodą za całokształt twórczości. Podano tę wiadomość przed chwilą w polskim radiu. Nowe dzieło już teraz jest zakupywane przez kinematografie innych państw, w ciemno. Widać z tego jak bardzo śpieszno Europie do podtrzymania upadającego mitu Wałęsy, prostego elektryka obalającego komunizm. Przy tej okazji chciałbym wspomnieć o dwóch sprawach łączących się z produkcją ową. Pieniądze na ten film pochodziły z firmy Amber Gold, parabanku oferującego ludziom wysokie procenty. Firma ogłosiła upadłość, a przeciwko jej szefowi toczy się postępowanie karne. Inna kwestią rzucającą światło na powiązania świata polityki i kultury jest aktywne uczestnictwo Andrzeja Wajdy w kampanii prezydenckiej Bronisława Komorowskiego z Po. Luminarz naszej kinematografii w ostrych słowach podczas kampanii, nie zostawił suchej nitki na kontrkandydacie Jarosławie Kaczyńskim, zarzucając mu pisowskie szaleństwo. I teraz tak sobie słuchając radiowych peanów na cześć reżysera, jakim to wspaniałym dziełem jest owa historia prostego elektryka. Zaczynam poważnie się zastanawiać, jakie były prawdziwe motywy zaangażowania się w politykę Wajdy i jak to możliwe, że twórca Katynia popierał osobę moralnie skompromitowaną, stojącą murem za zbrodniarzami komunistycznymi.?
Na to pytanie postaram się pokrótce odpowiedzieć, nawiązując do zjawiska, które wystąpiło na szerszą skale. Chciałbym wspomnieć o incydencie bulwersującym opinie publiczną. Chodzi o wyzwiska i szkalowanie nowego papieża Franciszka, jakiego dopuściła się dyrektorka teatru ósmego dnia w Poznaniu. Właściwie spodziewałem się, że środowisko artystów potępi ów haniebny postępek i odetnie się od pani dyrektor. Jakie było moje zdziwienie, gdy niedługo potem dowiedziałem się o liście otwartym w obronie zagrożonej wolności słowa, wyrażającym solidarność z panią….Jego sygnatariuszami okazali się poeci, szczególnie, aż do tego momentu, przeze mnie cenieni; Barańczak i Krynicki. Trzeba w tym miejscu zrewidować postawy moralne naszych artystów, do tej pory raczej oględnie wyrażających swoje sympatie polityczne. Istniał zawsze, o czym się zapomina, niepisany układ między Środowiskiem Gazety Wyborczej, a pisarzami i reżyserami. Przyjaźnie Adama Michnika z literatami nie są tajemnicą, niektórzy tak jak pani Hartwig są nawet z niej szczególnie dumni. Pani Hartwig w opublikowanym dzienniku, już po tragicznej śmierci prezydenta Kaczyńskiego, odsądza go w licznych, „nagich” zapiskach od czci i wiary, nawet nie siląc się o poważniejszą analizę polaryzowania się stanowisk w polityce. Nie stara się nawet zrozumieć przyczyn konfliktów na linii Po- PIS. Po prostu śp. Kaczyński uosabiał wszystko co najgorsze w polskiej polityce, a np. panowie Bartoszewski, Michnik, przyjaciel poetki, najlepsze eksportowe walory polskości. Jest w tych dziennikach nienawiść do wszystkiego co prawicowo-konserwatywne. Przypomnę tylko, że z tego schematu wiernopoddańczego wyłamał się tylko Herbert nazywając Michnika- zdrajcą i potworem!
Czyżby parnas artystyczny przestraszył się czegoś? obawiał śp. Prezydenta i frakcji prawicowej, że ta w przyszłości po dojściu do władzy, dobierze się komunistom do skóry, a przy okazji wyjdą na jaw powiązania kultury ze światem polityki, wzajemne układy i wynikającego z tego profity. W komunizmie wiadomo, plan był prosty: aranżowano przejawy wolności, wydawano w dużych nakładach książki neutralne politycznie, przekłady, rozpracowywano artystów ludzką twarzą komunizmu, wygrywano na humanistycznej nucie, melodie- w to mi graj. Popuszczano śrubę, aby później tym mocniej ją przykręcić! Jakiekolwiek przyjęcie przez delikwenta komunistycznego dyskursu, kończyło się moralnym szantażem. W grę jeszcze wchodziło przekupstwo zagranicznymi stypendiami. Takie moralne niespodzianki, z jakimi dzisiaj mamy do czynienia są być może przejawem zrzucenia masek: opozycjonisty, poety ( poetą się bywa a nie jest) To jakieś preludium do małego sądu ostatecznego, próba generalna. Złe czyny nie podlegają przedawnieniu i na dłuższą metę nie mogą ukryć swojego światłowstrętu. Uciekają od światła, co normalne- bo ich czyny mogą okazać się złe. Tak zwany neoliberalizm i nowa lewica to ulubione kryjówki dla tego towarzystwa. Dawni wojownicy o sprawiedliwość niepostrzeżenie zamieniają się w oprawców albo im kibicują. Ci którzy z namaszczeniem pytali, czy poezja może ocalać narody- wybielają komunizm w Polsce. Bezwzględną konieczność polityczną uznają oni za niepodzielną władczynie czasu i przestrzeni. Z jaką paskudną zmorą mamy do czynienia w III RP. W ich, artystyczno-domkniętym układzie, wszyscy coś zawdzięczają wszystkim. Jednoznaczne postawy moralne dawno już odchyliły się niebezpiecznie w stronę indyferentyzmu moralnego, uzasadnianego polityczną prawidłowością dziejów albo osławionym kompromisem. Żeby zrozumieć więcej z przemian mentalnych musielibyśmy cofnąć się do samych początków transformacji ustrojowej w Polsce. Wiemy już , że proces uwalniania się spod jarzma sowietów i jego marionetkowego rządu , rozwijany prze Solidarność, był kontrolowany przez Służby PRL. Wiele wskazuje na to, że rękami zdrajców udało się przechwycić ster tych zmian i narzucić taki kierunek polityki, tak poprzeplatać nici dobra i zła, żeby nikomu nie przyszło do głowy rozplątanie tego „gordyjskiego” węzła. Postanowiono z iście elektryczną lapidarnością: „Panie nic nie da się zrobić, trzeba ciąć…” Mazowiecki z Więzi pośpieszył z odsieczą; gruba kreska wszystkiemu zaradzi. Czujność tzw. szerokich mas miała zostać, co się właściwie udało, uśpiona i zneutralizowana poprzez : likwidacje wielkich zakładów pracy jako niebezpiecznych punktów oporu robotników. Nie byłoby to możliwe bez aktywnego uczestnictwa twórczej inteligencji i niektórych przywódców Solidarności z panem Wałęsą na czele, najbardziej docenianym elektrykiem na świecie.

Brak głosów

Komentarze

Cóż zatem czynić w tej materii,
By nie iść drogą ku histerii?.
Wyważyć bramę?, czy przejść górą,
Czy szukać "wsiarzy" aż pod skórą.
Znani z nazwiska piesnio-piewcy,
Skracali drogę by być wielcy.
Są zatem jakby ci dworzanie,
Nieważne kto - przed nimi stanie.
Nie dziw się zatem, mój Krystianie,
Że oni "nadzy", gdy jest "pranie".
Włożą znów szaty, strojąc miny,
Puszczając wokół nowe "bździny".

Vote up!
0
Vote down!
0

komar

#379250

... są... polecanki (z prawej strony -> Dodaj zawartość -> Polecanka itd., tak samo jak "Wpis w blogu", tylko... zgodnie z poprawnym adresem:):):))
Nie wiem, kto jest gorszy, Wajda czy "Bolek", ale mimo to polecanka nie jest postem.
-------------------------
"Dixi et salvavi animam meam"

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#379280

Teraz towarzysz-wajda-kręci film o koledze bolka-jaruzelskim.Na pewno zdobędzie ten film-moskiewskiego oscara..

Vote up!
0
Vote down!
0

Marika

#379284

A mnie film o Bolku nie dziwi. To juz taka polska tradycja. Skoro Poniatowski może mieć "swój" most w stolicy, to dlaczego Wałęsę pozbawiać mozliwości posiadania "swego" terminala lotniczego czy filmu? Do zakłamaujacych historie filmów powinnismy się juz przyzwyczaić. Do czasu oczyszczenia Polski ze złogów obcych wpływów nic sie nie zmieni.

Vote up!
0
Vote down!
0
#379379