Skąd się wzięli hitlerowcy?

Obrazek użytkownika Rafał Brzeski
Historia

Na licznych tablicach upamiętniających na ulicach Warszawy zbrodnie na Polakach widnieje enigmatyczna informacja, że zostały one dokonane przez „hitlerowców”. Zamordowanymi są Polacy, ale mordercy nie mają narodu. Dlaczego?

Przyczyną jest polityczna manipulacja językowa sprzed pół wieku, która staje się niezrozumiała dla młodego pokolenia (zwłaszcza obcokrajowców) i coraz skuteczniej zaciera dramatyczny przekaz pamiątkowych tablic.

W pierwszych latach po II wojnie światowej nazywano rzeczy po imieniu. Zbrodni wojennych dokonywali Niemcy, egzekucje uliczne były dziełem Niemców, mordowali, palili, rozstrzeliwali Niemcy. Ale w 1949 roku powstała Niemiecka Republika Demokratyczna - państwo miłujące pokój i budujące socjalizm. Po drugiej stronie Łaby była Niemiecka Republika Federalna (później przemianowana na Republikę Federalną Niemiec) pełna odwetowców, rewanżystów i neofaszystów. Byli więc dobrzy Niemcy oraz źli Niemcy i ówcześni propagandyści musieli coś z tym zrobić. Wymyślono więc „hitlerowców”. Termin „naziści” nie był wówczas tak popularny jak dzisiaj, a ponadto w przedwojennym i wojennym pokoleniu pamiętano, że w szeregach Wehrmachtu, SS, Gestapo, Kripo i rozlicznych uzbrojonych służb porządkowych i bezpieczeństwa służyli nie tylko członkowie NSDAP (Narodowo-Socjalistycznej Niemieckiej Partii Robotników, której „wodzem” był Adolf Hitler).

Termin „hitlerowcy” jako zamiennik „Niemcy” przysechł, chociaż był eufemizmem kryjącym prawdę. George Orwell pisał, że eufemizmy służą „obronie rzeczy nie do obrony”. Ilustrując swą tezę przypominał, że termin „pacyfikacja”, czyli „uspokajanie” określa palenie domostw, wybijanie inwentarza, wyganianie mieszkańców. „Korekta granic’, to przymusowe wysiedlenia i wywózka całej ludności, zsyłka do obozów pracy to „eliminacja niepewnego elementu”. Stosowanie takich zamienników w języku politycznem służy - według Orwella – zacieraniu odpowiedzialności za czyny sprzeczne z podstawowymi kanonami moralnymi.

W eufemizmach tkwi niebezpieczeństwo wypaczenia języka, a więc środka komunikowania się ludzi, formułowania i przekazywania wiedzy, myśli i uczuć. Wyprostowanie wypaczenia zakorzenionego w języku jest niesłychanie trudne, bowiem każdy zmanipulowany termin zaciera jak mgła kontury prawdy. Zwłaszcza jeśli eufemizmy przyczepią się i przyschną jak błoto. Wrastanie eufemizmu w ludzką świadomość ogranicza możliwości komunikowania się, bowiem posługując się nim przekazuje się nieprawdę. Jeśli chodzi o eufemizmy o charakterze politycznym, to elita władzy tworzy je zazwyczaj na użytek mas. Sama doskonale zna prawdę, którą chce zamazać i ulukrować. Zależy jej jednak, aby dotarła ona do powszechnego odbiorcy w maksymalnie złagodzonym brzmieniu. Większość wykorzystywanych w politycznej propagandzie eufemizmów ma stosunkowo krótki żywot, ale część wślizguje się ukradkiem do biurokratycznej i medialnej rutyny, a ich życie trwa często znacznie dłużej niż ich doraźna polityczna przydatność.

Tak jest właśnie z „hitlerowcami”. Niemiecka Republika Demokratyczna trafiła już dawno na śmietnik historii i wygasła potrzeba dzielenia Niemców na „dobrych” i złych”. Najwyższy więc czas na eliminację eufemizmu, przywrócenie prawdy i skorygowanie tablic na warszawskich murach. Jeśli nie w trybie administracyjnym to ochotniczym.

Premiera: Warszawska Gazeta nr. 31 (2-8 sierpnia 2013)

Brak głosów

Komentarze

Naziści wyparli hitlerowców. Obecnie słowa "hitlerowcy" używa się rzadko. Są niezidentyfikowani naziści bo nie mają konotacji narodowych, równie dobrze mogą być nimi ofiary niemieckich zbrodniarzy. Grozi nam, że za chwilę na pomnikach i tablicach pamięci sami określimy siebie jako ofiary nazistów. W filmie "Upside Down", którego dystrybucję wstrzymał R. Sikorski, były wiezień obozu Auschwitz wypowiada się temat dlaczego "naziści" zastąpili "hitlerowców" (...bo Niemcy na słowo hitlerowiec się obrażają, 26:26 minucie filmu).

 

Vote up!
0
Vote down!
-1
#374917

Tym bardziej potrzebne jest szybkie i zdecydowane działanie dla przywrócenia prawdy i wyrycie jej w kamieniu ku pamięci przyszłych pokoleń. Zwłaszcza, że powoli odchodzi pokolenie, które zna prawdę z własnego lub rodzinnego doświadczenia. To zadanie dla ludzi młodych, którzy jeśli nie w szkole to w domu winni się uczyć polskiej historii, bo inaczej inni nauczą ich swojej.

Vote up!
1
Vote down!
-1

Rafał Brzeski

#374934

mógłby może odpowiedzieć jakoś wikipedialnemu imbecylowi:

http://wiki.answers.com/Q/What_was_life_like_for_Polish_people_before_the_Nazis_came_in_power

Vote up!
0
Vote down!
-1
#374941

To przecież Niemcy byli hitlerowcami i jest to tylko manipulacja językowa. Pamiętam jak moja babcia, która przeżyła wojnę denerwowała się kiedy słyszała słowo "hitlerowcy" i zawsze poprawiała rozmówcę mówiąc, że to po prostu byli Niemcy. 

Vote up!
0
Vote down!
-1
#374940

Z ogólnej wiedzy wynika, że wszyscy wiedzą o co chodzi w tych językowych machlojkach. Uważam, że w wolnej telewizji - wolnej od europederastycznej poprawności - powinno się często pokazywać spotkania rozentuzjazmowanych "nazistów" pozdrawiających Hitlera i jego hitlerowców. Gdy niemieccy bandyci plądrowali Europę, nazi matki i nazi ojcowie bili brawo, gromadząc zrabowane dobra podbitych narodów. Dzisiaj usiłują tamto poparcie dla mordowania narodów zamazać, fałszując historię. Niestety przy udziale...pewnych "Polaków".

Vote up!
0
Vote down!
-1
#374958