Jak król przygłupów przejrzał na oczy…

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Niepodważalne są zasługi Tomasza Lisa w odmóżdżaniu wykształconych z dużych miast - w różnym zresztą wieku. Stąd wielkim zaskoczeniem dla wyprodukowanego przez reżimowe media leminga jest ostatnie wyznanie Lisa na łamach redagowanego przez siebie „Newsweeka”: „Premier powiedział właśnie, że w kasie jest manko, ale manko da się jakoś zasypać. Jak? Oczywiście nie tak, żeby uderzyło to w zwykłych ludzi, co to, to nie, skądże znowu. Ciekawe więc, skąd wezmą się pieniądze na zasypanie dziury, czyli na likwidację manka? A) z Marsa; B) z Jowisza; C) z Saturna; D) z naszych kieszeni. Ja obstawiam odpowiedź D. A Państwo? - pisze Tomasz Lis w najnowszym wydaniu "Newsweeka".

Lis, znany z pokory wobec rządzącej partii i partyjnych przywódców, siejących przez ostatnich 6 lat miłość bez granic – po sześciu latach nagle zauważa, czemu ta „miłość” miała w istocie służyć: „Manko w budżecie naszego państwa nie jest oczywiście efektem błędów księgowych. Przeciwnie. Jest ono – choć brzmi to paradoksalnie – skutkiem polityki miłości. Sensem polityki miłości nigdy nie było oczywiście realizowanie zasady "kochajmy się". Jej istotą, niezwerbalizowaną, ale w sumie łatwo identyfikowalną, było, by ludzie kochali władzę. By ją kochali, musieli od niej dostawać wiadomości dobre, a nie złe. Oczywiście wiadomości dobre kosztują. Ale koszty daje się jakoś ukryć. Długi zamiatamy pod dywan, kredyty rolujemy, wszystko po to, by dzisiejszy kłopot nie prześladował nas dziś, ani jutro, ale pojutrze, a najlepiej za kilka lat – może za tyle lat, że nie będziemy już rządzić”…

Lis nagle dostrzegł – po sześciu latach bajerowania lemingów w swoich programach „Tomasz Lis na żywo” oraz na łamach redagowanych tygodników „Wprost” i „Newsweek” – że sam był bajerowany przez Rostowskiego, który „za każdym razem doskonale wiedział, jaki będzie deficyt w państwowej kasie”. „Dlaczego więc deficyt niemal za każdym razem był większy niż pierwotnie zakładano w budżecie? -zastanawia się teraz Lis. „To istota sprawy – ano dlatego, że Rostowski nie jest tak naprawdę głównym księgowym III RP, ale ministrem dobrych wieści. Dobrych wieści dla nas, ale przede wszystkim dla swego pryncypała”.

Kto jest pryncypałem Rostowskiego każdy leming wiedzieć powinien, gdyż to u boku tego pryncypała Rostowski kreślił miraże zielonej wyspy, z którą to wyspą i samym pryncypałem Tomasz Lis ostatecznie się rozprawia, pisząc: „Pozycja Jacka Rostowskiego w rządzie Donalda Tuska była i, jak się wydaje jest, niezachwiana. Nie dlatego niestety, że minister mówi premierowi całą prawdę. Zdaje się, że ta pozycja jest aż tak mocna, bo minister mówi premierowi to, co premier chciał i chce usłyszeć. Jesteśmy zieloną wyspą, jest pięknie, owszem, mamy kłopoty, ale kto ich nie ma, jest dobrze, będzie lepiej, może nie świetnie, a może i świetnie. Premier Tusk woli nie mieć kłopotów niż je mieć, dlatego ministra dobrych wieści Rostowskiego oceniał dobrze i doceniał sowicie, ostatnio podarował mu stanowisko wicepremiera. Było to aktem pozornie nieistotnym, ale bardzo znaczącym. Jeśli bowiem po sześciu latach rządów premier czyni ministra finansów wicepremierem, to albo nie ma pojęcia, co minister finansów robi, albo wie to doskonale i działania te docenia. Ale skoro tak, to nie ma sensu mówienie o budżecie Rostowskiego. Mamy budżety Tuska. Lepsze, gorsze, zwykle przestrzelone, ale budżety Tuska – tak po prostu”….

Lis – drwiąc sobie z oszustów, którym nie tylko zaufał, ale których przez sześć lat lansował pisze: „Premier powiedział właśnie, że w kasie jest manko, ale manko da się jakoś zasypać. Jak? Oczywiście nie tak, żeby uderzyło to w zwykłych ludzi, co to, to nie, skądże znowu. Ciekawe więc, skąd wezmą się pieniądze na zasypanie dziury, czyli na likwidację manka? A) z Marsa; B) z Jowisza; C) z Saturna; D) z naszych kieszeni. Ja obstawiam odpowiedź D. A Państwo? Oczywiście też D. Brawo! Doskonała odpowiedź! Zasypiemy więc dziurę w budżecie własnymi pieniędzmi, ale już premier cudotwórca i wicepremier prestidigitator postarają się, byśmy płacili własnymi pieniędzmi, ale nie aż tak, żebyśmy to odczuli”….

I tu się król lemingów pomylił ! Ostatnie sondaże wskazują, że lemingi nadal wierzą, że wylansowany przez reżimowe media oszust-cudotwórca i księgowy - prestidigitator zasypią budżetowe manko pieniędzmi nie tylko z Marsa, ale i z Jowisza i z Saturna razem wziętych ! 27-procentowe poparcie dla partii oszustów potwierdza, że wykształcony z dużego miasta leming w każdym wieku, nadal liczy na cudy Dyzia i Vincenta ! ….

Tomasz Lis i jemu podobni agitatorzy partii oszustów nie przewidzieli bowiem, że stworzony przez nich leming stanie się zwyczajnym przygłupem, któremu da się wcisnąć każdy kit. Stąd wołanie Lisa do leminga, by przejrzał na oczy jest w istocie wołaniem do przygłupa, który już nic nie widzi. Przygłup stracił też poczucie rzeczywistości a nawet instynkt samozachowawczy, więc niezdolny jest do odpowiedzi na pytanie Lisa: „ Brzmi ono tak – czy jesteśmy wystarczająco dorośli, by traktowano nas poważnie, czy też jesteśmy bandą przygłupów, gotowych kupić każdy kit, który nam się funduje?”

Tomasz Lis jako niekwestionowany król przygłupów – ten cały kit oszustów jednak akceptuje, uznając oszustów za kolejne „mniejsze zło” III RP. Konkluzja artykułu Lisa godna jest bowiem króla przygłupów: „Lepsza wydaje się mimo wszystko półprawda manipulanta niż cała prawda oszołoma. Lepszy jest pragmatyzm cynika niż idealizm paranoika. Kiepska alternatywa? Cóż, prawdziwa”.

Król przygłupów będzie więc nadal agitatorem wciskanego przygłupom kitu przez zawodowych oszustów, co zapewni Lisowi - podobnie jak i lansowanym przez niego oszustom - dalsze trwanie przy korycie. Z wysokości tego koryta, Tomasz Lis – król przygłupów, nadal bowiem tropić będzie oszołoma i paranoika, aby cynicznym manipulantom nie stała się żadna krzywda w III RP….

Brak głosów

Komentarze

stalinowskie POmioty
Emir, 11 lipca, 2013 - 16:15

czego mozna spodziewac sie po Szechterze lub Lisie vel Lisienko - Jeden i drugi wyslugiwali sie u sowietow wiec z definicji do ich zadan nalezalo atakowanie Polakow,Kosciola i wierzacych.Nic sie nie zmienilo - ONI trwaja.

Ostatnio dotarlem do wiesci,ze:
" Cała rodzina [ Lisa ], jako sprawdzeni komunistyczni agitatorzy i propagandziści, szybko znaleźli zatrudnienie w aparacie partyjnym oraz bezpieczeństwa PRL.
Na fali odwilży i zmian w 1953 roku, cała rodzina Lisienków (z wyjatkiem Wasilija) zmieniła nazwisko na polsko brzmiące „Lis“ z uwagi na coraz większą niechęć otoczenia do „ruskich“.
Wojskowa, ubecka kariera najstarszego z rodu wkrótce zakończyła się. Powołana w 1956 roku tzw. „komisja Mazura“ dopatrzyła się przekroczenia przez niego prawa w czasie służby i wysłano go na emeryturę.

" Wszyscy zmarli przodkowie Tomasza Lisa są „dostępni“ na Cmentarz Komunalny przy ulicy Wrocławskiej w Zielonej Górze
Pradziad: Wasilij Lisienko (ur. 23.11.1903 – 13.05.1974) - kwatera 15 - rząd 7 - grób 22
Dziad: Edward (Lisienko) Lis (ur. 26.05.1923 – 23.12.1969) - kwatera 3 - rząd 11 - grób 8
Babka: Mirosława (Lisenko) Lis (ur. 14.02.1928 – 06.01.1976) - kwatera 3 - rząd 11 - grób 8"

za http://yarrok.blogspot.ie/2013/06/tomasz-lis-czy...

Wiekszosc wie, ze Michnik brat Stefana jest kim jest
ale moze warto byloby aby ktos z okolicy Zielonej Gory zweryfikowal te dane o przodkach "Lisienki" na miejscu na cmentarzu?
Zatem co - Lis przejrzal na oczy po 6-ciu latach?
Przeciez Lis juz w NOCNEJ ZMIANIE martwil sie "panie prezydencie co z nami bedzie" - to bylo 21 lat temu !
Czy tu na NP.PL jest ktos z Zielonej Gory lub okolic i moglby sprawdzic ten cmentarz ?!!!!
http://pl.wikipedia.org/wiki/Komisja_Mazura

Vote up!
0
Vote down!
0
#371355

takie "rodzynki" w sieci mozna znalezc:

"Mjr rez. Lis

b. skazany Mieczkowski: (akta badań sprawy zamojskiej t. VIII). W lutym 1949 r. zaczął przesłuchiwać go Lis, który przy pomocy bicia zmuszał go do składania nieprawdziwych zeznań;
b. skazany Kontraktowicz: (akta badań sprawy zamojskiej k. 24-26 t. XVI). Lis bił go w trakcie śledztwa, a nadto osadził go w celi bez dopływu światła dziennego;
b. skazany Kodymowski: (akta badań sprawy zamojskiej k. 26-29 tom XV). Lis oraz dwaj nieznani mu oficerowie bili gumowymi pałkami do tego stopnia, że pośladki, nogi i plecy miał zasiniałe i opuchnięte. Lis bił go jeszcze w dalszym śledztwie;
b. skazany Śmietański (akta b. sprawy zamojskiej t. XV). Bili go Lis, Kulak, Urbaniak i inni. Lis w trakcie przesłuchań trzymał Śmietańskiego w postawie na baczność, a od czasu do czasu podchodził do niego, kopał go albo bił pałką gumową;
b. skazany Pawlak (akta b. sprawy zamojskiej t. XV). W czerwcu 1948 r. Lis rozpoczął przesłuchiwanie od tego, że kazał mu się położyć na stołku, a następnie bił go pałką gumową. Przez następnych kilka lub kilkanaście dni Lis bił go w różny sposób: pięściami, gumą i jakąś sprężyną z ciężarkiem na końcu oraz kopał go i zmuszał do robienia przysiadów;
b. skazany Stepanienko (akta b. sprawy zamojskiej t. XV). Lis za pomocą bicia zmusił go do przyznania się do czynów niepopełnionych. Przy zamknięciu śledztwa nie zapoznał się z aktami sprawy;
b. skazany Borszyński (akta b. sprawy zamojskiej t. XV). W obecności i na polecenie Fejgina bity był przez Lisa i innych oficerów pałkami do tego stopnia, że dwukrotnie tracił przytomność. Potem był jeszcze bity przez Lisa, który ponadto groził mu poważnymi konsekwencjami w wypadku gdyby na rozprawie sądowej zaprzeczał zeznaniom złożonym w śledztwie;
b. skazany Długołęcki (akta b. sprawy zamojskiej t. XV). Kulak, Urbaniak i Lis polecili mu się rozebrać, związali mu ręce i nogi, a następnie po zakneblowaniu mu ust chusteczką kopali go, bili pasem oraz kijem po całym ciele, do tego stopnia, że ciało mu spuchło i zsiniało, a do celi sprowadzał go klucznik. W kilka dni później zaczął go przesłuchiwać sam Lis, który bił systematycznie, przy czym - jak podaje Długołęcki - szczególnie dokuczliwą była dlań stosowana przez Lisa metoda bicia linijką w jedno miejsce, np. po kości policzkowej, uszach lub dłoniach, w szyję itp. Dochodziło do tego, że głuchł na pewien okres czasu.

Lis bił go rozebranego do naga, za to, że zaprzeczył zeznaniom konfrontowanego z nim Tracza;

b. skazany Sołtys (akta badań sprawy zamojskiej t. XV). Podczas śledztwa Lis bił go pałką gumową;
b. skazany Urbanowicz (akta badań sprawy zamojskiej k. 58-65, t. XVII). W czasie końcowego przesłuchania prok. zwrócił uwagę Lisowi, że źle Urbanowicza przesłuchał, ponieważ je odwołuje. Po wyjściu Aspisa Lis pobił go, zmuszając do potwierdzenia nieprawdziwych zeznań;

Lis przyznaje się do bicia Borszyńskiego, Skowrona, Długołęckiego i Smendora.

b. skazany Klimaszewski (akta b. sprawy zamojskiej t. XIII i XVI). Oficer śledczy Lis kopał go po kostkach i bił dłonią po szyi;
b. skazany Bojanowski (akta b. sprawy zamojskiej t. XVI). Bity był w śledztwie przez Lisa.

Niezależnie od sprawy zamojsko-lubelskiej Lis jako jeden z oficerów śledczych uczestniczył w śledztwie w tzw. sprawach „tatarowskich”. Przesłuchiwał on m.in. Kornela, Dobrowolskiego, Kilę, Orlika, Michałowskiego, Rode, Wacka, Luśniaka, Kuropieskę, Machallę, Lewandowskiego, Wilocha i innych.

Wszystkie te osoby zostały obecnie zrehabilitowane, niektóre pośmiertnie. W trakcie tego śledztwa Lis uczestniczył w „konwejerach” i osobiście stosował inne uciążliwe dla podejrzanych metody, jak „stójki”, pozbawianie snu itp.
http://pl.wikisource.org/wiki/Raport_komisji_Mazura/Za%C5%82%C4%85czniki#Mjr_rez._Lis

Vote up!
0
Vote down!
0
#371356

"Strona główna » Blogi » Blog użytkownika MatkaKurka » Jaka rolę odegrał Stefan Lis w akcji „Elekcja”,...
Jaka rolę odegrał Stefan Lis w akcji „Elekcja”, zorganizowanej przez Czesława Kiszczaka?
posted by MatkaKurka on sob., 04.08.2012 - 0:02

W dniu16 kwietnia 1989 roku, do wszystkich oddziałów Wojewódzkich Urzędów Spraw Wewnętrznych (WUSW), generał Czesława Kiszczak wysłał rozkaz, aby natychmiast rozpocząć akcję pod kryptonimem „Elekcja”. Plan zawierał wytyczne ogólne, takie jak zapewnienie spokoju przed i w czasie wyborów 4 czerwca, ale przede wszystkim odnosił się do podjęcia wszelkich kroków umożliwiających zwycięstwo kandydatów PZPR w „częściowo wolnych wyborach”. Szczegółowe zalecenia były dość charakterystyczne i dla Czesława Kiszczaka i całej szeroko pojętej bezpieki. Funkcjonariusze mieli się zająć środowiskiem opozycji oraz duchownymi. W tym celu ludzie Kiszczaka byli zobowiązani przeprowadzić szereg inwigilacji działaczy Solidarności, księży katolickich oraz, co było swego rodzaju nowością, żołnierzy ówczesnego LWP. Rozkaz generała Kiszczaka siłą rzeczy dotarł do WUSW w Zielonej Górze, a głównym nadzorującym i koordynującym akcję „Elekcja” w tym regionie, był dobrze znany Stefanowi Lisowi, zastępca szefa WUSW, płk Ryszard Warzecha. Do prac operacyjnych oddelegowano około 300 funkcjonariuszy, którzy zajęli się zbieraniem kompromitujących materiałów i organizowaniem prowokacji wobec przewodniczących i aktywnych działaczy Zarządu Regionu NSZZ „Solidarność”. Gruntowną obserwacją objęto między innymi: Andrzeja Stróżyka, Jerzego Podbielskigo, Bogusława Malickiego i Stanisława Szymkowiaka z Zielonej Góry, ponad to Michała Przydrożnego z Nietkowa, Andrzeja Perlaka z Bytomia i Edwarda Krzyckiego z Krosna Odrzańskiego. Tym samym procedurom poddano ośrodki kulturotwórcze, gdzie podwładni płk Ryszarda Warzechy doliczyli się czterech organizacji NSZZ Solidarność. WUSW w Zielonej Górze nie odpuścił rolnikom indywidualnym i ścisłej inwigilacji poddał Edwarda i Kazimierza Lipców oraz Kazimierza Hukiewicza z Rusinowa.

Największe problemy z zielonogórską bezpieką miał Klub Inteligencji Katolickiej, którego członkowie w dniach 10 i 13 kwietnia 1989 roku spotykali się w parafialnej sali przy ul. Aliny, dobrze znanej Wandzie i Stefanowi Lisowi (rodzice Tomasza Lisa). Działania zielonogórskiej bezpieki były tak intensywne i bezceremonialne, że członkowie KIK w odpowiedzi natychmiast zaczęli tworzyć Komitety Obywatelskie „Solidarność”. 12 kwietnia 1989 r. Edward Lipiec utworzył Komitet Obywatelski „Solidarność” Ziemi Żarskiej i Komitet Obywatelski w Szprotawie, Bożena Sieciechowicz Komitet Obywatelski „Solidarność” w Świebodzinie. 14 kwietnia Zygmunt Grabarczyk założył Komitet Obywatelski „Solidarność” w Nowej Soli, 16 kwietnia 1989 r. Piotr Palcat Komitet Obywatelski „Solidarność” w Lubsku. 20 kwietnia Edward Krzycki utworzył Komitet Obywatelski w Krośnie Odrzańskim, Andrzej Perlak w Bytomiu Odrzańskim. 21 kwietnia Stanisław Uriadko i Maciej Jankowski zorganizowali Obywatelski Komitet „Solidarność w Kożuchowie. 20 kwietnia 1989 r. nie udało się założyć Komitetu Obywatelskiego w Wolsztynie, większość działaczy, nie bez udziału bezpieki, uznała, że chce prowadzić działalność tylko związkową. Wszyscy członkowie KIK byli nadal obserwowani, a ich działalność raportowana. Taki sam los spotkał księży katolickich, byli wśród nich: ks. Edward Wenzlandt z Żar, ks. Benedykt Pacyga, ks. Sylwester Zawadzki ze Świebodzina, kapucyn ojciec Ryszard Śleboda z Nowej Soli, ks. Jan Poźniak z Lubska, ks. Edward Koper z Sulechowa oraz księża zielonogórscy ks. Konrad Hermann i ks. Jerzy Nowaczyk. Wymienieni księża udzielali pomocy i wsparcia działaczom strony solidarnościowej i ta postawa stała się przyczyną represji ze strony zielonogórskiej bezpieki.

Prócz wyżej wymienionych działań operacyjnych, jednym z priorytetowych zadań zielonogórskiej bezpieki było blokowanie dostępu kandydatom Komitetu Obywatelskiego do jednostek wojskowych, m.in. w: Krośnie Odrzańskim i Gubinie, obie jednostki są doskonale znane Stefanowi Lisowi. Zastępca szefa WUSW płk. Ryszard Warzecha, znany Stefanowi Lisowi, w ten sposób chwalił się swoimi dokonaniami: „kontrwywiad wojskowy działa bardzo precyzyjnie i uderza bardzo precyzyjnie”. Przykładem na skuteczność i precyzyjność miały być prowokacje stosowane w wojsku, polegające na zbieraniu składek wśród żołnierzy na rzecz Komitetu Obywatelskiego. W ten prosty, operacyjny, sposób Czesław Kiszczak i dobrze znany Stefanowi Lisowi, płk Ryszard Warzecha, mieli pełne rozpoznanie poglądów politycznych żołnierzy. Wszystkie te wydarzenia są szeroko udokumentowane, a dokumenty ogólnie dostępne w Archiwum Państwowym w Zielonej Górze. Pytanie, które postawiłem w tytule artykułu, zapewne jest interesujące, nie tylko dla mnie. Pan Tomasz Lis twierdzi, że jego ojciec zasłużył się dla Polski w sposób wyjątkowy, szołmen Lis swego czasu stwierdził: „Mój ojciec był najsprawiedliwszym z ludzi i najuczciwszym z Polaków”. A ja kolejny raz pytam, pana szołmena Lisa, jaki stopień i pseudonim operacyjny miał Stefan Lis? Do tego nieustającego pytania dodaję pytania szczegółowe. Jak była rola Stefana Lisa w akcji zorganizowanej przez Czesława Kiszczaka, pod kryptonimem „Elekcja”? Czy Stefan Lis brał udział w inwigilacji działaczy Solidarności, księży i inteligencji katolickiej? Czy Stefan Lis brał udział w prowokacjach prowadzonych na terenie jednostek LWP?"

http://kontrowersje.net/tresc/jaka_role_odegral_stefan_lis_w_akcji_elekcja_zorganizowanej_przez_czeslawa_kiszczaka

Vote up!
0
Vote down!
0
#371358

Bardzo dobry tekst.

10/10

Vote up!
0
Vote down!
0
#371457