Ruta z wozu...

Obrazek użytkownika Budyń78
Kraj

Ze stanowiskiem pożegnał się właśnie szef warszawskiego ZTM Leszek Ruta. Jak widać w ratuszu nie znane są zbyt dobrze polskie przysłowia, ani to o babie z wozu, ani to, jak krawiec kraje. Krawcowi zmniejszono przydział materiału, a teraz pogoniono za obniżenie jakości usług.

Płakać po panu Rucie nie będę. Trudno mi zgadywać, czy przy ekipie Gronkiewicz-Waltz można było prowadzić miejski transport lepiej. Mniej arogancko – na pewno, dlatego nie będę płakał po panu Rucie. O zmianach w warszawskiej komunikacji, jako klient i jako pasjonat, pisałem na swoim blogu wielokrotnie. Ostatnie z nich przeprowadzane były chaotycznie, histerycznie i sprawiały wrażenie bezmyślnych.

Cięcia, proponowane w ramach konsultacji społecznych nieraz znacząco odbiegały od tych, które ostatecznie wprowadzano, sporą część zmian można więc uznać za niekonsultowaną. Równocześnie rzucano pomysły, których najpewniej nie planowano wcale wprowadzać w życie (jak likwidacja nocnych kursów metra czy linii 175), zapewne po to, by pokazać elastyczność i dobrą wolę ZTM. Z niektórych zmian wycofywano się po cichu. Otwarcie tzw. Ogryzka linii tramwajowej na Tarchomin (z dużym opóźnieniem, ale za to w długości ok. 1/3 całej planowanej trasy) odbyło się z wielką pompą. Aby wymusić korzystanie z mało atrakcyjnego w tej formie tramwaju pocięto połączenia autobusowe, ale nawet to nie wpłynęło na jego popularność. Ostatecznie nowa „dwójka” (nawet nazwa linii jest zresztą przykładem na arogancję ZTM, tym razem wobec tradycji i historii warszawskiej komunikacji, oraz własnych zapowiedzi przy okazji…) z linii kursującej bardzo często, stała się linią jeżdżącą wyłącznie w dni robocze, która powinna stać się linią 42.

Wszystko to, a takich przykładów znalazłoby się wiele, nie zmienia faktu, że dymisja Ruty akurat dziś – wiele miesięcy po zamieszaniu z nocnym metrem, które było klasycznym tematem zastępczym – to raczej desperacka próba zachowania gasnącej popularności wyższych od prezesa ZTM władz miasta. Kwestia zysków z biletów jest na tyle dęta, że różni przedstawiciele miasta nie są w stanie nawet ustalić wspólnego stanowiska. Spadły te zyski, czy nie spadły – nikt już właściwie nie ma. Zresztą jest oczywiste, że kto mógł kupić bilet taniej, w ostatnich dniach grudnia zeszłego roku, ten kupił. Dlatego na pewno spadły w pierwszym kwartale zyski z biletów długoterminowych i tymi bym się nie przejmował. Jeśli jednak spadek dotyczy również biletów jednorazowych, xx-minutowych itd., to faktycznie jest kłopot. Któremu trudno się zresztą dziwić - bilet za 4,40 by przejechać np. jeden, czy dwa przystanki nie jest najciekawszą ofertą. Jeden pójdzie na piechotę, inny pojedzie na gapę. Trochę tańsze bilety 20-minutowe dziwnym trafem nie zawsze są w stałej sprzedaży. Przez chwilę pojawiły się częstsze kontrole, ale chyba i na to nie ma pieniędzy, bo już dawno żadnej nie widziałem. Tymczasem referendum się zbliża, więc rozczarowanym mieszkańcom rzuca się kolejne głowy, lub oferuje kolejne świecidełka. A to interaktywna mapa inwestycji, a to siłownie dla dorosłych na powietrzu… Tylko kto się na to nabierze, gdy żyje się w Warszawie coraz gorzej? No, na pewno się tacy znajdą, ale nawet dla nich dzisiejsze odwołanie Ruty to hucpa.

Brak głosów

Komentarze

... że bierze pełną odpowiedzialność za postawienie prosto murów, nie zaś... majster. Jeśli inspektor nadzoru zakwestionuje jakość budowli, to przed iwestorem rozliczany jest (także materialnie) nie majster, a kierownik budowy.

A w Warszawie wychodzi na to, że "bufetowa" stosuje... "spychologię" i tą metodą usiłuje rozpaczliwie przed referendum bronić swojej rozplaszczonej od zasiedzenia d**y. Jest to najpospolitsze tchórzostwo, nijak przystające do powagi i odpowiedzialności urzędu prezydenta stolicy.

Pozdrawiam,
                     

P.S. 
Przed kilkunastoma minutami "bufetowa" w mainstreamach zaapelowała do Warszawiaków, aby w referendum... pozostali w domach, bo tylko w taki sposób wyrażą swoje poparcie dla niej i obronią ją przed odwołaniem ze stanowiska.
Pozostawiam to bez komentarza, bo cisną mi się na klawiaturę same niecenzuralne słowa.
________________________ 
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)

Vote up!
0
Vote down!
0
#370593

Premier też apeluje. Tak sobie myślę, że (zważywszy na kalendarz i prawdopodobieństwo zamiany HGW na komisarza zamiast przedterminowych wyborów) przebieg wydarzeń z nieważnym referendum przy np. frekwencji za małej o 1% i >80% głosów za odwołaniem nie byłby taki najgorszy. Mi przedwczoraj, na demonstracji pod ambasadą Węgier udało się wreszcie podpisać pod wnioskiem referendalnym, w każdym razie :)
pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#370619

Rzeczywiście w komunikacji miejskiej dawno nie natknąłem się na kontrolerów, ale to chyba logiczne bo przecież ta Partia Oszustów nie będzie gnębić swojego elektoratu. Dlatego kontrolerzy skierowani zostali do pociągów podmiejskich. Zarówno w pociągach SKM jak i Kolei Mazowieckich trudno się na nich nie natknąć. Tam przecież też można korzystać z przynajmniej części biletów ZTM a pasażerowie to głównie z miejscowości podwarszawskich, więc nawet jak się denerwują na ciągłe kontrole to i tak w referendum za odwołaniem HGW nie mogą głosować. Przemyśleli strategię.

Vote up!
0
Vote down!
0
#370697