Znieść płatne urlopy macierzyńskie?

Obrazek użytkownika Max
Kraj

Z absurdami dnia codziennego sprawa o tyle ciężka, ze przestajemy je zauważać, gorzej: z czasem przystosowujemy się do nich. Stają się normalnymi "regułami gry", a są dalej bzdurą, tyle, że często prawnie usankcjonowaną.

 

Grubszym słowem przed chwilą rzuciłem. Nieładnym, nieparlamentarnym, na szczęscie byłem sam w czterech ścianach.

A zdarzyło mi się zaraz po przeczytaniu wypowiedzi pana Pawła Wolińskiego, prezesa Fundacji Mamy i Taty. Sam fakt, iż podobny twór jak wspomniana Fundacja istnieje, jest wart odnotowania. Ot, kolejne kuriozum.

Ale sama wypowiedź, opublikowana w "Tygodniku Solidarność", wygląda tak oto:

"– Płatne urlopy macierzyńskie czy wychowawcze należą się tylko kobietom, które są zatrudnione na etacie. A więc kryterium opieki ze strony państwa nie jest wcale urodzenie dziecka, a praca matki. To trzeba zmienić. Płatny urlop rodzicielski powinien być związany z samym urodzeniem dziecka. Tego wymaga odpowiedzialna polityka prorodzinna. Dzietność nie może zależeć od umowy o pracę czy płacenia składki chorobowej. Ciąża to nie choroba."

No więc mury wokół mnie zadrżały, ale nie runęły, widocznie moje przekleństwo jednak nie było wystarczająco dosadne, a może rzecz w tym, ze czasy nie te, Jerycho daleko, diabli wiedzą zresztą.

Z uwagi na fakt, że od dawna żyję ze świadomością (staram się z nią natomiast nie sypiać, niezdrowo), iż jestem permanentnie przez tak zwane państwo okradany w postaci podatków, skladek, VAT'ów i innych - kilka lat temu Centrum Adama Smitha podało około 83% naszych zarobków wędruje sobie "gdzieś tam", teraz stawiam że więcej - zapewne się mojemu oburzeniu nie dziwicie.

To jeszcze i za to mam płacić? Kobietom, które mają dziecko "zamiast" pracy? A przecież wszystko fundowane jest z moich pieniędzy.

Dobroczynność jest najfajniejsza, kiedy finansowana z cudzej kieszeni. I na tej zasadzie funkcjonuje państwo, w szczególności państwo socjalistyczne. Pomijam już przemiły fakt, iż w ramach tego modelu jesteśmy traktowani jak banda idiotów. Wspomniani idioci, czyli my wszyscy, nie jesteśmy w stanie sami w sensowny sposób wydawać i oszczędzać naszych pieniędzy. Należy najpierw je nam zabrać, lwią ich część, a następnie, na podstawie odgórnych decyzji, rozdysponować ponownie. Procederem tym trudnią się jednostki wybitne, światłe i inteligentne, posiłkując się sprawiedliwymi regulacjami prawnymi. Istoty te, które dzieli od nas dystans podobny jak homo sapiens od pitekantropusa, zwą się urzędnikami. 

Mozna by tutaj wymieniać podtypy i przeróżne specjalizacje owych szafarzy dóbr doczesnych, w pocie czoła i bezinteresownie pracujących dla dobra ludzkości - ale jest ich naprawdę niezliczona chmara, od pani wydającej mi kawałek plastiku z moim imieniem i nazwiskiem, po pana z brudnym świstkiem okraszonym czerwoną pieczatką, który przyjdzie mi zabrac laptopa, gdybym idei szczęścia powszechnego się nie chciał dobrowolnie poświęcić i w ząbkach swojej działki co miesiąc nie dostarczył. Czasem wymagane jest również pomerdanie ogonkiem, aby Klasa Wyższa Istot łaskawie coś dla mnie podpisała czy wypisała.

Dochodzi jeszcze specyfika polska. Rozpasany socjalizm jest z założenia niedobry, ale w Polsce to po prostu jeden wielki koszmarny koszmar. Za nasze pieniądze nie dostajemy, de facto, nic. Instytucje publicznie nie funkcjonują albo funkcjonują tak, ze gdyby pies to zjadł - emerytury by nie doczekał, jak my. Nie będę się rozwodził, bo to nawet pisać hadko.

Jasne teraz, dlaczego trafił mnie grom z jasnego nieba, popularnie zwany szlag.

Ale po 5 minutach mi przeszło. A wiecie czemu? Tan facet przynajmniej w jednym ma rację. Uzależnianie płatnego urlopu macierzyńskiego od posiadania etatu to istotnie brednia nieziemska. Bo cóż to niby za kryterium? Znaczy tak: ta dostanie, a ta nie, nie dostanie - bo jest be i nie ma pracy. Albo inaczej: poniewaz państwa nie stać (a tak nalezałoby założyć) na wypłacanie wszystkim matkom - wypłaca wybranym. 

Taka matka, co nie ma etatu, gorsza, nie należy się jej. Dziecko też krzywe, pokręcone, może ma ogon? Na co degeneratom pieniądze.

Śmieszne? Nie do końca. Implikacje wynikające z istniejącego systemu, ni mniej ni więcej.

Z absurdami dnia codziennego sprawa o tyle ciężka, ze przestajemy je zauważać, gorzej: z czasem przystosowujemy się do nich. Stają się normalnymi "regułami gry", a są dalej bzdurą, tyle, że często prawnie usankcjonowaną.

Prawo jest dla ludzi, nie odwrotnie.

Prawo - można zmienić.

No to jak? Dajemy wszystkim matkom, "po sprawiedliwości"?

A może zniesiemy płatne urlopy w ogóle?

 

Pytanie - w sam raz na deszczowe czerwcowe popołudnie.

 

 

Brak głosów

Komentarze

gdybyś słyszał moje przekleństwa rzucane kilka razy w miesiącu (termin ZUS-u, terminy podatków), na szczęście w czterech ścianach i pod nieobecność rodziny! Aż dziw mnie bierze, że mam jeszcze gdzie mieszkać - to tak w ramach tych murów Jerycha ;-)))
Umiejętność merdania ogonkiem też niestety musiałam posiąść, bez tego wszystkie urzędowe sprawy trwałyby 555 razy dłużej.

A wracając do "adremu" :) - dla kobiety, która przed urodzeniem dziecka nie pracowała, wszystkie czynności, które wykonuje przy pielęgnacji i wychowaniu dziecka są przecież łatwiejsze, przyjemniejsze i mniej obciążające niż dla kobiety wcześniej pracującej! Czemu tu się dziwić? Oczywista oczywistość!
A jeszcze dodaj, że nie należ wspierać takich aspołecznych, pasożytniczych zachowań. No jak tak można nie pracować i domem się zajmować? Gdzie nowoczesność postęp i proeuropejskość???

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#361870

Postęp, nowoczesność, a często i europejskość, od co najmniej 250 lat są parawanem dla prób wcielania w życie coraz to bardziej obłąkanych idei.

Rewolucja francuska głosiła postęp - głosiła. Marks też. Sartre? A jakżeby inaczej.

Problem zaczyna się wtedy, kiedy z jednej strony pojawia się kolejny nawiedzony, który uważa, ze znalazł kolejne remedium - na wszystko. Kolejne idee, o zgrozo, czasem wcielane w życie i to kosztem - ludzi. Idea nigdy nie powinna być nadrzędna w stosunku do człowieka, bo to źle się kończy.

A teraz? Teraz każda kobieta ma obowiązek czuć się dogłębnie skrzywdzona jeśli nie tyra przez cale życie jak głupi osioł. I, rzecz jasna, gorsza od męzczyzny, bo od tego się wszystko zaczęło. II wojna, kiedy praca kobiet w przemysłe stała się normą (a gdzieniegdzie i modą) to był przysłowiowy gwóźdź do trumny - podejście 'ona i jej czerwony traktor' zwyciężyło. Oczywiście ewolucja, czy może dewolucja trwała i trwa.

Pozornie dalej mamy wybór, ale pozornie. I nie mam na myśli konieczności ekonomicznej (bo do niej najczęściej odwołują się krytycy bieżacego stanu rzeczy). nie mamy wyboru, gdyż wdrukowano nam do głowy standardy bedące zaprzeczeniem normalnego, przynajmniej w naszej cywilizacji, stanu rzeczy.

Jeśli kobieta chce pracować - ależ prosze bardzo. Ale ma chcieć, a nie być zmuszona czy też czuć się zobligowana.

A same zasiłki macierzyńskie?
A to sie można zastanowić. Bardziej prowokuję, niż podaję jakąs receptę. Ale przyznaj, że istniejący stan rzeczy jest idiotyczny.
Albo rybki, albo akwarium.
A u nas w akwarium bura woda, a rybki smętnie podskakują na dywanie. Bynajmniej nie złote.

Vote up!
0
Vote down!
0
#361883

ciemnogrodzianek, które zamiast robić karierę, zostały w domu, z dzieckiem. Choć właściwie powinnam powiedzieć inaczej: zrobiłam karierę - żony i matki. Moja aktualna praca nie jest zgodna z wykształceniem, bo po długiej przerwie nie miałam już czego szukać w zawodzie. I czasami spotykał mnie ostracyzm, bo cofałam się w rozwoju - podobno!
Na płatny urlop macierzyński się "załapałam", ale ile tego było - 3,5 miesiąca.
Myślę, że przy obecnej sytuacji demograficznej płatny urlop dla każdej mamy powinien być normą. I to nie jako prezent od złotej rybki tylko jako inwestycja w kolejne pokolenie.

.................................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#361932

Ano.
Tylko że panów często nie stać.
A panie mają często wdrukowany "kodycyl": "kura domowa".
Nie - nigdy w życiu, ja?!

A kto i gdzie powiedział, że robienie kariery zawodowej lepsze niż dbanie o ognisko rodzinne?
A może pokusimy się i powiemy - gorsze?
:)
Prawda jest taka, ze aktywność zyciowa faceta w naturalny sposób skierowana jest "na zewnątrz". Kobiety - do "wewnątrz".
Licytowanie się co lepsze, co gorsze, to tragiczne nieporozumienie. Oczywiście są wyjątki, w obie strony - i chwała im, jeśli sobie taką drogę wybrali. Ale tacy jesteśmy, trudno, darmo.

pozdrawiam serdecznie

Vote up!
0
Vote down!
0
#361951

małe, ciche bohaterstwo tych panów, którzy decydują się "zasuwać", często po wiele, wiele godzin, aby utrzymać całą rodzinę.

Także serdecznie pozdrawiam!

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

Vote up!
0
Vote down!
0

...............................................
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a Magyart Ps.33,5

#361970

To prawda, prawo jest dla ludzi. Ale nie w Polsce.  I nie ma się co dziwić Max. Znalazłem w sieci taką informację:

- Dla państwa najtańsza jest rodzina bez dzieci - takie słowa podczas spotkania PO z PSL poświęconego reformie emerytalnej miał wypowiedzieć premier Donald Tusk - dowiedział się "Wprost". 

http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Tusk-dla-panstwa-najtansza-jest-rodzina-bez-dzieci,wid,14355125,wiadomosc.html?ticaid=110b72

Więc DT dostosowuje bzdurne przepisy do swoich słów. Czyli DT daje Polakom życie jednego pokolenia, bo kolejne są dla państwa za drogie. 

Łapki i szczęka opadają i chce się rzucać grubszymi słowami, i już nie w czterech ścianach, gdy nikt nie słyszy, ale głośno żeby wszyscy słyszeli. 

Pozdrawiam (10)

Polak2013

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

Vote up!
0
Vote down!
0

Polak nie pyta ilu jest wrogów, tylko gdzie oni są!

#361882

Bez dzieci. Świetnie. Cały Tusk.

Ok, to rozwiążmy cały ten ZUS i inne OFE, dajmy ludziom ich pieniądze (przy okazji wyeliminujemy problem "kto bedzie pracował na emerytów" - sami sobie bedą na siebie pracować) i zobaczymy, czy jakimś dziwnym cudem nam jednak przyrost naturalny nie podskoczy.

Na razie mamy wskaźnik dzietności 1.3, bodajże jeden z najniższych w Europie.

Vote up!
0
Vote down!
0
#361885

Bez pracy nie ma kołaczy, ale urlop* macierzyński, a także renta i emerytura - dlaczego nie?

* Pojęcie kiedyś nierozerwalnie związane z pracą.

Od dawna mam wrażenie, że praca to przeżytek. Co innego urlop!

Vote up!
0
Vote down!
0
#361920

A dlaczego tak?
Renta jeszcze insza inszość, bo co, jak ktoś nie może pracować...

Ale bismarckowski (bodaj) wynalazek emerytur, bez choćby szczątkowej refleksji kopiowany, po drodze :"poprawiony" n razy, hm...

A co na taki model emerytalny.
Wszyscy po równo, a jak ktoś zarabiał więcej, sobie dołoży na starość?
Tak też można.

A nie oburza Cię, że państwo ponad 80% Ci zabiera?
Bo - tak?

I żeby to wszystkim, jak wiadomo są równiejsi.
Polskie anomalie, jak KRUS, znaczące (pierwsze co mi do głowy wpadło).

Dalej twierdzę, że lepszt ucziwy socjalizm od pseudoliberalizmu aferałków.
Ale jeszcze lepiej byłoby, gdyby...

Państwo polskie kradnie, utrzymuje za nasze pieniądze hordę urzędasów (którzy też kradną, jak się tylko uda), podtrzymuje jakieś relikty, instytucje skorumpowane i niepotrzebne. I tylko niewielka część naszych pieniędzy jest redystrybuowana w należyty sposób. Reszta idzie na robala, który na nas pasożytuje. Instycjonalnego robala.

Korozja systemu, który sam w sobie jest niesprawiedliwy, opiera się na założeniach abstrakcyjnych i głupich, osiągnęła u nas szczyt. A tam korozja: to gnijący trabant produkcji DDR.

W normalnych układach istnieje kontrola obywatelska. Vide zdrowe i dobre, tzw. republikańskie podejście.

U nas jest szara masa zwykłych obywateli i kasty wybrane: politycy (brudna polityka jest, co się mieszać, jasne :p), urzędasy, i do szczętu zdemoralizowane tzw. słuzby publiczne.

Vote up!
0
Vote down!
0
#361929

Oburza!

Po prostu "urlop" kojarzy mi się z pracą (w której się ten urlop bierze). Jeśli facet ma na myśli zasiłek, to niech mówi o zasiłku, a nie o urlopie.

Chyba, że ma na myśli urlop na śmieciówkach - ale w takim wypadku niech będzie konsekwentny i najpierw wprowadzi do śmieciówek słowo "urlop". Dla ułatwienia (dla niego, nie dla Ciebie ;) dodam, że urlop macierzyński to tylko jeden z rodzajów urlopów. Ludzie, którzy akurat nie urodzili dziecka, muszą - tak jakby - czasem odpocząć... i np. wyjechać z dzieckiem na wakacje (to gwoli utrzymania się w stylistyce prorodzinnej ;p).

Vote up!
0
Vote down!
0
#361943

Jest odrobinę niekonsekwencji w nazewnictwie, to prawda. Pewnie stąd, że związane z etatowym zatrudnieniem właśnie i faktem, ze pracodawca ma obowiązek zasiłkowo-urlopowanąosobę z powrotem do pracy przyjąć. Przynajmniej tak było kiedyś, chyba dalej jest.

Vote up!
0
Vote down!
0
#362122