Arabska wiosna w III RP

Obrazek użytkownika rosemann
Kraj

„Dzwonię do ciebie, bo nie mogę rozmawiać…”
Pamiętasz szanowny czytelniku tę kwestię z „Misia” Barei? Rzadko zdarzają się w prawdziwym życiu podobne perełki, będące równie absurdalnymi próbami wyjaśnienie czegoś tam.
 
„- W środę odbędzie się posiedzenie Rady Ministrów i tam poinformuję ministrów, a następnie państwa, o zmianach w rządzie - bo ich będzie więcej - w związku z odejściem pana ministra Arabskiego - powiedział premier.”*
 
Mało powiedzieć, że interesujące jest to, że „w związku z odejściem pana ministra Arabskiego” trzeba aż odwoływać konstytucyjnych ministrów. Owszem, odcisnął ów pan Arabski niezatarte piętno na losach naszej ojczyzny. Piętno to, jak mniemam pozostanie kiedy po panu arabskim pozostaną tylko fotografie w albumach jego dalekich zstępnych. Ale czy to wystarczający powód, by jego odejściu miało towarzyszyć zaraz trzęsienie ziemi? Niby tylko polityczne ale jednak zawsze. Może zamiast marudzić powinienem się cieszyć, że nie będzie przy okazji innych plag egipskich. I cieszę się oczywiście.
 
Ale skłamałbym, gdybym twierdził, ze nie zżera mnie ciekawość jaki związek miała, ma czy będzie miała ta grupka przegnanych precz za Arabskim z raju przy Alejach Ujazdowskich i pod innymi reprezentacyjnymi adresami. I jak się ten związek ma do ich pójścia precz.
 
Oczywiście zżera mnie ta ciekawość nie dla samego jej zaspokojenia. To tak, jak z gościem, który pierwszy raz w życiu ujrzy automobil. Patrzy na niego nie tylko zachwycony zjawiskiem ale też szybko w tym swoim patrzeniu wynajduje cel bardziej konkretny. Na przykład dojście czemu to cudo tak warczy czy tam burczy albo jak to robi, że mu z tyłka, czy tam raczej z tyłu dym leci.
 
Zatem ja też zaciekawiłem się tłumaczeniem pana Tuska z jakiegoś poważniejszego niż tylko proste zaspokojenie ciekawości powodu. Nie twierdzę, że panu Premierowi dym z tyłka zaczął lecieć a ja dociekam czemu. Nie, nie dlatego. Jakby tak poszedł ogień to może byłby to istotny powód ale jak na razie nie poszedł.
 
Interesuje mnie to dlatego, że chciałbym dojść mechanizmu, istoty takiego, dość niebanalnego sposobu rozwiązywania z pozoru prostego problemu. Problemu, który ktoś inny załatwiłby tak, że umówiłby Arabskiego w jakiś tam poniedziałek na czternastą, po czym szybko pchnąłby jakąś tam panię Krysię z sekretariatu po nieprzesadnie drogi bukiet kwiatków i kartkę z EMPiKu pod która obowiązkowo każdy w Kancelarii musiałby co miłego napisać. I jeszcze wpisałby dedykację pod swoim zdjęciem w publikacji „Polska2020” i zadzwonił do Dużego Pałacu z pytaniem czy jaki krzyż się nie znajdzie przy okazji. I tyle.
Zatem chcę znać technikę, która sprawia, że jak odchodzi Arabski to i leci pól ekipy. Bo jakby ten chwyt znać, można by przy kolejnej okazji pożegnać i cala resztę.
Bo tak naprawdę tylko taki scenariusz byłby dopiero zadowalający. Teraz po podniecamy się tym, że nam pan Tusk „najlepszych” na jakiś gorszy sort (jak może być inaczej skoro to CI są najlepsi) wymieni.
 
Ale póki co te łzy wylane przez wypędzonych w ramach tej naszej „Arabskiej wiosny” też coś tam są warte. Można powiedzieć bez ryzyka, że zasłużyli na nie swą ciężką, wieloletnia pracą.
 
 
 
Brak głosów

Komentarze

Premier zwrócił uwagę, na to, że chrapanie tego człowieka,
nie tylko sprawiło wiele trudności przy negocjacjach budżetowych, ale spowodowało również anomalię czasoprzestrzeni w wyniku czego wielu wspaniałych ministrów rządowych stało się ni z tego ni z owego niezdolnymi do pełnienia tak ważnych funkcji, a przecież tak dobrze sobie radzili, poradzili.
PS. Zaraz, czy ostatnio nie było czasem okazji na odwołanie takiego jedno? jak mu tam - Arłukowicz? - ano tak, przecież wtedy Tom jeszcze nie zaczął chrapać.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
-1

Pozdrawiam.

#334086

Arlukowicza akurat nie może odwołać bo by na debila wyszedł :)
Pozdrawiam serdecznie

Vote up!
1
Vote down!
0
#334092

Niestety już sobie płonne nadzieje robiłem. Rozczarowanie to słowo, które nie powinno być nadużywane w stosunku do rządu Platformy Ludowej, który sam w sobie jest rozczarowaniem, tyle że słowo "spodziewanie" nie przechodzi łatwo przez gardło. My tu gadu gadu, ple ple, a Bartosz może się ostać, będzie piaszczystą opoką Tuska.
Pozdrawiam.

Vote up!
1
Vote down!
0

Pozdrawiam.

#334104

ten się pewnie ostatnie też? marzec/kwiecień 2011 kiedy to chciano go odwołać, niby dawno, ale to tak, jakby drzazgę wsadzić w oko, a raczej pal i to w niewinne oko premiera, który bacznie czuwa nad gromadką korytkową.
PS. Podwójnie postuluje, myszoklik zawsze pomocny.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
-1

Pozdrawiam.

#334103

 http://www.panstwo.net/332-rozdzial-iv-od-arabskiego-do-turowskiego

Vote up!
0
Vote down!
-1
#334094

 Szef kancelarii premiera Tuska, Tomasz Arabski, przed katastrofą smoleńską dwukrotnie spotykał się w restauracjach z zaufanym człowiekiem Putina, Jurijem Uszakowem. Spotkania miały miejsce w lokalach w Warszawie i Moskwie. W spotkaniach tych, odbywających się bez udziału MSZ, brali udział Igor Sieczin, ówczesny wicepremier i najpotężniejszy partner Władimira Putina, oraz ambasador Rosji w Polsce Władimir Grinin. 

Jeśli chodzi o spotkanie warszawskie - rozmowy Arabskiego z Uszakowem rozpoczęły się w Kancelarii Premiera, a skończyły w jednej ze stołecznych restauracji. W spotkaniu brał udział Władimir Grinin - ówczesny ambasador Rosji w Polsce, główny uczestnik gry dyplomatycznej Moskwy mającej na celu obniżenie rangi wizyty Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. 

Jeszcze ciekawsze było spotkanie w Moskwie. Doszło do niego także w restauracji. Tym razem udział w rozmowach Arabskiego z Uszakowem wziął udział Igor Sieczin, ówczesny wicepremier, prawa ręka Władimira Putina, szef frakcji "siłowików" (środowiska byłych agentów KGB/FSB) w Rosji. Dodajmy, że za człowieka Sieczina uznawany jest m.in. Aleksander Bastrykin, szef wydziału dochodzeniowego w Prokuraturze Generalnej Rosji, znany ze śledztwa smoleńskiego. O czym rozmawiano? Według Uszakowa, którego przesłuchała polska prokuratura, o... "głównych akcentach wystąpień publicznych Władimira Putina w Katyniu i Smoleńsku w dniu 7 kwietnia". 

Abstrahując od kuriozalnych wyjaśnienień Uszakowa, należy podkreślić, że prowadzenie międzyrządowych rozmów w restauracji, w dodatku z całkowitym pominięciem MSZ, to niewyobrażalny skandal. Co ciekawe, spotkanie Arabskiego, Uszakowa i Sieczyna odbyło się w restauracji "Dorian Gray" - położonej niedaleko Kremla. Według naszych informacji to częste miejsce spotkań rosyjskich polityków i oligarchów, a także ludzi powiązanych ze służbami specjalnymi. Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl - to właśnie w lokalu "Dorian Gray" spotykali się m.in. dygnitarze biorący udział w gigantycznej aferze korupcyjnej związanej z próbą przejęcia firmy Wołgotanker, powiązanej z koncernem Jukos. Wyroki w tej sprawie (m.in. 9 lat więzienia dla generała policji Aleksandra Bokowa) zapadły miesiąc temu. 

http://forum.gazeta.pl/forum/w,17007,132816208,137126293,tajne_rozmowy_ludzi_Putina_i_Tuska.html

Vote up!
0
Vote down!
-1
#334097

Kto raz przekroczy tę niewidzialną granicę, nie będzie już mógł wrócić do normalnego świata, bez poniesienia kosztów swojego powrotu. Świat przestępców rządzi się swoimi, bezwzględnymi prawami i nie ma w nim mowy o dobrowolności odejścia od zasad, które nakazują zachować milczenie…"

Każda, nawet najmniejsza organizacja przestępcza istnieje dzięki temu, że jej członkowie dobrowolnie zobowiązują się do przestrzegania nieformalnego „kodeksu”, w którym kary za brak lojalności są okrutne. Różnie to oczywiście bywa, ale nawet w środowisku zwykłych złodziejaszków, posługujących się grypserą, nie ma miejsca dla kapusiów i tych, co mają „zbyt długi język”. Środowiska przestępcze eliminują takich delikwentów na różne sposoby. Oczywiście nie zawsze potrzebna są „rozwiązania ostateczne” tak szeroko rozpowszechnione dzięki filmom sensacyjnym, w których „trup ściele się gęsto”, a zemsta mafii sięga członków całych rodzin do trzeciego pokolenia wstecz.

Oczywiście nie można byłoby trzymać w ryzach wszystkich członków grupy przestępczej bez odpowiednich metod „organizacyjnych” w których najważniejszą rolę pełnią dwie rzeczy – pieniądze i strach. Lecz to właśnie strach jest najskuteczniejszą metodą na powstrzymanie niektórych, mniej zdecydowanych, przed jakąkolwiek próbą nielojalności wobec grupy.

http://niepoprawni.pl/blog/6041/smolenska-omerta

Vote up!
0
Vote down!
0
#334108

 Ostatnie godziny życia Michniewicza nierozerwalnie łączą się z osobą Tomasza Arabskiego – szefa kancelarii premiera Tuska, późniejszego organizatora lotu Prezydenta RP do Smoleńska. Arabski był prawdopodobnie ostatnią osobą z pracy (oprócz kierowcy Edmunda A., który zawiózł Michniewicza z Warszawy do Głoskowa), z którą rozmawiał Michniewicz. „Był czymś zasmucony [...] W końcu powiedział, że odbył bardzo przykrą rozmowę z ministrem Arabskim [...] bał się, że zostanie zwolniony” – zeznała w prokuraturze matka Grzegorza Michniewicza, która rozmawiała z nim telefonicznie o godz. 21:26. Syn powiedział jej także, że następnego dnia jedzie do żony do Białogardu.



Małżonka Michniewicza potwierdziła słowa o rozmowie z Arabskim. „Świadek dodała, iż od męża dowiedziała się, że miał on nieprzyjemną rozmowę ze swoim przełożonym, ministrem Tomaszem Arabskim. [...] Twierdził, iż na pewno zostanie zwolniony z pracy”.



Czego dotyczyła „nieprzyjemna” rozmowa między Arabskim a Michniewiczem? Wie o tym jedynie sam Arabski, który w prokuraturze zeznał, iż chodziło o propozycję Michniewicza w zakresie wynagrodzeń dla dyrektorów zatrudnionych w kancelarii premiera. Ponadto – zdaniem Arabskiego – rozmowa (doszło do niej ok. godz. 17) nie miała gwałtownego przebiegu. Trudno jednak uwierzyć, by urzędnik z tak bogatym życiorysem zawodowym jak Michniewicz bał się o zwolnienie z pracy, bo Arabski odrzucił przedstawioną przez niego propozycję w sprawie wynagrodzeń dyrektorów kancelarii. Jeszcze mniej prawdopodobne wydaje się, by z tak błahego powodu Grzegorz Michniewicz popełnił w przeddzień Wigilii Bożego Narodzenia samobójstwo. Czyżby więc rozmowa Arabskiego i Michniewicza dotyczyła zupełnie czegoś innego?



To właśnie Arabski był ostatnią osobą, z którą Michniewicz kontaktował się telefonicznie przed śmiercią. O godz. 23:08 wysłał mu wiadomość tekstową następującej treści: „Panie Ministrze – wieczorem skontaktował się ze mną Andrzej Papierz, polski ambasador w Bułgarii, informując, że cofnięto mu potwierdzenie bezpieczeństwa. Znam go od czasów premiera Buzka (był wtedy z-cą dyrektora CIR). Czasem się kontaktujemy (jego obecna zastępczyni pracowała długo w KPRM). Informuję o tym, bo pewnie zaraz dowie się Pan (od służb), że kontaktuję się z wrogim elementem . W razie pytań jestem do dyspozycji”.



Kilka minut wcześniej – o godz. 22:56 – Michniewicz otrzymał osobistego SMS-a od żony (treść wiadomości nie zawierała niczego niepokojącego), z którą przedtem rozmawiał przez telefon. Wcześniej dyrektor generalny kancelarii premiera kontaktował się też z córką. „Wieczorem dostałam od niego SMS-a z podziękowaniem za książkę [...]. Po mojej odpowiedzi SMS-em, że się cieszę z trafionego pomysłu, odpisał mi, że bardzo lubi podróże, że nic innego mu w życiu nie pozostało, chyba że ktoś mu to życie odbierze.



Po tym SMS-ie zadzwoniłam do niego. To było ok. godz. 22. [...] w trakcie rozmowy ze mną tata był radosny. Ta rozmowa trwała kilka minut i nic w jego głosie nie wskazywało na to, co się później stało”.



Około godz. 22:40 Michniewicz rozmawiał przez internetowy komunikator Skype z mieszkającym w Wielkiej Brytanii przyjacielem Pawłem Gutowskim. Urzędnik kancelarii miał właśnie wrócić ze spaceru z psem, był „w fatalnym stanie”, nie chciał jednak powiedzieć, o co chodzi.



Śmierć Michniewicza wzbudziła w Gutowskim „dużo niepokoju”. „Pewnie zabrzmi to głupio, ale przez niego przechodziło wiele tajnych informacji. Może po prostu wiedział o jedną rzecz za dużo” – powiedział w styczniu 2010 r. tygodnikowi „Wprost” .



W marcu 2011 r. skontaktowaliśmy się z Pawłem Gutowskim.



– W dalszym ciągu nie mogę uwierzyć, że Grzegorz popełnił samobójstwo. Dziwi mnie też, że choć byłem prawdopodobnie ostatnią osobą, która z nim rozmawiała, zostałem wezwany na przesłuchanie dopiero pod koniec lutego 2010 r. Policjanci tłumaczyli, że o mojej rozmowie z Grzegorzem dowiedzieli się z prasy – mówi.

----------------------------------------------------

Jak wynika z akt śledztwa w sprawie śmierci Grzegorza Michniewicza, prokuratura i policja zbadały tylko komputer domowy zmarłego. 20 stycznia 2010 r. zdecydowano, że należy powołać biegłego, który zbada także laptop zabezpieczony w gabinecie Michniewicza w kancelarii premiera.

14 lipca 2010 r. prowadzący śledztwo Tomasz Szredzki uchylił jednak to postanowienie. Zawartości służbowego laptopa urzędnika ostatecznie nie sprawdzono.

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#334116

 Tomasz Arabski, szef Kancelarii Premiera, należy do najbardziej zaufanych ludzi Donalda Tuska. Absolwent Wydziału Elektroniki Politechniki Gdańskiej. W czasach studenckich w NZS bardzo blisko współpracował z Przemysławem Gosiewskim. Później związał się z katolickim Związkiem Studentów Verbum, którym opiekował się abp Tadeusz Gocłowski. To od tego czasu datują się świetne kontakty Arabskiego z kościelną hierarchią. Jak podkreślają jego znajomi, te kontakty stały się dla niego przepustką do świata wielkiej polityki.



Dzięki znajomościom z abp. Gocłowskim obecny szef Kancelarii Premiera miał zostać dyrektorem programowym Radia Plus, dzięki arcybiskupowi miał otrzymać stanowisko redaktora naczelnego „Dziennika Bałtyckiego”, a w 2006 r. z jego poparciem był wskazany przez PO do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Jego kandydatury nie przyjął jednak Sejm i do wyborów w 2007 r. Arabski był członkiem zarządu publicznego Radia Gdańsk.

Po   objęciu  funkcji premiera przez Donalda Tuska nieoczekiwanie Tomasz Arabski został szefem jego kancelarii, co dla wielu polityków PO było sporym zaskoczeniem.



Wówczas między nim a dyrektorem generalnym Kancelarii Premiera Grzegorzem Michniewiczem dochodziło do konfliktów. Tuż przed śmiercią (Michniewicz popełnił samobójstwo dwa lata temu, tuż przed Wigilią) kontaktował się z Arabskim. Dziennikarze „Gazety Polskiej” dotarli do akt prokuratorskiego śledztwa dotyczących śmierci dyr. Michniewicza, które opisali na łamach „Nowego Państwa”.



Małżonka Michniewicza zeznała, że „od męża dowiedziała się, że miał on nieprzyjemną rozmowę ze swoim przełożonym, ministrem Tomaszem Arabskim. [...] Twierdził, iż na pewno zostanie zwolniony z pracy”. Czego dotyczyła „nieprzyjemna” rozmowa między Arabskim a Michniewiczem? Wie o tym jedynie sam Arabski, który w prokuraturze zeznał, iż chodziło o propozycję Michniewicza w zakresie wynagrodzeń dla dyrektorów zatrudnionych w Kancelarii Premiera. Arabski był też ostatnią osobą, z którą Michniewicz kontaktował się telefonicznie przed śmiercią.



Tomasz Arabski odgrywał szczególną rolę w kontaktach z Kancelarią Prezydenta Lecha Kaczyńskiego – wystarczy przypomnieć chociażby odmowę użyczenia prezydentowi rządowego samolotu na szczyt w Brukseli. Co ciekawe, w czasie gdy trwała rządowa „wojna” z prezydentem, którą rozpoczął właśnie Tomasz Arabski,  do tajnej bazy operacyjnej Centrum Antyterrorystycznego ABW wprowadzono dane Lecha Kaczyńskiego, co umożliwiło jego inwigilację.



Tomasz Arabski brał udział w grze, która toczyła się podczas przygotowań wizyty śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Najpierw jako szef Kancelarii Premiera poinformował o oddzielnych wizytach w Katyniu szefa rządu i prezydenta. Później, jako specjalny wysłannik Donalda Tuska, pojechał do Moskwy, gdzie  prowadził poufne rozmowy z Jurijem Uszakowem, prawą ręką Władimira Putina. Uszakow to absolwent słynnego Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych – MGIMO, kuźni kadr wywiadu zagranicznego KGB. Był m.in. ambasadorem Rosji w USA, ministrem spraw zagranicznych i sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Rosji za prezydentury Putina.



7 kwietnia 2010 r. Tomasz Arabski w Katyniu stał tuż za Donaldem Tuskiem, obok Władimira Putina. Trzy dni później, po informacji o smoleńskiej tragedii razem z premierem przyjechał do Warszawy. Przed odlotem do Moskwy zniechęcał członków rodzin katastrofy do wyjazdu, a później mówił, że nie wolno w Polsce otwierać trumien, bo tego zakazuje rosyjska jurysdykcja.



W trakcie śledztwa w sprawie smoleńskiej katastrofy ustalono, że za organizację lotu do Smoleńska odpowiadał Tomasz Arabski, co stwierdzili kontrolerzy NIK. Warto przy tym podkreślić, że  urzędnicy Kancelarii Premiera utrudniali kontrolę, m.in. przekazując z KPRM nierzetelne dokumenty.



Według nieoficjalnych informacji nadzorujący smoleńskie śledztwo prokurator Marek Pasionek uważał, że należy postawić zarzuty Tomaszowi Arabskiemu w związku z jego odpowiedzialnością za  przygotowanie wizyty prezydenta i organizację lotu. Prokurator Pasionek już nie nadzoruje smoleńskiego śledztwa – został zawieszony. Tomasz Arabski nadal jest szefem Kancelarii Premiera Donalda Tuska.

Vote up!
0
Vote down!
0
#334121