o potrzebie pogardy

Obrazek użytkownika Andrzej Tatkowski
Blog

W oczekiwaniu na formalny zakaz używania mowy nienawiści (wraz z przepisami wykonawczymi i cennikiem) niechętnie się biorę za pisanie, ponieważ mój dajmonion - chyba czymsiś wystraszony - odradza mi każdy temat, o jakim pomyślę.

Być może jest nim Anioł Stróż, zaniepokojony brakiem czynnej (albo choć bezczynnej) miłości bliźniego, którą powinienem praktykować - zwłaszcza np. wobec pana posła Halickiego czy jego kolegi Ryfińskiego i innych równie obmierzłych grzeszników, budzących we mnie inne akurat uczucia, ale może to tylko głos rozsądku, przypominający, czego nie należy ruszać, bo śmierdzi ?

Jakieś życie uczuciowe trzeba jednak wieść w karnawale, który może się okazać ostatnim, i w związku z tym zamiast manifestować oczekującą na dotkliwe sankcje nienawiść, zamierzam się oddawać pogardzie.

Jest u nas czym gardzić, i jest kim pogardzać; kto wie, czy nie jesteśmy w tej kategorii "liderem Europy"; już pobieżny przegląd prasy czy Sieci pozwala zauważyć, że nie do pogardzenia są w Polsce wyłącznie duże pieniądze (choć nie ich posiadacze) oraz muskulatura, na razie jeszcze zróżnicowana płciowo.

Kto należy do ogromnej większości zwyczajnych obywateli którzy ekonomicznie ani anatomicznie nie są atrakcyjni, swoje dobre, wręcz karnawałowe samopoczucie może oprzeć na pogardzie dla ludzi dobrze sytuowanych, zdrowych, urodziwych, zadowolonych i pewnych siebie, słowem - ludzi sukcesu.

Ta strategia adaptacyjna wymaga jednak okresowej kontroli.

Powiedz mi, kim gardzisz - a powiem ci, kim jesteś.

Kim są ci, którzy gardzą Tobą i mną - wiadomo.

***

Brak głosów

Komentarze

Karnawał w pełni, szampan leje się strumieniami, golonki parują na stołach, śledzik pływa w occie, panny piszczą i wirują na parkietach w błyszczących kieckach gorące, spocone i chętne, a Pan tak sarkastycznie ?
Opierać swoje "dobre" samopoczucie na pogardzie dla innych ? Większej herezji już dawno nie słyszałem :))
A co z miłością bliźniego ?
Nic z tego. Pogardzie innego człowieka mówię zdecydowane NIE !
Powiedz mi kogo kochasz, a powiem ci kim jesteś - czy nie lepiej tak ? :))

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
1
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#320946

Nic Pan nie zrozumiał.
Proszę jeszcze raz przeczytać przedmiotowy fragment w szerszym kontekście:
,,Kto należy do ogromnej większości zwyczajnych obywateli którzy ekonomicznie ani anatomicznie nie są atrakcyjni, swoje dobre, wręcz karnawałowe samopoczucie może oprzeć na pogardzie dla ludzi dobrze sytuowanych, zdrowych, urodziwych, zadowolonych i pewnych siebie, słowem - ludzi sukcesu,,.
Tak proszę Pana - chodzi o dobre samopoczucie! A dlaczegóż to nie mam mieć dobrego samopoczucia ?
A dlaczegóż to ci ,,ludzie sukcesu,, , ci chwilowo przecież czujący się jako ,,dobrze sytuowani, zdrowi, urodziwi, zadowoleni i pewni siebie,, mają mnie pozbawiać mojego dobrego samopoczucia ?
Czyż są ci ,,ludzie sukcesu,, choć odrobinkę wyżej ode mnie w kwestiach ważnych, np. dojrzałości w człowieczeństwie - dojrzałości, która jest jedyną miarą postępu ?
Dlaczegóż to mają mnie wpędzać w kompleksy, w jakieś poczucie winy, w jakieś niezadowolenie ze swojego posiadania rzeczy dobrych i wartościowych, cnót, godności osobistej i czystego sumienia, w jakąś niepewność siebie ?

Gardzę ludźmi ,,dobrze sytuowanymi, zdrowymi, urodziwymi,, , a przy tym ,,zadowolonymi i pewnymi siebie,, , a więc przypisującymi sobie chwałę w tych tematach, a więc i pysznych, i niesprawiedliwych.
Gardzę tym, bo wyżej cenię sobie pokorę wobec Boga, uznanie za najlepsze tego, co on mi daje.

Moja pogarda dla ludzi sukcesu oznacza: mieć sukces w świecie, to nic niewarte (jak mawia Kohelet: ,,marność nad marnościami,,);
dla mnie stokroć ważniejsza jest wiara, jest posiadanie Boga.
Była taka scena w filmie ,,Skrzypek na dachu,, w której główny bohater - mądry żyd zresztą - tłumaczy dzieciom: wy się nie martwcie żeśmy zbiednieli. Jak my mamy Boga, to my mamy wszystko.

Moja pogarda oznacza odcięcie się od tych ,,ludzi sukcesu,, - bo swoją ludzką godność szanuję i chcę szanować.

Moja tutaj pogarda oznacza tylko, że sukces DLA MNIE jest niczym w moim systemie wartości, a to, co ja posiadam, co chronię - jest skarbem.
Owszem, gdy sukces przychodzi, dziękuję Bogu, ale dla mnie wyrazem mojego spełnienia jest zrobić co do mnie należy i kiedy to do mnie należy, zrobić wszystko, co w mojej mocy i na miarę posiadanych środków.

Pisze Pan: ,,Pogardzie innego człowieka mówię zdecydowane NIE !,,
To zdecydowanie w mówieniu ,,NIE,, pochwalam: to właśnie istota cnoty nienawiści, cnoty odcięcia od zła, by chronić dobro.
Jednak mówienie ,,nie,, pogardzie już potępiam. To pozbywanie się jednego z najważniejszych narzędzi wspomagających mój system wartości, moją wolę trwania w swojej własnej tożsamości.

Pisze Pan: ,,A co z miłością bliźniego ?,,.
Dla mnie to mówienie nie na temat. Zupełnie nie widzę powodu by tak, jak w tym przypadku ukierunkowana pogarda nie godziła się z miłością bliźniego w służbie dobru, w tym człowiekowi.
Bo miłość biźniego to miłość wzajemna, to braterstwo, to ,,jeden drugiego ciężarów noszenie,, , to ,,branie odpowiedzialności za swojego brata,, , to miłosierdzie, to solidarność...
Ci ,,ludzie sukcesu,, najwyraźniej nie chcą być traktowani jak bliźni. Oni nie szukają wzajemności, oni nie potrzebują pomocy od nas.
Okazywana bliźniemu miłość ma też dekalogowy wymóg kochania: ,,jak siebie samego,, , czyli chcenia dla niego DOBRA, KTÓRE JA UWAŻAM ZA PRAWDZIWE - nie on !!!!!!!!!!!
Oznacza to wymóg zachowania trzeźwości, poddawaniu swojego uczucia kierownictwu rozumu i wolnej woli.
Czy taki ROZGRZANY, ,,zadowolony i pewny siebie,, może chcieć przyjmować dobre rady zanim nie ochłonie ze swojego amoku, swojego opętania nadmiarem tego, co człowiekowi do życia jest konieczne ?

Moja pogarda to również wyższość tej mojej duchowej trzeźwości, tego zdrowego rozsądku, mojej wolnej woli nad tym ich amokiem, czy opętaniem typowymi dla ludzi sukcesu.
TO POGARDA DUCHA WZGLĘDEM POKUS CIAŁA.

Pańskie podejście do uczuć przypomina mi sytuację z jednej z powieści Stanisława Lema, bodajże ,,Opowieści o pilocie Pirxie,,. Opisał tam kino przyszłości. Dzisiejsze kino typu sitcom podpowiada kiedy się śmiać. W kinie Lema podpowiadane mają być wszystkie uczucia: np. pada komenda ,,strach,, i wszyscy zamierają w przerażeniu.
Oczywiście w kinie wiadomo, ku jakim realnym sytuacjom te uczucia mają się kierować.
W pańskim podejściu jest odwrotnie jak u Lema: pada słowo nienawiść i Pan już jest gotów nienawidzić niezależnie od kontekstu, bez lokowania uczucia ku konkretnemu przedmiotowi nienawiści, by swoim uczuciem wykonywać zadaną pracę karać lub nagradzać (choć tak naprawdę to tylko chciejstwo, bo uczucia to tylko posłańcy - one nie pracują. One tylko przekazują informację.

Uczucia, a jeszcze bardziej podszywające się pod nie emocje mogą psychotecnikom posłużyć do wytworzenia u poddanych na ich wpływ np. oglądaczy telewizji ŚLEPYCH ODRUCHÓW: kar i nagrÓD skojarzonyCH z dzwonkami Pawłowa.
Nadto Pan już funkcjonuje jak po praniu mózgu, i po zaprogramowaniu go, że są uczucia dobre i uczucia złe, kiedy to bezsens.
Podobnie i z pogardą, czy np. obrzydzeniem. Ale najgorzej to już z miłością, bo gdy ta staje się ślepą staje się przeciwieństwem miłości. Prowadzi wprost w przepaście samozatracenia.
Taką osobę przerobioną ku miłości ślepej zbałamuci już kaźdy oszust, każdy podrywacz/wykorzystywacz, każdy egoista/cwaniaczek dla swoich chorych celów, każdy przestępca, a już najbardzej cyniczny propagandzista satanizmu, czy spec od reklamy produktów odbierających ludziom ich godność, czy innej lewackiej propagandy. Takiej ,,ślepej,, osobie starczy podsuwać sugestie typu: lepiej, kochaniej, milej, gładziej, cieplej, bardziej beztrosko, tańcząco, fruwająco, czy odlotowo, albo w pocieszeniu, tolerancyjniej, bezkonfliktowiej, miłosierniej, szczęśliwiej (bez pamiętania, że szczęście jest happy i jest lucky, że jest efektem, skutkiem, ale jest i ,,w drodze,,).
Podobnie miłość: jest ,,te quiero,,(chcę cię, pożądam cię), jest fałszywą namiastką dobra typu ,,I love it,, , co w praktyce jest wprost MIŁOŚCIĄ ZŁA, jest KOCHANIEM GRZESZYĆ. Jest i darem, ofiarą z siebie, poświęceniem się ,,totus tuus,, (cały twój), jest i miłość typu zakochanie, a więc i bez rozumu, bez odpowiedzialności, i bez sumienia i bez wolnej woli. A jak ,,bez wolnej woli,, , to zawsze ,,w mocy diabła,,.
Taka ślepa miłość staje się OPĘTANIEM.
Tu dobitnie widać też sprawcę tej tak dziś powszechnej promocji miłości ślepej. To szukający niewolników wróg człowieka i chroniącego go ducha człowieczeństwa, ducha dziecięctwa Bożego.
Do tego, kto taką osobę dotkniętą zarazą miłości ślepej naprawdę kocha, nigdy nie może jej pozwolić na dalsze brnięcie w taką ,,ślepą miłość,,.
Pomagać takiej, to robić wprost odwrotnie do tego, co ona chce. Pomagać takiej, to być jak dobry ojciec, który daje swoim dzieciom dobre dary - te, które im są potrzebne najbardziej, które są KONIECZNE.

Vote up!
1
Vote down!
0
#321108

,,Proszę posługiwać się nadal bez skrępowania tą metodą a mi pozwolić tkwić w błędzie.
Będę bardzo zobowiązany,,.
Grzecznie, ale stanowczo. Jednak to typowe odcięcie. Tu pogarda !!! Potraktowanie mnie jako zagrażającemu pańskiej godności osobistej.
Skoro więc ,,Mój system immunologiczny działa bez zarzutu.........również bez pogardy i nienawiści,, , a wyłapałem pogardę, to i ,,system immunologiczny,, musi być ruiną. Zresztą już w poprzednim komentarzu wyłapałem pańską nienawiść.
Skoro więc nie kontroluje Pan swoich uczuć, ba, nawet ich nie zauważa, to stawiam wniosek, że to opętanie.
Potwierdza to zresztą i sentencja: ,,...a mi pozwolić tkwić w błędzie,,.
To reakcja tego samego typu, jakiej doświadczyłem niedawno. Mianowicie zdarzyło mi się modlić w intencji wyzwolenia od nałogu osoby uzależnionej. Powiedziałem jej o tym. Niestety zamiast wdzięczności spotkałem się z agresją. Kategorycznie zabroniła mi dalszych modlitw. Ona chciała pozostać w światku, w którym się znalazła.
Oczywiście nie zamierzam, tak, jak i Pana nie zamierzam pozostawić sobie. To byłaby obojętność na krzywdę, która się dzieje bliźniemu, byłby to brak miłosierdzia i źle pojęta tolerancja, jako że w sprawach moralnych tolerancja (która jest postawą typowo polityczną, nie istnieje)

Pisze Pan: ,,(w tym wypadku obroną dobra złem),,.
A ja już pisałem, że uczucia są ponad dobrem i złem...

Jest jeszcze jedna sprawa:
,,wierzę, że uczucia, myśli, oceny wysłane drugiemu człowiekowi wracają do nadawcy. A więc wysyłając pogardę, otrzymam "odbitą" pogardę. Dlatego właśnie wolę wysyłać miłość,,.
Nie wiem, skąd ta wiara ? Mnie się kojarzy z ping pongiem, z koszykówką, siatkówką, piłką ręczną, czy nożną. Tam jednak zawsze chodzi o to by wygrać, by mimo długich nawet okresów równowagi przechytrzyć drugiego. Tam zawsze druga strona mimo wszystko trzyma się do końca zasad !!!
Ja wolę sięgać do źródła:
,,A gdy przyjdziecie do jakiegoś miasta albo wsi, wywiedzcie się, kto tam jest godny, i u niego zatrzymajcie się, dopóki nie wyjdziecie.
Wchodząc do domu, przywitajcie go pozdrowieniem. Jeśli dom na to zasługuje, niech zstąpi na niego pokój wasz; jeśli nie zasługuje, niech pokój wasz powróci do was”. (Mt 10,7-13)
Podsumowując:
1. To, co jest darem, wraca, kiedy NIE ZOSTAJE przyjęte.
2. Ludzkie cnoty ,,odcięcia,, nie są darem.
One NIE WRACAJĄ W OGÓLE. Spełniają swoją rolę i giną. Zostaje tylko pamięć po nich na wypadek potrzeby odparcia ponownego ataku zła.
Mogą być wzajemne, ale na zasadzie równoległego odczuwania, przez człowieka owładniętego złem, ale tego nieświedaomego, a nie na zasadzie jakiejś odpłaty, czy jakiegoś rewanżu.
3. Cnota miłości jest uczuciem szczególnym, bo pochodzącem od Boga i do Boga w końcu mającym wrócić, gdy spełni swoją rolę.
Jest cnotą - darem, ale z siebie samego. Wraca, kiedy zostaje przyjęty, ale tylko przez osobę godną.
Człowiek godny zawsze jest człowiekiem dobrym, moralnym, najpierw wspólnotowym, później realizującym cele indywidualne, prawym i sprawiedliwym. Przyjmie ofiarę, ale i sam złoży ofiarę.

Nie może być rozdawana ,,wszem i wobec,, , bo siebie mamy tylko raz. Nie może być kierowana ku zdrajcy - osobie niegodnej, bo zawłaszczy dobro osoby obdarzającej i użyje do złych celów.
Ulokować naszą miłość to sztuka - roi się od oszustów, kłamców złodziei i zdrajców, przestępców i zbójów - ludzi nieprawych tak w życiu osobistym, jak wspólnotowym
Kochać, to być lojalnym, to ufać, to trwać w pojednaniu, w poczuciu bezpieczeństwa - w pokoju.Tylko spośród ludzi godnych pokolu, a więc ludzi prawych, szczególnie nie dopuszczającymi się cudzołóstwa z jakimikolwiek ,,bogami obcymi,, można szukać ludzi godnych miłości.
Dotyczy to i miłości braterskiej. To ,,miłość społeczna. Nie da się wybudować zgodnej społeczności z lewakiem, poza społecznością przestępców, a i to na krótko.

Żeby dobrze ulokować swoją miłość, trzeba pełnej sprawności ,,systemu immunologicznego,, , bo to ,,wysyłanie miłości,, , jak to Pan przedstawia, to zwykła naiwność i opętanie, to rozbrojenie się przed walką, licząc, że przeciwnik bezbronnego nie uderzy, a wyzbytego własności nie ograbi jeszcze i z tego, co mu konieczne, nie wpędzi w długi, nie zniewoli...

Vote up!
0
Vote down!
0
#321214

W pełni się z Panem zgadzam. Jestem opętany. Uświadomiły mi to wczoraj dwie przemiłe panie.
- wczoraj około godz 10.00 zadzwonił domofon. Miły damski głos przymilnie acz zdecydowanie oznajmił :
- proszę mnie wpuścić, mam dla Pana ważną wiadomość. Spojrzałem na ekran domowego monitoringu. Przed drzwiami frontowymi stały dwie młode panie. Zapytałem więc:
- przepraszam, a w jakiej sprawie ?
- niesiemy dla pana dobrą nowinę - odpowiedział drugi głos.
Rozmowa z przemiłymi Świadkami Jehowy była dość krótka ale owocna. Analizując ją, gdy przemiłe dziewczyny opuściły już posesję, doszedłem do wniosku, że ja chyba jestem opętany.
Ciesze się, że Pan to potwierdza.
Co prawda wolałbym być egzorcyzmowany przez dwie miłe panie (najlepiej jednocześnie), niż przez Pana. Ale jak się nie ma co się lubi, to się polubi co się ma.
Przyjmuje więc z pokorą egzorcyzmowanie mojej osoby i jako zaliczkę zapłaty wysyłam moją miłość. Niech kwitnie i się rozwija.

Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#321266

Daimonion odradza, hubris doradza ;-).

Panie Andrzeju, jestem za leniwy, aby pogardzać. Kim więc jestem;-)?

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#320947

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika tańczący z widłami nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Skoro jest daimonion i hybris, to może hybrydą ? :))

Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
-1

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#320955

Członki ludzkie - mniej lub bardziej sfatygowane - mam na swoim miejscu. Jeśli więc hybryda, to duchowa :-)))!

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0
#320958

Nie inaczej :)) Z potrzeby chwili i aby w miarę bez uszczerbku na zdrowiu (psychicznym) przetrwać ten pogardy czas, wszyscy jesteśmy w jakiejś części duchowymi hybrydami :)))
To naturalny wynik adaptacji do warunków :)

Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#320967

10.

Vote up!
0
Vote down!
0
#320948

"Powiedz mi, kim gardzisz - a powiem ci, kim jesteś."

Kupuję!

Vote up!
1
Vote down!
0
#320956

niezależnie od ich statusu materialnego. Terminu "oszust" chyba nie trzeba tłumaczyć (często mitoman, czyli obciążony psychiczną jednostką chorobową, nieuleczalną tak jak alkoholizm), natomiast "gnojek" to szczególna kategoria. Niezależnie od płci, jest to jednostka, której celem jest udupianie innych dla samej przyjemności udupienia, często bez żadnej korzyści materialnej. Czasem nawet prowadząc do własnej straty. Udupianie taką jednostkę uszczęsliwia. Tymi dwoma kategoriami jednostek ludzkich gardzę.

Vote up!
0
Vote down!
0

Anka1

 

#320983

Pozdrawiam.
contessa

_______________
"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być".
Lech Kaczyński
_______________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com

Vote up!
0
Vote down!
-1

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#320986

Nie lubię czerwonych buraków,ruskich pierogów,niemieckich serdelek,i koszernej wódki,oraz masońskich przypraw,

pozdro

Vote up!
0
Vote down!
0
#320991

Xenia
aby pogardzić biedniejszym od siebie, uboższym, wzgardzonym. Konkretnie: ani człowiekiem ani nawet zwierzęciem. Jeden i drugi czuje ból, ale inaczej to wyraża. Jeden pogardą, drugi lekceważeniem.
Proszę pamiętać: ból jest tylko jeden. I nie ważne jak wielki. Dla jednego ogromny,dla drugiego mniejszy.

Vote up!
0
Vote down!
0

Xenia

#321026

Ale ból nam zadawany przez bezmyślnych gnojków rownież jest bólem, a nasza szlachetność powoduje tylko poczucie bezkarności.

Vote up!
0
Vote down!
0

Anka1

 

#321027

,,Powiedz mi, kim gardzisz - a powiem ci, kim jesteś,,.
Trochę to prowokujące pytać o pogardę zaraz po przedstawieniu zagrożeń dla naszego wolnego i niczym nieskrępowanego wyrażania uczucia nienawiści i świętego prawa ludzkiego, prawa moralnego zawsze nadrzędnego nad ludzkim prawem stanowionym, prawem politycznym.
Pogarda to mi się kojarzy od razu z plemieniem żmijowym, którę tak wielką pogardą otoczyło napletek, że już samo skojarzenie ,,cudzoziemiec,,=,,posiadacz napletka,, wzbudza w nich uczucie pogardy (czy zbliżone) i do tego cudzoziemca(wg Faktów i Fikcji). I żeby to się na tym kończyło, to byłaby to tylko ciekawostka typu tej, że w Nowej Zelandii gdzieniegdzie praktykuje się taki zwyczaj, że mężczyźni każą sobie przecinać penisa wzdłuż, aby lepiej dogadzać partnerkom. Nazywają siebie wtedy ogierami, a swoje partnerki gazelami (źródło j.w.).
U tych żmijowych na tym się jednak nie kończy. Oni siebie uważają za ludzi, którzy kierują się moralnością. Ale ta moralność wiąże ich wyłącznie z beznapletkowcami, ale i tu już chyba zmutowała, bo napletki wycinają sobie i Palestyńczycy i inii muzułmanie, w tym Irańczycy ich Starsi Bracia (tak! Abraham urodził się w Iranie i stamtąd wywędrował ok. 1500 lat przed Chrystusem).

A tak na poważnie, to pogarda nie jest ani dobra, ani zła, bo to uczucie, siostrzane do nienawiści, czy obrzydzenia. Dobre lub złe może być tylko to, ku czemu kierujemy to uczucie. Pogarda to również ludzka cnota duchowa. Podobnie jak nasza cnota nienawiść, pogarda ma za zadanie odcinać nas od tego, co uważamy za złe, by chronić się przed stratami tego co dobre, zwłaszcza przed uszczerbkiem dla tego, co kochamy i naszej ludzkiej godności. Robi to dobitniej jak nienawiść, bo przedstawia od razu naszą duchową wyższość nad ofertą złego ducha, którą pogardzamy. Pogarda może być wzajemna. Mamy wtedy ,,pojedynek godności,,. Często poprzedza pojedynki sportowców. Służy wtedy propagandzie, zwłaszcza kontrpropagandzie wobec propagandy przeciwnika.

Wracając do mowy nienawiści, to uważam, że twierdzenie, że jest ,,be,, , a mowa miłości ,,cacy,, to tylko lewacka nowomowa. Ona nic nie znaczy bez określenia gdzie jest sprawiedliwość, gdzie prawda, gdzie Natura, gdzie Prawo Boże, czy choćby naturalne, gdzie jest dobro, a gdzie zło. Nie ma mowy, by te sprawy dały się opisać w kategoriach prawa. Zresztą w faszyźmie nie chodzi o człowieka, nie chodzi o precyzję przepisów ,,prawnych,,, tylko o to by na tym mógł zarobić Biurokrata, Autorytet, Pasożyt i Bandyta.
Już samo to, że dla określania, co nią jest , a co nie potrzebny jest Autorytet przekreśla powagę tego problemu, każe stawiać go w rzędzie tematów zastępczych. Zresztą uczucia, jakie by nie były, są zawsze ponadpolityczne.
Ostatnio pisałem o tym:
http://niepoprawni.pl/blog/2541/swiat-na-opak-bez-prawdy-wolnosci-i-milosci

Tak mi tu pasuje, że od siebie dodałem obrzydzenie. To szczególnie piękna cnota. Pomaga nam odcinać się od grzechu w każdej postaci. Tym, którzy posiadają i doskonalą tą cnotę żaden grzech nie pachnie kusząco, czy smakowicie, nie jest powabny, nie ma uroku.
Zresztą wyczuwam, że i u Pana kwitnie ona pięknym i wonnym kwiatem.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#321055

Stary jestem a głupi. Głupi bo dałem się nabrać na te Pańskie sugestie odnośnie jakoby zalet karnawałowej nienawiści. W tym celu zacząłem nerwowo rozglądać się po domu w jej poszukiwaniu. Niestety pudło, nic nie znalazłem.
Włączyłem więc TV z nadzieją, że tam coś znajdę i nie myliłem się.
Niestety, im bardziej patrzyłem i im uważniej słuchałem wywodów tzw. celebrytów, ekspertów i przedstawicieli elit, tym mniej nienawiści czułem (zupełnie jak z tym misiem, który im głębiej do słoja zaglądał tym mniej miodu widział ). Zacząłem zastanawiać się co to za uczucie, które żywię do tych pań i panów i po pewnym czasie olśniło mnie. To było współczucie. Tak, współczułem im z całego serca.
Tylko w jednym momencie, gdy któryś z celebrytów obrażał katolików poczułem coś na kształt obrzydzenia. Takiego organoleptycznego obrzydzenia, które towarzyszy nam wtedy, gdy wdepniemy butem w ropną plwocinę na chodniku i która nie chce się za cholerę odlepić, tylko ciągnie się za butem jak guma do żucia.
Pozdrawiam
NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#321082

Jeszcze raz zaprotestuję przeciwko nierozróżnianiu pogardy i nienawiśi.
Za to podziękuję za piękną definicję cnoty obrzydzenia, siostry cnót poprzednich.
Jeszcze się Pan nawróci.
Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#321113

Bóg zapłać :) Choć prawdę mówiąc wolałbym się nie nawracać. W końcu nie po to się odwracałem :)
Pozdrawiam

NIEPOPRAWNY INACZEJ

Vote up!
0
Vote down!
0

NIEPOPRAWNY INACZEJ

#321164

Przepięknie dziękuję wszystkim P.T. Uczestnikom tej dyskusji (niemal seminaryjnej), której podsumować nie potrafię, dopóki nie przemyślę wszystkiego, co z uwagą przeczytałem (chociaż wówczas prawdopodobnie - tym bardziej..).

Serdecznie pozdrawiam - AT

Vote up!
0
Vote down!
0

Andrzej Tatkowski

#321208