ASYSTENTOWI PROFESORA NORMANA DAVIESA

Obrazek użytkownika Redakcja
Historia

Replika Marka Baterowicza

Przyjazd prof.Normana Daviesa do Melbourne połączono tam z obchodami Konstytucji 3 Maja, a reklamowano go nie tylko jako sławnego historyka, ale i jako doradcę rządu, co zdradza intencję komitetu zapraszajacego: wykorzystać wizytę profesora do wzmocnienia pozycji PO-owskiego lobby w Australii. Gderanie dr W.Wnuka, pełne gniewnej furii i plączące fakty, ukazało się 17 sierpnia na portalu Niepoprawnych, a dotyczy mnie i prof.Daviesa, którego skrytykowałem za kabotyńskie określenie PiS-u jako sekty, uprawiającej... wywrotową politykę.

http://niepoprawni.pl/blog/6642/replika-na-filipiki-marka-baterowicza

Czy układ się trzęsie? Istotnie, ceniony i lubiany historyk nagle zaszokował nas wypowiedzią w stylu Palikota, pozbawioną logiki, etyki i dobrych obyczajów. Były to słowa pasujące raczej do histriona, a nie do historyka. Dziś ów historyk wzywa nawet do zaniechania obchodów Powstania Warszawskiego, co ilustruje jasno jak negatywną ewolucję przeszedł kawaler Polonia Restituta (czyli od r.1984). Zdumiewa i to, że jako Anglik, wyrosły w tradycji demokracji, nie uszanował PiS-u jako legalnej partii opozycji, dążącej do uzdrowienia chorego państwa.

Na wstępie muszę też przypomnieć p.Wnukowi, że filipika to „gwałtowna mowa wymierzona przeciwko komuś” , a zatem ów termin stosuje się raczej do jego napaści na mnie, albowiem moja krytyka prof.Daviesa utrzymana była w stylu bliskim ironii, a nie siermiężnym. Dalej, dr Wnuk – tyle prawiący o etyce – sam łamie ją przypisując mi autorstwo „Listu otwartego” w sprawie prof. N.Daviesa, co jest niezgodne z prawdą. List ten powstał w Melbourne, tam zbierano podpisy, dodałem i swój ufając relacjom osób, które uczestniczyły w spotkaniu z Daviesem. I ufam nadal, spora grupa ludzi wyraziła się krytycznie o wypowiedziach Daviesa, atoli nie wszyscy list podpisali obawiając się reprymendy ze strony pewnego lobby w Melbourne ( dziś nie określę go precyzyjnie). Wobec tak znacznej grupy oburzonych aktualną postawą prof.Daviesa jeden głos pana dr.Wnuka nas nie martwi. Raczył pan stwierdzić, że ów list otwarty jest stekiem bredni i nadużyć słowa, napisanym w duchu roszczeniowym sprzed ćwierćwiecza (!) – czyżby ? A może za słowami pana stoi gniew innych organizatorów imprezy z Daviesem ?
Ano zobaczmy! Wypadało ów niedługi list przytoczyć,łaskawy polemisto!

„Niżej podpisani wyrażamy swoje oburzenie do organizatorów jak również tych, których organizacje zrzeszone w Federacji zostały użyte jako zapraszające prof.Daviesa. Na wszystkich spotkaniach jak również na falach radiowych SBS nie było niemal nic o historii, ale w zamian histeria nienawiści i kłamstw odnośnie dnia dzisiejszego naszej Ojczyzny. Inicjatorzy takiego wyboru musieli być świadomi, że gość, owszem mający wielkie zasługi w propagowaniu historii Polski, jest aktualnie na usługach obecnych elit rządzących, które to oficjalnie wydały wojnę Kościołowi, przyczółkom niezależnych mediów, wychowaniu patriotycznemu młodzieży w szkołach, likwidują resztki niezawisłości sądów i prokuratury, oficjalnie dążą do pozbycia się suwerenności Polski.
Nie oburza nas odmienność poglądów profesora, ale jawna pogarda dla prawdy i wręcz nienawiść do drugiej strony na scenie politycznej Polski, jak również zachwyt Putinem, który nawet dla wielu Rosjan jawi się jako reinkarnacja Dżingis Chana udoskonalona doświadczeniem CZEKA, NKWD i pułkownika KGB. W swoich wypowiedziach prof.Norman Davies wystąpił niczym adwokat diabła, zapominając o obiektywności, która powinna obowiązywać historyka.
Okazją do zaproszenia dostojnego gościa miała być 221-a rocznica uchwalenia Konstytucji 3 Maja, ale przy tej okazji jakoś dziwnie przypomina się inna jeszcze rocznica, jakże bliska czasowo tej pierwszej, to jest rocznica konfederacji Targowickiej, założonej 27 kwietnia 1792 przez Ksawerego Branickiego, Szczęsnego Potockiego i Seweryna Rzewuskiego.” ( tu następują podpisy pięciu osób, obok jest też list pani Marii Mielczarek, która osobno wyraziła swoją głęboką rezerwę wobec szokującego określenia „sekta”, użytego przez prof.Daviesa wobec legalnej opozycji).

Trudno doprawdy zgadnąć, gdzie w owym liści otwartym dr Wnuk dostrzegł „stek bredni etc.” czy roszczeń sprzed ćwierćwiecza ? Albo „elementy zniesławienia” ? W liście wyrażono idee ponadczasowe, coraz bardziej aktualne w obliczu rujnującej państwo i społeczeństwo polityki PO-PSL, koalicji będącej delegaturą post-komunistycznego układu dzierżącego władzę. Ale dla dr Wnuka są to jedynie niebezpieczne „roszczenia”! Ba, w tej optyce naród nie ma prawa do żadnych aspiracji, nawet całkowicie sensownych i prawomocnych. Tzw. autorytety ( rzecznicy elit ) udają nieraz Greków: oto prof. Davies rzekomo nie słyszał o pozwie Rodzin Katyńskich w Strassburgu – żenujące, a jeśli faktycznie - tym gorzej to świadczy.

Dalej dr Wnuk nazwał mój „Apel do Polonii” jakby „polit-agitką” ( był to apel o demonstrację pod Konsulatem RP w Sydney ), w której rzekomo stosuję rymy częstochowskie, w zamieszczonej tam fraszce. Wypada zatem wyjaśnić dr.Wnukowi ( bo jako inżynier nie zna się na literaturze ), że rymy częstochowskie ( zwane też kalwaryjskimi), spotykane w pieśniach odpustowych, polegają na identyczności końcówek morfologicznych. Są to więc rymy gramatyczne typu : „mają- dają”, „mojego-twojego”. Sporadycznie używali ich wielcy poeci, jak Mickiewicz albo Słowacki ( np. „zaszczepił – krzepił”, „przechował – nabalsamował”, itd ), ale to w obrazach jawi się moc jego poezji.
Muszę więc przytoczyć moją fraszkę, by wszyscy widzieli czego czepia się pan Wnuk, ale czynię to głównie z uwagi na jej puentę. I jeszcze jedno: w satyrycznych wierszykach rymy pospolite są dopuszczalne.

Profesor Davies ma swojego guru,
Nie mógł go jednak zabrać do Uluru,
Bo guru naonczas leciał do Ottawy,
Gdzie Polacy zepsuli mu nastrój zabawy.
I coraz więcej ludzi tą prawdą się dzieli:
PO – partią oligarchów, nie obywateli!

Pan Wnuk oskarża mnie też o obsesję względem prof.Daviesa, gdy w istocie cenię jego dorobek naukowy ( poza pewnymi manipulacjami, które ukazałem w recenzji „Europa pod lupą” , zamieszczoną na portalu Niepoprawnych). Wiem, że prof. Davies bywał nieraz obiektywny, by zacytować tylko jego zdanie o „tysiącach polskich Żydów, którzy po wojnie splamili się współpracą ze zbrodniczym reżimem stalinowskim” ( niektórzy z nich wyemigrowali potem nawet do Melbourne i tam publikowali antypolskie paszkwile ) – jak pisał w „Głosie ocalonego” ( New York Review of Books, 20.11.1986). Za podobne sądy prof. Davies był ostro atakowany, zwłaszcza przez Lucy S.Dawidowicz, która postulowała, by wytoczyć mu sprawę o fałszowanie historii (!!) za przytoczenie wypowiedzi Edelmana, że „Polacy są narodem tolerancyjnym”! Ale więcej o tych sprawach warto dodać przy innej okazji, dziwi tylko, że pan Wnuk – znając antypolskie kalumnie wspomnianych wyżej rezydentów Melbourne – podważał sens obrony dobrego imienia Polski w swym referacie podczas polonijnego sympozjum w Adelajdzie ( 1996).

Natomiast to dr. Wnuk ma chyba jakąś obsesję, a polega ona na atakowaniu idei lustracji. Jakieś pięć lat temu popisał się agresją wobec Australijskiej Grupy Lustracyjnej, na witrynie Wirtualnej Polonii, w sekcji Australia. A dziś również wyśmiewa AGL, doprawdy trudno pojąć dlaczego pana Wnuka tak boli idea lustracji ? Utopił ją Trybunał Konstytucyjny, opanowany przez ex-komunę, a nie inna wersja ustawy. I jaki to ma związek z prof. Daviesem ?

Dr Wnuk cytuje też moje zdanie z długiego tekstu o wizycie byłego prezesa IPN, prof. Kieresa, widząc w nim „laurkę” wobec gościa. Tymczasem był to sarkazm w stosunku do Australijskiego Instytutu Spraw Polskich, ponieważ wcześniej nieraz wytykałem im sprowadzanie z Polski prelegentów tylko ze stajni Michnika ( a o Michniku-kameleonie pisałem już 6.11.1993 w „Tygodniku Polskim”). I dlatego stwierdziłem, że zaproszenie szefa IPN-u było najszczęśliwszym pomysłem AIP-y (jak u nas nazywa się ów Australijski Instytut Spraw niby Polskich). IPN jest bowiem instytucją najbardziej chwalebną w III RP, bardzo potrzebną nie tylko dla rozliczenia przeszłości, ale i dla przekazania historycznej pamięci młodym pokoleniom. Kto mógł przewidzieć, że Kieres da status pokrzywdzonego Bolkowi? Jednocześnie pan Wnuk przemilczał, że status pokrzywdzonego otrzymał też pewien były członek PZPR, a jego wieloletni zwierzchnik. Na koniec dodam, że mój tekst z 2004 r. nosił nieco ironiczny tytuł „Lwi pazur Kieresa” ( całość mogę przesłać Niepoprawnym na życzenie ).

Wreszcie trzeba skomentować pełen hipokryzji apel Wnuka, iż należy energiczniej chłostać inicjatywy AIP-y, tzn. zapraszanie na antypody postaci z kręgu „michnikoidów”, albowiem AIPA – która reprezentuje lobby Michnika – i tak robi co chce, nie licząc się z opinią patriotycznej Polonii. I tu wracamy znowu do żenujących słów Daviesa, dla którego podział na patriotów i na nie-patriotów nie ma sensu (!?). Czyżby profesor zapomniał, że w kręgu nie-patriotów jest niestety zawsze miejsce dla antypolskiej agentury ? Jej najlepszym przykładem jest rząd PO-PSL.

W jakimś punkcie wypada skończyć tę ripostę, nawet jeśli przeoczyłem coś w długich bajaniach Wnuka, który nie ma wyczucia formy, za to posiada dar gadulstwa i wrzucania do jednego worka rzeczy dość odrębnych. A pewne jego enuncjacje brzmią zaskakująco, jakoś uprzednio fujarkę swą na inne tony stroił...

Dr Marek Baterowicz

Brak głosów

Komentarze

Stork

Odesłałem mu wszystkie książki jakie wcześniej znalazły się w mojej bibliotece. Jest dla mnie Davis nie tyle historykiem ile sprzedajną "flanelką" ( ukłony dla Wilka ). Podpadł mi już dużo, dużo wcześniej. Szkoda czasu na tego cudaka. Interesujące natomiast jest zaplecze i motywy. Może kiedyś ktoś poszpera i znajdzie flanelce prawdziwe motywy…….Pozdrawiam. Stork.

P.S. mam trochę znajomych z Australii. Środowiska polonijne są tam intensywnie indoktrynowane przez polską rozwiedkę. Jeden z moich znajomych po 40 latach powrócił na stałe do Polski zwabiony "zieloną wsypą" i "Słońcem Peru". Teraz po dwóch latach zdumiony pluje i charczy, pełen rozczarowania i goryczy. Reszta Lemingów ( nawet tych najzagorzalszych ) powoli otwiera oczy ze zdumienia. To już chyba nie potrwa długo. 

Vote up!
0
Vote down!
0

Stork

#286235

Także byłem entuzjastą Daviesa; sądziłem, że popularyzując Polską historię, przywraca naszej ojczyźnie zasłużone i godne miejsce w dziejach narodów.
Jego postawa po 10 kwietnia 2010 przekreśliła wszystko. Nie mam ochoty zaglądać już do jego książek - wystarczy, że są pokornie czytane na salonach Michnika.

Vote up!
0
Vote down!
0

http://www.nessundormablog.com

#286251

Czytałem Boże Igrzysko i do 1945 roku wszystko było logiczne i składało się w całość. Davis podkreślał przyczynę i skutek. Do 1970 roku historia Polski była jakaś przemruczana, wyraźnie omijał tematy związane z Narodem Wybranym, a od 1970 częściej się śmiałem niż czytałem. Co zdanie to propaganda. Żadnej logiki, żadnego związku, żadnego wytłumaczenia.

___________________________
spodziewaj się wszystkiego.

Vote up!
0
Vote down!
0

___________________________
spodziewaj się wszystkiego.

#286253

 a moze za "nawroceniem" profesora stoi to samo lobby ktore innego profesora (nie jestem pewien ale tez chyba brytyjskiego) przesladowalo za nadmierne podkreslanie martyrologii Polakow?  Po co przypominac ze ofiarami II WS byli rowniez Polacy, Rosjanie czy inni skoro status (jedynej) ofiary przynosi krocie?

Vote up!
0
Vote down!
0
#286259

Też bym Daviesowi książki odesłała. Ma ktoś adres?
Przy okazji luźniej będzie na półkach ;-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#286318

Ano, pomyliłem się.
Miałem bowiem nadzieję, że dr literat Baterowicz potrafi odpowiedzieć merytorycznie na me konkretne zarzuty, nie uciekając się do epitetów, gdybań, kuriozalnych podejrzeń i bez gołosłowia. A także bez ripostowania "po sąsiedzku, obok", poprzez inicjowanie tematów pobocznych, kompletnie nie związanych z mą krytyką serii jego kontrowersyjnych popełnień na łamach Pulsu Polonii, Tygodnika Polskiego i witryn internetowych.

W swej emocjonalnej replice Baterowicz włóczy przypadkowego czytelnika z Polski po meandrach małoznanych spraw lokalnych. Nie dziwi więc, że wszystkie komentarze do tego tekstu dotyczą wyłącznie prywatnych opinii czytelników o Daviesie, bo tylko to jest dla nich najwidoczniej zrozumiałe.

Powtarzam swe pytania, na które nie uzyskałem odpowiedzi:

1. dlaczego nierzetelnie i - jak się okazało - ze złą wolą manipulował rzeczywistymi wypowiedziami Normana Daviesa

2. dlaczego z nagła, namolnie "przyczepił się" do Daviesa na okres dwóch miesięcy, demonizując tę postać w czterech "felietonach" i dwóch odezwach.

Jeśli - jak zaczynam się domyślać - rzeczywistym celem miało być "dołożenie" jakiemuś wyimaginowanemu "salonowi w Melbourne" czy uwierzytelnienie się komuś, a Davies pełnił tylko rolę piłeczki pingpongowej, to wystarczyło samookreślić się jednym zdaniem. Np. takim: nie lubię melburneńskich śmietanek/oligarchów/salonów (niepotrzebne skreślić). A nie planować rozłożonej na raty nagonki-agitki przy użyciu naciąganych, bądź nieprawdziwych zarzutów.

Myślę, że na literaturze i historii znam się lepiej niż humanista Baterowicz na ekonomii, geopolityce, socjologii, prawie czy bankowości. Co jakoś nie przeszkadza mu w publicznym autorytatywnym wypowiadaniu się na tematy spoza jego domeny. Powodem, dla którego dyskutuję z literatem, nie jest literatura (słowo felieton ujmowałem w cudzysłów) lecz nadużycie przez Baterowicza etyki dziennikarskiej. Wiemy przecież, że felieton nie podlega ocenie, o ile nie narusza zwyczajowych norm etycznych.

Nośnego skrótu "rymy częstochowskie" użyłem zaś jako dwuwyrazowej oceny wartości wierszyka spłodzonego przez Baterowicza pod natchnieniem (a może raczej presją?) chwili. Autor nadal jednak uważa, że wierszyk jest ironiczny i całkim-całkiem. Twierdzę, że bez pomocy belfrowskiego "Co autor miał na myśli" trudno ten banalny i ponury twór rozszyfrować. Np. z jakiej racji Tusk miałby być guru Daviesa? Chyba właśnie odwrotnie - to Davies jest doradcą rządowym. Politycznie poprawna nazwa Uluru jest znana nie więcej niż garstce mieszkańców Polski. "Polacy w Ottawie" to grupka mniej-więcej tej wielkości co podobna spod konsulatu w Sydney. No i gdzie są ci polscy "oligarchowie", skoro - co często powtarza Baterowicz - cały majątek narodowy rozszabrowano i sprzedano ponoć za grosze obcokrajowcom. A może jest tych oligarchów właśnie za mało? Na liście Forbesa 2012 majątek tylko pięciorga Polaków oszacowano na ponad mld dolarów, a - dla przykładu - w biednych Indiach "oligarchów" jest tysiące razy więcej niż w RP, zaś Meksykanin jest najbogatszym człowiekiem świata. Nawet jeśli Polską rządzą - to popularna opinia lepiej-wiedzących - specsłużby, to te akurat do magnatów nie należą.

To właśnie ludzie bogatsi płacą w Polsce większość podatku PIT, z czego korzystają dużo biedniejsi. W ub. r. tylko parę procent podatników wykazało dochody przekraczające 85 tys. zł rocznie. Zaś zapłacili oni 1/4 całości kwoty tego podatku.

Ocenę wierszyka pozostawiam czytelnikom. Dobrze, że Baterowicz go tutaj przytoczył.

Jednocześnie informuję, że jestem usatysfakcjonowany. Oto - pomimo powyższego upierania się przy swoich racjach i "pójścia w zaparte" - dr Baterowicz od półtora miesiąca zamieszcza w australijskich mediach etnicznych zupełnie przyzwoite, pogłębione felietony/recenzje. Bez naciągania faktów, ciosów poniżej pasa, nachalnej agitki i "ślizgania się" po tematach. To właśnie najlepiej potwierdza, że mam rację.

Mój wysiłek nie poszedł więc na marne. Skorzystali czytelnicy (bo więcej meritum a mniej gdybania i gaworzenia), ja (bo mogę odpocząć), a także sam Baterowicz, który teraz wie, że ignorancja, gołosłowie i agitatorskie "trzymanie linii" za wszelką cenę w publikacjach nie może liczyć na pobłażanie.
Być może z czasem napisze także coś jednoznacznie pozytywnego o Normanie Daviesie...

Vote up!
0
Vote down!
0
#289863