Wajda podle łgał, prawdziwy Maciek Chełmicki nie zginął na śmietniku.

Obrazek użytkownika Łażący_Łazarz
Historia

Chciałbym wam dzisiaj przypomnieć żołnierza, którego m.in. mój dziadek Edward Paszkiel "Pozew" uwolnił z łap NKWD biorąc udział, pod dowództwem Antoniego Hedy (ps. "Szary", "Antek") w akcji rozbicia  komunistycznego więzienia w Kielcach (w nocy z 4/5 sierpnia 1945), w którym UB i sowieccy funkcjonariusze "Smiersza" osadzili 374 polskich więźniów.

Chodzi mi o Stanisława Kosickiego ps. "Czarny", "Bohun" (ur. w 1927 - zm. 1997) – harcerza Szarych Szeregów i żołnierz Kedywu AK.

To on był prawdziwym pierwowzorem Maćka Chełmickiego - bohatera powieści "Popiół i diament".

Wydarzenie, które zadecydowało o dalszym życiu Kosickiego miało miejsce 16 stycznia1945 r. w Ostrowcu Świętokrzyskim. W dniu tym Armia Czerwona wkraczała do miasta, a młody, 18-letni, wówczas AK-owiec Stanisław Kosicki został wysłany przez swoje dowództwo na pomoc pewnej napadniętej rodzinie związanej z konspiracją. Na miejscu doszło do wymiany strzałów z napastnikiem, który trafiony przez Kosickiego trzema kulami zmarł w szpitalu. Wydarzenie to postawiło na nogi cały aparat bezpieczeństwa na Kielecczyźnie, ponieważ zabitym był kapitan sowieckich służb specjalnych i świeżo mianowany wojewoda kielecki - Jan Foremniak. Foremniak był jednocześnie przyjacielem szefa WUBP w Kielcach, Władysława Spychaja-Sobczyńskiego.

Stanisław Kosicki zmuszony został do ucieczki, pieszo i okazją, do Krakowa, gdzie udało mu się dotrzeć razem z ukochaną kobietą. Tam musieli się rozdzielić, Stanisław znalazł kryjówkę w klasztorze kapucynów, jednak osoba na Kielecczyźnie, która znała miejsce jego pobytu, zdradziła go. Wkrótce został aresztowany i przewieziony do kieleckiego więzienia, gdzie bez udziału adwokata i prawa do apelacji skazano go na karę śmierci. Na egzekucję oczekiwał wiele tygodni w celi śmierci nie znając jej terminu.

We wspomnianą wyżej noc z 4 na 5 sierpnia 1945 oddział partyzancki Antoniego Hedy rozbił kieleckie więzienie i uwolnił kilkuset więźniów, w tym także Stanisława Kosickiego. Wkrótce otrzymał on fałszywe dokumenty na nazwisko Jan Szymański i wyjechał na Wybrzeże, gdzie skończył studia, założył rodzinę i rozpoczął karierę naukową. Dopiero w 1954 roku został zdemaskowany i ponownie aresztowany, ale ponieważ posiadał dokument amnestyjny, został zwolniony z aresztu po 12 godzinach. Rozpoczęły się jednak inne wieloletnie represje polegające m.in. na wyrzucaniu z pracy i nieustannym śledzeniu. SB uzyskało nawet tajemny wpływ na jego żonę, doprowadzając do rozwodu, rozbicia rodziny i utraty kontaktu z dziećmi.

Inna wersja jego losów mówi, że:

Skazany na śmierć za zastrzelenie szabrownika schronił się na Mazurach, gdzie po skorzystaniu z amnestii i powrocie do swojego prawdziwego nazwiska skończył studia i rozpoczął pracę w Stacji Hydrobiologicznej w Mikołajkach, badając ekologię wrotków.

Faktem bezspornym jest jednak to, iż dopiero w wieku 66 lat Stanisław Kosicki doczekał się unieważnienia wyroku, wtedy też uzyskał dostęp do swoich akt i poznał nazwisko osoby, która zginęła od jego kul, a także swojego śledczego.

Do popularyzacji Stanisława Kosickiego przyczynił się Krzysztof Kąkolewski swoją książką pt. "Diament odnaleziony w popiele", w której dowodzi, że powieść Jerzego Andrzejewskiego była propagandową mistyfikacją, a wydarzenia autentyczne bardzo różniły się od fabuły "Popiołu i diamentu" oraz, że autentyczna i jednoznacznie negatywna postać Jana Foremniaka miała niewiele wspólnego z budzącym współczucie komunistą Stefanem Szczuką w powieści Andrzejewskiego.

Inaczej niż realny Stanisław Kosiecki, Maciek Chełmicki został przez Andrzejewskiego usmiercony w swoim powieścidle. Natomiast tylko służalstwu Wajdy wzgledem reżimu "zawdzięczamy" haniebną śmierć bohatera wśród smieci i odpadków na miejskim śmietnisku.

W mojej opinii (ŁŁ) "Popiół i Diament" (zarówno książka jak i film) był jedną z najbardziej szkodliwych i niszczycielskich opowieści, silnie utrwalajacą obraz beznadziei walki AK, śmietnika historii, głupiej wojny z komunistami i afirmujacą poczciwość oraz dobre intencje funkcjonariuszy UB i członków PPR. Sama scena śmierci jest tak nakręcona, by widz współczuł umierajacemu na poziomie litości do zdychajacego odpadu społecznego w rodzaju dziada-żebraka. Mnie ta scena kojarzy się także z kwikiem replikantki klasy Nexus ginacej z rąk Blade Runnera. Szczęściem dehumanizujące kłamstwo Wajdy miało za krótkie nogi.

Brak głosów

Komentarze

"dobrym komunistą" Szczuką. To już nie metafora diabli wiedzą czgo, jak te cholerne białe konie włóczące się w każdym prawie filmie, tylko kawę na ławę - dwie niewinne ofiary podłego dowództwa AK idącego na pasku imperialistów.
U Andrzejewskiego śliczny i wrażliwy chłopczyna dostał kulkę od polskich żołnierzy "niechcący", kiedy sięgnął po broń, a znalazł na jej miejscu bukiecik fiołków. Tak się ulęgło to w ped... (oj, bo będę płacił!) homoseksualnej wyobraźni byłego intelektualisty i artysty katolickiego, a potem już w d. bez mydła dla komunistów.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#28477

Powtórzę to co napisałem na S24 cudakom uważającym Wajdę za Rezysera-Opozycjonistę (tak tak, są tacy):

I nie chodzi mi o to, że filmy jego były pozbawione wartości. Wiekszość tak ale kilka jednak było doskonałych (Ziemia Obiecana). Po prostu zwyczajny miernota z nieograniczonym zapleczem na tle nijakości zupełnej. Człowiek z marmuru to średni film, tyle że koniunkturalny (wpisał się w wydarzenia jak mało który), jeszcze bardziej ".. z Żelaza".

Tzw "wielkość" Wajdy obnazyły później takie "dzieła" jak Korczak, "Pan Tadzio" czy "Katyń". Chciałoby sie powtóryc za Dudkiem: Wajda "niescenscie Ty moje" miałes wiele "scęścia" że taplanie AKowców w gównie i demaskację "Powstania" zachód i rodacy odebrali inaczej, że wybaczyli "Lotną" bo sycili sie widokiem ułanów w wykonaniu Pawlikowskiego i innych aktorów, że dali sobie wmówić wartosć "popiołu i dismentu" oraz radosnie wybaczyli "Popioły" bo teknili za epoką.

No czaruś Jędruś po prostu z tego Wajdy - tyle ze mierny ale wierny.

A jak się wartyości naprzemycał....

Opowiadał sam kiedyś jak skakali do góry gdy władza w 1956 roku "uwolniła" temat Powstania - bo mógł byc pierwszy.

To samo było z "Człowiekiem.." - jednym i drugim

Komuchy miały załozenie: jak ma to zrobić jakis ch... to niech zrobi swój.

Przemycał to lewiznę, komunizm i propagandę w tematy, gdzie nigdy nie powinny zaistnieć. Dyzurny kretacz od epopei i wielkich formatów - dzieki temu były niegroźne. Kiedys się nabierałem ale teraz mgła opadła i widzę przejrzyscie że ho ho

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#28478

... bo zrobił nie tylko jeden doskonały film, choćby "Wesele".
Sam to kiedyś wyznał, z dużą dezynwolturą, na czym polega jego metoda twórcza. "Trzeba mieć natchnienie tylko dwa razy - kiedy wybiera się scenariusz i obsadę. Reszta jest prosta, jak cięcie laubzegą". Wybór tematu, to właśnie koniunkturalizm, obsada - to wyczucie, kogo widownia chce oglądać. Byłbym niesprawiedliwy, gdybym nie przyznał mu jeszcze jednego talentu i to wielkiego - potrafi słuchać dobrych rad od operatorów, aktorów, a nawet wózkarzy czy oświetlaczy, czyli tych, co w istocie tną tą laubzegą.
A propos "Człowieka z Marmuru", który załatwił Wajdzie sławę opozycjonisty (ciekawe dlaczego komuchy dawali mu robić filmy???). Pomijając, że jest to film przeciętny (z doskonałym Radziwiłowiczem i fatalna, grającą na trzech grepsach Jandą, czego nikt w patriotycznym amoku nie zauważył), mało kto dostrzega, że to czysty socrealizm z dobrym "prawdziwym robotnikiem". Aż dziw, że komuchy tak go nie lubiły. Aha. Ktoś zmienił w pieśni o Janku Wiśniewskim "nad stocznią sztandar, z czarną kokardą", na "czerwoną kokardą". Nie do taktu, ale dla podkreślenia, że bunt i ofiara życia robotników była w istocie głęboko komunistyczna.Winni było złe kierownictwo, ale przecież to dawno usunięta ekipa, nie? Takie tam, dawno minione wypaczenia. Umiał się reżyser zabezpieczyć na wszystkie strony.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#28481

Wesele i Ziemia Obiecana

Reszta to raczej poziom rzemieślnika lub organizatora produkcji + kolosalne manipulacje mitami narodowymi, historią i ludźmi.

Cwaniak na tronie całowany po ogonie

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#28482

Wajda, jak wielu innych (choćby Wałęsa), przeżył sam siebie i nadal "tworzy". "Pan Tadeusz" był już tylko szkolną lekturą bez polotu, mimo starań doskonale grających aktorów. Na szczęście nie zostanie prezydentem Polski, choć chodziły słuchy, że miał kiedyś takie zachcenia. Pewnie położą go, mimo protestów "oszołomów",obok Szymborskiej na Skałce, która powoli zamienia się w mauzoleum postkomunistycznych staruchów.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#28483

Awansowanie Telimeny z atrakcyjnej 28-latki na podstarzałego wampa 50+ ,urwanie jaj Tadeuszowi oraz zarżnięcie Robaka Lindą ("co Ty wiesz o Jacku Soplicy...")

Za samo to można go znielubić.

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#28491

Patrzyłem z przyjemnością jak grają. To samo jednak mogli robić na scenie, albo nawet recytować pojedynczo, po poza nimi nie było zadnego filmu, tylko tandeta i drętwota.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#28502

"Katyń" nie jest taki zły; ma jednak poważny defekt. Nie pokazuje tryumfu prawdy nad kłamstwem. A wystarczyło by zrobić dokrętke na zakończenie...

Vote up!
0
Vote down!
0
#28487

W której liczy się tylko ostatnie 20 minut.

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#28490

... wypowiedzianą przez jakiegoś młodego człowieka (z rozczarowaniem): "A ja myślałem, że ci oficerowie w końcu sie uratują". Autentyk. Śmiać się, czy płakać?

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#28503

jak panienka szepcze za mną "a może nie uderzy..."

Tyle że wiesz... Głupotę można edukować a skurwysyństwa leczyć się nie da zazwyczaj.

Vote up!
0
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#28509

z lancą wypuścił na niemieckie czołgi.
To wielki usługowy krętacz!
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#28488

Kuraś na S24 napisał:

Biogram plut. Stanisława Kosickiego "Czarnego", "Bohuna" (13 II 1926 - 21 III 1997)
Kosicki Stanisław (1926-1997) pseud. „Bohun”, „Czarny”, żołnierz Armii Krajowej, pierwowzór Maćka Chełmickiego, bohatera powieści J.
Andrzejewskiego „Popiół i diament”.
Urodzony 13 II w Wersalu we Francji, syn Henryka i Stanisławy z domu Witt. Dziadek od strony matki Jan był działaczem plebiscytowym na Powiślu, w 1920 optował za Polską i z Kwidzyna przeniósł się do Torunia. Ojciec był zawodowym oficerem, majorem WP pochodzącym w Wielkopolski. Służył w 8 batalionie saperów w Toruniu, następnie w Warszawie i Poznaniu, we wrześniu 1939 dostał się do niewoli. Od 1945 do śmierci w 1967 mieszkał w Toruniu, po odmowie przyjęcia go do wojska pracował w budownictwie.

Kosicki wczesne dzieciństwo spędził w Toruniu, gdzie rozpoczął naukę w szkole powszechnej. Następnie, w związku z awansem ojca, mieszkał w Warszawie, gdzie w 1938 ukończył szkołę powszechną. W tym samym roku rodzina przeniosła się do Poznania i tam w 1939 skończył pierwszą klasę gimnazjum.

Po wybuchu wojny Kosicki z matką i siostrą Bogumiłą zamieszkał w Toruniu u dziadków. W maju 1942 zostali wysiedleni do Ostrowca Świętokrzyskiego w GG. W latach 1942-1943 pracował jako kreślarz w Wydziale Technicznym w Zarządzie Miasta. Jednocześnie rozpoczął działalność konspiracyjną. Został żołnierzem AK w obwodzie Ostrowiec Świętokrzyski. Zajmował się kolportażem i łącznością. W domu Kosickich w Ostrowcu przy Rynku mieścił się lokal konspiracyjny, m.in. gromadzono w nim wydawnictwa konspiracyjne.

Aresztowany wraz z matką w związku z odkryciem
latem 1944 przez Gestapo ich działalności konspiracyjnej Kosicki zdołał uciec z transportu do obozu koncentracyjnego, przeszedł do oddziału partyzanckiego por. W. Tomasika „Potoka” w lasach iłżeckich. Walczył w wielkiej bitwie z Niemcami na Piotrowym Polu 1 X 1944. W AK otrzymał stopień plutonowego i Krzyż Walecznych oraz Srebrny Krzyż Zasługi.

16 I 1945 K. podczas pełnienia służby patrolowej w szeregach samorzutnej akowskiej milicji porządkowej w wyzwolonym spod niemieckiej okupacji Ostrowcu zastrzelił w obronie własnej i napadniętych cywilów kpt. AL Jana Forem[n]iaka, który dokonał napadu rabunkowego na jedno z mieszkań w Ostrowcu. Forem[n]iak, działacz komunistyczny, był już mianowany wojewodą kieleckim, został w powieści Andrzejewskiego przedstawiony jako Stanisław Szczuka – niewinna ofiara wyroku wykonanego przez AK. Mimo próby
ukrycia się Kosicki został w lutym 1945 aresztowany przez UB w Krakowie [siedział pewien czas w celi WUBP w Krakowie przy pl. Inwalidów 3-5 - przyp. Kuraś], następnie przewieziono go do więzienia w Kielcach, gdzie jego oficerem śledczym został Edmund Kwasek [wyjątkowa kanalia], a wśród przesłuchujących go, w związku z wysoką rangą w ruchu komunistycznym zastrzelonego Forem[n]iaka, był Mieczysław Moczar (wówczas szef WUBP w Łodzi) oraz Władysław Sobczyński (szef WUBP w Kielcach) [kolejna swołocz].

Według relacji własnej, szeroko uzasadnionej w licznych publikacjach skazany został na śmierć, według zachowanych niekompletnych materiałów archiwalnych, mogących być fałszerstwami, skazano go na 10 lat. Wyrok wydał Wojskowy Sąd Okręgowy w Łodzi na sesji wyjazdowej w Kielcach 29 VI 1945.

Rozbicie kieleckiego więzienia 5 VIII 1945 przez oddział Antoniego Hedy „Szarego” umożliwiło Kosickiemu ucieczkę wraz z grupą ponad sześciuset [właściwie 374, a na dwie cele brakło trotylu - przyp. Kuraś] innych więźniów. Dzięki pomocy kolegów z ostrowieckiej konspiracji otrzymał fałszywe dokumenty na nazwisko Jan Szymański. W sierpniu 1945 na kilka dni przyjechał do Torunia aby spotkać się z rodzicami, ale w związku z poszukiwaniem go przez UB 25 VIII 1945 wyjechał do Sopotu. Na Wybrzeżu mieszkał pod fałszywym nazwiskiem do 1947. Pracował w Urzędzie Wojewódzkim w Gdańsku, skierowany do Komitetu Obudowy Żuław.

11 II 1947 skończył szkołę średnią i zdał egzamin maturalny. W związku z ogłoszoną przez władze amnestią [22 II 1947 r.] 23 IV 1947 zdecydował się na ujawnienie i przeprowadził się do rodziców w Toruniu. Od października 1947 do 19 VI 1952 studiował na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UMK. Okazał się bardzo zdolnym studentem i już na trzecim roku studiów został zastępcą asystenta w Katedrze Zoologii w okresie od 1 VI 1950 do 31 VIII 1951 i ponownie we wrześniu 1952. Pracę magisterską napisał pod kierunkiem prof. J. Prüffera. W tym okresie, 29 X 1950 ożenił się z mieszkanką podtoruńskiego Lulkowa. W czasie studiów była aktywnym działaczem AZS UMK, przez jedną kadencję był członkiem zarządu. Był także instruktorem narciarstwa i sędzią sportowym piłki ręcznej.

W październiku 1952 opuścił Toruń i na osiem lat wyjechał do pracy w Stacji Naukowo-Badawczej PAN w Mikołajkach. Był tam asystentem wybitnego biologa, profesora Jana Dembowskiego, prezesa PAN.

W lipcu 1954 mimo zatarcia kary przez amnestię z 1947 został na kilkanaście godzin zatrzymany przez funkcjonariuszy [PU]UB z Mrągowa w związku z oskarżeniem o to, że nie odbył kary zasądzonej 29 VI 1945. Aresztowania dokonano w obecności prof. J. Dembowskiego, wówczas marszałka Sejmu, który zaprotestował przeciwko zatrzymaniu jego asystenta.

12 I 1955 Naczelna Prokuratora Wojskowa poinformowała Kosickiego, powołując się na wyrok 10 lat więzienia z 29 VI 1945 i amnestię z 1947, że Rada Państwa darowała Kosickiemu resztę nie odbytej kary, czyli 6 lat i 8 miesięcy i odwołała wysłane za nim listy gończe. W tym momencie wprawdzie formalnie całkowicie zatarto karę, jednak w rzeczywistości Kosicki, podobnie jak wielu innych żołnierzy AK, spotykał się z różnymi utrudnieniami w pracy zawodowej, szczególnie przy awansowaniu.

Od 1960 mieszkał w Olsztynie. Rozpoczął pracę zawodową w administracji państwowej, następnie w budownictwie, jednocześnie ukończył studia (1960-1963) na Wydziale Ekonomiki Produkcji SGPiS w Warszawie. Z powodu utrudnień przy próbie uzyskania stopnia doktorskiego, mimo opublikowania kilku artykułów i samej pracy doktorskiej, zrezygnował z kariery naukowej. W połowie lat sześćdziesiątych interwencja z KC PZPR spowodowała wstrzymanie jego przewodu doktorskiego na UMCS w Lublinie.

Kilkakrotnie był zwalniany z pracy, m.in. z komisji planowania PWRN w Olsztynie. Według własnej relacji SB inwigilowała go aż do połowy lat siedemdziesiątych, gdy był naczelnikiem wydziału spraw pracowniczych w Zjednoczeniu Budownictwa Komunalnego w Olsztynie. W 1984 przeszedł na rentę. W 1988 przygotował do druku swoje wspomnienia wojenne, które po uzupełnieniu o nowe materiały wydał w 1993.

8 XI 1993 wyrok wydany na niego w 1945 został przez Sąd Wojewódzki w Olsztynie uznany za nieważny. Zmarł 21 III w Olsztynie i tam został pochowany. Był żonaty z Albiną z d. Nyklasz. Mieli dwoje dzieci, Antoniego (ur. 1950) i Annę (ur. 1957) [imiona dzieci przyśniły mu się w noc, kiedy grupa szturmowa „Hedy” rozbiła więzienie WUBP w Kielcach]. W Toruniu Kosicki mieszkał na Zieleńcu u dziadków (1939-1942), po 1945 na ul. Wyspiańskiego 12.

S. Kosicki, Wojna, wojna, wojenka, Olsztyn 1993, ss. 208, dokumenty s. 187-203;
K. Kąkolewski, Diament odnaleziony w popiele, [wyd. II], Warszawa 1998, ss. 116;
Pracownicy nauki, s. 357; M. Kruczkiewicz, Prawdziwe życie Maćka, „Nowości” 5 II 1996;
S. Jermakowicz, Sztafeta rodzinna. Rozmowa ze S. Kosickim, Gazeta Olsztyńska, 26-28 VIII 1994;
Arch. UMK, sygn. K-9/379 (m.in. życiorys z czerwca 1950);
APAKTor, t. os. Kosicki Stanisław.

źródło: dr hab. Mirosław Golon, Toruński Słownik Biograficzny tom III, Toruń 2002, s. 118-120

Vote up!
1
Vote down!
0

 
Pozdrawiam
ŁŁ
Ps. Czujcie się zaproszeni do serwisu społecznościowego dla fachowców: hey-ho.pl

#28498