Powstanie Warszawskie w oczach Brytyjczyka (2)

Obrazek użytkownika Anonymous
Historia

Kontynuuję publikację depesz Johna Warda z walczącej Warszawy. Czerwonym kolorem czcionki i – ewentualnie – nawiasami zaznaczono odstępstwa od  oryginalnego tekstu angielskiego oraz hipotetyczne fragmenty tłumaczenia (np. dotyczące topografii miasta, specyfikacji uzbrojenia, etc.). Kursywą lub/i nawiasami zaznaczone zostały informacje dotyczące adresatów depesz, bowiem niektóre z nich były szyfrowane i skierowane do wyższych, wojskowych i cywilnych funkcjonariuszy brytyjskich.

 

  16 sierpnia. Niemcy w Warszawie wyrządzają ogromne zniszczenia miotaczami min. Posługują się pociskami wypełnionymi w połowie materiałem wybuchowym, a w połowie zapalającym. Efekt jest taki, że materiał wybuchowy robi ogromne dziury w ścianie, a materiał zapalający wywołuje pożar. Wiele najpiękniejszych budynków w Warszawie zostało zniszczonych w ten właśnie sposób. Straty wśród ludności cywilnej są ciężkie.

 

16 sierpnia. Praktycznie każdy dom w Warszawie, który nie jest wypalony, stał się schronieniem dla uchodźców. Wiele tysięcy ludzi straciło nie tylko domy, lecz również cały dobytek. Wszyscy uchodźcy są gościnnie przyjmowani. Często zjawiają się w jakimś domu, a kilka godzin później muszą szukać nowego domu, ponieważ tamten został podpalony albo zbombardowany.

 

18 sierpnia. W centrum miasta rozpaczliwie brakuje broni i amunicji. Polski szef sztabu poprosił mnie, abym to przekazał. Mogę to potwierdzić na podstawie własnych obserwacji.

 

18 sierpnia. Sytuacja w Warszawie zasadniczo się nie zmieniła. W centrum miasta toczą się bardzo ciężkie walki. Nieprzyjaciel nadal bezlitośnie niszczy miasto bombardowaniem lotniczym, czołgami, pociskami artyleryjskimi 75 milimetrów i minami wypełnionymi w połowie materiałem wybuchowym, w połowie zapalającym, wyrzucanymi przez miotacze min. Około 40 procent Śródmieścia jest całkowicie zniszczone, a kolejne 20 procent ciężko uszkodzone. Meldunki z przedmieść również mówią o straszliwych zniszczeniach. Niemcy przystąpili do niszczenia Warszawy. Straty wśród ludności cywilnej i Armii Krajowej są bardzo wysokie.

 

 

19 sierpnia. Ludność Warszawy nazywa niemieckie miotacze min „ruchomymi kredensami”, ponieważ wydają taki odgłos, jakby przesuwano ciężki mebel, a kilka sekund później następuje seria straszliwych eksplozji. Budynek Prudentialu na Placu Napoleona, najwyższy budynek w Warszawie, został trafiony trzema minami i raz zbombardowany. Jest całkowicie wypalony. Chodniki w Warszawie zamieniły się w cmentarze. W wielu miejscach nie można przejść chodnikiem, nie depcząc po świeżych grobach.

 

[Mowa tu o tzw. szafie, niemieckim moździerzu salwowym Nebelwerfer (dosł. „miotacz mgły”), wystrzeliwującym salwę sześciu pocisków kalibru od 150  do 320 milimetrów. Prudential został trafiony pociskiem kalibru 600 milimetrów z moździerza oblężniczego typu Karl, który stał w Parku Sowińskiego.  Przyp. tł. ]

 

 

 

 

 

19 sierpnia.          Do... [prawdopodobnie do sir Archibalda Sinclaira, ministra lotnictwa, który był formalnym zwierzchnikiem służącego w RAF Warda]

Sir, odpowiedź na swoją depeszę otrzymałem. Urodziłem się w Birmingham. Nazwisko panieńskie matki... imię ojca... adres... Sir, proszę o bardziej precyzyjne rozkazy. Przez trzy lata pracowałem w polskiej Armii Krajowej. Obecnie, działając na polecenie polskiego sztabu, łączę swoje wojskowe obowiązki p / o [tymczasowego] porucznika AK z obowiązkami korespondenta wojennego. Żadne moje depesze nie są cenzurowane.

 

20 sierpnia. Każdego dnia w Warszawie tysiące ludzi zostają bez dachu nad głową, a setki giną. Niemcy nie robią żadnego rozróżnienia pomiędzy cywilami a żołnierzami Armii Krajowej. Trwa bezlitosne niszczenie mienia. Wśród cywilów są tysiące rannych mężczyzn, kobiet i dzieci, cierpiących na skutek straszliwych poparzeń, ran od odłamków i ran postrzałowych. Każdy dzień męczeńskiej walki o Warszawę przynosi coraz większe straty. Ale niemieckie barbarzyństwo tylko umacnia determinację ludności, by walczyć do ostatniego człowieka.

 

20 sierpnia. Niemal na każdym skrawku otwartej przestrzeni w Warszawie kopie się studnie. Brak wody zaczyna być poważnym problemem. Jeśli w ciągu dziesięciu dni miasto nie otrzyma pomocy, wyczerpie się również dobra wola. Racje żywnościowe już są bardzo ograniczone. Można bez przesady powiedzieć, że sytuacja w Warszawie jest rozpaczliwa. Na przedmieściach są ogromne obozy koncentracyjne pełne kobiet i dzieci przebywających pod gołym niebem bez jedzenia i jakiejkolwiek pomocy. W tych strasznych warunkach umierają z głodu i na skutek chorób. Niemcy nie okazują żadnej litości tym bezradnym ludziom. Nie mają ludzi, żeby się nimi zajmować. Mężczyźni są rozstrzeliwani, a kobiety i dzieci brane do niewoli.

 

20 sierpnia. W wielu rejonach Niemcy przeszli od obrony do ataku. Szkoła wyższa [Politechnika?] przy ulicy Śniadeckich [?] została zajęta przez Niemców o 5.00 19 sierpnia. Atak był poprzedzony ciężkim ostrzałem artyleryjskim i wspierany przez czołgi. Siły polskie mocno odczuwają brak amunicji i broni. Mimo to żołnierze Armii Krajowej nadal walczą z niebywałym męstwem. Inne ataki w Alei Sikorskiego [?]  zostały powstrzymane.

 

23 sierpnia. Walka o Warszawę przybiera na intensywności. Dzisiaj została wzięta szturmem centrala telefoniczna przy ulicy Piusa. Akcja trwała 26 godzin. Poprzedniego dnia zdobyty został budynek PAST-y na Siennej. W tych dwóch operacjach wzięto około 200 jeńców. Polskie straty nie były wysokie. Wczoraj Niemcy ostrzelali z miotacza min obszar na południe od Alej Jerozolimskich [?]. W ciągu dwóch godzin zniszczyli 22 domy, w każdym z domów mieściło się od 20 do 60 mieszkań. Więcej informacji jutro.

 

23 sierpnia. Artykuł [adresowany do]  „The Times”

 

Dzisiaj w Warszawie toczy się walka, która moim zdaniem jest bardzo trudna do zrozumienia dla narodu brytyjskiego. Jest to walka prowadzona w takim samym stopniu przez ludność cywilną, co przez żołnierzy polskiej Armii Krajowej. To wojna totalna. W ciągu minionych 24 dni każda ulica w mieście była polem bitwy. Nieprzyjacielskie miotacze min, artyleria i samoloty zbierają krwawe żniwo. Zniszczenia są niewyobrażalne. Normalne życie w mieście oczywiście zamarło. Praktycznie cała ludność jest zaangażowana w jakąś służbę publiczną. Tysiące ludzi zmobilizowano do gaszenia pożarów, które szaleją w mieście dzień i noc. Tysiące uprzątają gruz z ulic znajdujących się w rękach AK. Jest oczywiście wiele innych funkcji, takich jak służba kurierska, łączność telefoniczna i Czerwony Krzyż, który pracuje wyśmienicie w niebywale trudnych warunkach.

         Rzeczywista armia, czyli AK, to osobliwa mieszanina. Walczą w niej młodzi, szesnastoletni chłopcy i siedemdziesięcioletni starcy. Broni starcza mniej więcej dla jednego człowieka na stu. Broń jest różna, od małych pistoletów automatycznych kalibru 65 [6.5 mm?] po karabiny jednostrzałowe.  Jest też trochę jakichś ciężkich karabinów maszynowych, ale są używane tylko wyjątkowo, ponieważ zużywają zbyt dużo amunicji. Przestrzega się bardzo niewielu formalności wojskowych. W istocie nie da się zaprowadzić ścisłej dyscypliny w armii, która w dwóch trzecich jest niewyszkolona i nie ma mundurów. Zdarzają się, że pułkownicy walczą jako prości żołnierze pod dowództwem młodych poruczników.

         Broń wytwarza się własnym sumptem. Granaty robi się ze starych rur gazowych wypełnionych jakąś mieszanką eksplodującą. Taki granat trzeba zapalić zwykłą zapałką, zanim się go rzuci. W użyciu są miotacze płomieni produkowane w małych warsztatach. Najbardziej pomysłowa broń została użyta dwa dni temu. Widziałem to na własne oczy. W starym niemieckim magazynie znaleziono sto dwadzieścia 80-funtowych pocisków artyleryjskich; początkowo wydawały się bezużyteczne, dopóki pewien saper, który już nie żyje, nie umieścił w nich detonatorów, do których przytwierdził 25-sekundowe lonty. Kiedy przyszedł rozkaz rozpoczęcia akcji, te pociski zostały rzucone z okna drugiego piętra możliwie jak najbliżej niemieckich pozycji, a następnie kompania AK wycofała się; efekt tego pomysłowego manewru był znaczny. Broń zrzucana przez RAF ma wielką wartość, ale jest jej za mało.

         Kolejnym problemem, z którym zmaga się dzisiaj ludność, jest brak żywności. Niemcy głodzili Warszawę przez niemal pięć lat. W chwili rozpoczęcia walk w mieście było bardzo mało żywności. Jest już dwudziesty czwarty dzień od rozpoczęcia walk i na razie nie ma żadnej nadziei, by obecna sytuacja miała się szybko zmienić.

         Ludność ma jeszcze jedno wielkie zmartwienie. Jaką formę przybierze okupacja rosyjska? Codziennie przychodzą wieści o kolejnych przedstawicielach władz aresztowanych na terytoriach zajętych przez wojska sowieckie. Znaczna liczba oficerów AK też została osadzona w sowieckich obozach koncentracyjnych. Polacy byli przekonani, że kiedy rozpocznie się powstanie, wojska sowieckie wkroczą do miasta w ciągu kilku dni. Przez pięć lat toczyła się w Polsce ciężka i zacięta walka ze wspólnym wrogiem. Ludność stolicy wezwano do ostatniego zrywu. Odpowiedziała mężnie. Jest wiele trudności, straty są wysokie, ale mimo to ludzie są zdecydowani wytrwać i uwolnić miasto i kraj od nieprzyjaciela.

 

25 sierpnia. Do pułkownika P... [H.B. Perkinsa, szefa  Sekcji Polskiej SOE (Special Operations Executive)]

Sir, w centrum Warszawy pilnie potrzebna jest pomoc. Cała przysłana amunicja do broni przeciwpancernej typu „Piat” została zużyta.

Sir, najbardziej potrzebne są granaty, broń przeciwpancerna, ciężkie karabiny maszynowe, karabiny, amunicja wszelkiego typu. Najlepszym miejscem zrzutów jest rejon na południe od Alej Jerozolimskich, na wschód od Nowego Światu, na zachód od Marszałkowskiej, i na południe od ulicy Piusa.

Sir, Pańską depeszę z 19.8.44 otrzymałem 20.8.44.

 

25 sierpnia. Harcerze w Warszawie spisują się nad wszelki podziw. Wielu młodych chłopców oddało życie w służbie swojemu krajowi. Ci chłopcy podtrzymują międzynarodowe tradycje skautów.

 

25 sierpnia. W ciągu ostatnich dwudziestu czterech godzin w bitwie o Warszawę nie nastąpiły żadne przełomowe wydarzenia. Zacięte jak zwykle walki toczyły się bez żadnych rezultatów. Zniszczenia wyrządzone przez niemieckie miotacze min są kolosalne. Ulice Wilcza, Al. Róż,  Piusa, Mokotowska i Krucza [?] zostały ciężko uszkodzone w ciągu ostatnich czterdziestu ośmiu godzin. W Śródmieściu przez całą noc szalały wielkie pożary. Zapasy żywności kurczą się z każdym dniem i nie ma możliwości ich uzupełnienia. W nocy w odległości około 20 kilometrów od miasta było słychać ciężką artylerię.

 

26 sierpnia. Niemcy kontynuują swoją kampanię mordowania Warszawy. Trzy dni temu dwaj polscy więźniowie przyszli z wiadomością z siedziby Gestapo w Alei Szucha. Wiadomość brzmiała, że niemieckim żołnierzom z poczty na ulicy Piusa należy pozwolić przejść do siedziby Gestapo w Alei Szucha. Niemcy powiedzieli, że w zamian zwolnią część polskich więźniów i przyślą trochę środków medycznych. Prośba została oczywiście odrzucona. Dwaj Polacy, którzy przynieśli wiadomość, mówią, że Niemcy zbudowali krematorium i rozstrzeliwują i palą około 300 ludzi dziennie. Do czasu, kiedy ci dwaj opuścili siedzibę Gestapo, do niemieckiego magazynu oddano około 3000 kompletów cywilnej odzieży. To znaczy, że 3000 polskich patriotów zostało brutalnie zamordowanych. Wiadomo, że jest tam jeszcze 2500 więźniów i że codziennie przybywają nowi. AK nie ma możliwości zapobiec tej masowej zbrodni. Brakuje ciężkiej broni potrzebnej do szturmowania tak silnie ufortyfikowanych obiektów jak Aleja Szucha.

 

28 sierpnia. Nadzwyczaj pilne. [Adresowane do] Sir Archibalda Sinclaira, Ministra Lotnictwa:

Sir, z uwagi na Pańską uprzejmą depeszę z 20.8 i nadzwyczajne okoliczności, pozwalam sobie zwrócić się bezpośrednio do Pana.

Sir, sytuacja w Warszawie jest krytyczna. Nie mamy wystarczających ilości broni i amunicji, żeby prowadzić działania ofensywne, i ledwo wystarcza ich do obrony. W ciągu najbliższych kilku dni nie wystarczy nawet do obrony. Straty są kolosalne. Prawie nie ma domu, który nie zostałby trafiony pociskami artyleryjskimi, minami moździerzowymi lub bombami lotniczymi. Mieszkańcy miasta zaczynają popadać w rozpacz. Nie widzą żadnej pomocy. Moralny oddźwięk choćby kilku maszyn RAF byłby ogromny. Zaopatrzenie zrzucane na przedmieścia nie pomaga nam. Nie mamy żadnej łączności z przedmieściami.

To przede wszystkim centrum miasta potrzebuje pomocy.

Sir, najbardziej potrzebne są: broń przeciwpancerna, ręczne karabiny maszynowe, granaty i amunicja wszelkiego typu w wielkich ilościach.

Sir, broń przeciwpancerna zrzucana przez RAF okazała się najbardziej skuteczne. Obecnie został nam tylko jeden pocisk. W mieście nie ma zorganizowanej nieprzyjacielskiej obrony przeciwlotniczej. Sugeruję, że każdy dzień byłby dobry [do zrzutu ], ale proszę sprawdzić prognozy pogody.

Sir, byłoby to dla nas wielką pomocą, gdyby lotnisko Okęcie na przedmieściach zostało zbombardowane. Sir, pozostaję z całym szacunkiem...

 

30 sierpnia. Stare Miasto w Warszawie jest scenerią straszliwych walk. Przez cały dzień niemieckie samoloty przelatywały nad nim na wysokości dachów i zrzucały bomby. Pożary szaleją dzień i noc i nie ma żadnej nadziei na ich ugaszenie. Tysiące ludzi zginęły, a ranni umierają przede wszystkim z braku wody i na skutek warunków sanitarnych. Praktycznie wszystkie rany ulegają zakażeniu w ciągu 24 godzin. Poza bombardowaniem lotniczym trwa nieustanny ostrzał z miotaczy min.

 

31 sierpnia. Ogólna sytuacja w Warszawie po miesiącu rozpaczliwych walk praktycznie nie uległa zmianie. Wiele niemieckich punktów umocnionych zostało zdobytych szturmem, ale wszystkie główne niemieckie bastiony nadal są nietknięte. Warszawa jest prawdziwym miastem ruin, a zabitych grzebie się albo w ruinach, albo obok. Straty wśród ludności cywilnej są bardzo wysokie. Dzisiaj niemieckie lotnictwo zrzuciło ulotkę z ostrzeżeniem, że jeśli walki nie ustaną natychmiast, całe miasto zostanie spalone. Niemcy robili to od dwóch tygodni, teraz do spalenia pozostały tylko ruiny. Mimo wszystkich przeciwności, braku pomocy i ciężkich strat, determinacja ludzi, aby walczyć do ostatka, jest tak samo niezłomna jak zawsze.

 

CDN

 

 

 

0
Brak głosów

Komentarze

Przepraszam Czytelników za niezamierzone zróżnicowanie wielkości czcionki. Coś pochrzaniłem z edycją. :-(

Vote up!
0
Vote down!
0
#276777

Relacja robi ogromne wrażenie, także ze względu na rzeczowość i powściągliwość autora.
P.S. Moja śp. Babcia (rocznik 1905) zwykła mawiać, gdy się chciała pochwalić: "Przeżyłam dwie wojny i jedno Powstanie, jeszcze gorsze niż wojna". Kiedyś to jej powiedzonko wydawało mi się nielogiczne...

Vote up!
0
Vote down!
0
#276786

Brytyjska powściągliwość. Beznamiętny, rzec by można dziennikarski, opis tej heroicznej i tragicznej walki robi czasem większe wrażenie niż opis emocjonalny lub patetyczny. Z podobną "rzeczowością" można się też dość często spotkać w literaturze wspomnieniowej i relacjach.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#276792

Wdzięczność za tekst opisujący takie potworności to dziwne uczucie, ale chyba adekwatne do tego, co tam wtedy się działo. Ta ambiwalencja...

Mam znajomą - osobę o pokolenie młodszą ode mnie - od dziecka zafascynowaną historią (i ukończyła historię), a szczególnie właśnie Powstaniem Warszawskim. Z Muzeum mogłaby nie wychodzić, 'Kamienie na szaniec' i pokrewne zna niemal na pamięć. To ona zaraziła mnie historią i tym tematem. Zaraża też młodzież i dzieci, także w swojej rodzinie. Skutecznie. Tacy młodzi ludzie budzą i niosą nadzieję.

Dobrego dnia.

______________________________________________

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

 
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#276797

Gwoli ścisłości, Anno, za opublikowanie cudzego tekstu będącego żródłem historycznym... ;-)

MPW, książka Kamińskiego, etc. to dopiero "elemantarz" historyczny i partiotyczny. Osoby amatorsko zainteresowane tematyką Polski Podziemnej powinny jak najczęściej sięgać do literatury wspomnieniowej...

Trwa walka o "dusze" (narodowe, patriotyczne dusze) młodych. Poprawna Politycznie Polska(?) jest w tej walce bezpardonowa. Jest gotowa - niczym wojska niemieckiego okupanta w Warszawie - obrócić w gruzy i zrównać z ziemią kawał historii ojczystej. A to wszystko w imię "odbrozowienia, odkłamania, deheroizacji, etc.

Nie my wypowiedzieliśmy tę wojnę. Ale musimy walczyć.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#276798

a sadziłabym TŁ jedynki, nie czytając notki...
To oczywiście żart, i to głupi.

Tak strasznie się cieszę, że są zawodowi historycy, którzy myślą tak jak TY - którzy nie tylko nie deheroizują tego, co było/jest heroiczne, ale to pokazują. Na szczęście można ich/Was znaleźć, tyle że poza mainstreamem.

______________________________________________

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

 
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#276803

Niestety, jestem byłym zawodowym historykiem. Pewne umiejętności i nawyki warsztatowe pozostały, ale miejsca do pracy brak... ;-)))

Ich - moich kolegów po fachu - można poza mainstreamem znależć wielu. Ale trudno się im przebić. Artykuł w periodyku naukowym trafia do kilkudziesięciu zainteresowanych. No i do kilkuset innych Czytelników. Może... Artykuł w tzw. tygodniku opinii trafia do kilkuset tysięcy czytelników.

Ale niz zamierzamy schować się ze wstydu za innych historykow(?)... Pana Prezydenta, Pana Premiera i jeszcze kilku innych... Pań i Panów. :-)))

Vote up!
0
Vote down!
0
#276805

To jest szczególnie smutne, że premier-historyk mówi, iż Polska to nienormalność, a prezydent-historyk uważa, że z naszej "zaściankowości" smieje się pół swiata, a juz w szczególności Jamajka. Wspólnymi siłami zaś obaj robią wszystko, by jak najszybciej udało się nam wpoić, że nie jesteśmy Polakami, ale Europejczykami i że jest to wyższy obywatelski stopień cywilizacyjny.

Dziekuję za kolejną część i oczywiście czekam na nastepne. Wszyscy tu zwracają uwagę, jak pewna beznamiętnosć tych relacji podkreśla jeszcze grozę i tragizm sytuacji. Ja mam to samo wrażenie. To porażajace świadectwo.

Dodaję 10 - to oczywiste.

Vote up!
0
Vote down!
0
#276820

Smutne? Raczej żałosne. :-(((

Muszę przyznać, że miałem jednak wyższe mniemanie o uczelni i wydziale, których jestem absolwentem wraz z jednym z wymienionych przez Ciebie...hmm, Panów. :-)))

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#276825

... witaj Anno.
- napisałaś :
// Tacy młodzi ludzie budzą i niosą nadzieję.
..........................
- Jakoś dziwnie kojąco,podziałał na mnie Twój komentarz.
Chciało by się wiedzieć, jak dużo młodych Polaków, ma te same świętości co My.
-Wiesz Anno, temat : " Powstanie Warszawskie", jest mi tak bliski duchowo,że za nic nie mogę wyzbyć się patosu .
pozdrawiam,
Marek

Vote up!
0
Vote down!
0
#276814

Staram się wystrzegać myślenia życzeniowego czy naiwnego patrzenia na rzeczywistość (bo mam takie skłonności), ale nie zamykam oczu na to, co pozytywne, nawet jeśli jest to pozytyw zaskakujący czy wręcz nie do wiary. I obserwuję przedziwne zjawisko (nie jest ono masowe, ale wyraźne): To młodzi nawracają starszych. To dzieci ciągną rodziców na majówki czy inne roraty; to młodzież zaczyna się interesować swymi korzeniami i tym, "jak to tak naprawdę było" - i dopytuje, szpera tu i tam.

Ta moja młoda znajoma, o której wspomniałam wcześniej, jako dziecko była z dziadkiem w Warszawie - na Powązkach. Pamięta tylko tyle, że coś w niej wtedy 'zapadło'. Jako paroletni brzdąc pojęcia nie miała, co to było, o co chodzi, ale to ją ukierunkowało na całe życie.

Skończyła historię, ale oczywiście nie może znaleźć pracy w zawodzie. Niemniej działa. Wraz z paroma podobnymi sobie zapaleńcami ze studiów tworzy wspaniałą grupkę historyków z zamiłowania. Spotykają się - i oddziałują. Choćby w knajpach. Temat ich rozmów szokuje obecnych tam ludzi - i ci obecni tam ludzie przestają gadać, by słuchają gadki tych młodych z księżyca.

Inny sposób: Redagujemy biuletyn parafialny - ja odpowiadam za treści 'kościelne', ona za historyczno-patriotyczne. Mamy sponsora, który powiela nam tę gazetkę. I kilkaset osób to czyta...

Dlaczego tak mocno przeżywam to zetknięcie się tutaj z takim a nie innym podejściem do historii? Otóż duchem zawsze byłam za 'opcją patriotyczną', ale gdy zaczęłam czytać blogi (trafiłam na to zjawisko na Onecie, ale szybko znalazłam i tam te 'moje'), zetknęłam się z tematem: patriotyzm romantyczny a patriotyzm pozytywistyczny. Osoby, które z różnych względów darzyłam ogromnym szacunkiem, prawie mnie przekonały, że ten pierwszy (zwany też martyrologicznym) jest dla Polski wręcz szkodliwy. Serce wyło, ale rozum zdawał się mówić: "No, niestety, mają rację". Jako noga z historii nie potrafiłam odparować argumentów piewców patriotyzmu utylitarystycznego. Na szczęście trafiłam na blogera, który nie tylko myślał tak jak ja, ale też potrafił uzasadnić swoje podejście do tematu. I to krótko i węzłowato. I się ostałam. A następnie trafiłam tutaj, na NP. I się pławię...

Pozdrawiam Cię serdecznie

______________________________________________

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

 
______________________________________________
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#276837

Dziękuję. Te relacje, wypełniają moje zapotrzebowanie na notkę dnia. Dycha bez wątpliwości. " Walczą w niej młodzi, szesnastoletni chłopcy i siedemdziesięcioletni starcy. " Ściska coś w gardle.

 

Vote up!
0
Vote down!
0

mukuzani

#276815

A mnie nie ściska. Chłopcy i dziewczęta w tym wieku walczyli już w powstaniach narodowych wcześniej. A towarzysze husarscy trafiali do swoich chorągwi niewiele starsi... ;-)

No, czasem ściska... ;-)

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#276831

Ciągle wracam do tego fragmentu. Nie mogę się od niego oderwać:

To wojna totalna. W ciągu minionych 24 dni każda ulica w mieście była polem bitwy. Nieprzyjacielskie miotacze min, artyleria i samoloty zbierają krwawe żniwo. Zniszczenia są niewyobrażalne. Normalne życie w mieście oczywiście zamarło. Praktycznie cała ludność jest zaangażowana w jakąś służbę publiczną. Tysiące ludzi zmobilizowano do gaszenia pożarów, które szaleją w mieście dzień i noc. Tysiące uprzątają gruz z ulic znajdujących się w rękach AK. Jest oczywiście wiele innych funkcji, takich jak służba kurierska, łączność telefoniczna i Czerwony Krzyż, który pracuje wyśmienicie w niebywale trudnych warunkach.

Rzeczywista armia, czyli AK, to osobliwa mieszanina. Walczą w niej młodzi, szesnastoletni chłopcy i siedemdziesięcioletni starcy.[...] Zdarzają się, że pułkownicy walczą jako prości żołnierze pod dowództwem młodych poruczników.

To jest prawdziwy obraz Powstania...

Vote up!
0
Vote down!
0
#276822

mi łka tak :

Nie jestem aż tak bardzo emocjonalnie związana z Warszawą (chociaż, hmmm... :x....) ale Powstanie zawsze wywołuje we mnie podświadome... pragnienie zemsty.
Raz jedyny przed laty byłam w Muzeum Powstania i do dziś wspomnienie tej wizyty wstrząsa mną. Jeszcze bardziej wstrząśnięta była moja córka i wspominając ten nasz pobyt tam, do dziś mnie pyta - mamo, to działo się na prawdę ??

Pozdrawiam.
contessa

_________________
30.08.1980 - DNIEM ZDRADY NARODOWEJ
http://stoczniagdanska.info/aktualne-wydarzenia.html

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com/watch?v=Zssi

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#276834

"Zakazane piosenki" - pierwszy i długo jedyny film polski, w którym konspiracja i partyzantka nie były jeszcze jednoznacznie komunistyczne... ;-)

We mnie nie wywołuje to podświadomego pragnienia zemsty. Raczej podświadome pragnienie uczestnictwa... Ale, dobry Boże, ocal nas od takich kolejnych doświadczeń...

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#276840

... była Pani łaskawa , napisać :
// Nie jestem aż tak bardzo emocjonalnie związana z Warszawą (chociaż, hmmm... :x....) // frag.cytatu.
..................
- Naprawdę, jakoś nie mogę w to uwierzyć ?!
Każde Polskie serce , jest zwiazane z Warszawą....
może jeszcze tego nie wie ?
pozdrawiam
Marek, taki chłopak z Warszawy , jak wielu na tym portalu .
ps.
... Ukłony dla Pani Córki .
M.S.

Vote up!
0
Vote down!
0
#276843

"- Naprawdę, jakoś nie mogę w to uwierzyć ?!"

I... bardzo słusznie ! :))))))
":x".

Pozdrawiam Chłopaka z Warszawy.
:)

contessa

_________________
30.08.1980 - DNIEM ZDRADY NARODOWEJ
http://stoczniagdanska.info/aktualne-wydarzenia.html

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com/watch?v=Zssi

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#276866

Pisząc powyższy komentarz absolutnie abstrahowałam się od filmu bo.... zanim go obejrzałam (będąc w wieku licealnym), moja Chrzestna.... śpiewała mi "Warszawo ma" gdy miałam 5-6-7 lat, i nie wiedziałam jeszcze nic o wojnie, o Powstaniu, a Ona śpiewała mi ją i inne piosenki powstańcze, siedząc wieczorem na pniu spróchniałej wierzby na mokotowskim podwórku... Wokół nas zbierała się wtedy gromadka umorusanych urwisów i milkła, z zapartym tchem i takim dziwnym blaskiem w dziecięcych oczach słuchała Cioci powstańczych opowieści i nutek. Potem, gdy podrośliśmy, na tej samej wierzbie było czytanie "Kamieni na szaniec", Baczyńskiego...

Pamiętam jeszcze jeden epizod z II czy III kl. podstawówki... Na lekcji skrzypiec mój nauczyciel powiedział - "dziś gramy ze słuchu, zagraj mi coś.". I zagrałam... "Warszawo ma". Nieporadnie jeszcze bo pozycje miałam nieopanowane ale to była właśnie ta zakazana piosenka... I nie zapomnę jak nagle zaszkliły mu się oczy i poprosił - zagraj jeszcze raz...

Pozdrawiam.
contessa

_________________
30.08.1980 - DNIEM ZDRADY NARODOWEJ
http://stoczniagdanska.info/aktualne-wydarzenia.html

Jeszcze Polska nie zginęła / Isten aldd meg a Magyart

"Urodziłem się w Polsce" - Złe Psy :
http://www.youtube.com/watch?v=Zssi

Vote up!
0
Vote down!
0

contessa

___________

"Żeby być traktowanym jako duży europejski naród, trzeba chcieć nim być". L.Kaczyński

 

 

#276856

Piękna ta anegdota z dziecięcego życiorysu :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#276857

To tylko fragment tego obrazu...

Mam tego pełną świadomość. Ale jest to fragment pokazujący heroizm zwykłych ludzi. Ludzi, którzy właśnie stracili wszystko, co mieli. Ludzi umęczonych, poranionych i głodnych. Zostały im tylko własne ręce, ktorymi odgruzowują miasto i niosą taką pomoc, jaką jeszcze nieść mogą.

A ten fragment:

Zdarzają się, że pułkownicy walczą jako prości żołnierze pod dowództwem młodych poruczników.

jest szczególny i szczególną ma moc, bo pokazuje, że prawdziwy patriotyzm i prawdziwa walka o wolność odsuwa w niebyt wszelkie prywatne ambicje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#276845

To 16 sierpnia. Pózniej było gorzej. Znacznie gorzej.

PS. Po Powstaniu Ward - tak jak tysięce innych uciekinierów i wygnańców z Warszawy - zaznał też gościnności małych podwarszawskich miejscowości oraz wsi, miasteczek i miast Kielecczyzny i Małopolski...

Vote up!
0
Vote down!
0
#276842

No i po co im to było potrzebne, to głupota iść z gołymi pięściami na uzbrojonych po zęby Niemców, taki głupi polski romantyzm...

Vote up!
0
Vote down!
0

Zach Faber

#276884

Różnimy się diametralnie w ocenie Powstania. Moim zdaniem Powstanie było konsekwentnym posunięciem politycznym i militarnym władz RP. Jaka była alternatywa? Sądzisz, że ofensywa sowiecka miała latem 1944 roku szansę przekroczenia linii Wisły? Nie wydaje mi się. Tworząc PKWN Stalin musiał zakładać eliminację przeciwników w Polsce, najlepiej i najtaniej niemieckimi rękami. Sądzisz, że Niemcy - zmoblizowawszy przymusowo warszawskich mężczyżn -rozpuśliliby ich po pracach fortyfikacyjnych do domów?

Jaką alternatywę polityczną miały polskie władze na uchodzstwie?

Romantyczna mitologia Powstania została stworzona. Tym łatwiej, że "pasowało" ono to romantycznej tradycji narodowo-wyzwoleńczej XIX wieku. Stworzona po to, aby rzekomy romantyzm pokrył faktyczny racjonalizm.Tacjonalizm wynikający choćby z braku realnej alternatywy.

Nie zamierzam potępiać Twojej oceny. Podobną, a nawet znacznie surowszą, przedstawił Józef Mackiewicz. Ale się z nią nie zgadzam.

Pozdrawiam

PS. Obszerniejsze uzasadnienie mojego poglądu w innych aspektach znajdziesz w moich odpowiedziach w dyskusji pod poprzednim odcinkiem tego wpisu.

Vote up!
0
Vote down!
0
#276888