Podporucznik "Igła" - część 1/2

Obrazek użytkownika Żołnierze Wyklęci

Ppor. Tadeusz Zieliński ps. "Igła" 64 lata temu, 24 czerwca 1948 r., otoczony i ranny, rozerwał się granatem ostatni dowódca polowy oddziału partyzanckiego wywodzącego się ze Związku Zbrojnej Konspiracji , ppor. Tadeusz Zieliński „Igła”. Był on jednym z najbardziej zdeterminowanych w walce żołnierzy antykomunistycznego podziemia na Kielecczyźnie. O żadnej innej zbrojnej grupie podziemia, funkcjonującej w latach 1947-1948 na tamtejszym terenie, nie mówiono w kręgach władzy komunistycznej z taką obawą i respektem jak o oddziale „Igły”. Swoisty hołd oddał mu płk UB Stanisław Wałach, który w swoich wspomnieniach z okresu „utrwalania władzy ludowej” nazwał ppor. „Igłę” nieugiętą bestią . Ppor. Tadeusz Zieliński ps. "Igła".Niewiele wiadomo o przedwojennych i wojennych losach Tadeusza Zielińskiego. Urodził się 27 września 1927 r. w miejscowości Gaj, gm. Skaryszew, pow. Radom. Był synem Maksymiliana i Heleny, miał młodszego brata – Henryka (ur. 20 kwietnia 1930 r.), z którymi podczas wojny nadal mieszkał w Gaju. Najprawdopodobniej od końca  1943 r. należał do 1 komp. 72 pp Armii Krajowej,  pod komendą  ppor. Michała Gumińskiego ps.  „Cezar”, pierwszego dowódcy oddziału Inspektoratu Radomskiego AK, który poległ 24 lutego 1944 r. w leśniczówce Kobyli Las, podczas pomyłkowego starcia z oddziałem Batalionów Chłopskich Józefa Abramczyka „Tomasza”. Nie wiadomo czy brał udział w akcji „Burza”, jednak po wkroczeniu Sowietów nie złożył broni i pozostał w podziemiu. Cmentarz w Kociołkach na skraju Puszczy Kozienickiej. Pomnik poświęcony ppor. Michałowi Gumińskiemu ps. "Cezar", organizatorowi i dowódcy jednego z pierwszych oddziałów Armii Krajowej okręgu radomskiego. W nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 r. oddziały Armii Krajowej pod dowództwem jednego z najsłynniejszych dowódców Armii Krajowej kpt. Antoniego Hedy „Szarego” przeprowadziły akcję rozbicia więzienia w Kielcach, w której brał również udział Tadeusz Zieliński „Igła”. Mobilizacja do akcji objęła żołnierzy z dawnego 3. pp leg. AK i 72. pp AK, m.in. pododdziały por. Stefana Bębińskiego „Harnasia”, ppor. Henryka Podkowińskiego „Ostrolota”, por. Henryka Wojciechowskiego „Sęka”, ppor. Zygmunta Barkowskiego „Zygmunta”, ppor. Wacława Borowca „Niegolewskiego”. Dla zabezpieczenia kwatermistrzowskiego dokonano dwóch ekspropriacji w bankach w Warszawie i w Łodzi. Ostatecznie w nocy z 4 na 5 sierpnia 1945 r. kpt. Antoni Heda przeprowadził na czele zgrupowania w sile 180-200 żołnierzy operację opanowania i rozbicia więzienia. Aby dostać się do środka budynku, trotylem wysadzono bramę, a potem drzwi w celach. Uwolnionych zostało kilkuset więźniów, którym groziło wywiezienie w głąb Związku Sowieckiego. Po tej akcji Tadeusz Zieliński nadal pozostawał w konspiracji, ale dopiero od początku 1946 r. jego działalność zaczęła nabierać rozmachu.Pod koniec 1945 r., w ramach tworzenia struktur Zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, por. Franciszek Jaskulski „Zagończyk” otrzymał rozkaz zorganizowania terenu radomsko - kozienickiego. Od grudnia 1945 do lutego 1946 r. „Zagończyk” był szefem referatu bezpieczeństwa Zrzeszenia WiN w Obwodach Kozienice i Puławy, od lutego do maja 1946 r. – komendantem Inspektoratu WiN Kozienice, a od maja do lipca 1946 – komendantem Inspektoratu WiN, obejmującego Obwody: Radom, Kozienice, Starachowice, Kielce i Końskie, pod kryptonimem „Związek Zbrojnej Konspiracji” (ZZK). Od końca 1945 r. „Zagończyk” podporządkował ZZK szereg lokalnych grup samoobrony i samodzielnych oddziałów, m.in. znanego z akcji na więzienie w Radomiu ppor. Włodzimierza Kozłowskiego „Oriona”, st. sierż. Tadeusza Bednarskiego „Orła”, st. sierż. Tadeusza Moryca „Mściciela” i ppor. Mariana Sadowskiego „Dzidy”. W skład ZZK weszły także walczące w iłżeckim oddziały Konstantego Koniusza „Zapory” i Tadeusza Życkiego „Beliny” oraz duża grupa N.N. „Sokoła”. 1946
rok. Kadra Dowódcza Związku Zbrojnej Konspiracji, dowodzonego przez
mjr. Franciszka Jerzego Jaskulskiego "Zagończyka". Siedzą od lewej: Włodzimierz Kozłowski "Orion"
(zastępca "Zagończyka"), Feliks Mazurek "Furmański" (szef sztabu ZZK),
kpt. Czesław Niedbała "Marek" (Komendant Obwodu Iłżeckiego ZZK, w czasie
okupacji niemieckiej Komendant Powiatu Kozienice NSZ-AK, po
aresztowaniu "Zagończyka" wspólnie z "Orionem" kierował działaniami
organizacji), Jerzy Buzon "Jur" (adiutant "Zagończyka"), Zenon Ochal
"Jastrząb", Tadeusz Bednarski (?) "Orzeł". Leżą od lewej: Józef
Zagożdżon "Kruk" i NN "Orzeł". W styczniu 1946 r. w powiecie kozienickim zorganizowano około 10-osobową grupę pod dowództwem Stefana Nowackiego „Zagóry”, która wkrótce podporządkowała się działającemu z polecania por. „Zagończyka” Józefowi Rutkowskiemu „Jantarowi”. Po aresztowaniu „Jantara” przez UB w marcu 1946 r., dowództwo nad grupą ponownie objął „Zagóra”. Zwiększający się w szybkim tempie stan osobowy grupy spowodował trudności w działalności konspiracyjnej (brak odpowiedniej liczby kwater, „melin”) oraz kłopoty organizacyjne. W związku z tym w kwietniu 1946 r. grupę „Zagóry” podzielono na dwa oddziały, liczące po około 20 żołnierzy. Na czele jednego nadal stał Nowacki, zaś nad drugim komendę objął - „wybrany na dowódcę przez […] żołnierzy” - ppor. Tadeusz Zieliński „Igła”.Aresztowanie „Jantara” spowodowało zerwanie kontaktów pomiędzy grupami „Zagóry” i ppor. „Igły” a Komendą Inspektoratu ZZK. Zostały one nawiązane ponownie prawdopodobnie w pierwszej połowie maja 1946 r., jednak formalnie oddział ppor. „Igły” wszedł w skład Związku Zbrojnej Konspiracji dopiero 13 czerwca 1946 r. Oddział „Zagóry” został na rozkaz por. „Zagończyka” rozwiązany w maju lub czerwcu, a jego członkowie w większości przeszli pod komendę „Igły”.Na przełomie czerwca i lipca 1946 r. nastąpiła reorganizacja struktur bojowych ZZK, której celem było rozwiązanie niektórych jednostek i uzupełnienie stanu osobowego pozostałych. Pozostawiono cztery oddziały, przydzielając je określonym obwodom. Obwodowi Kozienickiemu (krypt. KRO) przyporządkowano oddział st. sierż. Tadeusza Bednarskiego „Orła”. W Obwodzie Radomskim (krypt. PPS), a szczególnie w północnej części powiatu radomskiego i na pograniczu z pow. opoczyńskim, miał operować ppor. Marian Sadowski „Dzida”. Obwodowi Iłżeckiemu (krypt. SL) przydzielono oddział ppor. Tadeusza Zielińskiego „Igły”, który miał możliwość dokonywania akcji również w południowej części powiatu radomskiego. W Obwodzie Koneckim (krypt. ZWM) działał oddział podporządkowany N.N. „Sokołowi”. Stany osobowe wymienionych oddziałów wahały się w granicach 30-40 osób, jednak miały one znacznie rozbudowaną siatkę terenową, co dawało możliwość szybkiego podwajania liczebności. Poza tym, niektóre jednostki formalnie podporządkowane Inspektoratowi ZZK miały własne placówki, niezwiązane ze strukturami obwodów i rejonów. Było tak na pewno w przypadku oddziału ppor. „Igły”, co umożliwiło mu później, po ujawnieniu oddziałów i siatki organizacyjnej ZZK, ponowne rozpoczęcie działalności i funkcjonowanie aż do połowy 1948 r. w oparciu o część tych niezdekonspirowanych placówek. Od lewej stoją: ppor. Tadeusz Zieliński ps. "Igła", Jerzy Domagała "Mazur". Stosowane przez ZZK metody walki – a w związku z tym również rodzaje akcji – można podzielić na dwie podstawowe: obronne i zaczepne, jednak często trudno jest wytyczyć granice pomiędzy działaniami o charakterze obronnym, a tymi uznawanymi zwykle za typowo zaczepne. Akcje odwetowe skierowane były przede wszystkim przeciwko wszystkim funkcjonariuszom UB, konfidentom i niektórym milicjantom, w związku z ich bezwzględną walką z podziemiem. Podobny charakter miała również walka z pospolitym bandytyzmem i zabieranie broni osobom niezwiązanym z konspiracją, co służyło ochronie ludności przed plagą przestępczości kryminalnej. Traktowanie oddziałów WP i żołnierzy KBW było inne niż milicjantów, a szczególnie funkcjonariuszy UB. Zastępca ppor. „Igły” (do 24 V 1946 r.) Mieczysław Brewczyński „Śmiały” stwierdził, że u „Zagończyka” był rozkaz, że nie wolno było zabierać broni żołnierzowi Wojska Polskiego, można mu ewentualnie zabrać amunicję. Nie zawsze było to przestrzegane, ale już sam rozkaz jest wymowny. Jak wspominał ppor. Jerzy Buzon „Jur”, czasami podczas akcji pacyfikacyjnych z wykorzystaniem jednostek WP, dochodziło do zawarcia niepisanej umowy o niestrzelaniu do siebie. Unikano starć z wojskiem lub strzelano w powietrze; były też podejmowane jakieś kontakty z wojskiem, ale bardzo ostrożne. Brak woli walki ze strony jednostek WP podczas starć z oddziałami podziemia zasygnalizował w swoim wystąpieniu, na posiedzeniu Wojewódzkiej Rady Narodowej w maju 1946 r., szef WUBP w Kielcach mjr Władysław Sobczyński mówiąc, że w czasie od 12 do 25 IV b.r. [1946] przeprowadzono wspólnie z wojskiem likwidację band terrorystycznych [chodzi o oddziały podporządkowane ZZK] […]. Akcja nie dała takich wyników, jak należało, gdyż biorące udział w akcji wojsko nie należycie wypełniało swe zadanie. Zachowanie żołnierzy WP w trakcie kwietniowej pacyfikacji powiatów radomskiego, kozienickiego i iłżeckiego nie było tak naprawdę czymś wyjątkowym. Podobnie sytuacja wyglądała w całej Polsce.Największą i najgłośniejszą akcją przeprowadzoną przez podziemie antykomunistyczne na Kielecczyźnie w 1946 r., w której uczestniczył również oddział ppor. Tadeusza Zielińskiego „Igły”, była walka pod Zwoleniem (pow. kozienicki) stoczona 15 czerwca 1946 r. Doszło do niej przypadkowo, ponieważ celem zgrupowania było uderzenie na PUBP w Kozienicach i uwolnienie aresztowanych. W operacji brały udział oddziały: st. sierż. „Orła”, sierż. podch. Zenona Ochala „Jastrzębia”, ppor. „Igły”, ppor.  Włodzimierza Kozłowskiego „Oriona”, ppor. Tadeusza Życkiego „Beliny”, pod ogólnym dowództwem komendanta Inspektoratu ZZK por. „Zagończyka”. Wybrane do akcji oddziały, liczące łącznie około 130 żołnierzy, rozpoczęły realizację tej operacji bojowej od zorganizowania na drodze Radom – Zwoleń (w okolicach wsi Podgóry) zasadzki, w którą wpadła kolumna 30 samochodów kierowanych przez żołnierzy Armii Czerwonej. Doszło do gwałtownego starcia, w wyniku którego zginęło bądź odniosło rany prawdopodobnie kilkunastu czerwonoarmistów, a większość samochodów sowieckiej kolumny została zniszczona. Zgrupowanie partyzanckie udało się w pozostałych dziewięciu samochodach w kierunku Zwolenia, gdzie partyzanci czasowo rozdzielili się na dwie grupy. Cztery pojazdy, dla opanowania miejscowego posterunku MO i Urzędu Pocztowego, zatrzymały się na krótki postój, zaś pozostała część partyzanckiego zgrupowania, ulokowana na pięciu ciężarówkach, wolnym tempem skierowała się do Kozienic. Działania przeprowadzone przez partyzantów w Zwoleniu były obliczone na zerwanie łączności telefonicznej, aby informacja o walce pod wsią Podgóra lub przejeździe kolumny samochodów wojskowych przez Zwoleń nie dotarła do Kozienic przed rozpoczęciem ataku na siedzibę tamtejszej bezpieki. Wykonano je sprawnie i bez strat, po czym  partyzanci operujący w Zwoleniu natychmiast załadowali się na samochody i ruszyli  w ślad  za pozostałą częścią zgrupowania. Ta zaś, w okolicach wsi Strykowice Górne, leżącej kilka kilometrów od Zwolenia, natknęła się na kilkudziesięcioosobową jednostkę żołnierzy Armii Czerwonej. Sowieci jako pierwsi zaatakowali partyzancką kolumnę, uzyskując dzięki temu inicjatywę w początkowej  fazie starcia. Pomimo silnego ognia prowadzonego przez wroga, partyzanci błyskawicznie zeskoczyli z samochodów, zapadli w przydrożnym rowie i natychmiast zorganizowali obronę. To uratowało ich od masakry. Wkrótce, nadal pod silnym sowieckim ostrzałem, rozpoczęli odwrót w kierunku zachodnim, w stronę południowego skraju Puszczy Kozienickiej. W czasie, gdy uwikłana w walkę część zgrupowania partyzanckiego cofała  się pod naporem sowietów, pozostałe jego siły – te, którym przyszło zatrzymać się na kilka minut w Zwoleniu - dotarły w rejon boju. Wchodzący do akcji żołnierze ZZK szybko zajęli stanowiska bojowe na skraju Puszczy Kozienickiej, dokąd pod naporem wroga wycofywali się ich koledzy. Pod zbawczą dla cofających się partyzantów osłoną puszczańskich drzew doszło do połączenia sił zgrupowania, co żołnierzom ppor. „Oriona” pozwoliło odeprzeć sunący od strony szosy sowiecki atak i przejść do natychmiastowego kontruderzenia. Pod silnym ogniem partyzantów napastnicy zaczęli odwrót w kierunku szosy. W tej fazie starcia padło ich co najmniej kilkunastu. Straty sowieckie poniesione w dniu 15 czerwca 1946 r. w starciach z żołnierzami ZZK należy szacować na  40 zabitych, 16 rannych i 5 zaginionych. Niestety, zwycięstwo zostało okupione śmiercią siedmiu partyzantów ZZK. Zginęli: Sylwester Rokita „Czarny”, Tadeusz Krawczyk „Witold”, Władysław Skrzypek „Groźny”, Tadeusz Nowakowski „Zając”, Jan Prygier „Gołąb”, N.N. „Burza” i N.N. Sowieci w zemście za porażkę spalili w okolicznych miejscowościach co najmniej 28 domów i zabudowań gospodarczych. Ich odwet spadł na Zwoleń, w którym spalono dziesięć domów, a także na  wsie Jedlanka, Karczówka, Strykowice Górne i Łysocha. Pierwsza
połowa 1946 r. Od lewej: ppor. Włodzimierz Kozłowski "Orion", dowodzący oddziałem ZZK w bitwie pod Zwoleniem, Jerzy Tyralski "Boruta" (w czerwcu 1946 r. poległ w bitwie z UB-KBW pod
miejscowością Odechów gm. Skaryszew). W nocy z 29 na 30 czerwca 1946 r. oddział ppor. „Igły” przeprowadził trzy akcje w miejscowościach Suliszki i Dzierzkówek (w pow. radomskim) oraz w Kowalkowie (pow. iłżecki), w ramach represji wymierzonych w organizatorów referendum ludowego, którzy najaktywniej pracowali na rzecz „właściwego przebiegu i wyniku referendum”, czyli po prostu odpowiedzialni byli za fałszowanie wyników. W Kowalkowie rozbrojona została grupa ochronna i zabity funkcjonariusz UB, zaś w Dzierzkówku i Suliszkach rozbrojono kilku żołnierzy zabezpieczających lokale komisji.Jednym z największych sukcesów oddziału ppor. Tadeusza Zielińskiego „Igły” okazała się zasadzka zorganizowana w okolicach Modrzejowic na trasie Iłża-Skaryszew. 18 lipca 1946 r. wpadł w nią, przejeżdżający przez województwo kieleckie w drodze na odprawę do Warszawy, ppłk Alfred Wnukowski wraz z 15-osobową obstawą. Ten 26-letni oficer Armii Czerwonej pełnił funkcję dowódcy Wojsk Bezpieczeństwa Wewnętrznego na województwo rzeszowskie i nie było to jego pierwsze spotkanie z ppor. „Igłą”, w którego ręce wpadł kilka miesięcy wcześniej. Za pierwszym razem – po udzieleniu stanowczego ostrzeżenia, aby zaprzestał działalności przeciwko niepodległościowcom – został zwolniony. Partyzanci nie wiedzieli wówczas, że Wnukowski w okresie okupacji niemieckiej był politrukiem sowieckiej Brygady im. 25-lecia Sowieckiej Białorusi, działającej na terenie Nowogródczyzny przeciwko oddziałom AK. W wyniku walki, część grupy, na czele z ppłk. Wnukowskim została wzięta do niewoli, reszta uciekła. Wnukowski, jego adiutant i 6 żołnierzy KBW zostali rozstrzelani. W trakcie wymiany ognia śmierć poniosła również żona Wnukowskiego - Irena Sztejmach, będąca wówczas w siódmym miesiącu ciąży. Niestety, dopiero po akcji partyzanci zorientowali się, że w ostrzeliwanej kolumnie samochodów była kobieta. Ten tragiczny wypadek posłużył później funkcjonariuszom UB do tworzenia mrożących krew w żyłach paszkwili oczerniających ppor. „Igłę”, jakoby przed śmiercią – na jego rozkaz – żona Wnukowskiego była bestialsko torturowana i zgwałcona. Warto dodać, że ppłk. Wnukowski był najwyższym rangą sowieckim oficerem poległym w walce z oddziałami polskiego podziemia antykomunistycznego, co może uzasadniać wściekłość i późniejsze komunistyczne kalumnie wypisywane np. w „dziełach” byłego funkcjonariusza UB Stefana Skwarka, czy wspomniany już obelżywy przydomek „nieugiętej bestii”, nadany ppor. „Igle” w pisanych (i wielokrotnie wznawianych) przez płk. UB Stanisława Wałacha wspomnieniach, który nota bene w swoich książkach w podobnie ordynarny i kłamliwy sposób „mieszał z błotem” także innych dowódców i żołnierzy niepodległościowego podziemia (wcześniej biorąc udział w ich likwidacji), m.in. mjr. Józefa Kurasia „Ognia”, Stanisława Ludzię „Harnasia”, kpt. Jana Dubaniowskiego „Salwę”, mjr. Jana Tabortowskiego „Bruzdę”, por. Stanisława Marchewkę „Rybę”, i wielu innych. Resztki pomnika wybudowanego przez komunistów w lesie przy trasie Iłża-Skaryszew, gdzie 18 lipca 1946 r. wpadł
w zasadzkę ppor. "Igły" i został zlikwidowany sowiecki ppłk Alfred Wnukowski. Jak widać, umieszczony tam napis nazywający oddział niepodległościowego podziemia "bandą faszystowską WiN", został jednoznacznie oceniony i "uhonorowany" przez Polaków. 26 lipca 1946 r. na Związek Zbrojnej Konspiracji spadł ciężki cios, który okazał się być początkiem końca Inspektoratu. W następstwie zdrady jednego z partyzantów, funkcjonariusze UB aresztowali komendanta organizacji, por. Franciszka Jaskulskiego „Zagończyka”. 2 sierpnia w Sławnie doszło do spotkania ppor. Włodzimierza Kozłowskiego „Oriona”, który po aresztowaniu komendanta kierował działalnością bojową Inspektoratu, z dowódcami i działaczami Obwodu Radomskiego ZZK. W trakcie spotkania stwierdził on, że należy skoncentrować siły, ustalić, gdzie siedzi „Zagończyk”, a następnie [go] odbić. Franciszek Jaskulski ps. "Zagończyk" Przygotowania do zbrojnego uwolnienia por. Jaskulskiego zostały przerwane po kilku dniach, kiedy to kilka „grup operacyjnych o manewrowym charakterze” rozpoczęło akcje przeciwko podziemiu, a uderzenia te okazały się niestety dużo skuteczniejsze niż kilka miesięcy wcześniej. W sierpniu 1946 r. ponownie do walki z podziemiem w powiatach radomskim i iłżeckim wkroczyły grupy z II batalionu 18. pułku NKWD. Kierujący siłami represji w województwie kieleckim zdawali sobie sprawę z zaistniałego przełomu w walce z podziemiem. Pomimo że jeszcze przez cały prawie sierpień 1946 r. dochodziło do starć pomiędzy patrolami i oddziałami „leśnych” a jednostkami sił represji, widoczne już były w tym miesiącu oznaki „wyczerpywania się” dotychczasowych form i metod prowadzenia walki przez Inspektorat ZZK. Praktycznie ustała działalność propagandowa, a większość starć zbrojnych miała charakter obronny. Większą inicjatywę wykazywały tylko oddziały funkcjonujące w Obwodzie Radomskim, w tym żołnierze ppor. „Igły”. 18 sierpnia 1946 r. jego oddział starł się z grupą operacyjną z 2. pal WP w miejscowości niedaleko Odechowa (pow. radomski), a natarcie partyzantów był tak skuteczne, że przeciwnik wycofał się „w popłochu […] aż do Radomia”. 22 sierpnia czteroosobowy patrol „Igły” wtargnął do fabryki prochu w Pionkach i pobił sekretarza PPR, zaś dwa dni później zarekwirowano na trasie Radom-Zwoleń 11 sztuk trzody chlewnej. Kwiecień 1946 r., Edwardów koło Skaryszewa. Żołnierze WiN z oddziału ppor. "Igły". Stoją od lewej: Tadeusz Zieliński (?) "Spalony", ppor. Tadeusz Zieliński "Igła", N.N. Strzecha". Leżą od lewej: Stanisław Oleś "Góral" i Mieczysław Brewczyński "Śmiały". Klęczy N.N. W drugiej i trzeciej dekadzie sierpnia 1946 r. coraz trudniejsza była sytuacja oddziałów leśnych ZZK podporządkowanych wówczas ppor. „Orionowi”. Bezustanne obławy i akcje pacyfikacyjne powodowały coraz większe straty w ludziach. Aresztowany „Zagończyk” przyjął wysuniętą przez UB propozycję podjęcia negocjacji na temat ujawnienia żołnierzy ZZK, w zamian za uwolnienie jego osoby i innych członków ZZK przebywających w więzieniach oraz za amnestię dla  tych, którzy zdecydują się ujawnić. W toku „negocjacji” doszło do kilkakrotnych spotkań między nim a pozostającymi na wolności członkami kierownictwa Inspektoratu. Na przełomie sierpnia i września 1946 r. osiągnięto porozumienie w sprawie warunków zakończenia działalności przez ZZK i 6 września 1946 r. rozpoczęło się ujawnianie oddziałów zbrojnych tej organizacji. W okresie kilku najbliższych tygodni ujawniło się co najmniej 500 jej członków i współpracowników. Wśród ujawnionych był również oddział ppor. Tadeusza Zielińskiego „Igły”. Ponieważ proces ujawniania struktur ZZK był rozciągnięty w czasie, UB - dla utrzymania pozorów wykonywania ustaleń poczynionych z kierownictwem ZZK - w pierwszych dniach obowiązywania porozumienia zdecydowało o wypuszczeniu kilkunastu podkomendnych „Zagończyka”. Kilkunastu innych, sądzonych we wrześniu 1946 r., otrzymało stosunkowo niskie wyroki, a wykonanie niektórych z nich zawieszono. Taki stan rzeczy nie trwał długo. „Zagończyk” nie tylko nie odzyskał wolności, ale został skazany na karę śmierci, którą wykonano 19 lutego 1947 r., na dwa dni przed ogłoszeniem „amnestii”.Zaznaczający się już pod koniec września 1946 r. powrót ze strony aparatu bezpieczeństwa do polityki represji w postaci aresztowań wśród ujawnionych spowodował, że w połowie października ppor. Tadeusz Zieliński „Igła” postanowił odtworzyć oddział i wrócić do działań zbrojnych. Wpływ na tę decyzję miał również fakt, że w jego oddziale znajdowała się grupa żołnierzy pochodzących z kresów wschodnich.  Problemy te tak opisał w swoich zeznaniach ppor. Franciszek Chojnacki „Zawierucha”: Za pierwszym czy drugim razem rozmawiałem z „Igłą” na temat, dlaczego ci ludzie tak się włóczą gromadnie po ulicy [w Skaryszewie, po ujawnieniu we wrześniu 1946 r.]. Odpowiedział mi, że nie wie, co z nimi zrobić, bo ma kilkunastu ludzi zza Buga, a nie ma pieniędzy, aby im dać przed wyjazdem. Ludzie ci, mówił, nie mają rodzin. […] Mówił też, że on by po ujawnieniu nie zwolnił swoich ludzi, ale sam się nie utrzyma. […] Ja mu ze swojej strony radziłem, aby nie wiązał żadnego oddziału, bo szkoda krwi i że nic nie zrobi dobrego, że walka jest beznadziejna i że nie wiadomo właściwie, o co walczyć. Ale nawet i przeciwnicy walki zbrojnej, do których należał „Zawierucha”, nie zaznali spokoju i nie mogli przystosować się do nowych warunków. Pierwsze aresztowania i nieudane próby dokonania ich miały miejsce już pod koniec września 1946 r. To one wywarły największy wpływ na ponowne zorganizowanie przez ppor. „Igłę” i Konstantego Koniusza „Zaporę” oddziałów zbrojnych. W połowie października 1946 r. w miejscowości Gaj (pow. radomski) doszło do spotkania „Igły” z kilkunastoma jego byłymi podkomendnymi (w tym kilkoma pochodzącymi zza  Buga) i po przeanalizowaniu sytuacji odtworzono oddział. Był on mniejszy niż przed ujawnieniem i przez kilkanaście następnych miesięcy stan jego wynosił 13-15 osób. Liczebność ta utrzymywała się do końca 1947 r., ponieważ na miejsce zabitych, aresztowanych lub opuszczających grupę, werbowani byli następni. Oddział został podzielony na kilkuosobowe patrole, którymi w różnych okresach dowodzili: Stanisław Krój „Litwin”, Feliks Dębiec „Wilk” († 14 VI 1948 r.), Antoni Szeliga „Wicher” († 23 X 1948 r.) i Aleksander Młyński „Drągal” († 25 VIII 1950 r.), który dołączył do oddziału „Igły” w drugiej połowie listopada 1946 r., po ujawnieniu się jego dotychczasowego dowódcy chor. Antoniego Owczarka  „Zygadły” (aresztowany kilka dni po ujawnieniu, zmarł w komunistycznym więzieniu 6 II 1950 r.). Przez ostatnie miesiące 1946 r. „Igle” podporządkowany był również oddział Jerzego Bellona „Cygana” (w połowie 1947 r. skazany na karę śmierci i stracony). Większość partyzantów była uzbrojona w broń automatyczną, w tym kilka karabinów maszynowych, której nie zdano w czasie ujawnienia. Oddział, który można określić mianem kadrowego, składał się z osób o długim stażu partyzanckim i dużym doświadczeniu bojowym. Największy jednak wpływ na jego funkcjonowanie przez następne prawie dwa lata miał sam ppor. Tadeusz Zieliński „Igła”. Wymagał od podkomendnych ścisłego przestrzegania przyjętych zasad konspiracji i dyscypliny, miał wyjątkowo rygorystyczny stosunek do swoich żołnierzy, tępił również pijaństwo. Za niewykonanie rozkazu lub inne przewinienia dostawało się pewną ilość batów, dodatkową wartę lub też stójkę pod karabinem. Kontakty ze współpracującymi z oddziałem milicjantami ze Skaryszewa utrzymywał najczęściej sam. O planowanych akcjach wiedzieli tylko najbardziej zaufani ludzie. W ostatnich miesiącach działalności (pierwsza połowa 1948 r.) konspiracja była posunięta do takiego stopnia, że mieszkańcy okolicznych wiosek, którzy dostarczali partyzantom żywność, nie przynosili jej do miejsca kwaterowania w lesie, ale na jego skraj, skąd odbierał je osobiście „Igła” lub jego zastępca „Wilk”. Podobna sytuacja miała miejsce przy korzystaniu z noclegów w chłopskich zabudowaniach. Rygorystyczne przestrzeganie zasad konspiracji powodowało, że w trakcie przesłuchań, zatrzymani członkowie oddziału mogli spokojnie zeznawać tak, jak np. Kazimierz Czesnowski, który mówił, że z nazwisk nie znam żadnego, ponieważ kwaterowaliśmy po stodołach i z gospodarzami nie rozmawialiśmy […] noclegi i kwatery załatwiał „Igła”.Oddział nie byłby w stanie utrzymać się w terenie przez dłuższy czas, gdyby nie miał zorganizowanych własnych placówek oraz grupy osób dorywczo z nim współpracujących, udostępniających tzw. meliny przelotne, dostarczających żywność i podwody. Ostoją grupy był Skaryszew w powiecie radomskim, nazywany przez partyzantów ppor. „Igły” już w pierwszej połowie 1946 r. „stolicą”, oraz okoliczne mniejsze miejscowości. Do grudnia 1946 r. skrzynką kontaktową w Skaryszewie było mieszkanie Marii i Tadeusza Kosowieckich. Inny punkt kontaktowy mieścił się w sklepie przy ul. Słowackiego w Radomiu. Do zadań placówek należało zbieranie informacji o ruchach i dyslokacji oddziałów WP w terenie, MO i UB oraz wyszukiwanie agentury zajmującej się rozpracowaniem podziemia. Podporucznik "Igła" - część 2/2> Strona główna>

1
Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)

Komentarze

Jak zwykle. Dobre, cenne, pożadane...
Ale lektura spowodowła u mnie pewną refleksję. Dotyczy ona wspomnianego na wstępie Wałacha, który po karierze bezpieczniackiej stał się...historykiem (sic!)

Może należałby pisać o Żołnierzach Wyklętych i...ich oprawcach?

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#268723

I wesprę sugestię Tł, bo po lekturze dokładnie to samo przyszło mi do głowy.

Może należałby pisać o Żołnierzach Wyklętych i...ich oprawcach?

Vote up!
0
Vote down!
0
#268759