Śmierć wynalazcy pilota

Obrazek użytkownika elig
Świat

  do telewizora. We wtorek 22 maja 2012 przez wszystkie media zupełnie bez echa przeszła następująca wiadomość: "W wieku 96 lat zmarł Eugene Polley, amerykański inżynier, który wynalazł bezprzewodowego pilota do telewizora - poinformował we wtorek rzecznik firmy Zenith Electronics, w której pracował Polley. Wynalazca zmarł z przyczyn naturalnych w szpitalu na przedmieściach Chicago." /TUTAJ/.

  Nie zwróciło to niczyjej uwagi, a przecież taki pilot jest prawie w każdym domu i nie sposób sobie obecnie wyobrazić telewizora bez niego. To przeoczenie wynika stad, że jesteśmy skłonni traktować popularne urządzenia techniczne jako coś w rodzaju tworów natury, zapominając, że każde z nich zostało przez kogoś wymyślone i skonstruowane.

  Najprostsza rzecz - owalny spinacz biurowy ma kilku autorów. W roku 1899 William Middlebrook z Connecticut opatentował nie tyle sam spinacz, ile maszynę do jego produkcji /TUTAJ/. W tym samym roku Norweg Johan Vaaler zgłosił do opatentowania swoją wersję spinacza, nieco gorszą /TUTAJ/. Według polskich źródeł podobnego wynalazku dokonał też polski pianista Józef Hofman, a zainspirował go klucz wiolinowy /TUTAJ/.

  Wróćmy jednak do telewizyjnego pilota. W roku 1955 Polley wpadł na pomysł wykorzystanie flesza i fotokomórki do sterowania odbiornikiem telewizyjnym na odległość. Pierwsze skonstruowane przez niego urządzenie przypominało nieco pistolet, a do komercyjnej sprzedaży weszło w 1957 roku. Można je obejrzeć /TUTAJ/. Nazywało się Flash-Matic. Jego doskonalszą wersję zwaną Space Command opracował później kolega Polleya z firmy Zenith Electronics, Robert Adler. Co ciekawe, obaj urodzili się w tym samym roku 1913, choć Adler zmarł wcześniej, w 2007.

  Historia tego wynalazku pokazuje tez, jak długo trzeba czasem czekać na wyrazy uznania. Dopiero w roku 1997 obaj inżynierowie otrzymali nagrodę Emmy za skonstruowanie pilota do telewizora. Dobrze, iż obaj byli długowieczni i dożyli tej chwili. Czekać 42 lata to nie byle co.

Brak głosów

Komentarze

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika someone nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Niestety,takie sa prawa w tej dziedzinie.Patent,ochrona tego wynalazku to bardzo dlugi proces.Jest wiele osob,ktorzy rzeczywiscie nie dozywaja swojego sukcesu.Sa tez tacy,ktorym zabrano lub np. podziekowano tylko.
Jacek Karpinski,ktory wynalazl komputer w 1969 roku ,mial 8MB pamieci,natomiast pierwsze komputery w USA mialy zaledwie 65KB.Owczesna wladza zakazala Karpinskiemu tego wynalazku i oglosila go sabotazysta.Zmarl w biedzie.
Pzdr.

Vote up!
0
Vote down!
-2

someone

#258732

elig: Tak, ci wynalazcy, o których piszę, nie mieli jeszcze najgorzej. Ich wynalazek dość szybko się upowszechnił, a oni sami zostali w końcu docenieni. Inni mieli czasem jeszcze gorzej.

Vote up!
1
Vote down!
0

elig

#258743

żołnierz Szarych Szeregów w Batalionie Zośka, uczestnik powstania warszawskiego, TRZYKROTNIE odznaczony Krzyżem Walecznych.W czasie okupacji brał udział w konspiracyjnych formacjach harcerskich, początkowo w małym sabotażu, potem w Grupach Szturmowych, wreszcie razem z Krzysztofem Kamilem Baczyńskim w plutonie "Alek", później "SAD" Batalionu Zośka. Uczestniczył w akcjach "Sieczychy", pod Celestynowem, Urlami.
Ciężko ranny – postrzał w kręgosłup – drugiego dnia powstania warszawskiego w czasie przedzierania się z transportem broni z dolnego Mokotowa na plac Zawiszy. Sparaliżowany, po kapitulacji powstania został ewakuowany z miasta./wiki/
W latach 1970-1973 zaprojektował pierwszy w kraju minikomputer – K-202,który pracował z szybkością miliona operacji na sekundę (szybciej niż komputery osobiste 10 lat później).
Mimo sukcesów konstrukcyjnych Karpiński był cały czas szykanowany przez różne instytucje. Kierowanie produkcją K-202 powierzono mu jedynie z powodu nacisków Brytyjczyków. Ostatecznie został odsunięty od kierowania Zakładem Mikrokomputerów przy przedsiębiorstwie MERA, gdzie powstawały K-202. Produkcję samego mikrokomputera zarzucono, mimo że na taśmach czekało 200 niedokończonych egzemplarzy. Próby SKOPIOWANIA jego konstrukcji nie powiodły się ani w kraju, ani w ZSRR. Konstruktorowi odmawiano wyjazdu za granicę./wiki/

Co innego, gdyby walczył pod Lenino, ukończył soviecką uczelnię czy chociażby miał kogoś z rodziny w KPP, UB czy PZPR.

Vote up!
2
Vote down!
0
#258759

http://myapple.pl/blogs/tomasz-wyka-5979/jacek-karpinski-polski-steve-jobs-172/

W skrócie: 1971 – na wystawie w Londynie stoją koło siebie komputery: brytyjskie, amerykańskie i minikomputer polski K-202, zaprojektowany w 1969 przez Jacka Karpińskiego. Wszystkie są 16-bitowe. Zagraniczne mają 64 kB pamięci a K-202 ma aż 8 MB! W 1972 Karpiński z Zakładem Minikomputerów rusza z produkcją. Spośród 30 pierwszych sztuk połowa trafia za granicę a pozostałe do kluczowych zakładów w Polsce. W produkcji było wtedy następnych 200 sztuk, portfel zamówień liczył 3000 sztuk. Jednak Karpiński zostaje wyrzucony z pracy, Zakład Minikomputerów zostaje zamknięty a 200 sztuk K-202 w trakcie produkcji zostaje „utopionych”. Mało tego, dostaje „wilczy bilet” nie pozwalając mu pracować w elektronice i informatyce.

Dlaczego?

1. W roku 1970 ZSRR wystąpił z inicjatywą stworzenia jednolitego typu komputera dla Układu Warszawskiego. Zerżnęli projekt IBM-360 i nazwali go RIAD. Mial byc produkowany przez Elwro.

2. Elwro zatrudniało wówczas 6 000 pracowników, Instytut Maszyn Matematycznych, gdzie pracował Karpiński tylko 200,

3. Wkład dolarowy do K-202 wynosił ca 1800 $, do Odry ca 30 000 $,

4. Elwro broniąc własnej „pupy”, zwróciło się do premiera Polski, Jaroszewicza z prośbą o „pomoc”. No i tą pomoc dostali.

Ponieważ nikt w Polsce nie chciał sfinansować uruchomienia produkcji w Polsce, Karpiński uruchomił ją razem z Brytyjczykami, którzy na ten cel przeznaczyli odpowiednie środki finansowe oraz zajęli się sprzedażą K-202. 

Komputery Odra z systemem RIAD wymagały dużego pomieszczenia, klimatyzowanego – a K-202 tego nie potrzebował. W roku 1972 do Polski przyjechał z całą delegacją główny konstruktor RIAD-a – Ławronow. Obejrzał K-202 i powiedział: „niemożliwe, taka maszyna musi zająć całą ścianę dużego pomieszczenia”. Spytał Karpińskiego: „Czy K-202 jest odporny na wstrząsy i czy wymaga klimatyzacji (tak jak Odry)? Karpiński powiedział mu, że można na nim łupać kamienie po czym wylał na K-202 szklankę wody. K-202 pracował spokojnie dalej. MERA próbuje skopiować K-202. Udaje się to po 5-ciu latach i chociaż Mera 400 (tak się nazywała ta maszyna) jest dwukrotnie wolniejsza i wielokrotnie droższa od K-202 to jednak staje się ona polskim hitem eksportowym, produkowana jest od roku 1976 do roku 1987 w Zakładach Systemów Minikomputerowych MERA w Warszawie. W 1978 roku Karpiński ma już wszystkiego dosyć. Wynajął zrujnowaną chałupę pod Olsztynem i zaczął hodować świnie i kury. W 1980 zrobiono o nim reportaż – i znowu zaczęły się problemy. Ponoć Karpiński kradł kury z okolicy. Kompletne brednie. To jemu kradziono kury. Po tym wszystkim Karpiński wyjeżdża do Szwajcarii i pracuje w znanej z profesjonalnych magnetofonów firmie Polaka, Kudelski. Karpiński bezskutecznie próbuje namówić Kudelskiego by przejść na technologię cyfrową. Karpiński stwierdził, że szkoda jego czasu i do spółki ze szwajcarskim matematykiem utworzył firmę Karpiński Computer Systems. Zrobił robota sterowanego głosem, pokazał go na wystawie w Zurychu – natychmiast znaleźli się inwestorzy ale szwajcarski wspólnik nie chciał się dzielić udziałami. Firma padła. Będąc w Szwajcarii Karpiński stworzył Pen-Readera – skaner i oprogramowanie do czytania tekstu. Karpiński wraca do Polski w roku 1990. Zachodziły wtedy w Polsce ogromne zmiany. Zostaje doradcą ministra finansów ds. informatyki. Współpracuje z Balcerowiczem i Olechowskim. Ich następca jest „tak głupi, wg Karpińskiego”, że rezygnuje on z tej posady. Postanawia produkować Pen-Readera w Polsce. Oto jak się to skończyło: „Postanowiłem produkować Pen-Readera w Polsce. Znajomy polecił mi zakłady w Szczytnie. Tam wzięli się do roboty i wyprodukowali szybko partię 500 egzemplarzy. Miałem już zamówienia. Zacząłem starać się o kredyt, bo chciałem uruchomić własną produkcję. Założyłem dwie firmy: JK Computer Systems i JK Electronics. Potrzebowałem 800 tysięcy dolarów. Chciałem to wszystko zrobić z rozmachem, pewnie niepotrzebnie. Trafiłem do banku BRE. Bank powiedział, że da mi kredyt, jeśli biznesplan zostanie przygotowany przez fachowca z Ministerstwa Przemysłu. Ministerstwo przysłało mi jakąś panią. Wyszło na to, że potrzeba 860 tysięcy dolarów. Zabezpieczeniem był mój dom w Aninie wyceniony na 350 tysięcy dolarów. Kredyt miał przyjść w trzech transzach. Pierwsza wynosiła 126 tysięcy dolarów. Kupiłem maszyny, komponenty, zapożyczyłem się jeszcze u znajomych, wiedząc, że za parę tygodni przyjdzie druga, większa transza kredytu. Czekam, czekam. A pieniędzy jak nie było, tak nie ma. Poszedłem do banku i pytam, kiedy będzie druga transza. A oni na to: - A ma pan nowe zabezpieczenie? Potraktowali dom jako zabezpieczenie tylko pierwszej transzy. ...Jeszcze nie zacząłem produkcji, a oni już weszli mi na konta. A że nie miałem czym płacić, zaczęli mi naliczać karne odsetki - 120 proc.! Sprzedałem Pen- -Readery wyprodukowane w Szczytnie, dostałem na konto w Banku Handlowym 30 tysięcy dolarów. Sprawdzam stan konta - pusto. BRE zabrał. Zostałem kompletnie bez pieniędzy. Żeby się ratować, zaprojektowałem kasy fiskalne. Zapożyczyłem się w paru bankach, otworzyłem zakład, byłem w przededniu produkcji. Jedno włamanie, drugie, trzecie - wszystko zniknęło. Po prostu rozkradli mi zakład. A miałem przecież ochronę! Podpisałem umowę na produkcję tych kas z Libellą. Zorganizowałem im zakład produkcyjny od zera. Przysłali mi na dyrektora jednego z członków rady nadzorczej. I zaraz się okazało, że nie mam wstępu do zakładów. Makabra! Zakłady były Libelli, ale projekty moje. Podpisałem umowę na produkcję z Apatorem. Zrobili prototypy, a ponieważ wszystko działało jak należy, zapadła decyzja o produkcji. I wtedy postanowili produkować płyty główne w Warszawie i zamówili od razu 3 tysiące. - Panowie - mówię. - Tak się nie robi. Niech najpierw przygotują próbną partię, zobaczymy, do czego to się w ogóle nadaje. Przecież trzeba sprawdzić kooperanta. Nie posłuchali. A w Warszawie spieprzyli wszystkie płyty, co do jednej. Okazało się, że ten sam zakład pracuje dla innego producenta kas fiskalnych, który ma siedzibę w tym samym budynku. Z mojego punktu widzenia to był ewidentny sabotaż. Sprawa kredytu w BRE ciągnęła się od 1996 do 2000 roku. W końcu wystawili mój dom przy Nawigatorów 11 na licytację. I sprzedali. za 200 tysięcy złotych! Tam była działka 2,5 tys. mkw. Jeszcze w 1996 był wyceniony na 350 tysięcy dolarów!"

Po przeczytaniu tego tekstu nikt nie powinien mieć złudzeń. Zarówno PRL jak i III RP nie była i nie jest zainteresowana sukcesem szarego Polaka. Jacek Karpiński, elektroniczny geniusz pracował w otoczeniu nie debili, jak mogłoby się wydawać, tylko wyrachowanych typów, agentów i ich synalków (obsada niektórych banków), nie w normalnej atmosferze (powietrze) tylko gęstej mazi, która ogranicza nie tylko ruchy, ale wszelką inicjatywę i krępuje myśli. Ta oficjalna V kolumna zakłada "kaganiec" na każdego, kto nie jest w układzie, na każdym etapie jego sukcesu. Jeżeli nie wykończą cię kredyty, poradzisz sobie z finansowaniem, to dopadną cię urzędnicy US (np. Kluska) albo ZUS. A jeżeli im się nie uda, to ubiorą cię w budowę Bazy Narodowej - Autostrady Polskiej. Ciebie zostawią z długami, a autostradę dadzą we władanie Kluczykowi czy Kuriozemu. Polska to jeden wielki Sabotaż. Tylko człowiek, który ma głowę na karku, ma na czym ją nosić, oraz człowiek genetycznie zdeterminowany, patriota, może stanąć naprzeciw kolesiom ze wsi.

Vote up!
0
Vote down!
0

Chrust

#258771

elig: Opisywani przeze mnie wynalazcy mieli to szczęście, że działali w USA, a nie w komunizmie, który wszystko udupiał.

Vote up!
2
Vote down!
0

elig

#258766

Kto ma pilota ten ma władzę...w domu :)

Vote up!
0
Vote down!
0

markiza

#258835

elig: Właśnie. To nie urządzenie - to potęga.

Vote up!
0
Vote down!
0

elig

#258849

A Ja " pieprze" telewizor i jego pilota!
Mam w dalekim "poważaniu" obydwa wynalazki.
...........................

Z należytym szacunkiem do Autora(autorki) Proszę się nie obrazić.
Wypowiedz dotyczy przedmiotów i ich przekazu.

Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
1
Vote down!
-1
#258853

elig: Ponad 90% ludzkości ma jednak inne zdanie. Ja uważam, ze telewizja, używana z umiarem, może być pożyteczna.

Vote up!
0
Vote down!
-1

elig

#258925

Całkowicie się z Panią zgadzam.Należy zachować umiar i zdrowy rozsądek.
Internet też może być szkodliwy,zwłaszcza w rękach ludzi którzy sieją zamęt i ciągle szukają zwady(np. uciążliwe i męczące komentarze pod apelem redakcyjnym dotyczącym wulgaryzmów).
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0

markiza

#258959