Wielkanoc w Legionach

Obrazek użytkownika Godziemba
Historia

Święta Wielkanocne obchodzone były uroczyście przez żołnierzy Legionów Polskich. 

W nocy padał deszcz, ale około 6-ej się rozpogodziło –wspominał August Krasicki – i o 6-ej rozpoczęła się rezurekcja w kaplicy legionowej. Przy zwykłym ceremoniale z procesją, śpiewem „Wesoły nam dzień dziś nastał”, z asystą wojska spod znaku Orła Białego, wesoło nas to nastrajało, zwłaszcza, że odbywa się to w diecezji łucko-żytomierskiej”.
 
Podczas Wielkanocy 1916 roku Legiony wizytował austriacki minister obrony krajowej gen. Georgi. I Brygada dowodzona – w zastępstwie Piłsudskiego – przez ppłk. Sosnkowskiego reprezentowała całe Legiony. „Na polu obok dworu ustawia się – zanotował Krasicki - Brygada pod dowództwem ppłk. Sosnkowskiego, jak zawsze bez dystynkcji na kołnierzu, ale z orderem Żelaznej Korony. (…) Orkiestra zagrała: „Boże wspieraj” Ppłk. Sosnkowski zdobytą szablą zameldował po polsku, a minister otoczony generałami i sztabem przeszedł front pułków piechoty i szwadron ułanów”. Po dekoracji odznaczonych żołnierzy „minister z całą świtą ustawił się na oznaczonym miejscu i przy dźwiękach kapeli ppłk. Sosnkowski poprowadził defiladę. Bataliony przemaszerowały bez najmniejszego zarzutu, tak że całość wypadła doskonale. I Brygada ma obecnie świetnie wymusztrowanych żołnierzy, czego dawniej je trochę brakowało, a że ma już wyrobioną reputacje bojową, to obecnie i na tyłach będzie bez zarzutu. (…) Minister wyraził swoje uznanie generałowi Puchalskiemu i ppłk. Sosnkowskiemu po defiladzie i przy pożegnaniu”.
 
Niech będzie ten jeden dzień – skomentował uroczystość Składkowski- według austriackiej organizacji! Możemy się poświęcić. (…) Wszystko odbyło się ładnie i sprawnie (…), niech dziady wiedzą, z kim mają do czynienia”.
 
Następnie oficerowie udali się na obiad wielkanocny – „zimna szynka i inne mięsa, rosół, paszteciki z groszkiem, polędwica, cietrzewie z sałatą, kompot, ciasto francuskie z kremem. Wina białe i szampan, piwo, a na zakończenie czarna kawa. Po obiedzie minister ze świta zaraz odjechał”.  
  
Niekiedy przygotowania świąteczne były dezorganizowane przez „wygłodniałych” żołnierzy. „Właśnie zbliżały się święta Wielkanocne – wspominał Brzęk-Osiński – więc intendentura pułkowa zdobyła wieprzka i przygotowała smakowite wędliny na świąteczny stół oficerski. Aż tu katastrofa – większość kiełbas tajemniczo zniknęła. W trakcie wszczętego – bez rezultatów – śledztwa rzuciłem uwagę, ze to sprawka Jamroza, znanego z <lepkich rąk>. Ale wściekły „Belina” odsunął podejrzenia przypomnieniem, że Jamroz siedzi w areszcie. Tego dnia obowiązki inspekcyjnego pełnił Kazio Jurgielewicz, więc skontrolował i areszt. Jamroz zameldował się przepisowo, ale Kazia uderzyło, że ma twarz powalaną sadzami, a w areszcie znajdował się piec chlebowy. Zarządził więc rewizję i faktycznie pod kocem znalazły się resztki kiełbas! Jamroz nie wytrzymał lubego zapachu wędzenia, stąd nocą potrafił wyleźć kominem i dokonać spustoszenia spiżarni. „Belina” zapowiedział mu wyrzucenie z pułku, scholerował od ostatnich i dołożył tydzień aresztu, ale kiełbas to nie wróciło”.
 
      Innym razem wysłano Piłsudskiemu beczułkę tokaju na stół świąteczny, pod eskortą żołnierza z nastawionym bagnetem. „Po dostawieniu na miejscu – opisywał Adam Dobrodzki – beczułki zauważono, że coś za bardzo wino w niej bulgota; okazało się, że żołnierze na własną odpowiedzialność słomką przez wywierconą dziurkę wypili pół beczki tokaju za zdrowie oficerów. Ano równość”.
 
Czasem świąteczny nastrój łączył obie linie frontu w zupełnie nieoczekiwany sposób. Wincenty Solek wspominał, że w czasie Wielkanocy 1915 roku „śpiących nas po nocnej służbie budzi Samowar <Moskale stoją nad Nidą, popatrzcie!>. Niezbyt rozumiejąc, co to ma znaczyć, wychodzimy i widzę, że nad Nidą, tam gdzie leży reduta, na tamtym brzegu rzeki, stoją rzędem Moskale, a nasi bez broni z tej strony i rozmawiają ze sobą, aż tu słychać. Zaciekawieni tym niezwykłym zjawiskiem, zarówno z naszych, jak i rosyjskich okopów, wybiegają żołnierze i dążą przez oświetlone słońcem przedpole okopów i nadbrzeżną łąkę, pokrytą cienką załamująca się pod nogami warstwą lodu, na brzeg. Stojące naprzeciw siebie dwa rzędy rozmawiających stają się coraz dłuższe, a urywki rozmów dolatują tu. (…) Na całej linii nie słychać ani jednego strzału karabinowego, ani armatniego. Całą linię bojową opanował nastrój świąteczny. Wielkanoc! Niektórzy powracają już znad brzegu i opowiadają, jak to Moskale po polsku mówią, jak dopraszają się o rum i białe suchary”.
 
Ten świąteczny nastrój próbował zniszczyć „austriacki major, Czech, dowódca artylerii odcinka, i bardzo się poczyna żołądkować na <bratanie się legionarzy z wrogami> i grozi, że każe artylerii strzelać. Odpowiedział mu kompanijny Dąb, ze legioniści stoją ponad jego zarzutami, polecił zawiadomić chłopaków, by wracali. Kostek przyniósł paczkę machorki i czarnych razowych sucharów w zamian za rum i suchary nasze. Pod skosztowaniu rosyjskich sucharów i wypaleniu papierosa z machorki współczujemy Moskalom”.
 
W tydzień po świętach, jak zanotował Sławoj Składkowski „żadnych pogawędek z Moskalami już nie ma. Przyjacielskie nastroje gdzieś diabli wzięli”. Wróciła wojenna codzienność. 
 
 
Wybrana literatura:
 
M. Brzęk-Osiński – Ze wspomnień legionisty i piłsudczyka 1905-1930
W. Solek – Pamiętnik legionisty
A. Krasicki – Dziennik z kampanii rosyjskiej 1914-1916
Sławoj Składkowski – Moja służba w Brygadzie
Wspomnienia legionowe. Materiały z dziejów walki o niepodległość
 
 
Wszystkim czytelnikom mojego bloga życzę oderwania od szarej codzienności, oraz radosnego przeżywania Zmartwychwstania Naszego Pana!
Alleluja!     
Brak głosów

Komentarze

ciekawostki z historii, podane lekko strawnie i soczyście. Dzięki.

Vote up!
0
Vote down!
0
#242171

Miło mi:))

Pozdrawiam przedświątecznie

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#242207

Panu i rodzinie całej życzę również dużo radości i błogosławieństwa.
Alleluja!

Vote up!
0
Vote down!
0
#242271

Dziękuję i również składam życzenia Radosnych Świąt Wielkanocnych.

Godziemba

Vote up!
0
Vote down!
0

Godziemba

#242555