Jeśli zapomnę o Nich…

Obrazek użytkownika esperance
Kraj

1 marca: Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych.

Wewnątrz mżącej mgły, w środku miasta w głębi przestronnego placu, staliśmy w oczekiwaniu na rozpoczęcie spotkania, w wyjątkowy dzień – święto, którego powinno nie być.

Święto – pośmiertne zadośćuczynienie, gorzkie podwójnie. Tak późno ustanowione, tyle czekali bliscy Bohaterów i Ci ostatni z Nich jeszcze żyjący na te okruszki jawnej pamięci. Święto – ledwie zaistniałe a już, jak wcześniej Oni, brane na celownik przez nieszczęsną, żałosną ekipę programowo zwalczającą i zawistnie nienawidzącą Polskiego Ducha, któremu najwznioślejsze i niepowtarzalne świadectwo dali właśnie Oni – Żołnierze Wyklęci w czasach najczarniejszych.

Ale i święto pełne nadziei. W dzisiejszym spodlonym świecie gdy coś wzbudza nienawiść jego architektów – tam nasze miejsce. Pamięć o dawnych Polakach jak drogowskaz prowadzi ku pewności, przypomina, budzi, podtrzymuje, wyjaśnia.

Tylko trudno zrozumieć, dlaczego musimy dziś mieć to święto. Dlaczego tak musiały dziać się Ich życiorysy? Jakaż niewyobrażalnie nie-ludzka podłość opadła naszą ziemię, nasze od setek i tysięcy lat miejsce, i zmusiła Ich do, dziś już mniej zatajonych, bohaterskich i bezlitosnych dla Nich wyborów! Stałam tam na Placu Piłsudskiego i czułam się chwilami jak wieczna wdowa, która bezpowrotnie utraciła najdroższego ale nigdy nie pozwoliła mu odejść. Nieświątecznie rozpylana mżawka i nisko nawisłe chmury wzmagały nastrój determinacji. Musieliśmy przyjść.

Było mokro ale dość ciepło. Zajmowaliśmy miejsca tworząc w miarę mijania czasu wielorzędowy szpaler po obu stronach Grobu Nieznanego Żołnierza. Pierwsze szeregi uczestników zaopatrzono w około półmetrowej wielkości czarno-białe reprodukcje z wizerunkami Wyklętych. Dodatkowego splendoru dodawali umundurowani i pod sztandarami strzelcy i grupy rekonstrukcyjne. Wielu obecnych przybyło z narodowymi flagami, nie zabrakło transparentów eksponujących wyrazy hołdu dla Wyklętych. Solidarni 2010 przygotowali wielki baner z hasłem „Chwała Żołnierzom Wyklętym. Podziemna Armia powraca”.

Po inaugurującym uroczystość wystąpieniu pana Jana Żaryna ze Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza (nie mylić z partią-hubą!) odmówiliśmy modlitwę za zmarłych poprowadzoną przez kapłana a następnie pani Katarzyna Łaniewska i pan Adam Borowski przystąpili do deklamowania apelu poległych. Wymieniali imiona i nazwiska, pseudonimy, stopnie wojskowe, funkcje, okoliczności walki i prześladowania przez zainstalowaną w Polsce władzę, daty i miejsca śmierci. Wzywali: „Stańcie do apelu!”. Grała trąbka a zebrani odpowiadali: „Cześć Ich pamięci!”. Dwustutysięczna armia. Przeszło sześć tysięcy wykonanych wyroków. Żelazny, Grot, Cietrzew, Ogień, Warszyc, Łupaszka, Niedźwiadek, Nil, Inka, Basia, Drągal, Zapora, zastępy znanych i nieznanych... Zabity, ujęty, więziony, torturowany, zamęczony, sądzony, powieszony, zastrzelony, zamordowany, zamordowany, zamordowany, pochowany w nieznanym miejscu...

Znaki są wokół nas. W połowie apelu mgła w zadziwiającym tempie uniosła się odsłaniając nocne niebo i barwnie oświetlony PeKiN – dar od przyjaciół ze wschodu, deszczyk ustał.

Złożono kilkanaście wieńców i wiązanek – od kombatantów, od PiS-u (był obecny Jarosław Kaczyński), od Solidarnej Polski, od Solidarności Walczącej, od Strzelców, od parlamentarzystów, od środowisk Gazety Polskiej i akademickich, i jeszcze kilku, nie zapamiętałam. Delegacje nagradzano brawami. Zaśpiewaliśmy Hymn państwowy a potem nam zaśpiewał Leszek Czajkowski z taśmy i przy tych dźwiękach rozpoczął się przemarsz do Katedry Św. Jana na mszę o godzinie 21. Nie było to tak widoczne przy Grobie, ale okazało się, że jest nas naprawdę pokaźna reprezentacja. Na moje oko Krakowskim Przedmieściem przeszło około dwa tysiące osób. Przez całą drogę towarzyszyły nam energetyczne wojskowe werble. Zdjęcia Żołnierzy Wyklętych stanowiły jednoznaczny akcent na tle tłumu.

No dobrze, jeszcze trochę pokąsam na koniec. Nasze media cała-prawda-całą-dobę były chyba bardzo dobrze zakamuflowane, albo niezainteresowane. Dostrzec można było między uczestnikami reporterów z mikrofonami i fotoreporterów ze środowisk opozycyjnych/drugiego obiegu ale żadnego wozu transmisyjnego „poważnych” stacji, albo przegapiłam. Natomiast niezawodna TVN nie omieszkała wysłać funkcjonariuszy do kościoła w celu nagrania kazania arcybiskupa Kazimierza Nycza. Równo z końcem homilii wymaszerowała trójka mieszana z kamerą i zaciętymi minami funkcjonariuszy na służbie śledczej. Było to o tyle zabawne, że metropolita miał naprawdę dobre kazanie, we właściwych proporcjach łączące wymiar religijny z patriotycznym i społecznym, do którego nie sposób „przyczepić” się recenzentom po obu stronach podziału.

Brak głosów

Komentarze

  Do relacji dodam tylko pewien, zauważony przeze mnie, mały epizod, maleńki, ledwo widoczny...

 Kiedy na koniec Apelu Poległych, padło ostatnie wezwanie, a dotyczyło ono Kapłanów - Kapelanów, którzy do końca towarzyszyli Żołnierzom Wyklętym, kątem oka zauważyłam jakiś  gwałtowny ruch po swojej prawej stronie. Mój wzrok powędrował w tym kieunku. Zobaczyłam dwóch młodziutkich księży, kleryków pewnie, których postacie "zafalowały " charakterystycznie.

 Nie spodziewali się widocznie takich słów i odebrali je bardzo emocjonalnie.

Pomyślałam, że kiedy "historia się powtórzy", a może - jak za chwilę zaśpiewał Leszek Czajkowski, oni też "staną jeszcze raz".... Ci dwaj - na pewno:)

 

 Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#232162

Ale przywoziłem i odwoziłem z uroczystości z moim bratem pod pomnikiem na Namysłowskiej 89-letniego dowódcę oddziału dywersyjnego "Orła" Witalisa Skorupkę [podwładnego mego stryja ppłka Janczara] - był on już zmęczony po płomiennym godzinnym przemówieniu do zebranych tam uczestników.
Opowiadał o tym jak siedział tam w celi śmierci, tej samej co Janczar. Znalazł tam nawet na ścianie więzienny kalendarz podpisany jego pseudonimem kończący się data egzekucji.
W związku z naszanieobecnością nie wiemy, czy na apelu na pl Piłsudskiego wyczytano Janczara powieszonego 5 marca 1945 r na terenie więzienia na Namysłowskiej.
**********************************
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart
[ts@amsint.pl]

Vote up!
0
Vote down!
0

********************************** Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, áldd meg a magyart

#232201

Dziękuję obojgu Państwu za dorzucenie uwag, bardzo cenne są takie "uliczne" obserwacje z prawdziwego życia. Nie wspomniałam na przykład o trzydziestoparoletnim ojcu z dwojgiem naprawdę małych dzieci, nie starszych niż siedem lat, o skupieniu uczestników, o obdarzaniu się życzliwym uśmiechem międzypokoleniowym, a to wszystko było obok mnie, a takich jak ja stało tam mnóstwo i też obok siebie wiele zobaczyli.
Niestety nie zapamiętałam czy Janczar był wyczytany, lista była bardzo długa a całość zdominowało to straszne słowo "zamordowany" powtarzające się jak upiorny refren.
Bardzo serdecznie Państwa pozdrawiam, do następnego razu. :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#232620