Rok 2040 według Donalda ( dla tych o mocnych nerwach !)

Obrazek użytkownika Kapitan Nemo
Blog

Piątek 17 lutego 2012 był dniem prawdy. Wystarczyła chwila szału Vincenta Rostowskiego, byśmy dowiedzieli się, o co właściwie chodzi Tuskowi w jego reformie emerytalnej. Okazuje się, że Tuskowi jak zwykle chodzi o postęp i modernizację: Dzięki Dobremu Wujowi - Polska będzie pierwszym krajem, gdzie emerytury zostaną zlikwidowane, chociaż nie zniknie konieczność płacenia składek emerytalnych! 

Ten pomysł wyszedł na jaw, gdy Vincent już lekko ochłonął po ataku szału, mówiąc z trybuny sejmowej: „Żeby emerytura była godziwa, no to niestety – mówmy o przykrych rzeczach, ale jest to konieczne – przejście na emeryturę musi być na tyle późne, żeby oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa”. Ten pomysł wywołał owację członków partii i rządu, którą widzieliśmy też w chwili szału Vincenta. Kierownictwo partii i rządu przecież wie, że zbiorowa eutanazja emerytalna spotka się z aplauzem postępowej Europy i co tu ukrywać - także i Rosji. Pozwoli to Tuskowi zająć ważny fotel w Europie, za ostateczne zlikwidowanie problemu Polski, skazanej na wymarcie – po wprowadzeniu reformy emerytalnej...

Bo kto jeszcze z relatywnie młodych pozostanie w tym kraju, zwłaszcza po słowach Pana Waldka, który z dziwnym spokojem stwierdził, że nie wierzy w emerytury państwowe, zaś przyszli emeryci powinni bardziej liczyć na organizacje kościelne, niż na państwo. A jak się mają czuć postępowi wyborcy III RP, którzy liczyli na likwidację Kościoła – jedynej organizacji, która zapewnić im może w przyszłości jakieś świadczenia emerytalne ? Bo czy komuś ktoś wrzucił do puszki dwa złote przed siedzibą SLD, czy Ruchu Palikota ? 

Ale dlaczego Tusk likwidując emerytury, nie proponuje likwidacji płacenia składek emerytalnych ? To oczywiste: chodzi o utrzymanie w Europie a nawet na całym świecie wizerunku Polaka, jako największego optymisty - który płaci licząc, że coś kiedyś dostanie - choć wiadomo, że niczego nie dostanie....

Przenieśmy się zatem wehikułem czasu do 2040 roku, by zobaczyć na czym polegać będą „godziwe emerytury”, uzyskane na tyle późno, żeby oczekiwana przeciętna długość życia nie była bardzo długa – zgodnie z zapowiedzią czarodzieja finansowego Vincenta. Oczywiście, w 2040 roku postęp medycyny w świecie będzie tak wielki, że przy pomocy niewielkiego amerykańskiego aparatu – sprowadzanego do Polski z funduszy NFZ – każdy obywatel III RP zostanie corocznie obowiązkowo przebadany na okoliczność daty zejścia z tego świata i uzyskania godziwej emerytury. Aparat datę zejścia wskaże z dokładnością do jednej minuty i to na odległość, dzięki wprowadzonemu po 25 latach przez min. Boniego programowi cyfryzacji, polegającemu na tym, że każdy otrzyma jakąś cyfrę.

W związku z tym, że zadaniem wprowadzonej w 2012 roku reformy emerytalnej przez Dobrego Wuja Wszystkich Emerytów, było wyznaczenie daty przejścia na emeryturę na tyle późno, żeby oczekiwana długość życia nie była bardzo długa – szczęśliwcy, którym aparat wskaże 12 miesięcy życia, będą mogli ubiegać się o godziwą emeryturę. Ale już od razu przejdą (zgodnie z zapowiedzią Pana Waldka) na tzw. emeryturę kościelną. Posiadacz emerytury kościelnej będzie mógł zająć miejsce przed wyznaczonym przez ZUS kościołem, z otrzymaną z ZUS puszką na świadczenie emerytalne. Po półrocznym okresie emerytury kościelnej, szczęśliwiec, który ukończył 67 rok życia – przejdzie na tzw. emeryturę godziwą, w ramach której będzie mógł załatwić wszystkie swoje sprawy, oddać państwu długi i zorganizować swój pochówek, a nawet stypę - żeby nie być ciężarem dla reszty, pracującej rodziny.

Dzięki precyzji nowoczesnych aparatów, emeryt przebywający w 2040 roku na godziwej emeryturze, będzie mógł sam udać się na miejsce pochówku, w wyznaczony przez aparat dzień zejścia z tego świata – organizując przedtem stypę dla rodziny i najbliższych przyjaciół. Godziwa emerytura pozwoli mu zorganizować stypę w opuszczonej szkole, z wykwintnym cateringiem, składającym się z sałatki Colesaw, porcji frytek, panierowanego kurczaka a nawet barszczyku do popicia. Koszty stypy pokryte będą oczywiście przez ZUS z godziwej emerytury emeryta. Jednak z wyjątkiem zabronionych napojów wyskokowych….

Zdarzało się bowiem wcześniej, to jest przed 2040 rokiem, że podpity emeryt – zamiast udać się po stypie na miejsce pochówku, czyli na najbliższy cmentarz – ruszał w Polskę i tyle go widziano. Narażało to ZUS na konieczność wypłaty nieprzewidzianych świadczeń emerytalnych, wykraczających poza okres wyznaczony przez amerykański aparat . A trzeba też wspomnieć o horrendalnych kosztach poszukiwania niepokornego emeryta przez Policję, ABW i detektywa Rutkowskiego, który do 2040 roku nie nabędzie jeszcze prawa do godziwej emerytury...

Oczywiście – po złapaniu emeryta, dzięki zlokalizowaniu bankomatów, z których wypłacał on nienależne mu już godziwe emerytury – aspołeczny osobnik zostanie doprowadzony na miejsce wiecznego spoczynku i natychmiast pochowany – ale już bez prawa do zorganizowania drugiej stypy…

Mówicie, że to niedorzeczne, co piszę. Jak to ? A czy ktokolwiek z was cztery lata temu przewidział, że w Polsce w 2012 roku będzie tak dobrze, że rząd Donalda Tuska zobowiąże się uratować przed kryzysem taką potęgę gospodarczą, jak Włochy ? Czy ktokolwiek przewidział, że w 2012 roku państwowe premie osiągną 570 tysięcy złotych, lub że mucha zatrudni fryzjera ? A kto z was przewidział, że Palikot zostanie mężem stanu, a Miller, który nie potrafił skończyć – znowu zacznie ? A wskażcie mi takiego, który uwierzył w 2009 roku w słowa gajowego, że „prezydent gdzieś poleci i wszystko się zmieni ?” . Czy przewidzieliście jeszcze w 2009 roku, że gajowy zostanie prezydentem III RP ? Tutaj najbardziej niedorzeczna fikcja staje się faktem...

Dlatego to wszystko o czym piszę będzie możliwe w 2040 roku, dzięki precyzyjnie zaprojektowanej już w 2012 roku naszej przyszłości przez Dobrego Wuja Emerytów, Gargamela i Pana Waldka. Oczywiście przy pełnej akceptacji gajowego, który uchwaloną w nocy ustawę podpisze z rannym brzaskiem – bez żadnego bulu i wstydu…

Brak głosów

Komentarze

Bingo!

Vote up!
0
Vote down!
0
#227507

A co będzie z naszym premierem ukochanym? Żądam natychmiastowych wyjaśnień!

Vote up!
0
Vote down!
0
#227510

Donald po roku przewodniczenia Unii zostanie przepędzony z fotela przewodniczącego, na którym nie mógł usiedzieć, ze względu na rozgrywki piłkarskie.

Potem pojawi się w Korei Północnej, jako doradca Kim Dzong Una. Ale Kim Dzong Un gdzieś wyjedzie i sytuacja się zmieni. Wtedy okaże się, że nasz Donald jest w istocie synem Kim Ir Sena – Don Miau Senem, który urodził się po wizycie Wielkiego Przywódcy w bratniej NRD !

Jak to się stało, że Tusk poczęty w NRD – narodził się w Gdańsku ? A to już są same cudy, na które odpowie kiedyś Ministerstwo Prawdy bratniego nam kraju….

Vote up!
0
Vote down!
0
#227547

No to chwała Bogu, kamień z serca.

Vote up!
0
Vote down!
0
#227561

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#227516