Następny rewelacyjny Nicpoń - "Romantyzm vs. realpolitik"

Obrazek użytkownika triarius
Blog

Nicpoń, po przerwie, kiedy to żył głównie realem, w znakomitej formie. Gada, jakby się naczytał Spenglera, tylko on o tym nie wie. Nie chodzi o szczegóły, których nie zna (bo w wikipedii nie opisali), ale ogólny duch i wnioski są absolutnie spengleryczne.

Jarecki ten najnowszy tekst odkrył, ale napisał, że to ja mam wkleić. Fakt, Indianie ponoć uważali, że jak komuś uratowałeś życie, to musisz się o niego już zawsze troszczyć. A ja przecież wczoraj wkleiłem tu poprzedni tekst Artura. Jeszcze wcześniej, faktycznie, zaprosiłem faceta, by się choć zagregował, ale na razie to wolał zignorować. Może mu się w mózgu już gotowały te znakomite i ważne teksty, who knows?

A teraz, let's get ready tu rumble... Artur M. Nicpoń i...

Romantyzm vs. realpolitik

Przez Salon24 i nie tylko, co jakiś czas przewala się microwojenka między zwolennikami realpolitik i tzw. romantykami. Z reguły ma to miejsce z okazji rocznicy Powstania Warszawskiego lub podobnych upamiętnień polskich klęsk wynikłych z romantycznych zrywów.

Te rzesze "realistów", którzy się de facto niewiele róznią w swoim prostym, mechanicystycznym myśleniu od takiego np. Quasiego, byłyby nawet zabawne, gdyby rzecz nie tyczyła spraw ważnych, w pewien sposób fundamentalnych i tragicznych.

Pomijam już tutaj fakt, że to jest bardzo wygodna pozycja takie mądrusiowanie się post factum, kiedy się siedzi w wygodnym fotelu, sączy koniaczek, popala cohibę i z zacisza własnego domu, bez żadnych realnych zagrożeń, będąc obłożonym książkami, mapkami i analizami- strofuje i wytyka nieubłaganym palcem rożne błędy ludziom, którzy kiedyś tam, w przeszłości podjęli działania na rzecz wolności, walki o honor i... ponieśli porażkę.

Mam to, w pewnym stopniu, za miarę skundlenia naszych czasów. To psioczenie na ludzi, którzy potrafili ruszyć dupska i zawalczyć o coś, co uważali za ważne i nie unikali daniny krwi i życia. Zwłaszcza w sytuacji, w której samemu nie chce się nawet przejść na np. wczorajszy wrocławski rynek i oddać trochę krwi dla mordowanych Gruzinów. Krwi, która jest pobierana w odpowiednich proporcjach, w warunkach europejsko- higienicznych, bez wtóru wybuchających bomb.

Może warto sobie przypomnieć to, co jest fundamentem naszej cywilizacji. To, co sprawiło, że stała się ona na świecie dominująca, najbardziej żywotna, pełna wigoru, kreatywności i expansywna. Czy tym elementem bazowym był pragmatyzm? Czy Jezus Chrystus postępował pragmatycznie? Czy Jezus Chrystus kalkulował? Liczył co mu się opłaca, a co nie? Czy głosząc to co głosił brał pod uwagę zimny rachunek zysków i strat?

Raczej nie. A mimo to, długofalowo- wygrał. Dla siebie i co najwazniejsze- dla nas.

Sednem naszej cywilizacji, jej składnikiem fundamentalnym jest, bardzo w istocie romantyczne, działanie według zasad. Osobista, jednostkowa droga do doskonałości w Bogu. Takie postępowanie często przynosi na krótką metę żałosne skutki- rodzi cierpienia, nieszczęścia, często wymaga ofiary z życia. Niemniej jednak u podstaw tryumfu cywilizacji białych, europejskich chrześcijan leżało zawsze coś, co można nazwać świętym szaleństwem. Bo przecież to nie rozsądek pchał ludzi ku nieznanym lądom w drewnianych łupinach, w których dziś strach byłoby wypłynąć na Śniardwy. To nie rozsądek kazał ludziom budować gotyckie katedry, które tak chętnie dziś podziwiamy. To nie rozsądek kazał ludziom porzucać w miarę bezpieczne domy i ruszać do walki o Grób.

Wszystko, co w naszej kulturze piękne, wzniosłe, szlachetne i nieśmiertelne wynikało z tego własnie bożego szaleństwa a nie z chłodnego, kalkulowanego oglądu sytuacji.

Wszystko też uległo zmianie od chwili, w której zdesakralizowaliśmy rzeczywistość przyjmując za pewnik prosty, newtonowski model świata, w którym obserwowana akcja wywołuje obserwowaną reakcję. Skarleliśmy duchowo ale i skarleliśmy przez to, jako całkiem materialni ludzie. Do tego stopnia, że w naszych przodkach budzilibyśmy dziś tylko pogardę i obrzydzenie. My, ludzie XXI wieku, których wszechwładna banda biurokratycznych pierdzistołków prowadzi przez życie za rączkę jak małe dzieci. My, potomkowie zdobywców i konkwistadorów hodowani jak bydło, któremu trzeba zapewnić strawę, dach nad głowami i bezpieczny pastuch elektryczny, byśmy nie weszli w szkodę lub sami sobie nie zrobili krzywdy. My, karły, które za iluzję bezpieczeństwa oddajemy swoją wolność i ludzką godność.

Realpolitik, pragmatyzm to nic innego jak oddanie się pod władzę lewicy. I to tej lewicy najbardziej obrzydliwej, chamskiej, plugawiącej dorobek dwóch tysięcy lat naszej historii. To oddanie się w pacht ludziom, którzy są na tyle pyszni, że uwazają, iz są w stanie poprawić mechanizmy rządzące tym światem. Zmienić świat tak, by działał lepiej. Efekty ich działalności są zaś przerazające. To, co zafundowali nam od czasów rewolucji antyfrancuskiej, przez XXwieczne rzezie i montowany na naszych oczach turbototalitaryzm „europejski” nie pozostawia złudzeń. Zimne kalkulacje, choć na pozór wydają się przynosić pozytywne efekty, długofalowo niosą ze sobą zagładę dziesiątków milionów ludzkich istnień, niewolę, stagnację i utratę prymatu nad światem. Jakieś cholerne turbany szczaja na nasze kościoły, mnożą się w naszych miastach jak króliki, a ruska, turańska dzicz robi co jej się podoba na oczach ufajdanego ze strachu Zachodu.

Realpolitik jest najprostszą drogą do nowego, „lepszego” człowieka, którego jakiś czas temu opisał Galopujący Major, w kontexcie siły Rosji i tego, jak w stosunku do niej powinnismy się zachowywać. Powinniśmy, zdaniem Majorka, być oślizgłymi glistami, które z przeżycia uczyniły sobie filozofię. Powinniśmy być pozbawionymi kręgosłupa robalami pokrytymi śluzem tak, żeby nie dało się nas capnąć. Powinniśmy się wić i ślizgać.

Kurwa mać, to ja się pytam- po co takie życie?

Czy życie warte jest tego, by dać się sprowadzić do poziomu robactwa? Czy po to zyjemy by być oślizgli? Czy po to znaleźliśmy się na tej planecie, by brodzić w gównie i nie patrzeć w gwiazdy?

Moim zdaniem nie.

Być może róznym Majorkom podoba się wizja bycia bydlęciem, którym dyrygują inni. Być może róznym Majorkom podoba się oślizgłe wicie się u stóp silnych i potężnych. Ale niech się nie dziwią, że będą traktowani dokładnie tak, jak tego pragną- jak bydło i jak robactwo.

W naturze człowieka, poza jego zdolnością do znoszenia trudności, przeciwności losu, często upodleń, leży także coś takiego jak godność, honor i pragnienie czegoś więcej niż żeby nie padało na łeb a w misce trochę karmy.

A to, co naprawdę jest coś warte zawsze wymaga wyrzeczeń, walki i ofiar.

Nie wiem jak dziś wyglądałaby Polska i Polacy, gdybyśmy tych powstańczych ofiar nie ponieśli. Czy bylibyśmy tym samym narodem, którym jesteśmy dziś? Czy stalibyśmy się już dawno rabami, robactwem bez kręgosłupa?

Istota człowieczeństwa, która realizuje się w jego wolności, to min. zdolność do mówienia NIE.

Jak, na Boga, mają mówić NIE istoty, które od wieków godzą się na wszystko? Jak mają mówić NIE ci, których ideałem ma być wijące się, oślizgłe robactwo? Jak mają o godność i honor walczyć ci, którzy NIE mówić nie potrafią?

Dziś Historia przyspiesza znowu. Bardzo prawdopodobne, że w ciągu najbliższych 20- 30 lat rozegrają się w naszym rejonie świata wydarzenia, które nie tylko wstrząsną „ustalonym” porządkiem, ale i przewartościują świat na nowo. Warto sobie zadać pytanie, czy zdając sobie sprawę z własnej słabości militarnej i ekonomicznej wejdziemy w tę przyszłość jako pragmatyczne, ale śliskie robactwo będące nawozem Historii, czy jako dumni Ludzie?

Oryginalny link tutaj: http://crusader.salon24.pl/89100,index.html

Brak głosów

Komentarze

Najgorsze jest tylko to, że te kanalie rozgrywają nami.
Używają nas jako mięsa armatniego. Oni siedzą w schronach, a narody się wykrwawiają.
Wiedzą jak to robić. Doprowadzają nas do nędzy materialnej i moralnej, potem szczują na siebie, zarabiając kokosy na wojnie, albo po prostu unikając kary za wcześniejsze szalbierstwa. Po wszystkim sami się dziwimy, skąd w nas tyle agresji i żądzy krwi. Co mi winien jakiś nieświadomy Rusek, albo Gruzin, albo Niemiec?
Dlatego zawsze, ale to zawsze nalezy reagować na początku na próby wprowadzania fałszywych ideologii. Trzeba być świadmym, jak nakazał JPII. Nie chodziło mu o politykę, bo tu łatwo nas zwieść, ale o moralność. Kto działa przeciwko prawu bożemu w szczegółach, ten za chwilę nie cofnie się przed mordem.
Praktykujmy wiarę i chrońmy Kościół jak skarb największy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#2273