Armia Krajowa. Wyznawali tradycyjne wartości polskiego żołnierza. Bóg! Honor! Ojczyzna.

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Polskie Państwo Podziemne. SZP, ZWZ, Armia Krajowa, a na końcu ŻOŁNIERZE WYKLĘCI!To dzięki nim, nie udało się Sowietom i ich nadwiślańskim sługusom ujarzmić Polaków na modłę Stalina!
Dzisiaj 14 lutego kolejna już 70 rocznica powstania Armii Krajowej.
"...Powstała w wyniku przekształcenia powołanej 27 IX 1939 Służby Zwycięstwu Polski w utworzony 13 XI 1939 Związek Walki Zbrojnej, przemianowany 14 II 1942 rozkazem Naczelnego Wodza Polskich Sił Zbrojnych, generała W. Sikorskiego, na AK. Podlegała Naczelnemu Wodzowi i Rządowi Rzeczypospolitej Polskiej na uchodźstwie.
W zamierzeniach rządu miała być organizacją ogólnonarodową, ponadpartyjną, a jej Komendant Główny jedynym, upełnomocnionym przez rząd dowódcą krajowej siły zbrojnej. Głównym zadaniem AK było prowadzenie walki o odzyskanie niepodległości przez organizowanie i prowadzenie samoobrony i przygotowanie armii podziemnej na okres powstania, które miało wybuchnąć na ziemiach polskich w okresie militarnego załamania Niemiec. "
W tym roku obchodzimy tę rocznicę na dwa tygodnie przed ustanowionym Dniem Żołnierzy Wyklętych.
-"W obliczu Boga Wszechmogącego i Najświętszej Maryi Panny, Królowej Korony Polskiej kładę swe ręce na ten Święty Krzyż, znak Męki i Zbawienia, i przysięgam być wiernym Ojczyźnie mej, Rzeczypospolitej Polskiej, stać nieugięcie na straży Jej honoru i o wyzwolenie Jej z niewoli walczyć ze wszystkich sił – aż do ofiary życia mego.
Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej i rozkazom Naczelnego Wodza oraz wyznaczonemu przezeń Dowódcy Armii Krajowej będę bezwzględnie posłuszny, a tajemnicy niezłomnie dochowam, cokolwiek by mnie spotkać miało.
Tak mi dopomóż Bóg.

-Przyjmuję Cię w szeregi Armii Polskiej, walczącej z wrogiem w konspiracji o wyzwolenie Ojczyzny. Twym obowiązkiem będzie walczyć z bronią w ręku. Zwycięstwo będzie twoją nagrodą.
Zdrada karana jest śmiercią."

Przysięgę taką złożyło min. 400 tyś. Polek i Polaków!

Mamy wobec nich dług, olbrzymi dług do spłacenia.
To dzięki nim wszysstkim, nie udało się Sowietom i ich nadwiślańskim sługusom ujarzmić Polaków na modłę Stalina!
Bezkompromisowi, wierni do końca złożonej żołnierskiej przysiędze walczyli o Polskę wyśnioną, wywalczoną, wymarzoną- wolną, niepodległą, normalną!
Potem rzesza ok. 200 tyś. nie złożyła broni i w latach 44-56? nawet póżniej! zapłacili cenę najwyższą za swą służbę Ojczyżnie.

Po tzw wyzwoleniu więzieni, torturowani, zabijani, hańbieni przez swych oprawców nawet po śmierci, zakopywani na śmietnikach, pod cmentarnymi płotami!
Ci którzy przeżyli katownię aresztów i więzień nie mieli szans na dobrą pracę, na studia; poza nielicznym wyjątkami musieli wegetować na obrzeżach prl'u!
Ich rodziny poddawano wieloletnimi szykanami.
Do dzisiaj nie możemy doszukać się ich grobów.

A dzisiaj ich prześladowcy, Jaruzelski i Kiszczak sługusi Moskwy, antypolscy zbrodniarze mają protektora-patrona nie tylko w Michniku!
Ci dwaj sowieccy plugawcy zasłużeni w niszczeniu polskiego narodowościowego żywiołu odbierają od III RP nie tylko suto-tłuste emerytury, lecz co gorsza mają co rusz publiczna klakę!
Mordercy zostali ludżmi honoru, a ich ofiary przez ostatnie lat dwadzieścia z trudem otrzymują w przestrzeni publicznej tylko namiastkę tego na co zasłużyli walcząc o Polskę!
Piewcy Stalina, co opluwali w swej "poezji" Chłopców z lasu" są zgłaszani do Nobla, gajowy obdziela ich Orłem Białym!!! Mordercy zza biurka; prokuratorzy i sędziowie mają sute emerytury.
A byli AKowcy, a ŻOŁNIERZE WYKLĘCI....

Co prawda jest już z tym coraz lepiej, ale to tylko namiastka, to promil tego, co się im należy od nas za służbę Polsce!
Musimy być kustoszami tej pamięci o NICH!, o tych, co walczyli o wolną Polskę!

Słowo bandyta, bez żadnych stylistycznych złagodzeń musi być przypisane dla takich moskiewskich zbrodniarzy, antypolskich szubrawców jak Jaruzelski, Siwicki, Kania i Kiszczak ! bez względu na to jakiej ochrony i obrony udziela im od lat dwudziestu swołoczowate ścierwo z ulicy czerskiej czy innej wiatracznej!

A bohater!!
BOHATER! ten termin musi być zarezerwowany wyłącznie, tylko...
BOHATEROM!
Dzisiaj w rocznicę AK o jednym z nich!
"Oświęcim to była igraszka"!
Takie słowa wypowiedział do żony w trakcie widzenia rotmistrz Witold Pilecki n/t przesłuchań w śledztwie w ubeckiej katowni na Mokotowie!
To co się działo w aresztach, więzieniach ub i nkwd na ziemiach polskich po r. 1944 wiedzą tak naprawdę tylko ci co przez nie przeszli.
Mój wuj, który tam trafił w r. 1947, aresztowany w Jeleniej Górze jako Żołnierz Wyklęty nigdy nie chciał o tym mówić.
Podobno nawet nie rozmawiali w swoim gronie, w gronie tych co przeżyli.
Wiem, że nawet nie mieli pretensji do swego kolegi, który ich wsypał, bo nie wytrzymał śledztwa we wrocławskiej katowni.
Z innych żródeł też wiem, że sowieci i ich polscy sługusi byli niewyobrażalnie wręcz brutalniejsi od gestapowskich zakapiorów.
Poziom bestialstwa w ubeckich i enkawudowskich katowniach przekraczał to wszystko czego doświadczyli czy też zasłyszeli Polacy za Niemca w latach 39-45!

Jeśli taki twardziel jak rotmistrz Witold Pilecki, po ponad 1000 dniach pobytu w obozie Auschwitz wypowiedział w więzieniu mokotowskim takie słowa "Oświęcim to była igraszka", to jakim torturom został on sam poddany i inni aresztowani, uwięzieni przez bezpiekę na ziemiach polskich po roku 1944 przez ubeckich katów! przez antypolskich zbrodniarzy?

Widziałem niedawno w tv w sali TK te chamskie matrony i te ubecko-esbeckie mordy protestujące przeciw zredukowaniu wysokich ich emerytur.
Widziałem tę plugawą, chamską facjatę prof Łajdeckiego i byłego wałęsowego ministra ich wspierających!
Te matrony to pewnie "sekretarki" i "sprzątaczki", skrzywdzone ustawą zdeubeczoną!

Ilu z nich na tej sali spowodowało, że taki twardziel jak rotmistrz Witold Pilecki wyrzekł te słowa "Oświęcim to była igraszka"!?

cyt.:
"...Witold Pilecki ps. Witold, Druh, Roman Jezierski, Tomasz Serafiński (ur. 13 maja 1901 w Ołońcu (fiń. Aunus), zm. 25 maja 1948 w Warszawie) – rotmistrz kawalerii Wojska Polskiego, żołnierz podziemia, organizator ruchu oporu w Auschwitz-Birkenau. Skazany przez władze komunistyczne Polski Ludowej na karę śmierci, wyrok wykonano. Kawaler Orderu Orła Białego. Autor pierwszych na świecie raportów o Holokauście tzw. Raportów Pileckiego.
Urodził się w północnej Rosji, dokąd rodzina Pileckich została przesiedlona przez władze rosyjskie w ramach represji za udział w powstaniu styczniowym. Jego dziadek, Józef Pilecki, siedem lat spędził na zesłaniu na Syberii. Pochodził z rodziny szlacheckiej pieczętującej się herbem Leliwa. Ojciec Witolda, Julian Pilecki po ukończeniu studiów w Instytucie Leśnym w Petersburgu, przyjął posadę leśnika w Karelii. Po wstąpieniu w związek małżeński z Ludwiką Osiecimską zamieszkali w Ołońcu. Tam urodziło się im pięcioro dzieci: Maria, Józef /zmarł w wieku 5 lat/, Witold, Wanda i Jerzy.

Od 1910 Pileccy mieszkali w Wilnie, gdzie Witold uczył się w szkole handlowej. Od 1914 należał do zakazanego przez władze rosyjskie harcerstwa (w 1916 założył własną drużynę). Z raportu Komendy Harcerskiej w Kownie z 1919 wynika, że był drużynowym VIII drużyny im. Adama Mickiewicza w Wilnie[1]. Maturę zdał w 1921 roku.

W latach 1918-1921 służył w Wojsku Polskim, walczył podczas wojny z bolszewikami. Jako kawalerzysta brał udział w obronie Grodna. 5 sierpnia 1920 wstąpił do 211 pułku ułanów i w jego szeregach walczył w bitwie warszawskiej, bitwie w Puszczy Rudnickiej i brał udział w wyzwoleniu Wilna. Dwukrotnie odznaczony został Krzyżem Walecznych.

Po wojnie zdemobilizowany. W 1934 był podporucznikiem rezerwy ze starszeństwem z 1 lipca 1925 i 300 lokatą. Pozostawał na ewidencji Powiatowej Komendy Uzupełnień w Lidzie z przydziałem mobilizacyjnym do 26 Pułku Ułanów Wielkopolskich w Baranowiczach.

W sierpniu 1939 został ponownie zmobilizowany. Walczył w kampanii wrześniowej jako dowódca plutonu w szwadronie kawalerii dywizyjnej 19 Dywizji Piechoty Armii "Prusy", a następnie w 41 Dywizji Piechoty na przedmościu rumuńskim. Pod jego dowództwem w trakcie prowadzonych walk ułani zniszczyli 7 niemieckich czołgów oraz 3 samoloty. Ostatnie walki jego oddział prowadził jako jednostka partyzancka. Pilecki rozwiązał swój pluton 17 października 1939 roku i przeszedł do konspiracji.

Po zakończeniu kampanii wrześniowej przedostał się do Warszawy, został jednym z organizatorów powołanej 9 listopada 1939 konspiracyjnej organizacji Tajnej Armii Polskiej pod dowództwem mjra Jana Włodarkiewicza. Początkowo pełnił weń funkcję szefa sztabu, następnie inspektora głównego. Był zwolennikiem wcielenia TAP do ZWZ co nastąpiło na przełomie 1941/42[2].
Pobyt w Auschwitz.

W 1940 roku, Pilecki przedstawił swoim przełożonym plan przedostania się do niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz, w celu zebrania od wewnątrz informacji wywiadowczych na temat jego funkcjonowania i zorganizowania ruchu oporu. W tym czasie niewiele było wiadomo o warunkach panujących w obozie. 19 września 1940 podczas łapanki pozwolił aresztować się Niemcom (w bloku przy al. Wojska Polskiego 40), by dostać się do obozu Auschwitz (w Oświęcimiu) i zdobyć informacje o panujących w nim warunkach. Do obozu trafił w nocy z 21 na 22 września 1940 roku wraz z tzw. drugim transportem warszawskim.

Jako Tomasz Serafiński (więzień nr 4859) był głównym organizatorem konspiracji w obozie. W zorganizowanej przez niego siatce nazwanej przez Pileckiego - ZOW (Związek Organizacji Wojskowej) byli między innymi: Ksawery Dunikowski i Bronisław Czech. Pilecki wyznaczył stworzonej przez siebie organizacji następujące cele:

* podtrzymywanie na duchu kolegów
* przekazywanie współwięźniom wiadomości z zewnątrz obozu
* potajemne zdobywanie żywności i odzieży oraz jej rozdzielanie
* przekazywanie wiadomości poza druty KL Auschwitz
* przygotowanie własnych oddziałów do opanowania obozu podczas ew. zaatakowania go z zewnątrz przez oddziały partyzanckie, z równoczesnym zrzutem broni i siły żywej (desant)

ZOW został zorganizowany w systemie tzw. "piątek". Pierwsze górne "piątki" stanowiły najważniejsze ogniwo ZOW. Członkami tych "piątek" mogli być jedynie ci więźniowie, których Pilecki darzył absolutnym zaufaniem. Nazwa "piątka" była umowna, ponieważ zdarzało się, że liczyła ona więcej członków niż pięciu. Zgodnie z relacją Pileckiego: Każda z tych "piątek" nie wiedziała nic o "piątkach" innych i sądząc, że jest jedynym szczytem Organizacji, rozwijała się samodzielnie, rozgałęziając się tak daleko, jak ją sumą energii i zdolności jej członków plus zdolności kolegów stojących na szczeblach niższych, a przez "piątkę" stale dobudowywanych, naprzód wypychały. W ostatnich miesiącach 1942 r. odrzucono system „piątkowy” organizując ZOW na wzór wojskowy z podziałem na bataliony, kompanie i plutony posiadające wyznaczone rejony działania - zastosowanie modelu struktury wojskowej miało na celu przygotowanie się do podjęcia bezpośrednich działań zbrojnych przeciwko załodze SS[2].

Jednym z istotniejszych osiągnięć Pileckiego w obozie było opracowywanie sprawozdań przesyłanych później do dowództwa w Warszawie i dalej na Zachód. Jako więzień obozu, w listopadzie 1941 został awansowany do stopnia porucznika przez gen. Stefana Grota-Roweckiego.

W nocy z 26 na 27 kwietnia 1943 Pilecki zdołał uciec z obozu wraz z dwoma współwięźniami. Wzdłuż toru kolejowego doszli do Soły, a następnie do Wisły, przez którą przepłynęli znalezioną łódką. U księdza w Alwerni dostali posiłek oraz przewodnika. Przez Tyniec, okolice Wieliczki i Puszczę Niepołomicką przedostali się do Bochni i tam ukrywali się u państwa Oborów przy ulicy Sądeckiej. Następnie dotarli do Nowego Wiśnicza, gdzie Witold Pilecki odnalazł prawdziwego Tomasza Serafińskiego. Serafiński skontaktował go z oddziałami AK, którym przedstawił swój plan ataku na obóz w Oświęcimiu. Jego projekt ataku na obóz nie zyskał jednak aprobaty dowództwa ponieważ został uznany za nierealny. 11 listopada 1943 został awansowany do stopnia rotmistrza.

W 1943-1944 służył w oddziale III Kedywu KG AK (m.in. jako zastępca dowódcy Brygady Informacyjno-Wywiadowczej "Kameleon"-"Jeż"), brał udział w powstaniu warszawskim. Początkowo walczył jako zwykły strzelec w kompanii "Warszawianka", później dowodził jednym z oddziałów zgrupowania Chrobry II, w tzw. Reducie Witolda (dawna siedziba redakcji "Rzeczypospolitej"). W latach 1944-1945 w niewoli niemieckiej w stalagu 344 Lamsdorf (pol. Łambinowice), oflagu VII A w Murnau, następnie w 2 Korpusie Polskim we Włoszech, w październiku 1945, na osobisty rozkaz gen. Władysława Andersa wrócił do Polski, by prowadzić w Polsce działalność wywiadowczą na rzecz 2 Korpusu.

Jesienią 1945 roku zorganizował siatkę wywiadowczą i rozpoczął zbieranie informacji wywiadowczych o sytuacji w Polsce, w tym o żołnierzach AK i 2 Korpusu, którzy byli więzieni w obozach NKWD i deportowani przez Sowietów na Syberię. W późniejszym śledztwie wskazał też zorganizowane w Warszawie trzy magazyny broni. Prowadził również wywiad w MBP, MON i MSZ.

Nie zareagował na rozkaz Andersa polecający mu opuszczenie Polski, w związku z zagrożeniem aresztowaniem. Rozważał skorzystanie z amnestii w 1947, ostatecznie postanowił jednak nie ujawniać się.
8 maja 1947 został aresztowany. W areszcie był torturowany przez funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa. W trakcie ostatniego, jak się później okazało, widzenia z żoną, wyznał jej w tym kontekście: Oświęcim to była igraszka. Ostatecznie został oskarżony o działalność wywiadowczą na rzecz rządu RP na emigracji.

3 marca 1948 przed Rejonowym Sądem Wojskowym w Warszawie rozpoczął się proces tzw. "grupy Witolda". Rotmistrz Pilecki został oskarżony o:

* nielegalne przekroczenie granicy
* posługiwanie się fałszywymi dokumentami
* brak rejestracji w Rejonowej Komendzie Uzupełnień
* nielegalne posiadanie broni palnej
* prowadzenie działalności szpiegowskiej na rzecz Andersa
* przygotowywanie zamachu na grupę dygnitarzy MBP

Zarzut o przygotowywanie zamachu na procesie stanowczo odrzucił, a co do działalności wywiadowczej, to uważał ją za działalność informacyjną na rzecz II Korpusu, za którego oficera nadal się uważał. Do pozostałych zarzutów na procesie przyznał się.
Skład sędziowski:
Prokuratorem oskarżającym Pileckiego był major Czesław Łapiński, przewodniczącym składu sędziowskiego podpułkownik Jan Hryckowian (obaj byli dawnymi oficerami AK), sędzią kapitan Józef Badecki. Skład sędziowski (jeden sędzia i jeden ławnik) był niezgodny z ówczesnym prawem."

15 maja 1948 roku rotmistrz został skazany na karę śmierci i wkrótce stracony. Wyrok wykonano w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej, poprzez strzał w tył głowy.

Witold Pilecki pozostawił żonę, córkę i syna. Jego miejsce pochówku jest nieznane, prawdopodobnie zwłoki zakopano na wysypisku śmieci koło Cmentarza Wojskowego na Powązkach w Warszawie. Grób symboliczny znajduje się w Kwaterze "Na Łączce". Wszelkie informacje o dokonaniach i losie Pileckiego podlegały w PRL-u cenzurze.

"Wraz z rotmistrzem Pileckim zostali skazani:
* Maria Szelągowska - kara śmierci
* Tadeusz Płużański - dwie kary śmierci (zamienione na dożywocie)
* Ryszard Jamontt-Krzywicki - 8 lat więzienia
* Maksymilian Kaucki - 12 lat więzienia
* Witold Różycki - 15 lat więzienia
* Makary Sieradzki - dożywotnie więzienie
* Jerzy Nowakowski - 5 lat więzienia
Skarga rewizyjna złożona przez obrońców oskarżonych wpłynęła tylko na zmianę kary śmierci Marii Szelągowskiej (ze względu na jej płeć) i Tadeusza Płużańskiego na dożywocie. Prośby o ułaskawienie Pileckiego skierowali do prezydenta Bolesława Bieruta prócz obrońcy przyjaciele oświęcimscy i żona rotmistrza Pileckiego[4]. Bolesław Bierut nie skorzystał z prawa łaski.
Ponura jest także rola Józefa Cyrankiewicza.
Pilecki musiał znać doskonale jego podwójna grę w Auschwitz.
Bratanek Pileckiego twierdzi, że podczas rozprawy odczytano list Józefa Cyrankiewicza, w którym ówczesny premier napisał: "Gdyby oskarżony zechciał powoływać się na mnie, na moją znajomość z Oświęcimia, nie może to absolutnie w żadnym wypadku zmniejszyć jego winy i nie może spowodować złagodzenia wyroku. Oskarżony Witold Pilecki jest wrogiem Polski Ludowej, jest bardzo szkodliwą jednostką, dlatego powinien ponieść najwyższy wymiar kary." Jednakże żadni inni świadkowie (w tym obrońcy skazanych) nie potwierdzili tego faktu, a w aktach sądowych nie ma takiego listu, ani zaś żadna inna relacja tego nie potwierdza[2]. Ów bratanek twierdził również, że Cyrankiewicz był konfidentem SS, donoszącym także na członków organizacji wewnątrz Auschwitz. Jest to o tyle dziwne, że Cyrankiewicz był od 1939 dowódcą okręgu Kraków GL PPS, a od 1940 zaprzysiężonym oficerem ZWZ, zorganizował m.in. akcję odbicia z rąk Gestapo Jana Karskiego, zaś wiosną 1944 został politycznym zwierzchnikiem, a latem 1944 także dowódcą wojskowym AK w obozie oświęcimskim. Faktem pozostaje, że najwyraźniej Cyrankiewicz nie zrobił nic w sprawie ułaskawienia Pileckiego."

Prokuratorzy z Naczelnej Prokuratury Wojskowej w 1990 r. podjęli rewizję procesu grupy rotmistrza Pileckiego.
Pierwotnie wniosek przewidywał rehabilitację jednak Tadeusz Płużański wywalczył anulowanie wyroków.
Unieważnienie wyroku w sprawie Witolda Pileckiego nastąpiło 1 października 1990.

Witold Pilecki odznaczony został pośmiertnie Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski (1995).
W roku 2002 przeciwko prokuratorowi Czesławowi Łapińskiemu oskarżającemu w procesie rotmistrza prokurator IPN wniósł akt oskarżenia. Do wydania wyroku nie doszło wobec śmierci oskarżonego w r. 2004.

27 stycznia 2005 r., podczas uroczystości 60. rocznicy wyzwolenia obozu KL Auschwitz, Aleksander Kwaśniewski wymienił zasłużonych więźniów obozu, do których zaliczył takie nazwiska, jak m.in.Józef Cyrankiewicz, Tadeusz Borowski, Seweryna Szmaglewska, Bronisław Czech, Xawery Dunikowski. Władysław Bartoszewski i innych.
Pominął m.in. Witolda Pileckiego i św. Maksymiliana Kolbego.

Dopiero 30 lipca 2006 r., przy okazji obchodów 62. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego, prezydent Polski Lech Kaczyński naprawił choć częściowo te krzywdy i przyznał Witoldowi Pileckiemu pośmiertnie Order Orła Białego

pzdr

Brak głosów

Komentarze

 Z niemałym zdumieniem usłyszałam, że jego losy wstrząsnęły Japończykami!

 Może kojarzą go z własnymi legendarnymi rycerzami - samurajami?

 

A przecież mieliśmy więcej podobnych do niego Niezłomnych. Ich cienie ciągle czekają na rehabilitację...

Vote up!
0
Vote down!
0
#225840

Antysalonie! Skoro o bohaterach AK mowa, to pozwolę sobie dorzucić cegiełkę. Ale cegiełkę może nieco przekorną, bez słów pisanych wielkimi literami, bez - całkiem zresztą stosownej - egzaltacji. Oto moja kamień rzucony na szaniec, kamień który miałem zaszczyt poznać osobiście, jeden wśród wielu innych, z którymi się zetknąłem.  

KAPITAN ALFRED PACZKOWSKI, "WANIA" 1909 - 1986

Lekarz, ułan 9 Pułku z Trembowli, uczestnik kampanii wrześniowej, jeden z pierwszych cichociemnych, zrzucony do Kraju 28 grudnia 1941 roku, uczestnik akcji "Wachlarz", schwytany, więziony w Pińsku i uwolniony przez Ponurego (Piwnika), dowodził i został ciężko ranny w bitwie pod Mańczakami latem 1944, uczestnik Powstania Warszawskiego, 16 września przepłynął Wisłę, aby na rozkaz dowództwa nawiązać kontakt z Sowietami.

Miał szczęście, nierozpoznany przez Sowietów wrócił do Kraju "już" w 1947. PRL zagwarantowała mu w końcu "godną" synekurę - do końca życia był lekarzem w warszawskim zakładzie pogrzebowym.

Wśród innych Jego opowieści, szczególnie zapamiętałem jedną. W 1941 zostali omyłkowo zrzuceni w Rezszy,  kilka kilometrów od granicy GG i zagarnięci przez patrol żandarmerii niemieckiej. Na posterunku, w ciągu kilku sekund, sześciu naszych (dwaj kurierzy cywilni i czterej cichociemni) załatwiło cały niemiecki oddział. Zapytałem go o ten incydent, oczekując w odpowiedzi jakich banalnych słów o  patriotyżmie, nienawiści do wroga, doskonałym wyszkoleniu, etc. Usłyszałem tylko: "Wie pan, panie Tomku, ja po prostu dobrze strzelam..." 

"Wania" żył bujnie także w cywilu. Zawsze był "do bitki i wypitki". Po śmierci ukochanej żony, będąć już dobrze po siedemdziesiątce, ożenił się po raz drugi. Niektórzy spośród bliskich mieli mu to za złe...Taki był z niego chłop!

Oddając cześć bohaterom AK należy pamiętać, że byli zwykłymi ludzmi. Jak my. Mieli swoje słabostki i nie dawali się postwić na cokole. Żyli jak chcieli i umieli. Najczęściej żyli dobrze. Mimo wszystko. Mieli Chłopcy jaja. 

Pozdrawiam.  

Vote up!
0
Vote down!
0
#225859

 Oni byli dzielni i...nadal tacy są:

Bohater bohaterowi bratem.

elzbieta23, 4 Czerwca 2009, 17:18

 

   Jak wygląda bohater? Po czym go rozpoznać? Gdzie go można zobaczyć?

      Jednego z takich bohaterów widziałam kiedyś w Warszawie. Było to 1 -go sierpnia 2004 roku w rocznicę Powstania Warszawskiego.

onet('adsGet1','main3-box')onet('adsGet2');onet('slotTest','3');

      Szłam wspólnie z innymi  na Plac Krasińskich, pod pomnik Powstańców. Nagle zauważyłam idącego z naprzeciwka młodego, potężnie zbudowanego mężczyznę. Szedł wolno z  pewną siebie miną . Z jego dłoni zwisała niedbale, złożona w czworo smycz . Na metr przed nim, powoli  spacerował jego pies. Podobny był nawet do pana, bo obaj mieli miny świadczące o pełnej świadomości swojej siły i obaj budzili respekt.

      Ludzie pokornie rozstępowali się na boki, robiąc przejście dla obu "przechodniów". Nagle rozległ się krzyk. Mocny , stanowczy, aczkolwiek lekko drżący, bo należący do małego białego jak śnieg staruszka.

 " Ty gówniarzu, a czemu to psa nie trzymasz na smyczy? A gdzie ty się tu pakujesz między ludzi? A poszedł ty do parku, czy gdzie na łąkę, a nie ludzi straszyć!"

 Świadkowie zdarzenia oniemieli.  Zmieszany młodzian ulotnił się razem ze swoim psem jak kamfora. Popatrzyłam na staruszka z uwagą. Miał na sobie mundur oficera z biało - czerwoną opaską WP AK na ramieniu. Aha,  pomyślałam, tak wygląda bohater.
 

Vote up!
0
Vote down!
0
#225867

Prawdziwi oficerowie - niezależnie od wieku i postury - potrafią zawsze zademonstrować prawdziwy autorytet. A kontynuując - nadal nieco żartobliwie - z "Wani" ,nawet na starość, było kawał chłopa. Ponad 190 cm. bary jak szafa. Garbił sie tylko, ale to pamiątka spod Mańczaków, gdzie mu wyrwało pół pleców. A gdybyś mu powiedziała, że był bohaterem, to pewnie nieco by się obruszył... ;-)

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#225871

....
//KAPITAN ALFRED PACZKOWSKI, "WANIA" 1909 - 1986

dzięki za przybliżenie ,tak szlachetnej postaci ...
Żołnierz - kapitan, lekarz , Cicho Ciemny - nasz Rodak !
Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#226181

Maruś! Podpadłeś mi z de Gaullem, ale co tam! Postaci jest na kopy! Z całym szacunkie dla Ciebie i innych Niepoprawnych nie można się ograniczę do kilku szacownych, zasługujących na hołd nazwisk! W AK było ok. 350 tysięcy ludzi!!! Pamiętajmy o Wszystkich, wspominajmy Tych, o których chociażby "coś" wiemy!

Na początek: chociażby w wiki, Maciej Kalenkiewicz! Za każdym razem, gdy będzie mowa o AK, wrzucę jakieś nazwisko. Kto chce, niech szuka! Kto nie chce, niech mi nie pieprzy o patriotyżmie i bohaterach!

Pozdrawiam.

Vote up!
0
Vote down!
0
#226182

Syn T. Płużańskiego napisał książkę: "Bestie. Nieukarani mordercy Polaków". Jest to reporterskie śledztwo o ludziach, którzy w czasach komunizmu mordowali polskich patriotów, za co nigdy nie zostali ukarani.

Polecam jej promocję na youtube.

Vote up!
0
Vote down!
0

Petronela

#225855

"Bohater naszych czasów" - tak Witolda Pileckiego określa Marco Patricelli, autor „Ochotnika”, biografii Rotmistrza.

Módlmy się o beatyfikację Rotmistrza!" I pamiętajmy o jego słowach wypowiedzianych w ubeckim więzieniu: "Oświęcim to była igraszka"!

Vote up!
0
Vote down!
0

Petronela

#225858

Włosi również zrobili b. dobry klip pomujący tę książkę.

Vote up!
0
Vote down!
0
#225948

Witaj,
dzięki za wpis, im więcej historii, tym mniej pola dla kłamstwa.

I mam nadzieję, że Kwaśniewskiego i jemu podobne nie zostaną "pominięte" przez kata.

Pozdrawiam

jwp

Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ?
Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

Vote up!
0
Vote down!
0

jwp - Ja też potrafię w mordę bić. Hr. Skrzyński - Panie Marszałku, a jaki program tej partii ? Marszałek Piłsudski - Najprostszy z możliwych. Bić kurwy i złodziei, mości hrabio.

#225875

rocznicę tak ważną z dziejów Polskiego Państwa Podziemnego!
Razem ze swą rachelą walentynkują na koszt podatnika.
Ani słowa o AK, ani zająknął się o rocznicy wywózek sowieckich
a pierdzielił tak: cyt.za wPolityce
"Miłość nie zna granic i jest najpiękniejszą formą odnajdywania miejsca w nowej ojczyźnie - powiedział prezydent Komorowski, podczas odbywającej się w dzień św. Walentego uroczystości wręczenia zaświadczeń o nadaniu obywatelstwa polskiego"
pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0

antysalon

#225904

Poruszający wpis, jakże potrzebny.

Bohaterstwo żołnierzy AK trzeba opiewać i opisywać.

Walczyli o Polskę długo, aż do 1963 roku!!! Mordowali ich Niemcy. Ludowe Wojsko likwidując ich już "po wojnie" niszczyło całe wsie mordując wspomagającą ich ludność.

To też chyba trzeba wspominać.

Cześć ICH pamięci.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Z opowiadań pamiętam, że z AK współpracował też ŻZW. Niemal wszyscy zginęli w Powstaniu i nie doczekali dnia czci.

Może warto coś o nich wspomnieć, byśmy pamiętali, że większość zamieszkujących naszą ojczyznę od 600 lat żydów walczyła wraz z nami w obronie Polski.

Byli lojalni wobec Polski, którą uważali również za swą ojczyznę, w Wojsku Polskim jej ślubowali (Izrael był marzeniem) i za nią polegli.

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Mamy wśród blogerów wielu wspaniałych historyków, ale pojawia się niewiele ich ocen podręczników.

Brak też syntetycznych "korekt historii" opisywanej zwykle przez postbolszewię (może są podręczniki nie wymagające dodatkowych wyjaśnień i uzupełnień?).

Dziękuję za wpis i pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#225912

Do "zapomnienia" ŻZW - paradoksalnie - najbardziej przyczynili się koledzy z ŻOB. Tak już to bywa z monopolami na martyrologię i bohaterstwo. Potrzeba chwili...a nawet dluuugiej chwili. Warto też przypomnieć pomordowanych Polakow pochodzenia żydowskiego z listy katyńskiej.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#225919

Wspaniały kawałek historii. 10/10

Co do Twojego komentarza pod własnym tekstem :

Jako historyk pojęcia o historii nie ma, czemu już nie jednokrotnie dał wyraz. Stąd bara bara jest mu bliższe niż rocznica powstania AK.

Po drugie, czy  ktoś zrozumiał jego bełkot poza nim samym ? Drugi taki inteligent od plusów ujemnych.

Pozdrawiam serdecznie

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#225943

Bardzo dziękuję za ten wpis.

Vote up!
0
Vote down!
0
#226167

napisałeś :
//Podpadłeś mi z de Gaullem, ale co tam ...//
.........................
.... dzięki,za łaskawość :-) no ale wiesz jak to jest jak nagle ktoś "przewraca", twojego jedynego bohatera z tych -największych.
Byłem absolutnie pewny ,że Generał tego aktu hańby nie podpisał ?!!
Oczywiście nie czytałem wspomnień Raymonda Tournouxa ,ale ufam,że jako oficer -nie kłamie !
Jeśli w moim komentarzu padło jakieś niepotrzebne słowo ?
To serdecznie przepraszam .
pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#226211