Po 11 Listopada: kilka refleksji o naturze niepodległości.

Obrazek użytkownika Piotr Franciszek Świder
Kraj

Nie pojechałem w tym roku do Warszawy, by dołączyć do Marszu Niepodległości. Z niepokojem obserwowałem przygotowania "Porozumienia 11 Listopada" do konfrontacji i wojny z obozem narodowym.

Zastanawiałem się, jak bardzo musi być chora wyobraźnia dyktatorów relatywizmu lewackiego, żeby wymyślić, że polski patriota to faszysta i wróg kolorowej Rzeczpospolitej. Całkiem niezrozumiała stała się dla mnie ta abberacja i alienacja wyznawców tolerancji, którzy niepostrzeżenie dla siebie zbliżyli się do przepaści terroryzmu. Zrozumiałem, że na prowincji jest Polska, która godnie świętuje ducha Niepodległości. Polska dojrzała i mająca wielki potencjał zdrowego wzrostu. Tak.

W Rzeszowie 11 Listopada 2011 roku, w ustalonym dla obchodów święta miejscu, były tłumy dla niepodległości, które godnie spotkały się i - w milczeniu lub prostych rozmowach o Polsce, w gronie rodziny i pośród znajomych - zaznaczyły, że są patriotami. Bez rozgłosu, bez zwracania na siebie uwagi. Nikt nie wpadł na pomysł, żeby w czasach pokoju wyrywać z ulic bruk, zapraszać na pomoc dla blokady Marszu Niepodległości anarchistycznych bojówkarzy z Niemiec, knuć plan internacjonalistycznego uderzenia w narodową pamięć. Policja była zupełnie zbędna - nikt nie atakował polskich rodzin, bo nie dotarła jeszcze na prowincję moda, żeby katolików i patriotów wyzywać od faszystów, stygmatyzować pieczęcią dla bydła.

Oby nigdy nie dotarła. Oby w takim Ciemnogrodzie, jak w tym Roku Pańskim Rzeszów, za rok budziła się do świętowania Dnia Niepodległości Polski Warszawa.

Rozmawiałem ze znajomymi, przejrzałem relacje medialne - podobnie jak w Rzeszowie świętowano w innych miastach w Polsce. Dlaczego nie w Warszawie?

Rzeszów, taki splot okazji dziejowych w zaborze austriackim wykorzystali miejscowi patrioci z pokolenia naszych pradziadków, był niepodległy już przed 11 Listopada 1918 roku, lecz cierpliwie czekał na ukonstytuowanie się władzy polskiej w Warszawie. Dziś również poczekamy aż Warszawa zmądrzeje i zrozumie, że Niepodległość wymaga wzniesienia się ponad podziały ideologiczne - jednej mowy, która patriotyzm czyni wspólną wartością całego narodu.

Warszawa stała się poligonem dla lewackich bojówek, również dla niedojrzałych ekstremistów z innych obozowisk ideologicznych, zniewolonych bezsilnym gniewem wykluczenia lub/i przemocą. Warszawa stała się ofiarą pychy władzy, która nie potrafiła zdecydować, po której ma stanąć stronie. I dla kogo jest - dla Polski, czy międzynarodowej ofensywy tęczowych mutacji patogenu cywilizacji śmierci - ukonstytuowana.

Niepodległość to nie podleganie niewoli - w wymiarze indywidualnym i wspólnotowym. Niepodległość to wiara, że wolność powstaje jak uwertura życia na pięciolini świętych wartości. Tych wartości jest więcej niż tylko Bóg - Honor - Ojczyzna, lecz nie mogą być negacją tych trzech. Bóg jest jeden. Honor pozwala obronić prawdę i godność przed przemocą i zdziczeniem obyczajów. A Ojczyzna ma wielką przyszłość, gdy zrozumiemy, że tylko umiłowanie własnej narodowej Ojczyzny wiedzie ku drodze, gdzie cała ziemia będzie naszą Ojczyzną i, że nijak nie da się odwrócić naturalnego porządku wzrastania - od tego co małe ku temu co większe - w historii ludzkości.

Wolność jako monumentalna symfonia dziejów, pisana przez nas tu i teraz, uobecnia się tylko w przestrzeni prawdy. A ta prawda otwiera w każdym z nas wiele różnych okien i perspektyw do wspólnej rzeczywistości, ale jednocześnie jest dość prosta w kontekście historii narodu: jeśli chcemy by istniała niepodległa Polska, mamy obowiązek pielęgnować patriotyzm we wspólnej przestrzeni publicznej - w kulturze, w polityce, w praktycznych wymiarach codziennej aktywności, które budują naszą pomyślność gospodarczą i życiową. Mądrzy ludzie, nawet, gdy różnią się i spierają, nie oddalają się od jedności ufundowanej na pokorze serca i szacunku dla drugiego człowieka. Tak dzieje się, gdy duch ma zakotwiczenie w transcendencji, w rzeczywistości duchowej, która jest jedna dla nas wszystkich i z którą świadomie komunikuje się mistyk i poeta, a praktycznie również każdy człowiek pokornego serca, w takich chwilach, gdy dotyka go poczucie boskiej obecności lub choćby boskich znaków w życiu.

Życie rozciąga się w nas i na nas wszystkich, póki żyjemy - i... jest współzależne. Horyzontalnie tworzymy wspólnotę osób tu i teraz obecną, a, jeśli ma ona rosnąć, potrzebuje uwagi dla tego, co wspólne i dobre. Wertykalnie pielgrzymujemy w naszym Kosmosie od tego świata do następnego. Nie tylko w historii - od przeszłosci w przyszłość, od pamięci po nadzieję, że pozostanie po nas ślad dobra, lecz przede wszystkim w ukrytym porządku wieczności - od wiary do miłości.

Miłość coś tworzyć a nie coś niszczyć chce. Miłość obejmuje wiele wymiarów i horyzontów - zawsze przekracza ten ukształtowany na wiedzy i ignorancji świat. Bóg nam dał naszych przodków, żeby oni w nas przeżyli również tu na ziemi. Bóg dał nas naszym dzieciom, żeby one zainspirowane naszym przykładem opowiedziały i poświadczyły, tu na ziemi, jak najbarwniejszą hagadę i poznały dotyk miłości. Dziedziczymy po naszych przodkach i jesteśmy dziedzicami dla nadchodzących pokoleń. W kronikach życia Królestwa Niebieskiego zapisują się przede wszystkim słowa tych dusz, które dotknęły miłości. Taka jest teologia daru.

Idźmy naszą polską drogą, bo innej nie mamy. Pracujmy na rzecz Rzeczpospolitej z całych sił i według takiego pomysłu, że Polska silna i budowana na wartościach cywilizacji życia, Polska wierna nauczaniu Jana Pawła II, wniesie do Europy powiew nadziei i ducha innowacyjności. Niech w kolejnych latach Święto Niepodległości służy wzmocnieniu i gruntowaniu naszej tożsamości narodowej. Ani to wstyd ani uchybienie, że chcemy żyć zgodnie z duchem naszej tradycji, kultury i religi. A i nic nie mamy przeciw temu, żeby inne narody tak samo żyły.

Świat oparty na zrozumieniu zasady, że różnorodność, która jest siłą witalności biosfery, wnosi również moc i przestrzeń dla miłości do noosfery całej ziemi, do światowej kultury, gospodarki i polityki przetrwa. Taki świat trzeba odzyskać dla świadomości obywatelskiej Polaków i innych narodów świata.

Wiele ścieżek i doświadczeń indywidualnych i narodowych prowadzi do wejścia na wspólną drogę ludzkości. Nikogo nie wolno zniewalać dla przyspieszenia nadejścia utopi nowego porządku świata.

Metodologia uzasadniająca koncentrację władzy i kapitału w rękach samozwańczej oligarchii, która uzurpuje sobie, że ma prawo i zasoby do tworzenia rządu światowego, doprowadzi do kolejnej wojny lub, w najlepszym razie, do zniewolenia większości przez mniejszość. Paradygmat prymatu pychy światowego establishmentu nad narodami doprowadzi do degeneracji człowieczeństwa i wyrwania korzenia korzeni świadomości - prawdy w jej bogactwie form i przejawień - z naszego wspólnego świata.

Prawda na poziomach biologicznych, społecznych i kulturowych rozwija się poprzez rożnicowanie form i dopuszczalnych przez Boga wyborów ścieżek do samorealizacji, by koniec końców - wyniknęła z tego głębsza jedność. Dyktaturze relatywizmu trzeba przeciwstawić holograficzne perspektywy aksjologii opartej na cywilizacji miłości, która ma wielką tolerancję dla zasady: raduję się, to dobrze, że jesteś inny i niepowtarzalny, gdyż dzięki temu nasze my ma szansę współtworzyć nową synergiczną jakość w obrębie wspólnoty naszego narodu, a w rezultacie - dodać coś istotnego również dla światowej cywilizacji i kultury.

Nie ma wolności poza prawdą i nie ma prawdy w zdegerenowanych formach różnych mutacji ideologii cywilizacji śmierci. Prawda człowieczeństwa wyrasta z głębszej rzeczywistości, którą dla cywilizacji współczesnej najpełniej symbolizuje Chrystus razem z całą pełnią drogi i pełnią człowieczeństwa. Gdy ktoś podważa ten fundament ludzkiego przeznaczenia, wyznaczony dla naszej ery przez nauczanie i osobę Jezusa Chrystusa, to jakby kopał dla siebie grób wprost w otchłani piekła.

Gorzej, gdy chce w tym grobie zakopać Bogu ducha winne ofiary własnej choroby umysłowej i zacietrzewienia ideologicznego.

Polska milcząca w końcu obudzi się z letargu i przestanie wsłuchiwać w medialny dysonans mowy nienawiści celebrytów i władzy omotanej wsteczną i zacofaną ideologią lewackiego oświecenia. Zrozumie, że to bełkot lub w najlepszym razie złowroga dla naszej przyszłości propaganda, czerpiąca inspiracje od złego.

Brak głosów

Komentarze

Przepraszam, że trochę nie na temat, ale dręczy mnie pewna myśl. Co właściwie dzieje się za kulisami?

Już przed marszem niepodległości miałem wrażenie, że władza chce za zasłoną dymną coś ukryć. Blogerzy ROlex oraz Harcownik wyrażają właściwie powszechną opinię o policyjnej prowokacji:

http://realkonkret.salon24.pl/364055,zorganizowana-prowokacja-w-dniu-11-11-2011r
W komentarzach bardzo istotne foto: napakowani faceci w białych kominiarkach kopią w twarz fotoreportera.

Też ciekawe:
http://hekatonchejres.salon24.pl/364084,przeciw-bandytyzmowi-na-naszych-ulicach

Proszę zwrócić uwagę, że ci sami faceci inspirują atak na korodon policyjny. Ale inspirują go na tyle nieudolnie, aby nic się właściwie policjantom nie stało:
http://www.youtube.com/user/Klodzko24tv#p/a/u/0/lalC16HgR5E

To już wiemy i warto temat drążyć. Ale w państwie totalitarnym zwykle coś się dzieje za zasłoną dymu łzawiacego. Tylko co??? Proszę o chociażby spekulacje.

Vote up!
0
Vote down!
0
#200286

Władza szuka za wszelką cenę uzasadnienia do ograniczenia praw i wolności obywatelskich, zresztą w całej cywilizacji zachodniej a nie tylko w Polsce. Ten cel przyświeca Komisji Trójstronnej a rządy dwoją się i troją, żeby wykonywać instrukcje ciała (areopagu) nadrzędnego. Chodzi o to, żeby utrzymać przywileje establishmentu, co wobec panującej w tych środowiskach ideologii o ograniczonych zasobach naturalnych ziemi, sprowadza się do forsowania rozwiązań wzorowanych na faszyzmie i komunizmie. Utrzymać własne bogactwo nawet za zubożenie 99% populacji lub częściową eksterminację. Sam temat ma musi przebić się przez kilka matriksów, żeby być rzeczowo opisany.

A odnośnie linkowanych artykułów, coś w tym jest...zabiorę być może głos i w tej sprawie, ale zasadniczo coś innego mam na uwadze.

pozdrawiam

Piotr Franciszek

Vote up!
0
Vote down!
0

Piotr Franciszek

#200295