„Wolny” rynek wita „Gazetę Polską Codziennie”

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb
Gospodarka

... czyli nowy prawicowy tytuł zdobędzie czytelników ale nie reklamy.

I. „Gazeta Polska Codziennie” na start!

To się porobiło – zaplute karły reakcji spod znaku IV RP, smoleńscy nekrofile, sfrustrowani krytykanci i jadowici pisowcy z „Gazety Polskiej” bezczelnie rozwijają swą destrukcyjną działalność godzącą w ustrój oraz sojusze i nie pytając o pozwolenie specjalistów od rynku mediów zamierzają wystartować 9 września z dziennikiem pod odkrywczą nazwą „Gazeta Polska Codziennie”. Tytuł ma być nieco tabloidalny w formie i prawicowy w treści, co jako żywo sugeruje, że Tomasz Sakiewicz & co. wyciągnęli wnioski z internetowego sukcesu portalu „wPolityce.pl” i zapragnęli zrobić coś podobnego w wersji papierowej, uznając że jest nisza, zapotrzebowanie i w ogóle. Pewnie jest, nie przeczę – nowemu dziennikowi jako wierny i wieloletni czytelnik „GaPola” życzę powodzenia i przede wszystkim – zyskowności.

Ta zyskowność staje się palącą potrzebą, jeśli „Gazeta Polska” chce wskoczyć na wyższy poziom edytorski, bo wszystko wskazuje na to, że w obecnej, anachronicznej formule tytuł osiągnął sprzedażowe maksimum, od miesięcy utrzymując się na poziomie sześćdziesięciu-siedemdziesięciu tysięcy sprzedanych egzemplarzy i szóstym miejscu w rankingu tygodników opinii. Innymi słowy – stagnacja. Na dość wysokim poziomie rynkowym, ale stagnacja. Treść treścią, ale „wizaż” typowy dla „niszowej, prawicowej gazety z lat 90-tych” jest ewidentnie do zmiany – niewątpliwy sukces jaki odniosła „GP” w ciągu ostatniego roku został bowiem osiągnięty mimo wizualnej szpetoty tygodnika, a nie dzięki niej. Kto sądzi inaczej pozostaje w „mylnym błędzie”, zaś każdy kto widział choćby kilka okładek „GP”, ten wie o czym mówię.

II. Ach, ten „kontent”...

Dobra, już milknę ze swoimi nieproszonymi radami. Są inni, lepsi ode mnie, albowiem, jak podaje portal wirtualnemedia.pl: „Gazeta Polska Codziennie” zdobędzie czytelników ale nie reklamy. Proszę, proszę – tytuł jeszcze nie zadebiutował, a już pochyla się nad nim z czułością zespół specjalnej troski złożony ze specjalistów z rodzimych domów mediowych, którzy już wiedzą, że na reklamę nowa gazeta nie ma co liczyć.

Posługując się branżowym wolapikiem przyznają wprawdzie łaskawie, że „istnieje potrzeba zaistnienia takiego tytułu, prawicowy czytelnik bardzo się ostatnio bowiem zaktywizował” (Dariusz Sachajko, commercial director w Universal McCann), tudzież „lżejsza formuła w tym przypadku może się sprawdzić i sprzedaż może być naprawdę stosunkowo wysoka” (Monika Rychlica, head of non-broadcast media w domu mediowym Initiative Media Warszawa), by niemal na jednym oddechu zaraz dodać: „lżejszy kontent stosunkowo łatwo znaleźć w sieci, pytanie, czy czytelnicy będą chcieli za niego dodatkowo płacić?” (Monika Rychlica) i „(...) trudno jednak wyrokować, czy nowy dziennik przyjmie się na rynku” (Dariusz Sachajko).

Na koniec zaś przygważdżają niewczesne zapędy prawicowych oszołomów: „na pewno ‘Gazecie Polskiej Codziennie’ nie będzie łatwo pozyskiwać reklam. Klienci preferują bowiem kontent neutralnie polityczny. Nawet jeśli tytuł będzie miał wysoką sprzedaż, nie oznacza to wcale, że osiągnie on sukces reklamowy” (Dariusz Sachajko). Wtóruje mu pani Monika „head-coś-tam” Rychlica: „’Gazeta Polska’ reklamowo nie istnieje, tygodnik ‘Uważam Rze’ ma z reklamami problemy”. I dodaje: „Nowym tytułom jest dwa razy trudniej o reklamy niż dotychczasowym, a tytułowi o skrajnym charakterze może być jeszcze trudniej. (wytł. i skróty moje - GG)

No i wszystko jasne – żeby Sakiewicz potem nie płakał, że nie został ostrzeżony. Wszystko pięknie, czytelnicy się znajdą, nawet dość liczni, ale z reklam nici, bo nie ten „kontent”.

Ach, ten „kontent”, prawda? Gdyby nie „kontent”, to media-plannerzy popędziliby do nowych tytułów jak w dym, a już „commercial directorzy” i „headzi” od „non-broadcast mediów” w szczególności, tylko ten „kontent”, wicie-rozumicie... jakiś taki skrajnie upolityczniony... nie to co apolityczna „Polityka”, tudzież równie apolityczny „Wprost” czy inny „Newsweek”... Tam „kontent” jest, wiadomo, bez zarzutu. Albowiem, moi mili „kontent” jest, jak sama nazwa wskazuje, od tego, by kontentować „waadzę” ze szczególnym uwzględnieniem obozu beneficjentów i utrwalaczy III RP, który to obóz decyduje co i jak, roztaczając swą czułą opiekę nad rynkiem mediodajni, by żaden frustrat i oszołom nie mieszał tubylcom w głowach.

Jako żywo przypomina to historię niedawnego artykułu w „Press”, na potrzeby którego autor - Mariusz Kowalczyk – wydzwaniał do firm reklamodawców „Uważam Rze” (również potencjalnych) zapytując z troską w głosie, czy aby nie przeszkadza im „wizerunek upolitycznionej i skrajnej w opiniach gazety”.

III. Niewidzialny target.

Pisałem już o tym mechanizmie w notce „Niewidzialny target”, tu więc jedynie skrótowo powtórzę: na polskim rynku medialno-reklamowym źle widziane jest reklamowanie się w nieprawomyślnych tytułach. Żeby prowadzić interes we względnym spokoju, należy żyć dobrze z „waadzą” (nie tylko tą oficjalną, ale również z reprodukującym się esbeckim układem polityczno-urzędniczo-biznesowym), czyli m.in. nie finansować nieodpowiedniej prasy. Cel takiego działania jest oczywisty i sprowadza się do zagłodzenia mediów, gdyż sprzedaż to jedynie część dochodów pisma, co widać na przykładzie opisywanej „Gazety Polskiej”, która mimo wysokiego nakładu wciąż nie może sobie pozwolić na unowocześnienie „dizajnu”.

Pytani o to mądrale w rodzaju cytowanych wyżej Dariusza „commercial director” Sachajko czy Moniki „head-coś-tam” Rychlicy będą oczywiście bredzili o „kontentach” (prawdziwe znaczenie tego terminu już wyjaśniłem), względnie nie tej grupie docelowej – nieatrakcyjnym „targecie”. Słowem, wychodzi na to, że prawicowy czytelnik niczego nie kupuje – nie używa kosmetyków, nie jeździ samochodem, nie korzysta z telefonów komórkowych, nie je, nie pije, a mieszka zapewne w ziemiance. Taki „niewidzialny target” i tyle.

Ostatnio, jak doniósł portal wPolityce.pl nastąpił dalszy postęp w sferze racjonalizacji tego reklamowego apartheidu i swoistego wykluczenia konsumenckiego potężnej rzeszy obywateli. Oto:

„Szef domu mediowego Omnicom Media Group Jakub Bierzyński tłumaczy na portalu ‘Press’ dlaczego projekty medialne adresowane do ludzi o poglądach prawicowych są z góry skazane na porażkę: ‘Reklamodawcy nie garną się do prasy prawicowej. Jej czytelnicy nie są skłonni do zakupów i nie poddają się działaniom marketingowym’ – wyjaśnia Bierzyński.” (wytł. moje – GG)

W zasadzie powinniśmy być dumni – my, prawicowcy, jawimy się jako samodzielnie myślący, odporni na manipulację i racjonalnie wydający pieniądze, odpowiedzialni ludzie.

Opinia ta jednak mówi nam też mimowolnie co nieco o podejściu pana Bierzyńskiego do reklamy jako takiej i mediach jako jej nośniku: otóż wedle szefa Omnicom-Coś-Tam, reklama z założenia pomyślana jest jako oszustwo mające skłonić rzesze lemingów zwanych na tę okoliczność uprzejmie „konsumentami” do bezmyślnego trwonienia pieniędzy, zapożyczania się i bezwolnego podążania za podsuwaną im modą. Media, które reklamy prezentują, mają takie postawy utrwalać i promować - aktywnie współuczestniczyć w kształtowaniu i wychowywaniu konsumenta. Z natury rzeczy zaś wyklucza to treści odbiegające od uładzonego, mainstreamowego przekazu i skłaniające – o zgrozo! - do samodzielnego myślenia.

No, ale przecież wszyscy wiemy, że gadanie pana Jakuba to tylko... gadanie właśnie, mające „przykryć” mechanizm „głodzenia” nieprawomyślnych mediów. Nad czymś takim, jak etyczna reklama pan z Omnicomu pewnie nawet się nie zastanawiał. No i najlepsze: te krytyczne opinie o „zdolności reklamowej” prawicowych mediów płyną z ust ludzi... od których w znacznej mierze zależy, gdzie zamieszczą reklamy swych klientów! Czyli „kontrowersyjność” „kontentu” jest m.in. kwestią subiektywnej oceny, poglądów i sympatii macherów z domów mediowych.

Na zakończenie przypomniała mi się polemika jaką toczyłem onegdaj pod tekstem „Niewidzialny target” z komentatorem o pseudonimie „planner”, który odcięcie prawicowych gazet od reklamowego wodopoju tłumaczył tysiącem obiektywnych i fachowych względów, dorzucając jeszcze amatorszczyznę w pozyskiwaniu reklamodawców. Człowiek ów zaktywizował się na portalu tylko pod tym jednym tekstem, a gdy polemika wygasła, oddalił się do innych obowiązków. Szczerze mówiąc, liczę na powrót i kontynuację.

Gadający Grzyb

Brak głosów

Komentarze

Jestem starym niereformowalnym moherem i dobrze mi z tym wiec codzienna bede kupowal a byc moze i zaprenumeruje jak zobacze co jest warta.I w nosie mam co na ten temat pisze GW-o .Jako mowi przyslowie nie ruszaj GW-a bo sm....i wiec nie ruszam bo nie lubie fetoru.Taki jakis wyczulony mam nos wole to co nowe i ladnie pachnie nowoscia i prawda.

Vote up!
0
Vote down!
-1
#177905

Reklamodawcy glupi nie sa dla .Tak wiec podstawa sa dobrzy dziennikarze i czytelnicy ktorzy chca takiego pisma o mozliwie duzym nakladzie.nich liczy sie tylko zysk i beda sie reklamowac w wychodku jesli tylko przyniesie im to zyski a coz dopiero w gazecie codziennej .O to jestem spokojny .Jesli tylko bedzie dostatecznie duzo czytelnikow reklamodawcy w zebach przyniosa reklamy do druku i pieniadze na rozwoj.Podstawa to czytelnicy a rzadzacy sa raz ci raz inni .Po za tym sa przeciez i reklamodawcy majcy poglady konserwatywne i dla nich jest to idealne pismo do reklamowania sie.

Vote up!
1
Vote down!
0
#177913

Byłoby tak jak piszesz, gdybyśmy żyli w normalnym państwie. Tymczasem spójrz na "Uważam Rze" - lider sprzedaży w segmencie tygodników opinii, a z reklamami wciąż ma kłopoty. Zwróć uwagę, co mówili cytowani w tekście specjaliści od reklamy na temat "kontentu".

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#177916

jak wyglada pod względem reklam Krytyka Polityczna??

----

Ciężko wyznać: Na taką miłość nas skazali, taką przebodli nas Ojczyzną... Z. Herbert

Vote up!
0
Vote down!
0

Jesteś Polakiem? Zastrzeliłbym się, gdyby w moich żyłach płynęła inna krew. W. Łysiak

#177909

Nie wiem, ale "Krytyka Polityczna" dostaje dotacje z budżetu, poza tym, "Krytyka" to tzw. "elitarny" (czytaj - niskonakładowy) miesięcznik, a to zupełnie inna bajka jeśli chodzi o treści komercyjne niż dzienniki czy tygodniki dla masowego odbiorcy.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#177920

A jak im się target zbiesi i na wybory nie pójdzie, to co zrobią?
Swoją drogą jakim trzeba być ćwokiem żeby w oficjalnym bądź co bądź wystąpieniu musieć używać takich słów jak target i kontent. Czy ci ludzie znają język polski, czy też już są tak ąę, że nie potrafią inaczej.
Jakby to przeczytać inaczej to wychodzi niezły kociokwik, wszak słowo "kontent" właśnie tak pisane oznacza człowieka, który jest kontent czegoś, czyli zadowolony z czegoś.

Ale wiochą jedzie od tych ludzi pracujących w tych domach medialnych.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#177912

Wiocha totalna - terminologia związana z rynkiem reklamy przyszła do nas w wersji anglojęzycznej z zachodu po '89 roku. Było zachłyśnięcie "nowoczesnością" i nikt nie pomyślał, by opracować jakieś polskie odpowiedniki, bo z angielska, to wicie, jakoś tak bardziej "światowo" brzmi ;). Stąd ten "kontent" czyli bezsensowne niby-spolszczenie angielskiego słówka "content" ("zawartość") i inne perełki ;)

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#177922

Też używam takiego, a nawet gorszego żargonu, wszak w komputerach jest względnie mało odpowiedników polskich. Ale tylko w rozmowach z ludźmi na takim samym poziomie zaawansowania wiedzy fachowej jak ja. Ale nigdy w rozmowie na zewnątrz ani w rozmowach z klientem. Po co, nie ma takich potrzeb. Zamiast szpanować niepotrzebnie jakimiś technicznymi nazwami, które są nieprzetłumaczalne zawsze można użyć zwrotu, że istnieje obiekt (program), który realizuje następujące cele. Można, można, to po co epatować żargonem.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#177932

Co do targetu który się zbiesi - oni uważają, że na "moherowy" i "pisowski" target mogą położyć lachę, bo przez 20 lat wyhodowali sobie wystarczająco dużo lemingów.

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#177923

Położyć lachę na od 4 do 8 milionów konsumentów. No jakby się to wydało, czyli jakby doszło do ich szefów gdzieś tam w USA albo i gdzie indziej, to chyba by tu było małe trzęsienie ziemi w tych firmach medialnych.
A była już taka akcja, że Wojewódzki z Figurskim coś tam walnęli, ludzie zaczęli wysyłać maile do Coca-coli jako sponsora (do centrali w USA) i sponsoring się skończył.

Do tych ćwoków się nie trafi, nie ma z nimi co dyskutować, należy na nich wywierać nacisk poprzez ich centrale, które z reguły są poza Polską.
Wtedy, może coś się zmieni.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#177933

Możliwy jest niestety, scenariusz odwrotny z tymi centralami. Ziemkiewicz kiedyś opisał jak to było z telewizją RTL7. Zadebiutowała nieźle z ekipą prawicowych publicystów, ale michnikowszczyzna dała cynk do centrali w Luksemburgu, że w polskim oddziale RTL zalęgli się "faszyści", w efekcie czego wywalono kierownictwo, stację przeformatowano na czystą rozrywkę, a następnie sprzedano TVN-owi i teraz mamy TVN7...

Podobnie może być z domami mediowymi. Da jakiś reklamy prawicowym pismom, to do centrali poleci donos o sponsorowanie "faszystów" i zagraniczna centrala bez wgłębiania się w polską specyfikę wywali "winnych".
Dlatego na wszelki wypadek wolą tych reklam nie dawać, nawet gdyby chcieli. A że w większości po prostu nie chcą, to już jest inna historia...

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#177936

A gdyby firma Shell dostała 100'000 e-maili, w których by było napisane, że reklamując się w gazecie X wspiera de facto Gazprom w walce o złoża gazu łupkowego i w związku z tym autor maila przestaje kupować produkty firmy Shell, który wszak jest konkurentem Gaszpromu w poszukiwaniu gazu łupkowego w Polsce. To jaki byłby tego skutek. Jeszcze odpowiednio trzeba by zasugerować, że pożądane jest reklamowanie się w piśmie Y, żeby wiedzieli co mają robić.

Tu działa taka dźwignia, że kto pierwszy podkabluje ten wygrywa.
To mogła by być ciekawa akcja, takiego ostrego wpływania na centrale firm, nawet nie medialnych, ale tych, których produkty są reklamowane.

Ci ludzie tam w tych centralach po prostu nie wiedzą co tu się wyprawia.

Ceterum censeo Moskwa delendam esse
Andrzej.A

Vote up!
0
Vote down!
0

Venenosi bufones pellem non mutant Andrzej.A

#177943

W sumie - racja! Kto pierwszy podkabluje ten wygrywa. Trzeba by ustalić te centrale "polskich" domów mediowych i opracować schemat maila. tylko jest jedno "ale" - ludziom z reguły nie chce się nawet kilka razy kliknąć. Spójrz na dół strony, ile podpisów chcieliśmy zebrać w sprawie Grossa, a ile zebraliśmy...

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#178013

Raz - obfitością transmisji z konwencji PiS (wytarłam napisy na guziczkach pilota w poszukiwaniu) a teraz tą troską.
Mój Boże. Ale się o nas, prawicowców, martwią.

Vote up!
0
Vote down!
0
#177926

Prawda? Mnie też wzrusza ta nieustająca troska. Kwiatki im posłać w podzięce, albo co...

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#177934

Skąd w takim razie reklamy w GW??? W rzeczywistości żle widziane są przez "biznesmenów życzliwych lewicy" jak toto nazwał Miller, gazety źle upolitycznione. Wiadomo skąd "polscy biznesmeni wzięli pieniądze, komu zawdzięczają biznesy i kto trzyma ich krótko przy pysku (mając w drugiej "samobójczy" sznur).
Ina sprawa, że "target" prawicy ("mało wykształceni z niewielkich miast"), czyli dziady, nie jest zbyt łakomym kaskiem. Ja na przykład kupuję jedne buty na rok (a jedne mam od dwudziestu lat, bo się wykosztowałem na dobre), a jakiś pedzio wyznał ostatnio, że jedne na tydzień, bo w jego środowisku zwraca się uwagę na wygląd :):):)

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#177967

Czyli potwierdza się teza pana z Omnicomu o niechęci do zakupów i niepodatności na działania marketingowe :))

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#178015

Padł (między innymi) z braku reklam ( w tym... administracyjnych, bo jaś Marysia Rokita wchodząc do rządu nie tyle zapomniał, co chciał się zemścić na dawnych kolegach z gazety)... A był to dziennik prawdziwie niezależny i oparty na prywatnym kapitale (nie dostał pieniędzy, budynków, telefonów, drukarni, sieci dystrybucji itd. jak inne, w których okopała się komuna i które przejęła na fali "transformacji ustrojowej").

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#178027

Prawda. O tym przypadku charakterystycznym dla operacji "głodzenia" prawicowej prasy wspomniałem zresztą w tekście "Niewidzialny target".

pozdrowienia

Gadający Grzyb

Vote up!
0
Vote down!
0

pozdrowienia

Gadający Grzyb

#178207