Trzaska, Masztalski, "Astor" - trzy oblicza szpicla

Obrazek użytkownika tosz
Kraj

Masztalski czy tajny współpracownik bezpieki "Astor"?

Informacje TW 'Astora' były bardzo cenne dla podwładnych gen. Kiszczaka
Z
archiwum IPN wynika, że Aleksander Trzaska, czyli popularny Masztalski,
od 1984 roku był tajnym współpracownikiem bezpieki o pseudonimie
"Astor".
Aleksander Trzaska to wieloletni
dziennikarz Radia Katowice. W 1986 wraz z kolegami z katowickiej
rozgłośni Polskiego Radia założył Kabaret Masztalskich, który gościł w
większości polskich sal koncertowych i widowiskowych, a także w
większości ośrodków polonijnych. Drugim nurtem pracy kabaretu stało się
kolekcjonowanie i archiwizowanie dowcipów, ich opracowywanie i
działalność wydawnicza.
Z dokumentów IPN
wynika, że Aleksander Trzaska przez sześć lat donosił nie tylko na
kolegów z Radia Katowice, ale także na polonijnych księży oraz
działaczy emigracyjnych w USA i Kanadzie. W tych samych aktach IPN
można odnaleźć informacje, że po raz pierwszy redaktor Trzaska z
oficerem wydziału II katowickiej SB (czyli kontrwywiadu) porucznikiem
Adamem Zawarczyńskim spotkał się w lutym 1984 roku, w jednym z pokoi w
Rozgłośni Polskiego Radia w Katowicach.
Jest taki dowcip o Masztalskim. Esbek pyta: - Masztalski jesteście z nami szczęśliwi?
- Tak jest obywatelu poruczniku!
- A co robiliście wcześniej?
- Byłem znacznie szczęśliwszy!
To tylko dowcip, ale bardzo prawdziwy. Niemal wzięty z życia redaktora Aleksandra Trzaski.
O
tym, jak miały przebiegać rozmowy, i wiele innych spotkań Trzaski z
Zawarczyńskim przeczytaliśmy w archiwum Instytutu Pamięci Narodowej w
Katowicach. Tam, na półkach leżą dwie opasłe teczki agenta SB pseudonim
"Astor" - personalna i pracy.
Zawarczyński od
kilku lat jest emerytem MSWiA w stopniu pułkownika, był szefem
delegatury UOP w Katowicach. My zaś piszemy książkę o agentach SB wśród
dziennikarzy.
"Celem planowanej i
przeprowadzonej rozmowy operacyjnej było uzyskanie bliższych danych o
planowanym wyjeździe w/w wraz z dr Nardellim do USA oraz osiągnięcie na
tej bazie korzyści operacyjnych. W trakcie rozmowy z ob. T.A. uzyskałem
następujące informacje wiążące się z wyjazdem do USA: T.A. od roku 80.
na bazie pracy dziennikarskiej i zainteresowań bioenergoterapią
nawiązał kontakt dziennikarski z dr. Nardellim. Wraz z wymienionym
uczestniczył w seansach energoterapeutycznych organizowanych na terenie
kraju. Wciągnął się w tę dziedzinę i został zaakceptowany przez
Nardellego. Wspólnie z nim napisał książkę o energoterapii i dr
Nardelli traktuje go jak swojego rzecznika prasowego i pomocnika w
sprawach formalnych przy organizowaniu porad energoterapeutycznych" -
raportował Zawarczyński.
W aktach IPN
znajdują się informacje, że SB zainteresowała się dziennikarzem
Polskiego Radia w Katowicach, ponieważ złożył wniosek o paszport.
Chciał wyjechać razem z Nardellim do USA, gdzie bioenergoterapeuta miał
otrzymać doktorat Uniwersytetu w Tucson.
Trzaska
powiedział Zawarczyńskiemu o wyjeździe i jego programie. Już 14 marca
1984 r. powstał wniosek o zezwolenie na "opracowanie w charakterze
kandydata na Tajnego Współpracownika", czyli agenta. Porucznik
Zawarczyński z sekcji I wydziału II SB w Katowicach tak uzasadniał "cel
i uzasadnienie opracowania red. Trzaski":
"Ma
naturalne możliwości przebywania w USA szczególnie wśród Polonii
amerykańskiej i kanadyjskiej. Będąc z zawodu dziennikarzem ma możliwość
nawiązywania szerokich kontaktów na terenie USA i Kanady. Przy
potwierdzeniu określonych cech psychofizycznych kandydata na TW po jego
pozyskaniu i w toku współpracy zakłada się jego perspektywiczne
wykorzystanie w działaniach ofensywnych".
Przełożeni
Zawarczyńskiego zgodzili się z takim uzasadnieniem. Oficer SB dostał
zgodę na werbunek, a Trzaska - paszport. Z dokumentów IPN wynika, że 9
maja 1984 roku Zawarczyński spotkał się z Trzaską ponownie. Tym razem w
kawiarni Tokay w Katowicach. Było to już po powrocie Trzaski z USA.
Radiowiec miał poinformować oficera SB "o przebiegu wyjazdu do USA z
Nardellim i aktorami sceny polskiej".
"Aktualny
stopień stosunków między Polonią amerykańską ocenił jako rozłamowy ze
względu na zachowanie się aktualnej emigracji po 13 grudnia, która jest
wroga do Polski, leniwa do pracy, schodząca na granice przestępczości.
Stara Polonia odcina się od tej grupy" - raportował porucznik swoim
szefom po spotkaniu z dziennikarzem.
Jak
wynika z archiwum IPN, do zwerbowania Trzaski doszło 26 maja w Hotelu
Katowice. Oprócz Zawarczyńskiego brał w tym udział zastępca naczelnika
wydziału II SB kpt. inż. Adam Durnaś.
"W
trakcie rozmowy pozyskaniowej kandydat nie oponował co do wyrażenia
zgody na udzielanie pomocy w sposób niejawny kontrwywiadowi MSW.
Własnoręcznie podpisał zobowiązanie do współpracy, obierając sobie
pseudonim "Astor". Podczas pierwszego spotkania TW "Astor" przekazał
informacje na piśmie nt. osób poznanych w USA tj. Barbary
Piaseckiej-Johnson oraz Gregory Piasecki. Do współpracy został
pozyskany na zasadzie "współodpowiedzialności za ład i bezpieczeństwo
""- raportował przełożonym por. Zawarczyński.
Przeszkodą
w dążeniu do zwerbowania Trzaski nie była nawet jego przynależność do
PZPR. - Wywiad i kontrwywiad mogły współpracowników werbować wśród
członków PZPR bez oglądania się na istniejący formalnie zakaz. Jego
ominięcie przez inne wydziały wymagało zgody sekretarza komitetu
wojewódzkiego - wyjaśnia archiwista IPN.
Dobry obserwator
"Astor"
tak pisał o Barbarze Piaseckiej-Johnson: "Jest jedną z najbogatszych
chyba kobiet świata. Ma 48 lat. Magister sztuki. Bystra, inteligentna,
kontaktowa. Zdaje sobie sprawę z rozmiarów majątku, toteż czasem w
czasie rozmowy wymyka się jej zdanie, że może kupić wszystko.[…]
Poglądy typowe dla Polonii - niechęć do Związku Radzieckiego, a przede
wszystkim jego polityki gospodarczej wobec Polski, tolerancja wobec
władzy socjalistycznej wynikająca z miłości do ziemi ojczystej, silny
związek duchowy z Kościołem, ale bez widocznych kontaktów".
Inne
donosy "Astora" mogły zaszkodzić. O Tomaszu Stanisławie Pochroniu,
redaktorze naczelnym "Panoramy" - tygodnika, który ukazuje się w
Chicago, "Astor" tak donosił: "Twierdzi, że jego pismo nie chce się
mieszać w politykę, co nie znaczy, że nie można w nim znaleźć
publikacji o charakterze antyradzieckim czy krytykującym politykę
Polski. […]Jako jeden z nielicznych dziennikarzy mówi wprost o
potrzebie utrzymywania kontaktów z polskim konsulatem, umiarkowania w
polityce i trzeźwej oceny sytuacji. [...]Przypuszczam, że Pochroń wiąże
swoje plany z powrotem do kraju. W kraju pozostaje jego b. ciężko chora
żona, która mieszka w Warszawie przy ul. […]". Dopisek Zawarczyńskiego:
""Informacja dotycząca Pochronia jest interesująca z operacyjnego
punktu widzenia pod kątem utrzymywania z nim kontaktu przez nasze
źródło. Pozwoliłoby to na rozpoznanie tego środowiska Polonii, które
skupia się wokół T[omasza] P[ochronia]".
Zadzwoniliśmy
do Pochronia w USA. Pamięta spotkanie z Trzaską i konsekwencje donosu.
- Przeżyłem mocno to, że nie dostałem wizy, kiedy chciałem pojechać do
Polski na pogrzeb żony - wspomina redaktor naczelny amerykańskiej
"Panoramy".
Wykrywacz kłamstw
Bezpieka
planowała "wykorzystać "Astora" na kierunku amerykańskich służb
specjalnych". Jego możliwości oceniano bardzo wysoko. W październiku
1984 roku, przed kolejnym wyjazdem do USA tak go scharakteryzowano.
"Na
bazie co prawda krótkiego okresu współpracy można stwierdzić, że TW
Astor jest jednostką wiarygodną, szczerą w stosunku do SB, rzeczową,
inteligentną w postępowaniu, co stwarza przesłanki jego szerszego
wykorzystania w perspektywie."
Jednak SB nie
ufała do końca "Astorowi". Planowano go sprawdzać i kontrolować przez
"agenturę równoległą pozostającą na kontakcie wydziału III, zadania
dublujące i sprawdzające, okresowe oceny informacji przekazywanych
przez TW, przez zastosowanie dostępnych środków techniki operacyjnej
oraz prace "W" (czyli kontrolę korespondencji - przy. aut.)".
W IPN zachowała się "Charakterystyka TW ps. Astor" z 2 października 1985 r. Oddaje w pełni jego zaangażowanie we współpracę.
"W
okresie współpracy z SB >>Astor<< przekazał 28 informacji
na piśmie, które w części wykorzystano w meldunkach operacyjnych do
Wydziału I Departamentu II MSW. W tym okresie był trzykrotnie
wynagradzany oraz sprawdzany. Jest to osobnik o cechach sangwinika,
zdolny jako dziennikarz, znający swoją profesję, inteligentny, lojalny
wobec SB."
Kontakty Trzaski z SB miały nabrać
innego wymiaru w czerwcu 1986 roku. Wtedy to Zawarczyński wysłał raport
do zastępcy szefa WUSW w Katowicach ds. SB, płk. Edmunda Matysa o
"zezwolenie na nawiązanie styku operacyjnego przez tw Astor z
kierowniczką działu wizowego konsulatu USA w Krakowie Marią Krzyś".
Trzaska
zetknął się z urzędniczką podczas załatwiania wizy na wyjazd do USA w
1984 roku z Nardellim. Znajomość odżyła po dwóch latach, kiedy kobieta
niespodziewanie zadzwoniła z podziękowaniem za przesłaną jej książkę.
Zaprosiła Trzaskę do odwiedzenia jej w konsulacie.
Z akt
IPN wynika, że SB postanowiła wykorzystać ten niespodziewany kontakt
jako okazję do "stworzenia naturalnej sytuacji operacyjnej do
nawiązania styku z v-ce konsulem ds. kulturalno-prasowych konsulatu USA
J. Brownem".
W obawie, czy agent jest lojalny
wobec SB, i nie został czasem "odwrócony" przez amerykańskie służby
specjalne, Astora poddano badaniu na wykrywaczu kłamstw. Astor test
zdał celująco: "W jego świadomości nie odbiły się ślady związane z
dezinformacją i szpiegostwem".
Co prawda agentowi nie udało się wniknąć w świat amerykańskiej dyplomacji, ale przekazał SB kilka cennych informacji.
"Ucho" w radiu
Jednocześnie
"Astor" dostawał też inne zadania. Miał np. "zwrócić uwagę w związku z
X Zjazdem PZPR na nastroje, oceny, punkty zapalne występujące w
środowisku dziennikarzy". Innymi słowy "Astor" donosił na kolegów w
Polskim Radiu. Na przykład 16 kwietnia 1985 r. tak informował o
sytuacji w Rozgłośni Polskiego Radia w Katowicach:
"W
PR w Katowicach panuje nastrój rezygnacji i zniechęcenia. […] Po
reorganizacji redakcji w latach 82-83 (chodzi o weryfikację
dziennikarzy - przy. aut.) nie ma grup nieformalnych mogących
akceptować hasła podziemia. Były redaktor PR Sysak, absolwent filologii
angielskiej UŚ człowiek b. zdolny w dziennikarce, który do PR przyszedł
po wygranym konkursie aktualnie pracuje na Filologii Angielskiej w
bibliotece. Był działaczem "S" w PR, lecz przez rozpęd, chęć działania
bez przemyślenia został internowany. Zwolniono go w marcu 82 r. Należał
do jednych z pierwszych, którzy podpisali deklaracje o lojalności".
-
Olek Trzaska, oprócz tego że był mentorem, nauczycielem i patronem
moich postępów w pracy antenowej to jako pierwsza osoba już kilka dni
po moim internowaniu zdobył się na wielką odwagę i odwiedził moją
rodzinę, przynosząc im karpia na święta - mówi Sysak . - I teraz
okazuje się, że spośród wszystkich moich byłych kolegów, którzy
zniesławili się jakąś formą współpracy ze służbami, on uczynił to bodaj
w sposób najpodlejszy. Donoszenie na ludzi, którzy go gościli, ufali
mu, a nawet zawierzali mu swą korespondencję do najbliższych w Polsce,
którą on następnie skwapliwie dostarczał ubolom. Przykre, że to on był
właśnie wśród założycieli "Solidarności" w katowickim radiu - dodaje.
Z
akt IPN można wysnuć wniosek, że w zamian za współpracę z SB Trzaska
bez problemu dostawał paszport na wyjazdy do USA i Kanady. Kiedy
przestał jeździć po świecie z Nardellim, wyjeżdżał na drugą półkulę z
założonym razem z Jerzym Ciurlokiem (czyli Ecikiem) i Józefem Swobodą z
katowickiego radia Kabaretem Masztalscy. W ciągu miesiąca zarabiał
ponad tysiąc dolarów, czyli równowartość czteroletniej pensji
nauczyciela w kraju.
Za donoszenie "Astor "
brał pieniądze. W rejestrach funduszu operacyjnego SB zachowały się
daty, kwoty i pokwitowania. W sumie "Astor" wziął prawie 50 tysięcy
złotych.
Siedem stron maszynopisu liczy
"Informacja na temat Polonii amerykańskiej" przekazana 11 września 1984
roku przez "Astora" oficerowi SB. Znalazły się w niej m.in.
charakterystyki dziennikarzy, księży i działaczy polonijnych.
Donos na POMOST i KUL
Na
podstawie donosu "Astora" z 5 grudnia 1984 r. na temat Radia Pomost
został opracowany meldunek operacyjny dla Wydziału I Departamentu II
MSW. Jego treść wywołała poruszenie: "Bezwzględnie działa w Chicago
polskie Radio Pomost, znane z najbardziej radykalnych poglądów. Cała
sprawa jest jednak szersza i owiana tajemnicą. Otóż Radio Pomost, jak
mówią niektórzy, to część dość chyba mocno zakonspirowanej całości, i
ta całość nazywa się POMOSTEM (faktycznie chodziło o Ruch
Społeczno-Polityczny POMOST - przy. aut.). Niektórzy Polonusi z kręgów
inteligencji twierdzą, że POMOST finansowany jest przez FBI. W jego
skład wchodzą przeważnie młodzi ludzie, najczęściej wojujący wcześniej
w kraju byli członkowie "S", pozostający obecnie w złej sytuacji
materialnej lub młodzi Polacy pozostający bez środków do życia. O
POMOŚCIE nikt w USA nie pisze, nie słyszy się faktów, trudno w ogóle
dotrzeć do owego szyldu, wygląda tak, jak gdyby były to grupy szturmowe
czy operacyjne biorące udział w określonych akcjach, a nieprowadzące na
co dzień normalnej działalności."
"Astor" był
bliski prawdy. Do Polski POMOST wysyłał sprzęt poligraficzny, radiowy,
fundusze. W Chicago organizowano manifestacje pod Konsulatem Generalnym
PRL, bojkotowano występy polskich artystów. Relacje z manifestacji
ukazywały się we wszystkich anglojęzycznych środkach masowego przekazu
w Chicago. Wywiad i kontrwywiad PRL traktowały POMOST jak organizację
terrorystyczną.
10 stycznia 1985 r. "Astor" złożył obszerne
doniesienie zatytułowane "Fundacja Budowy Collegium Jana Pawła II na
KUL". Nazwa jest zła, bo powinno być "Fundusz Budowy Kolegium Jana
Pawła II". "Bezwzględni przedstawiciele Kościoła pomagają im, czy też
oni wtajemniczeni są w sprawy udziału przedstawicieli Kościoła w
przekazywaniu do Polski funduszy walutowych na różne cele. W ten sposób
ukrywa się wielkość funduszy i istnieje gwarancja, że dostaną się one
we właściwe ręce. "
Informacja ta trafiła do Wydziału IV SB w Katowicach, zajmującego się walką z Kościołem.
Po
1989 roku "Astor" przestał być cenny dla SB, której los był
przesądzony. Współpracę przerwano. - Służby zawsze będą werbowały
dziennikarzy. To doskonałe źródła informacji, wielu z nich to wymarzeni
agenci. Skandalem jest ujawnianie takich spraw. A Trzaski nie znam i
nic nie wiem, aby współpracował z SB - z lekkim uśmiechem zaprzecza płk
Adam Zawarczyński.
Redaktor Aleksander
Trzaska po trzech tygodniach zastanawiania się odrzucił propozycję
przedstawienia na łamach Polski Dziennika Zachodniego swojego
stanowiska na temat współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa.
To zapowiedziany wczoraj na Salonie 24.pl tekst o znanym dziennikarzu, który okazał się konfidentem.
Tekst ukazał się dzisiaj w POLSKA Dziennik Zachodni

 

Brak głosów

Komentarze

- kariera w PRL-u była uzależniona od Łaski władzy i władza korzystała z tego w pełni
- ograniczenie wyjazdów zagranicznych służyło nie tylko izolacji społeczeństwa, ale trzymaniu go krótko przy pysku
- wszystko, co wykraczało poza siermiężną rzeczywistość urządzoną przez władzę, miało nieproporcjonalnie wielką wartość i władza używała tego jako marchewki
- strach przed utratą przywilejów często wystarczał za kij
- werbowanie donosicieli nie musiało wcale polegać na szantażu (to zostawiano dla zbyt niepokornych), raczej na przekonaniu społeczeństwa, że system jest wieczny i wszechmocny. Dodatkowo kusiły korzyści materialne i ułatwienie kariery. Jedni współpracowali niechlujnie ze wstydem inni z całą przyjemnością, dumni z tego, jacy są sprytni. Otwarcie archiwów pozwala ich rozgraniczyć.
Myślę, e większość z tych, którzy zrobili kariery w PRL-u (nie licząc członków Partii, którzy nie byli werbowani, bo i tak sami donosili :), chyba, ze przez obce wywiady) ma teraz gówno w spodniach. Tak się niespodziewanie porobiło, że PRL się skończył. Wyjaśnia to nienawiść wobec wszystkich, którzy dotykają sprawy lustracji.
Skarżący się na okrucieństwo lustratorów zapominają, że latami żyli w (dziadowskim z dzisiejszego punktu widzenia) luksusie niedostępnym reszcie społeczeństwa, a urządzonym jego kosztem (tym, czego komuna nie zmarnowała z głupoty) i nie doświadczali upokarzającej pauperyzacji.

Vote up!
0
Vote down!
0

------------------------- "Dixi et salvavi animam meam"

#16756

Krótko, a jak konkretnie !

http://www.abcnet.com.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#16775

Skarżący się na okrucieństwo lustratorów zapominają, że latami żyli w (dziadowskim z dzisiejszego punktu widzenia) luksusie niedostępnym reszcie społeczeństwa, a urządzonym jego kosztem (tym, czego komuna nie zmarnowała z głupoty) i nie doświadczali upokarzającej pauperyzacji.

wczoraj taka teorie usłyszalam w telewizji SUPESTACJA- IPN zajmuje sie mnozeniem kapusiów i ich tworzeniem a nie tym co potrzeba.
Py tyle i az tyle,tak sie manipuluje gawiedzią.

Vote up!
0
Vote down!
0
#16777

Pewnie udowadnianiem, że Polacy zbudowali Auschwitz-Birkenau a NSZ pomagała w dobijaniu powstańców z Getta.
Powiem tyle, że w normalnym kraju czymś takim jak SS (=SuperStacja - nie Sturm Stafetten)zajęłyby się służby specjalne.
http://www.abcnet.com.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#16795

powołały i prowadzą :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#16798

Spec służby neo-zsrs i II prl

http://www.abcnet.com.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#16803

Wiesz,ze Ty masz racje,tez tak myslałam,że taka tv jak Super stacja to tylko spec służby mogly nam zafundowac.

pzdrr

Vote up!
0
Vote down!
0
#16812

Nie może być inaczej, skoro SS należy do polSHIT'u

http://www.abcnet.com.pl

Vote up!
0
Vote down!
0

-------
http://jaszczur09.blogspot.com/

#16820

akurat wczoraj przypadkiem znaleźliśmy wywiad ze zmarłym niedawno Krzysztofem Zaleskim (m.in. personalny ze "Zmienników"), fragment tego wywiadu: [quote]Mogę po latach powiedzieć, że próbowano mnie zwerbować do kontrwywiadu. Odmówiłem. Trudno było? Byłoby trudno, gdyby mieli na mnie haka. To było na początku lat 80., gdy decydowała się sprawa dyrekcji Teatru Dramatycznego w Warszawie. Moi rozmówcy używali wielkich słów: Polska, odpowiedzialność. Mogłem liczyć na pomoc w karierze. W takich sytuacjach trzeba pamiętać o teorii darmowego obiadu. Nie ma takiej przysługi: zawsze jest rachunek do zapłacenia. Kiedyś odezwie się pukanie do drzwi czy dzwonek telefonu.[/quote] ]]>http://www.teatry.art.pl/!Rozmowy/porozumienie.htm]]>
Vote up!
0
Vote down!
0
#16801

Jak się czyta takie testy i o takich znanych ludziach to
człowiekowi opadają ręce.Tacy ludzie w moich oczach nie mają żadnego wytłumaczenia.I nic ich nie tłumaczy.

Vote up!
0
Vote down!
0
#16778

Jak się czyta takie testy i o takich znanych ludziach to
człowiekowi opadają ręce.Tacy ludzie w moich oczach nie mają żadnego wytłumaczenia.I nic ich nie tłumaczy

Tobie ręce opadaja mnie tez,a kapusie nawet słowa "przepraszam" nie wykrztuszą.

pzdr

Vote up!
0
Vote down!
0
#16780

http://www.tvs.pl/informacje/9822/

Przeprosił (?) 25 lat za późno...

 

Vote up!
0
Vote down!
0
#16797

wiadomo, że przeprosiny są wymuszone sytuacją, ale myślę, że ważne, że w ogóle są - niektórzy nawet nie widzą powodu, by przepraszać. To już pozwala myśleć o chrześcijańskim przebaczeniu, w 90% przypadków konfidenci nie dają takiej możliwości.

Vote up!
0
Vote down!
0
#16799