Recepta na Broniarzów: Państwowa Szkoła Powszechna (na „okrągły stół”)

Obrazek użytkownika civilebellum
Idee

O tym, że w dalszym ciągu - 30 lat po peerelu - terroryzuje nas mit cenzusu wykształcenia (rzekomej ”konieczności” posiadania odpowiedniego świadectwa z urzędową pieczątką) można by pisać i pisać, ale dość powiedzieć, jaki jest tego obecnie świadomościowy efekt: np. świadomość „feministyczna”, czy „ateistyczna” – gdzieżeś się ona wykluła, jak nie w „najlepszych liceach” czy uniwersytetach, które mógł przecież (ostatnimi laty) ukończyć każdy, tak jak w zasadzie każdy mógł uzyskać „świadectwo dojrzałości”: te papiery gwarantowało nam najpierw socjalistyczne państwo, a potem – sprytne rządy, które nie potrafiły dać młodym ludziom zatrudnienia,  głosiły w zamian leninowskie hasło „uczcie się” (na koszt rodziców) – „przyjmujemy bez egzaminów”.

W tym stanie rzeczy kształt oświaty zmieniali tylko najbogatsi (studia na Zachodzie) i najsprytniejsi (szkoły prywatne). Reszta – wraz z nauczycielami – skazana była na (państwową!) inercję. Efektem tego są np. aktualne strajki nauczycieli szkół państwowych.

A analfabetyzm funkcjonalny obejmuje już ¾ populacji młodzieży (cytowałem nie tak dawno badania UE dot. Polski). Powojenny mit „wykształcenia” wali się z hukiem. Co w zamian?

 

Wykształcenie to nie podstawowe dobro powszechne – trzeba chcieć je samemu zdobywać. Nie wszyscy mają takie predyspozycje, zresztą w wielu dziedzinach gospodarki czy służby publicznej nie jest ono niezbędne: ktoś musi nam kopać rowy (że koparki są teraz? Ale czy operator musi mieć maturę?) albo… groby; ogólnie – pracownik uczy się pracy w pracy, nie w szkole i albo się do niej nada, albo nie.

Więc w zupełności wystarczą podstawy - wysiłek państwa, żeby „dać” (z podatków i za frico) „coś więcej” jest marnotrawczym nieporozumieniem .

 

Te podstawy załatwić powinna Państwowa Szkoła Powszechna*. 8 klas. Dalej już „opieka państwa” ulega znaczącej minimalizacji:

– w zakresie finansowania infrastruktury wszelkich placówek szkolnych - dowolne szkolnictwo (samorządowe, społeczne, wspólnotowe – typu „szkoła osiedlowa”, spółdzielnie nauczycielskie - wreszcie szkolnictwo prywatne), ale NIE PAŃSTWOWE!

- w zakresie finansowania kadr nauczycielskich: bon oświatowy, „podążający” za uczniem od momentu ukończenia PSP do ukończenia przezeń 18 lat – wartość bonu (finansowanego w podstawowej części przez państwo) byłaby powiązana ze średnią płacą w administracji danego samorządu.

- Pozostają: obowiązek edukacyjny, kuratoria (opieka i kontrola programowa: atesty dla placówek), szkoły specjalne – ale nie uroczyste świadectwa, „paski”, matury i inne niezdrowe przeżytki (wystarczy dokument ukończenia szkoły/nauki).

 

[Dopełnieniem tych zmian w państwowym modelu edukacji (ale to już osobny temat) winny być surowe egzaminy na państwowe studia, też jednak znacznie „odchudzone” z tych wszystkich „politologii” i innych „ideologii” (np. studia ekonomiczne winny być niepaństwowe, także takie „dziennikarstwo” nie mówiąc już o „gender”); pisałem też tu o likwidacji stalinowskiego PAN]

 

Na koniec należy przypomnieć, że to Rodzice odpowiadają (także prawnie) za swoje niepełnoletnie dzieci; oni też najczęściej wytyczają im drogę rozwoju – ingerencja państwa jest tu niezrozumiała, w swoim duchu socjalistyczna i kontr personalna.

 

 

*zasady funkcjonowania szkół powszechnych opublikowałem np. tu: ]]>http://marks.szkolanawigatorow.pl/szkoa-tercjarna]]>

Wynagrodzenia dla nauczycieli PSP państwo winno ustalać na możliwie wysokim poziomie.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (10 głosów)

Komentarze

Szkoły, szpitale , policja czy straż pożarna powinny być finansowane przez państwo i przez organy państwowe kontrolowane. Oddanie samorządom w ręce tak wiele powoduje dzisiejsze "strajki" budżetówki..bo jak policja zatrzyma burmistrza czy wójta skoro ten funduje im samochody, odnawia posterunki itd...?

Vote up!
6
Vote down!
0

Yagon 12

#1587399

Nauczyciele chcą mieć wpływ na to, czego uczą.
No fajnie.
To teraz czekam jak policjanci zaczną mieć wpływ na to, które przestępstwa będą ścigać, lekarze na to, które choroby leczyć, a farmaceuci na to, które leki sprzedawać.

Większego debilizmu nie słyszałem od dawna...
No ale to tylko oPOzycja

Vote up!
5
Vote down!
0
#1587425

Grześ zrozumiał pierwszy, Broniarz dopiero dzisiaj..

Oni naprawdę myśleli, że będą pogrywać z Prezesem?

8-)))))))

Vote up!
2
Vote down!
0
#1587501