Czy "strajkującym pedagogom" należą się unijne, rolnicze dopłaty...?

Trwa "strajk" nauczycieli. To znaczy prawie trwa, bo akurat obecnie "pedagodzy" mają weekendową przerwę. W poniedziałek z nowymi siłami, po wyjazdach do spa czy w góry, będą kontynuowali heroiczną walkę z rządem. Przez ponad 30 lat byłem i nadal jestem przedstawicielem tej grupy zawodowej. W 1993 roku, kiedy w czasie matur również doszło do nauczycielskich strajków, byłem dyrektorem liceum. Wtedy poradziliśmy sobie w trudnej sytuacji. Ale NIKT wtedy, także strajkujący, nawet w myślach nie posuwał się do pomysłu, by nie klasyfikować SWOICH uczniów. Przecież to była NASZA młodzież, która nam ufała, z którą przeszliśmy czteroletni cykl nauki. I teraz co - zamkniemy im drogę na studia, nie promujemy całych klas, bo mamy słuszne nawet postulaty strajkowe? Wtedy nikt nie brał pod uwagę takiego rozwiązania. Praca w szkole to nie tylko proste przekazywanie wiedzy, to też - wychowanie - uczenie kolejnych pokoleń Polaków  określonych wzorów, zachowań i prawdy. Wierzę, że i teraz panie i panowie "profesorowie" wyłączą na chwilę TVN i pomyślą samodzielnie (choć to boli pewnie) jakie skutki może przynieść gremialne niepromowanie maturzystów. Gracie "Państwo" etosem i resztkami autorytetu nauczycieli, wszystkich, nie tylko tych muczących i chrząkających za oknami egzaminacyjnych sal...

"Nauczycielscy terroryści", którzy odmówili udziału w przeprowadzeniu egzaminów SWOICH uczniów stali się dla mnie już tylko pracownikami szkól, związani z tymi placówkami wyłącznie umową o pracę. Zero etosu, zero empatii, jakiegokolwiek emocjonalnego związku z żywą szkołą, jaką są uczniowie i ich rodzice.To niewyobrażalne, że panie i panowie "wychowawcy" klas, w czasie gdy ICH uczniowie stają przed najważniejszym egzaminem na danym poziomie edukacji, zamykają się w pokojach czy salach i układają idiotyczne piosenki poprzebierani na czarno lub za krowy!!! Takim ludziom rodzice oddają swoje pociechy! Nie chcę pisać długo o prymitywizmie i absolutnej ignorancji takich "pedagogów", sieć jest pełna przykładów w tym temacie. Mogą przecież panie i panowie "nauczyciele", karmieni od lat przez TVN czy GWno, mieć wdrukowany odruch obronny przed samodzielnym myśleniem i poznawaniem świata. Mogą nie rozumieć języka unijnych dyrektyw dotyczących hodowlanych zwierząt i wierzyć, że pieniądze przyznawane przez UE dla polskich rolników, jakimś cudownym sposobem trafić powinny do ich kieszeni. Mogą myśleć na rozkaz z ekranu- choć to przerażające. Ale na Boga- ci ludzie dostają w ręce każdego dnia to co jest najcenniejszym dobrem rodziców - ich dzieci! I co ? Jakie wzory im przekazują? Co udowadniają kwicząc i mucząc w czasie egzaminów? Polska oświata jest chora na lewackość...

O tym, że "strajk" jest działaniem politycznym przekonywać nie trzeba. Komunista Broniarz i Gregor grają na osłabienie PiS przez podwójnymi wyborami w tym roku. Cała rzecz została starannie zaplanowana (vide program Kramka z jesieni 2016 roku) i rozpoczęta teraz właśnie. Nauczyciele w swej masie nie pojmują, że są tylko kolejną wersją "armatniego mięsa" tych samych "europejskich" macherów. Jak nie korniki, to lekarze- rezydenci, jak nie niepełnosprawna młodzież to dziki - "totalnym" potrzebne jest "wojsko", a nie samodzielnie myślący wyborcy. Nowa odsłona "ciamajdanu" ma pomóc w jesiennym zwycięstwie i dorwaniu się zPOdziei znów do władzy nad Polską. Oczywiście ani Gregor, ani Tusk czy Kopacz-ka nie myślą o realizacje żadnej ze swych dzisiejszych obietnic. Udowadniali przecież przez osiem lat jak bardzo dbają o nauczycieli. Dlatego nie jestem w stanie pojąć jak mogą "pedagodzy" dziś wierzyć ludziom, którzy podnieśli im wiek emerytalny i ukradli oszczędności z OFE? PO-mafia nie ma programu, pomysłów, coraz więcej jej prominentnych działaczy częściej bywa w prokuraturach niż w Sejmie. Ten "strajk" jest ucieczką do przodu, próbą wywołania chaosu i niechęci do rządu  i wyjechania na takich nastrojach do władzy. Nie pozwólmy na to swoją biernością...

"Strajkują" też przedszkolanki, rzecz jasna przeciw MEN i rządowi. Większość tych paniulek nie ma pojęcia, że przedszkola to zadania własne gmin i to burmistrzowie lub wójtowie powinni być adresatami ich postulatów. Po co to wiedzieć - wszak "samorządy są ze strajkującymi". Poza tym - jak można przed dziećmi w wieku 3-6 lat, dla których "nasza pani" jest najważniejszym autorytetem, zamykać drzwi przedszkoli!!!  Władze dużych miast, ale i starostowie czy marszałkowie województw mamią "strajkujących" obietnicami niezgodnego z prawem wypłacania pieniędzy za okresy "strajkowania". Na takie zachowania trzeba reagować szybko i zdecydowanie- zawiadamiać ZUS, PIP a jeśli potrzeba to i prokuratury. Inaczej państwo zacznie pękać. Nikt nie może być "równiejszy" wobec prawa. Zadufanych w sobie PO-samorządowców przekonać może tylko konsekwencja i transparentność działań rządu. Tu nie ma czasu na wahania i polityczne kalkulacje. Polsce potrzebna jest kontynuacja Dobrej Zmiany, a Polacy muszą być przekonani, że poza socjalnymi programami, PiS dba jednakowo o każdego mieszkańca kraju. Wytrzymajmy i ten "ciamajdan"...

I na koniec - wspierajmy gimnazjalistów, ośmioklasistów, maturzystów oraz ich rodziców w tym sporze z  "nauczycielami", wskazujmy prawne możliwości pomocy, informujmy, jednoczmy w korzystaniu z ich konstytucyjnych praw. Z przerażeniem patrzyłem na falę hejtu, ordynarnych ataków na pedagogów, którzy nie przystąpili do strajku, na emerytów, księży czy katechetów, którzy pomogli przeprowadzić egzamin gimnazjalny. Takiego zdziczenia, ogłupienia mitycznym "tysiącem złotych" nie było w polskich szkołach nigdy. Ludzie, którzy ułożyli hasło - "tylko świnie siedzą na egzaminie" powinni być dożywotnio relegowani z zawodu nauczyciela. Podobnie jak organizatorzy "czarnych ścieżek hańby" dla niestrajkujących pedagogów. Tacy ludzie sami się zdyskwalifikowali, pokazali bezmiar ignorancji i absolutny brak zasad. Polskiej szkole, polskim uczniom i ich rodzicom tacy "nauczyciele" nie są potrzebni...
Panie i panowie uczący w przedszkolach, szkołach podstawowych, gimnazjach, szkołach średnich "strajkujący" dziś na wezwanie 'totalnych" - czy będziecie mieli odwagę spojrzeć w oczy SWOICH uczniów gdy już ta hucpa się skończy? Co powiecie IM i ICH rodzicom, jak wytłumaczycie swoją nieobecność na ICH najważniejszych życiowych egzaminach? A może nic nie powiecie - zastępując słowa głupimi minami, zwierzęcymi strojami, idiotycznym śpiewem. muczeniem i chrząkaniem...?