Z rozkazu którego führera strażnicy z psami strzegą byłego KL przed rodzinami umęczonych tu ofiar?

W Państwowym Muzeum Auschwitz-Birkenau w Oświęcimiu - miejscu zachowanym po wsze czasy jako Pomnik Męczeństwa Narodu Polskiego i innych Narodów - Min. Kultury i Dziadostwa odegrało doroczne jasełka nazistowskie.
W tym roku impreza miała szczególnie realistyczną oprawę z powodu wcześniejsze strucie się Reichsführera Glińskiego jadem waszem.
Oto ulubieniec Reichsführera Dziedzictwa Narodu Wybranego, komendant Auschwitz-Birkenau Obersturmbannführer Cywiński, postanowił zainscenizować szczucie przybyłych własnym transportem rodzin pomordowanych tam polskich więźniów oddziałem strażników obozowych SS z psami.
Dodatkową atrakcję stanowiło odtwarzanie rewizji przybyłych w pozycji "Hände hoch!", szczegółowe przeszukiwanie i kwestionowanie tylko niektórych, bezwartościowych przedmiotów osobistych. Tym razem nie poddano jednak konfiskacie wszystkich bezwartościowych polskich flag, co znacznie zaburzyło realizm przedstawienia, bo jak wiadomo obozowe pasiaki nie były przecież biało czerwone. Jakkolwiek zadbano o zrekompensowanie tego efektu głośnymi uwagami typu: "polskie bydło przyjechało robić bydło" i pędzeniem w wersji light polskiego bydła po rampie.
Tym bardziej szczególne wzruszenie wzbudziła grupa inscenizatorów odgrywających bohaterskich tropicieli faszystów tamtych tragicznych dni i witająca gorąco przybywających.

Repertuar jasełek nazistowskich rozrasta się z roku na rok. Należy przypuszczać, że Minister Dziadostwa poszukuje pomysłów na więcej atrakcji.
Na przykład, możnaby zwiększyć obsadę oddziału SS kompanią strażników na wieżyczkach, organizować przejażdżki wagonem bydlęcym, albo nakarmić bydło burakami.