KWESTIA BESTII

Obrazek użytkownika jazgdyni
Kultura


"Jestem aktorem. To mój zawód. Dlatego przyjąłem tą rolę"
To nie dokładny cytat, lecz mniej więcej tak starał się może przed sobą, a także milionami Polaków usprawiedliwiać Janusz Gajos w wywiadzie funkcjonariuszki propagandy, Moniki Olejnik.

Jest mi niesłychanie przykro, gdy aktor, którego, nie wątpię, podobnie jak większość rodaków, lubiłem i ceniłem za talent aktorski, okazuje się dzisiaj małostkowym, podłym człowiekiem. A może tylko, nie tak ostro, po prostu słabym facetem, koniunkturalistą, który nie jest w stanie oprzeć się naciskom swojego zdegenerowanego środowiska. Tak, czy inaczej, nie jest to już dla mnie autorytet, więcej – osoba w pełni godna szacunku. Ot, kolejny komediant, rzemieślnik i najemnik. Zapłacą za to, co jest akurat modne, to zrobi wszystko – pokaże penisa, zagra dziwkę, napluje na krzyż, pobije kobietę, czy dziecko. I powie z krzywym uśmiechem – Jestem aktorem. To nie ja, to postać, którą gram.

Człowiek, który tak się usprawiedliwia, na co mądre głowy kiwają z zachwytem, człowiek, który jest w stanie całkowicie wyłączyć swoją osobowość, swoje fundamentalne wartości i pomieszać dokumentnie dobro ze złem, nie jest genialnym aktorem, tylko przypadkiem psychiatrycznym, w którym wiele zaburzeń umysłowych charakteryzuje się tak zwanym rozdwojeniem jaźni. W końcu on sam, jego najbliżsi i jak też widzowie, nie są w stanie rozpoznać, kiedy on gra, a kiedy jest całym sobą. Najprawdopodobniej już nie da się dokonać ścisłego rozdzielenia, bo grane role wdrukowały się w umysł tak głęboko, że stworzyły kompletnie nową postać. A aktor Gajos, zapominając o Janku z "Czterech pancernych", ostatnio grywał ludzi podłych i złych. Czy to pomogło mu się zeszmacić i zapomnieć o nadrzędnej wartości, jakim jest dobro ojczyzny i Polaków?

Często o kimś wyróżniającym się, naukowcu, sportowcu, muzyku, czy właśnie aktorze, mówi się – to jest indywidualność. A nawet mocniej – wybitna indywidualność. Taki był Stephen Hawking, nie ma najmniejszej wątpliwości, że również Jimmy Hendrix. Aktor, choć nie wybitny, Ronald Reagan, okazał się indywidualnością na miarę epoki, tym, który już przeszedł do historii, jako ten, który powalił na ziemię Rosję – Imperium Zła, zapoczątkowując w ten sposób ostateczny upadek komuny i lewactwa, proces, który trwa do dzisiaj. Bez jego wielkich osiągnięć, dzisiejszy prezydent USA Donald Trump, nie miałby szans na elekcję i zawrócenia Ameryki z wiodącej ku katastrofie drogi lewactwa i neo-liberalizmu.
Nie jest natomiast indywidualnością ktoś, kto poddaje się wpływowi otoczenia, ze wszech sił stara się czynić to, co inni wokół niego. Poddaje im się, choćby nie wiem jacy źli to ludzie.
Indywidualnością nigdy nie jest człowiek słaby. A takim właśnie jest Janusz Gajos. Strach, czy tylko liczenie się z opinią salonów Warszawki, które to obszary dla przeważającej większości Polaków są synonimem zepsucia, zła i obciachu, nie jest w tym wypadku kwaśnym kompromisem, ani nawet oportunizmem, czy konformizmem. To w pełni świadome przyłączenie się do grupy, która kieruje się w swych działaniach chęcią niszczenia dobra.

W naszej religii (i wielu innych ) dobro niszczy Szatan. Bestia, która natychmiast wkracza tam, gdzie nie ma Boga – jego głównej emanacji – dobra. W tej pustce, chwilowej próżni, natychmiast rozsiewają się chwasty niebytu: nienawiść, pogarda, kłamstwo, rozpasanie i nihilistyczna religia ateizmu.



Nie jestem człowiekiem bezkompromisowym. Do tego trzeba mieć specyficzną psyche. I nie uważam też, że kompromis, a nawet oportunizm i konformizm to coś zdecydowanie złego.
Parę lat temu napisałem :

"... postawy kompromisowe, a w tym oportunizm i konformizm, są zwieńczeniem naszego rozwoju socjalnego. Nasza psychika jest tak ukształtowana, że staramy się tak mocno, jak tylko możliwe unikać konfliktu i zadrażnień. Nasza nie tak dawno wykształcona empatia ma tu również niemałą rolę. Nie tylko unikanie, lecz również nie czynienie samemu krzywdy drugim, jest bardzo mocno w nas wbudowane." [1]

Wniosek z tego dla mnie wynika, że aktor Gajos raczej nie jest oportunistą, czy konformistą. On nie chce unikać konfliktów i zadrażnień. Wprost przeciwnie. On świadomie dolewa oliwy do ognia konfliktu. Jest już człowiekiem Bestii w walce z dobrem. Stanął otwarcie po stronie zła.

Janusz Gajos jednak to tylko maska. Zespół ludzi realizujących ten paskudny film był znacznie większy.
Jest jeszcze jeden problem – kto dał kasę na to filmowe paskudztwo?
Wszyscy poszukują odpowiedzi, lecz finansujący poukrywali się. Minister Gliński publicznie oświadczył, że nie dał ani złotówki. Jednakże podległe mu instytucje nie są już tak stanowcze.


.



[1] ]]>https://jazgdyni.neon24.pl/post/53720,oporunizm-i-konformizm-glossa-do-izy]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.6 (18 głosów)

Komentarze

Gwoli wyjaśnienia i mojej interpretacji tytułowej Bestii muszę tutaj dodać:

 
"W swoim chrześcijaństwie i katolicyzmie, nieco nowatorskim, bo ściśle łączącym wiarę z nauką, jestem neo-tomistą. Tomizm to zbiór otwarty prawd i idei, system filozoficzny, ukształtowany przez św. Tomasza z Akwinu.
Św. Tomasz, jego myśli i poglądy, jest moim duchowym przewodnikiem w wielkiej materii pojmowania świata i jej intelektualnego spoiwa, jakim jest filozofia.
Na przełomie XIX i XX wieku papież Leon III swoją encykliką Aeterni Patris, dotyczącą w całości filozofii, spowodował renesans średniowiecznego tomizmu i wzbogacając go o postęp naukowy i kulturowy, jaki się dokonał, przeobraził filozofię i nauki św. Tomasza we współczesny neo-tomizm.
Dla mnie, jako Polaka, ten fragment wiedzy i sposobu myślenia jest szczególnie ważny, gdyż jednym z najwybitniejszych neo-tomistów, jest profesor filozofii Mieczysław Gogacz – wybitna postać polskiej nauki i filozofii.
Nie angażując się w omawianie całości poglądów, skoncentruję się wyłącznie na jednej podstawowej tezie: - Zło, w rozumieniu pojęcia bytu, bytem nie jest. Zło jest po prostu brakiem dobra. A prawda, piękno i dobro to powszechne atrybuty bytu.
Czyli, upraszczając – tam gdzie zabrakło dobra, tworzy się "dziura", która natychmiast staje się złem. A zło, to królestwo Bestii – Szatana, terytorium, które natychmiast przystępuje do walki z dobrem, by stale powiększać swoje terytorium. Ponieważ bytem nie jest, obraca wszystko, głównie za pomocą chaosu w pustkę.
Bytem jest umysł człowieka, jego myśli i poglądy. Pozbawione jednego ze swych atrybutów – dobra, natychmiast stają się złem – cuchnącym oddechem Bestii."

W średniowiecznym polowaniu na czarownice, jak również w trwających do dzisiaj egzorcyzmach, musimy przyznać po głębszym namyśle, nie było całkowitej irracjonalności. Umysł "opętanego" jest rozregulowany, lub patrząc religijnie - opanowany, w tak dużym stopniu, że traci swoją integralność i praktycznie przestaje stanowić precyzyjny byt. Wprawdzie nadal ma swoją substancję, lecz umysł jest już pozbawiony prawdy, dobra i piękna. Przestał być tym, do czego jest stworzony. Oznacza to, że przeniósł się w sferę zła.
Współczesna psychiatria i cała medycyna usiłuje wyciągnąć umysł człowieka z tego stanu. Niestety, to, co się dotychczas udaje, to farmakologiczne i terapeutyczne stłumienie zewnętrznych objawów pozostawania nieszczęśnika w szponach Bestii.

Vote up!
9
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572937

że zło, Osobowe Zło - istnieje! Osobowe Zło - to Szatan.

I tym się różnią filozofowie - od teologów. Dla pierwszych - zło to brak Dobra, dla drugich - Zło (osoba) to Szatan. Ci, którzy służą Złu - są sługami Szatana. W dodatku - Szatan żadnego sługi nie będzie nagradzał. Straszne to zwiedzenie.

Nasze życiowe wybory - to zawsze alternatywa - Dobro albo Zło. Tertium non datur! "Małe zło" czy "mniejsze zło" to również Zło. Nie powinniśmy się oszukiwać.

Wybierajmy, świadomie, Dobro. Dobro - ma swoją cenę, ale także - nagrodę! I niekoniecznie tylko w Wieczności

Pozdrawiam,

Vote up!
13
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1572957

Droga Pani Doktor!

 

Czy święty Tomasz z Akwinu, jak to pejoratywnie Pani nazwała, był, tfu, filozofem?

Był świętym. Więcej - był doktorem kościoła, czyli jednym z 33 świętych, którzy ukształtowali chrześcijaństwo. A Pani od razu - filozof!

Ja rozumiem, że pojecie bytu, nie to arystotelesowskie i platońskie, lecz właśnie tomistyczne, jest trudne do przełknięcia.

Lecz proszę uwierzyć na słowo - św Tomasz to jeden z najwybitniejszych umysłów wszechczasów. (świadomie piszę razem).

I jak mówi, że tak jest, to tak jest. A ja, żuczek, piękno tego chłonę, jak gąbka. Proszę się nie opierać. Chyba, że chodzi o te rogi i ogon. Wiele kobiet tak ma.

 

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572962

Dotychczas nie sądziłam. Czy Akwinata był, czy nie był filozofem? Czy tomizm to filozofia, czy może "coś innego"?

Co do "piękna" samego Tomasza - wprawdzie o gustach się nie dyskutuje, ale dla mnie - cierpiał on na cukrzycę typu II. Zmarł - przedwcześnie, uznając przedtem wszelkie swoje "osiągnięcia" - za "słomę" - wobec Boga!

A filozofia św. Tomasza?

W dorobku filozoficznym JP II zauważamy inspirację metafizyką św. Tomasza z Akwinu. Myśl arystotelesowsko-tomistyczna pojawiła się w intelektualnym życiu autora Osoby i czynu już podczas studiów w konspiracyjnym seminarium duchownym. Natomiast podczas studiów w Collegium Angelicum w Rzymie pogłębił tę znajomość. Zaowocowało to m. in.obroną rozprawy doktorskiej.

Warto dodać, że Angelicum, założone w wieku XVI, jest jednym z trzech największych europejskich ośrodków tomistycznych, po Fryburgu i Louvain. Interpretacja myśli św. Tomasza z Akwinu posiada tam postać „tomizmu tradycyjnego”, najbliższego oryginałowi. Tomizm natomiast jest tak atrakcyjny dzięki genialnej prostocie, zrozumiałości. To stanowi o pięknie filozofii św. Tomasza. Powinno się jednak pamiętać, co podkreślał właśnie Karol Wojtyła, że tam gdzie filozofia stoi w sprzeczności wiarą - musimy wybrać wiarę.

Ukłony, 

Vote up!
7
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1572970

Piękna odpowiedź.

 

"Tomizm natomiast jest tak atrakcyjny dzięki genialnej prostocie, zrozumiałości. To stanowi o pięknie filozofii św. Tomasza."

W filozofii, czy to nauce, najwspanialsze prawa są właśnie piękne i proste. Na tym chyba polega nasz świat, lecz często tego nie zauważamy.

"Powinno się jednak pamiętać, co podkreślał właśnie Karol Wojtyła, że tam gdzie filozofia stoi w sprzeczności wiarą - musimy wybrać wiarę."

Słusznie. Lecz w przypadku tomizmu nic takiego nie zachodzi.

 

Serdecznie pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
-1

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572979

pff
najpierw widzisz sprzeczność między osobowym złem a pojęciem filozoficznym, tak jakby ów święty miał być jakimś heretykiem i sam w to nie wierzyć. później piszesz o trudnym pojęciu bytu, by po chwili przytakiwać, jakie to łatwe i piękne. no ciekawa z was postać. aha i jeszcze traktujecie zamiennie szatana z bestią, co może i słuszne ale na pewno nieprecyzyjne, skoro szatan ma kilka znaczeń a bestia jest pierwsza i druga. zabawne, że gdzieś wcisnąłeś pochwałę degenerata hendrixa i ateisto-feministy dawkinsa, by zaraz pisac coś o lewactwie no i niezły to kontrast z wątkiem o szatanie. ale przynajmniej szpanienia filozofią nigdy dość, co nie, jakbyście sie tak nawrócili, to większa radość z pożytkiem by przynajmniej była.

Vote up!
2
Vote down!
-2

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1573050

Wielokrotnie to już twierdziłem i powtarzam raz jeszcze, że nie ma sensu z tobą dyskutować, bo reprezentujesz jakże typowy w pewnych środowiskach tzw. mędrkowskich, niezborny tryb myślenia, niedouczenie, marne wykształcenie ogólne i najgorsze - przekonanie o swoich niezwykłych walorach. Niestety - mądrym nigdy nie zostaje się na skróty, jak np. stosowanie plagiatów, jako własnej twórczości. Nigdy niczego nie wiesz dobrze. Klasyka - po łebkach i wielkim głosem eksperta.

A ty nawet nie rozróżniasz wymienionego przeze mnie Hawkinsa, od idioty Dawkinsa. Pewnie też Einsteina od Eisensteina.

Popisuj się na Pudelku, może onecie. Tam będziesz wśród swoich.

Vote up!
1
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1573064

jeśli już, to wymieniłeś hawkinga, więc teraz napisz tak samo o sobie, że nie odróżniasz nawet opisywanej postaci przez samego siebie. pewnie wielka różnica bo to wzór prawicowca, więc zabrzmiałoby inaczej?

a cechy, które mi wciskasz, jak rozumiem wynikają ze świetnej znajomości mojej skromnej osoby, bo czasem własnych "walorów" nie przypisujesz innym, wcale a wcale. z twoich sprzeczno-wazeliniarsko komentarzy można naprawdę cisnąć niezłą bekę, panie geniuszu jelitarny. Ale wymienionych osób faktycznie nie znam, nie widziałem i nie czytałem, nie muszę się znać na wszystkim jak coniektórzy a nawet tego chcieć za to nie wątpie, że byle najemny marynarz to wszystko ogarnia no i że to ja się popisuję, co właśnie świetnie widać. pisz więcej, niech ludzie widza pewne rzeczy

Vote up!
2
Vote down!
-2

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1573075

W zasadzie to powinienem być ci wdzięczny, ponieważ po raz kolejny udowadniasz jak malutkim jesteś człowiekiem.

I jak to masz w zwyczaju i pewnie w naturze (ten typ już tak ma) zamiast odnieść się merytorycznie do sedna sprawy odnośnie wpisu Kolegi powyżej ty wolisz, bo zapewne inaczej nie potrafisz, atakować ad personam. Może gdybyś miał choć minimum świadomości, co do swej pospolitej durnoty i zwykłego kretynizmu to być może byłoby inaczej "wykształciuchu" :-). I zapamiętaj sobie raz na zawsze : wykształcony nie oznacza obligatoryjnie mądry. Na chwilę obecną nie znam lepszego przykładu, który by to potwierdzał lepiej od ciebie. Szkoda na ciebie klawiatury, moralny lilipucie. Mam nadzieję, że innym, tym jeszcze nieprzekonanym, wkrótce otworzą się oczy na to, co z sobą reprezentujesz.

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1573079

Bardzo ciekawą, moim zdaniem, koncepcję istnienia i charakteru zła osobowego (w które zresztą jako katolik i wierny syn Kościoła również wierzę) zaproponował mój Mistrz duchowy, anglikanin C.S.Lewis w swojej książce Mere Christianity, wydanej po polsku jako Chrześcijaństwo po prostu w rodziale, w którym w sposób przekonywujący „rozprawia się” z dualizmem.

Pozwolę sobie zatem wkleić tutaj nieco dłuższe fragmenty z księgi drugiej, rozdziału pierwszego:

Dualizm to przekonanie, że u podstaw wszystkiego leżą dwie równorzędne, niezależne siły – dobra i zla – wszechświat zaś to pole bitwy, na którym toczą wojnę bez końca. Osobiście uważam, że obok chrześcijaństwa dualizm jest namężniejszym i najrozsądniejszym z dostępnych poglądów. Ale ma w sobie haczyk.

Te dwie siły – a może duchy, czy też bogowie – dobra i zła, mają być od siebie całkowicie niezależne. Obie istnieją przez całą wieczność. Żadna z nich nie uczyniła drugiej i żadna nie ma wiekszego prawa od drugiej, żeby nazywać się Bogiem. Każda zapewne uznaje samą siebie za dobrą, a drugą – za złą. Jedna lubi nienawiść i okrucieństwo, druga miłość i miłosierdzie. Co zatem mamy na myśli nazywając jedną z nich dobrą, a drugą złą? Albo mówimy tylko tyle, że po prostu wolimy jedną od drugiej – tak jak wolimy piwo od jabłecznika – albo też stwierdzamy, że niezależnie od miemania owych dwóch sił na własny temat, czy też niezależnie od naszych chwilowych ludzkich upodobań, jedna z nich jest w błędzie, realnie myli się, uznając siebie samą za dobrą.

(...)

Jednak mówiąc tak, obok owych dwóch sił wprowadzamy do wszechswiata coś trzeciego: pewnego rodzaju prawo, standard czy też zasadę dobra, którą jedna z tych sił spełnia, a druga nie. Ale skoro porównujemy obie siły do tego samego standardu, to właśnie ów standard – czy też istota, która go ustanowiła – stoi dalej i wyżej niż te dwie siły i to ona będzie prawdziwym Bogiem. Okazuje się, że nazwywając owe siły dobrą albo złą, mamy na myśli tylko tyle, że jedna pozostaje we właściwym stosunku wobec prawdziwego, rzeczywistego Boga, druga zaś wręcz przeciwnie.

(...)

Jeśli dualizm jest prawdą, wówczas zła siła musiałaby lubić zło samo w sobie. Jednak w praktyce nie znamy żadnej osoby, która lubiłaby zło tylko dlatego, że jest złe. Postawę z pozoru podobną obserwujemy, mając do czynienia z okrucieństwem. Jednak w rzeczywistości ludzie bywają okrutni z którejś z dwóch przyczyn – albo dlatego, że są sadystami, to jest cechują się seksualnym zboczeniem, które z okrucieństwa czerpie zmysłową przyjemność, albo też zachowują się tak dla rzeczy, które mogą osiągnąć dzięki okrucieństwu – dla pieniędzy, władzy czy bezpieczeństwa. Jednak przyjemność, wladza czy bezpieczeństwo same w sobie są czymś dobrym. Zło polega nat tym, że dążymy do nich w zły sposób, za pomocą niewłaściwej metody, bądź zbyt uparcie. Oczywiście nie przeczę, że ludzie dopuszczający się podobnych rzeczy postępują w sposób szalenie nieprawy. Twierdzę natomiast, że przy bliższym spojrzeniu nieprawość okazuje się dążeniem do pewnego dobra na zły sposób. Można być dobrym dla samego dobra: nie da się być złym wyłącznie dla zła. Dobrego uczynku można dokonać nawet wtedy, kiedy nie czujemy się dobrzy i nie czerpiemy z niego żadnej przyjemności, bo dobroć jest po prostu rzeczą słuszną. Jednak nikt nigdy nie dopuścił się okrucieństwa tylko dlatego, że okrucieństwo jest złe – tak naprawde zachował się okrutnie, bo okrucieństwo sprawiło mu przyjemność albo okazało się przydatne. Inaczej mówiąc, zło nie może być złe w takim sensie, w jakim dobro jest dobre. Dobro jest niejako samym sobą – zło to jedynie dobro zepsute. Musi istnieć coś dobrego, zanim zostanie zepsute. Nazwaliśmy sadyzm zboczeniem seksualnym – ale musimy przecież mieć jakieś wyobrażenie o seksualnej normalności, zanim seksualność nazwiemy zboczoną. Widzimy, co jest zboczeniem, bo zboczenie wyjaśniamy w odniesieniu do normalności, nie da się jednak wyjaśnić normalności na podstawie zboczenia. A zatem owa zła siła, która miała stać na równi z dobrą i kochać zło tak samo, jak dobra kocha dobro, okazuje się zwykłym mamidłem.  Aby być złą, musi mieć coś dobrego, czego pragnie, a następnie dążyć do tego w zły sposób – musi posiadać impulsy, które z początku były dobre, aby móc je spaczyć.

(...)

Aby być złą, musi istnieć oraz posiadać inteligencję i wolę. Jednak istnienie, inteligencja i wola są same w sobie dobre. A zatem musi je czerpać od dobrej siły – nawet po to, żeby w ogóle być złą, musi pożyczać i kraść od przeciwnika. Czy zaczynasz już rozumieć, dlaczego chrześcijaństwo zawsze nazywało szatana upadłym aniołem? To nie jest bajeczka dla dzieci. To rzeczywiste uznanie faktu, że zło jest pasożytem, że zło nie jest twórcze. Moce, które pozwalają trwać złu, to moce przekazane mu przez dobro. Wszystko to, co pozwala złemu człowiekowi być naprawdę złym, jest samo w sobie dobre – stanowczość, inteligencja, talenty, wreszcie samo istnienie.

(...) Kiedy po raz pierwszy przeczytalem Nowy Testament, traktując tę czynność na poważnie, zaskoczyło mnie między innymi to, jak wiele w nim mowy o mrocznej sile obecnej we wszechświecie – o potężnym, złym duchu uwazanym za siłę stojącą za śmiercią, chorobami i grzechem. Różnica (miedzy chrześcijaństwem a dualizmem – dopisek mój) polega na tym, że zdaniem chrześcijaństwa owa mroczna siła została stworzona przez Boga jako dobra, po czym uległa zepsuciu. Chrześcijaństwo zgadza się z dualizmem, że wszechswiat znajduje się w stanie wojny. Nie uznaje jej jednak za wojnę między niepodległymi mocarstwami. Dla chrześcijaństwa jest to wojna domowa, rebelia, my zaś mieszkamy w części wszechświata okupowanej przez rebelianta.

Terytorium okupowane przez wroga – oto czym jest ten świat. Chrześcijaństwo to opowieść o tym, jak prawowity król przedostał się – niejako w przebraniu – na okupowane ziemie i wzywa nas wszystkich do wzięcia udziału w wielkiej kampanii dywersyjnej. Kiedy idziesz do kościola, w rzeczywistości wysłuchujesz tajnej depeszy od sojuszników – to dlatego tak bardzo wróg stara się, abyś tam nie chodził. Robi to, grając na naszej zarozumiałości, lenistwie i intelektualnym snobstwie. Wiem, że ktoś spyta: „Chyba nie ma pan zamiaru przedstawiać nam w dzisiejszych czasach naszego starego znajomego, szatana – z kopytami, rogami itd.” Cóż, nie wiem, co tu mają do rzeczy dzisiejsze czasy. Podobnie nie obstawałbym przy rogach i kopytach. Jednak biorąc pod rozwagę pozostałe względy odpowiadam twierdząco. Nie utrzymuję, że wiem cokolwiek o jego osobistym wyglądzie. Jeśli ktoś rzeczywiście chce go lepiej poznać, powiedziałbym takiej osobie: „Proszę się nie martwić. Jeśli pan naprawdę tego pragnie, pozna go pan. A czy się panu wówczas spodoba, to już inne pytanie”.

Wytłuszczone  przeze mnie fragmenty powyższego tekstu doskonale odnieść można, moim zdaniem, do postawy tych wszystkich dobrych aktorów, którzy przecież w paszkwilu Kler tylko odgrywają jedną z wielu ról, czyli pana Janusza Gajosa i spólki. Ludzie ci wykorzstują dany im przecież przez Boga wspanialy talent do złych, podłych celów, do walki z dobrem, z Bogiem, z Kościołem Chrystusowym, choć naturalnie próbują kłamliwie i przewrotnie wmówić nam, że jest odwrotnie, że chodzi im jedynie o walkę ze złem, z patologiami, albo że przecież tylko uczciwie i sumiennie wykonują swój zawód.

Pozdrawiam serdecznie.

Vote up!
7
Vote down!
0
#1573009

Toteż znowu usuwam.

Ukłony,

Vote up!
6
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1572958

" dublety"?

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572968

Gajos to taka nowa nazwa penisa.

 

Vote up!
10
Vote down!
-1

ess

#1572939

"Jestem aktorem. To mój zawód" itp tak będą mówić wszyscy szmatławcy, którzy podjęli się grać w tej agitce. Pamiętajmy, z jaką trudnością kompletowano obsadę "Smoleńska". Aktor Opania odmówił, bo nie chciał grać postaci tak nikczemnej jak prezydent Lech Kaczyński...

Vote up!
11
Vote down!
0

Leopold

#1572954

Opania grać nie chciał tego paskudnego Kaczora, co ludzi pozabijał, bo o głupstwach z bratem gadał.

Co innego biskup Morda. Swój człowiek. Dziesięciu się na tę rolę pchało. Chcieli Stalińską, ale Gajos lico miał nie tak przepite i wygrał.

 

Pozdrawiam

Vote up!
8
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572960

grania generała SB w "Rozmowach kontrolowanych" i oficera wywiadu Armii Czerwonej w "Marszałku Piłsudskim"

Vote up!
4
Vote down!
0

parodystka

#1572995

No nie odmówił. Widocznie takie role szmaty są mu bliskie. Wg. powiedzenia - idź złoto do złota ( a g. do g.).

Olbrychskiego też natychmiast na zachodzie zidentyfikowali i grywał wyłącznie podrzędne role kagiebowskich oficerów.

Vote up!
5
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572997

Źle oceniony komentarz

Komentarz użytkownika Wieszcząc po prawicy (niezweryfikowany) nie został doceniony przez społeczność niepoprawnych.. Odsuwamy go troszkę na dalszy plan.

Coraz częściej odnoszę nieodparte wrażenie, że gdyby niektórzy przebili długowiecznością żółwie z Galapagos to i tak brakło by im czasu na to, aby pojąć w sumie bardzo proste schematy i zasady funkcjonowania oraz rozumienia polityki jako takiej. Są bowiem tacy, którzy do złudzenia przypominają szympansy. To tak, jakby dano im do ułożenia nieskomplikowane puzzle, a ci, po początkowym zainteresowaniu, odrzucili je na bok, by z powrotem pobujać się na oponie czyli oddając się swemu ulubionemu zajęciu. I dokładnie w taki sam sposób postrzegam autora powyższej, pożal się Boże, treści. To, że niczego nie rozumiesz z bieżącej polityki udowadniasz niemal za każdym razem, gdy na trafne uwagi odpowiadasz chamskim, personalnym atakiem. W sumie nic nowego - wystarczy prześledzić twoją dotychczasową, blogerską "karierę". Tutaj mamy swoiste status quo. Dostając kilkakrotnie kopa w drzwiach na odchodne ty masz w zwyczaju wracać oknem. I potem ktoś taki ma jeszcze czelność pisać cokolwiek o godności. Nikt normalny nie traktuje twoich tekstów z należytą powagą, bowiem jako człowiek jesteś skrajnie niewiarygodny. Możesz jedynie wywoływać uśmiech politowania i nic ponadto.
Poza tym... Janusz pisze, że jego imiennik nie jest już dla niego autorytetem :-))). Nosz ku...a :-))) A kimże ty, stęchły śledziu jesteś, aby uzurpować sobie prawo do oceny kogoś, przy kim nawet nie stałeś ? Janusz Gajos jako aktor był, jest i pozostanie postacią wybitną i tutaj nikt nie może mieć co do tego żadnych wątpliwości. Demencja, która go dopadła jako człowieka nie może być łączona z jego profesją, gdyż tutaj jest bardziej efektem bojaźni w konfrontacji z lewacką utopią. Najwidoczniej na starość chce mieć spokój wśród swoich. Jego wybór.
Psychiatrią także proponuję sobie nie zaprzątać głowy, gdyż w twoim przypadku ta dziedzina rozkłada ręce w poczuciu bezradności. A już biorąc pośrednio w obronę gudłaja i antypolskie ścierwo Glińskiego, sam siebie definiujesz, po której stronie stoisz. W sumie nic nowego. I tylko twoja ławeczka nieco się kurczy, ale to naturalna kolei rzeczy. Z czasem zostaniesz na niej zupełnie sam, popijając w smutku swoje ulubione wino, patykiem pisane.

Vote up!
4
Vote down!
-7
#1572961

Kretyn to cienko powiedziane. Nie Gajos. Nie wybitny Gajos - Turecki z kabaretu Lipińskiej.

Mówię o obciętym napletku Budynia.

 

https://youtu.be/wCIGZWS9I1s

Vote up!
3
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572963

No w końcu zaczynasz być samokrytyczny. Powiało lekkim optymizmem :-)

Vote up!
5
Vote down!
-5
#1572964

a wiesz wpp, że trafiłeś w sedno tarczy, jest coś takiego, powiedzmy mechanizm w show biznesie, zapewne już na wstępie, selekcji, tam się i wybiera "plastyczne" postacie i manager tworzy im wizerunek a i sami przecież musza się wpisac w pewien nurt, czyli postępactwo- inni zaś kompletnie głupieją na starość. nie wspominając, że jest to najważniejszy a może "jedyny" już bastion lewicy (gdzie indziej ich wpływy słabną i mogą byc przeganiani). zobacz, jak niewielu aktorów może byc sobą, jak niewielu celebrytów żyje godnie- bo nie na tym to polega, jak wielu stało się zakładnikami własnego wizerunku. Gajos jest dobrym aktorem a gdzie zagrał i co powie na boku ma małe znaczenie, to nie guru ani ekspert od wszystkiego za to nasz panjanusz się oburza, bo ma zaburzoną wizję elity i sie przejmuje bzdurami. jeszcze szatana i filozofię w to wciągnie, tylko lepiej nie pytać o szatana w PiSie i ich moralność, w polityce jakby aktorów też dostatek.

Vote up!
4
Vote down!
-2

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1573051

Rany Boskie!  "SEDNO TARCZY". Piękne.

Zaraz będzie - "mądrej głowie dość posłowie"; "ryzyko pewności"; "trafne przesądy"; "sedno w celu"; "sedno kontrika", " w sednie jabłka siedzi robak"

 

No... twórczość

 

Vote up!
2
Vote down!
-3

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1573065

nie znasz tej frazy, więc to wina innych, pyszałku? i nikt się tu nie wywyższa, panie geniuszu morski jeden?

tarcza nie może miec sedna a wszystko trzeba rozumieć dosłownie? do tego mylisz środki stylistyczne ale skoro chcesz je tak oceniać, to kto talmudyście zabroni? oksymoronów też zabraniasz stosować?

Vote up!
2
Vote down!
-2

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1573076

Ten aktor jawił się od lat jako ktoś utalentowany - ale bez kręgosłupa...pamiętacie "Kabareciki" Olgi Lipińskiej w stanie wojennym...?

Vote up!
5
Vote down!
0

Yagon 12

#1572971

Zawód nie zwalnia od myślenia i odpowiedzialności za to w czym się uczestniczy. Zwyczajnie opowiedział się po jednej ze stron i tyle, Autor ma tutaj całkowitą rację. Można się jedynie zadumać nad takim czynieniem zła niemal aż do samej grobowej deski...

"Tak, czy inaczej, nie jest to już dla mnie autorytet..."

Dlaczego już? Uznawanie popularnych komediantów za autorytety to w ogóle jakieś grube nieporozumienie naszych czasów.

 

Vote up!
9
Vote down!
0
#1572985

Może rzeczywiście określenie "autorytet" użyłem na wyrost. Powinno być - aktor, którego darzyłem szacunkiem. Oczywiście, jako aktora.

Nie zmienia to faktu, że autorytetem może zostać każdy, niezależnie od pozycji, czy zawodu, jeżeli jest odpowiednio mądy, komunikatywny i empatyczny.

I nie wolno nigdy zapomnieć, że autorytetem jest się zawsze dla innych. Nigdy dla siebie. I to inni ustanawiają kogoś autorytetem.

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1572994

jak to po jednym komentarzu autorytet przestaje byc autorytetem...

właśnie o czymś takim pisałem

."na wyrost", powiadacie. na wyrost.

a może napiszecie notkę o autorytetach, swojej definicji i własnych? już wygląda zadziwiająco

Vote up!
2
Vote down!
-3

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1573077

ktory przeczytałem z wielką satysfakcją i z którego tezami cakowicie się zgadzam.

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
0
#1572987

Przecież aktor to osoba, której płacą za udawanie kogoś kim nie jest. Płacą za mówienie cudzych słów.

Im lepiej udaje kogoś kim nie jest, tym lepszy z niego aktor.

Vote up!
7
Vote down!
-1
#1572999

Autorytetem może być każdy, którego tymże obdarza jakieś społeczne grono. Aktorstwo nie ma tu nic do rzeczy. Patrzymy i słuchamy człowieka, który akurat jest aktorem.

Vote up!
3
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1573066

Dawno temu spytałem się Mirosława Bakę, dlaczego w filmie szczał bezczelnie na portret Rydza Śmigłego. Odpowiedź była podobna, bo jestem aktorem, to mój zawód. Więc skreśliłem nazwisko Mirka Baki, czerwonym ołówkiem raz na zawsze, a Gajosa, którego też kiedyś lubiłem i ceniłem, dzisiaj również skreśliłem, tacy oni są

Vote up!
7
Vote down!
0
#1573035

Pedros

Vote up!
3
Vote down!
0
#1573059

Moskwa w ostatnim czasie nasiliła swoją walkę z nami poprzez nasilenie akcji antyszczepionkowej, oraz już tradycyjnie, do niszczenia polskiego kościoła i wiary.

Tego drugiego obawiali się bardzo i nadal obawiają, a my bez przerwy musimy pamiętać, że niemalże udało im się zamordować św. Jana Pawła II.

Gdy tylko na tym portalu powstaje niewygodny dla Kremla tekst, to wyciągają z pudełka na buty, machając batogiem i krzycząc - do roboty, dyżurnych pożytecznych, mącących w głowach agencików.

W przypadku tego wpisu - notorycznego plagiatora, oraz tego zwiędłego, łysego napletka Budynia z gdańskiego magistratu. To adamowiczowy i znany z regularnych wizyt w Kaliningradzie, popularny Napletek Budynia.

Nic bardziej mnie nie cieszy, bo to oznacza, że tekst, jak to ujął ten mędrek - plagiator - trafił w "sedno tarczy" (co za agentura?! Mogli by ich chociaż dobrze po polsku mówić). Wrogowie wskazują na siłę oddziaływania. Neptkowie nie są warci słowa.

Jak powiedział Churchill:

You have enemies? Good. That means you've stood up for something, sometime in your life.
 

Vote up!
5
Vote down!
-2

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1573083

Myślę że nawet najdłuższy tekst, pełen samodowartościowujących się emocjonalnie stopniowanych fraz i emfaz w jakie wpada autor nie oddaje prawdy o Prawdziwym Aktorze. Nie ważne o jakim - "Aktor jest od grania jak dudy od grania" - coś w podobie powyższego tylko bardziej "pieprznego" rzekł był o zawodzie aktora nasz Aktor nad Aktorami Leon Niemczyk ucinając wszelkie, w tym i te żałosne dywagacje o Januszu Gajosie któremu autor chciał dać prztyczka, chciał zagrać na jego własnym nosie a zaledwie kopnął Go w krawędź zelówki bo karłowi wyżej sięgnąć i nie wypada i sięgnąć nie sposób...
Ps. wedle tego żenującego schematu potępić w czambuł należałoby wszystkich Aktorów grających Hitlera, Stalina czy wielkich zbrodniarzy naszych i jakichkolwiek innych czasów, tymczasem my ich za kunszt, talent i włożoną w odtwarzaną rolę maestrię możemy tylko z otwartym orale i ściśniętym anale podziwiać i bić im brawa...
Niestety "ałtorowi" paszkwilu - w przeciwieństwie do wylewanych cystern jadu i złośliwości - zabrakło choćby krzty finezji i wnikliwości tak potrzebnych w ocenie talentu ludzi specyficznego aktorskiego talentu którzy z dnia na dzień potrafią wcielić się w doskonałe przeciwieństwa osób i charakterów przez siebie granych.
"Ałtor" jest na tyle ograniczony (nie wydaje mi się żeby paszkwilem grał on tutaj wyłącznie "rolę") że o ile potrafi(łby) docenić aktorstwo Adamczyka grającego Wojtyłę na stolcu papieża i go jako Aktora za grę gloryfikować to natychmiast potrafi(łby) go wykląć od najgorszych za rolę obersturmfuhrera Larsa Reinera w "Czasie honoru"...itp...itd...jest tych obcych i naszych Aktorów trochę obsadzanych w różnych czasach swej kariery w różnych, kontrowersyjnych rolach którym zresztą doskonale sprostali dając dowód swego talentu w stosowaniu mimikry doskonale udawanej...i dowodzących, że rzeczywiście "aktor jest od grania jak d..a od s.ania".

Vote up!
1
Vote down!
-1

Ilekroć w życiu słyszałem, że źle myślę, tyle razy myślałem, że źle słyszę. Wydatnie zwiększający "swobodę języka" cios w zęby za każdym razem upewniał mnie, że słuch mam wyśmienity!!

#1573352

na tezę, że może nie musiała koniecznie dać za pieniądze jakiemuś zbrodniarzowi, może odpowiedzieć że to wynikło z jej profesji. I co jej kto zrobi? "Wykonywała przecież swoją społeczną rolę." Pana Gajosa znam z "czterech pancernych" z czasów gdy byłem brzdącem a film leciał w telewizji po raz pierwszy. Ale znam go też ze wspaniałego spektaklu "Norymberga". Nie wiedziałem, że grał wówczas samego siebie.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1573410