Czemu tak się czepiłem tego demoliberalizmu ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Czemu ja się tak czepiam tego demliberalizmu ? Czy to nie jest przypadkiem objaw jakiejś monomanii ?

Mam powody, a właściwie należałoby powiedzieć: są powody. Demoliberalizm jest bowiem winowajcą największego przekrętu intelektualnego w historii świata. Furda tam komunizm czy nazizm, które wykiełkowały w specyficznych warunkacj i skusiły garstkę nawiedzonych, którzy narzucili naiwnej reszcie zbrodniczy system. Ale demoliberalizm zrobił to samo drogą jak najbardziej pokojową, wciągając w pułapkę całe rzesze. 

Demoliberalizm jest twórcą największego oszustwa w historii, w efekcie którego mieszkańcy Zachodu znaleźli się w zabawnej sytuacji Monsieur Jourdaina z komedii Diderota, który zachwycił się, gdy mu oznajmiono, że mówi prozę. Prozą. Dotarło do niego. Niestety do miszkańców Zachodu nie dotarł jeszcze oczywisty fakt, że człowiek jest istotą społeczną. Owszem, zwrot "istota sołeczna" jest powszechnie znany, ale nie wyciąga się z niego niezbędnych konkretnych wniosków praktycznych. 

Demolberalizm wykorzystał fakt, że natura ludzka jest, z koniecznośći dwoista, biologiczna i duchowa, bo duchowość musi mieć, z koniecznośći, jakiś nośnik biologiczny, no i ten nośnik biologiczny zabsolutyzował w postaci kultu jednostki. I nie mam tu na myśli kultu Józefa Stalina. 

Demoliberalizm odesłał na bocznicę wyniki badań naukowych, które jednoznacznie wskazują, że ewolucja człowieka odbywała sę w dużych grupach społecznych i wielka sieć interakcji i relacji społecznych ograniczyła zakres skłonności rywalizacyjnych, takich jakie obserwujemy u małp, a rozwinęła niebywałą umiejętność wspólpracy. W efekcie wspólpracy człowiek stworzył sobie zupełnie specyficzne środowisko społeczne, które istnieje wyłącznie dzięki współpracy. 

Z tego należałoby wyciągnąć wniosek, że w interesie wszystkich leży chuchanie i dmuchanie na kwestie wspólnotowe i rozwijanie takich form działania, które promują i rozwijają cechy wspólnotowe. Mechanizmy współpracy powinny być nieustannie monitorowane i oliwione, by wspólpraca przebiegała bez zakłóceń i konfliktów. Tymczasem demoliberalizm doprowadził do sytuacji, w której dominuje zabójcza perspektywa indywidualistyczna w postaci "wolnoć Tomku w swoim domku". Zamykamy się w domku i robimy swoje. Efekt jest widoczny w powszechnym niezadowoleniu. Wszystko co mamy i co nas cieszy pochodzi nie z naszej osobistej działalności i błyskotliwości naszego umysłu, lecz ze środowiska zewnętrznego, społecznego i należałoby wreszcie sobie to uświadomć i wyciągnąć praktyczne wnioski. 

Ale jest jeszcze druga strona medalu - jest rzeczą niewątpliwą olbrzymi sukces cywilizacji Zachodu, która rozwinęła się w sposób nieporównywalny z innymi cywilizacjami. Powstaje więć pytanie jak to było mozliwe, jeżeli podważymy zasadność demoliberalizmu, który jest częścią tego sykcesu. Sprawa jest dość oczywista, nie trzeba wiedzieć, że się mówi prozą, wystarczy się nią posługiwać i podobnie było z rozwojem Zachodu. Choć z drugiej strony mnóstwo było ludzi, dzięki chrześcijaństwu, którzy zawsze to wiedzieli i praktykowali. Sukces więc odnieśliśmy nie dzięki deoliberalizmowi, lecz wbrew niemu. Można też uwzględnić i ten fakt, że biologiczny indywidualizm też jest częścią ludzkiej natury, choć tą mniej istotną, i stanowił czynnik, który się, zależnie od sytuacji, raz przyczyniał do rozwoju, a innym razem go hamował. Zaaplikujmy ten pogląd do kwestii historii komunizmu - z jednej strony, to biologiczny indywidualizm nie pozwolił zakorzenić się komunizmowi, ale, z drugiej strony, to dopiero duchowy, wspólnotowy opór zogniskowany w Solidarności doprowadził do jego obalenia. 

Czym można wytłumaczyć dominację demoliberalizmu, opartą na dominacji czynnika indywidualistycznego, rywalizacyjnego nad czynnikiem wspólnotowym, choć z teorii wydawałoby się wynikać, że powinno być odwrotnie ? Otóż nie jest tak, jak nam by się na pozór wydawało - sam fakt istnienia społeczeństwa czy narodu jest kluczowym dowodem na przewagę czynnika współpracy, niezależnie od proporcji w pozostałych sferach życia. W każdym okresie historii w społeczeństwie, przy dominacji sfery wspólnotowej, proporcje między elementami rywalizacyjnymi a kooperacyjnymi układały się różnie, zależnie od struktury społecznej w danym społeczeństwie. Nie jest niczym nadzwyczajnym przypadek, że jakaś miejszość rządzi większością i ta większość ten fakt akceptuje, wykazując w ten sposób postawy kooperacyjne. 

W przypadku demoliberalizmu czynnikiem decydującym o nierównowadze i przechyle w kierunku indywidualizmu okazał się system gospodarczy, ze względów organizacyjnych czy politycznych preferujący firmy prywatne. Ale w obecnej fazie rozwoju widać, że w społeczeństwach narasta opór przeciwko korporacjom, które dawno przestały być czynikiem indywidualistycznym i reprezentują interesy grupowe pewnych mniejszości. Na horyzoncie pojawiły się więc tendencje do innego sposobu realizowania zadań gospodarczych i politycznych.

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.8 (13 głosów)

Komentarze

Tytułem zabawnej komedii filmowej{o odczynie lewicowym} określam Pan publikację, gdyż nie wszystko jest jasno nazwane, według mnie naturalnie. O demokracji w tym gronie nie trzeba już nic pisać, każdy wie, że to diabelska idea, natomiast indywidualizm uważam za coś naturalnego i pochodzącego od Boga. Każdy z nas jest stworzeniem Bożym i każdy jest inny od narodzin i innym jest wzrastając i innym umiera. Nie ma potrzeby byśmy się do siebie upodabniali we wszystkim, ważne byśmy mieli te same wartości, wiarę, dobro i piękno. Nasza cywilizacja i kultura, łacińska, oparte właśnie o te wartości pozwoliły na niespotykany rozwój, a indywidualizm każdego z nas spowodował rozwój w tak różnorodnych kierunkach, obszarach. Nie uważam, by koniecznym było tworzenie przez ludzi jakiś grup społecznych o których Pan wspomina w swojej publikacji. Jedyną grupą do jakiej należymy jest nasza cywilizacja i kultura łacińska i jestem bardzo rad, że w niej się urodziłem, nie wiem, czy bym do niej trafił z innego "świata'. :-)

Vote up!
0
Vote down!
0
#1571892

Nie do końca się zrozumieliśmy, widzę. Tekst jest dalszym ciągiem poprzednich i kontynuuje ten sam watek widziany od innej strony, stąd mogą się brać nieporozumienia. Namawiam jednak do przeczytania go ponownie, bo poświęcony on jest mechanizmom działania świata społecznego, w którym żyjemy. I proszę  unikać włączania do dyskusji wątków religijnych, bo to jest temat na inny tekst, niepotrzebnie komplikujący analizę.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1571894

Czy może Pan wreszcie zdefiniować czym jest ten Pański demoliberalizm? Co oznacza ten termin, skąd się wywodzi oraz jaką ma bazę faktograficzną i konotacje historyczne? Inaczej nie wiadomo o czym Pan pisze … 

Vote up!
5
Vote down!
0

Zbyszko

#1571912

Demoliberalizm to wygodny skrót od zwrotu "demokracja liberalna'. A takie zwroty mają to do siebie, że modyfikują pierwotne znaczenie rzeczownika podstawowego. Podobnie było z "demokracją socjalistyczną" i "demokracją ludową", a w ostatniej fazie tamtego ustroju z "socjalizmem realnym".  Daje to taką różnicę jak różnica między krzesłem a krzesłem elektrycznym, że nawiążę do klasyka. Cel jest wiadomy.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1572003