O wartościach indywidualnych

Obrazek użytkownika civilebellum
Idee

Rozważania o wartościach snują głównie tzw. naukowcy (po drodze doktoryzując się i habilitując), co onieśmiela nas, prostaczków, ze względu i na „potęgę ich wiedzy”, ale także na hermetyczny („naukowy”) język, jakim prowadzą te rozważania. Kto mimo wszystko usiłuje przez te przeszkody się przedrzeć zauważa, iż nie znajdzie tam jasnych wskazówek, bo różne cywilizacje, narody, a nawet grupy społeczne mają różne wartości w większym od innych poważaniu i zalecaniu…

Na dodatek nawet te, co do których (przynajmniej w naszej cywilizacji) panować winna akceptacja powszechna (Dekalog) są przecież po części nakazem starozakonnym, nie przystającym nie tylko do czasów współczesnych, ale nawet tych sprzed 500 lat (gdy rodził się ateizm) – zatem „nie obowiązują” wszystkich; sytuacja taka przypomina się w nieprzyjaznej ocenie naszego pięknego zawołania-zobowiązania „Bóg, Honor, Ojczyzna”…

 

Wydaje się zatem, że kwestia „wartości moralnych” porządkuje raczej ogół niż jednostkę, która nierzadko przecież cudzołoży, kradnie, a nawet zabija, za nic mając Prawo. Jest jednak coś, co występki takie czyni nieznośnymi i nie jest to otrzymana za nie kara: to własne sumienie – od jego wyrzutów nie da się uciec najbardziej zatwardziałemu przestępcy!

 

Czy zatem nie powinniśmy stworzyć jakiegoś Nowego Katalogu wartości, zwłaszcza w tak zindywidualizowanych Nowych Czasach? Stworzyć, to nie znaczy „wymyślić” – a tylko zebrać te wskazówki, które nam już dano, by mogły zostać „wprasowane” w podświadomość każdej jednostki, nie budząc przy tym zastrzeżeń „ideologicznych”: zabiegi ideologiczne nie powiodły się nawet w konfucjańskich z tradycji Chinach (triady) – nie mówiąc o już o dwudziestowiecznych, zbrodniczych ideologiach – i nie udają się, na szczęście, współczesnemu „neoliberalizmowi”, ale dotyczyły one jednak mas: poszczególny człowiek, z jego pragnieniem wolności, jest bardziej wymagającym odbiorcą.

Choć przecież i on odczuwa (we własnym sumieniu) potrzebę wskazówki, nawet jeśli byłaby tylko potwierdzeniem jego intuicji.

 

Na początek proponuję wpisać na tę listę moralny nakaz Bycia Przyzwoitym (to o nim dała świadectwo Inka) – nakaz tak powszechny, że trudno by było znaleźć kogoś, kto by ten nakaz odrzucił.

I chociaż trudno byłoby zdefiniować, co oznacza „bycie przyzwoitym” (a szkoły i inne instytucje powszechne z pewnością podejmą tu swoje „starania”) – niech pozostanie on nakazem nieopisanym, bo norma ta, we własnym sumieniu, jest czytelna dla każdej jednostki.

 

„Bycia przyzwoitym” nie znajdziesz jednak wśród zarzutów o jego brak wyrażanych publicznie: czyż nie jest to aby sposób na zagłuszanie powszechnego, ale i przecież własnego!, sumienia?

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

I takim chcę być ja i chcę oby takie były moje dzieci. Super  Tekst !!!!!!!!!!!

Vote up!
4
Vote down!
0

Zakamarnik

#1567662

Prawdę wystarczy tylko dodać

Przyzwoity będzie gotowy

Zło z życia wyeliminować

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1567663

Natura ludzka się nie zmieniła i nie ma potrzeby tworzenia nowgo dekalogu, Nowości najczęściej polegają na nowym opakowaniu jak "ściemniać" czy "fakenews" zamiast "kłamstwa"..

Vote up!
4
Vote down!
0
#1567667

...a to dlatego, że właściwie niewiadomo co  pod słowem "przyzwoity" rozumieć.

Każdy , zależnie od światopoglądu i moralności co innego zrozumie.  Bartoszewski nawet napisał książkę pt. "Warto być przyzwoitym". Taka Gersdorf,czy Wałęsa są przyzwoici czy nie? A nasz niepoprawny "zawiedzony" też myśli o sobie ,że jest przyzwoity , pisząc ostatnią notkę do innego przyzwoitego:

 

jazgdyni

Zawiedzony - 7 Lipca, 2018 - 18:55

Te tu nasze portalowe chłystki to taki plankton.

Obszymurki mówiące i nie mówiące, amatorzy w markowych "ciuchach", szczekają aż im pianą z pyska leci.

Bagno moralne i tyle.

Boys are like stars

Red stars !!!

Jak z tego wybrnąć?

 

 

Vote up!
6
Vote down!
-2

Verita

#1567681

(@dziobal5), to równie prosta zasada etyczna jak "nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe" - pewno mało kto się zastanawia skąd ona się wzięła? - a jest o tysiąc lat starsza od tradycji zarówno judaistycznej, jak i potem chrześcijańskiej! - pochodzi z zaratusztrianizmu, jak, uwaga: piekło, czyściec, niebo, Zbawiciel, a także idea wolnej woli człowieka czy ukazanie życia człowieka jako walki prawdy i kłamstwa (dobra ze złem) w jego duszy; Dekalog - skoro o nim mowa - jest też odbiciem dużo starszego kodeksu Hammurabiego...

Nie proponuję tu żadnego "nowego dekalogu", szanowny Kolego ZJ - niepotrzebnie się wybrałeś z cierpkim słowem nie przeczytawszy ze zrozumieniem, co napisałem o potrzebie utrwalania  porządku społecznego dla tego typu kodyfikacji - wszak chodzi mi o odpowiedzialność przed samym sobą!

Nie ważne, Verito, co napisał (w tytule) "prof." Bartoszewski - skoro sam się do tego swojego postulatu nie dostosował... 

Istotą tego artykułu jest pierwszy (z zamierzonej serii) drogowskazów moralnych, jasne, że w zasadzie oczywisty, a jednak nieobecnych w dyskursie powszechnym; co ważniejsze - wstydliwie w nim pomijany, gdyż dotyka pojedynczego sumienia, tego wrażliwego miejsca, o którym wielu chciałoby zapomnieć: a przecież żadna gotowa formułka nie zastąpi uczciwej samooceny!

Co jeszcze wymyka się z naszego własnego, okrojonego pospiechem i rutyną, moralnego punktu widzenia?

Vote up!
3
Vote down!
0
#1567704

Ukryty komentarz

Komentarz użytkownika Verita został oceniony przez społeczność negatywnie. Jeśli chcesz go na chwilę odkryć kliknij mały przycisk z cyferką 2. Odkrywając komentarz działasz na własną odpowiedzialność. Pamiętaj że nie chcieliśmy Ci pokazywać tego komentarza..

Bartoszewski ,wg swoich zasad ,się stosował i był przyzwoity...jak najbardziej. On tak właśnie rozumiał przyzwoitość. Sumienie?  Uczciwa samoocena? To dopiero problem !

Co z sumieniem katolickich parlamentarzystów, że nie potrafią obronić życia dzieci w łonach matek?

Wolą świętować różne rocznice przeróżnych zbrodni....dokonanych przez innych ....ale sami nie potrafią być PRZYZWOITYMI?

Wydaje  mi się ,że tą drogą daleko nie zajedziemy.

Vote up!
1
Vote down!
-3

Verita

#1567748

...proponowaną ludziom przez społecznych demiurgów (weźmy taki hitleryzm, masowo akceptowany) daleko zachodziliśmy? To właśnie jednostkowe sumienie daje okazję być przyzwoitym, nie lęk przed karą albo "opinią społeczną": podobno jaruzel "się nawrócił" - jak już, to ze starczego strachu... a sumienie, jestem przekonany, żarło i Bartoszewswkiego.

Jak wspomniałem, w kolejną sobotę przedstawię, jak powinno się dbać o własne sumienie, by nie żarło: tych dwóch (a ilu jeszcze!) nie dbało i psi żywot wiedli - nie ten na pokaz, ale wewnątrz duszy.

Ale przecież żadne drogowskazy, jak te moje, to nie pralnia chemiczna: trzeba chcieć być przyzwoitym na co dzień, zatem i nie ranić bliźnich - taką drogą z pewnością się zajdzie daleko; samemu, nie grupowo.  

Vote up!
4
Vote down!
0
#1567771