GroKO trzeszczy

Obrazek użytkownika Traczew
Świat

Jesteśmy zaabsorbowani wydarzeniami w Kraju, meczami piłkarskimi na MŚ, tym co powiedział ryży śmieć o PJK, ustawie Gowina itd., ale jakoś w mediach przemknęły się informacje o narastającym konflikcie między Złotą Panią Anielą, niemiecką kanclerzyną, a szefem niemieckiego MSW Horstem Seehoferem. Od początku mijającego tygodnia Seehofer wypowiadał się kilkakrotnie na temat polityki imigracyjnej Niemiec. Oczywiście krytycznie. W czwartek oficjalnie zażądał od Merkel zgody na przywrócenie de facto kontroli granicznych po to, aby można było zatrzymać na granicy RFN nielegalnych imigrantów oraz osoby ubiegające się o azyl w innym państwie UE, którym azylu odmówiono. Żądanie nr 2, to przyśpieszenie deportacji osób którym odmówiono azylu w Niemczech. Seehofer dał Merkel czas na zajęcie stanowiska w tych sprawach do poniedziałku, czyli do jutra, Zdaniem mediów żądania Seehofera grożą upadkiem rządu, bo CSU poparła szefa MSW. Merkel, w dyskusji "przez media", domaga się dwutygodniowej zwłoki, "dla osiągnięcia rozwiązania europejskiego". Merkel przygotowuje bowiem spotkanie szefów rządów "krajów najbardziej dotkniętych przez problem uchodźców/imigrantów" przed posiedzeniem Rady Europejskiej pod koniec czerwca. Prócz niej mają w nim uczestniczyć premierzy, Austrii, Włoch i Grecji, a może też Hiszpanii i państw bałkańskich. Wczoraj nie osiągnięto zgody między Merkel i Seehoferem. Mimo apeli polityków i mediów, Seehofer chce w poniedziałek wdrożyć działania na rzecz organizacji systemu kontroli azylantów na granicach i planów deportacji. Równocześnie (w środę) opublikowano sondaż w którym 2/3 respondentów wypowiedziało się przeciw polityce migracyjnej Merkel

Poszło więc w Berlinie "na ostro". Seehofer ma landowe wybory w Bawarii w październiku i obawia się sukcesu AfD na swoim terenie. Merkel chce najpierw pozyskać Włochów dla swej idei relokacji migrantów (za czym opowiada się R5G we Włoszech). Chce więc izolować Salviniego (wicepremiera i szefa MSW nowego rządu włoskiego) i osłabić jego pozycję w rządzie Conte. Nie będzie to jednak skuteczna intryga, gdyż Salvini zamyka właśnie porty włoskie dla statków przewożących imigrantów z Afryki do Włoch. Niemiecki "Aquarius" z 629 "uchodźcami" został skierowany do Hiszpanii, po odmowie przyjęcia go na Sycylii, a Salvini już zapowiedział, że dwa inne statki, pod banderą holenderską, zbierające "uchodźców" u wybrzeży Libii także nie zostaną wpuszczone do portów włoskich. Decyzje te spotkały się z entuzjastyczną reakcją Włochów, mających serdecznie dość "biednych uchodźców", których uważa się tam za pazernych imigrantów pragnących żyć na koszt podatnika włoskiego. Salvini więc zdobywa punkty, co doprowadza do wściekłości Brukselę i media niemieckie. W spór o "uchodźców" z "Aquariusa" próbował wmieszać się Marcon, naciskając na Rzym aby ich przyjęto, ale gdy Conte zagroził przełożeniem swej wizyty w Paryżu, zaraz zmiękł i zamilkł. Obiecał, że Francja może owych "uchodźców" przyjąć, "ale pod pewnymi warunkami". Jakimi? Nie wiadomo. 

W tle tego wszystkiego jest plan Seehofera, zawierający 63 punkty, które mają zmienić niemiecką politykę imigracyjną. Szczegółów nie znamy. Są tylko plotki w mediach. Mutti Merkel ma więc problem. Może w poniedziałek zdymisjonować Seehofra, ale wtedy nastąpi rozpad 70-letniej koalicji CDU/CSU, co byłoby prawdziwym trzęsieniem ziemi w polityce niemieckiej. Musiałaby też poszukać nowej koalicji rządowej. Być może była by to Jamajka nr 2, bo Zieloni i FDP (!!) "są chętni". Der Linke też jest za imigracją, ale ich głosów nie chce obecny koalicjant CDU - SPD. Sytuacja jest więc zagmatwana. O losie Merkel zadecyduje postawa posłów do Bundestagu z CDU. W prasie niemieckiej pojawiają się plotki, że 40-50 z nich ma dość Merkel i jej polityki imigracyjnej. Gdyby wypowiedzieli się przeciw polityce Kanclerz to byłby to koniec jej kariery politycznej. Jej los zależy więc od parlamentarzystów jej własnej partii, bo jeśli nawet po wylaniu Seehofera z rządu i odejścia CSU z koalicji, Merkel stworzy nową i zachowa włądzę. Sytuacja jest więc niby jasna, ale Seehofer ma haka na Merkel i "siostrzaną" partię. Otóż, mówi się znów, że CSU i Seehofer może "wyjść poza Bawarię" i zawalczyć o konserwatywny elektorat w całych Niemczech. Mówił o takiej możliwości Seehofer w 2015 i 2016 roku, a parę tygodni temu wspomniał o tym nowy premier Bawarii Soder. A więc liderzy CDU mają dylemat: czy wywalić Seehofera z rządu i szukać nowego koalicjanta, czy też wywalić Merkel i poszukać nowego kanclerza, który zmieni politykę imigracyjną. Gdyby Merkel wywalono, najbliżej kanclerstwa byłby Schauble, obecnie przewodniczący Bundestagu, a wcześniej przez wiele lat minister finansów. Schauble jest powszechnie szanowany i (podobno) o kanclerstwie zawsze marzył. Być może jest ono już blisko Niego.

Tak więc ostatnie dni przyniosły zachwianie pozycji Złotej Pani Anieli na gruncie wewnętrznym, ale trzeba też rozglądnąć się poza Niemcy. Wczoraj, na wspólnej konferencji prasowej wystąpili: prezydent Austrii Van der Bellen i kanclerz Austrii Kurz. Poinformowali, iż na terenie Austrii niemiecka BND prowadziła w latach 1999-2006 szeroko zakrojone działania operacyjne, polegające głównie na podsłuchiwaniu: Urzędu Kanclerskiego, MSZ, MSW, MObrony i MFinansów, a także banków austriackich i firm zbrojeniowych, a także przedstawicielstw w Wiedniu koncernów globalnych. Także ambasady wielu państw były podsłuchiwane. "Der Standard" ujawnił, że były to ambasady: USA, Francji, Rosji, Japonii, Polski, Ukrainy, Australii, Izraela (!), Szwecji, Grecji i in. NO ŁADNIE! Można powiedzieć, że RFN szpiegowała też przyjaciół i sojuszników. Van der Bellen i Kurz stwierdzili też, że nie ma dowodów, że akcja BND w Wiedniu była prowadzona po 2006 roku, ale tego nie wykluczają. Zażądali wyjaśnień od Berlina. Sprawa ta jest bardzo dla Niemiec nieprzyjemna, już nawet nie dlatego, że podsłuchiwali, ale że sprawę podniosły władze Austrii. W mediach społecznościowych Austriacy już piszą, że Berlin nie może zapomnieć o Anschlussie z 1938 roku. 

Równocześnie w czasie wizyty w Paryżu, Conte wspomniał o konieczności budowy obozów dla imigrantów, którzy chcą przyjechać do UE, poza terytorium UE, w których będą oczekiwać na decyzje państwa do którego chcą przyjechać. Kanclerz Kurz poparł ten pomysł. O czymś podobnym mówił przed miesiącem Seehofer. Prasa pisze o "Osi" Berlin ? - Wiedeń - Rzym w sprawach polityki uchodźczej. Jeśli taka "Oś" powstałaby, to bez Merkel, jako szefa rządu niemieckiego, gdyż jest ona sprzeczna z jej koncepcją "otwartych drzwi".

Na koniec drobnostka. Wczoraj Trump zadzwonił do Orbana i poparł Jego politykę z ostatnich lat w sprawie imigrantów. To zarówno wsparcie dla premiera Węgier, ale też ostrzeżenie, aby za bardzo na wschód nie patrzył, bo poparcie US w sprawie migracji ma. 

Jak to wszystko się pozbiera, to narzuca się wniosek, że rozpoczęła się akcja wykopywania Merkel ze stanowiska kanclerza Niemiec, zarówno na gruncie wewnętrznym jak i międzynarodowym. Być może to jeszcze potrwa to jakiś czas, ale chyba jej los jest przesądzony. Na jej niekorzyść poszło też fiasko spotkania G-7, czym zaniepokojony jest niemiecki biznes. Jeśli on uzna że Merkel jest ciężarem, to wywalona zostanie w try miga. 

Ewentualny upadek Merkel, byłby prawdziwą katastrofą dla naszych lokalnych szczekaczy. Tusk zostałby za rok wywalony na śmietnik jak stary, śmierdzący i dziurawy but, a totalsi krajowi zostaliby już teraz pozbawieni dotychczasowego protektora. Już słyszę to bezsilne i płaczliwe wycie zawodu. Obyśmy to usłyszeli wkrótce.   

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

Vote up!
4
Vote down!
0
#1566188

Frau Angela ciąży już wszystkim, a przede wszystkim Niemcom, którym zafundowała bezterminowe "ubogacanie kulturowe"...

Vote up!
4
Vote down!
0

Yagon 12

#1566211

Baba z wozu koniom lżej !!!

Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
0
#1566244