Patriotyzm mają w gębie, a myślą o…

No do prawdy – trudno zgadnąć o czym, bo efektów nie widać: to znaczy widać, jak poooszło pięćset melonów na muszkę Świrskiego i yacht Kusznierewicza (co to tak nienawidził PiS, że musi odpłynąć w tę dal siną bez końca); jak pooooszło sto melonów na jakiś smętarz dla naszych Braci Starszych i Bóg jeden wie, na co jeszcze… ale na to, co najważniejsze – ani grosza!

A co najważniejsze, to same przecież mówiły: przekaziory! Repolonizacja! I co? – trzecia prawda ks. Tischnera…

Teraz nam mówią, że: wicie, rozumicie – się nie da. No to dajmy na to – wierzę; nie da się. Trudno, darmo. Znaczy się: darmo, to oni dają (nie powiem czego).

Ale skoro to wydawanie im tak łatwo przychodzi, to podpowiem: może by tak na NASZĄ telefonię komórkową??? Bo mamy:

T-Mobile – frau Merkel

Orange – monsieur Macron

P4 (Play) – Islandia/Grecja (Thor Bjorgolfsson/Panos Germanos)

Polkomtel (Plus), Areo2 – pan Zygmunt Józef Krok (primo voto Solorz, secundo voto Żak).

Sami “nasi”, prawda? I teraz pomyślcie: kto np. obsługuje te urzędnicze telefony? Gdzie trafiają zyski?

Resort finansów opublikował te dane za lata 2012- 2016, z których generalnie wynika, że duże firmy z udziałem kapitału zagranicznego, mimo tego, że mają wielomiliardowe obroty, ponoszą straty i nie płacą podatku dochodowego. I tak np. wielkie firmy z sektora telekomunikacyjnego:

Orange Polska- ponad 13 mld zł obrotów i blisko 890 mln zł strat, Polkomtel- ponad 8 mld zł obrotów i ponad 87 mln zł strat i T-Mobil Polska- ponad 7 mld zł obrotów i ponad 3 mld zł strat.

Powie ktoś, że na rynku „nie ma miejsca” dla narodowej firmy telefonii komórkowej; załóżmy, że nie ma, ale tak się niedawno złożyło, że to islandzko-greckie P4 (Play) chciało sprzedać 100% swoich udziałów i… nie było chętnego. Nie było, bo cena odstraszała? Z pewnością: 3 mld baksów za ¼ polskiego rynku. A ile ten rynek zarobił za te pięć lat wg danych MF? Twierdzi, że zero PLN (+wykazane straty) – tacy dobroczyńcy – ale obroty miał (w Polsce) na 28 mld zł (Macron – 13 mld, Merkel – 7 mld i Pan Zygmunt – 8 mld)… więc zakup chyba by się zwracał powoli, tym bardziej, że takie transakcje nie są opłacane na raz, gotówką. No i kto wie, czy by nie zwracał się jeszcze bardziej, gdyby odliczyć straty państwa z racji tych niewinnych podsłuchów różnych nacji…

No ale co robić: dzwonię sobie (wraz z ks. Rydzykiem i jego telefonią) powiększając radośnie „straty” pana Zygmunta i powoli odzwyczajam się od myślenia, że „naszym” na czymś zależy: no chyba, że na dobrych stosunkach, ale chyba na tych w pozycji klęczącej, więc to nie dla mnie.