Jakie cele realizuje polska polityka historyczna wobec Ukrainy?

Obrazek użytkownika Mariusz Cysewski
Kraj
]]>]]>
 

W wystąpieniu ministra Jana Parysa 9 grudnia w klubie Ronina zabrakło moim zdaniem nie tylko jasnego określenia tego, jak pan minister – i szerzej: obóz rządzący – pojmują interesy państwa polskiego, które polska polityka zagraniczna miała by realizować w ramach tzw. „polityki wschodniej”, ale i bardziej prozaicznie rzeczy jeszcze bardziej podstawowej: tego, co właściwie Polska chciałaby osiągnąć na Ukrainie.  

Czego właściwie chcemy?

Powiada oto minister Parys, że „nie godzimy się” na fałszowanie historii. Że „odrzucamy” „heroizowanie UPA”. Że „nie pozwolimy”, by nas lekceważono, lub by się z nas „wyśmiewano” i tak dalej, i tak dalej. Wcześniej prezes Jarosław Kaczyński oznajmił, że z UPA Ukraina do Europy nie wejdzie.

Przyjmijmy na chwilę, że jak najpoważniej takie oto są cele polskiej polityki wschodniej adresowanej do Ukrainy. Jednak cele tego rodzaju są nierealizowalne. Cóż z tego, że rząd się „nie godzi” na to czy owo? Ja też mogę „nie godzić się” na to, że pada deszcz, lecz jako człek rozsądny wiem, że mogę co najwyżej nosić parasol, bo deszczu odwołać się nie da – pozostaje to kompletnie poza moim zasięgiem oddziaływania. Nawiasem mówiąc, „godzić się” albo się „nie godzić”, „pozwalać na coś” albo „nie pozwalać” to jak na mój gust czasowniki oznaczające odmowę uznania rzeczywistości. Są też, moim zdaniem, stosowane w języku słabości, bezradności, bezsiły, albo taniej i prymitywnej moralistyki rodem z Gazety Wyborczej. Infantylizmu. Ktoś kto mówi, że się na jakiś kawałek świata „nie godzi”, ośmiesza się wręcz automatycznie – i to jest zresztą jeden z powodów śmieszności i infantylizmu organu Michnika. W odróżnieniu od dziecka dorośli wiedzą że rzeczywistość warto przede wszystkim przyjąć do wiadomości aby, ewentualnie, tym skuteczniej na nią oddziaływać; oddziaływać na sposoby realne. Natomiast wygrażanie piąstką czy tupanie nóżką nic nie da. Nikt też kogoś takiego szanował nie będzie – i nic dziwnego, że adresaci tupania, czy wygrażania, mimo wszystkich prób zachowania powagi nie mogą się czasem nie uśmiechnąć.

Po wtóre, „nie godzenie się” np. na fałszowanie historii, albo na „heroizowanie” UPA jest też niewykonalne w tym sensie, że nie ma wyraźnego stanu granicznego, po przekroczeniu którego możemy uznać, że oto osiągnęliśmy założony cel. I tak, być może udałoby się – spróbujmy to sobie wyobrazić - przekonać rząd ukraiński, by potępił UPA; być może udałoby się doprowadzić do czegoś w rodzaju „hołdu ruskiego”; co jednak, gdy następnie na Ukrainie jacyś (nierządowi) historycy opublikują prace względem UPA apologetyczne. Osiągnęliśmy swój cel, czy nie? „Nie godzenie się”, czy też „potępianie”, jest groteskowe również z tego powodu, że logicznie nie widać jego końca – można nie godzić się i potępiać do końca świata, i nic z tego kompletnie nie wynika – w każdej bowiem chwili znajdzie się ktoś kto oznajmi, że jego adwersarz jeszcze niewystarczająco potępił, albo że nie dość szczerze się „odciął” itd. Dlatego nie miało sensu przepraszanie Żydów za zbrodnię w Jedwabnem w wykonaniu prezydenta Kwaśniewskiego, choćby tylko dlatego, że wkrótce przeprosiny ponawiać musiał (swoim zdaniem) prezydent Komorowski. I tak do końca świata.

Nie da się też podmienić komuś świadomości ani zasuflować Ukraińcom jakiejś innej świadomości. Jeśli takie byłyby cele polskiej polityki wschodniej, to wypadałoby uznać ją za po prostu obłąkaną.

Tzw. "polityka pamięci" nie ma żadnego zadania ani żadnego celu do osiągnięcia na Ukrainie i wśród Ukraińców, bo nie jest możliwe ani wymuszenie innej świadomości, ani wymuszenie budowania innej świadomości, ani nawet wymuszenie jakiegoś hołdu ruskiego. Próby takich wymuszeń byłyby obłąkane i prowadziłyby do skutków odwrotnych od deklarowanych. Podobne skutki osiągnęliby Niemcy, gdyby zażądali od Polski rezygnacji z tradycji AK.

 

Nie znaczy to, że deklarowana polityka historyczna kierowana w stronę Ukrainy nie ma zupełnie celów racjonalnych.

Tyle że jej autorzy uznali za stosowne celów tych nie ujawnić.

 Władza w demokracji zależy – teoretycznie i w ujęciu najprostszym – od liczby wyborców danego ugrupowania.

Zastanówmy się, kim w rzeczywistości jest opozycja wobec rządów Prawa i Sprawiedliwości. Odpuśćmy sobie telewizyjne historyjki, że jest to Platforma, Nowoczesna, czy twory typu KOD itp. – są to bowiem twory agenturalne i stojące poza życiem Polski. Kim więc jest opozycja?

Otóż w opozycji do PiS jest przede wszystkim pan prezydent Andrzej Duda; nie afiszując się z tym i w wymiarze li tylko funkcjonalnym, jednak prezydenckie weta były jak dotąd najbardziej skuteczną blokadą dla rządów PiS.

W opozycji do PiS jest również Ruch Kukiza. Ruch Kukiza, nie posiadając żadnego realnego i sensownego, albo i wręcz jakiegokolwiek programu i zdradziwszy (moim zdaniem) swych wyborców a to widnieje nad, a to pod progiem wyborczym w sondażach. Wielu jego wyborców (ci rozsądni zwłaszcza) zmieniło swe preferencje i w przyszłości głosować będzie raczej na PiS.

Stałym elementem retoryki Ruchu Kukiza (bo nie jego programu, tego bowiem nie ma) jest wrogość do Ukrainy. Walenie w szowinistyczne bębenki w kontekstach ukraińskich może być dla Kukiza jedną z ostatnich pozostających mu szans nie tylko na przetrwanie, ale i poszerzenie strumyczka wyborców płynących w stronę odwrotną – z PiS do Kukiza.

I analogicznie, bębenek szowinistyczny – swoista licytacja w irracjonalności - może być dla PiS sposobem zwężenia tego strumyczka czy nawet likwidacji i marginalizacji Ruchu Kukiza.

Prawo i Sprawiedliwość w wielu wymiarach jest w Polsce partią najbardziej nowoczesną i z pewnością najbardziej świadomą mechanizmów wyboczych.

Świadczy o tym nie tylko jego obecna pozycja, ale i jego historia. W przeszłości to PiS przejął większość elektoratu i SLD, i Samoobrony. Osiągnął to po przejęciu i dostowaniu retoryki obu tych partii.

I nie inaczej będzie z Ruchem Kukiza.

 

                                                                       Mariusz Cysewski

.

* * *

Kontakt: tel. 511 060 559

ppraworzadnosc@gmail.com

]]>https://sites.google.com/site/wolnyczyn]]>

]]>https://www.facebook.com/groups/517163485099279]]>

]]>https://twitter.com/MariuszCysewsk]]>

]]>http://www.youtube.com/user/WolnyCzyn]]>  

]]>http://mariuszcysewski.blogspot.com]]>  

]]>http://www.facebook.com/cysewski1]]>

]]>]]>
4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.3 (10 głosów)

Komentarze

ciekawa, a co więcej gloryfikująca PIS.

Chociaż oczywiście podziwiam wzrost popularności PIS'u i to w połowie kadencji, spełnienie niektórych obietnic wyborczych, niektóre osiągnięcia Rządu, to jednak nie jestem pewna, czy wzrost popularności należy powiązać z bardzo świadomą i celową polityka tej formacji - jej uznanego lidera, czy też w dużej części z elementarnymi i głupimi błędami wewnętrznych wrogów - tzw. opozycji lub też wrogów zewnętrznych.

Dowodem na słuszność mojej opinii jest nawet ta ostatnia wpadka, tym razem wrogów zewnętrznych - żenująco żałosna ustawka Żydów, jak wynika z doniesień medialnych zrealizowana na życzenie ruskich.

Gdyby nie przesadzili w chamstwie i nikczemności wobec Polski i Polaków, i działali jak do tej pory na wpół potajemnie, po cichu, ale konsekwentnie opluwając i pomawiając nas gdzie tylko się da podkopując naszą wiarygodność! Gdyby nie stanęli do otwartej walki (pewni silnego poparcia międzynarodowego - a tu niewielu tylko ruscy, Kanadyjczycy i Ukraińcy phi!), to spektakularne przebudzenie narodu, wyjątkowy protest przeciwko żydowskiemu hejtowi i antypolonizmowi nie spowodowałby "mobilizacji Polaków - zwarcia narodowych szeregów", skutkującego kolejnym wzrostem popularności i utrwaleniem hegemonii PIS!

Można skonstatować, że im gorzej zachowują się wrogowie wobec nas, tym dla nas lepiej! Polacy zawsze umieli się lepiej jednoczyć i bronić przed otwartym wrogiem, zatem dobrze, że przestaniemy udawać przyjaźń wobec jawnie wrogich państw, nacji, organizacji ... czego tam jeszcze!

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1557499

ciekawa, a co więcej gloryfikująca PIS.

Chociaż oczywiście podziwiam wzrost popularności PIS'u i to w połowie kadencji, spełnienie niektórych obietnic wyborczych, niektóre osiągnięcia Rządu, to jednak nie jestem pewna, czy wzrost popularności należy powiązać z bardzo świadomą i celową polityka tej formacji - jej uznanego lidera, czy też w dużej części z elementarnymi i głupimi błędami wewnętrznych wrogów - tzw. opozycji lub też wrogów zewnętrznych.

Dowodem na słuszność mojej opinii jest nawet ta ostatnia wpadka, tym razem wrogów zewnętrznych - żenująco żałosna ustawka Żydów, jak wynika z doniesień medialnych zrealizowana na życzenie ruskich.

Gdyby nie przesadzili w chamstwie i nikczemności wobec Polski i Polaków, i działali jak do tej pory na wpół potajemnie, po cichu, ale konsekwentnie opluwając i pomawiając nas gdzie tylko się da podkopując naszą wiarygodność! Gdyby nie stanęli do otwartej walki (pewni silnego poparcia międzynarodowego - a tu niewielu tylko ruscy, Kanadyjczycy i Ukraińcy phi!), to spektakularne przebudzenie narodu, wyjątkowy protest przeciwko żydowskiemu hejtowi i antypolonizmowi nie spowodowałby "mobilizacji Polaków - zwarcia narodowych szeregów", skutkującego kolejnym wzrostem popularności i utrwaleniem hegemonii PIS!

Można skonstatować, że im gorzej zachowują się wrogowie wobec nas, tym dla nas lepiej! Polacy zawsze umieli się lepiej jednoczyć i bronić przed otwartym wrogiem, zatem dobrze, że przestaniemy udawać przyjaźń wobec jawnie wrogich państw, nacji, organizacji ... czego tam jeszcze!

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1557500

"żenująco żałosna ustawka Żydów, jak wynika z doniesień medialnych zrealizowana na życzenie ruskich" - być może i na usługach "ruskich" chociaż to jedynie Rosja poparła naszą nowelizację Ustawy o IPN. Natomiast chronologia spotkań Netanjahu po skierowaniu do Sejmu konsultowanej z Israelem  noweli ustawy przedstawia to trochę inaczej niż mendia: - 24.01. Netanjahu spotyka się z Merkel, 26 01. Sejm przyjmuje "nowelę"; 27.01. nagonka rządu i mediów Izraela ; 28.01. nagonka mediów niemieckich i dopiero 29.01. spotkanie Netanjahu z Putinem, a stanowisko Rosji znane, więc jakie to "życzenie" ruskich było?

Vote up!
2
Vote down!
-1

antyleming

#1557506

symbioza

 

z pochyłego polskiego drzewa

nie chce zejść koza

bo to nie jest święte przymierze

a diabelska symbioza!

 

PS Ten wierszyk odnosi się do "niewinności" Putina. Gdy zaś chodzi o "przyjacielskie" stosunki z neobanderowską Ukrainą, to ze szczytów tamtejszej władzy dochodzą głosy o groźbach powstania, jakie mieliby wywołać Ukraińcy przebywający w Polsce w odpowiedzi na nowelizację ustawy o IPN (sic!). 

Pozdrawiam     

 

 

Vote up!
4
Vote down!
0

jan patmo

#1557508

W naszych dyskusjach z Ukrainą traktujemy ją często jak każde inne państwo. Tymczasem Ukraina znajduje się na innym (by nie powiedzieć „wcześniejszym”) niż Polska szczeblu rozwoju kulturowego z powodu swojej zupełnie innej historii w ciągu ostatnich 400 lat. Całkowity brak niepodległości zaowocował też innym ukształtowaniem charakteru narodowego.

Mówimy często o naszych rozbiorach, o braku niepodległości przez 123 lata... Brutalna rusyfikacja Ukrainy trwała przez ponad 300 lat, dodatkowo sowietyzacja przez 70 lat. Historia to nie matematyka, ale fakty są takie, że od 1654 do 1991 Ukraina była pozbawiona niepodległości (z krótką przerwą w latach 1918-20).  Również przed 1654 Ukraina nie zajmowała w Rzeczypospolitej takiego samego miejsca jak Korona i Litwa. Uznanie Rzeczypospolitej Trojga Narodów przez Polaków przyszło dopiero w czasie Powstania Styczniowego, zdecydowanie za późno, by stała się rzeczywistością.

Branie tych faktów pod uwagę może trochę ułatwić zrozumienie częstych postaw ukraińskich i traktowanie ich z większym wyrozumieniem niż podobnych postaw polskich.

Vote up!
1
Vote down!
-1

ppłk

#1557661

Większość z nich to były dzieci popów unickich. A ta cała unia z papiestwem to w dużej mierze nasza zasługa. Za cara Unici byli strasznie tępieni, a potem za komuny również.

Przypomnę, że ich biskup Andrzej Szeptycki, oraz jego brat generał Wojska Polskiego byli wnukami Aleksandra Fredry, tak, tak naszego Fredry. Andrzej był uważany za ukraińskiego nacjonalistę.

Między nami działy się straszne rzeczy wspomnę tylko św. Andrzeja Bobolę zamęczonego okrutnie przez Ukraińców na skutek swego męczeństwa świętym został.

Pod tym linkiem można więcej się o nim dowiedzieć.

Pozdrawiam

Vote up!
0
Vote down!
0
#1557817