Awantura zwana rekonstrukcją - analiza

Obrazek użytkownika wawel24
Kraj

Przeżyliśmy potężne zawirowanie. Prawie nikt z komentatorów i obserwatorów sceny politycznej nie wytrzymał go. Mój poranny tekst z dnia dymisji też może wyglądać na danie wciągnięcia się w groźny wir rzeki. Jednak nie pisałem wtedy wszystkiego, co wiedziałem. Sądziłem, że skoro sprawy się ważą jest jeszcze czas na presję i na zatrzymanie lub zmianę biegu wydarzeń, wciąż miałem tę nadzieję i nie chciałem wywlekać na wierzch dość okrutnej prawdy o źródłach, przyczynach i aktorach operacji „Rekonstrukcja”. Gdy to, czego wszyscy nie chcieli już się stało, gdy emocje – także moje - opadły i ujrzałem jak znikoma ilość komentatorów przeczuwa prawdziwy obraz tego, co się wydarzyło postanowiłem swoją wiedzę oprzeć TYLKO I WYŁĄCZNIE na materiałach źródłowych z okresu od kwietnia do grudnia, uporządkować, zrobić analizę całościową biegu wydarzeń i opublikować. Praca była spora – analiza dziesiątek informacji oficjalnych, półoficjalnych, jawnych i półjawnych, analiza dziesiątek wywiadów, audycji radiowych i telewizyjnych oraz artykułów z sieciowych wydań prasy i papierowych. Szczegółowa analiza „road to hell” w niczym nie zmieniła mojej wiedzy, którą miałem na przełomie listopada i grudnia oraz wcześniej, dodała za to kilka niezwykłych szczegółów, które ugruntowały cały obraz i uczyniły go niepodważalnym. Pozostaje pytanie, czemu nie zrobił tego nikt z PIS-u, by zahamować destrukcyjne emocje i niesprawiedliwe oceny oraz źle zaadresowane? Hmm, tu akurat ja nie powinienem się pytać, bo sam w tekstach sprzed kilku miesięcy radziłem PIS-wi, żeby być więcej niż bardzo ostrożnym w ujawnianiu „rozdarcia i pęknięcia” w obozie patriotycznym. Teraz jednak w związku z tym, iż na przestrzeni ostatnich kilku miesięcy wydarzenia przybrały mniej lightowy obrót, niż to było możliwe – postanowiłem sam złamać swoje rady, by nie zaglądać publicznie za kulisy. Zajrzeć trzeba i upublicznić – wbrew oficjalnej narracji partyjnej, wbrew bajce o zwrocie ku gospodarce – ukazać podłoże, fundamenty i przyczyny kolosalnego zamieszania na dość spokojnej jeszcze do niedawna drodze reformowania państwa. Ujawnienie wyników analizy materiałów archiwalnych – dostępnych powszechnie, jak to w globalnej wiosce zdigitalizowanej bywa – jest konieczne, by ograniczyć straty wizerunkowe i straty wśród elektoratu.

 

Trochę się zastanawiałem, czy naświetlić ten obraz potyczki, która miała miejsce, bo – było nie było – może wskazać to słabe punkty obozu reform. Ale one – częściowo – były już widoczne i opisywane. A skoro raczej nic nie wskazuje, by przyczyny recydywy podobnych zawirowań zniknęły w przyszłości – to więcej korzyści będzie z nazwania rzeczy po imieniu, by nieustępliwa gangrena nie rozwijała się w skryciu. Monstrualna dezorientacja elektoratu i nawet części dziennikarzy plus milczenie tych z nich, którzy wiedzą, lecz nie chcą tej wiedzy uzewnętrzniać – tylko wzmocniły moją decyzję o zarysowaniu obrazu całości afery rekonstrukcyjno-destrukcyjnej. Choroba rozwija się zbyt szybko i zaczyna grozić przerzutami, pora więc zacząć wypisywać recepty i powiadomić rodzinę o stanie chorego. Skrywanie stanu faktycznego jest bez sensu. Tym bardziej, że winą za stan chorego obarczane są bogu ducha winne osoby, które próbują go leczyć domowymi sposobami dając mu zresztą pewną ulgę i nadzieję. Osoby zaś winne zakażeniu i amputacji sprytnie powoli wchodzą w cień, znikają z pola widzenia, ba, nie poprzestają na tym, tylko w bezgranicznej hipokryzji udają empatię i zatroskanie losem... swych ofiar, losem, który z zimną krwią im zgotowali. Mistrzowie wielkich słów, słów bez cienia pokrycia.

 

Niektórzy obezwładnieni pozornym chaosem wydarzeń starali się rozszyfrować ich ukrytych animatorów stając się początkującymi adeptami konspirologii. Szukali władców marionetek, którymi miały być... władze banku JP Morgan, Donald Trump i W.Putin (żartuję), papież Franciszek (żartuję) bądź też masoneria rytu nowofunladzkiego. Owe wprawki konspirologiczne zaciemniły tylko i tak już mroczny obraz.

 

Do alfabetu teorii poznania i logiki należy nauka o przyczynach (procesów, zjawisk, wydarzeń etc.). Istnieje wielośc typów przyczyn. Są przyczyny najbliższe, które rzadko bywają istotnymi. Są przyczyny dalsze, przyczyny konieczne i niewystarczające, przyczyny konieczne i wyzwalające, przyczyny towarzyszące, przyczyny pierwotne, przyczyny wtórne, przyczyny formalne i materialne oraz przyczyny celowe. Błędne poznania, rozpoznania i diagnozy głównie wynikają z posłużenia się nie tą co trzeba przyczyną. W przypadku rozpatrywanej tu awantury rekonstrukcyjnej najlepiej wyjdziemy na szukaniu przyczyny pierwszej chronologicznie, przyczyny wyzwalającej, zapoczątkowującej sekwencję wydarzeń. Po podpaleniu lontu cała reszta toczy się mocą logiki i praw fizyki, choć analogia to częściowo tylko trafna,  bo w stadium środkowym możliwy był wybór z kilku alternatywnych miejsc w które mógł zostać wrzucony ładunek wybuchowy. Po tym wyborze miejsca eksplozji reszta to już logika i fizyka. Miejsce na wybór było jeszcze tuż po wybuchu i związane było z wyborem rodzaju pomocy osobom poszkodowanym w wyniku dużo wcześniej zaplanowanej eksplozji (ten etap końcowy został wykonany bardzo niezręcznie, ale wydarzenia tak przyspieszyły i zagęściły się, że aby je poddać pełnej kontroli potrzebny byłby cały sztab operacyjny). Zdolność rozszyfrowania tego o co, jaka i kogo z kim toczy się gra – została upośledzona u obserwatorów przez działania osłonowe, narracyjne i pijarowe.

 

Najpierw przedstawmy głównych aktorów (aktywnych i biernych) tych gorszących, nieuniknionych wydarzeń: J.Kaczyński, A.Duda, Z.Romaszewska, J.Gowin, A.Bielan, B.Szydło, S.Piotrowicz, P.Mucha, K.Łapiński, S.Karczewski, Z.Ziobro, A.Macierewicz, M.Morawiecki. Ramy chronologiczne to wiosna-jesień 2017 r.

 

Jeśli przebadamy występowanie, kontekst i sens kluczowego w ostatnich wydarzeniach słowa „rekonstrukcja” na przestrzeni 2017 r. zobaczymy, że nawet jeśli występuje ono w pierwszej połowie roku, to tylko sporadycznie i ma ono całkiem inny sens niż w drugiej połowie roku. Owszem, pojawia się, ale tylko w kontekście ewentualnej wymiany 2-3 ministrów (i to z reguły całkiem innych ministrów, niż ci będący na cenzurowanym w drugiej połowie roku). O wymianie premiera nie ma mowy. Sytuacja zmienia się po 5 września, kiedy to zbliża się termin prezentacji prezydenckich projektów, które mają zastąpić pisowskie. 5 września ustami K.Łapińskiego zostaje sformułowane pierwsze zaproszenie do targów: „Burza wokół słów rzecznika prezydenta, który w rozmowie z dziennikarzami zasugerował, że Beata Szydło nie ma wpływu na kształt swojego gabinetu. Jego wypowiedź zgodnie krytykują dziś politycy PiS. Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński, pytany o medialne doniesienia, z których wynikało, że Duda zażądał od Szydło zdymisjonowania szefa MON Antoniego Macierewicza, powiedział:

Jeśli prezydent miałby oczekiwania co do zmian w składzie Rady Ministrów, to na pewno by je wyraził prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu; nie mam informacji, by takie propozycje formułował.”

I w tym momencie kości zaproszenia do handlu zostały rzucone. Trzy tygodnie później (27 września), dwa dni po niewypale prezydenckich projektów drugi przedstawiciel handlowy Prezydenta, Zofia Romaszewska sprawdza zdolności płatnicze drugiej strony (Prezesa) mówiąc, iż Zbigniewa Ziobro trzeba wyrzucić.

3 października Prezes zawęża rodzaj środków płatniczych jakie mogą zostać użyte w transakcji do roszad personalnych zdecydowanie odrzucając wspólną z Prezydentem pracę nad zmianą systemu władzy na prezydencki.

16 października Prezes pierwszy raz używa słowa „rekonstrukcja”, co mówi o tym, że na pierwszych spotkaniach z A.Dudą ogólnikowo i wstępnie uzgodniono, że karuzela personalna zadowoli go jako zapłata za zrezygnowanie z obstrukcji w sprawie reformy sądownictwa. Przyjrzyjmy się więc dokładnie i analitycznie okresowi od września do grudnia. Mój komentarz wraz z medialnymi tekstami źródłowymi jest dość obszerny, dlatego daję najpierw tylko swój komentarz. Po zakończeniu notki daję jeszcze raz swoje komentarze wraz z komentowanymi cytatami z mediów, by każdy mógł samodzielnie sprawdzić przebieg wydarzeń w zwierciadle medialnym.

 

 

5-24 września

Pierwsza erupcja pod wpływem niewidocznych, lecz wyczuwalnych ruchów dwóch stykających się ze sobą płyt tektonicznych. W zasadzie można powiedzieć, że ustami K.Łapińskiego już w pierwszym ujawnieniu tego, iż nadszedł czas ubijania transakcji handlowych – podana została cena zgody na radykalną reformę sądownictwa. Tą ceną ma być „głowa” Beaty Szydło. Wydarzenia grudniowe były już zawarte jak w pigułce w tej pierwszej konfrontacji dwóch obozów. Po 20 dniach rozważań różnych możliwych reakcji Prezes dojrzeje do odpowiedzi na ruch Prezydenta.

 

25-26 września

Zakończenie etapu wyboru taktyki przez Prezesa. Nieprzemyślane prezydenckie projekty ustaw uwypuklają konieczność walki o autentycznie reformatorski charakter działań. Godząc się na wysoką cenę Prezes zabiera się do rozważania konkretnych wariantów zapłaty Prezydentowi za współpracę przy reformie. W grę na tym etapie wchodzą dwa typy środka płatniczego: a) gwarancje Prezesa dane Prezydentowi związane z dążeniem do zmian w kierunku systemu prezydenckiego b) wymiana premiera plus kilku ministrów. Prezydentowi bardziej zależy na wariancie pierwszym, ale takiej ceny Prezes nie chce w żadnym wypadku uiścić. Wariant a) jest przelicytowany przez Prezydenta. Monitoring niezwykłej aktywności grup nacisku na Prezydenta i podatności Prezydenta na ich presję uświadomił Prezesowi i kilku osobom z kręgu wewnętrznego, że jeśli cena będzie zbyt wygórowana – być może trzeba będzie niektóre z ważnych reform strukturalnych wstrzymać aż do końca kadencji Prezydenta.

 

27 września – 2 października

Prezydent – tradycyjnie już – wysyła do targowania się kogoś ze swoich współpracowników. Ponieważ w sprawie wariantu a) dotyczącego systemu prezydenckiego nie ma póki co żadnego stanowiska Prezesa – Prezydent sonduje – ustami p.Romaszewskiej - jak daleko będzie mógł się posunąć w wariancie b), czy będzie mógł sobie dowolnie powybierać ludzi do „wyrzucenia” z rządu.

 

3-5 października

Czarna polewka dla Prezydenta od Prezesa (znaj proporcjum, mocium panie) w kwestii zapłaty za ustawy sądownicze wspólną pracą nad systemem prezydenckim.

 

6-12 października

Po wybraniu przez Prezesa waluty w której odbędzie się transakcja (zmiana premiera i kilku ministrów) przychodzi czas na ogląd towaru, który ma do zaoferowania Prezydent (ustępstwo w sprawie poprawek PIS-u) oraz na określenie warunków brzegowych oferowanego towaru. Pierwsze spotkanie „handlowe” Prezydenta z Prezesem, wcześniejsze były rozpoznawaniem przeciwnika. Wstęp do transakcji – towar i waluta wykładane na stół z trzosów. Targowanie się.

 

13-15 października

Towar jest tyle warty, ile ktoś zamierza za niego dać, czyli wstępna umowa handlowa zostaje zawarta na piśmie. Prezydent rozumie, iż więcej nie ugra, Prezes widzi, że da się ostrze reformy zachować przy małych ustępstwach. Częściowe rozładowanie niepewności i napięcia.

 

16 października

Upublicznienie wstępnej i ogólnikowej informacji o cenie płaconej Prezydentowi za niepowstrzymanie reformy sądownictwa, czyli powiadomienie opinii publicznej, że w rządzie będą poważne przetasowania.

 

17-19 października

Zmiana etapu. Przejście z fazy ustalenia ogólnej strategii do realizacji konkretnej taktyki. Finalizacja zaplanowana jest dopiero za niecałe dwa miesiące, gdyż tyle czasu zajmie wypracowanie i procedowanie projektów ustaw. W związku z koniecznością „wytrzymania”, wyczekania z już (niestety) zapowiedzianą rekonstrukcją ok. 7 tygodni, czyli do momentu zakończenia prac nad ustawami reformującymi – potrzeba rozegrania taktycznego i rozciągnięcia w czasie („serial”) samej akcji wymiany premiera i pewnej części rządu. Na tym etapie muszą więc pojawić się fake-newsy od „informatorów”. Dwa główne fake-newsy (wrzutki kontrolowane przez Prezesa) to 1. będzie rekonstrukcja, ale bez zmiany premiera 2. jest możliwe, że Prezes zostanie premierem. Jednak los premier B.Szydło nie jest jeszcze przesądzony. W tym punkcie targi są najostrzejsze. Irracjonalność tej dymisji jest ewidentna. Prezes próbuje ocalić jakość kosztem ilości i zamiast „głowy” B.Szydło proponuje Prezydentowi „głowy” 5 ministrów. Prezydent gotów byłby może i się zgodzić, gdyby wśród tej piątki była głowa Z.Ziobro (zgodnie z zapotrzebowaniem zgłoszonym ustami p.Romaszewskiej 27 września). Na to nie ma zgody Prezesa. Targi trwają więc nadal. Na giełdzie zapotrzebowań Prezydenta pojawia się po raz pierwszy M.Morawiecki. Prezes nie odpowiada. Morawieckiego miał w jednym z wariantów jako premiera ale... dopiero za 2 lata. Przedwczesna zmiana Szydło na Morawieckiego zbyt zaburza całą dwuletnią strategię, jej rytm i tempo i jest ryzykowna względem możliwych reakcji stałego elektoratu partii, dlatego w tym punkcie Prezes wciąż jeszcze nie ustępuje. Poza tym nie wiadomo, czy premierostwo Morawieckiego wzmocni ośrodek rządowy czy – by tak rzec – Morawiecki zostanie przechwycony przez obóz Prezydenta Dudy (i przez ew. potencjalnych schizmatyków w rodzaju Gowina). Jednak głośny „występ” ust Prezydenta, K.Łapińskiego z 5 września poniżający B.Szydło i wskazujący „właściwego” premiera mówi o tym, że w pierwotnym, próbnym pakiecie Prezydent próbował sprzedać 2 fanty: dymisja B.Szydło i premierostwo J.Kaczyńskiego. Wysoko licytował. Opcja ‘Prezes na Premiera” była naiwną rachubą lobbies podszeptujących Prezydentowi. Może też sam Prezydent w swych nieokiełznanych ambicjach i mrzonkach o sławie marzył o jakimś przejściu do historii duetu „Duda-Kaczyński”. Oczywiście Prezes jest zbyt wytrawnym wygą, by ściągać na PIS kłopoty związane z jego osobistym premierowaniem, co nie przeszkadzało jednak, by rozsiewać wieści o tym, że jakoby rozważa ten wariant. Wieści te były potrzebne by działać osłonowo na najbardziej prawdopodobną ofiarę szantażu (transakcji, handlu) Prezydenta, czyli na B.Szydło.

 

20-21 października

Czwarte spotkanie Prezes-Prezydent, pierwsze z finalizujących transakcję. Barter przybiera coraz bardziej realny kształt. Staje się jasne w jakim kierunku mają iść poprawki PIS-u, by jak najwięcej ugrać i by jak najmniej były widoczne ustępstwa Prezydenta i PIS-u. Transakcja jest już prawie zaklepana. Z trzech żądań Prezydenta (dymisja Szydło, premierowanie Prezesa i wyrzucenie Z.Ziobro i A.Macierewicza) trzeba było wybrać najmniejsze zło, najmniejszą ofiarę na rzecz dokończenia reform sądowniczych (zgodnie z wypowiedzią Prezesa z 25 września, że „jest gotów poświęcić wiele, by przeszły ustawy reformujące sądownictwo”). Umowa kupna-sprzedaży jest już „spisana”, dlatego mają miejsce już wycieki do aparatu partyjnego PIS-u o tym, co się kroi na najbliższe 1,5 miesiąca. Wersja z Prezesem jako możliwym premierem jest „rezonowana” z powodów etycznych, by oswoić B.Szydło z możliwością dymisji. Coraz trudniej jest utrzymać dyskrecję – wielu działaczy i dziennikarzy zaczyna kojarzyć fakty i wiąże logicznie rekonstrukcję rządu z rokowaniami o kształt ustaw sądowniczych. Bardziej o dyskrecję w kwestii zakulisowego handlu dba krąg kancelarii Prezydenta, jako że jest on stroną szantażującą i wymuszającą, którego to oblicza nie chce zbytnio ów krąg eksponować.

22-24 października

Decydujące spotkanie na szczycie, dlatego utajnione, by nieopatrznie przed dziennikarzami nie ujawnić istoty dokonującej się transakcji. Prezes nie chce stawiać w świetle reflektorów niezbyt chlubnego faktu, iż został zaszantażowany przez... własnego Prezydenta. Bardziej jednak zdeterminowany by ukryć sens „rokowań” jest Prezydent, bo wyszłoby na jaw, że podawane przez niego powody zawetowania są li tylko przykrywką dla wytargowania posunięć mających budować jego przyszłą pozycję i karierę. Gdy Prezes dał znać, że dużo poświęci, Prezydent zapomniał o protestujących „współobywatelach”, na których wcześniej kilka razy bardzo górnolotnie się powoływał. Teraz, gdy okazało się, że można dużo „zarobić” na zrobieniu tego, co PIS oczekuje, Prezydent w audycji Rymanowskiego odpowiada o protestach z cyklu „Wolne sądy”: „A niech sobie protestują”. Handel to spektakl.

Tajne spotkanie w jednym z prezydenckich ośrodków poza Warszawą pieczętuje los premier Szydło. Była to konieczna ofiara, której nie dało się uniknąć. Dzień później o tym, że klamka zapadła w sprawie dymisji B.Szydło powiadomi niezawodna w niewygodnych i dwuznacznych akcjach p.Romaszewska. W tym samym momencie Premier Szydło zostaje powiadomiona o nieuniknionych, poważnych zmianach w rządzie. W celu wprowadzenia Premier Szydło w atmosferę rekonstrukcyjną od której będzie już blisko do atmosfery dymisyjnej – wyznacza się jej fikcyjne zadanie „kierowania” rekonstrukcją i przedstawienia możliwych wariantów oraz ich konsultowania z Prezesem. Jest to okrutne, ale innej możliwości nie było. Polityka to nie spowiedź ani nieustająca uroczystość.

 

25 października – 20 grudnia

Serial „rekonstrukcja rządu” przedłuża się z konieczności. Sama rekonstrukcja jako taka (czyli zmiana premiera) mogłaby się odbyć w każdej chwili, ale niestety poprawki do prezydenckich projektów nie są jeszcze gotowe ani procedowane. Pieniądze i towar muszą iść na stół w tej samej chwili (albo w odległości najwyżej jednego dnia), gdyż kochamy się jak bracia, ale liczymy się jak Żydzi. Opóźnione płatności w polityce się nie sprawdzają. Wyobraźmy sobie, że rekonstrukcja dokonuje się w pierwszym tygodniu listopada a na zapłatę za nią trzeba będzie czekać aż do przejścia przez sejm i senat za 6 tygodni. Nikt rozsądny na to by się nie zgodził, gdyż przez te 6 tygodni wydarzyć się mogą różne rzeczy z rodzaju tych o których pisał prof. Nowak (uliczne imitacje rewolucji, zmiany sytuacji zewnętrznej, różne przemówienia w Dumie etc.) nie mówiąc już o wszelakich telefonach do Prezydenta, petycjach, protestach i listach otwartych. Pieniądze na stół i towar na stół. W przypadku gdyby od razu zrobić rekonstrukcję wtedy, gdy została przyklepana i czekać 1,5 miesiąca na podpis Prezydenta, to tak, jak zapłacić za towar i czekać 6 tygodni na przesyłkę od sprzedawcy, który ma w komentarzach mnóstwo ujemnych punktów od wcześniejszych klientów. Ot, cała tajemnica tego, iż serial rekonstrukcja musiał tyle się ciągnąć i ślimaczyć. Gdy w środę 6 grudnia przyjęto 40 poprawek PIS-u do ustaw Prezydenta przy udziale przedstawicieli Prezydenta – błyskawicznie nakręcono ostatni odcinek serialu i następnego dnia w czwartek 7 grudnia można było wieczorem wyemitować pożegnalny odcinek pt.”Dymisja Beaty”, zaplątanego, młodzieżowego serialu w reżyserii Andrzeja Dudy.

 

W zasadzie w tym momencie, po tajnym spotkaniu Prezesa z Prezydentem w jednym z prezydenckich ośrodków poza Warszawą, kończy się układanie projektu fabuły, która teraz wejdzie w fazę realizacji. Ponieważ poprawki PIS-u nie są jeszcze gotowe, to musi pojawiać się info, że rekonstrukcja jest na razie odłożona. Do gry wkraczają też podwykonawcy (Z.Romaszewska, J.Gowin), którzy w zamian za logistyczne i pijarowe wsparcie transakcji Prezydent-Prezes przedstawiają swoje oczekiwania. Oboje dostają od Prezesa, to czego oczekiwali, gdyż zmienia się ich narracja i biorą stronę obozu PIS-u.

 

Wydaje się, że gdy cena i parametry kupowanego towaru w sposób ogólny zostają ustalone a termin zapłaty zostaje określony – to mniej więcej miesiąc potrzebny do finalizacji transakcji będzie zwykłym przeczekiwaniem i pijarowym graniem na zwłokę do chwili przejścia poprawek przez sejm. Prezydent obchodzi stacje telewizyjne próbując podbijać cenę za oferowany towar i obdarzając PIS winą za różne niedociągnięcia i niedopatrzenia. Prezydent ostro licytuje, nie zgadza się na wersję PIS-u (9 miejsc dla większości i 6 dla opozycji) I nagle – w dzień miesięcznicy i przeddzień Święta Niepodległości ma miejsce tajemniczy zwrot w postawie Prezydenta. Nie wiadomo, czy się kiedykolwiek dowiemy, co się wtedy wydarzyło. Jak napisał Karnowski: „W każdym razie, coś naprawdę ciekawego kryje się za tajemnicą porozumienia 10 listopada”. W tych dniach wśród wierchuszki PIS-u krążą informacje o jakimś „asie w kieszeni” na Prezydenta. Zarazem stanowisko Prezesa w publicznych wypowiedziach zaostrza się, pojawiają się – ustami „poinformowanych” (A.Bielan) jasne deklaracje o konieczności wzmocnienia obozu rządowego względem prezydenckiego: „Relacje PAD i większości rządowej będą nieco inne. Będzie potrzeba wzmocnienia ośrodka rządowego”. Kilkudniowa ofensywa medialna przypominająca, że autorem linii reform oraz sztandarowych projektów jest tylko Jarosław Kaczyński i nikt inny – nie jest skierowana – jak to komentowano przeciw B.Szydło – a o wiele bardziej przeciw uroszczeniom wielkościowym Prezydenta. I sądzę, że to dotarło do adresata... Logika, intuicja oraz własne źródła mówią mi, że od 7 listopada Prezes nie tylko „spacyfikował” Z.Romaszewską i J.Gowina, lecz i znalazł sposób na rozbuchane apetyty handlowe Prezydenta. Była to akcja o której wiedziały jedynie 2-3 osoby z otoczenia Prezesa. Na czym polegało to złapanie Prezydenta w klincz jego własnej buty i pewności siebie? Wchodziły tu w grę dwie rzeczy. Pierwsza z nich to zastraszenie Prezydenta opcją wzmacniamy rząd w opozycji do Prezydenta. Oczyma wyobraźni zobaczył A.Duda siebie w identycznej, maksymalnie niekomfortowej roli w jakiej obsadził prezydenta L.Kaczyńskiego rząd Tuska (wojna o samoloty, o reprezentowanie Polski, deprecjonowanie urzędu etc.). W połączeniu z rozsiewanymi intensywnie w tych dniach „potwierdzonymi” info o tym, że Prezes chce zostać premierem dawało to mieszankę wybuchową, a nasz Prezydent saperem na pewno nie jest... Drugi – równolegle przygotowywany wariant – to... rozważanie (nikt nie wiedział, czy realne, czy fikcyjne) możliwości postawienia Prezydenta przed Trybunałem Stanu za „horrendalne” (słowa Prezesa) prezydenckie projekty ustaw sądowych sprzeczne z konstytucją, co musiałoby skutkować „zawieszeniem pełnienia urzędu. Obowiązki prezydenta przejmuje [wtedy] marszałek Sejmu” (wypowiedź jednego z polityków PIS-u). Wypowiedź prof. Pawłowicz z 30 listopada na komisji sejmowej o sprzeczności projektu Prezydenta z konstytucją skutecznie musiała mu spędzać sen z oczu. I słusznie. Rzecznik PIS-u, oczywiście, zdementowała takie spekulacje, ale jak wiadomo, bywają takie momenty dziejowe, kiedy tylko informacje zdementowane są ciekawe... W każdym razie ów sądny dzień 10 listopada sprowadził rozbrykanego, niczym gombrowiczowski Młodziak, młokosa na ziemię. Będąc na miejscu Prezesa użyłbym identycznych dwóch rodzajów soli trzeźwiących wobec osoby tracącej kontakt z rzeczywistością. Od tego dnia dołujący lot Prezydenta, niczym Ikara z obrazu Breughela ulega przyspieszeniu. Kończą się przysłowiowe marzenia o byciu Napoleonem. Czuwa nad tym sam... Los. Kompromitujące zachowanie i słowa Prezydenta na ulicy o Macierewiczu powodują, iż w sieci pojawia się list prof. A.Nowaka, B.Cywińskiego i D.Wildsteina wymierzających pod publicznym pręgierzem serię klapsów brykającemu bez ładu i składu „źrebakowi”. Ikar spadł prosto w kałużę, gdyż tak trzeba nazwać fakt, iż niedawny autor „podkładek” ideowych, laurek i apoteoz A.Dudy – prof. Andrzej Nowak przejrzał na oczy, opamiętał się i zbeształ – będąc w zacnym towarzystwie -  nieodpowiedzialnego gołowąsa. Pięć dni później pechowego młodzieńca częściowo opuszcza jego ostoja, Z.Romaszewska dobijając go słowami, że prezes Gersdorf (ulubiona konsultantka naszego Prezydenta) „powinna zostać wyrzucona”. Dosadności ciosu nie osłabia fakt, iż p.Romaszewska po prostu spłaca obietnice otrzymane od Prezesa w sprawie telewizji Biełsat. O totalnym niedoświadczeniu i chaosie Prezydenta świadczy, iż wykonując jakiś mini przewrót pałacowy nie wziął pod uwagę, iż jego poplecznicy w każdej chwili mogą go opuścić biorąc stronę większej mocy realnej. Dzień wcześniej także Jan Olszewski wycofał żetony, które wcześniej stawiał na akcje A.Dudy i radził Prezydentowi przeprosić A.Macierewicza. Cóż, tak zawsze kończy się taniec pingwina na szkle...

 

Bilans? 5 miesięcy stracone. Stępienie ostrza ustaw o KRS i SN w kilku szczególach (co już owocuje m.in. takimi wyskokami jak ten sędziego Tulei). Niepewny los ustawy medialnej w aktualnych „okolicznościach politycznych”. Zaburzenie rytmu reform. Przedwczesne, wymuszone powołanie rządu z M.Morawieckim. Sam Prezydent jeszcze nie wie, czy będzie mu po drodze z M.Morawieckim, ale na wszelki wypadek nazywa go „mój premier”. Nie wiadomo czy prezydencki serial „Ja jako Napoleon” nie odbije się na wynikach wyborów samorządowych, gdyż całe odium powstałego zamieszania, chaosu, dezorientacji w elektoracie i niesprawiedliwego potraktowania premier Szydło spadło na JK i na PIS zamiast na faktycznego reżysera tej awantury. Oficjalna narracja tłumaczy serial rekonstrukcyjny koniecznością postawienia na gospodarkę oraz okolicznościami zewnętrznymi. Jak potężna jest to fikcja pokazuje fakt, iż hasło „Kierunek gospodarka” nie istniało do początku grudnia. Zostało wytrząśnięte z rękawa żeby jakoś wytłumaczyć, zracjonalizować irracjonalne, wymuszone przez obóz prezydencki ruchy. Tłumaczy tak, bo inaczej nie może, gdyż Prezydent zastrzegł w warunkach zawieranej umowy (dealu), że informacje o tym, że miała ona miejsce – nie mogą ujrzeć światła dziennego. Bardzo zabiegał o tę dyskrecję, użyczył nawet jednego z prezydenckich ośrodków poza Warszawą. Ci co wiedzą, nie mogą mówić, są niemi, jakby z uciętym językiem. Efekt: wszystkie gromy za powstały chaos  zbierają nie ci, którzy go wywołali. Taki mamy klimat. Ale wszystko co jest zakryte będzie odsłonięte.

=======================================================

ANEKS


Mój komentarz powtórzony z powqyższego tekstu i uzupełniony o cytaty ze źródeł medialnych

Pierwsza erupcja pod wpływem niewidocznych, lecz wyczuwalnych ruchów dwóch stykających się ze sobą płyt tektonicznych. W zasadzie można powiedzieć, że ustami K.Łapińskiego już w pierwszym ujawnieniu tego, iż nadszedł czas ubijania transakcji handlowych – podana została cena zgody na radykalną reformę sądownictwa. Tą ceną ma być „głowa” Beaty Szydło. Wydarzenia grudniowe były już zawarte jak w pigułce w tej pierwszej konfrontacji dwóch obozów. Po 20 dniach rozważań różnych możliwych reakcji Prezes dojrzeje do odpowiedzi na ruch Prezydenta.

 

5 września 2017

Burza wokół słów rzecznika prezydenta, który w rozmowie z dziennikarzami zasugerował, że Beata Szydło nie ma wpływu na kształt swojego gabinetu. Jego wypowiedź zgodnie krytykują dziś politycy PiS.

Rzecznik prezydenta Krzysztof Łapiński, pytany o medialne doniesienia, z których wynikało, że Duda zażądał od Szydło zdymisjonowania szefa MON Antoniego Macierewicza, powiedział: Jeśli prezydent miałby oczekiwania co do zmian w składzie Rady Ministrów, to na pewno by je wyraził prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu; nie mam informacji, by takie propozycje formułował.

Zakończenie etapu wyboru taktyki przez Prezesa. Nieprzemyślane prezydenckie projekty ustaw uwypuklają konieczność walki o autentycznie reformatorski charakter działań. Godząc się na wysoką cenę Prezes zabiera się do rozważania konkretnych wariantów zapłaty Prezydentowi za współpracę przy reformie. W grę na tym etapie wchodzą dwa typy środka płatniczego: a) gwarancje Prezesa dane Prezydentowi związane z dążeniem do zmian w kierunku systemu prezydenckiego b) wymiana premiera plus kilku ministrów. Prezydentowi bardziej zależy na wariancie pierwszym, ale takiej ceny Prezes nie chce w żadnym wypadku uiścić. Wariant a) jest przelicytowany przez Prezydenta. Monitoring niezwykłej aktywności grup nacisku na Prezydenta i podatności Prezydenta na ich presję uświadomił Prezesowi i kilku osobom z kręgu wewnętrznego, że jeśli cena będzie zbyt wygórowana – być może trzeba będzie niektóre z ważnych reform strukturalnych wstrzymać aż do końca kadencji Prezydenta.

 

25 września 2017

W najbliższym czasie musimy odpowiedzieć na pytanie, o działanie prezydenta; musimy wiedzieć, czy możemy iść do przodu, czy możliwe są kolejne zmiany, czy na razie więcej nie zdołamy w Polsce naprawić - podkreślił prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z tygodnikiem "Sieci Prawdy".

Spotkanie z prezydentem pokazało, że możemy rozmawiać, jednocześnie jednak pokazało, że są daleko idące różnice zdań. Czy da się je sprowadzić do jakiegoś wspólnego mianownika, który pozwoliłby posunąć sprawę reformy sądownictwa naprzód, tego dziś nie wiem.

Jarosław Kaczyński miał określić prezydenckie ustawy jako „horrendalne rozwiązanie”

Polityk PiS zdradził, że Jarosław Kaczyński jest gotów poświęcić wiele, aby przepchnąć rozwiązania, które uważa za słuszne.

 

Prezydent – tradycyjnie już – wysyła do targowania się kogoś ze swoich współpracowników. Ponieważ w sprawie wariantu a) dotyczącego systemu prezydenckiego nie ma póki co żadnego stanowiska Prezesa – Prezydent sonduje – ustami p.Romaszewskiej - jak daleko będzie mógł się posunąć w wariancie b), czy będzie mógł sobie dowolnie powybierać ludzi do „wyrzucenia” z rządu.

 

27 września 2017

Zofia Romaszewska wyznała dziś w wywiadzie udzielonym na antenie radia RMF FM, że nie może zrozumieć, dlaczego Zbigniew Ziobro nie rozbija układu w sądach powszechnych.

W internetowej części rozmowy dodała: "Jeśli nie będzie robił (reform-red.), to jestem zdania, że należy go wyrzucić (z rządu – red.)".

                      
Czarna polewka dla Prezydenta od Prezesa (znaj proporcjum, mocium panie) w kwestii zapłaty za ustawy sądownicze wspólną pracą nad systemem prezydenckim.

 

3 października

Otwarcie powiedziałem prezydentowi Andrzejowi Dudzie, iż nie widzę przesłanek do wprowadzenia systemu prezydenckiego - powiedział "Gazecie Polskiej" prezes PiS Jarosław Kaczyński. W jego ocenie taka zmiana mogłaby być "źródłem czegoś niedobrego". - Nie jesteśmy szaleńcami - dodał.

 

Po wybraniu przez Prezesa waluty w której odbędzie się transakcja (zmiana premiera i kilku ministrów) przychodzi czas na ogląd towaru, który ma do zaoferowania Prezydent (ustępstwo w sprawie poprawek PIS-u) oraz na określenie warunków brzegowych oferowanego towaru. Pierwsze spotkanie „handlowe” Prezydenta z Prezesem, wcześniejsze były rozpoznawaniem przeciwnika. Wstęp do transakcji – towar i waluta wykładane na stół z trzosów. Targowanie się.

 

 

6 października 2017

Po g. 19:00 zakończyła się dwugodzinna rozmowa prezydenta Andrzeja Dudy z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim w sprawie prezydenckich projektów ustaw o KRS i SN. To trzecie spotkanie obu polityków w ostatnim czasie, które dotyczy zmian w wymiarze sprawiedliwości.

"Pan prezydent zadeklarował, że z tymi poprawkami na piśmie zapozna się wcześniej, żeby zobaczyć, jak one wyglądają. Pan prezydent zadeklarował, że dopiero kiedy takie poprawki dostanie na piśmie, czyli będą jasno i precyzyjnie zapisane, dopiero wtedy może się do nich odnosić. Prezydent powtórzył, że jego warunki brzegowe, z których nie ustąpi, są znane i dotyczą kwestii przechodzenia w stan spoczynku sędziów Sądu Najwyższego, wyboru KRS - rzeczy, o których pan prezydent wielokrotnie dotąd mówił" - dodał Łapiński.

 

Towar jest tyle warty, ile ktoś zamierza za niego dać, czyli wstępna umowa handlowa zostaje zawarta na piśmie. Prezydent rozumie, iż więcej nie ugra, Prezes widzi, że da się ostrze reformy zachować przy małych ustępstwach. Częściowe rozładowanie niepewności i napięcia.

 

13 października 2017

Prezes Kaczyński: Musimy rozwiązać problem jedności naszego obozu. Najpierw z prezydentem, ale jestem pełen optymizmu:

 

Upublicznienie wstępnej i ogólnikowej informacji o cenie płaconej Prezydentowi za niepowstrzymanie reformy sądownictwa.

 

16 października 2017 - Jarosław Kaczyński zapowiedział podczas piątkowego spotkania z posłami Prawa i Sprawiedliwości, że w listopadzie dojdzie do rekonstrukcji rządu.

 
Zmiana etapu. Przejście z fazy ustalenia ogólnej strategii do realizacji konkretnej taktyki. Finalizacja zaplanowana jest dopiero za niecałe dwa miesiące, gdyż tyle czasu zajmie wypracowanie i procedowanie projektów ustaw. W związku z koniecznością „wytrzymania”, wyczekania z już (niestety) zapowiedzianą rekonstrukcją ok. 7 tygodni, czyli do momentu zakończenia prac nad ustawami reformującymi – potrzeba rozegrania taktycznego i rozciągnięcia w czasie („serial”) samej akcji wymiany premiera i pewnej części rządu. Na tym etapie muszą więc pojawić się fake-newsy od „informatorów”. Dwa główne fake-newsy (wrzutki kontrolowane przez Prezesa) to 1. będzie rekonstrukcja, ale bez zmiany premiera 2. jest możliwe, że Prezes zostanie premierem. Jednak los premier B.Szydło nie jest jeszcze przesądzony. W tym punkcie targi są najostrzejsze. Irracjonalność tej dymisji jest ewidentna. Prezes próbuje ocalić jakość kosztem ilości i zamiast „głowy” B.Szydło proponuje Prezydentowi „głowy” 5 ministrów. Prezydent gotów byłby może i się zgodzić, gdyby wśród tej piątki była głowa Z.Ziobro (zgodnie z zapotrzebowaniem zgłoszonym ustami p.Romaszewskiej 27 września). Na to nie ma zgody Prezesa. Targi trwają więc nadal. Na giełdzie zapotrzebowań Prezydenta pojawia się po raz pierwszy M.Morawiecki. Prezes nie odpowiada. Morawieckiego miał w jednym z wariantów jako premiera ale... dopiero za 2 lata. Przedwczesna zmiana Szydło na Morawieckiego zbyt zaburza całą dwuletnią strategię, jej rytm i tempo i jest ryzykowna względem możliwych reakcji stałego elektoratu partii, dlatego w tym punkcie Prezes wciąż jeszcze nie ustępuje. Poza tym nie wiadomo, czy premierostwo Morawieckiego wzmocni ośrodek rządowy czy – by tak rzec – Morawiecki zostanie przechwycony przez obóz Prezydenta Dudy (i przez ew. potencjalnych schizmatyków w rodzaju Gowina). Jednak głośny „występ” ust Prezydenta, K.Łapińskiego z 5 września poniżający B.Szydło i wskazujący „właściwego” premiera mówi o tym, że w pierwotnym, próbnym pakiecie Prezydent próbował sprzedać 2 fanty: dymisja B.Szydło i premierostwo J.Kaczyńskiego. Wysoko licytował. Opcja ‘Prezes na Premiera” była naiwną rachubą lobbies podszeptujących Prezydentowi. Może też sam Prezydent w swych nieokiełznanych ambicjach i mrzonkach o sławie marzył o jakimś przejściu do historii duetu „Duda-Kaczyński”. Oczywiście Prezes jest zbyt wytrawnym wygą, by ściągać na PIS kłopoty związane z jego osobistym premierowaniem, co nie przeszkadzało jednak, by rozsiewać wieści o tym, że jakoby rozważa ten wariant. Wieści te były potrzebne by działać osłonowo na najbardziej prawdopodobną ofiarę szantażu (transakcji, handlu) Prezydenta, czyli na B.Szydło.

 
17 października 2017
Wiele wskazuje na to, że 16 listopada odbędzie się podsumowanie dotychczasowych dokonań rządu Prawa i Sprawiedliwości. Tego dnia ma również zostać ogłoszona rekonstrukcja rządu, która zakłada wymianę nawet pięciu ministrów - informuje Onet.

 Według informatora Onetu nieprawdopodobna jest natomiast zmiana na stanowisku premiera. Choć wiadomo, że chęć na objęcie na posady szefa rady ministrów miałby z pewnością Mateusz Morawiecki, to Jarosław Kaczyński nie zamierza raczej wykonywać tu jakichkolwiek ruchów.

19 paź 2017

Na razie w ogóle nie ma dyskusji o rekonstrukcji rządu - mówił wicepremier, szef Polski Razem Jarosław Gowin pytany kto za miesiąc będzie premierem. Także wiceszef Polski Razem, wicemarszałek Senatu Adam Bielan nie chciał przesądzać, kiedy i czy w ogóle dojdzie do rekonstrukcji rządu.

 

Czwarte spotkanie Prezes-Prezydent, pierwsze z finalizujących transakcję. Barter przybiera coraz bardziej realny kształt. Staje się jasne w jakim kierunku mają iść poprawki PIS-u, by jak najwięcej ugrać i by jak najmniej były widoczne ustępstwa Prezydenta i PIS-u. Transakcja jest już prawie zaklepana. Z trzech żądań Prezydenta (dymisja Szydło, premierowanie Prezesa i wyrzucenie Z.Ziobro) trzeba było wybrać najmniejsze zło, najmniejszą ofiarę na rzecz dokończenia reform sądowniczych (zgodnie z wypowiedzią Prezesa z 25 września, że „jest gotów poświęcić wiele, by przeszły ustawy reformujące sądownictwo”). Umowa kupna-sprzedaży jest już „spisana”, dlatego mają miejsce już wycieki do aparatu partyjnego PIS-u o tym, co się kroi na najbliższe 1,5 miesiąca. Wersja z Prezesem jako możliwym premierem jest „rezonowana” z powodów etycznych, by oswoić B.Szydło z możliwością dymisji. Coraz trudniej jest utrzymać dyskrecję – wielu działaczy i dziennikarzy zaczyna kojarzyć fakty i wiąże logicznie rekonstrukcję rządu z rokowaniami o kształt ustaw sądowniczych. Bardziej o dyskrecję w kwestii zakulisowego handlu dba krąg kancelarii Prezydenta, jako że jest on stroną szantażującą i wymuszającą, którego to oblicza nie chce zbytnio ów krąg eksponować.

20 października 2017

Beata Mazurek, rzeczniczka PiS: - Jest dalsza chęć i przeświadczenie, że porozumienie jest możliwe do zawarcia. Konsensus będzie zawarty. Teraz potrzebujemy troszkę czasu, by przeanalizować uwagi. Nie wykluczamy, że w najbliższych dniach może dojść do kolejnego spotkania.

Prezydent - według nieoficjalnych informacji - nie chce się zgodzić na proponowany przez PiS model wyboru sędziów do KRS. Obie strony są zgodne, że powinno się ich wybierać większością 3/5. PiS proponuje jednak, by - w przypadku pata - opozycja dostała kilka gwarantowanych miejsc do obsadzenia. Andrzej Duda proponował zasadę "jeden poseł, jeden głos”. Prezydent kwestionuje też inne proponowane przez PiS zapisy wzmacniające pozycję prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości.

Ale mimo to atmosfera spotkania była dobra. Do kolejnego dojdzie najpewniej w drugiej części przyszłego tygodnia, ponieważ prezydent jedzie do Finlandii. Politycy PiS zwracają uwagę, że skoro Kaczyński tak długo negocjuje z Dudą, prawdopodobnie ma polityczny plan. Na przykład zakładający głęboką rekonstrukcję rządu, łącznie ze stanowiskiem premiera.

 To już czwarte spotkanie obu polityków dotyczące prezydenckich projektów ustaw.

O czym rozmawiali prezydent Andrzej Duda z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim? Według moich informacji Kaczyński zaczął od… rekonstrukcji rządu. Ale zabrakło czasu, żeby rozwinąć temat. Bo przez kilka godzin obaj panowie, niczym prawni eksperci, dyskutowali poprawkę za poprawką.

 

Decydujące spotkanie na szczycie, dlatego utajnione, by nieopatrznie przed dziennikarzami nie ujawnić istoty dokonującej się transakcji. Prezes nie chce stawiać w świetle reflektorów niezbyt chlubnego faktu, iż został zaszantażowany przez... własnego Prezydenta. Bardziej jednak zdeterminowany by ukryć sens „rokowań” jest Prezydent, bo wyszłoby na jaw, że podawane przez niego powody zawetowania są li tylko przykrywką dla wytargowania posunięć mających budować jego przyszłą pozycję i karierę. Gdy Prezes dał znać, że dużo poświęci, Prezydent zapomniał o protestujących „współobywatelach”, na których wcześniej kilka razy bardzo górnolotnie się powoływał. Teraz, gdy okazało się, że można dużo „zarobić” na zrobieniu tego, co PIS oczekuje, Prezydent w audycji Rymanowskiego odpowiada o protestach z cyklu „Wolne sądy”: „A niech sobie protestują”. Handel to spektakl.

Tajne spotkanie pieczętuje los premier Szydło. Była to konieczna ofiara, której nie dało się uniknąć. Dzień później o tym, że klamka zapadła w sprawie dymisji B.Szydło powiadomi niezawodna w niewygodnych i dwuznacznych akcjach p.Romaszewska. W tym samym momencie Premier Szydło zostaje powiadomiona o nieuniknionych, poważnych zmianach w rządzie. W celu wprowadzenia Premier Szydło w atmosferę rekonstrukcyjną od której będzie już blisko do atmosfery dymisyjnej – wyznacza się jej fikcyjne zadanie „kierowania” rekonstrukcją i przedstawienia możliwych wariantów oraz ich konsultowania z Prezesem. Jest to okrutne, ale innej możliwości nie było. Polityka to nie spowiedź ani nieustająca uroczystość.

 
22 października

Tajne spotkanie Dudy z Kaczyńskim.

 

W tajemnicy przed mediami a nawet bliskimi współpracownikami. Bez tłumaczenia się i oświadczeń o efektach rozmów.

Do rozmów doszło w niedzielę 22 października, a więc raptem dwa dni po ostatnim oficjalnym tzw. piątkowym spotkaniu obu panów w Belwederze. Duda i Kaczyński spotkali się w jednym z prezydenckich ośrodków poza Warszawą (tylko jedno źródło tak podaje, inne piszą, że był to Belweder, faktem jest skrytośćwobec mediów).

 

23 października
Zofia Romaszewska krytykuje Beatę Szydło. Premier do zmiany?

- Ciągle się mówi o jakimś kompromisie, a to ma być dobra zmiana - powiedziała Zofia Romaszewska. Mimo, że jej zdaniem mamy dobrą premier, dobrze by się stało, gdyby zmienił ją Jarosław Kaczyński. - Słabo daje sobie radę z ministrami - mówiła ostro o Beacie Szydło.

 

24 paź 2017

Będą zmiany w rządzie - zadeklarowała premier Beata Szydło. Szefowa rządu zapowiedziała na antenie TVN24, że w ciągu kilkunastu dni poinformuje o zmianach w Radzie Ministrów. Dodała, że decyzje w tej sprawie konsultuje z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

 

Serial „rekonstrukcja rządu” przedłuża się z konieczności. Sama rekonstrukcja jako taka (czyli zmiana premiera) mogłaby się odbyć w każdej chwili, ale niestety poprawki do prezydenckich projektów nie są jeszcze gotowe ani procedowane. Pieniądze i towar muszą iść na stół w tej samej chwili (albo w odległości najwyżej jednego dnia), gdyż kochamy się jak bracia, ale liczymy się jak Żydzi. Opóźnione płatności w polityce się nie sprawdzają. Wyobraźmy sobie, że rekonstrukcja dokonuje się w pierwszym tygodniu listopada a na zapłatę za nią trzeba będzie czekać aż do przejścia przez sejm i senat za 6 tygodni. Nikt rozsądny na to by się nie zgodził, gdyż przez te 6 tygodni wydarzyć się mogą różne rzeczy z rodzaju tych o których pisał prof. Nowak (uliczne imitacje rewolucji, zmiany sytuacji zewnętrznej, różne przemówienia w Dumie etc.) nie mówiąc już o wszelakich telefonach do Prezydenta, petycjach, protestach i listach otwartych. Pieniądze na stół i towar na stół. W przypadku gdyby od razu zrobić rekonstrukcję wtedy, gdy została przyklepana i czekać 1,5 miesiąca na podpis Prezydenta, to tak, jak zapłacić za towar i czekać 6 tygodni na przesyłkę od sprzedawcy, który ma w komentarzach mnóstwo ujemnych punktów od wcześniejszych klientów. Ot, cała tajemnica tego, iż serial rekonstrukcja musiał tyle się ciągnąć i ślimaczyć. Gdy w środę 6 grudnia przyjęto 40 poprawek PIS-u do ustaw Prezydenta przy udziale przedstawicieli Prezydenta – błyskawicznie nakręcono ostatni odcinek serialu i następnego dnia w czwartek 7 grudnia można było wieczorem wyemitować pożegnalny odcinek pt.”Dymisja Beaty”, zaplątanego, młodzieżowego serialu w reżyserii Andrzeja Dudy.

 

W zasadzie w tym momencie, po tajnym spotkaniu Prezesa z Prezydentem w jednym z prezydenckich ośrodków poza Warszawą, kończy się układanie projektu fabuły, która teraz wejdzie w fazę realizacji. Ponieważ poprawki PIS-u nie są jeszcze gotowe, to musi pojawiać się info, że rekonstrukcja jest na razie odłożona. Do gry wkraczają też podwykonawcy (Z.Romaszewska, J.Gowin), którzy w zamian za logistyczne i pijarowe wsparcie transakcji Prezydent-Prezes przedstawiają swoje oczekiwania. Oboje dostają od Prezesa, to czego oczekiwali, gdyż zmienia się ich narracja i biorą stronę obozu PIS-u.

 

Wydaje się, że gdy cena i parametry kupowanego towaru w sposób ogólny zostają ustalone a termin zapłaty zostaje określony – to mniej więcej miesiąc potrzebny do finalizacji transakcji będzie zwykłym przeczekiwaniem i pijarowym graniem na zwłokę do chwili przejścia poprawek przez sejm. Prezydent obchodzi stacje telewizyjne próbując podbijać cenę za oferowany towar i obdarzając PIS winą za różne niedociągnięcia i niedopatrzenia. Prezydent ostro licytuje, nie zgadza się na wersję PIS-u (9 miejsc dla większości i 6 dla opozycji) I nagle – w dzień miesięcznicy i przeddzień Święta Niepodległości ma miejsce tajemniczy zwrot w postawie Prezydenta. Nie wiadomo, czy się kiedykolwiek dowiemy, co się wtedy wydarzyło. Jak napisał Karnowski: „W każdym razie, coś naprawdę ciekawego kryje się za tajemnicą porozumienia 10 listopada”. W tych dniach wśród wierchuszki PIS-u krążą informacje o jakimś „asie w kieszeni” na Prezydenta. Zarazem stanowisko Prezesa w publicznych wypowiedziach zaostrza się, pojawiają się – ustami „poinformowanych” (A.Bielan) jasne deklaracje o konieczności wzmocnienia obozu rządowego względem prezydenckiego: „Relacje PAD i większości rządowej będą nieco inne. Będzie potrzeba wzmocnienia ośrodka rządowego”. Kilkudniowa ofensywa medialna przypominająca, że autorem linii reform oraz sztandarowych projektów jest tylko Jarosław Kaczyński i nikt inny – nie jest skierowana – jak to komentowano przeciw B.Szydło – a o wiele bardziej przeciw uroszczeniom wielkościowym Prezydenta. I sądzę, że to dotarło do adresata... Logika, intuicja oraz własne źródła mówią mi, że od 7 listopada Prezes nie tylko „spacyfikował” Z.Romaszewską i J.Gowina, lecz i znalazł sposób na rozbuchane apetyty handlowe Prezydenta. Była to akcja o której wiedziały jedynie 2-3 osoby z otoczenia Prezesa. Na czym polegało to złapanie Prezydenta w klincz jego własnej buty i pewności siebie? Wchodziły tu w grę dwie rzeczy. Pierwsza z nich to zastraszenie Prezydenta opcją wzmacniamy rząd w opozycji do Prezydenta. Oczyma wyobraźni zobaczył A.Duda siebie w identycznej, maksymalnie niekomfortowej roli w jakiej obsadził prezydenta L.Kaczyńskiego rząd Tuska (wojna o samoloty, o reprezentowanie Polski, deprecjonowanie urzędu etc.). W połączeniu z rozsiewanymi intensywnie w tych dniach „potwierdzonymi” info o tym, że Prezes chce zostać premierem dawało to mieszankę wybuchową, a nasz Prezydent saperem na pewno nie jest... Drugi – równolegle przygotowywany wariant – to... rozważanie (nikt nie wiedział, czy realne, czy fikcyjne) możliwości postawienia Prezydenta przed Trybunałem Stanu za „horrendalne” (słowa Prezesa) prezydenckie projekty ustaw sądowych sprzeczne z konstytucją, co musiałoby skutkować „zawieszeniem pełnienia urzędu. Obowiązki prezydenta przejmuje [wtedy] marszałek Sejmu” (wypowiedź jednego z polityków PIS-u). Wypowiedź prof. Pawłowicz z 30 listopada na komisji sejmowej o sprzeczności projektu Prezydenta z konstytucją skutecznie musiała mu spędzać sen z oczu. I słusznie. Rzecznik PIS-u, oczywiście, zdementowała takie spekulacje, ale jak wiadomo, bywają takie momenty dziejowe, kiedy tylko informacje zdementowane są ciekawe... W każdym razie ów sądny dzień 10 listopada sprowadził rozbrykanego, niczym gombrowiczowski Młodziak, młokosa na ziemię. Będąc na miejscu Prezesa użyłbym identycznych dwóch rodzajów soli trzeźwiących wobec osoby tracącej kontakt z rzeczywistością. Od tego dnia dołujący lot Prezydenta, niczym Ikara z obrazu Breughela ulega przyspieszeniu. Kończą się przysłowiowe marzenia o byciu Napoleonem. Czuwa nad tym sam... Los. Kompromitujące zachowanie i słowa Prezydenta na ulicy o Macierewiczu powodują, iż w sieci pojawia się list prof. A.Nowaka, B.Cywińskiego i D.Wildsteina wymierzających pod publicznym pręgierzem serię klapsów brykającemu bez ładu i składu „źrebakowi”. Ikar spadł prosto w kałużę, gdyż tak trzeba nazwać fakt, iż niedawny autor „podkładek” ideowych, laurek i apoteoz A.Dudy – prof. Andrzej Nowak przejrzał na oczy, opamiętał się i zbeształ – będąc w zacnym towarzystwie -  nieodpowiedzialnego gołowąsa. Pięć dni później pechowego młodzieńca częściowo opuszcza jego ostoja, Z.Romaszewska dobijając go słowami, że prezes Gersdorf (ulubiona konsultantka naszego Prezydenta) „powinna zostać wyrzucona”. Dosadności ciosu nie osłabia fakt, iż p.Romaszewska po prostu spłaca obietnice otrzymane od Prezesa w sprawie telewizji Biełsat. O totalnym niedoświadczeniu i chaosie Prezydenta świadczy, iż wykonując jakiś mini przewrót pałacowy nie wziął pod uwagę, iż jego poplecznicy w każdej chwili mogą go opuścić biorąc stronę większej mocy realnej. Dzień wcześniej także Jan Olszewski wycofał żetony, które wcześniej stawiał na akcje A.Dudy i radził Prezydentowi przeprosić A.Macierewicza. Cóż, tak zawsze kończy się taniec pingwina na szkle...

 

 
7 listopada 2017

Latem prezes TVP Jacek Kurski zapowiedział, że bez pieniędzy z budżetu będzie musiał zamknąć kanał. Romaszewska-Guzy znalazła jednak pomoc u prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. – Zapewnił mnie, że jest wola polityczna, by Biełsat dostał pieniądze z budżetu – mówi Romaszewska-Guzy.

 

8 listopada 2017

Rekonstrukcja rządu na razie odłożona. Do kiedy?
 Zmiany w rządzie z pewnością jednak nastąpią. Jakie? Są ludzie, którzy już wiedzą, jakie nazwiska znajdą się na liście ministrów do wymiany. Podczas spotkania z prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim, premier Beata Szydło przedstawiła plan rekonstrukcji rządu; będzie ona miała charakter strukturalny – powiedział rzecznik rządu Rafał Bochenek. Jak dodał, zaproponowane zmiany są obecnie konsultowane

 

9 listopada 2017

Rekonstrukcja rządu za kilka tygodni Jak udało się ustalić obecnym na miejscu dziennikarzom prawdopodobnie rekonstrukcja rządu przesunie się o kilka tygodni. Dojdzie do niej na przełomie listopada i grudnia. - Na spotkaniu kierownictwa Zjednoczonej Prawicy zostanie omówiona aktualna sytuacja polityczna oraz kwestie dotyczące rekonstrukcji rządu - powiedziała kilka dni temu Beata Mazurek, rzecznik prasowy PiS.
 

10 listopada

Dlaczego ustąpił? (...) skłaniałbym się ku tezie, że ustępstwa prezydenta wiążą się z zapowiedzianą rekonstrukcją rządu. Prezydent ma w tej sprawie swoją listę życzeń, i co ciekawe, obejmuje ona nie tylko ministrów z nim jakoś skonfliktowanych, ale i rzeczy bardziej zasadnicze. Według niektórych źródeł Andrzej Duda namawiał Jarosława Kaczyńskiego do objęcia teki premiera, według innych był jedynie przychylny, gwarantując, że nie będzie rzucał kłód pod nogi w czasie procesu zmiany. Warto pamiętać, że podczas spotkań na szczycie omawiano nie tylko sprawy sądowe, ale i szersze tło polityczne.

Jest jeszcze kolejna możliwość: PiS znalazło taki sposób załatwienia sprawy sądownictwa, że prezydent musiał ustąpić, by nie znaleźć się w pułapce dużo groźniejszej. Jak mogłaby wyglądać taka pułapka, nie wiem, ale wiem, że wśród polityków PiS krążyły informacje o „asie w kieszeni”. Może chodziło o referendum w tej sprawie, a może o  inne rozwiązanie.

Zagadkę pogłębia jeszcze seria wywiadów prezydenta z ostatnich dni, w których zdawał się iść w całkowicie przeciwnym kierunku, coraz mocniej formułując (nieprawdziwe moim zdaniem) zarzuty wobec Prawa i Sprawiedliwości, sugerując, że możliwe jest całkowite uśmiercenie tej sprawy.

Oczywiście, nie można wykluczyć, że prezydent i jego doradcy doszli do wniosku, że cała ta wojna jest bez sensu, dzieli obóz, opóźnia reformy. Byłoby najlepsze z możliwych rozwiązanie zagadki.

W każdym razie, coś naprawdę ciekawego kryje się za tajemnicą porozumienia 10 listopada. Wcześniej czy później się dowiemy.

12 listopada

Telewizji Biełsat, którą zarządza Agnieszka Romaszewska-Guzy, nie grozi już zamknięcie – dowiedział się „Wprost”. Specjalne fundusze na jej działalność telewizji chce jej zapewnić wicepremier Mateusz Morawiecki.

 

– Wszystko jest na najlepszej drodze do osiągnięcia porozumienia – potwierdza w rozmowie z „Wprost” Agnieszka Romaszewska-Guzy. W telewizji pracuje około 80 osób w Polsce i ponad 120 współpracowników na Białorusi i Litwie. Dzięki decyzji Morawieckiego, Biełsat uniezależni się od decyzji ministra spraw zagranicznych.

 

Biełsat nadal będzie oczywiście podlegać pod MSZ, ale w budżecie zapisane zostaną pieniądze wyłącznie na jego działalność. To całkowity zwrot w sprawie, bo minister Witold Waszczykowski nie zamierzał nadal utrzymywać telewizji dla białoruskiej opozycji. Mówiono, że ma zostać przekształcony w portal internetowy. To oczywiście wiązałoby się ze zwolnieniem większości zespołu redakcyjnego.

 

14 listopada

 

Prezes PiS Jarosław Kaczyński podziękował podczas konferencji prasowej premier Beacie Szydło za 2 lata kierowania rządem. Lider partii rządzącej przypomniał w tym kontekście decyzję prezydenta o zawetowaniu ustaw o KRS i SN.

Wielkie dzięki, musimy ten proces kontynuować, ten okres jest trudniejszy niż wcześniej. Zmieniły się okoliczności polityczne od 24 lipca, ale dalej jesteśmy zdeterminowani, by go zrealizować — przyznał polityk.

Bielan: Nikt nie ma gwarancji, że zostanie na swoim stanowisku. Odwołanie może wynikać również ze zmieniających się okoliczności politycznych

—    —            dodał tajemniczo wicemarszałek Senatu. Będziemy starać się wzmocnić główny ośrodek rządowy — zaznaczył

—    – Relacje PAD i większości rządowej będą nieco inne. Będzie potrzeba wzmocnienia ośrodka rządowego. Tak interpretuję słowa Kaczyńskiego – analizował były spin doctor PiS, a obecnie senator Adam Bielan.

—    —            Co mówią i piszą inni publicyści i byli spin doctorzy zbliżeni do ucha prezesa? "W obozie rządowym panuje przekonanie, że dojdzie jednak do wymiany premiera. Wbrew wielu komentatorom wspólna konferencja z Beatą Szydło raczej wzmocniła wrażenie pożegnania, choć Jarosław Kaczyński wciąż zwleka z decyzją” – napisał Piotr Zaremba w "DGP”.

– To Jarosław Kaczyński jest autorem dobrej zmiany, czyli programu Prawa i Sprawiedliwości, a co za tym idzie - największych reform - przekonywała ostatnio Ewa Bugała w "Wiadomościach”. –Diagnozy szefa PiS były w stu procentach trafne, a bez reform, których jest autorem, Polacy nie wyobrażają już sobie życia – konkludowała.

 

16.11.2017

Festiwal spekulacji na temat rekonstrukcji rządu Beaty Szydło trwa w najlepsze od kilku tygodni. Komentatorzy wymienili już prawie wszystkich ministrów, łącznie z Beatą Szydło. Raz mówi się o niewielkich, wręcz kosmetycznych zmianach, kiedy indziej o prawdziwym trzęsieniu ziemi. Do tej drugiej opcji przychyla się wicepremier Jarosław Gowin. Czy przełom miesiąca będzie naprawdę gorący?

– Spodziewam się, że zmiany w rządzie będą głębsze, niż na ogół spekulują media – powiedział w rozmowie z "Dziennikiem Gazetą Prawną" wicepremier Jarosław Gowin. Tym stwierdzeniem praktycznie do końca obalił minimalistyczną wersję rekonstrukcji rządu, polegającej na wymianie jednego czy dwóch ministrów. W rozmowie z "DGP", wicepremier i minister nauki i szkolnictwa wyższego zapowiedział wzmocnienie rządu i pozbycie się przeszkód w tworzeniu i uchwalaniu nowych rozwiązań.

– Żadne decyzje jeszcze nie zapadły, ale trzeba wzmocnić rząd i trzeba przede wszystkim usprawnić procesy decyzyjne. Dla przedsiębiorców bardzo ważne są ustawy poszerzające wolność gospodarczą. Rok temu w tym miejscu pan premier Morawiecki ogłosił projekt konstytucji dla biznesu. No i co? Potem te gotowe już projekty ustaw gdzieś ugrzęzły w niekończących się konsultacjach, uzgodnieniach. W efekcie rząd przyjął te projekty w tym tygodniu, wiele miesięcy za późno. Tego typu sytuacje nie powinny w przyszłości się wydarzać - stwierdził Jarosław Gowin.

Można z tego wnioskować, że wicepremier Mateusz Morawiecki dostanie jeszcze większe kompetencje, choć już na tę chwilę jest już "superministrem". A "wzmocnienie rządu" – w tym stwierdzeniu może się zmieścić naprawdę dużo. Łącznie z zastąpieniem Beaty Szydło Jarosławem Kaczyńskim.

 

21 listopada 2017

 Rekonstrukcja rządu: Kaczyński zostanie premierem. Prezydent za odwołaniem Macierewicza

 

-          Ja rządu z Macierewiczem nie powołam - takie ultimatum miał postawić, według informacji „Polski the Times” prezydent Andrzej Duda prezesowi PiS Jarosławowi Kaczyńskiemu. I wszystko wskazuje, że szef MON pożegna się jednak wkrótce ze stanowiskiem. Informacje udało się nam potwierdzić w kilku źródłach. Chodzi o rozmowy prezydenta z liderem PiS pod koniec października w Pałacu Prezydenckim. Bezpośrednim powodem spotkania obu polityków był konflikt na linii Pałac - rząd o ustawy sądowe. Dziś już wiadomo, że były to rozmowy znacznie bardziej przełomowe. Jarosław Kaczyński przyszedł bowiem do prezydenta z informacją o tym, że przymierza się objąć jednak formalnie fotel szefa rządu, a co za tym idzie planowana wcześniej korekta składu rządu przerodzi się w poważne przetasowanie sił w obozie rządzącym.

-          - W przypadku Kaczyńskiego niczego nie można być pewnym ale nie ma wątpliwości, że pozycja Macierewicza jeszcze nigdy nie była tak słaba. Raczej już przegrał - mówi jeden z naszych rozmówców z kręgów rządowych. Inny polityk z rządu stawia sprawę jeszcze brdziej twardo. - Macierewicz zostanie w rządzie tylko wtedy, kiedy premierem pozostanie Beata Szydło - mówi nam ten polityk. I zapewnia jednocześnie: - A decyzję o tym, że Jarosław Kaczyński staje na czele rządu mogą już w tej chwili zmienić tylko lekarze.

 

22.11.2017

Bez Dudy, Szydło i Kaczyńskiego. Pierwsze czytanie prezydenckich projektów ustaw ws. SN w Sejmie

 

23.11.2017

Wicepremier Jarosław Gowin poinformował, że rekonstrukcja rządu może się przesunąć. Początkowo była planowana na przełom listopada i grudnia.

Kiedy rekonstrukcja rządu? PiS trzyma wszystkich w napięciu. Dopiero co Jarosław Kaczyński mówił w TVP, że szczegóły poznamy w grudniu. Teraz nowe informacje podaje wicepremier Jarosław Gowin.

Rekonstrukcja rządu odłożona "przez PO"

Gowin w wywiadzie dla radiowej Jedynki stwierdził, że rekonstrukcja rządu może się przesunąć do stycznia 2018 roku. Skąd ta nagła zmiana terminu? Według wicepremiera ma to związek z zapowiadanym przez PO wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności dla rządu. Jak dodał, wniosek ma zostać złożony "pod bardzo haniebnym pretekstem, jakoby nasz rząd tolerował lub wręcz promował postawy rasistowskie".

- Najpierw ten wniosek odrzucimy, a dopiero potem przeprowadzimy rekonstrukcję - zapowiedział wicepremier.

Jarosław Gowin dodał, że o sprawach personalnych dotyczących rekonstrukcji będzie informowała premier Beata Szydło.

- Pani premier zaproponowała bardzo interesujące zmiany. Jeśli chodzi o decyzję ws. personaliów, to będą podjęte niedługo. Będziemy się kierować powodzeniem w kierowaniu resortem, a także okolicznościami, które nie mają z tym wiele wspólnego. Musimy tak skonstruować rząd, żeby on się dobrze wpisywał w nową, troszkę trudniejszą sytuację - tak o rekonstrukcji mówił niedawno w Telewizji Polskiej prezes Jarosław Kaczyński. Nieco tajemniczo. Kaczyński w żadnej sposób nie odniósł się do narastających spekulacji o tym, że szykuje się do przejęcia od Szydło fotela premiera. Niestety, wszystko wskazuje na to, że na szczegóły jeszcze przyjdzie nam poczekać.

 

24.11.2017

Prof. A.Nowak, B.Cywiński, i B.Wildstein karcą i pouczają Prezydenta.

 

26.11.2017

Uważam, że moje ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa nie łamią konstytucji. Są dobrymi rozwiązaniami - przekonywał w TVN 24 prezydent Andrzej Duda.

 
Jak pan ocenia przyszłość premier Beaty Szydło? - pyta Rymanowski.

 

Problem, który powstał w lipcu przy projektach o SN i KRS wziął się z tego, że wcześniej ich mi nie przedstawiono - mówi prezydent Duda.

Nie było czasu, by nad nimi się głębiej zastanowić. Ktoś tu zawalił sprawę - podkreślił.

Za rząd odpowiada premier, tu bez wątpienia był problem na linii prezydent-rząd - powiedział.

 

28.11.2017

J.Olszewski radzi Prezydentowi przeprosić A.Macierewicza.

 
29.11.2017

Romaszewska krytycznie o sędziach angażujących się w politykę

 

30.11.2017

Prof. Pawłowicz zgodziła się ze stanowiskiem przedstawionym przez Warchoła. - Z powodu umowy politycznej będę głosowała tak jak mój klub, natomiast podzielam w pełni pogląd pana ministra Warchoła i uważam, że zapis jest wprost jaskrawie sprzeczny z konstytucją w swoim brzmieniu - stwierdziła, zwracając się do przewodniczącego komisji.

 

4.12.2017

Zdaniem „Faktu” w PiS planuje się sprowokować taką sytuację, która pozwoli Andrzeja Dudę odsunąć od pełnienia obowiązków, a w konsekwencji nawet doprowadzić do odwołania go z urzędu.

Zarzucali prezydentowi, że część jego propozycji jest sprzeczna z konstytucją, a PiS zostało zmuszone, by go poprzeć. Po sformułowaniu zarzutu Duda miałby stanąć przed Trybunałem Stanu. – A to skutkuje zawieszeniem pełnienia urzędu. Obowiązki prezydenta przejmuje marszałek Sejmu – mówi nam polityk PiS.

Beata Mazurek: "To fake news, nie powielajmy nieprawdy"

 

6/7.12.2017 (w nocy ze środy na czwartek)

Prezydenckie projekty nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawy o Sądzie Najwyższym są gotowe do ostatecznych głosowań w Sejmie. W nocy z środy na czwartek komisja przyjęła ponad 40 poprawek PiS i jedną zgłoszoną przez PO. – Myślę, że w piątek [8.12.2017] odbędą się głosowania – zapowiedział przewodniczący komisji Stanisław Piotrowicz z PiS.

 

7.12.2017 (czwartek)

Dymisja B.Szydło

 

8.12.2017 (piątek)

Sejm uchwalił prezydenckie projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa.

 

20.12.2017

Prezydent w specjalnym oświadczeniu poinformował, że podpisze ustawy


====================================================

ANEKS NR 2

maj 2017, Newsweek

Przez pierwsze kilkanaście miesięcy kadencji Andrzeja Dudy relacje między biurem PiS przy Nowogrodzkiej a Pałacem wyglądały tak: partia przysyłała ustawy, prezydent je podpisywał. W codziennych kontaktach łącznikiem między partią a głową państwa był prezydencki minister Maciej Łopiński. Gdy pół roku temu Łopiński odszedł z Kancelarii, kontakty się rozluźniły.

W połowie kwietnia Kaczyński niespodziewanie ogłosił, że przed Pałacem Prezydenckim nie stanie żaden z dwóch pomników smoleńskich (jeden ma upamiętnić wszystkie ofiary, drugi – samego Lecha Kaczyńskiego). Obie rzeźby przesunięto kilkaset metrów dalej. – Duda dowiedział się o tym z mediów. To był znaczący gest, pokazujący, że relacje między Nowogrodzką a Pałacem się ochłodziły – twierdzi osoba z otoczenia głowy państwa.

 

Kilka tygodni później to Duda się zrewanżował: podczas przemówienia z okazji 3 maja ogłosił zamiar przeprowadzenia referendum ustrojowego. Współpracownik prezydenta mówi z satysfakcją: - Kaczor się wściekł. Prezydent totalnie go zaskoczył, z nikim nie konsultował pomysłu referendum. Ludzie z Nowogrodzkiej cały dzień wydzwaniali do Pałacu z pytaniami, kto to Andrzejowi podsunął i co to w ogóle oznacza. Wszyscy się dobijali. Karczewski, Witkowa, Szefernaker. Każdy chciał się czegoś dowiedzieć, żeby błysnąć przed prezesem.

 

Kilka tygodni później to Duda się zrewanżował: podczas przemówienia z okazji 3 maja ogłosił zamiar przeprowadzenia referendum ustrojowego. Współpracownik prezydenta mówi z satysfakcją: - Kaczor się wściekł. Prezydent totalnie go zaskoczył, z nikim nie konsultował pomysłu referendum. Ludzie z Nowogrodzkiej cały dzień wydzwaniali do Pałacu z pytaniami, kto to Andrzejowi podsunął i co to w ogóle oznacza. Wszyscy się dobijali. Karczewski, Witkowa, Szefernaker. Każdy chciał się czegoś dowiedzieć, żeby błysnąć przed prezesem.

 

Rozmówcy z Nowogrodzkiej przyznają, że sytuacja jest tym bardziej niekomfortowa, że partia od kilku tygodni robi uniki w sprawie zgody na referendum w sprawie reformy edukacyjnej, w sprawie którego zebrano już prawie milion podpisów. W imię czego PiS miałoby się teraz zgadzać na głosowanie, którego domaga się głowa państwa? Podstawowe pytanie jest jednak inne: czy zapowiedź Dudy to tylko incydent, czy może zapowiedź usamodzielnienia? – Andrzej dojrzał do przecięcia pępowiny. Wejście w zwarcie z Antonim Macierewiczem w sprawie zmian w armii, pomysł referendum, powierzenie funkcji rzecznika Pałacu Krzysztofowi Łapińskiemu, najbardziej krytycznemu posłowi PiS. To wszystko decyzje podjęte z premedytacją. Andrzej wchodzi na kurs kolizyjny z partią – twierdzi współpracownik prezydenta.

 

 

 

 

 

 

 

           


 

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (8 głosów)

Komentarze

i na tym kończy swoją karierę.

Vote up!
5
Vote down!
0

michael

#1554902

Gratulacje.

Vote up!
4
Vote down!
0

Traczew

#1554917