Mateusz Piskorski - Sowiecka gnida

Obrazek użytkownika Zawiedzony
Kraj

Fakt, iż ktoś taki jak Piskorski był posłem na Sejm, może być uważane za hańbę dla Polski, jednak o wiele bardziej haniebne jest to, iż nadal znajdują się tacy, którzy uznają go za wieznia politycznego.

A to zwykła sprzedajna czerwona gnida, na usługach Kremla szkalujący Polskę i Polaków.

 

        

Jego działalność (czyt:szpiegostwo) na terenie Polski, prowadzona na rzecz państwa ( Rosji) prowadzącego politykę imperialną oraz za jego pieniądze  nie spotykała się z dalej idącymi konsekwencjami, a wokół jego "akcji"  gromadzą się  Polnofoby i neofaszystowscy a także politycznie skrajni debile.Jak choćby aktualny poseł na sejm Janusz Sanocki.

Dziś na szczęście ten sowiecki kundel siedzi i słusznie.

W/g porkuratury wojskowej grozi mu od 5 lat do dożywocia.
Czego serdecznie mu życzymy

 

Obserwator

W grudniu 2005 roku Piskorski jako poseł na Sejm RP pojechał do samozwańczej Republiki Naddniestrzańskiej. Samozwańczego państwa na terenie Mołdawii rządzonego przez narodowo-bolszewicko-mafijne władze lojalne wobec Rosji.  Piskorski publicznie zadeklarował, że były one bardziej demokratyczne niż w Polsce.

Obserwował również wybory na Białorusi  w Rosji, a w 2014 roku referendum na Krymie i wybory w Donbasie. Referendum na Krymie ocenił pozytywnie.

W Naddniestrzu Piskorski złapał kontakt z Aleksiejem Koczetkowem, szefem rosyjskiej organizacji CIS-EMO, która za pieniądze Kremla jeździ po terytorium byłego Związku Radzieckiego i obserwuje wybory. Koczetkow pojawia się wszędzie tam, gdzie Moskwa ma swoje interesy: na Ukrainie, w Abchazji, Osetii Południowej.

Koczetkow był związany z neonazistowską Rosyjską Jednością Narodową (źródło 1) (źródło 2), podobnie jak jeden z przywódców donieckich separatystów na Ukrainie, Paweł Gubariew.  Do podobnych misji obserwacyjnych Piskorski nakłaniał posłów związanych z Ligą Polskich Rodzin, a obecnie Ruchem Narodowym: Daniela Pawłowca i Sylwestra Chruszcza.

Piskorski mówi sam o sobie, że jest „niepoprawnym rusofilem i krytykiem atlantyzmu”.

 

Z przecieków z ABW po zatrzymaniu Piskorskiego wynikało, że jego działalność miała być inspirowana przez Rosjan. Miał się spotykać z przedstawicielami rosyjskich organizacji, którzy byli kontaktami rosyjskiego wywiadu. Od nich miał otrzymywać zadania promowania interesów Rosji, pieniądze na ten cel i wynagrodzenie.

Światło na działalność Piskorskiego rzucają informacje wykradzione przez ukraińskich hakerów. Włamali się na facebookowy profil Aleksandra Usowskiego, białoruskiego historyka, który finansował antyukraińskie demonstracje w Polsce, na Słowacji i na Węgrzech, prawdopodobnie z pieniędzy rosyjskiego oligarchy Konstantina Małofiejewa. W lutym jego korespondencję na Facebooku ujawnił portal InformNapalm. Jest wśród nich konwersacja z Piskorskim prowadzona od 2014 r. do czasu zatrzymania.

W sierpniu 2014 r. Usowski zaproponował Piskorskiemu pieniądze na flagi i nagłośnienie demonstracji. Tysiąc dolarów przelał działaczowi Samoobrony Wojciechowi Wojtulewiczowi. Później Usowski liczył, że Moskwa da mu 100 tys. na kampanię przed wyborami samorządowymi w Polsce, w tym na „strukturę” Piskorskiego. Pieniędzy nie dostał. W grudniu 2014 r. znów bezskutecznie starał się o pieniądze. „Przekonuj, potrzebne nam paliwo na nowy projekt” – pisał do niego Piskorski. „Niedługo będzie zarejestrowana nowa partia” – dodawał o Zmianie. Z konwersacji wynika, że w 2014 r. spotkał się w Moskwie z Usowskim.

ABW zatrzymało go przed kolejnym takim spotkaniem.

Ruscy wiedzą co robią - wystawili idiotę Piskorskiego na odstrzał bo z idiotą  nie robi się "biznesu"

 

nagranie. Nisztor - poseł Sanocki :

Przesłuchanie w ABW, interpelacja i wyjazdy na Białoruś

 

 

Parlamentarzysta, który wszedł do Sejmu z listy Kukiz’15, zasłynął obroną sowieckich pomników. Poręczył też za podejrzanego o szpiegostwo na rzecz Rosji Mateusza Piskorskiego. Gdy na przesłuchanie wezwała go Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, nie krył oburzenia - pisze Piotr Nisztor w najnowszym numerze "Gazeta Polska". 

Mateusz Piskorski ma 43 lata. Był posłem Samoobrony. Potem został liderem prorosyjskiej partii Zmiana. 18 maja 2016 r. został zatrzymany przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Trafił do aresztu. Przebywa tam do dziś. Zarzut? Szpiegostwo na rzecz Rosji. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu ds. Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji. Śledczy nie chcą jednak ujawniać żadnych szczegółów postępowania. „Z uwagi na niejawny charakter sprawy prokuratura nie udziela szerszych informacji na temat tego postępowania” – uciął pytania „Gazety Polskiej” dział prasowy Prokuratury Krajowej. Z ustaleń „Gazety Polskiej” wynika, że w ramach tego postępowania ABW przesłuchuje osoby, które utrzymywały kontakty z Mateuszem Piskorskim. Jedną z nich jest 63-letni Janusz Sanocki, poseł niezrzeszony, który do Sejmu wszedł z listy Kukiz’15.

Zasłynął on ostrą krytyką pomysłu likwidacji w Polsce sowieckich pomników. Z kolei pół roku temu poręczył za Piskorskiego. Twierdzi, że mimo zarzutów szpiegostwa powinien on opuścić areszt. ABW przesłuchała Sanockiego 12 października. Nie krył on oburzenia tym faktem. W tej sprawie skierował nawet interpelację do Mariusza Kamińskiego, ministra koordynatora ds. służb specjalnych. 

Interpelacja i apel do ministra koordynatora

„Już na wstępie rozmowy moje zdziwienie wywołał fakt, że przesłuchujący mnie funkcjonariusz nie był w stanie podać mi, na jaką okoliczność miałbym być przesłuchiwany. Następnie z charakteru zadawanych pytań zorientowałem się, że w gruncie rzeczy nie chodzi o Mateusza Piskorskiego i jego działalność, gdyż większość pytań dotyczyła mnie – moich podróży, moich kontaktów i mojej wiedzy na tematy zgoła niezwiązane z działalnością M. Piskorskiego”

– czytamy w interpelacji. Sanocki podkreślał także: „Pytania zadawane przez funkcjonariuszy były na tyle naiwne i nieprecyzyjne, że aż kazały się zastanawiać nad kompetencjami przesłuchujących, ale przede wszystkim nad celem tak prowadzonego przesłuchania”. W interpelacji Sanocki zaapelował do ministra Kamińskiego o zwolnienie Piskorskiego z aresztu. „Przetrzymywanie w więzieniu człowieka za jego poglądy okrywa hańbą Polskę i niweczy osiągnięcia obecnego rządu i Pańskie w walce z korupcją” – argumentował. 

Z interpelacji wynika, że Sanocki „widział” Piskorskiego dwa razy. Poręczył za niego w maju tego roku. Zrobił to na prośbę żony Piskorskiego. – Jakieś pół roku temu chodziła ona po Sejmie i próbowała intensywnie przekonywać różnych posłów do wstawienia się za Mateuszem. Wszyscy jej odmówili, poza Sanockim. To wszystkich bardzo zdziwiło – opowiada „GP” jeden z posłów. 

„Jak mogłem odmówić kobiecie”

Janusz Sanocki zgodził się przez telefon porozmawiać z „GP” o przesłuchaniu przez ABW i swoim poręczeniu za podejrzanego o szpiegostwo byłego posła Samoobrony. – Mogę się nie zgadzać z Piskorskim, ale będę go bronił – zapewnił. Dlaczego zgodził się za niego poręczyć? – Jak mogłem odmówić kobiecie? – odpowiada poseł. 

„Czy pan zna materiał dowodowy? Pan poręczył za człowieka podejrzewanego, podejrzanego o szpiegostwo na rzecz Rosji”

– dopytuję. Sanocki: „Tak jest. No i co z tego, że podejrzewanego? Skoro jest podejrzewany, (…) to rok wystarczył na to, aby prokuratura postawiła zarzuty, bo półtora roku siedzi człowiek, a prokuratura polska nie potrafi mu sformułować aktu oskarżenia. Nie zgadzam się z taką (…) dowolnością i zaaresztowaniem, przetrzymywaniem człowieka przez półtora roku. (…) Wtedy jak poręczałem, był rok. Uważam, że rok [w areszcie] wystarczy. [Zresztą] nie poręczyłem mu następnego dnia jak go aresztowali”.

Sanocki przekonuje, że posiada analizę przygotowaną przez dwóch naukowców z Wydziału Prawa Uniwersytetu Warszawskiego negującą zasadność postawienia Piskorskiemu zarzutów szpiegostwa. Została ona sporządzona na prośbę… jego adwokatów. Dlaczego więc zarzuty są rzekomo bezzasadne? Tak tłumaczy to Sanocki:

– Piskorski, prorosyjski dziennikarz, prorosyjski politolog jeżdżący na Krym, niezatrudniony w żadnej instytucji… (…) Jakiego rodzaju szpiegostwem miał się więc zajmować?! Tylko debil uwierzy w coś takiego. 

Tajemnice białoruskich wyjazdów

Wśród pytań, jakie podczas przesłuchania w ABW usłyszał Sanocki, znalazły się te dotyczące jego wyjazdów na Białoruś. „Pan jako poseł jeździł na Białoruś. W jakim celu?” – pytam. Sanocki:

„G… to pana obchodzi. Niech pan tak napisze. (…) Może kochankę tam mam czy co, a czy ja mam się tłumaczyć panu, w jakim celu jeżdżę na Białoruś? Czy Białoruś jest związana z czymś podejrzanym, z czego mam się tłumaczyć? Tak?”.

Poseł nie chciał odpowiedzieć, dlaczego ukrywa szczegóły swoich wyjazdów na Białoruś. Sanocki:

„Niech pan nie będzie prymitywny. Prymitywny pan jest. Ja nic nie ukrywam. Ja tylko pana pytam, czy wyjazd do Białorusi jest rzeczą, z której trzeba się tłumaczyć? Niech mi pan odpowie! Czemu mi pan nie chce odpowiedzieć?!”.

Poseł bardziej rozmowny był jednak na inny temat – sowieckich pomników. Jego zdaniem nie powinny być one likwidowane. „Ja bronię pomników żołnierzy rosyjskich (…). Dzisiaj dla nich jest to ważne”.

„Dlaczego pan broni interesu rosyjskiego? No, pan mówi, że to dla Rosjan jest ważne” – dopytuję. Sanocki:

„Jestem polskim posłem i dbam o interes Polski. W naszym interesie leży prawda, bo jestem również chrześcijaninem, proszę pana. Prawda jest ważna i szanuję ludzi wszystkich: Niemców szanuję, Rosjan szanuję, Żydów, Polaków, wszystkich szanuję i tłumaczę panu jeszcze raz: 600 tysięcy ludzi zginęło. Wania się nazywał, Natasza, Ksenia, jakiś tam Wowa. 600 tysięcy ludzi na naszych ziemiach, żeby pokonać Hitlera. I ja to cenię, bo dzięki temu żyjemy, biologicznie przetrwaliśmy. Ktoś, kto tego nie rozumie, proszę pana, i (…) tych argumentów nie przyjmuje, jest po prostu nieuczciwy. Rozumie pan?”.

 

za:

]]>http://niezalezna.pl/208816-przesluchanie-w-abw-interpelacja-i-wyjazdy-n...]]>

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (11 głosów)

Komentarze

Neon - ówka już była - oj jak ją to zabolało 

 

Vote up!
10
Vote down!
-1

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1553288

Coraz mniej kupuje Polska od  Ruskich gazu, dlatego biją pałami od razu!

Pozdrawiam

 

Vote up!
4
Vote down!
-1

jan patmo

#1553320

Każdy kandydat na rosyjskiego agenta powinien pamiętać o losie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego - czasem na początku jest brany do łózka carycy i obsypywany złotem, ale zawsze kończy jako odrzucona przez wszystkich ofiara hien cmentarnych.

Vote up!
5
Vote down!
0
#1553296

...i publikuje je, wraz ze zdjęciami, na portalach społecznościowych - to powinna się nim oraz szefem portalu, Gawrionem, zająć prokuratura ....albo psychiatra. Bo albo sam jest agentem ...albo zwykłym oszczercą a więc idiotą. Innej możliwości nie ma.

Vote up!
2
Vote down!
-2

Verita

#1561845