Pierwsza zasada opiniowania biegłego sądowego – papier przyjmie wszystko

Obrazek użytkownika faxe
Kraj

 

 

W Polsce mamy 366 sądów I instancji. Codziennie w którymś z tych sądów biegły lub biegli sądowi swoimi opiniami ruinują życie conajmniej kilku lub kilkunastu osób. Podstawą prawną działania biegłych sądowych jest tylko rozporządzenie ministra sprawieliwości. I tak jest od 27. Nie udało się napisać i uchwalić w Sejmie ustawy o biegłych regulującej działania i zakres odpowiedzialności tychże. Poniższy tekst jest prologiem planowanej serii na ten niezwykle ważny i pasjonujący temat.

 

Niezbędny wstęp

24 sierpnia 1999 r. w jeziorze Pluszne znaleziono częściowo zeszkieletowaną czaszkę ludzką. Po przeszukaniu jeziora 2 września 1999 r. znaleziono dwie dłonie i dwa podudzia. Szczątki znalezione 24 sierpnia i 2 września 1999 r. zostały zidentyfikowane, jako należące do zaginionego w Suwałkach 16 kwietnia 1999 r. Tomasza Sadowskiego.

Identyfikacji szczątków dokonano na podstawie badań i opinii DNA i dwóch opinii antropolog. Na skutek m.in. wykonanej przez biegłych ekspertyzy identyfikacyjnej DNA, dowodowe szczątki zostały uznane za zaginionego Tomasza Sadowskiego, co pozwoliło organom ścigania prowadzić postępowanie przygotowawcze ad personam w sprawie zaginięcia i zabójstwa Tomasza Sadowskiego i de facto bezpodstawnie oskarżyć wytypowanych podejrzanych. Ofiara została pozbawiona życia przez strzał z broni palnej – w potylicę, następnie poćwiartowana. Poćwiartowane szczątki zostały prawdopodobnie wrzucone do jeziora i nigdy nie odnaleziono ich w całości.

Sądy skazały 3 oskarżonych o porwanie i zabójstwo Tomasza Sadowskiego na kary dożywotniego więzienia i 15 lat.

17 sierpnia 2014 r. prokuratura olsztyńska podała do publicznej wiadomości, iż w styczniu 2014 r. odnaleziono „drugie” szczątki Tomasza Sadowskiego, które zidentyfikowano na podstawie m.in. badania i opinii DNA. Tym razem okazało się ono rzeczywiście ciałem Tomasza Sadowskiego. Ciało to nie było poćwiartowane, a przyczyną śmierci było uduszenie. Inna osoba przyznała się do zabójstwa.

 

Opinia DNA

Biegli przeprowadzający badanie DNA znalezionych szczątków - prof. Jerzy Janica i prof Witold Pepiński (Uniwersytet Medyczny w Białymstoku) dwukrotnie określili profil DNA szczątków znalezionych w jeziorze Pluszne. Pierwszy raz, aby ustalić czy wszystkie znalezione rozkawałkowane części ciała należą do tej samej osoby i drugi raz ustalając czy szczątki należą do bliskiego krewnego matki i siostry Tomasza Sadowskiego (taki kuriozalny zakres ekspertyzy określił prokurator) !

W pierwszym badaniu DNA szczątków wartość fragmentu oznaczonego THO1 to - 8, 9.3. Ten sam fragment w drugim badaniu THO1 to - 8, 9 a więc fragment THO1 nie jest identyczny. Ta sama osoba nie może mieć dwóch profili DNA.

Wartość dowodowa analizy DNA opiera się na podstawowym odkryciu genetyki - jedności biologicznej jednostki, czyli żadna żywa istota nie może mieć dwóch profili DNA, każdy człowiek posiada niepowtarzalny, indywidualny i niezmienny kod genetyczny nazwany genomem.

Fakt ten ma fundamentalne znaczenie, bowiem różnica pomiędzy dwoma otrzymanymi profilami badanych szczątków sprawiała, iż biegli de facto nie znali prawdziwego profilu DNA badanych szczątków. Stąd mieli bezwzględny obowiązek ponownego zbadania profilu DNA badanych szczątków, aby mieć pewność, czy fragment THO1 był poprawnie oznaczony, a dopiero po wyeliminowaniu błędu i po zdeterminowniu poprawnego oznaczenia fragmentu THO1 mogli przeprowadzić badanie porównawcze tego profilu DNA z profilami DNA matki i siostry Tomasza Sadowskiego.

Biegli zignorowali ten fundamentalny fakt i być może dlatego nie udokumentowali czyli nie załączyli do obydwu opinii dokumentacji przebiegu badania profili DNA, które opisali w opiniach. Naistotniejszymi nieznanymi dokumentami z tego badania DNA są wydruki wyników badania (elektroforegramów) ze skomputeryzowanego analizatora DNA, na podstawie których biegli winni porównywać i analizować wyniki badania profili DNA, a także na podstawie elektroforegramów winni sporządzić tabelę wyników badania profili DNA trzech badanych osób, która znajduje się w pisemnej opinii.

Po znalezieniu w styczniu 2014 r. „drugich” szczątków Tomasza Sadowskiego wykonano badanie DNA „drugiego” ciała, a także ponownie badano DNA szczątków badanych w roku 2000 przez bohaterów tej historii. Analiza porównawcza profili DNA z tych badań z profilami DNA zawartymi w opinii wykonanej w 2000 r przez profesora Janicę i Pepińskiego wskazuje wprost, iż biegli sfałszowali wyniki badania profilu DNA szczątków znalezionych w jeziorze Pluszne w 1999r. Profile DNA szczątków nie są tożsame z profilem DNA tych szczątków otrzymanym w ponownym badaniu w 2015 r.

To na podstawie m.in ekspertyzy DNA wykonanej przez biegłych szczątki zostały uznane za Tomasza Sadowskiego. Tabela wyników w opinii została sporządzona na podstawie faktycznych profili DNA matki i siostry Tomasza Sadowskiego i sfałszowanego profilu DNA szczątków.

Z tego powodu biegli nie wykonali obliczeń statystycznych i ich analizy, które są integralną częścią ekspertyzy DNA. Dwa gołosłowne zdania - Badane szczątki były bliskim krewnym badanych kobiet. (w drugim biegli podali które fragmenty DNA były wspólne dla badanych osób) były jednym z głównych dowodów w procesie o zabójstwo Tomasza Sadowskiego.

Podczas rozprawy prof. Witold Pepiński doprecyzował „dwuzdaniową ekspertyzę”:

Witold Pepiński: tu nie było liczone prawdopodobieństwo, więc...nie możemy powiedzieć w sensie statystycznym, ile wynosi prawdopodobieństwo.

Sędzia Jacek Sowul: Gdyby miał Pan określić to procentowo – to z jakim prawdopodobieństwem?

Witold Pepiński:: Nie mogę określić procentowo, ze względu na to, że generalnie trzeba by było posługiwać się analizą statystyczną, a ona jest bardzo mało wiarygodna w przypadku braku ojca. Powiem tak 99% .

Sędzia Jacek Sowul: Czy sąd ma rozumieć, że w Pana ocenie badane tkanki pochodzą od syna Pani Haliny K. w 99% prawdopodobieństwa?

Witold Pepiński: W tych granicach. Może to być 98, ale na pewno nie 60, czy 70. Na pewno 90 kilka procent.

Podkreślić należy w pierwszej kolejności, że biegły świadomie wprowadził w błąd sąd twierdząc, iż analiza statystyczna, którą biegli mieli obowiązek wykonać, a nie wykonali – byłaby bardzo mało wiarygodna w przypadku braku (profilu genetycznego) ojca. Takie stwierdzenie nie ma żadnych podstaw empirycznych w genetyce i jest nie tylko nieprawdziwe, nielogiczne i wręcz absurdalne. W genetyce przyjęto, iż eksperytyza porównawcza profili DNA spełnia kryteria dowodu naukowego (jest wiarygodna), tylko wtedy gdy poparta jest analizą obliczeneń statystycznych, stąd ekspertyza nie zwierająca obliczeń statystycznych i ich analizy jest niepełna i niewiarygodna. Profesor W.Pepiński potwierdza ten fakt w wyjaśnieniach podczas rozprawy - „...generalnie trzeba by było posługiwać się analizą statystyczną...” A obliczenia statystyczne i ich analiza, - zakładając iż wykonana poprawnie - nie może być niewiarygodna.

Analiza statystyczna potwierdza lub nie potwierdza założenia jakie postawili genetycy po otrzymaniu wyników badania profili DNA.

Samo uzyskanie profili DNA, nawet jeżeli wskazywałoby na pokrewieństwo badanych osób i znalezionych szczątków, pozwala tylko na domniemanie, że pochodzą od spokrewnionych osób. Bowiem możliwe jest, iż niespokrewne ze sobą osoby w populacji posiadają identyczne profile genetyczne zupełnie przypadkowo. Prawdopodobieństwo takiego zdarzenia określane jest jako prawdopodobieństwo przypadkowej zgodności (ang. random match probability). Jest ono szacowane każdorazowo dla otrzymanych profili genetycznych na podstawie częstości populacyjnych badanych genów w konkretnym regionie poprzez wykonanie właśnie obliczeń statystycznych.

Brak profilu DNA ojca zmniejszałby obliczone prawdopodobieństwo pokrewieństwa badanych kobiet i dowodowych szczątków, ale nie w stopniu wykluczającym zdeterminowanie i stopnia pokrewieństwa i prawdopodobieństwa tego pokrewieństwa graniczącego z pewnością. Innymi słowy statystycznie brak profilu DNA ojca nie miał znaczenia.

Natomiast zakładając prawdziwość twierdzenia prof. Pepińskiego, iż ekspertyza bez profilu DNA ojca byłaby niewiarygodna z powodu niewiarygodności obliczeń statystycznych to zasadnym jest fundametalne pytanie – dlaczego biegli nie poinformowali zlecającej ekspertyzę prokuratury o niemożliwości wykonania opinii DNA. Zwykła przyzwoitość, rzetelność, integralność i etyka naukowca, a także przyrzeczenie biegłego składane przed sądem obligowały do tego biegłych.

Podczas dalszego postępowania sądowego na podstawie tej opinii sąd dowiódł, że żaden z bliskich krewnych badanych kobiet nie zaginął, a więc logiczną jest konkluzja, iż ten bliski krewny jest zaginionym synem i bratem badanych kobiet – Tomaszem Sadowskim. Po 15 latach ponowne badania DNA dowodowych szczątków wykazały, iż była to osoba niespokrewniona z matką i siostrą Tomasza Sadowskiego.

Trzeba podkreślić, iż biegli przedstawiając prokuraturze i sądowi sfałszowaną opinię DNA, a także składając absurdalne wyjaśnienia podczas rozprawy, popełnili szereg przestępstw:

  • utrudniali postępowanie karne w sprawie zaginięcia i domniemanej de facto do 2014r. śmierci Tomasza Sadowskiego i przczynili się do skazania na podstawie sfałszowanej ekspertyzy niewinnych osób za zabójstwo Tomasza Sadowskiego w 2003r.
  • udaremnili zidentyfikowanie szczątków znalezionych w jeziorze i przeprowadzenie śledztwa w sprawie zabójstwa tej osoby i ukarania winnego/winnych.

 

Postępowania o zabójstwa w teorii uważane są za probierz sprawności, przyzwoitości, rzetelności i działania w granicach obowiązującego prawa nie tylko organów ścigania jak i wymiaru sprawiedliwości, ale również biegłych sądowych, którzy w tej sprawie odegrali jedną z najważniejszych ról. Zabójstwo i oskarżenie o zabójstwo bowiem godzi w wartości najważniejsze dla każdego człowieka. Odnalezienie po 15 latach „drugiego prawdziwego” ciała Tomasza Sadowskiego sprawia, że biegli są współwinni tej zbrodni sprawiedliwości[i], bezprecedensowej nie tylko w historii polskiej kryminalistyki, ale także światowej, gdzie kolokwialnie ofiara miała ciała dwa – obydwa zidentyfikowane na podstawie badań i opinii DNA.

Od wydania omawianych tutaj opinii minęło 17 lat. Profesorowie Jerzy Janica i Witold Pepiński nigdy nie odpowiedzieli za współudział w tej zbrodni sprawiedliwości. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że w zakładach karnych nie siedzą inni niewinnie skazani na podstawie opinii tych profesorów.

Tagi; ]]>Jacek Wach]]>, ]]>bezprawie]]>, ]]>biegły sądowy]]>, ]]>DNA]]>, ]]> science fiction]]>, ]]>dwa ciała Tomasza S.]]>, ]]> UMB]]>, ]]>prof. Jerzy Janica]]>, ]]>prof. Witold Pepiński]]>

 

[i] Prof. nauk prawnych Witold Kulesza

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

Sprawiają że to są zwykłe dziady

Bez sumienia i bez poważania

Zawodu, który ma nieść przesłania

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

"Z głupim się nie dyskutuje bo się zniża do jego poziomu"

"Skąd głupi ma wiedzieć że jest głupi?"

#1550585

 Biegli sądowi to niestety często "święte krowy," które bezkarnie mogą srać w ludzkie życiorysy. Z własnego doświadczenia z procesu sądowego podam prosty przykład: biegły sądowy lekarz ortopeda w swej opinii z badania podał sprawność łokcia lewej ręki pacjenta - "deficyt wyprostu 10 stopni, zgięcie do 150 stopni." Taki zakres jest przyjętą normą dla zdrowego człowieka jako 100% sprawności!

 W rzeczywistości badany miał faktycznie deficyt wyprostu 40 stopni i zgięcie do 110 stopni i orzeczony brak zdolności do służby wojskowej z tego właśnie powodu (miał w dzieciństwie skomplikowane złamanie w łokciu i w nadgarstku które zostało po partacku złożone przez "pożalsięBoże chirurga")

 W wewnętrznej części stawu łokciowego miał widoczną pod skórą wystająca główkę kości przedramienia blokująca możliwość zginania!

 Podczas rozprawy w sądzie, po przemowie biegłego ortopedy o tym jak bardzo zależy mu na prawdzie i z jaką troską podchodzi do rzetelności badania oraz po potwierdzeniu przez niego pod odpowiedzialnością karną swoich ustaleń zawartych w w/w opinii, sąd na wniosek tego pacjenta będącego stroną w procesie zarządził ponowne zbadanie ruchomości tej ręki przy użyciu prostego kątomierza - biegły odmówił wykonania tego badania i był w tym bezkarny!

 Moja próba dochodzenia ukarania go za fałszywa opinię dwukrotnie została przez prokuraturę umorzona z uzasadnieniem, że ruchomość stawu mogła się skutkiem rehabilitacji zmieniać i nawet późniejsza opinia innego biegłego z podaniem trwałego znacznie większego ograniczenia ruchomości nic tu w odniesieniu do niego nie zmieniła!

 Za fałszywą opinię zgarnął okrągłą sumkę, za dojazd do sądu 280 zł i dalej "dorabia" sobie do emerytury bo jest już po 70-tce.

 Na pytanie jakie zadałem wtedy sędziemu jak w tak oczywistej sprawie może tolerować oszusta, który bezczelnie kłamie i odmawia wykonania badania, sędzia chociaż i dla niego sprawa była oczywista powiedział, że dopóki biegły nie zostanie wykluczony z orzekania sąd jest zobowiązany respektować jego ustalenia!

 Czas najwyższy by jak najszybciej osuszyć to szambo i zlikwidować koryta napełniane ludzką krzywdą. 

 

Vote up!
6
Vote down!
0

niezależny Poznań

#1550620

Jakie sądownictwo, tacy (cacy ?) - biegli sądowi - (są do w...i...)

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1550625

Zdyszani biegli - do "mety", do mianowania "biegłych"- (graMATyczną) przydawką - "sądowi"...

Przy dawce - korupcyjnych zleceń, na mecie systemu POkorupcyjnego, zbiegają się tłumy przybiegłych- przebiegłych "biegłych sądowych" ... - systemowo wyrobionych do "ekspertSSkiego" mataczenia tłumów Petentów "sądownictwa" ...- czyTających - "opinie" zbiegłe ze zleceniami  "z góry" - dla przyDawek  "sądowych służb" ... (pro korupcyjnych)

Pozdrawiam - J.K.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1550721