Przeciwko tej jawnej dyskryminacji kobiet powinny masowo zaprotestować nie tylko feministki w Rosji, ale i wszystkie feministki świata! No i koniecznie kochankowie Putina z neon!
Zamiast zabraniać wyświetlania filmu "Matylda", niech Cerkiew Prawosławna wyniesie na ołtarze baletnicę Matyldę Krzesińską, kochankę młodego następcy tronu księcia Mikołaja, późniejszego cara Mikołaja II. I będzie po problemie!
Wpis chyba jjr na temat Matyldy (Marii-Matyldy Krzesińskiej) zmobilizował mnie do szukania wiadomości o tej, ciekawej skądinąd, postaci.
Słynna balerina, wykonująca w jednym pas bodajże trzydzieści piruetów (niech mnie poprawią znawcy terminologii oraz "osiągów" baletowych), wspaniale tańcząca, wraz z ojcem - polskim baletmistrzem w Petersburgu - popisowego, ognistego mazura, przez jednych również omal świętą obwoływana (niewinna, dziewczęca przyjaciółka przyszłego cara, wspomagana, ze względu na wieloletnią carską przyjaźń, przez carskiego stryja Siergieja, i zaślubiona ostatecznie trzeciemu Romanowowi), przez kolejnych uznana za wyrachowaną łowczynię mężczyzn z carskiej familii, którzy w dodatku spierali się ze sobą o ojcostwo jej syna, sprytna bizneswoomen jakby mogli powiedzieć następni ("złapała" choć nie poślubiła m.in. najbogatszego bankiera rosyjskiego), miała być jakoby, matką dwu synów, z których starszy - syn Mikołaja - miał być wysłany na wychowanie do Polski. Miała też mieć jakoby, córkę, której spadkobiercy właśnie się odnaleźli czy odnajdują. Z balkonu jej pałacu Lenin wygłosił swoje słynne przemówienie o tej "władzy - radom, ziemi - chłopom i wolności - ludom" - co "uwiecznił" na znanym obrazie Władimir Sierow.
Przeżyła rewolucję, wszystkich swoich kochanków (czy "przyjaciół"), chyba nawet wywiozła za granicę posiadane klejnoty, dożyła niemal stu lat. W filmie Matylda, a jakże, pokazano również Rasputina (oglądałam zwiastun). Tak czy inaczej - sensacji mnóstwo. Ale - nie zginęła, toteż świętą (prawosławną) nie zostanie. A cara, wraz z rodziną, chyba beatyfikowano. Nie dziwią te protesty rosyjskiej cerkwi, zwłaszcza iż film burzy narrację o naiwnej i niewinnej, acz genialnej baletnicy. Zapewne jednak zdobędzie popularność na Zachodzie, choć osobiście nie mam ochoty go oglądać. A Rosjanie raczej nie mają szczęścia do świętych. Jednak Matylda - odpada.
Matylda Krzesińska nie była pierwszą Polką, która zrobiła "karierę" na czy przy carskim dworze w Petersburgu. Robienie kariery tak ją bez reszty zajęło, że dla niej się nawet zruszczyła - nie ona zresztą jedna.
Pozdrawiam
PS Jestem pod ogromnym wrażeniem Pani rozległej wiedzy na temat Powstania Warszawskiego i niebiańskiej wręcz cierpliwości w stosunku do niejakiego xiazeluki.
Mocno przesadza Pan w ocenie mojej wiedzy o Powstaniu - jest to wiedza tzw. ogólnodostępna. Przyznam, że temat Powstania bolał mnie zawsze, a równocześnie - frapował. Znałam też osobiste relacje osób, które przeżyły... No i nie tylko osobiste przekazy. Ale - nie o tym.
Nie pozwolę poniżać czy obrażać imienia Powstańców i Powstania. Jestem w stanie dyskutować rzeczowo na temat przywódców, dowódców oraz "mocodawców". A ze złośliwymi "małpami" czy "papugami" powtarzającymi, z uporem godnym lepszej sprawy, te sowieckie, czy w ogóle - wraże, określenia Powstania - z tymi - nie ma kompromisu!
Ponieważ jednak ten blog jest raczej na temat "piruetów" - muszę z żalem przyznać, że moja wiedza o Polkach, w taki czy inny sposób zrusyfikowanych - nie jest zbyt wielka.
W dodatku szukając historii Matyldy - z konieczności - musiałam "zagłębić się" w "materiały" rosyjskie. I - "odkurzyć" znajomość języka (należy znać język naszych... "przyjaciół").
A potem - "wciągnęło" mnie. Oglądnęłam ostatnią (2017) wersję Anny Kareniny, która stanowi reżyserską historię Wrońskiego. Nie powiem - nawet ciekawą: z perspektywy roku 1904 i wojny rosyjsko-japońskiej oglądamy tamte zdarzenia oczyma pułkownika Wrońskiego, opowiedziane Sergiejowi - lekarzowi pułkowemu, synowi Anny i Karenina. Jednak Anna w tej legendzie to klasyczny "czar pegeeru", czy "kwiat kołchozu". We wszystkich dawnych ekranizacjach Anna to dama, natomiast tutaj - Wroński to "gentelman". Wierny pamięci tej "jedynej miłości" życia. I oczywiście "biała" rosyjska armia (przegrana, z okrutnymi Japończykami) jest armią szlachetnych bohaterów.
Więc żeby jakoś dojść do równowagi i wykorzystać znajomość języka (bo już się osłuchałam) - oglądnęłam, trochę na wyrywki, serial rosyjski z 2015 czyli Cichy Don. Już nie będę porównywać z jego poprzednimi ekranizacjami. Powiem, że nie znaleźli mego uznania ani Melechow, ani Aksinia (mówię o urodzie, nie o grze aktorów), najbardziej spodobała mi się Natasza, grę aktorów mogę natomiast określić jako wyśmienitą. I serial przedstawia (wreszcie!) bolszewików ("rudych" jak mówią bracia Czesi) we właściwej perspektywie. Nie mniej, jedyny chyba film (produkcji rosyjsko-francuskiej), który pokazuje prawdę o bolszewickiej rewolucji - to okrutny Czekista. Z całą pewnością - dziś by już nie powstał.
To tak "na marginesie" zachwytów nad Rosją, Putinem i spółką a także - widocznych (z rosyjskiej strony zamierzonych) poszukiwań wzorców osobowych i szlachetnych antenatów - wśród carskiej arystokracji i "białej" armii.
Ani bycie profesjonalnym historykiem, ani ilość publikacji, ani lista tytułów przed nazwiskiem nie świadczą wcale o wartości historyka. Większość historyków w Polsce uprawia historię głównie dla uzyskania tytułów, a nie po to by odkryć cokolwiek nowego, i z tego też powodu omija jak największym łukiem tematy, które mogłyby im przeszkodzić w robieniu "kariery".
Czy xiazeluka jest z wykształcenia historykiem, tego nie wiem, wiem jednak, że rości sobie pretensje do bycia "niekwestionowanym autorytetem" w temacie Powstania Warszawskiego.
Dziękuję bardzo za jakże interesujące "filmowe dygresje".
I właśnie ta szczególna giętkość materiału ludzkiego w Rosji, dającego się obrabiać na wszystkie możliwe sposoby, a nawet jeszcze bardziej, jest niewątpliwie praprzyczyną takiej tam popularności baletu i gimnastyki!
Komentarze
Putin na ikonach!... a co z jego kochanką gimnastyczką?
13 Października, 2017 - 08:03
Przeciwko tej jawnej dyskryminacji kobiet powinny masowo zaprotestować nie tylko feministki w Rosji, ale i wszystkie feministki świata! No i koniecznie kochankowie Putina z neon!
jan patmo
Na ołtarze!
13 Października, 2017 - 12:44
Zamiast zabraniać wyświetlania filmu "Matylda", niech Cerkiew Prawosławna wyniesie na ołtarze baletnicę Matyldę Krzesińską, kochankę młodego następcy tronu księcia Mikołaja, późniejszego cara Mikołaja II. I będzie po problemie!
PS I proszę nie zapomnieć o Rasputinie!
jan patmo
O Janie!
14 Października, 2017 - 23:32
Wpis chyba jjr na temat Matyldy (Marii-Matyldy Krzesińskiej) zmobilizował mnie do szukania wiadomości o tej, ciekawej skądinąd, postaci.
Słynna balerina, wykonująca w jednym pas bodajże trzydzieści piruetów (niech mnie poprawią znawcy terminologii oraz "osiągów" baletowych), wspaniale tańcząca, wraz z ojcem - polskim baletmistrzem w Petersburgu - popisowego, ognistego mazura, przez jednych również omal świętą obwoływana (niewinna, dziewczęca przyjaciółka przyszłego cara, wspomagana, ze względu na wieloletnią carską przyjaźń, przez carskiego stryja Siergieja, i zaślubiona ostatecznie trzeciemu Romanowowi), przez kolejnych uznana za wyrachowaną łowczynię mężczyzn z carskiej familii, którzy w dodatku spierali się ze sobą o ojcostwo jej syna, sprytna bizneswoomen jakby mogli powiedzieć następni ("złapała" choć nie poślubiła m.in. najbogatszego bankiera rosyjskiego), miała być jakoby, matką dwu synów, z których starszy - syn Mikołaja - miał być wysłany na wychowanie do Polski. Miała też mieć jakoby, córkę, której spadkobiercy właśnie się odnaleźli czy odnajdują. Z balkonu jej pałacu Lenin wygłosił swoje słynne przemówienie o tej "władzy - radom, ziemi - chłopom i wolności - ludom" - co "uwiecznił" na znanym obrazie Władimir Sierow.
Przeżyła rewolucję, wszystkich swoich kochanków (czy "przyjaciół"), chyba nawet wywiozła za granicę posiadane klejnoty, dożyła niemal stu lat. W filmie Matylda, a jakże, pokazano również Rasputina (oglądałam zwiastun). Tak czy inaczej - sensacji mnóstwo. Ale - nie zginęła, toteż świętą (prawosławną) nie zostanie. A cara, wraz z rodziną, chyba beatyfikowano. Nie dziwią te protesty rosyjskiej cerkwi, zwłaszcza iż film burzy narrację o naiwnej i niewinnej, acz genialnej baletnicy. Zapewne jednak zdobędzie popularność na Zachodzie, choć osobiście nie mam ochoty go oglądać. A Rosjanie raczej nie mają szczęścia do świętych. Jednak Matylda - odpada.
Pozdrawiam,
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
@ katarzyna.tarnawska
15 Października, 2017 - 19:08
Matylda Krzesińska nie była pierwszą Polką, która zrobiła "karierę" na czy przy carskim dworze w Petersburgu. Robienie kariery tak ją bez reszty zajęło, że dla niej się nawet zruszczyła - nie ona zresztą jedna.
Pozdrawiam
PS Jestem pod ogromnym wrażeniem Pani rozległej wiedzy na temat Powstania Warszawskiego i niebiańskiej wręcz cierpliwości w stosunku do niejakiego xiazeluki.
jan patmo
@Jan Patmo
15 Października, 2017 - 23:28
Mocno przesadza Pan w ocenie mojej wiedzy o Powstaniu - jest to wiedza tzw. ogólnodostępna. Przyznam, że temat Powstania bolał mnie zawsze, a równocześnie - frapował. Znałam też osobiste relacje osób, które przeżyły... No i nie tylko osobiste przekazy. Ale - nie o tym.
Nie pozwolę poniżać czy obrażać imienia Powstańców i Powstania. Jestem w stanie dyskutować rzeczowo na temat przywódców, dowódców oraz "mocodawców". A ze złośliwymi "małpami" czy "papugami" powtarzającymi, z uporem godnym lepszej sprawy, te sowieckie, czy w ogóle - wraże, określenia Powstania - z tymi - nie ma kompromisu!
Ponieważ jednak ten blog jest raczej na temat "piruetów" - muszę z żalem przyznać, że moja wiedza o Polkach, w taki czy inny sposób zrusyfikowanych - nie jest zbyt wielka.
W dodatku szukając historii Matyldy - z konieczności - musiałam "zagłębić się" w "materiały" rosyjskie. I - "odkurzyć" znajomość języka (należy znać język naszych... "przyjaciół").
A potem - "wciągnęło" mnie. Oglądnęłam ostatnią (2017) wersję Anny Kareniny, która stanowi reżyserską historię Wrońskiego. Nie powiem - nawet ciekawą: z perspektywy roku 1904 i wojny rosyjsko-japońskiej oglądamy tamte zdarzenia oczyma pułkownika Wrońskiego, opowiedziane Sergiejowi - lekarzowi pułkowemu, synowi Anny i Karenina. Jednak Anna w tej legendzie to klasyczny "czar pegeeru", czy "kwiat kołchozu". We wszystkich dawnych ekranizacjach Anna to dama, natomiast tutaj - Wroński to "gentelman". Wierny pamięci tej "jedynej miłości" życia. I oczywiście "biała" rosyjska armia (przegrana, z okrutnymi Japończykami) jest armią szlachetnych bohaterów.
Więc żeby jakoś dojść do równowagi i wykorzystać znajomość języka (bo już się osłuchałam) - oglądnęłam, trochę na wyrywki, serial rosyjski z 2015 czyli Cichy Don. Już nie będę porównywać z jego poprzednimi ekranizacjami. Powiem, że nie znaleźli mego uznania ani Melechow, ani Aksinia (mówię o urodzie, nie o grze aktorów), najbardziej spodobała mi się Natasza, grę aktorów mogę natomiast określić jako wyśmienitą. I serial przedstawia (wreszcie!) bolszewików ("rudych" jak mówią bracia Czesi) we właściwej perspektywie. Nie mniej, jedyny chyba film (produkcji rosyjsko-francuskiej), który pokazuje prawdę o bolszewickiej rewolucji - to okrutny Czekista. Z całą pewnością - dziś by już nie powstał.
To tak "na marginesie" zachwytów nad Rosją, Putinem i spółką a także - widocznych (z rosyjskiej strony zamierzonych) poszukiwań wzorców osobowych i szlachetnych antenatów - wśród carskiej arystokracji i "białej" armii.
Wybacz, Janie, tę przydługą dygresję! Pozdrawiam,
_________________________________________________________
Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie
katarzyna.tarnawska
Pani Katarzyno
18 Października, 2017 - 00:26
Ani bycie profesjonalnym historykiem, ani ilość publikacji, ani lista tytułów przed nazwiskiem nie świadczą wcale o wartości historyka. Większość historyków w Polsce uprawia historię głównie dla uzyskania tytułów, a nie po to by odkryć cokolwiek nowego, i z tego też powodu omija jak największym łukiem tematy, które mogłyby im przeszkodzić w robieniu "kariery".
Czy xiazeluka jest z wykształcenia historykiem, tego nie wiem, wiem jednak, że rości sobie pretensje do bycia "niekwestionowanym autorytetem" w temacie Powstania Warszawskiego.
Dziękuję bardzo za jakże interesujące "filmowe dygresje".
jan patmo
widok z lotu ptaka
14 Października, 2017 - 21:28
boję się, że ona sobie krzywdę jakąś zrobi tak się wyginając.
@Ety :) "one" czyli ruskie nie gniotsia
15 Października, 2017 - 01:47
i nie łamiotsia :)
nocne pozdrowienia :)
gość z drogi
@ gość z drogi
15 Października, 2017 - 18:40
I właśnie ta szczególna giętkość materiału ludzkiego w Rosji, dającego się obrabiać na wszystkie możliwe sposoby, a nawet jeszcze bardziej, jest niewątpliwie praprzyczyną takiej tam popularności baletu i gimnastyki!
Pozdrawiam
jan patmo
ety
15 Października, 2017 - 15:54
Po minie
Po jej szczęśliwej minie,
widać, że myśli o Putinie!
Pozdrawiam
PS Ale przez to mogła rzeczywiście trochę przesadzić z tymi wygibasami!
jan patmo