Nos dla tabakiery czy tabakiera dla nosa ?

Obrazek użytkownika zetjot
Blog

Proszę się zastanowić nad sensownością popularnego, wygłaszanego chyba bez względu na opcję polityczną hasła na temat roli szkoły:

“Dostosować szkołę do potrzeb gospodarki”

Co właściwie to hasło oznacza ? Doprecyzujmy je:

“Dostosować człowieka do potrzeb gospodarki”

Teraz widać dokładnie, że to wierutna bzdura, bezmyślnie powtarzana. Bill Clinton karierę na nim zrobił, głosząc “ gospodarka, głupcze”. No i teraz Trump musi to odkręcać.

Odwrotnie, to gospodarkę należy dostosować do potrzeb czlowieka. I do takiego celu należy dostosować szkolnictwo. Człowiek ma swoją naturę, o której pisałem wielokrotnie, więc nie bedę powtarzał i zadaniem szkoły jest rozwijanie naturalnych zdolności człowieka, którego nie można sprowadzać ani do roli dodatku do maszyny, ani do roli maszyny do zbędnych zakupów i konsumpcji.

Dlatego uważam, że należy przestać patrzeć na człowieka w sposób instrumentalny jako na narzędzie do produkcji i konsumpcji dóbr zwiększającej zyski korporacji i systemu konsumpcjonistycznego, który właśnie chyli się z powodu tej wady ku upadkowi. Trzeba dać młodym pokoleniom szansę na swobodny rozwój duchowy, bo duchowość jest zasadniczą sferą człowieczeństwa.

W zwiążku z tym proponuję zapoznanie się z sugestiami dotyczącymi programu szkoły przedstawionymi przez Jacka Kowalskiego, bo idą mniej więcej w tym samym kierunku co moje.

Parę miesięcy temu znalazłem w tygodniku”wSieci” artykuł Jacka Kowalskiego nawołujący do uwzględnienia w programie szkolnym wątku kulturowego polskiej Sarmacji, który przypomniał mi jeszcze coś innego. Propozycję Kowalskiego jak najbardziej popieram, możnaby wątki saramackie upowszechnić przy wykorzystaniu filmowych technik komputerowych, tworząc narracje na miarę “Avatara” Camerona, to jest przecież ogromny potencjał najrozmaitszych wątków.

Ale warto przypomnieć, że Polacy z I RP posługiwali się nie tylko polszczyzną, lecz także łaciną, co było ważnym czynnikiem z uwagi na międzynarodowy rynek myśli filozoficzno-politycznej owych czasów. Ale oprócz tego, że łacinę znali, to mieli jeszcze ciekawe rzeczy do zakomunikowania w tym języku.

Ilekroć czytam jakieś prace rozmaitych autorów, niekoniecznie angielskich, dotyczące filozofii polityki, tylekroć napotykam nazwiska takie jak Hobbes czy Locke, które tam się muszą pojawić jak amen w pacierzu. Tymczasem my mieliśmy naszych własnych znakomitych polskich myślicieli doskonale znanych w kręgach intelektualistów europejskich, których nazwisk ja sam nie pamiętam, bo przecież komuna czegoś takiego w programach szkolnych by nie dopuściła. Nie, chwileczkę, jakieś jedno nazwisko po głowie, nie wiem jakim cudem, mi się kołacze, Goślicki, intelektualista z w. XVI, doskonale znany ze swoich prac politologicznych w świecie anglosaskim. Drodzy Państwo, Polacy nie gęsi... A i o roli Polaków na soborze w Konstancji w w.XV też warto by wiedzieć.

Proszę też wziąć pod uwagę ówczesny kontekst, w którym Polskę możnaby uznać, ze względów, które tu pominę, za kraj lekko zapóźniony czy raczej odstający od średniej europejskiej. Ale też, z drugiej strony, okazuje się, że Polacy umieli wykorzystać wtedy przewagę zacofania.

Tak więc nie tylko popieram propozycję Kowalskiego, ale wnoszę o jej rozszerzenie. Polska przyszła elita powinna dokładnie znać polski dorobek intelektualny.

A ostatnio Jacek Kowalski zamieścił w s24 tekst, który warto wziąć pod uwagę.

]]>https://www.salon24.pl/u/korabita/806474,na-poczatek-roku-szkolnego-post...]]>

Skonfrontujmy te poglądy z poglądami lewicy na szkołę:

]]>https://wpolityce.pl/polityka/356385-kto-chce-ideologicznej-szkoly-polit...]]>

Spórzmy też na wizję europejskiej historii zaprezentowaną w unijnym Muzeum Historii Europejskiej:

]]>https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/356342-dom-historii-europejskiej-wyku...]]>

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (8 głosów)

Komentarze

Szkoła powinna rozwijać umysł młodego człowieka, to pewnie jest jej najważniejsze zadanie.

Ale szkoła powinna przygotowywać też do życia zawodowego. Dlatego niepokojące sa tabuny mlodych ludzi kończących politologię, socjologię, czy inną "- logię". Nawet jeśli te studia są interesujące, a  może i nietrudne to zatrudnieni w zawodzie będą nieliczni, dla innych pozostaje frustracja.

Gospodarka zaś oczekuje innych specjalności; nie jestem na bieżaco co do konkretnych zawodów. ale mlodzi niechętnie podejmują studia techniczne, być może z powodu kiepskiej matematyki w szkole.

Co do wątków patriotycznych zgadzam się w całości. "Przerabialam" z córką historię do końca gimnazjum i bylam zdumiona jak wiele tam historii obcej,  a jak mało polskiej. Nie ma w tym nic dziwnego, skoro elity polityczne zmierzały po cichu do roztopienia polskości w magmie UE.

Vote up!
7
Vote down!
0
#1547776

Ale przeczytawszy ze zrozumieniem twój tekst uznałem, że jesteś w potężnym błędzie. A piszę Ci to jako stary nauczyciel akademicki, który naprawdę dba o wykształcenie dobrych w przyszłości fachowców - spełniających zapotrzebowanie dzisiejszej cywilizacji. Szczególnie tej w dziedzinie techniki. 

Dam przykład pierwszy z brzegu. Otóż, naukowcy pod przewodnictwem dra Strupińskiego w pracowniach i laboratoriach naukowych opracowali technologię otrzymywania grafenu na skalę przemysłową - jako pierwsi w świecie. A kto ma produkować w Polsce grafen na skalę przemysłową? Jak do tej pory nasze szkoły średnie techniczne są... fabrykami głąbów. Absolwenci tych szkół mają taką wiedzę, jak ja pod koniec lat '60 po szkole podstawowej. Oni nie mają zielonego pojęcia, z czego składa się atom, co to jest grafen jako alotropowa odmiana węgla. Komuż to placówki naukowe mogą zlecić realizację swojego patentu???   

Rozwinąłbym ten temat, ale nie zrobię tego. Dlaczego? Ano dlatego, że ja poświęcę godzinę na napisanie sensownego tekstu, a Ty go po prostu swoim zwyczajem... olejesz milczeniem. 

 

Pozdrawiam,

Satyr

Vote up!
4
Vote down!
0

___________________________
"Pisz, co uważasz, ale uważaj, co piszesz". 

© Satyr


 

#1547782

Żadnego wynalzaku nie da się wdrożyć, o ile nie ma własciwej, chłonnej struktury przemysłowej. A takiej w Polsce nie było, byliśmy montownią i dopiero Morawiecki próbuje to zmienić. Jezeli zaś chodzi o zdolność do rozwoju, to z własnego doświadczenia widzę, że doskonale w biznesie sprawdzają się ... lekarze, i nie mam na myśli dzialalności stricte medycznej.

Dobrze, uniwersalnie wykształceni ludzie dadzą sobie radę w każdej dziedzinie. Dlatego trzeba dbać o jak najszerszą bazę elity, z której mozna wyselekcjonować specjalistów. Choć, z drugiej strony, wydaje się mi, że hodowla specjalistów to ślepa uliczka, bo to wytwór upadającego konsumpcjonizmu i w przyszłości będą potrzebni ludzie wszechstronni, a nie specjaliści.

Vote up!
0
Vote down!
0
#1547817

że młodzi wolni są i w te klocki elektroniczno-medialne o pokolenie albo kilka lepsi. Ale to tez Polacy, choć młodzi. Nam powagą przystoi działać, przykładem ale i też słowem wolnym i wolność utwierdzającym. A oni wolni są, i jeśli zechcą, stworzą sami a nie my dla nich owe multimedialne cudeńka, i ze łzami w oczach sami z ich pracy,  cieszyć się będziem, a nie oni naszej poddani będą. Jak Pan Bóg na niebie a Panienka Najświętsza Królowa nasza tak naturalna to rzeczy kolej. Racz przypomnieć sobie Waćpan oprawę Legii i więcej wiary w Boga i Ojczyznę od Niego daną, co idzie przez pokolenia...

Vote up!
2
Vote down!
0

Onufry Zagłoba

#1547790

jednak nie wszystkie "walory" da sie na rynku pracy sprzedac. Wezmy prosty przyklad: budownictwo - praca ciezka (na poziomie robotnika), czesto brudna, pogoda tez sprawy nie ulatwia - wiec coraz mniej chetnych do takiej pracy - a plany budowlane coraz wieksze - wiec kto bedzie budowal mieszkania dla "czlowieka, ktory dba o swoja nature"?

W USA chyba najbardziej "dostosowuje sie gospodarke do potrzeb czlowieka" - bo najpopularniejsze i najliczniej konczone specjalnosci w College to: social worker i community organizer (prosze sobie samemu przetlumaczyc...). Te "zawpdy" to spadek po Obamie - na szczescie mamy dzisiaj Trumpa...

Oczywiscie - z punktu widzenia "rozwoju" czlowieka lepiej byc bezrobotnym filozofem niz robic cos pozytecznego - ale niekoniecznie przynoszacego 100% satysfakcji... 

Co zas sie tyczy programow szkolnych - to "nauka" Sarmacji zapewne moze skutecznie zastapic znajomosc informatyki (na przyklad) - tylko, ze dla czlowieka w zyciu wazny (mimo wszystko) jest jego poziom - materialny tez.

Wiec moze wpierw skupmy sie na uczeniu mlodziezy w zawodach potrzebnych gospodarce - a jak juz zaczna pracowac i dorobia sie - beda mogli sami zdecydowac, czy warto bawic sie w Sarmacje, polityke czy pisanie ...

Vote up!
2
Vote down!
0

mikolaj

#1547792

Sądzę, że o Sarmacji i matematyce oraz informatyce można uczyć równocześnie. Godzin w szkole jest wystarczająca ilość. Przypominam sobie ile nazw kości poznała moja córka w gimnazjum; a przecież nie chciała studiować medycyny.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1547797

Właśnie o to mi chodzi, jedno nie może wykluczać drugiego. Ponadto proszę trochę wyjrzeć dalej poza bezpośrednią przyszłość. Obecny system gospodarczy nie ma przyszlości i ulegnie w najliższych kilkunastu latach kompletnej zmianie.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1547818

Właśnie o to mi chodzi, jedno nie może wykluczać drugiego. Ponadto proszę trochę wyjrzeć dalej poza bezpośrednią przyszłość. Obecny system gospodarczy nie ma przyszlości i ulegnie w najliższych kilkunastu latach kompletnej zmianie.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1547819