Unia Europejska czy Arabski Eurokołchoz?

Nie do takiej Unii wstępowaliśmy. Przed referendum akcesyjnym w dniach 7-8 czerwca 2003 roku nikt Polakom nie mówił, że ceną za wejście do Unii będzie wyzbycie się własnej suwerenności, zniszczenie polskiej tradycji, a nawet wiary – poprzez obowiązkową relokację arabskich emigrantów. Nikt nie mówił Polakom – a zwłaszcza już działający nadal w parlamencie europejskim posłowie Platformy Obywatelskiej – że ceną za wejście do Unii będzie ostateczne zniszczenie własnego przemysłu, w tym likwidacja takich przedsiębiorstw jak stocznie czy kopalnie. Nikt nam nie mówił, że nie będziemy mogli samodzielnie zreformować sądów, gdyż w przeciwnym przypadku jakiś brukselski urzędniczyna zagrozi Polsce sankcjami….

Gdyby to nam wtedy – przed referendum w czerwcu 2003 roku powiedzieli ci, którzy dziś jeżdżą na skargi do Brukseli i Berlina i straszą Polaków izolacją, że gdy Polacy będą się domagać reparacji za II wojnę światową – Polacy odrzucili by referendum akcesyjne! Bo Polacy – wbrew lewackim elitom – bardzo sobie cenią własną niepodległość i suwerenność, za którą pokolenia walczyły – a wielu Polaków straciło swoje życie w obronie Ojczyzny.

Dziś ci zdrajcy, folksdojcze i marionetkowi politycy o mentalności sługusów Katarzyny II – te bandy resortowych dzieci, skupione w antypolskich mediach – nadal nas straszą niewyobrażalnymi sankcjami, za odrzucenie „europejskich wartości” przez rząd PIS. Jest to nowy etap walki z polskością, po latach opowiadania bajek o wolności, wolnym handlu i jasnej przyszłości Polski, gdy staniemy się częścią obozu europejskiego – po wyjściu z obozu socjalistycznego. Bo ta wolna Europa stała się restrykcyjnym obozem europejskim – jak obóz socjalistyczny z którego udało nam się wyrwać. Ten obóz ma już w swoim ręku tylko pejcz i sankcje na te kraje, które nie podporządkują władcom Europy, czyli de facto Niemcom. Mówi się nawet o użyciu wobec Polski "bomby atomowej" - czyli gigantycznych sankcji!

Obóz socjalistyczny nie miał pieniędzy – ale miał czołgi. Tak więc dzisiaj pieniędzmi – a w istocie ich odebraniem – grozi się Polsce, by bronić „europejskich wartości”. Czyli podobnie, gdy czołgami przywracano socjalizm w Polsce, na Węgrzech i w Czechosłowacji. Paradoksalnie więc – po 27 latach wolnej Polski, Czech, Słowacji i Węgier powróciliśmy do punktu wyjścia. Opornym europejskiemu socjalizmowi krajom stawia się ultimatum, grozi i szantażuje, a jakiś marionetkowy polityk – wybrany przez kanclerza Niemiec – co chwila urządza debaty na temat rzekomego nieprzestrzegania praworządności w Polsce !

Nikt jednak w Europie nie rozpocznie debaty na temat gwałtów, zbrodni i zamachów islamskich i afrykańskich przybyszy – terroryzujących Europę i zajmujących całe miasta Europy! Czy taką właśnie Europę chcemy mieć także w Polsce ? Czy takich „wartości” chcemy przestrzegać, jako kraj europejski?

Przypomnę więc, że gdyby Polska odzyskała reparacje wojenne od Niemiec, gdyby uczestniczyła w planie Marshalla – dziś bylibyśmy potęgą w Europie. Ale i dziś mamy niespotykaną szansę by stać się europejską potęgą – o ile odrzucimy owe „europejskie wartości” i nadal walczyć będziemy o niepodległość i suwerenność Polski! Z tego właśnie powodu jest takie oburzenie, taki skowyt ideologów arabskiej Europy i polskich zdrajców: Polska chce się wyłamać z planu Wielkiej Mutti Europy! 

Jest oczywiste, że Unia będzie się pogrążać wraz z jej obecnymi „wartościami”, które ostatecznie poderżną Unii gardło. Islam z Europy już nigdy nie wyjdzie i podporządkuje sobie Europę...

Czy pójdziemy za stadem baranów ku islamskiej przepaści, czy też będziemy mieli odwagę powiedzieć NIE zdrajcom Polski i zdrajcom Europy? Ja jednak wierzę w Polaków. Wierzę, bo sam o Polskę walczyłem. Tak jak moja ś.p. matka – więźniarka Pawiaka i obozu w Ravensbrück – i jak mój ś.p. ojciec – podoficer Marynarki Wojennej II RP, zrehabilitowany w 1956 roku…