Wicie, rozumicie: trzeba cofnąć katastrofę!

Obrazek użytkownika civilebellum
Historia

Chyba wszyscy jeszcze pamiętają te bijące po miastach dzwony o 8.56 ? Dwa tygodnie tak biły i żaden TVN, żaden smoleński „dziennikarz śledczy” typu Gargas (ani jej koledzy z TVP, którzy byli tam, na miejscu, jak Kraśko, Olechowski czy Pyza) nie dotarł do choćby jednego świadka, który miał… zegarek. Ale co tu się dziwić jakimś ruskim świadkom, tak okrutnie przez własną historię umęczonym, jak cała wataha „europejskich dyplomatów”, ba! – nawet piloci NATO (jeden nawet do dziś posługuje) – zegarkiem się nie posłużyła: tak byli wstrząśnięci i zmieszani. Wszyscy, co do jednego, czekali co powie Tusk (choć nazywając rzecz po imieniu – co ruscy „powiedzą Tuskiem”).

 

A Tusk zachował się (jak to on) sprytnie: „nie wytrzymał” 28.04 i ogłosił – z pewna taką nieśmiałością: katastrofa mogła nastąpić o godzinie 8.41. Ale chcę podkreślić, że ostateczny werdykt wyda prokuratura. I jak to on – skłamał, bo nie po to trwały w Rosji „badania” czarnych skrzynek, żeby jakaś polska prokuratura mogła cokolwiek ogłaszać! „Badania” trwały zresztą jeszcze miesiąc (zanim nam te kopie wydali)…

 

Skąd taki szalony, blogerski głupio-mądry pomysł, że TRZEBA BYŁO COFNĄĆ „KATASTROFĘ”?

Ano stąd, iż ruscy nie mieli pewności, czy aby polscy świadkowie (swoi, jak już się powiedziało, zegarków nie mieli) „zachowają się jak trzeba”: czy nie chlapną coś nieodpowiedzialnego, co by wywołało „wojnę” o której potem w sejmie nadmienił Tusk. Świadkowie dali jednak radę – a raczej trzeba by powiedzieć, że „dało się to jakoś załatwić” - przy pomocy zakazów prokuratorskich (ciekawe, że obowiązują do dziś!) i urzędowych (wydał takie MON i LOT), zaś kilku opornych „załatwiło się sami”; swoją tajną rolę wypełnili też „sprzątacze mieszkań” (tak m.in. „zaginął” laptop Szczygły, taśmy i aparaty Olechowskiego i Knyża); co do szerokich mas, to już nie trzeba było się specjalnie wysilać, fabryki prawdy pracowały całą dobę, dzień po dniu, miesiąc po miesiącu, aż się to wszystko jakoś ułożyło po myśli jednych i drugich - bo i „drudzy” mieli (i strach pomyśleć: mają?) w tym swój udział (dużo by o tym pisać)… przejdźmy jednak do rzeczy: DLACZEGO?

 

„Potrzeba” związana była z… „frołowem”, czyli rosyjskim samolotem Ił-76, pilotowanym przez kapitana o tym nazwisku. Już sam fakt, że do dziś nie wiemy, co on tam robił (ruscy odmówili dostarczenia nam dokumentacji) jest dość podejrzany, ale istota sprawy polega na czym innym: ten Ił miał bowiem identyczne silniki, jak nasz Tu-154M! W dodatku – wyszła* mgła (Krasnokutskij: skąd mgła o dziesiątej?) i przez ten tuman nie można było gołym okiem stwierdzić, co tak lata nad Siewiernym? A latało – jak mówili pierwsi, jeszcze nie otumanieni świadkowie, cytowani przez rosyjskie, polskie i wszelkie inne media, CZTERY RAZY. Cztery razy nad głowami okolicznych, rosyjskich i polskich (Wosztyl: zeznaję, że go tylko słyszałem, a nie widziałem) obserwatorów wydarzeń, „przeleciały” silniki dwuprzepływowe Sołowiow D-30KU-154. I w tym był sęk. Pierwszy połapał się w „kłopocie” kto jak kto, Minister Sytuacji Nadzwyczajnych Rosji, Siergiej Szojgu: analizujemy zapis czarnych skrzynek; wiemy, że to było drugie podejście do lądowania (komunikat dla mediów z ok. godz. 16-tej – patrz: ]]>https://www.youtube.com/watch?v=ifi6mvWlflo]]> od 2.04.02'' do 2.04.08'' mat. wideo**). Powołał się na zapis czarnych skrzynek! I nie była to żadna aszybka - jeszcze 14 kwietnia media donosiły: Po wstępnym zapoznaniu się z zapisem z czarnych skrzynek prezydenckiego Tu-154 rosyjscy śledczy potwierdzają (…) że prezydencki Tu-154 podchodził do lądowania dwa razy. (za: ]]>http://stary.naszdziennik.pl/index.php?dat=20100414&typ=tk&id=tk04.txt]]>)

 

Co ma do powyższego „frołow”? Bardzo wiele! Jasne bowiem, że albo – tak jak mówią nam dziś śledczy – „frołow” podchodził dwa razy, tutka raz (a Szojgu próbował ratować sytuację, bo świadkowie słyszeli silniki cztery razy i nie wiadomo było, czy nie będą przy tym obstawać), albo „frołow” podchodził trzy razy, a tutka raz i Szojgu próbował ratować sytuację (że niby tutka też dwa razy), żeby ukryć to trzecie podejścia Ił-a! (co mu się prawie udało).

Jasne jest zatem i to, że czas potrzebny na drugie podejście tutki (którego nie było – mimo, że w odczytanym cvr tupolewa podaje się DWA meldunki szefowej pokładu, Basi Maciejczyk: pokład mam przygotowany do lądowania – z godziny 8.17 i 8.35) – wg wyliczeń lotniczych to właśnie 15 minut – trzeba było jakoś „zagospodarować” i to o dokładnie tyle, o ile została potem, po opanowaniu „medialnej sytuacji” cofnięta „katastrofa” (8.56 zredukowana do 8.41).

 

Jedno z tego wynika na pewno: pierwotnie odczytany zapis czarnych skrzynek został sfałszowanylub, co wydaje się bardziej prawdopodobne – zapisy czarnych skrzynek były dowolnie, w zależności od „mądrości etapu” przez ruskich ogłaszane (a potem modyfikowane); ta alternatywna wersja nie pozwala na definitywne stwierdzenie „jak było” i pewno o to chodziło tym bezwstydnym łgarzom po polskiej stronie: są „kryci”.

 

Jeśli chodzi o moją ocenę wydarzeń, to skłaniałbym się jednak do próby ukrycia przez Szojgu trzeciego podejścia „frołowa” (dyskutowaliśmy tę wersję tu: http://niepoprawni.pl/blog/civilebellum/blogerzy-na-7-ma-rocznice-sledztwa-smolenskiego-powrot-frolowa) – ukrycie jego misji stanowi bowiem klucz do mistyfikacji smoleńskiej. No dobrze – ktoś zapyta – a dwukrotne „przygotowanie pokładu” to ruscy dopisali? Nie musieli: pomijając „autentyczność” czasu tego drugiego meldunku*** (jak i w ogóle całego stenogramu) wielokrotnie pisałem, że nasi śp. piloci, po zapoznaniu się z warunkami atmosferycznymi nad Siewiernym, odlecieli na zapasowe****, zatem gdzieś zamierzali lądować…

 

*pytanie: o której „wyszła mgła” otrzymało, przez te siedem lat niepewności (por. historię por. Wosztyla), wiele odpowiedzi; znalazłem jeszcze jedną, dość zaskakującą:

- realizator telewizyjny Marek Czunkiewicz: Katyń pod Smoleńskiem. 10 kwietnia 2010 roku. Przed chwilą przywiozłem na plan prowadzących Joannę Lichocką i Jana Pospieszalskiego. Jechaliśmy jako ostatni, bo nie było sensu by wcześniej marznąć na planie. Wiedziałem, że 15 minut przed przejazdem, czyli około 10:35 [8.35 czasu polskiego], zostanie zamknięta trasa na Katyń. Na Polski Cmentarz Wojenny dotarliśmy mniej więcej około 10:30. [za: Marek Czunkiewicz: Teatr wojenny. Editions Spotkania, Warszawa 2016, s. 26.]

- Pospieszalski: 10 kwietnia w Smoleńsku – kiedy szykowaliśmy się z ekipa telewizyjną do wyjazdu z hotelu na cmentarz katyński, był piękny poranek. [za: ]]>http://wpolityce.pl/artykuly/26347-widzialem-polske-dumna-jana-pospieszalskiego-wspomnienie-z-katynia-i-warszawy-z-ksiazki-lech-kaczynski-portret]]>].

 

Gdy zważyć, że trasa Smoleńsk hotel Centralny-Katyń to 27 km, a przejazd trwa do 30 min., to wychodzi iż mgła smoleńska dość późno, bo ok. ósmej się zaczęła!

 

**patrz też: TVN24 dotarła do pierwszych, nieoficjalnych informacji ze śledztwa mającego wyjaśnić przyczynę katastrofy prezydenckiego samolotu TU-154. Według tych informacji śledczy odczytali z czarnych skrzynek zapisy rozmów pilotów z wieżą kontrolną. Wynika z nich, że piloci podjęli dwie próby lądowania. ]]>http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/czarne-skrzynki-byly-dwie-proby-ladowania,211610.html]]>

Szojgu relacjonował dziennikarzom (…) że samolot, którym leciała m.in. prezydencka para, rozbił się podczas drugiego podejścia do lądowania. ]]>http://www.polskieradio.pl/5/3/Artykul/188569,Prezydencki-samolot-rozpadl-sie-na-dwie-czesci]]>

Szojgu (…) Podkreślił, że samolot, którym leciała m.in. prezydencka para, rozbił się podczas drugiego podejścia do lądowania. ]]>http://wiadomosci.onet.pl/kraj/odnaleziono-obie-czarne-skrzynki-tu-154/vw1r6]]>

***patrz np. tę uwagę: O wiarygodności owych „stenogramów” mogą też sporo powiedzieć słowa jednego z dziennikarzy RMF FM. Tomasz Skory zapytany w TVN24 o zarzuty prokuratury odnośnie nieścisłości występujących w przedstawionych przez stację „stenogramach”, przyznał, że wynikają one z tego, że materiały były „redagowane”, bo „stenogramy są dość nieczytelne”... (cyt. za: ]]>http://niezalezna.pl/65834-zagadkowe-zdanie-w-stenogramach-rmf-dowod-na-falszerstwo]]> - na marginesie słynnej „pomyłki redakcyjnej” w stenogramowym zdaniu z godz. 8.07: Która godzina? Wpół do ósmej)

**** i to, jeśli wierzyć mediom rosyjskim, przed godziną 8.30:  ]]>https://www.youtube.com/watch?v=rDWfkloGDzc]]> (od Warszawy do Smoleńska 800 km - godzina lotu. O 7.23 wyleciał z Warszawy)

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

ale mnie się w głowie nie mieści w jaki sposób spacyfikowano cały internet - wszystkie fora, wszystkich spotterów. Taki Bars odezwał się tylko raz o 8:25.

A propos Barsa - jeśli chodzi o ilość podejść, to zastanawiam się czy nie należałoby w tych czterech uwzględnić jeszcze tego podejścia o którym mówił dyspozytor lotniska: " Według słów Murawiewa, rano w sobotę, niedługo przed tragedią, dyspozytorzy przyjęli (posadzili) dwa samoloty".

A tak w ogóle - jak zwykle - kapitalnie napisane!

Vote up!
6
Vote down!
0
#1546801

i to podwójnie: wiemy coś niecoś na temat drugiego samolotu :) ALE, ponieważ nie mógł być to tupolew (bo był w remoncie), wytłumaczeniem są wspomniane silniki: w jak-ach są inne.

A propos Barsa: blogiem, na którym się wpisał, administrował... Amielin (ten fotografik GRU) 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1546803

 takich administratorów, to wszystko jasne :))

Vote up!
3
Vote down!
0
#1546810

... zdjęciach satelitarnych od NATO , które - miejmy nadzieję - dzięki "nieoczekiwanej zmianie miejsc" na stanowisku Prezydenta JU-ES-EJ - ( może ) WRESZCZIE otrzymamy ...

Vote up!
3
Vote down!
0

ke-fas

#1546812