Przekładaniec diabła biskajskiego z beretem tasmańskim

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

I co tu czytać? za co chwycić, co kupić, czy pożyczyć od synów przy takim bogactwie wyboru.

Pierwej odpowiem na co nawet nie zerknąć, szkoda czasu, oczu i smaku!
To oczywiście tzw literatura kobieca, niby feministyczna.
Chłam totalny.
Tak samo jak ci nominanci do wszelakich nagród oddresiarskich, do paszportów!
Od tego trzymam się z dala!, tak jak od wszelakich wspominek aktorów, aktoreczek, zapiewajłów obu płci, czego pełno, wyzierają z wystaw księgarni, półek kioskowych i kawiarenek wszelako gazetowych.
Nawet w więzieniu, areszcie, na bezludnej wyspie tego mam nadzieję bym do ręki nie wziął.
Makulatura totalna.
Nawet od tego co niby miał życie trudne, ale nie nudne wzdrygam się.

Brr! intelektualny mną rzuca.( jakiego rodzaju może być to ...brrr!? myślę, że nie tylko Miodek wysiada, ten Miodek, co to onegdaj całe lata wysiadywał z esbekiem na dysputach we wrocławskich kawiarniach!).
Mną wstrząsa.
Ten zalegający nie tylko witryny chłam przyprawia mnie o ...zdreszcze!, wyłazi to zewsząd.

Problem mam naprawdę wielki, gdy pod ręką kilka znakomitości, smakowitości.

Od czego tu zacząć, co polecić, zasugerować.
Tak więc przy tym bogactwie chyba alfabetycznie.

Będzie tak po pierwsze najsprawiedliwiej i taka jakby kwantyfikacja odbierze nie tylko blogerom ochotę do polemiki.

A więc zaczynamy!

Andrzej Bobkowski, będzie jazda.
Nie tylko ostre, wspinaczki, zjazdy, zakręty, wiraże.
Ciepełko lazurowego wybrzeża, wino, ser
z dala od rzeżników cywilizacji XX=to wiecznej.
Szkice piórkiem.
Francja 1940-44.
Kapitalny opis życia najstarszej córy Kościoła.
I jaka trafność ocen Sowietów, wszak tak odległych od sekwany i Rodanu.
Ja oraz nasze dzieci zaczytywaliśmy się i co rusz chętnie tam zaglądam.
Jakże wysublimowana, smakowita polska diarystyka minionego wieku.
Niebo w gębie jeśli zejść w wymiar smaku.

Zygmunt Haupt.
Kresowiak z południa (Wołyń), dusza inżynierska wymieszana, raczej wzbogacona wyobrażnią, talentem artystycznym.
Niesamowity portrecista umożliwiający czytającemu niemal wieczną nastrojową wędrówkę, włóczęgę nie tylko po naszych kresach.
Te opisy natury, bogatej przyrody płd IIRP , malowane jak gdyby ręką erudyty i filozofa, splecione, wrzucone jakby w jego, Haupta symbolikę.
To wszystko można odnaleźć na stronach "Baskijski diabeł ( Opowiadania i reportaże)" (cegła 752 strony).

Piotr Semka.
"My, reakcja. Historia emocji antykomunistów w latach 1944-1956."
Kapitalne ujęcie, jakby wejście w dusze i serca, myśli i marzenia naszych dziadków i rodziców od wkroczenia Sowieta w 1944 i usadzenia swych nominantów na ich bagnetach nad Wisłą.
Ciekawy na swój sposób jakby rentgen wnętrza Polaków odrzucających, nie akceptujących tej sq.....nej, q.......kiej, zaprzedanej Moskwie Polski lubelskiej czyli od Bieruta po Gomułkę.
Gomułkę jednakowoż zbrodniarza z nadania Moskwy, zsowieciałego typa, obcego ciała nad Wisłą.

Piotr Zaremba.
"Zgliszcza. Opowieści pojałtańskie"
Takowoż kapitalna opowieść o naszych mrocznych latach powojennych.
"Elita" bolszewicka świetnie sportretowana.
Stanisław Mikołajczyk rzucony na fale Polski tzw lubelskiej, w środowiska momentami mu wręcz nieznane.
Zderzony z terrorem rządu, którego był...wicepremierem!
PSL zwalczana najbrutalniej jak tylko można to było sobie wyobrazić przez sprzedawczyków ppr, mo, ormo, kbw, nkwd.
Polskie podziemie niepodległościowe starające chronić Polaków przed terrorem sługusów Stalina.
Metody zastraszania, przejmowania i kupowania, vide obleśny do gruntu, zaprzedany załganiec Cyrankiewicz.
Opis owoczesnego polskiego społeczeństwa, które po sześciu latach niemieckiej okupacji zderzyło się z kolejnym zbrodniczym
systemem.
Z jakim skutkiem, to wiemy.
I P. Zaremba opisuje tę konfrontację, niełatwe wybory, zdradę, mordy polityczne, zaprzaństwo przywołując postacie tak historyczne jak fikcyjne.

Henryk Skwarczyński (niemal mój rówieśnik, młodszy ode mnie o dwa lata) alfabetycznie powinienem go wrzucić, wcisnąć między Semkę, a Zarembę, ale postanowiłem go dać na deser, aczkolwiek ci czterej powyżej też na to miano, na danie deserowe w pełni zasługują!

W jego prozie, esejach jest wszystko, co ja na swój użytek nazywam smakowitościami.
Ile w nim z Herlinga? to pozostawiam krytykom i znawcom.
Ja z przyjemnością powoli delektuję się "Szlachcicem z Koluszek w Ameryce.", gdy z tym podobno samotnikiem przemierzam świat.
On oczywiście nie wie, że ja jadę z nim.
I nie straszny mi nawet przebiegający na Tasmani przed maską naszego Range Rovera diabeł baskijski mający na głowie
....beret ...tasmański oczywiście! bo jaki by mu pasował najbardziej!

I na sam koniec.
Fantastyczna książeczka "Savoir-vivre dla dzieci autorstwa ks. Janusza Stańczuka
Wydawca: Wydawnictwo Sióstr Loretanek. Rok wydania: 2010
Stron: 104 s.
kapitalne, dowcipne i bardzo mądre ujęcie tematyki dobrego zachowania i wychowania.
Świetnie ilustrowana.
Myślę, że co poniektórzy rodzice, babcie, dziadkowie, ciocie i wujostwo czytając to swoim milusińskim przy okazji sami się poduczą nie tylko jak i czym jeść homara i co ważne z dala
od klimatów edukacyjnych bezę palcyma czy widelczykiem.

pzdr

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)

Komentarze

że "Savoir-vivre dla dzieci" może być doskonałym prezentem I-szo komunijnym.

Pozdrawiam,

Vote up!
4
Vote down!
0

_________________________________________________________

Nemo me impune lacessit - nie ujdzie bezkarnie ten, kto ze mną zacznie

katarzyna.tarnawska

#1539851

Piątka za temat!

Dorzuciłbym jeszcze Odojewskiego, Zasypie wszystko, zawieje... Zapomniane arcydzieło.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1539857