WSPÓŁPRACA WŁADZ ŻYDOWSKICH Z GESTAPO W MORDOWANIU WŁASNEGO NARODU CZ.II

Obrazek użytkownika Aleszumm
Kraj

WSPÓŁPRACA WŁADZ ŻYDOWSKICH Z GESTAPO W MORDOWANIU WŁASNEGO NARODU.

PRZYGOTOWANIE ZBRODNI LUDOBÓJSTWA OKRUTNEGO (GENOCIDUM ATROX).

TO NIE NIEMCY LECZ NAZIŚCI.

KONFERENCJA NAZISTÓW W WANNSEE, CZYLI PONCJUSZ PIŁAT.

CZĘŚĆ II

 

Niektórzy uważają, iż każde społeczeństwo ma taką policję na jaką zasługuje.

A za zło - za pomoc okupantowi przy wymordowaniu 3 milionów Żydów polskich - należy winić całe społeczeństwo, nie tylko policję żydowską, która jest odzwierciedleniem społeczeństwa.

Prawda jednak jest taka, i służbę w policji podjęli ludzie o słabych charakterach, którzy chcieli za wszelką cenę przetrwać ciężkie czasy, nawet biorąc współudział w mordach Żydów, uważając, iż wszystkie drogi prowadzą do celu, a celem było przeżyć wojnę. nie zważając na zbrodnie popełniane na własnym narodzie i w licznych przypadkach na własnych rodzinach, dzieciach, rodzicach.

Nic więc dziwnego, że przy takiej postawie, pozbawionej wszelkich skrupułów, która w sposób wyraźny cechowała wszystkich policjantów żydowskich od najwyższych, aż do najniższych stopni, policja żydowska wykonywała z największą gorliwością zbrodnicze zarządzenia niemieckie, również przy deportacjach.

Pozostaje niezaprzeczalnym faktem, że policja żydowska w czasie wysiedleń przekraczała wyznaczone przez Niemców dzienne kontyngenty.

Policjanci żydowscy nazywali to obłudnie "przygotowaniem rezerwy na dzień następny". Na twarzach policjantów żydowskich prowadzących owe akcje nie widać było smutku, bólu, czy też żalu spowodowaną tą ohydną robotą mordowania bliźnich.

Odwrotnie, widziało się ich zadowolonych, uśmiechniętych, wesołych, obżartych, objuczonych zrabowanymi łupami, wespół z policją ukraińską.

Okrucieństwo policji żydowskiej było okrutniejsze od Niemców, Ukraińców i Łotyszów. Niejedna kryjówka została "nakryta" przez policję żydowską, czy to w gettach w czasie wywózek, czy też po "aryjskiej" stronie miast.

Policja żydowska chciała być "plus catholique que le pape", aby przypodobać się okupantom.

Ofiary, które znikały z oczu Niemca, wyłapywał policjant żydowski.

Tych Żydów, którym udało się na Umschlagplatzu przedostać do miejsc, gdzie stali zwolnieni, policjanci żydowscy wyłapywali i siłą wleczonych  wciskali do wagonów wiozących ich do niemieckich obozów śmierci.

W ten sposób setki Żydów policjanci żydowscy skazali na śmierć.

To samo działo podczas tzw. blokad. Tych, którzy nie mieli pieniędzy na wykupienie się, policjanci żydowscy  wlekli do wagonów lub do kolumny udającej na Umschlagplatz - plac śmierci.

W owych dniach widziano przeważnie policjantów żydowskich wlokących na Umschlagplatz kobiety, dzieci, mężczyzn.

Słabszych konwojowali policjanci na rikszach.

Jak podaje Emanuel Ringelblum, widział on  żydowskiego policjanta z siekierą na ramieniu prowadzącego za rękę na Umschlagplatz starą kobietę.

Po drodze siekierą rozbijał mieszkania. Każdy policjant żydowski miał wyznaczony limit dzienny dostarczenia do wywózki pięć "łebków".

Policja żydowska dała w ogóle dowody zupełnie niezrozumiałej dzikiej brutalności. Skąd taka wściekłość u Żydów?

Kiedy wyhodowano w Polsce i w innych okupowanych krajach Europy tysiące żydowskich zbójców - kolaborantów - policjantów żydowskich, którzy z zimną krwią na ulicach łapią dzieci, kobiety, niekiedy w ciąży, starców i ciągną ich na Umschlag?

Do powszechnych zjawisk należało, iż  zbójcy ci za ręce i nogi wrzucali swoje ofiary na wozy "Kohna i Hellera" lub po prostu na zwykła wozy.

Bezlitośnie z wściekłością obchodzili się z ludźmi stawiającymi opór. Nie zadawalali się złamaniem oporu, surowo, bardzo surowo karali "winnych", którzy nie chcieli dobrowolnie pójść na śmierć.

Każdy Żyd, który przeżył Holokaust, a żyją jeszcze dzisiaj (2017 rok) nieliczni, każda kobieta, każdy mężczyzna, każde wówczas dziecko mogą przytoczyć tysiące faktów nieludzkiego okrucieństwa i wściekłości policji żydowskiej.

Temu bestialstwu zaprzecza Żydowski Instytut Historyczny przemilczając prawdę, wydając oszczercze książki oskarżające Polaków o antysemityzm ( dr Aliny Całej adiunkta ŻIH "Żyd wróg odwieczny?") i udzielając wywiadów krajowym mediom, że Polacy wymordowali 3 miliony Żydów (dr Alina Cała adiunkt ŻIH w maju 2009 roku w "Rzeczpospolitej") i prof. Paweł Śpiewak dyrektor ŻIH twierdzący, iż Polacy winni są śmierci 120 tysięcy Żydów.

Do owej nagonki na Polaków dołącza Muzeum Tradycji Niepodległościowych w osobie historyka, kustosza owego muzeum Wojciecha Źródlaka  twierdzącego językiem knajackim, tromtadrackim, że wszystko to "g...prawda" (o czym niżej).

Do akcji policji żydowskiej przyłączyły się już z całkiem dobrowolnie inne żydowskie organizacje i grupy. Czołowe miejsce w owym poczcie zajmuje "Pogotowie Ratunkowe" Gancwajcha o amarantowych czapkach w getcie warszawskim, instytucja szalbiercza, która nie udzieliła pomocy ani jednemu Żydowi!

Działalność tego "Pogotowia Ratunkowego" ograniczała się do sprzedawania za grube pieniądze legitymacji i amarantowych czapek owego "Pogotowia".

Zwalniały one - przy pomocy Gancwajcha - od obozów pracy i w ogóle ochraniały przed najrozmaitszymi nieszczęściami oraz podatkami i darowiznami na kontrybucje.

Mundur "Pogotowia Ratunkowego" dawał ponadto możność robienia rozmaitych afer i szantaży typu  sanitarnego, jak donosy np. o wypadkach, zachorowaniach na tyfus etc. Tak oto bandycka szajka  aferzystów zgłosiła się ochotniczo do "zbożnej" roboty  wysyłania Żydów na tamten świat .I ta właśnie żydowska szajka  Gancwajcha wyróżniała sie wyjątkową brutalnością, okrucieństwem, nieludzkim postępowaniem i grabieżą. Czerwone czapki pokryły się czerwonymi plamami krwi, nieszczęśliwych, pomordowanych Żydów.

Oprócz "Pogotowia Ratunkowego" Gancwajcha w akcjach pomagali urzędnicy Judenratów.

 

 UKRAIŃSKO - NIEMIECKIE  POGROMY ŻYDÓW

PRZY UDZIALE ŻYDOWSKICH KOLABORANTÓW

 

We Lwowie 2 lipca 1941 roku niedługo po wkroczeniu Niemców wybuchł pogrom Żydów. Niemieccy żołnierze i oficerowie z Sonderkommanda 4a wraz z kolaborantami żydowskimi i ukraińską policją pomocniczą zagnali kilka tysięcy Żydów na podwórza lwowskich więzień, przy ul. Kazimierzowskiej ( słynne Brygidki), na Łąckiego, Pełczyńską, Jachowicza oraz Zamarstynowką, gdzie ich zakatowano, a na ścianach  podworców więzień  widniała maź mózgów torturowanych Żydów pomordowanych przez Niemców i ich kolaborantów z uprzednimi śladami mózgów i krwi więźniów zabijanych kolbami karabinów przez NKWD. Ślady krwi i mózgów na ścianach podworca Brygidek widziałem sam.

 

UKRAIŃSKO - NIEMIECKI BATALION "NACHTIGALL"(SŁOWIKI)

 

Inicjatywa powstania zbrojnego oddziału ukraińsko - niemieckiego wywodzi się z II walnego kongresu Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN-R), który uchwalił, że

"dla wykonania swych planów OUN organizuje i szkoli własną wojskową jednostkę”. Na utworzenie jednostki 25 lutego 1941 roku wyraził zgodę admirał Wilhelm Canaris, na początku marca zgodę wydało dowództwo Wehrmachtu.

Jednostkę utworzono pod dowództwem niemieckim por. Hansa-Albrechta Herznera. Zastępcami dowódcy byli: por. Theodor Oberländer – oficer łącznikowy Abwehry z pułkiem Brandenburg i ukraiński zbrodniarz, morderca Polaków  Roman Szuchewycz (pseud"Taras Czuprynka").

W skład dowództwa wchodzili również: ks. Iwan Hrynioch – kapelan jednostki i Jurij Łopatynski. Dowódcami kompanii byli oficerowie niemieccy.

Inicjatywa związana była również z grupą cywilów z kierownictwa OUN-B: Jarosławem Stećko (desygnowanym przez Banderę na szefa rządu „wyzwolonej” Ukrainy), Lwem Rebetem, Jarosławem Staruchem, Iwanem Rawłykiem, Stepanem Pawłykiem, Stepanem Łenkawśkym, Dmytro Jaciwem.

Nabór do jednostki prowadziły lokalne komórki organizacyjne, kandydatów wysyłały do Krakowa, gdzie przechodzili przez kontrolę specjalnej komisji OUN oraz badania lekarskie.

Kandydaci rekrutujący się spośród sympatyków OUN-B, którzy pozytywnie przeszli weryfikację wysłani zostali w dwóch grupach na przeszkolenie m.in. do Krynicy i Barwinka. Po 4 – 5 tygodniach wstępnego szkolenia rekrutów przewieziono do Neuhammer koło Wrocławia, gdzie odbywało się przeszkolenie wojskowe z bronią.

Tam też żołnierze batalionu w kwietniu 1941 r. złożyli przysięgę „na wierność Ukrainie, OUN i jej dowództwu”.

Nachtigall jako jednostka wchodził w skład pułku dywersyjnego Brandenburg, który podlegał Abwehrze - wydziałowi II (Abw. II - sabotaż i zadania specjalne), kierowanym przez płk Erwina Lahousena. Batalion liczył 400 żołnierzy - 300 Ukraińców i 100 Niemców. Każda z trzech kompanii składała się z jednego niemieckiego i dwóch ukraińskich plutonów, dowódcami kompanii byli oficerowie niemieccy.

Z żołnierzy ukraińskich 150 przeszło szkolenie w pułku Brandenburg, 100 w Krynicy, a reszta w Dukli, Barwinku i Komańczy. Żołnierze nosili umundurowanie Wehrmachtu bez dystynkcji, mogli (na naramiennikach) naszywać niebiesko-żółtą wstążkę.

W przededniu ataku Niemców na ZSRS, batalion przerzucono do Rzeszowa, stamtąd pieszo dotarł w okolice Radymna. 27 czerwca 1941 r. Niemcy przerzucili go w rejon Lwowa. 30 czerwca o godzinie 4:30 nad ranem jako pierwsza zwarta jednostka wkroczył do Lwowa, zajmując bez oporu sowieckiego ratusz, archikatedrę Świętego Jura i lwowskie więzienia.

O 6:30 delegacja żołnierzy batalionu została przyjęta przez greckokatolickiego metropolitę lwowskiego Andrzeja Szeptyckiego. Część batalionu stanowiła ochronę lwowskiej radiostacji podczas ogłaszania aktu państwowości ukraińskiej, dlatego też dowództwo niemieckie utraciło zaufanie do żołnierzy batalionu.

7 lipca 1941 r. batalion został wraz z 1 dywizją strzelców górskich Wehrmachtu skierowany w kierunku Kijowa przez Złoczów, Tarnopol, Satanów, Płoskirów i Winnicę. Pod Winnicą żołnierze oddziału rozpoznania batalionu rozstrzelali w co najmniej dwóch wsiach nieznaną ilość Żydów.

Po zajęciu Lwowa przez Wehrmacht 30 czerwca 1941 w różnych częściach miasta rozpoczął się pogrom Żydów.

Pretekstem do jego rozpoczęcia była masakra więźniów dokonana przez NKWD i odkrycie zwłok kilku tysięcy pomordowanych więźniów politycznych w więzieniach lwowskich. Żydzi obwiniani za kolaborację z okupantem sowieckim i zbrodnie NKWD stali się celem zemsty części ludności Lwowa, podburzanej przez Niemców.

Według Iana Kershawa, Bogdana Musiała i Dietera Schenka było to zgodne z dyrektywami Reinharda Heydricha o prowadzeniu wojny na terenie ZSRS, nakazującymi inspirację pogromów antyżydowskich przez miejscową ludność i zachęcanie do ich przeprowadzenia. ,

John-Paul Himka uważa, że nie można w pełni ustalić, w jakim stopniu pogrom został zainspirowany powyższą dyrektywą, ponieważ nie istnieją jednoznaczne dokumenty w tym zakresie.

Warunki dla przeprowadzenia pogromu zorganizowali Niemcy, oni też dokonywali masowych morderstw na Żydach. ,

Według Johna-Paula Himki w czasie trwania pogromu przywództwo w nim objęli członkowie OUN-B, dla których wspieranie działań Niemców było środkiem zdobywania ich poparcia dla niepodległej Ukrainy, łączącym się z antysemickimi przekonaniami przywódców organizacji.

Według meldunku sytuacyjnego Związku Walki Zbrojnej (ZWZ) z lipca 1941 i wspomnień Filipa Friedmana natychmiast po wejściu Niemców milicja ukraińska i grupy z marginesu społecznego miasta, zachęcane przez Niemców, rozpoczęły plądrowanie miasta poszukując Żydów.

Byli oni doprowadzani do punktów zbiorczych, a stamtąd wysyłani do różnych upokarzających prac. Część z nich zapędzona została do lwowskich więzień. Według relacji świadków, przytaczanych przez Dietera Schenka, w więzieniu Brygidki i w więzieniu NKWD żołnierze "Nachtigall" wzięli aktywny udział w pogromie: podjudzali do okrucieństwa, bili Żydów i strzelali do nich.

W Brygidkach ukraińscy żołnierze, nadzorujący wynoszenie i grzebanie ciał, strzelali na dziedzińcu do pracujących Żydów. Również w więzieniu NKWD, żołnierze "Nachtigall" mieli popędzać i bić wywożących ciała Żydów. Potem na rozkaz niemieckiego oficera utworzyli szpaler i kłuli przebiegających Żydów bagnetami zabijając wielu z nich. Wieczorem 1 lipca Niemcy rozstrzelali w Brygidkach grupę ok. 30 osób Żydów, w tym wybitne osobistości .

Wśród zabitych byli: Henryk Hescheles, do 1939 redaktor naczelny dziennika "Chwila" i Jecheskiel Lewin, rabin synagogi reformowanej Tempel i do 1939 redaktor tygodnika "Opinia".

Specjalna ekipa filmowa Wehrmachtu filmowała pogromy, filmy były pokazywane później w oficjalnej kronice filmowej Ministerstwa Propagandy Rzeszy: "Die Deutsche Wochenschau". 1 lipca, kiedy pogrom osiągnął apogeum, pojedynczy żołnierze niemieccy dołączyli do motłochu na ulicach. 2 lipca na rozkaz komendanta wojskowego Lwowa, płk Karla Wintergersta przywrócono w mieście porządek.

 

Historyk Dieter Schenk:

 

"Nie ma żadnych wątpliwości, że niemieckie wojsko, policja bezpieczeństwa oraz tajna policja polowa (Geheime Feldpolizei) nie tylko pozwalały na dokonywanie tych masowych mordów, ale również do nich podżegały i je wspierały, wykorzystując przy tym Ukraińców jako czynnik inicjatywny, jak definiował to Heydrich. Jest również pewne, że w tych mordach uczestniczyli bezpośrednio również członkowie batalionu Nachtigall. Wszystko to działo się na oczach 295. Dywizji Piechoty.

Według Grzegorza Motyki, co jest również zgodną opinią badaczy Holokaustu, niektórzy żołnierze Nachtigall prawdopodobnie wzięli udział w pogromie Żydów we Lwowie - jednak nie jako zorganizowany oddział, ale pojedynczo. Mogli to być żołnierze uprzednio zwolnieni na przepustki".

Dieter Schenk stwierdza, że batalionowi nie wydano rozkazu, by w jakiejkolwiek formie uczestniczył w masakrach, natomiast żołnierze pochodzący ze Lwowa dostawali na dzień przepustki i nie ulega wątpliwości uczestnictwo żołnierzy "Nachtigall" w pogromie, w szczególności w więzieniu "Brygidki", gdzie tworzyli szpaler i bili przebiegających środkiem Żydów kolbami karabinów i innymi przedmiotami".

 

ROLA ŻYDÓW W LUDOBÓJSTWIE OKRUTNYM WŁASNEGO NARODU

 

To jest w Polsce temat zakazany. Żaden "porządny" historyk polski nie poruszy tego tematu w sposób precyzyjny historycznie. Owszem, pisze się o Żagwii, zbrodni w Nalibokach i Koniuchach, Jedwabnem, pogromie kieleckim, ale o Judenratach i policji żydowskiej już nie.

Pisze się o Żegocie i to jest jedyny atut dochodzenia do prawdy, jak Polacy ratowali Żydów.

Nie wydaje się w Polsce opinii publicznej na ataki o polski antysemityzm. Cisza rządowa i historyczna. Tylko w Internecie wrze, ale kto się bardziej wychyli ten jest antysemitą i agentem Putina. Istnieją trolle opłacani. B. premier Ewa Kopacz sama przyznała się do trollowania.

Mord polskich dzieci w łódzkim getcie w dalszym ciągu jest zatajany, bo w jakim ceku żydowskie policjantki pałowały na śmierć setki polskich dzieci. Za każde pałowane dziecko dostawały bochenek chleba.

Nic nie powiedział b. prezydent m. Łodzi Kropiwnicki wyłączając mi mikrofon w sali Fontany w Warszawie, gdy zacząłem o tym mówić. To "g... prawda" napisał o mnie niejaki i nijaki p. Wojciech Źródłak kustosz historyczny  Muzeum Tradycji Niepodległościowych z Łodzi.

"G... prawda", że żydowskie policjantki pałowały dzieci, aż do zabicia?  Czy "g... prawda", że "naziści" utworzyli obóz koncentracyjny dla polskich dzieci w sercu łódzkiego getta?

"Historyk" Wojciech Źródlak kustosz Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi

w ogóle neguje zbrodnie niemieckie w Polsce pisząc, cytuję: "(...)mord polskich dzieci w łódzkim getcie...tytuł  dla osób chociażby w podstawowym zakresie zorientowanych w dziejach łódzkiego getta i okupacji niemieckiej w Łodzi jest zdumiewający. To jakaś nieznana do tej pory zbrodnia (...)".

 

I dalej:

 

(...) Skoro tak, to kto na początku lat 70 zaprojektował i postawił pomnik "Pękniętego Serca"?...tradycyjnie od czterdziestu lat, 1 czerwca w Międzynarodowy Dzień Dziecka, o godz. 12.00 przed pomnikiem "Pękniętego Serca" odbywa się uroczystość na którą przyjeżdżają członkowie koła Byłych Więźniów Obozu Dla Dzieci i Młodzieży w Łodzi. Od 1988 roku wręczane są tu i w tym dniu, łódzkie medale "Serce Dziecku".

 

A więc była zbrodnia, znana jedynie Szkole Podstawowej nr 81 im. Bohaterskich Dzieci Łodzi, przy ul. Emilii Plater 28/32, Muzeum Tradycji Niepodległościowych w Łodzi i zmarłemu 22 lata temu Józefowi Witkowskiemu autorowi książki "Hitlerowski obóz koncentracyjny dla małoletnich w Łodzi" wydanej w 1975 roku, a więc 42 lata temu w nakładzie ok 2000 egzemplarzy, bez wznowień i całkowitym braku wiedzy o tym obozie w Łodzi w czasie niemieckiej okupacji i współcześnie. Brak jest monografii i historiografii.

Niemcy nie podawali tego do wiadomości publicznej. bo jaki zbrodniarz przyznaje się do winy?

Ale Muzeum Tradycji Niepodległościowych nie opracowało historiografii, posiadając książkę Józefa Witkowskiego. Dlaczego? Oto jest pytanie.

 

Dlaczego w  warszawskiej Zachęcie podczas uroczystości związanej z likwidacją getta łódzkiego obecny rabin łódzki w stroju rytualnym, Symcha Keller vel Krzysztof Skowroński milczał, gdy nie dopuścili do głosu Karola Kowalskiego, b. więźnia tego obozu w łódzkim getcie, Polaka, nie Żyda, a mnie autorowi dążącemu do prawdy wyłączono mikrofon? Dlaczego?

To po kiego licha rabin  p. Symcha Keller wystąpił w stroju rytualnym ze swoją małżonką? Po to chyba, by udokumentować dążenie do prawdy?

Ale ta "g..." prawda się skompromitowała, razem z szatami cesarza.

Czy małżeństwo rabinackie Kellerów vel Skowrońskich razem z kustoszem muzealnym tradycji niepodległościowych Rzeczypospolitej Polskiej p.Wojciechem Źródlakiem widziało kiedykolwiek żydowskich policjantów w akcji mordowania swoich braci, wsadzających na wozy wożące Żydów na śmierć do komór gazowych w niemieckich obozach zagłady?

Czy kustosz historyczny Wojciech Żródlak z Kellerem i Kropiwnickim  w ogóle widzieli żydowskich policjantów?

To prawda. Widzieli ich, ale na fotografiach w Internecie z rowerami i hitlerowskimi medalami.

A ja jestem 86-letnim świadkiem historii, męczennikiem II Wojny Światowej skazanym przez okupanta niemieckiego  na śmierć, kombatantem i osobą represjonowaną przez hitlerowskie Niemcy.

I właśnie ja widziałem na własne oczy to dzisiejsze historyczne milczenie kropiwnickich, i innych kellerów i tę muzealną "tradycji niepodległościowych" "g..." prawdę.

To właśnie ja zaprzeczam g... prawdzie dr Aliny Całej b. adiunkt Żydowskiego Instytutu Historycznego w jej podważającej honor polskiej racji stanu, Polaków i polskości  paszkwilu "Żyd wróg odwieczny?"

Książki wydanej przez Żydowski Instytut Historyczny opłacany również przeze mnie, jako polskiego podatnika.

Nieprawda?

Jestem antysemitą i agentem Putina?

Tak nazwał mnie lektor naukowy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej dr Jerzy Targalski - vel Jerzy Darski przedstawiający się jako "nauczyciel akademicki".

Jako świadek historii oświadczam, iż słyszałem strzał oddany przez policjanta Schutzpolizei do kobiety z pierzyną na plecach, przechodzącej przez wiadukt wiodący do getta w Przemyślu, trzymającej rączkę malutkiej dziewczynki .

Po oddanym strzale kobieta padła, przykryła ją kołdra, a na niej rozlewała się struźka krwi.

 W momencie oddania strzału przechodziłem z moją matką obok owego policjanta Schutzpolizei, któremu towarzyszył na warcie policjant żydowski.

Stanęliśmy w miejscu przerażeni i usłyszeliśmy wrzask niemieckiego Schutzpolizei - "Hau ap" - co znaczy w wulgaryźmie niemieckim "wyp...".

Policjant żydowski stał obok w czapce z daszkiem z żółtym "ułańskim" otokiem i  uśmiechał się w obliczu dokonanej zbrodni.

To ja widziałem na ul. Dworskiego w Przemyślu, przy budynku nr 45, gdzie mieszkali moi dziadkowie po kądzieli, jak policjant żydowski okładał pałką chłopaka i dowiedziałem się od przechodnia, iż chłopiec nie miał opaski z gwiazdą Dawida.   

 

 

 

 

 

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (7 głosów)

Komentarze

"Żydów — agentów gestapo, zdrajców, szmalcowników i kolaborantów, było dużo. Swoją ilością biją oni proporcje występujące w innych nacjach, okupowanej przez Niemców Europy. Było to następstwem najwyższego bestialstwa i niespotykanej w dziejach świata eksterminacji,  jaką wobec nich zastosowano. Pchał ich do lego instynkt samozachowawczy. Ale to ich nic usprawiedliwia. Czasem nieopatrznie zrobiony krok, czy złośliwy donos, odcinał ich od społeczeństwa i pchał na drogę zdrady, z której nie było powrotu. I jeśli mieli z tego powodu jakieś wyrzuty sumienia, to głuszyła je świadomość omalże absolutnej władzy nad ziomkami, władzy, która w dodatku miała dla nich arcyprzyjemne formy i ramy zewnętrzne."

http://www2.kki.pl/piojar/polemiki/jedwabne/getto_warsz2.html

Jak pojąć i zrozumieć mentalność żydowską, że Kneset w Izraelu podjął decyzję i wcielił w życie ustawę, że nie będą ścigani i karani wszyscy ci Żydzi, których rzekomo Niemcy zmusili zabijać swych rodaków?  Obecnie na świecie jeszcze żyją tysiące Żydów, którzy byli katami też Żydów!

http://ruch-obywatelski.com/polska/zagiew-zydzi-jako-zdrajcy-mordercy-i-szmalcownicy/

http://www2.kki.pl/piojar/polemiki/jedwabne/zdrada.html

10 pytań do Sjonistów:

https://marucha.wordpress.com/2011/03/16/miliony-ludzi-ktore-mozna-bylo-ocalic/

*

Spotkałam w Izraelu wielu polskich Żydów. Żyją na wysokim poziomie - w dobrobycie. Każde spotkanie zaczynało się opowieścią o pokręconych drogach prowadzących z Polski do Izraela. Moi rozmówcy opowiadali ze łzami w oczach o ojcowiźnie i tęsknocie za Polską.

Tłumaczyła z idisz, Halina Birenbaum

(Tego samego autora, w orginale zwrotki polskie naprzeciw każdej zwrotki idisz... H.B.)

Polsko, Ojczyzno moja, dzieciństwa duszo,
Ty jesteś jak wiecznie otwarta rana,
Dla tych, którzy Cię wiecznie kochać muszą,
Bo tysiąclecia kajdanami z nimiś związana.

Nagle łzy jak krwotok buchają ze mnie:
Polsko, kocham Cię wiecznie, potajemnie;
Niech milczy, kto Miłość zamilczeć może,
My, poeci, nie możem; smutno nam, Boże.

Polska Ty mowo, niby krwi bandażem, przesiąkłaś mą duszę;
Do Boga po polsku mówię, gdy wzywam Go na morzu,
przez burze,
Po polsku kocham - gdzieś w Nowym Jorku lub Singapurze,
Bo kiedykolwiek Miłość wyznaję - po polsku
wyznawać muszę.

~ 1935

NIC się nie zmieniło - tak było przez II WŚ, tak było po 1945 r. , tak jest do dzisiaj.

PS

Nie cierpię Adama Michnika, ale czy przypadkiem tu nie ma racji?

"Kiedy wielokrotnie zastanawiałem się, skąd takie dramatyczne napięcie w relacjach polsko-żydowskich, to spostrzegam, że z taką pasją publicyści żydowscy nie mówią dziś o żadnym innym narodzie, tylko o Polakach. Ani o Niemcach, ani o Rosjanach, ani o Ukraińcach. Dlaczego? Skąd się to bierze? Sądzę, że to mechanizm odrzuconej miłości. Jeżeli prześledzimy świadectwa Żydów mieszkających w Polsce – listy, wspomnienia, dokumenty – to widać w nich miłość do polskiego etosu, do polskiej kultury, do polskiego systemu wartości. I ta miłość została odrzucona. Jeżeli wolno mi, zaryzykuję tezę: napięcie, dramat, cierpienie po żydowskiej stronie to jest właśnie rezultat mechanizmu odrzuconej miłości. Nikt nie nienawidzi mężczyzny tak, jak porzucona żona czy odtrącona kochanka. Wydaje mi się, że dlatego właśnie po polskiej stronie jest to temat tabu."

Autor: Adam Michnik, tekst wygłoszony w Krakowie w czerwcu 1995 na konferencji „Pamięć polska – pamięć żydowska”, „Tygodnik Powszechny” nr 29, 16 lipca 1995,

 

Vote up!
2
Vote down!
0

casium

#1537490