Partie i organizacje "zewnętrzne" wobec Polski i Polaków!

Obrazek użytkownika krzysztofjaw
Kraj

Nie bywam na brukselskich salonach i nie wiem jak wyglądają kuluary wszelkich rozmów, które kończą się przyjęciem jakichś decyzji czy rozwiązań. Natomiast byłem kiedyś w najwyższych władzach jednej ze spółek Skarbu Państwa i wiem jak podejmowane są decyzje i one naprawdę nie mają nic wspólnego z werbalnym i gładkim pustosłowiem tłumaczącym decyzje pracownikom czy dziennikarzom. Język, którym na takich zebraniach zarządu się operuje jest podobny do tych nagranych u Sowy i w innych miejscach. Później te decyzje są "oprawiane" w ładne i kolorowe "opakowanie" i tak funkcjonują w sferze publicznej.

Sądzę, że podobnie jest w sferach zarządczych UE a nawet wydaje mi się, że jest gorzej, bo np. taki Junkers ze swoją alkoholową klasą nie mógłby być w żadnych władzach jakichkolwiek prywatnych czy publicznych firm. Te jego obcałowywania i poklepywania spotkałyby się zapewne z ostrą krytyką przez właścicieli i skutkowałyby szybką dymisją.

Wiem natomiast, że Jacek Saryusz - Wolski jak nikt inny z polskich europarlamentarzystów zna kulisy działania tej brukselskiej biurokracji i jeżeli on na swoim tweeterowym koncie [1] pisze, że "Opozycja przeoczyła, że czas na TAK dla UE był przed referendum akcesyjnym teraz czas na odpowiedź JAK a tu jedyne co, to podpis bez czytania (...) Szkody dla PL wynikające z donosów, które uruchomiły procedurę KE przeciw PL i rezolucje PE, są ogromne. Samotny protest te działania stopuje (...) Rozmowa o Polsce i Europie z kimś, komu są obce inne motywacje niż kariera i pieniądze, nie ma sensu (...) Konkurs na adekwatne określenie szargania dobrego imienia i wizerunku PL zagranicą (koniec demokracji, wyjście z UE) Fałszywe świadectwo?", to z pewnością wie, co mówi i realnie ocenia haniebne wyczyny "totalnej opozycji".

Mnie natomiast najbardziej zastanowiła jego wypowiedź: "Za polowaniem z nagonką na Polskę jest jakiś zamysł, bo jeśli nie TK, to inne dowolne preteksty. Szukanie uzasadnienia dla Unii 2-prędkości?".

Być może to jest jednym z celów tej nieszczęsnej "zewnętrznej" opozycji w Polsce. Musimy bowiem jasno sobie powiedzieć, że PO jest partią a'la "zewnętrznie niemiecką (unijną)" i realizującą interesy raczej Berlina niż interesy Warszawy.

Tak niestety było zawsze w czasie jej 8 letnich rządów a sądzę, że jeszcze od czasów KLD lub i wcześniej, bo do dzisiaj nie wiemy kim był TW Oscar, agent BND a może też STASI a przecież "polskość to nienormalność" zobowiązuje.

Płytki Nord Stream nie pozwala na przybijanie do polskiego, morskiego brzegu statkom o największym zanurzeniu. Kiedyś A. Merkel obiecała D. Tuskowi, że jak będzie taka potrzeba to pogłębią rurę (sic!) - śmieszność nad śmiesznościami obok braku działań ze strony polskiego rządu zmierzających do zastopowania tej inwestycji.

D. Tusk zlikwidował polski przemysł stoczniowy, aby niemiecki nie miał konkurencji. Podobne zamierzenia miał w stosunku do polskich kopalni, które nie mogły być dotowane z budżetu państwa podczas, gdy niemieckie tak.

Pakiet klimatyczny to już zupełna porażka premiująca niemiecki przemysł, w tym ten obejmujący instalacje tzw. odnawialnej energii (np. niemieckie wiatraki). Poza tym D. Tusk (2008 rok) i E. Kopacz (2014 rok) zgodzili się na przyjęcie roku bazowego ograniczenia emisji CO2 na 2005 a nie 1990, jak było wcześniej ustalone przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Ta zmiana spowodowała, że zamiast osiągnięcia już rzeczywistej  redukcji (w stosunku do roku 1990) na poziomie 32% w 2010 roku mieliśmy ją na poziomie ledwo kilkuprocentowym w stosunku do niekorzystnego roku bazowego 2005. Pakiet nazwany 3x20 zakładał redukcję emisji CO2 o 20% w stosunku do roku 2005. Pomimo lekceważenia przez UE interesów polskich w zakresie zmian klimatycznych (i w ogóle wszystkich interesów polskich) 24 października 2014 roku dalszej zdrady polskich interesów dopuściła się "premier" E. Kopacz. Podpisała bowiem rozwiązania nowego pakietu klimatycznego, jeszcze bardziej skrajnie niekorzystnego dla Polski i polskiego górnictwa i całej polskiej gospodarki. Zawarto w nim zapisy o redukcji o co najmniej 40% emisji CO2 do roku 2030 (w stosunku do niekorzystnego dla Polski roku bazowego 2005). Było to jawne uderzenie w polską gospodarkę, która i tak jest zdecydowanie słabsza od np. gospodarki niemieckiej czy francuskiej.

W międzyczasie jawnie promowano inwestycje koncernów niemieckich na dawnych ich ziemiach odzyskanych przez Polskę po II WŚ. Utworzono różne strefy ekonomiczne, dzięki którym niemiecki przemysł prawie w ogóle nie płacił podatków w Polsce, kraju działalności. Nie zastopowano ekspansji np. marketów niemieckich i nie zapobieżono wyłudzeń VAT-u ani wyprowadzaniu majątku w postaci tzw. "cen transferowych". Pozwolono na powstanie i rozwój Ruchu Autonomii Śląska a takie miasta jak Wrocław zostały opanowane przez niemieckie fundacje, akademickie lub społeczne lobby czy też inne organizacje niemieckiego pożytku publicznego.

O opanowaniu przez niemieckie media naszego rynku medialnego nawet już nie warto mówić, bo temat jest gorący i pewnie niedługo powstanie ustawa o decentralizacji (repolonizacji) mediów, choćby na wzór niemieckiej czy francuskiej :).

Wracając do spostrzeżenia Jacka Saryusza-Wolskiego. Berlin i osobiście A. Merkel wraz z największymi krajami starej UE chcą, aby owa stała się Europą "dwóch prędkości", co jest nie do przyjęcia dla Polski, innych krajów V4 a także jeszcze innych, mniejszych państw UE.

Lecz PO jest w dużej mierze "wykonawcą decyzji Złotej Anieli" (za S. Michalkiewiczem), więc już niedługo możemy spodziewać się, że ta partia nagle stanie się zwolenniczką takiej Europy o różnych prędkościach, co jest zgodne z rozkazem Berlina. Oczywiście makiawelicznie PO będzie starała się winą obarczyć PiS i całą Zjednoczoną Prawicę. To pewne, jeżeli faktycznie "Złota Pani" już dała swoim a'la "pachołkom" taki rozkaz.

A inne partie "totalnej opozycji"?

.Nowoczesna została stworzona przez dawne środowisko UD/UW/demokraci.pl a te partie były antypolskie u podstaw i raczej reprezentowały środowiska syjonistyczne i międzynarodowych korporacji finansowych oraz przemysłowych. Nieprzypadkowo to to środowisko jest odpowiedzialne za wyprzedaż Polski w latach 90-tych XX wieku.

KOD to - jak mawia S. Michalkiewicz - chyba "stare Kiejkuty" - o proweniencji WSI-oków a oni albo reprezentują interesy rosyjskie, albo... amerykańskie, przy czym dla nich najważniejsza jest kasa...

A zresztą dla powyższych środowisk kasa ma pierwszorzędne znaczenie razem ze "zdradą" Polski - zdrada w cudzysłowu, bowiem trudno uznać za zdrajcę kogoś, kto nie czuje się Polakiem.

PSL to od zawsze (po 1989 roku, ale i wcześniej jako ZSL) partia etatystyczna i wejdzie w koalicję z każdym, kto zagwarantuje im jakąś formę współrządzenia.

Jest jeszcze środowisko "michnikowszczyzny" i tzw. "żydowskiej gazety dla Polaków", zwanej Gazetą Wyborczą. To środowisko trockistowskie o - w dużej mierze - korzeniach przedwojennej Komunistycznej Partii Polski i Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy oraz już powojennej tzw. "żydo-komuny" wysłanej i przygotowanej przez J. Stalina do pacyfikacji Polski i Polaków.

No i na koniec jest rządząca partia PiS, której nie można do końca uznać za "zewnętrzną", ale z powodu uwarunkowań geopolitycznych jest ściśle związana z USA i Izraelem, co wedle mnie jest dziś dla Polski lepszym rozwiązaniem niż partie reprezentujące kondominium niemiecko-rosyjskie, czy niemiecko-brukselskie. Niestety nie jesteśmy jeszcze na tyle silni, aby prowadzić do końca samodzielną politykę na skalę międzynarodową. Musimy się na kimś oprzeć. Obecnie tylko PiS (ZP) gwarantuje choć minimalny powrót Polski do suwerenności i niepodległości.

I tak to się przedstawia nasza scena polityczna. Można dodać do tego P. Kukiza, który jest dla mnie tajemnicą i na razie tak zostaje, choć jest u niego wielu wartościowych ludzi. Jest też lewica postkomunistyczna (SLD) i komunistyczna (Razem). Gdzieś tam przewija się J. K. Mikke, ale on zawsze "gdzieś się przewijał", kanalizując konserwatywno-liberalną scenę polityczną Polski, szczególnie "opanowując" młode studenckie umysły.

Zadanie jest więc wielkie. Polska musi zbudować polskie partie polityczne. Siły, dla których "Polska będzie najważniejsza", realnie a nie werbalnie. Czy jest to możliwe? Tak, ale bardzo trudne i wymaga jeszcze lat pracy. Nadzieją napawają młodzi ludzi. Oni już niedługo będą tworzyć nowe polskie elity. Musimy o nich zadbać, też realnie a nie tylko słowem czy pisaniną.

[1] ]]>http://wpolityce.pl/polityka/333902-saryusz-wolski-ostro-o-opozycji-szkody-dla-pl-wynikajace-z-donosow-ktore-uruchomily-procedure-ke-przeciw-pl-i-rezolucje-pe-sa-ogromne]]>

 

Zostaw za sobą dobra, miłości i mądrości ślad...

]]>http://krzysztofjaw.blogspot.com/]]>

kjahog@gmail.com

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (12 głosów)

Komentarze

Ależ mamy "nieskażone" polskie partie polityczne

ZMIANA 
i jej leader czasowo urlopowany

WPS 
i jej leader kandydat na prezydenta RP
Dariusz Kosiur

 

 

Vote up!
8
Vote down!
0
#1536197

Zdecydowałam się wystartować na prezydenta. Jestem najlepszym kandydatem.

ps.

No tak Z jednej strony kobiecy wdzięk. Z drugiej twarda męska ręka.

Hasło wyborcze :

Łapy precz od mojej macicy

Vote up!
10
Vote down!
0
#1536200

Uśmiałem się przednie a ten memik z babo-chłopem rewelacyjny a hasło: "Ręce precz od mojej macicy" wyborne.

A już tak na poważnie. Jest kilka byłych kobiet, które odeszły od Kukiza i jest np. Magdalena Ogórek. Jakoś nie widzę zbyt wielu mężczyzn, którzy w wieku około 40-tki byliby zdolni założyć partię z prawdziwego zdarzenia. Na razie kobiety górą :)

Pozdrawiam

Vote up!
6
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1536210

Konrad Niewolski - 

Legion Patriotow

 

Vote up!
5
Vote down!
0
#1536212

...chyba należy zacząć wyławiać takie jednostki, które potrafiłyby zrobić coś dla naszej Polski. Są rozproszeni i nieraz chyba wypadałoby im pomóc w integracji.

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1536214

Akurat w tym przypadku to prosowiecka partia.
A ten typ to kolega Piskorskiego, ale postanowił być bardzie prosowiecki niż partia (sic) Zmiana

Vote up!
7
Vote down!
0
#1536215

Ale na pewno są też młodzi ludzie nieskażeni.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1536233

Jak się pisze: postkomunizm?

Vote up!
8
Vote down!
0

Prezydent Zbigniew Ziobro 2025
Howgh

#1536221

Zastępują takich jak, Mazowiecki, Kuroń, Geremek, Oleksy, Michnik, Lewandowski, Suchocka, Waltz, Frasyniuk,  Smolar i wielu innych.

Adrian Zandberg to nowa generacja komuszo pejsatych lewaków, sterowana przez Sorosa i przez niego opłacana.

Vote up!
7
Vote down!
0

Jestem jakim jestem

-------------------------

"Polska zawsze z Bogiem, nigdy przeciw Bogu".
-------------------------

Jestem przeciw ustawie JUST 447

#1536226

Witam!

 

Dobry przegląd sytuacji.

Lecz wyczuwam spory wpływ Michalkiewicza. Chyba przeżywa swój renesans gdy Braun dołuje.

 

Pozdrawiam

Vote up!
6
Vote down!
0

JK

Przepłynąłeś kiedyś sam ocean? Wokół tylko morze. Stajesz oko w oko ze swoim przeznaczeniem.

 

 

 

 

#1536220

Czytuję Michalkiewicza a Brauna też słucham i wielu innych. Ne pewno coś zostaje, szczególnie gdy moje poglądy są zbliżone.

Pozdrawiam

Vote up!
4
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1536235

SP. X. Tischner rozroznial 3 prawdy: "prowda, tyz prowda i g... prowda" - i trzymajmy sie klasyka...

 kryterium pierwszej z prawd nie spelnia:

- " plytki Nord Stream" nie pozwalajacy dobijac do polskiego brzegu..." Najwieksze eksploatowane dzisiaj gazowce LNG tyou Q-MAX maja zanurzenie 12,5 m , podejscie do gazoportu poglebiono w 2016 r. do glebokosci ... 13,5 m, zas rura Nord stream jest zanurzona na glebokosc co najmniej 16 m (glebokosc morza 17,5 m, woda nad rura - 16 m). Koszt poglebienia podejscia do gazoportu z 13,2 m do 13,5 m (zanurzenia statkow) dlugosci kilometra wyniosl ponad 10 mln zl .

Aby do portu Swinoujscie mogly wplywac statki o zanurzeniu 15 m (czyli 1 m bezpieczenstwa "nad rura") trzebaby poglebic tor wodny o dlugosci ... 40 mil - co kosztowaloby zapewne  wielokrotnie wiecej - a poglebianie trzebaby przeprowadzac po kazdym wiekszym sztormie.

Dlatego tez argument, ze North Stream blokuje port w Swinoujsciu jest polityczny i medialny - ale niezgodny z prawda, gdyby byl Polska mialaby prawo zaskazyc decyzje o budowie North Streama do sadu miedzynarodowego - a tego nie zrobila... 

Oczywiscie oceny dzialalnosci "pro-europejskich" bylych i aktualnych przywodcow PO sa sluszne - jest to partia dzialajaca w interesie "tych ktorzy wiecej zaplaca", choc np. o obecnym ksztalcie UE decyduje Traktat Lizbonski podpisany przez SP Prezydenta Kaczynskiego, ratyfikowany w 2008 r. przez Sejm I Senat takze glosami PiS-u i podpisany kolejny raz przez Prez. Kaczynskiego 10 pazdziernika 2009 r.

Opanowanie rynku medialnego przez firmy niemieckie - to prawda - jednak samo nasuwa sie pytanie - w jaki sposob to bylo mozliwe i dlaczego Polacy sami nie sa w stanie swiadomosci pozwalajacej im na swiadomy wybor tego co polskie (czy tego co lepsze?)?

Oczywiscie latwiej jest krytykowac "w czambul" i przedstawiac jedynie sluszne stanowisko - lecz zycie jest na tyle skomplikowane, ze czesto  "zlote recepty" mozna smialo uzyc w ubikacji we wiadomym celu.

Poniewaz Autor nalezy do ludzi inteligentnych i takich co z niejednego pieca chleb jedli - zapewne przyzna mi racje... szkoda tylko, ze bedac w "najwyzszych wladzach jednej ze spolek Skarbu Panstwa" dal sie zmanipulowac na tyle, ze sam poslugiwal sie jezykiem "od Sowy" (wynika z kontekstu). Niestety - to prawda ponadczasowa i ponadpartyjna: zarzady i rady nadzorcze spolek skarbu panstwa w Polsce to synektury polityczne, a zarzadzanie nimi ma na celu wyciagniecie jak najwiekszych pieniedzy dla politykow, ich znajomych i rodzin oraz partii, ktore reprezentuja... a nie powiekszanie zyskow i walke z konkurencja (ktorej czesto nie ma - bo sa to firmy monopolistyczne).

Vote up!
1
Vote down!
-1

mikolaj

#1536247

Na temat Nord Streamu wypowiem sie jutro. Muszę coś sprawdzić w swoim archiwum tekstów a już jest późno.

O ile pamiętam TL ś.p. Lech Kaczyński podpisał jako jeden z ostatnich i po powtórnym (sic!) referendum w Irlandii. Lewacy zrobiliby wszystko, aby ten traktat został podpisany. Obecnie są potrzebne zmiany traktatowe i o tym mówi też Jarosław Kaczyński.

Faktycznie nie mamy dziś świadomości, że trzeba by kupować to co polskie i jednocześnie dobre. Ale dorośniemy do tego. A dziś jak jest? W zagranicznych (niemieckich) marketach na terenie Polski i innych krajów postkomunistycznych za tą samą cenę (lub wyższą) i pod tą samą marką oferuje się produkt gorszej jakości niż taki sam oferowany w krajach Starej Unii. Niemiecka jakość? To już Volkswagen pokazał. Niestety sprzedaliśmy wszystko w latach 90-tych, wszystko, co było cenne i dziś trudno to odbudować, tym bardziej, że te przejęcia w większości miały charakter konkurencyjnego wrogiego przejęcia. Np. była taka marka jak Nobiles i o takiej nazwie firma we Włocławku (trzeci producent w Polsce). Firmę przejął Akzo Nobel, następnie zlikwidowano fabrykę we Włocławku a przejęto tylko markę, nazwę "Nobiles" i produkuje ją już międzynarodowy koncern. To tylko jeden przykład a jest ich tysiące.

Można by o tym napisać książkę. Niektóre już powstały i je przeczytałem:

- dwie prof. W. Kieżuna: "Drogi i bezdroża polskich przemian" oraz "Patologia transformacji" (obie z 2012 roku);

- pracę zbiorową z 2015 roku "Wygaszanie Polski 1989-2015";

- czterotomowe dzieło prof. Jacka Tittenbruna "Z deszczu pod rynnę. Meandry polskiej prywatyzacji" (wyd. Zysk i S-ka, Poznań 2007)

- T. Cukiernika "Dziesięć lat w Unii. Bilans członkostwa" (2015);

- Andrzeja Zybertowicza, Radosława Sojaka "Państwo Platformy: Bilans zamknięcia" (Fronda 2015);

- tychże autorów "Transformacja podszyta przemocą. O nieformalnych mechanizmach przemian instytucjonalnych" (UMK 2008);

- a nawet G. W. Kołodki i J. Tomczykiewicza "20 lat transformacji. Osiągnięcia, problemy, perspektywy (2009) (zresztą G. W. Kołodko naprawdę - wedle mnie mnie - jest ciekawym poglądowo ekonomistą, profesorem z innym niż ja rodowodem intelektualnym i ideowym, ale warto znać jego opinie);

- Dodatkowo można jeszcze zajrzeć do publikacji noblisty prof. J. E. Stiglitz'a "Globalizacja" (2002) oraz jego krytyki Konsensusu Waszyngtońskiego (na początek w wiki pod hasłem Konsensus Waszyngtoński, który był podstawą planu Sachsa-Sorosa-Lipmana zwanego planem dr. L. Balcerowicza).

Pasjonujące i przerażające, porażające lektury.

I jeszcze wątek osobisty. Zanim zacząłem być dyrektorem ekonomiczno-finansowym spółki Skarbu Państwa pracowałem jako menedżer w polskiej firmie, która została kupiona przez jeden z największych, globalnych koncernów, akurat  niemiecki. Firma ma około 400 innych firm rozsianych po całym świecie i operuje w segmentach spożywczym (od żelatyny do alkoholi), metalurgicznym, finansowym, ubezpieczeniowym i chemicznym. I dokładnie wiem jak wyprowadzało się z mojej firmy pieniądze do niemieckiej centrali: od zwrotu VAT-u, zaniżaniu zysku w ostatnim kwartale - niższy podatek dochodowy, opłat za know-how i "doradztwa" poprzez wynagradzanie tzw. teamu niemieckiego (5, 6 osób a rocznie wynosiło to 600-800 tys. zł za 36 dniowy rocznie pobyt w Polsce z chlaniem, kolacjami, eventami, różnymi atrakcjami w postaci słowiańskiej urody płci pieknej), zrezygnowanie z zakupu jakichkolwiek polskich półproduktów na rzecz niemieckich (droższych i gorszych), zatrudnianie niemieckich firm reklamowych, itd, itp. Faktem jest, że dużo się od nich nauczyłem, ale wytrzymałem krótko, bo nie znosiłem "lizania doopy" i traktowania Polaków bardzo specyficznie, co wychodziło po alkoholu, ale nie tylko. Niech Pan sobie wyobrazi, że np. niektórzy moi współpracownicy nawet telefonicznie rozmawiali z Niemcami stojąc na baczność przed telefonem - obrzydliwe.

A w spółce skarbu państwa zajmowałem się ekonomią i finansami i raczej unikałem języka "Sowy", choć nie ukrywam, że nieraz trzeba było się zniżać, bo inaczej nie miałbym "zaufania". Ale proszę mi wierzyć. Wewnętrzne dyskusje niemieckich menedżerów też nie odbiegają od języka "Sowy"... No chyba, że pojawił się właściciel całego koncernu (lub jego dzieci), to płaszczyli się przed nim (nimi) jeszcze gorzej niż Polacy przed nimi. To tyle wątku osobistego.

I na koniec jeszcze jedno. Na najwyższych stanowiskach nie zawsze liczy się wiedza, ale lojalność i dojrzałość emocjonalna oraz umiejętności organizacyjne. Lepiej nieraz pracować z kimś zaufanym niż dopiero poznawać kogoś innego.

Pozdrawiam

Vote up!
3
Vote down!
0

krzysztofjaw

#1536262

Mysle, ze bez wiekszych problemow doszlibysmy w dyskusji do wspolnych wnioskow, choc roznimy sie doswiadczeniem i "punktem siedzenia". Oczywiscie jest bezdyskusyjne, ze wiele firm panstwowych sprzedano za bezcen - zarowno w rece kapitalu zagranicznego - jak i krajowego (ten krajowy to w wiekszosci nomenklatura lub "sluzby"). Bezdyskusyjne jest tez, ze jednak - mimo wszystko - kapital prywatny jest w stanie wyprodukowac produkt lepszy, tanszy i duzo szybciej - niz firma panstwowa. Mimo to "panstwowe" firmy maja w Polsce wielu zwolennikow...

Jako prosty przyklad podam, ze agencja NASA na budowe jednego statku kosmicznego potrafi wydac dziesiatki miliardow dolarow - a firma Elona Muska  to samo osiaga dzisiaj w cenie kilkudziesieciu milionow...

Oczywiscie zawsze mozna podac konkretny przyklad przeciwstawny... jednak fakty pozostaja bezwzgledne...

Jeszcze nie tak dawno czytalem o PZM (Polska Zegluga Morska), ze to firma, ktora "przetrwala" prywatyzacje w doskonalej kondycji (nie dali sie sprywatyzowac, mimo ogromnych checi rzadu PO-PSL), dzisiaj czytam, ze jest na skraju bankructwa... czyli chyba cos nie dokonca sprawdza sie wlasnosc panstwowa.

Dzisiejsze duze korporacje (zwlaszcza te posiadajace duze rozproszenie kapitalowe) niewiele roznia  sie od firm panstwowych: i tu i tam nie ma prywatnego wlasciciela zainteresowanego prowadzeniem zyskownej i konkurencyjnej firmy z widokami na przyszlosc.

Serdecznie pozdrawiam.

PS.

Prof. Kiezun - to postac legendarna - choc osobiscie mam troche mieszane odczucia (nie dotycza one bohaterskiej przeszlosci wojennej profesora). Byl chyba jakis powod, ze w czasach, gdy studiowalem (polowa lat 80-tych) jego podreczniki polecano na zajeciach organizacji i zarzadzania (chyba glownie byla to praca wykladowcy w WSNS przy KC PZPR - choc profesor do partii nie nalezal) - nie do konca rozumiem jego (przywolywana dzisiaj) opozycyjnosc. Takze nie do konca rozumiem, ze w latach 90-tych - zamiast zajac sie sprawami ojczyzny, ktora potrzebowala ludzi z tak wielkim doswiadczeniem i wiedza - profesor wybral intratne kontrakty zagraniczne, by juz "po wszystkim" (czyli w roku 2012!!!) wydac ksiazki krytykujace (slusznie) przemiany i ich sposob.

Zycie bywa pogmatwane - dlatego trzeba kazda sprawe rozpatrywac z roznych punktow widzenia - dopiero wtedy mozna sobie wyrobic wlasny osad, choc i ten nie zawsze bedzie sluszny i ostateczny, bo czesto nie znamy wielu faktow.

Vote up!
1
Vote down!
0

mikolaj

#1536267