Ho,ho! idzie nowe!, hi, hi!, ale stare dalej...jedzie!

Obrazek użytkownika antysalon
Kraj

Wszedł sędziwy Priam na mury Troi spojrzał w dal i rzekł: Ho, ho! idzie nowe. Aby po chwili dodać; hi,hi! stare jedzie sobie dalej!

Tyle wątek Iliady.

A cóż u dobrej zmiany?

Doprawdy nie nadążam!
Półtora roku, to szmat czasu.
Doceniam zmiany dokonane zgodnie z obietnicami wyborczymi.

Rozumiem np złożoność problemu tzw frankowiczów i niemożność załatwienia tego od ręki.

Jednocześnie nie mogę pojąć opieszałego, naiwnego podejścia do wielu zdawałoby się prostych kwestii kadrowych.
Dla mnie to kategoria zdawałoby się oczywistej oczywistości.

Zdawałoby się!

W rzeczy samej.
Dwa zgrubne przykłady.

Pierwsza z brzegu, niby naprawdę oczywista i jasna.
Sprawa rzekomego, hi!hi!... państwowca, prezesa NIK.

I jakież to przeszkody stanęły na drodze, aby go zmienić?
Sam się podłożył.
Nie pojmuję!
Tka mocno...propaństwowy jak widać, że dobra zmiana go dalej konserwuje,

Zerkam na komplet jego tzw doradców.
Doradca, to brzmi dumnie.
Liczna czeredka, wśród której co do kilku dosłownie trudno mieć zastrzeżenia!
Ale reszta?!

Otóż to! wśród tej reszty ...nowalijka", człowiek wyrażnie spoza mocno udomowionych, dobrze dobranych doradców, człowiek nowy!
I do tego, to syn pewnej prawicowej, nawet werbalnie mocno prawicowej pani poseł!
Coś jakby na wzór ...przyzwoitki!
Kwiatek do...Kwiatuszka!
Tyle, że który z nich kwiatek? a który kwiatuszek?

Jestem przekonany, że jest tylu porządnych, przyzwoitych kandydatów na szefa NIK!
Zaś za obecnym ciągnie się taki welon smrodu, taki swądek!
A czas ucieka!
Tempus fugit! rządzący!

Drugi, o kalibrze dużo mniejszym od przypadku poruszonego wyżej.
Jeden z wiceministrów w zespole wicepremiera Piotra Glińskiego wymościł pewnemu byłemu wysokoPOsadowionemu gostkowi z ekipy PO/PSL ciepłą synekurkę, taką bezpieczną przechowalnię aż do emerytury.
Dyrektor instytucji kulturalnej.
Nie za wysoko, dużo niżej niż bywało temuż w epoce ciepłej wody w kranie, ale niezła pensja, zakres pracy nieprzemęczający.
W sumie ludzki wiceminister, miękkie dobre serce!
Dobrodziej minister - Jan- Serce można by rzec.
Jan miłosierny, niepomny na wycinkę kadrową jakiej tenże przez niego miłosiernie uchowany dokonywał w minionych latach.
I nie tylko kadrową!
Albowiem tamten dokonywał często jak mnie pamięć nie myli, specyficznych, POlitruckich czystek personalnych, także w repertuarze kulturalnych instytucji, na które miał duży wpływ.
Był to człek mocno postępowym.
A mocno pracowitym!
I postępowo-nowinkarskim też!
Jak znaleźli wspólny język.
Może poprzez muzykę, która podobno wygładza, łagodzi!?
Nie!
Wtajemniczeni mawiają, że ani muzyka, ani sztuki piękne, lecz ...żużel!
Tak! prymitywny, niszowy sport, żużel.

Myślę, że obecni rządzący zapominają o bardzo znanej, trochę frywolnej zasadzie.
'Skoro masz miękkie serce, to musisz mieć twardy zadek!"

Tak! rządzący, to bardzo prosta i czytelna i wielokrotnie sprawdzona reguła!

Jedna z bohaterek "Wojennych dziewczyn" bodaj w odcinku pierwszym, tako rzecze do drugiej!( cytat dowolny)
"Sprawa jest prosta!
Pamiętaj!
Dwa plus dwa, to zawsze cztery!
A dupa zawsze z tyłu!"

Pamiętaj zjednoczona prawico!
Zero naiwności!
Bowiem dupa zawsze z tyłu!
I po cóż ją dobrowolnie wystawiać!

pzdr

p.s.
W moim pięknym mieście, Toruniu w jednym z urzędów samorządowych, w pewnej jednostce organizacyjnej młodemu człowiekowi kończyła się umowa o pracę na czas ściśle określony.
Otrzymał promessę jej kontynuowania, przedłużenia pod warunkiem dodatkowego zajęcia... agitowania wśród młodzieży celem przyciągania uczniów i studentów do kod!
Odmówił! i do widzenia! szukaj roboty. U nas pracy dla ciebie nie ma.

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.9 (12 głosów)

Komentarze

Tyle co się orientuje to PIS szykuje ustawę , w której znajdzie się zapis , że prezesa wskazuje marszałek sejmu . Także nowe regulacje pozwalałby PIS-owi na wymianę zarządu NIK-u , ponieważ w obecnym czasie urzędników nie można zwolnić, ponieważ są to pracownicy mianowani .

 

Myślę że dużo się zmieni , po wyborach samorządowych , i nie będą miały miejsca takie sytuację jak z tym młodym pracownikiem .

 

Naprawdę trzeba dużo czasu , aby posprzątać , ten brud który zostawiła Platforma , zawsze są jakieś pilniejsze sprawy , które wymagają szybszej reakcji .  

Vote up!
11
Vote down!
0

Nie możemy naprawić całego zła, ale możemy znaleźć ludzi, którzy pomogą nam tego dokonać.

#1535957

Cytuję: "Rozumiem np. złożoność problemu tzw. frankowiczów i niemożność załatwienia tego od ręki."

Ja, szanowny ANTYSALONIE, tej złożoności natomiast nie rozumiem,  wręcz pojąć nie mogę!

Czym różni się prawo Serbii, Chorwacji, Rumunii, Portugalii, Węgier etc. od prawa polskiego. Tam można było podjąć rządowe decyzje wspierające Frankowiczów w Polsce nie można?

Przecież w kampaniach: prezydenckiej i parlamentarnej wytknięto wiele razy POsitwie współdziałanie w przekręcie banków sprzedających "produkty we frankach". Przyrzeczono słowem honoru wsparcie Frankowiczów twierdząc gromkim głosem "DAMY RADĘ", DAMY RADĘ!

Może w takim razie uratujmy banki zanim CHF będzie po 5 i 6 zł. Właściciele banków będą mieli wirtualne 100 miliardów strat.
Zakończmy to cierpienie dla banków już teraz, bo im psychika wysiądzie. Niech mają stratę 30 mld. zamiast 100 mld. Uratujmy ich!

*

Wyrok sądu: Kredyt we frankach wart tyle, ile klient dostał w złotych

To pierwszy wyrok w Polsce, który pokazał, jakie mogą być skutki stosowania przez banki klauzul niedozwolonych w umowach kredytów walutowych.

Roszczenie wyliczone przez bank na podstawie kursu z jego własnej tabeli kursowej nie istnieje – uznał Sąd Okręgowy w Szczecinie. I orzekł, że klienta nie obowiązują te zapisy z umowy, według których mBank dokonywał przewalutowania kredytu. Za niewiążący uznał paragraf, zgodnie z którym bank w ogóle ustalił kwotę zadłużenia we frankach (zgodnie z tym zapisem udzielano kredytu w złotych, które potem przeliczano na franki w dniu uruchomienia kredytu). Nieobowiązujące według sądu są też pozostałe zapisy, stwierdzające, że rata kredytu miała być spłacana w złotych, po uprzednim przeliczeniu raty frankowej.

Sędziowie powołali się na wyrok warszawskiego Sądu Apelacyjnego, który podtrzymał wyroki wcześniejszych instancji uznające za klauzule niedozwolone podobne zapisy znajdujące się we wzorcu umowy kredytowej mBanku. Technika przewalutowania, jaką stosował mBank, nie różniła się od powszechnie stosowanych na rynku. Do wyliczenia wielkości raty używano kursu sprzedaży franka z tabeli kursowej banku, z dnia spłaty raty, z konkretnie ustalonej godziny. Szczeciński sąd stwierdził, że taki mechanizm dawał bankowi możliwość uzyskania korzyści finansowych stanowiących dla kredytobiorcy dodatkowe koszty kredytu, których oszacowanie nie było możliwe. Zdaniem sądu kurs rynkowy franka tylko częściowo wpływał na ostateczny koszt kredytu, bo kurs z tabeli bankowej zawierał jeszcze marże arbitralnie ustalane przez bank.

– Przy tym, w przypadku operacji wykonywanych na podstawie niniejszej umowy, wymiany walutowe odbywały się jedynie „na papierze” dla celów księgowych, natomiast do faktycznego transferu wartości dewizowych w którąkolwiek stronę nie dochodziło. W efekcie różnica pomiędzy kursem zakupu danej waluty a kursem sprzedaży tej waluty przez bank, ustalanych wyłącznie przez pozwanego, stanowiła jego czysty dochód, zwiększający dodatkowo koszty kredytu dla klienta – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

W tej konkretnej sprawie kredytobiorcy chodziło o obalenie bankowego tytułu egzekucyjnego, w którym mBank żądał kwoty o blisko 150 tys. zł większej niż wartość wypłaconego kredytu, co wynikało głównie z różnic w kursie franka. Sąd, uznając paragrafy umowy o sposobie przewalutowania za niewiążące klienta, uznał, że roszczenie takie nie istnieje. A skoro przeliczanie wielkości rat odbywało się nieprawidłowo, nie ma w ogóle pewności, czy doszło do zaległości w spłacie, w terminie wskazywanym przez bank.

Według radcy prawnego, który reprezentował kredytobiorcę, wyrok jest przełomowy. Chodzi o zdanie z uzasadnienia, w którym sąd stwierdza, że na podstawie kodeksu cywilnego skłania się do uznania, że w miejsce niewiążących zapisów o przewalutowaniu nie należy wprowadzać w drodze analogii innych „instytucji prawnych”. Zdaniem Radosława Górskiego to w ogóle podważa możliwość przewalutowania tego kredytu.

Radca podkreśla, że sąd nie unieważnił całej umowy kredytowej, uznał jedynie, że niektóre jej zapisy nie obowiązują. Oznacza to, że nadal obie strony umowy muszą się stosować np. do paragrafów regulujących wielkość oprocentowania – czyli w tym przypadku ustalania go na podstawie trzymiesięcznego LIBOR-u i marży banku. Taka interpretacja jest korzystna dla klienta, bo normalny kredyt złotowy jest oprocentowany według wyższego WIBOR-u.

– Umowa kredytowa jest ważna, wynika z niej, że trzeba spłacać kredyt w ratach, ale nie wynika, że raty te mają być wyliczane według kursu franka. Czyli mój klient musi spłacać nominalną wartość kredytu wypłaconą w złotych w ratach oprocentowanych zgodnie z umową – twierdzi Górski.

Należy zauważyć, że dla wielu Frankowiczów (ze względu na okres przedawnienia)  możliwość odwołania się do decyzji Sądu NIE ISTNIEJE!

PS

Zobacz także:

- Referendum w Szwajcarii: Zmian w polityce monetarnej nie będzie »

- Kredyty we frankach: W Polsce nie będzie powtórki z Budapesztu »

http://serwisy.gazetaprawna.pl/finanse-osobiste/artykuly/836178,kredyty-we-frankach-w-polsce-nie-bedzie-powtorki-z-budapesztu.html

- Kolejna rewolucja na Węgrzech: Orban zamienia kredyty we frankach na forinty »

http://serwisy.gazetaprawna.pl/finanse-osobiste/artykuly/834741,kolejna-rewolucja-na-wegrzech-orban-zamienia-kredyty-we-frankach-na-forinty.html

PS

Elity polityczne III RP starały się zaniżać samoocenę Polaków i zmieniać ich stosunek do tradycji narodowych. W myśl tej koncepcji, uporczywie lansowanej po 1989 r., to nie komunizm był zły, ale Polska jest zła. Źli są Polacy. Co więcej, Polak jest nieudolny, Polak nie potrafi, jest zaledwie półdzikim stworzeniem, które dopiero dzięki surowej tresurze, po opanowaniu zachodnich wzorców zostanie przystosowane do życia w cywilizowanym świecie. ~ Andrzej Nowak

Taką surową tresurą (począwszy od szlachty polskiej na przełomie XIX i XX wieku) poczęstowano blisko milion rodzin polskich udzielając paskarskich kredytów hipotecznych w wirtualnych  frankach szwajcarskich. Dając przyzwolenie bankierom na  niegodziwość wielką, na łzy, rozpacz, akty samobójstwa zdesperowanych, zagubionych, pozostawionych bez pomocy rządzących Frankowiczów - stajemy się wspólnikami lichwiarzy i katów Narodu Polskiego!

Vote up!
6
Vote down!
0

casium

#1535966

złotymi zgłoskami warto by wyryć tą naszą polską mądrość,którą zacytowałeś

"Skoro masz miękkie serce, to musisz mieć twardy zadek!"

stare i sprawdzone,a co do Kwiatka,to nie zapomnę jego zasług,przy ratowaniu  pewnego" byznesmena " i póżniejszej fety ,że się udało :)

serd pozdrowienia z dawnych dróg :)

Vote up!
3
Vote down!
-1

gość z drogi

#1535979